source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Zaktualizowaliśmy dziś Załącznik nr 4 do Regulaminu Allegro i Regulamin Sklepów Allegro. Zaktualizowaliśmy dziś Załącznik nr 4 do Regulaminu Allegro i Regulamin Sklepów Allegro. Zmiany dotyczą opłat w kategoriach Erotyka oraz Odzież, Obuwie, Dodatki. Nowe stawki zobaczycie w tabeli. Dodatkowo zmienione fragmenty Regulaminów znajdziecie w pliku PDF. Dodane fragmenty są zaznaczone na zielono, a usunięte - na czerwono.
Aktualizacja Regulaminu Allegro i Regulaminu Sklepów Allegro
Pokój dla kilkulatka musi spełniać kilka funkcji – od sypialni i miejsca do spokojnej zabawy przy stoliczku po przestrzeń do absolutnego, niczym niepohamowanego szaleństwa. Aranżacja takiego wnętrza to zatem spore wyzwanie, ale też wielka przyjemność. O czym musisz pamiętać, urządzając pokój dla przedszkolaka? Po pierwsze: bezpieczeństwo Na pewno pamiętasz, kiedy maluch zaczął raczkować, a ty w pośpiechu zakładałaś blokady na szuflady i zabezpieczałaś wszystkie kanty w domu. Taśmy piankowe i nakładki na narożniki z tworzywa sztucznego u przedszkolaka znów powracają do łask, podobnie jak odruchowe chwytanie narożników stołów i krzeseł, kiedy pociecha jest w ich pobliżu. Maluch zaaferowany zabawą może przypadkowo uderzyć w kant stolika czy nisko zawieszonej półki i nieszczęście gotowe! Pamiętaj o solidnym przymocowaniu regału z książkami do ściany i kupieniu komody z blokadą szuflad, nie zmieniaj również zdania w kwestii zakupu wyłącznie certyfikowanych zabawek. Po drugie: funkcjonalność Kilkuletnie dziecko rozwija się i uczy poprzez zabawę. Smyk nadal potrzebuje wiele snu, a kiedy dzień jest przepełniony wrażeniami – dla regeneracji sił może chcieć uciąć sobie krótką popołudniową drzemkę. Aby sprostać potrzebom malucha, pamiętaj, żeby zostawić jak najwięcej wolnego miejsca na zabawę. Kiedy jesteś mamą jedynaka albo każda z twoich pociech ma swój własny pokój, do królestwa przedszkolaka wybierz łóżko na niskiej antresoli albo łóżko kompaktowe. Takie rozwiązanie da malcowi miejsca do zabawy pod łóżkiem, które wykorzysta też jako swoją kryjówkę. Łóżko kompaktowe pozwoli z kolei zaoszczędzić wiele miejsca – regał, szafa czy szuflady pomiędzy schodami, które razem z łóżkiem tworzą jeden zwarty mebel to świetny pomysł do małych wnętrz. Sprawdzi się też pojemna szafa wnękowa. Nie zapomnij oniższych komodach, do których dziecko będzie mogło samo odkładać zabawki czy własne ubranka. Przydadzą się również pojemniki na drobiazgi, takie jak piłki czy klocki. Po trzecie: odzwierciedlenie zainteresowań Każde wnętrze powinno być skrojone na miarę oczekiwań jego mieszkańca. Nie inaczej jest z pokojem przedszkolaka. Kolorystykę, dekoracje i sposób urządzenia wnętrzazgraj z potrzebami smyka. Jeśli maluch uwielbia rysować, zdecyduj się nafarbę tablicową. Możesz pomalować nią łatwo dostępny fragment ściany albo blat stoliczka. Przy niewielkim stoliku z krzesełkiem maluch może kolorować, malować i oddawać się wielu innym pasjom. Jeśli masz w domu miłośnika samolotów, wybierz odpowiednie naklejki ścienne, dla fanki tańca klasycznego idealne będą za to ozdoby z baletnicami w roli głównej. Wybierz również kolorystykę, w której gustuje brzdąc. Miej na uwadze, że królestwo dziewczynki nie musi być różowe, a wnętrze dla chłopca przepełnione błękitem. Kilkulatek potrzebuje bodźców wzrokowych, nie pozwól się więc skusić szaro-białym pokojom dziecięcym prosto z wnętrzarskich żurnali. Postaw na kolory i kontrasty, które razem stworzą harmonijną i estetyczną całość. Nawet białe czy szary ściany rozświetlisz, kiedy dodasz szafki z kolorowymi frontami albo łóżeczko z postaciami z bajek lub w kształcie auta. Po czwarte: wielofunkcyjność Dziecko, kiedy tylko wyrośnie z okresu niemowlęctwa, potrzebuje przestrzeni, która spełniać musi wiele zadań. Nie ma się co oszukiwać – wielofunkcyjność pokoju twojej pociechy nie zmieni się, póki nie wyfrunie z rodzinnego gniazda. Od przedszkola aż do studiów dzieci w swoich pokojach śpią, bawią się i uczą. Powinnaś zatem właściwie rozdzielić przestrzeń, aby wzorowo odgrywała każdą z powierzonych jej ról. Oczywiście, im metraż pokoju jest mniejszy, tym trudniejsza staje się właściwa aranżacja. Warto podkreślić to jeszcze raz – pamiętaj o jak najbardziej kompaktowych meblach i wolnej przestrzeni na środku pokoju. Po piąte: współpraca z pociechą Nie tylko na etapie urządzania, ale też korzystania z pokoju! Nikt tak jak młody lokator nie powie ci, które naklejki ścienne albo lampka nocna będzie idealna do dziecięcego królestwa. Miej jednak na uwadze, że jeśli w przyszłości nie chcesz wypuścić spod swoich skrzydeł bałaganiarza, to już od najmłodszych lat powinnaś uczyć dziecko samodzielnego utrzymywania porządku. Kup kartonowe pudełka w zabawne wzory, do których maluch będzie mógł chować różne rodzaje zabawek – jedno na klocki, drugie na kredki i kolorowanki, a kolejne na jeszcze inne dziecięce skarby. Pomyśl o niewielkiej komódce albo nisko zawieszonej półce, na której swoje miejsce znajdą pluszaki, lalki, puzzle i samochodziki. Pamiętaj, że na początku to ty powinnaś wskazać, gdzie dziecko może schować poszczególne zabawki – z takimi jasnymi zasadami pociesze łatwiej będzie utrzymać porządek. W trakcie projektowania pokoju dla przedszkolaka weź sobie do serca opisane zasady. Pamiętaj, że dziecko może jeszcze wiele razy zmienić swoje zainteresowania, zanim znajdzie długotrwałą pasję, dlatego bądź gotowa na niewielkie aranżacyjne modyfikacje zgodne z jego aktualnym zamiłowaniem. Funkcjonalne okażą się również wszelkie rozwiązania wnętrzarskie, które rozwijają się z pociechą – choćby meble rosnące razem z dzieckiem.
Pokój dla przedszkolaka – kolorowe i kreatywne wnętrze w 5 krokach
Mimo ogromnej miłości do partnera, znalezienie dla niego idealnego prezentu walentynkowego może nie być tak proste, jak się wydaje. Zwykle święta lub inne dni, w których trakcie „obowiązkiem” jest podarowanie najbliższym prezentu, wywołują u nas uczucie paniki i zwyczajnej pustki w głowie. Odkładając wtedy zakup prezentów na ostatnią chwilę, w rezultacie kupujemy nieprzemyślane drobiazgi, które często lądują na dnie szafy lub szuflady. Aby tegoroczne walentynki okazały się ogromnym sukcesem, a nie porażką, skorzystaj z naszych porad i wybierz najwspanialszy prezent dla swojego mężczyzny. Pewny siebie biznesmen Pomysłem na prezent, który pojawia się w kobiecych głowach bardzo często, są klasyczne przedmioty, przydatne w pracy. To dość dobry trop, jednak aby podarunek nie okazał się zbyt banalny, dodaj do niego dużo walentynkowego serca. Tradycyjny krawat zamień na krawat jedwabny. Owszem, większości z nas taki krawat przypomina trylogię Pięćdziesięciu Twarzy Greya, jednak każdy mężczyzna, który otrzyma tak luksusowy prezent, poczuje się dowartościowany i doceniony. Nie tylko kobiety lubią biżuterię. Mężczyźni także. Nie chodzi tu o naszyjniki ani bransoletki, a o biżuterię do koszuli. Wykonane ze srebra spinki do mankietów lub srebrna spinka do krawata dodadzą klasy każdemu ich właścicielowi. Na co dzień nie myślimy o kupowaniu sobie takich akcesoriów, ale otrzymane w ramach romantycznego prezentu będą strzałem w dziesiątkę. Możesz dodać do nich elegancki grawer z ważnym dla was cytatem, datą lub słowem. Wspólne wyjścia Zwłaszcza zimą, kiedy temperatura nie jest zbyt przyjemna, romantyczne wyjścia we dwoje kończą się ostrymi kłótniami. O co? O to, że on nie ma eleganckiego ubrania i „ciągle chodzi w jednym i tym samym”. Zamiast w tym roku znów atakować go podobnym zarzutem, rozwiąż ten problem za niego. Elegancki sweter z wełny lub bawełny będzie pasował zarówno do ciemnych spodni, jeansów, jak i do garniturów w pracy. Na walentynki będzie to zatem prezent romantyczny i piękny, a na co dzień okaże się bardzo praktycznym i przydatnym. Podobnie udanym prezentem może być kaszmirowy lub jedwabny szal. Ich proste, ale ponadczasowe projekty zwiększają elegancję casualowych ubrań, a zestawione razem z biznesowymi dodają klasy. I znów łączymy piękne i romantyczne z pożytecznym. Tak samo, jak w przypadku damskich szali i apaszek, jedwabny męski szal później może okazać się bardzo intrygującym gadżetem w sypialni. Uwodzicielski zapach Walentynki polegają na pokazaniu drugiej osobie tego, jak bardzo się ją kocha. Romantyczny nastrój i czułości mogą nabrać zupełnie nowego znaczenia, kiedy twój ukochany będzie pachniał nowymi perfumami. Dając mu je w prezencie, możesz wybrać dokładnie ten zapach, który podoba ci się najbardziej. Partner będzie zachwycony, widząc, jak duże wrażenie wywiera na tobie jego walentynkowy prezent. Pamiętaj, aby zapach był jednak chociaż trochę zbliżony do aktualnie używanych przez niego perfum. Zupełnie inne nuty, inna ciężkość i aromat mogą wywołać duży ból głowy, a jest to ostatnia rzecz, której chcecie w walentynki. Polecamy perfumy takich marek, jak Dior, Trussardi oraz Prada. Dla nowoczesnego mężczyzny Moda na brody ciągle nie przemija. Ewoluuje, dotykając coraz większe rzesze mężczyzn. Zafascynowanych tą modą facetów, zainteresuje oryginalny zestaw kosmetyków do pielęgnacji brody. Zwykle w skład takiego kompletu wchodzą szampon, odżywka i elegancki grzebień do rozczesywania. Możesz wybrać zestaw, którego elementy będą najbardziej atrakcyjne lub po prostu skompletować go sama, pakując wszystkie przedmioty do jednego, eleganckiego pudełka. Drugie oblicze walentynek Oprócz prezentów, które zobaczą wszyscy, możesz podarować mu coś, co pozostanie tylko między wami. Świeca do masażu najpierw rozgrzeje was oboje, a możliwość jej zjedzenia prosto z ciała partnera rozpali zmysły na resztę wieczoru. Czym byłby romantyczny wieczór bez odpowiedniej oprawy? Nowa, miękka pościel satynowa sprawi, że wasze walentynki będą po prostu królewskie, na najwyższym poziomie.
Romantyczne walentynki – 5 prezentów dla niego do 100 złotych
Objętość naszych kosmetyczek oraz półek łazienkowych zdaje się rosnąć w oczach. Jak to się stało, że do każdej czynności potrzebujemy oddzielnego specyfiku? Czy można temu jakoś zaradzić i choćby niektórych preparatów używać wielofunkcyjnie? Oczywiście, że tak! Temat minimalizacji ilości kosmetyków jest szczególnie na czasie podczas wakacyjnych wyjazdów. Ograniczone rozmiary bagażu, a także nasza wygoda sprawiają, że chcemy zabrać ze sobą jak najmniej oraz przygotowywać się do wyjścia w jak najkrótszym czasie. Pomysłowe propozycje firm kosmetycznych wychodzą nam w tej dziedzinie naprzeciw. Kompleksowe oczyszczanie twarzy W celu zminimalizowania ilości kosmetyków oczyszczających na łazienkowej półce możemy zdecydować się na zakup produktu łączącego działanie żelu do mycia twarzy, peelingu oraz maseczki w jednym. Chcąc umyć twarz z zanieczyszczeń i usunąć martwy naskórek, wmasowujemy preparat w skórę z dodatkiem odrobiny wody. Matująca i ściągająca pory maseczka zadziała, kiedy pozwolimy warstwie zaschnąć na powierzchni. Takie kosmetyki ma w swojej ofercie m.in. Garnier. Dzięki odblokowaniu porów nie tworzą się zaskórniki, a sama twarz pozostaje świeża bez efektu świecenia na długi czas. Płyny micelarne to kolejny przykład kosmetyku przyszłości. Łączą w sobie właściwości mleczka do demakijażu, również jego wodoodpornej wersji, oraz odświeżającego toniku. Jednocześnie oczyszczają i nawilżają naszą cerę. Jest to świetny wybór dla osób, które chcą oszczędzić czas podczas codziennych, rutynowych zabiegów pielęgnacyjnych. Makijaż, pielęgnacja i ochrona w jednym Kremy BB i CC przebojem wdarły się na polski rynek. Nie bez przyczyny, ponieważ dzięki nim nie musimy już nakładać na twarz kilku rodzajów kremów, odczekiwać kilku minut na wchłonięcie, a następnie wykonywać makijaż. Nawilżają, odżywiają, chronią za pomocą filtrów słonecznych, a także koloryzują, pozostawiając naturalny efekt lekkiego wygładzenia, redukcji zaczerwienień i wyrównania kolorytu. Sprawdzają się zarówno zimą, jak i latem. Dostępne są w wielu odcieniach, dlatego każda z nas dobierze idealny dla siebie. Dzięki takiemu rozwiązaniu podręczna kosmetyczka „odchudzi” się o kilka tubek i słoiczków. Róż do zadań specjalnych Również kosmetyki kolorowe mogą mieć kilka zastosowań. Ulubieńcem wielu kobiet jest kultowy już róż marki Bourjois dostępny w wielu różnorodnych kolorach. Wypiekane róże do policzków idealnie dodają nam dziewczęcego, zdrowego uroku. Nakładane zaś mokrym pędzlem przeistaczają się w trwały i intensywny cień do powiek. Możemy nim zaakcentować także nasze usta, pamiętając o zastosowaniu w parze nawilżającej pomadki. Jaśniejsze, bardziej nasycone drobinkami odcienie posłużą też jako rozświetlacz. Taki mały kosmetyk może uratować nasz makijaż w najbardziej kryzysowych sytuacjach. Warto mieć go zawsze w swojej torebce. Wielozadaniowe olejki Bardzo popularne stało się w ostatnim czasie używanie olejków roślinnych w pielęgnacji naszej urody. Znany od wielu lat olejek arganowy został chwilowo wyparty przez jego kokosowy odpowiednik. Preparat ten występuje w postaci podobnej do masła, która po rozgrzaniu w dłoniach przybiera płynną formę. Nadaje się do nawilżania i natłuszczania skóry ciała oraz twarzy. Można go również nakładać na włosy, np. jako nocną kurację. Ostatnio też zyskał sławę jako skuteczna pasta do zębów, a niektóre jego rodzaje możemy wykorzystać także w kuchni jako tłuszcz do smażenia lub sałatek. To dopiero wielozadaniowy kosmetyk, skoro swoimi funkcjami wchodzi nawet do kuchni!Możliwość różnorodnego zastosowania kosmetyków pozwala nam zaoszczędzić czas, miejsce oraz pieniądze. Warto zastanowić się nad wprowadzeniem nuty minimalizmu w swoim życiu, nie tracąc na jakości pielęgnacji i makijażu.
Wielozadaniowe kosmetyki – produkty, które mają wiele zastosowań!
Parametry obowiązkowe bierzemy pod uwagę w trafności Parametry obowiązkowe są kolejnym z czynników, które będziemy brać pod uwagę w trafności. Dlatego ich wypełnienie będzie wpływać na pozycję oferty na liście. Będziemy weryfikować liczbę uzupełnionych parametrów obowiązkowych, dlatego im więcej ich uzupełnisz w ofercie, tym lepiej. Zmiana dotyczy nowych parametrów obowiązkowych oraz ofert, które będziesz edytować. Planujemy ją wdrożyć do końca czerwca. O jej wprowadzeniu poinformujemy w osobnym komunikacie. Kiedy i które parametry staną się obowiązkowe, sprawdzisz na stronie Zmiany w parametrach, a dzięki zakładce Uzupełnij parametry w łatwy sposób dodasz je do ofert. Dzięki parametrom: kupujący łatwiej dotrą do Twojej oferty - parametry wykorzystujemy jako filtry na listach ofert kupujący lepiej pozna przedmiot, który sprzedajesz unikniesz problemów z wznawianiem i edycją ofert. Jeśli w ofercie zabraknie parametrów obowiązkowych: nie wznowimy jej automatycznie nie wprowadzisz zmian w ofercie. Dowiedz się więcej o trafności i poznaj odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania na ten temat.
Zapowiadamy: Parametry obowiązkowe ważne dla trafności
Pociągają cię sceny podziemnych walk jak z filmu „Podziemny krąg”? Zainteresuj się vale tudo. Sprawdź, co kryje się pod nazwą, która często jest używana zamiennie z MMA. Vale tudo to nie nazwa dyscypliny sportu, a formuła zawodów organizowanych w Brazylii. Dokładniej mówiąc, pojedynków. Początek vale tudo sięga lat 20. XX wieku. Zawody miały bardzo ograniczone zasady, tzn. wolno było prawie wszystko. Na początku nie było rund, walka trwała do wyłonienia zwycięzcy. Nie było też kategorii wagowych. Zakazano jedynie ataków na oczy i genitalia oraz gryzienia. Nie używano zwykle rękawic ani ochraniaczy. Z tej formuły wyewoluowały m.in. takie sporty walki jak MMA, dlatego współczesny osprzęt i przygotowanie kondycyjne są podobne. Aby odnaleźć się w vale tudo, potrzebujesz wszechstronnej kondycji, przygotowania technicznego oraz sprzętu treningowego dobrej jakości. Strój Kiedy strój do vale tudo zachowuje się jak druga skóra, możesz spokojnie skupić się na technice. Sprawdzi się przeznaczony do walk rushguard lub obcisła koszulka z długim rękawem i przylegające spodenki z szerokim pasem lub możliwością sznurowania. Ważne jest, żeby żaden element garderoby nie odstawał ani nie przeszkadzał w pełnym ruchu. Wielu zawodników narzeka nawet na klasyczne bokserskie spodenki, które mimo wygody, jaką dają przy wykonywaniu kopnięć, niezbyt się nadają do walki w parterze. Ważna jest także bielizna – zapomnij o bokserkach. box:offerCarousel Sprzęt Porządna sala treningowa powinna być wyposażona w sprzęt do pełnego treningu, ale nawet jeżeli na stanie są rękawice, lepiej jest mieć swoje. Dopasujesz masę i rozmiar do swojej dłoni. Konieczne są też porządne owijki – to kwestia higieny i bezpieczeństwa. Na początek zainwestuj również w ochraniacz na zęby i suspensorium. Jeżeli masz ochotę na dodatkowe zakupy, poszukaj worka bokserskiego (pod warunkiem, że masz go gdzie zawiesić). Dobrze sprawdzają się też tarcze różnych rozmiarów. Jeżeli chodzi o sprzęt do treningów uzupełniających, rekomendujemy: gryf z podstawowym zestawem talerzy, obciążniki na nogi, drążek do podciągania, piłkę lekarską 10 kg i TRX. Trening Tego typu sporty wymagają wszechstronnego przygotowania. Warto wykonywać ćwiczenia uzupełniające, oczywiście poza treningami specjalistycznymi. Nie możesz mieć słabych punktów technicznych, ale i kondycyjnych. Zawodnik musi być silny, szybki i wytrzymały. Siłę możesz zwiększyć, korzystając z wolnych ciężarów, takich jak hantle czy kettlebells. Wykonuj ćwiczenia wielostawowe, co wzmocni także cechy motoryczne i wydolność. Wytrzymałość zwiększą nie tylko klasyczne treningi aerobowe, takie jak jazda na rowerze. W sportach walki przydają się ćwiczenia wymagające krótkiego intensywnego wysiłku, dlatego postaw na zajęcia typu HIIT czy tabata. Szybkość wzrośnie dzięki bardziej złożonym zadaniom ruchowym, które wykonywane są dynamicznie i na czas, takich jak wskoki na skrzynię, pady czy uderzenia w gruszkę. Bezpieczeństwo Ponieważ ćwiczenia przygotowujące do sportów walki bywają kontuzjogenne (najczęściej powodują uszkodzenia stawów skokowych, twarzy czy nadgarstków), warto pamiętać o kilku bardzo ważnych zasadach. 1. Niczego nie da się nauczyć z filmów w Internecie. Chcesz dobrze walczyć, ćwicz pod okiem doświadczonego trenera. Jeśli przyswoisz sobie technikę niepoprawnie, potem nie wyzbędziesz się błędów. 2. Kondycja to podstawa. Nie wytrzymasz rundy, jeśli nie będziesz ćwiczyć dodatkowo, przynajmniej na początku. Słabe ciało to większe ryzyko przegranej i kontuzji. 3. Zainwestuj w sprzęt bardzo dobrej jakości. Treningi są intensywne, więc kiepski worek czy rękawice rozpadną się bardzo szybko. 4. Korzystaj z ochraniaczy. Jeżeli masz ochotę spróbować walk vale tudo, przede wszystkim postaw na dobry sprzęt treningowy, ochraniacze oraz wszechstronny trening techniczny i kondycyjny. Tylko wtedy ta sportowa zabawa będzie przyjemna i bezpieczna.
Vale tudo – tylko dla fighterów
Trzydzieści jeden esejów pisanych w ciągu ośmiu lat – najnowsza książka lubianej brytyjskiej pisarki to prawdziwy przegląd jej eseistycznej twórczości, różnorodny i nadzwyczaj ciekawy. Polskiemu czytelnikowi nie trzeba przedstawiać Zadie Smith. Od czasu debiutanckich „Białych zębów” (recenzja) jest stale obecna na naszym rynku, a każda jej kolejna książka trafia na listy bestsellerów. Tym razem jednak zaserwowała nam nie powieść, a zbiór esejów, z których niektóre ukazały się już w prasie anglojęzycznej. Ich lektura jest bardzo odświeżającym i inspirującym doświadczeniem. To, czego chcemy Zbiór otwiera tekst o likwidowanej bibliotece i księgarni. Sprzedająca tam książki Helen posiadła niezwykłą umiejętność – daje ludziom to, czego nie wiedzieli, że chcą. Mam wrażenie, że Zadie Smith też to potrafi. W swoich esejach porusza tematy, które nie zawsze wydają się od razu interesujące, a jednak w trakcie lektury odkrywamy, że zawsze chcieliśmy o tym przeczytać, tylko nie byliśmy tego świadomi. Tak jest chociażby z tekstem o Justinie Bieberze, który tak naprawdę dotyczy naszego stosunku do gwiazd i ludzi, którzy z różnych względów są „ponad nami”. Smith przechodzi potem płynnie do kwestii tożsamości jednostki i pozwolenia drugiemu człowiekowi na bycie sobą. Wolność Motywem łączącym wszystkie eseje, czasem bardziej, a czasem mniej wyraźnym, jest wolność. Zresztą już w słowie wstępnym do „Widzi mi się” autorka nam to sugeruje. Pisze, że swoje eseje przeznacza dla czytelników zaciekawionych wolnością – „niech je wykorzystują, przerabiają, demontują, destruują albo ignorują wedle własnego widzimisię”. Swoboda interpretacji wydaje się wręcz oszałamiać, ale przy tekstach Smith nie trzeba się specjalnie wysilać. Jedną z wolności, o których pisze, jest wolność od ograniczeń narracyjnych, narzucanych przez konstrukcję tekstu. Przypomina więc czytelnikowi o jego odwiecznym prawie do niepolubienia tekstu, ale też do odczytywania go w sposób absolutnie dowolny. Wolność twórcy jest dla autorki równie ważna, jak wolność jednostki. Pisze o swoich zmaganiach z tworzywem, wyznaje, że łatwiej jej się pisze w Nowym Jorku, który pulsuje energią. Od łazienki do włoskich ogrodów Z podziwu godną lekkością autorka przeskakuje między pozornie odległymi tematami. Pisząc o drugiej toalecie w domu, w którym się wychowała, pokazuje, jak ten dodatkowy pokój stał się symbolem przynależności do brytyjskiej klasy średniej. Wspominając ojca, pisze o wycieczce po włoskich parkach i ogrodach. W zbiorze są też cztery eseje o polityce, które wydają się jednak najmniej aktualne, choć tekst o Brexicie jest bez wątpienia przejmujący. Różnorodność sprawia, że do „Widzi mi się” łatwo wracać, a niektóre teksty ma się ochotę czytać po wielokroć. Zresztą może na tym polega wyższość jej esejów nad powieściami? Powieść wymaga skupienia, a powieści Zadie Smith są obszerne i często wielowątkowe. Siadając do lektury, podejmujemy zobowiązanie – musimy znaleźć czas i energię, dać się wciągnąć w obcy świat. Eseje są prostsze. Można przeczytać jeden między wstawieniem ziemniaków, a ich odcedzeniem. Można do nich zajrzeć w tramwaju. Wracają potem znienacka, zmuszają do zastanowienia. „Widzi mi się” to zbiór tyleż eklektyczny, co spójny. Smith dojrzała jako pisarka i śmiało prowadzi nas przez meandry swoich skojarzeń i refleksji. Nie zadziera przy tym nosa, nie wymaga też od nas zbyt wiele. Dzieli się wspomnieniami i codziennością, zadziwiając nas przy tym oryginalnością skojarzeń, a przede wszystkim bystrością obserwacji. Pisze o wolności, by nas przestrzec, pisze o tożsamości, by nas uczulić. Idzie w ślady wybitnych eseistów – Orwella, Virginii Woolf – i trzeba przyznać, że robi to naprawdę dobrze. Źródło okładki: wydawnictwoznak.pl
„Widzi mi się” Zadie Smith – recenzja
Lara Croft to postać kultowa. Wprowadziła gry komputerowe na salony, do świadomości masowego odbiorcy. Za sprawą niedawnego restartu serii po raz kolejny uwodzi młodsze pokolenia graczy. Niestety sprytni producenci próbują na siłę ten fakt wykorzystać. Część druga… ale jakiej gry? Wiele osób może sięgnąć po „Lara Croft and the Temple of Osiris”, myśląc, że jest to kontynuacja hitowej produkcji Square Enix, która rozpoczęła serię od nowa. Tymczasem to kontynuacja starszego tytułu: wydanej w 2010 roku platformówki „Lara Croft and the Guardian of Light”. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że producenci celowo starają się nie akcentować korzeni swojej nowej gry, by podpiąć się pod sukces rebootu serii. Nieładnie! Powrót do korzeni Całe szczęście „Lara Croft and the Temple of Osiris”to dobra gra. Można w zasadzie powiedzieć, że jako jedyna godnie reprezentuje to, co obiecuje tytuł serii „Tomb Raider”, czyli plądrowanie grobowców. Tak jak wysokobudżetowa produkcja skupia się na historii bohaterki, tak ten tytuł jest prostą zabawą. Eksploracją egipskich podziemi w izometrycznej perspektywie. Fabuła? Jaka fabuła? Punktem wyjścia do eksploracji jest powrót na ziemię Seta, egipskiego bóstwa, które chce przejąć władzę nad światem. W miarę rozwoju rozgrywki dołączają się do niego inni pogańscy bożkowie. Historia jest tu jednak – jak to w platformówkach bywa – jedynie pretekstem do zabawy. W zasadzie przestajemy zwracać na nią uwagę. Trudno mieć o to pretensje – nie o to w tym tytule chodzi. Łatwo i krótko Poziom trudności nie jest specjalnie wyśrubowany – zarówno jeśli chodzi o zagadki, jak i elementy zręcznościowe. Przejście całości zajmie nam około 7 godzin. Dla mnie, lubującego się w wielogodzinnych sesjach przed konsolą, to długość nieakceptowalna, niestety coraz częściej producenci serwują nam krótkie gry. Całość zyskuje, gdy zaczynamy bawić się w tryb kooperacji. Widać, że twórcy długo dopieszczali ten element. Opcja przewiduje rozgrywkę czterech graczy jednocześnie i dostarcza mnóstwo frajdy. Dla fanów Lary Po„Lara Croft and the Temple of Osiris” powinni sięgnąć tylko zatwardziali fani bohaterki. To nieskomplikowany tytuł oferujący godziwą rozrywkę, jednak nie za tę cenę, której bliżej do topowych hitów niż produkcji przypominających grę niezależnego studia. Wymagania systemowe „Lara Croft and the Temple of Osiris” Minimalne: * System operacyjny: Windows Vista/Windows 7/Windows8 * Procesor: Dual Core CPU 2.0 GHz * Pamięć: 4 GB RAM * Karta graficzna: GeForce serii 500/AMD Radeon serii HD 6000 * DirectX: wersja 11 * Miejsce na dysku: 5 GB dostępnej przestrzeni Zalecane: * System operacyjny: Windows Vista/Windows 7/Windows 8 * Procesor: Intel Core i5-750/AMD Phenom II X4 955 * Pamięć: 8 GB RAM * Karta graficzna: GeForce GTX 650/Radeon HD R7 * DirectX: wersja 11 * Miejsce na dysku: 5 GB dostępnej przestrzeni Dostępność Gra „Lara Croft and the Temple of Osiris” dostępna jest na: PC, PS4, XboxOne. Źródło okładki: www.crystald.com
„Lara Croft and the Temple of Osiris” – recenzja
Bolesne miesiączkowanie dotyka większość kobiet, choć z różną częstotliwością i nasileniem. Najczęściej bóle menstruacyjne mają podłoże psychiczne i są związane z aktualnym samopoczuciem oraz aktywnością fizyczną. Na tę przypadłość nie ma złotego środka, ale na szczęście istnieją skuteczne metody i proste czynności, które przynoszą upragnioną ulgę. Podpowiadamy, w jaki sposób możemy złagodzić powstały ból. Przyczyny bolesnych miesiączek Bolesne miesiączkowanie zdarza się przede wszystkim u młodych dziewczyn. Często obawiają się one nadchodzącej miesiączki ze względu na towarzyszące jej, szczególnie w dwóch pierwszych dniach, bóle menstruacyjne. A te możemy podzielić na pierwotne i wtórne. Bóle pierwotne są następstwem zaburzeń hormonalnych. Polega to na tym, że mięsień macicy produkuje nadmierną ilość hormonów tkankowych, które przyczyniają się do bolesnych skurczy. Przyczyną bywa również w dużej mierze stres, ponieważ usztywnia i kurczy mięśnie. Z kolei bóle wtórne są to przewlekłe stany zapalne narządów rodnych, anomalie rozwojowe macicy, mięśniaki, a także kłopoty z tarczycą. Objawy Objawy towarzyszące miesiączce to głównie skurcze w dole brzucha, ciągłe lub nawracające, które promieniują aż do okolic lędźwiowych. Dodatkowo pojawia się ból głowy, brak apetytu, mdłości, a nawet dolegliwości gastryczne. Oczywiście natężenie bywa różne, u każdej kobiety wygląda to zupełnie inaczej, ale jedno jest pewne – żadna nie czuje się wtedy komfortowo. Czas ten wpływa również źle na samopoczucie. Pojawia się nerwowość, osłabienie i brak chęci do działania. Jakie sposoby? Na rynku dostępnych jest wiele preparatów rozkurczowych i przeciwbólowych, jednak pamiętajmy, aby stosować je tylko i wyłącznie w sytuacji bez wyjścia. Kiedy już pojawią się u nas wspomniane wyżej dolegliwości, warto pokusić się o rozwiązania bez użycia farmakologii, a jedynie domowymi sposobami. Poniżej wskazówki, które pomogą nam przetrwać ten ciężki okres i złagodzić powstały ból. Po pierwsze – zrezygnuj z wysiłku fizycznego Wysiłek fizyczny jest co prawda sposobem na odprężenie, ale w przypadku bolesnego miesiączkowania należy zrezygnować z siłowni, aerobiku czy joggingu. Warto jednak zainteresować się czynnościami, które nas wyciszą i zrelaksują. W tym przypadku trafionym pomysłem okaże się joga lub pilates. Dzięki nim bolesna miesiączka stanie się łatwiejsza do zniesienia. Po drugie – właściwa dieta Warto mieć na uwadze, że przyczyną naszych dolegliwości może być również niewłaściwa dieta. Dlatego starajmy się unikać wszelkich słodyczy, napojów gazowanych, smażonych i ciężkich potraw, a w zamian spożywajmy dużą ilość jogurtów, owoców czy ryb, gdyż zawarty w nich kwas omega-3 jest bardzo pomocny w bólach menstruacyjnych. Po trzecie – domowe napary Warto sięgnąć także po rozkurczające zioła. To właśnie zaparzone herbatki ziołowe mają działanie rozkurczające, a jednocześnie uspokajające. Szczególnie polecany w przypadku tych dolegliwości jest rumianek, nagietek, malina, dziurawiec, kalina oraz kozłek lekarski. Pamiętajmy jednak, że picie takiego naparu warto rozpocząć jeszcze przed spodziewaną miesiączką. Po czwarte – relaks Wydawać by się mogło, że relaks jest niemożliwy, skoro wywołane dolegliwości sprawiają, że czujemy się fatalnie. To prawda, jednak przy pomocy kilku relaksacyjnych zaleceń nasze samopoczucie ulegnie zmianie. Najprostszym sposobem, który przynosi niesamowitą ulgę w tych trudnych dniach, są ciepłe okłady. Do tego celu przyda się termofor napełniony gorącą wodą. Dobrą alternatywą jest także kąpiel z dodatkiem aromatycznych olejków, m.in. lawendowym czy jaśminowym. Bolesne miesiączki nie muszą stanowić problemu dla kobiet. Stosując się do powyższych rad, będziemy w stanie przetrwać ten trudny czas i złagodzić towarzyszący mu ból.
Sposoby na bolące miesiączkowanie
Rozpoczynając uprawianie nowego sportu – wspinaczka, skituring czy kolarstwo szosowe – zadajemy sobie często pytanie, czy faktycznie potrzebujemy w domu kolejnego kasku? Wszakże wspólnym mianownikiem wszystkich kasków jest to, że mają chronić naszą głowę w razie wypadku. Ale czy istnieje jeden uniwersalny kask, który swoją wszechstronnością zapewniłby nam bezpieczeństwo zarówno w skale, jak i w wodzie czy na lodzie? Niestety nie ma takiego kasku. Dlaczego? Z prostych przyczyn – solidny kask narciarski będzie za ciężki na letnie aktywności wspinaczkowe. Z kolei kask do kolarstwa szosowego produkowany jest z myślą o innego typu zagrożeniach, jak choćby upadki na asfalt przy dużej prędkości, których z kolei nie doświadczymy podczas eksplorowania jaskiń. Prześledźmy zatem, czym różnią się od siebie poszczególne modele dedykowane do odmiennych sportów. Wspinaczka Kask do wspinaczki, podobnie jak cały sprzęt wspinaczkowy, poddawany jest odpowiednim testom i certyfikowany przez UIAA (fr. Union Internationale des Associations d’Alpinisme). Tylko takim sprzętom można w pełni zaufać. Kask amerykańskiej marki Black Diamond Half Dome jest niezwykle uniwersalnym oraz lekkim modelem wykorzystywanym we wspinaczce, na via ferratach czy w speleologii. Kask wspinaczkowy ma przede wszystkim chronić naszą głowę przed potencjalnymi, sypiącymi się z góry kamieniami czy odłamkami lodu. Ochrania również naszą głowę w trakcie upadku w wyniku odpadnięcia od ściany. Oznacza to, że przy zachowaniu dobrej wentylacji kask ten musi być solidny i bardzo wytrzymały. W modelu Half Dome wykorzystano dwie warstwy ochronne: pierwsza zewnętrzna skorupa wykonana jest z poliwęglanu, druga wewnętrzna natomiast z pianki EPS, która ma absorbować potencjalną energię uderzenia. Half Dome zaopatrzony jest w 7 otworów wentylacyjnych, zapewniając optymalną cyrkulację powietrza. Do kasku można zamontować czołówkę, a przed jej zsuwaniem się chronią specjalne zaczepy. Speleologia Kask jest nieodzownym atrybutem każdego grotołaza. Solidna skorupa kasku Vertex marki Petzl zabezpiecza głowę przed mogącymi się sypać w jaskini kamieniami. Wykonany jest on z litej skorupy, która w przypadku uderzenia absorbuje energię, odkształcając się. Kask ten polecany jest również w pracach wysokościowych oraz arborystyce. Cztery zaczepy na czołówkę uniemożliwiają jej zgubienie nawet w trakcie ciasnych, wąskich przejść przez zaciski. Kask skiturowy Kaski skiturowe od sezonu zimowego 2016/17 zarządzeniem Międzynarodowej Federacji Narciarstwa Wysokogórskiego (ISMF) powinny spełniać normę EN 107 stosowaną do tej pory dla kasków wykorzystywanych w narciarstwie alpejskim. Zdegradowało to tym samym popularne lekkie modele kasków wspinaczkowych i górskich na rzecz wąskiej grupy kasków stricte skiturowych. Tym samym wszelkie wymagane normy spełnia kask marki Dynafit model ST. Kask prócz maksymalnej ochrony głowy zapewnia również świetną wentylację oraz szybki sposób dostosowywania objętości kasku do naszej głowy, co szczególnie sprawdza się zimą, gdy podczas jednej wycieczki narciarskiej jesteśmy w stanie zmieniać ciepłą czapkę wełnianą na lekką chustę czy opaskę. Kask ma również zakładane nauszniki, co sprawdzi się w przypadku naprawdę srogich warunków atmosferycznych. Kask rowerowy enduro Jeśli wskakujemy na rower, a dalej pozostajemy w górach, powinniśmy zaopatrzyć się w dobry kask rowerowy. Swoje zadanie spełni tu kask enduro. Te solidne kaski chroniące głowę podczas szaleńczych zjazdów po górach mają w odróżnieniu od zwykłych kasków rowerowych dwie charakterystyczne cechy. Pierwsza to pełna integralność z goglami rowerowymi, druga natomiast to technologia MIPS chroniąca mózg w przypadku uderzeń wielokierunkowych. Poza licznymi otworami wentylacyjnymi kaski tego typu wyposażone są w hydrofilowe wkładki antybakteryjne, które wchłaniają produkowany przez nas na podjazdach pot. Kask rowerowy szosowy Kaski w kolarstwie szosowym charakteryzuje przede wszystkim lekkość, dobra wentylacja, a przy tym maksymalna wytrzymałość. Nie dziwi zatem fakt, że w modelu Race marki Uvex zastosowano technologię High Impact – odporny na wstrząsy i uderzenia poliwęglan, który swoje zastosowanie znalazł również w kaskach motocyklowych. Kitesurfing W sportach wodnych jak kite czy windsurfing zabezpieczenie głowy również odgrywa znaczącą rolę. Zwłaszcza że istnieje realne zagrożenie uderzenia deską lub bomem w głowę po wpadnięciu do wody. Kaski do sportów wodnych charakteryzuje lekkość oraz pływalność. Zewnętrzna skorupa kasku wykonana jest z polipropylenu, natomiast wnętrze z dopasowującej się do kształtu głowy lekkiej pianki. Choć wielu z nas może mieć obiekcje przed trenowaniem w kasku – zwłaszcza podczas jazdy na tak popularnych rolkach czy podczas wspinaczki na sztucznych ściankach, to pamiętajmy, że kask tak naprawdę potrzebny jest nam przez ułamki sekund. Te kluczowe i najważniejsze… ułamki sekund. Kiedy to ma spełnić swoje zadanie, niejednokrotnie ratując nam nawet życie.
Chronimy głowę – przegląd kasków na rynku outdoorowym
Przez lata tworzenia zabawek dla dzieci firma Fisher-Price zapracowała na zaufanie sporej grupy rodziców. W mojej opinii zasłużenie, choć nie podchodzę do produktów tej marki bezkrytycznie. Dziś takim, mam nadzieję, obiektywnym okiem chciałabym spojrzeć na nowy jeździk tej firmy. Zapraszam! Pierwsze wrażenie Tygrysekod razu zaskoczył mnie kolorem. Soczysta pomarańcza z dodatkami ognistej czerwieni i słonecznej żółci to jest to, co dzieci lubią najbardziej! Nasz tygrys to raczej słodkie tygrysiątko, bo patrzy na człowieka takimi wielkimi, czarnymi oczami, a i rozmiar nie jest zbyt duży, ot w sam raz dla brzdąca. Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne – za kolor, rozmiar i ewidentnie sympatyczny wyraz twarzy. box:imageShowcase box:imageShowcase Konstrukcja i instrukcja W opakowaniu znajdziemy krótką i rzeczową instrukcję, w całości w języku polskim i z wieloma obrazkami. Jeździk jest bardzo prosty do złożenia i wymaga wkręcenia jedynie czterech, niedużych śrub. Warto też od razu zaopatrzyć się w dwie baterie AA – nie są dołączone do zestawu, a bez nich zabawa przecież nie będzie taka sama! Nasz zwierzak składa się z 11 części: głowy, siedziska, ramy, 2 kół przednich (mniejsze), 2 kół tylnych (większe), 4 piast. Z racji przeznaczenia – dla malucha niezbyt pewnie stojącego na swoich nóżkach – bardzo ważna była dla mnie stabilność całej konstrukcji. Chodzik jest stabilny. Po złożeniu i przykręceniu dość szerokich kółek nie kołysze się ani na boki, ani do przodu czy do tyłu. Dopracowanie konstrukcji jest jego dużą zaletą. Wady? Na tym etapie znalazłabym dwie. Koła są ładne, niebieskie i bezpiecznie szerokie, przydałby się jednak pasek ogumowania. Powleczone gumą kółka nie byłby tak śliskie i delikatne – mam wątpliwości, jak plastikowe kółka poradzą sobie na spacerze czy w ogrodzie. Mam nadzieję, ze mnie pozytywne zaskoczą. Z gumowym paskiem kółka z pewnością byłby też bardziej ciche, co z przydałoby się podczas zabawy w domu. Druga kwestia to siedzenie. Widoczne są na nim wytłaczane wzorki, które mają pewnie pełnić funkcję antypoślizgową, ale wydaje mi się, że może to nie być wystarczające. Dla zainteresowanych jeszcze szczegółowe wymiary: długość tygryska: 44 cm, wysokość od ziemi do końca niebieskiej rączki: 40 cm, szerokość: 29 cm, odległość od siedzenia do ziemi: 22cm. 2w1 za jedną cenę Nasz uroczy tygrysek został zaprojektowany tak, by jak najdłużej służyć dziecku, a więc „od chodzenia do jeżdżenia”. Kiedy mamy w domu malucha który pięknie chodzi... do momentu, gdy nie skończą mu się meble lub dorośli, warto już spróbować z pchaczem. Tygrysek bardzo łatwo przekształca się z jeździka w chodzik-pchacz i odwrotnie. Pchacz został bardzo ładnie wyprofilowany: podniesione siedzisko stanowi sztywną rączkę która znajduje się na wysokości 39 cm od ziemi, dolna część jeździka jest wcięta łukiem, maluch może więc wygodnie stanąć, nawet tuż przy samej rączce. Pchany jeździk nie stracił nic na swojej stabilności! Wydaje mi się, że jest też odpowiednio wyważony – nie za lekki, by dziecku odjechać w niekontrolowany sposób, ale też nie za ciężki, by maluch się nie zniechęcił. Jeśli nasza latorośl opanowała już spacerki z tygryskiem, z pewnością chętnie usiądzie na jego grzbiecie i odda się ruchowej zabawie i uroczym spacerom. box:imageShowcase box:imageShowcase Pokaż kotku co masz w środku – zawartość edukacyjna Firma Fisher-Price jak zwykle przygotowała w zabawce moduł dźwiękowy i zabawy edukacyjne. Tygrysek ma wbudowany czujnik ruchu, podczas pchania czy jazdy wyda z siebie dźwięki i melodie. Nauczy to dziecko, że jego działanie ma określony skutek! Dobra wiadomość dla rodziców: producent przewidział suwak, pozwalający na regulację głośności na dwóch poziomach i zupełne wyłącznie dźwięku. Kolejne dźwięki czekają na malucha podczas zabawy zieloną rolką na głowie tygryska – poruszanie nią zostanie nagrodzone śmiechem, warczeniem i muzyką. Do dyspozycji dzieci mamy jeszcze trzy kolorowe przyciski pod głową naszego pupila – żółty trójkąt, niebieskie koło i zielony kwadrat nauczą dziecko podstawowych słów: nazw figur, kolorów oraz cyfr 1, 2, 3 i to w dwóch językach – po polsku i po angielsku. Ogólne wrażenie Nadal jest bardzo pozytywne! Fisher-Price po raz kolejny nie zawiódł. Tygrysek jest zabawką dobrze przemyślaną i zaprojektowaną, stabilną, atrakcyjną dla dziecka, posiadającą sporo funkcji, łatwą do złożenia i czyszczenia. Z wad jedyne co przyszło mi na myśl, to brak choć cienkiej, gumowej warstwy na kółkach – dla lepszej przyczepności i cichej jazdy. Zabawka dedykowana jest dla dzieci od 9 miesiąca życia, a maksymalna waga dziecka to aż 25 kg.
Jak jeździk, to Fisher-Price – tygrysek atakuje!
Wybór odpowiedniego prezentu dla kobiety często spędza sen z powiek. Zwłaszcza panom. Jeśli jednak znasz damskie upodobania i krążą one w obrębie szeroko rozumianej elektroniki, sprawdź, co może spodobać się kobiecie! W zależności od tego, czy kobieta lubi dbać o swój wygląd, jest aktywna fizycznie lub czuje się królową w kuchni, taki wybierz dla niej prezent. Nawet niewielki gadżet elektroniczny może sprawić jej nie lada frajdę oraz być pomocnikiem, np. podczas uprawiania sportu. Dzisiejsze technologie zachwycają nie tylko panów, ale również i panie. Pamiętaj tylko, by się upewnić, czy kobieta jest fanką takich rzeczy. Z morza elektronicznych gadżetów wyłowiliśmy kilka propozycji. Wszystkie kupisz bez potrzeby wychodzenia z domu. 1. Czytnik e-booków Czytać można wszędzie, a dzięki czytnikowi e-booków nie trzeba nawet iść do księgarni po wybraną książkę. Prezent w formie czytnika książek sprawi przyjemność każdej miłośniczce literatury. To niewielkich rozmiarów urządzenie o lekkiej wadze zmieści się w większości damskich torebek, dzięki czemu można z niego korzystać, jadąc autobusem, pociągiem, metrem, w drodze do pracy czy podczas przerwy na lunch. Zaletą czytnika jest to, że w jego pamięci można pomieścić nawet kilkaset książek – i w każdej chwili do nich powrócić. To szczególnie przydatne np. podczas wyjazdu na wakacje, kiedy w walizce nie ma miejsca na zabranie kilku papierowych tytułów. Dodatkową zaletą korzystania z czytnika jest to, że e-booki są tańsze od drukowanej wersji książki, istnieją także strony internetowe, z których legalnie i za darmo można pobrać wybrany tytuł (np. Wolne Lektury czy Project Gutenberg). W sieci znajdziesz wiele różnych czytników. Różnią się wielkością, procesorem, wyświetlaczem, możliwością podświetlania czy łączenia się z Internetem przez Wi-Fi. Najbardziej znany jest oczywiście czytnik e-booków Kindle, produkowany przez amerykańską firmę Amazon. W cenie 460–550 zł bez problemów kupisz wersję Kindle Paperwhite i Paperwhite II. Warto także zapoznać się z modelami: rozbudowanym technologicznie czytnikiem PocketBook 650 Ultra (koszt około 700 zł), wersją wodoodporną – PocketBook Aqua 640 (koszt 500–550 zł) czy Kobo Glo(kupisz go w cenie 420–430 zł). 2. MP4 z krokomierzem Jeśli kobieta jest aktywna fizycznie, a przy tym lub słuchać muzyki, z pewnością spodoba się jej odtwarzacz MP4 Lenco PODO-151 z krokomierzem. To małe urządzenie z opaską na ramię i wbudowaną kartą pamięci microSD 4GB, naładowane, pozwala na 3-godzinne słuchanie muzyki. MP4 nie tylko odlicza kroki, ale także pokazuje spalane kalorie i oblicza średnią prędkość marszu. Może być także małym dyskiem zewnętrznym, na którym oprócz muzyki można przechowywać zdjęcia lub pliki tekstowe w formacie TXT (funkcja e-book). Posiada także dyktafon oraz możliwość odtwarzania filmów. W zestawie znajdziesz odtwarzacz MP4, słuchawki oraz kabel USB. Kupisz go już za 80–90 zł. 3. Kawiarka elektryczna Koneserkę małej czarnej zachwyci poręczna i estetyczna kawiarka elektryczna. Za kawiarkę włoskiej marki G.A.T. zapłacisz około 300 zł, ale znajdziesz też takie w cenie około 100–150 zł, np. Coffee Maxx czy Ariete Moka aroma. Kawiarka elektryczna jest prosta w obsłudze, a dzięki funkcji podgrzewania kawa pozostaje ciepła jeszcze przez 30 minut po zaparzeniu. To idealne rozwiązanie na zaparzenie jednej czy dwóch filiżanek aromatyczne, pozbawionej fusów kawy. 5. Ekspres kapsułkowy Jeśli jednak miłośniczka kawy nie lubi zbyt długo czekać na czarny napój, za około 150–180 zł kupisz również niewielki ekspres kapsułkowy, np. Krups Dolce Gusto (model kp1006). W kilka chwil zaparza on kawę pod ciśnieniem 15 bar, dzięki czemu jest ona niezwykle pobudzająca i aromatyczna. Kapsułki Dolce Gusto napełniane są kawą z gatunku Arabica, po czym szczelnie zamykane. Dzięki temu każda filiżanka cieszy świeżym aromatem. Dzięki ekspresowi Krups Dolce Gusto zaparzysz nie tylko espresso, ale także cappucino czy latte machiato. To niezwykle łatwy sposób na przygotowanie aromatycznego napoju. 4. Lokówka BaByliss Pro Perfect Curl Gadżet dla każdej kobiety, która lubi eksperymentować z włosami. Ponad rok temu BaByliss Pro Perfect Curl szturmem podbiła serca kobiet i stylistów, nie zachwycała jednak ceną. Dziś kupisz ją za 250–350 zł. Lokówka pozwala na szybkie i efektowne uzyskanie burzy loków – w zależności od gustu, można regulować kształt i grubość sprężynek. Już kilka sekund po użyciu można cieszyć się zupełnie nową fryzurą. Wprowadzony do ceramicznej komory lokówki BaByliss Pro Perfect Curl kosmyk włosów jest równomiernie ogrzewany, dzięki czemu już po kilku sekundach możesz rozkoszować się zwiewnymi lokami. Zaawansowany technologicznie sprzęt pozwala na precyzyjne ustawienie czasu oraz temperatury (3-stopniowy system regulacji) potrzebnej do wystylizowania wymarzonej fryzury. Dzięki tej lokówce szybko i bezpiecznie stworzysz fryzurę nie tylko na wielkie wyjścia, ale również na co dzień. 5.Termoloki Burzę loków lub uniesione u nasady i pofalowane włosy można osiągnąć także dzięki termowałkom. Rolki przypominające wyglądem klasyczne wałki do włosów, dzięki maszynie do podgrzewania są bardziej skuteczne i przede wszystkim szybsze w działaniu. W zaledwie pół godziny od nawinięcia można cieszyć się zupełnie odmienioną fryzurą. Termoloki przypadną do gustu paniom lubiącym eksperymentować ze zmianą fryzury, a także tym, które co jakiś czas chcą swoje proste włosy zmienić w romantyczne fale. W ofercie marki BaByliss znajdziesz m.in. zestaw 5 dużych termowałków o średnicy 40 mm wraz ze szpilkami podtrzymującymi oraz klipsami motylkowymi. Dzięki ich zastosowaniu fryzura nabiera objętości już w 15 minut – bo tyle czasu utrzymują ciepło po wyjęciu z maszyny nagrzewającej. Aksamitne pokrycie wałków chroni włosy przed zniszczeniem, a także przegrzaniem. Szybkie nagrzewanie sprawia, że termowałki BaByliss są gotowe do użycia już po 10 minutach od włączenia urządzenia. Kupisz je w cenie około 100 zł. Rozbudowana wersja Jumbo (12 wałków) to koszt około 240 zł. W ofercie BaByliss znajdziesz również 20 ceramicznych termoloków w różnych rozmiarach – 8 dużych, 6 średnich i 6 małych. Małe sprawdzą się na średniej długości włosach, nadając im formę sprężystych loków. Duże i średnie przeznaczone są do dłuższych włosów, a dzięki ich zastosowaniu można osiągnąć efekt pełnych objętości, romantycznych loków. Zestaw ten pozwala na dwustopniowe regulowanie temperatury. Ponadto wałki wyposażone są w klipsy i spinacze przeznaczone do mocowania. Kupisz je za około 120 zł. Podobne zestawy termowałków znajdziesz wśród marek: Severin, Remington, AEG czy Camry. 6.Opaska fitness Kolejny gadżet dla fanki sportów i zdrowego stylu życia. Opaska fitness (Smart Bracelet) to m.in. budzik, monitor snu, krokomierz i licznik kalorii w jednym. W ciągu dnia monitoruje liczbę wykonanych kroków oraz pokonany dystans, przeliczając to wszystko na spalone kalorie. W nocy czuwa nad snem, sprawdzając, jak jest głęboki, ile trwa oraz ile razy nastąpiło przebudzenie. O ustawionej porze dyskretnie budzi alarmem wibracyjnym. Opaska fitness jest kompatybilna ze specjalną aplikacją dostępną na telefon z systemem iOS lub Android (współpracuje z programami Care724 oraz Zeroner – do pobrania z Google Play oraz App Store), łącząc się z nią za pomocą bezprzewodowego połączenia Bluetooth. Dzięki temu bez problemu można porównać czas spędzony na aktywności fizycznej oraz kontrolować przebieg snu. Opaska fitness pozwala także na ustawianie indywidualnych celów, ich osiągnięcie będzie potwierdzone dyskretną wibracją bransoletki. Kupisz ją w cenie około 180 zł. Podobne funkcje znajdziesz w opasce Jawbone UP 2, do kupienia za około 150–200 zł. Działa z aplikacją UP na iPhone, iPodzie Touch lub iPadzie oraz integruje się z innymi aplikacjami do monitorowania postępów uprawianego sportu. Kontroluje aktywność fizyczną (posiada krokomierz, oblicza pokonany dystans oraz spalone kalorie), a także, jak ta wspomniana wyżej, monitoruje cykle snu oraz jego jakość. Rejestruje także dietę – bransoletka UP zapisuje liczbę spożywanych kalorii, tłuszczy, węglowodanów, białka, cukru, błonnika i sodu. Pozwala na ustawienie codziennych sportowych wyzwań i udostępnianie wyników w mediach społecznościowych. 7.Ai-watch Z20 – inteligentny zegarek Chcesz sprawić swojej kobiecie bardziej rozbudowany technologicznie gadżet? Zaskoczyć ją zegarkiem, który jest równocześnie telefonem? Wybierz Ai-watch Z20 – inteligentny, sportowy zegarek z funkcją wbudowanego telefonu. Oprócz możliwości sterowania zewnętrznym telefonem przez Bluetooth, Ai-watch ma wbudowany modem GSM, a także slot na odrębną kartę SIM oraz radio FM i wbudowaną kamerę. Rozmowy można prowadzić dzięki wbudowanemu mikrofonowi i głośnikowi lub za pomocą odrębnego zestawu słuchawkowemu czy poprzez Bluetooth. Ai-watch pozwala na prowadzenie od 4 do 6 godzin rozmów, a zainstalowanie odpowiednich aplikacji na telefonie pozwala rozszerzyć zakres działania zegarka. Oprócz dodatkowych funkcji Ai-watch to także zegarek, który podobnie jak opaska fitness pozwala na mierzenie przebytych kroków i dystansów, oblicza spalone kalorie, a także rejestruje czas i fazy snu. Kupisz go za około 240 zł. 8. Minilokalizator GPS Paniom, które lubią aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu, ale lubią także wypuszczać się w nieznane rejony, przyda się minilokalizator GPS. To małe urządzenie, często wielkości zegarka, zapobiega zgubieniu się, a także pomaga dotrzeć do wybranego celu. Można w nim ustawić punkty lokalizacyjne, a lokalizator GPS wskaże kierunek do aktualnie wybranego miejsca oraz pozostały dystans. Oprócz wskazywania kierunku, lokalizator GPS wyświetla również godzinę, współrzędne czy przebyty dystans. Może być wyposażony w stoper i kompas. Minilokalizator GPS to świetny pomocnik podczas pieszych wędrówek, wypraw na grzyby czy do nieznanego miasta. Przyda się szczególnie paniom, które nie mają dobrej orientacji terenie. W zależności od marki i posiadanych funkcji kosztuje od 100 do 250 zł. Warto wybrać model wyposażony w dobrą baterię, która pozwoli na kilkunastogodzinne użytkowanie lokalizatora. 9.Interaktywna mata do jogi i tańca Kobietom lubiącym aktywność fizyczną w zaciszu domowym przyda się zmuszająca do wysiłku interaktywna mata. W zależności od marki mata może mieć wbudowanych nawet ponad 80 ćwiczeń. Możliwości do wyboru jest kilka. Na macie interaktywnej można tańczyć, aby ćwiczyć zwinność i szybkość reakcji. Można pobiec w interaktywnym dziesięcioboju, wybrać dystans biegu odpowiedni do kondycji, a także ćwiczenia z zakresu fitness (joga, aerobik). Ćwiczenia można układać według indywidualnego harmonogramu lub skorzystać z gotowych programów. Dodatkowo nad ćwiczeniami czuwa osobisty trener, który czuwa nad przebiegiem ćwiczeń. Interaktywną matę można podłączyć do komputera lub telewizora, otrzymując obraz w jakości HD. Trzydzieści sektorów maty wyposażonych jest w czujniki, których sygnał dociera do kontrolera dopasowującego rytm ćwiczeń do osobistych preferencji. Dodatkowo mata wyposażona jest w zestaw gier rozrywkowych (m.in. wyścigi szosowe, koszykówka, kręgle), dzięki czemu może służyć zarówno starszym, jak i młodszym domownikom, a także integrować we wspólnej zabawie. Koszt maty interaktywnej wynosi od 130 do 200 zł. Minęły już czasy, kiedy gadżety elektroniczne były zarezerwowane na prezenty tylko dla mężczyzn. Dziś także rzesze kobiet omdlewają na widok nowinek technologicznych. Mogą one zarówno ułatwiać uprawianie wybranej dyscypliny sportu, jak też sprawiać, że kobieta poczuje się piękniejsza. Trzeba tylko wnikliwie wsłuchać się w to, czym kobieta się zachwyca.
10 pomysłów na prezent dla niej
Jeszcze kilka lat temu w schowku każdego auta mogliśmy znaleźć przynajmniej jedną mapę, zaś miłośnicy podróży musieli zapełniać nawet bagażnik. Dziś są to relikty przeszłości, bo wszystkie mapy świata możemy zmieścić „w kieszeni”, a konkretnie w pamięci nawigacji satelitarnej. Poznajmy kilka propozycji w cenie do 500 zł. Mio Spirit 7500 Na początku naszego zestawienia pojawiła się nawigacja Mio Spirit 7500 wyposażona w ekran o przekątnej 5 cali o rozdzielczości 480 x 272 pikseli. Za płynność działania odpowiada procesor MStar MSB2531 o taktowaniu 800 MHz oraz 128 MB pamięci operacyjnej RAM. Pamięć wewnętrzna o pojemności 4 GB może zostać rozszerzona za pomocą kart pamięci microSD, na których możemy trzymać nowe mapy, multimedia itp. Do najciekawszych funkcji należy m.in. asystent pasa ruchu, tryb pieszy, asystent parkowania i widok skrzyżowań 3D. Cena tego modelu na Allegro to około 450 zł. Yanosik DVR Następna w kolejce jest wielofunkcyjna nawigacja Yanosik DVR. W niewielkim urządzeniu wyposażonym w 6-calowy ekran IPS o rozdzielczości 960 x 540 pikseli znajdziemy wiele funkcji, nawigowanie jest tylko jedną z nich. Za prawidłowe działanie odpowiada dwurdzeniowy procesor MTK MT8312 o taktowaniu 1,3 GHz i aż 1 GB pamięci operacyjnej RAM. Na dane przygotowano 8 GB pamięci wewnętrznej z możliwością rozszerzenia za pomocą kart pamięci microSD. Oprócz tego do dyspozycji mamy takie funkcje, jak ostrzeżenia o fotoradarach, kontrolach, inspekcjach i zagrożeniach na drodze, technologia SmartTraffic oraz szczegółowa mapa Polski z danymi o natężeniu ruchu na drodze. Sporą ciekawostką jest wbudowany wideorejestrator z funkcją ACR (Auto Crash Recorder). Cena tego modelu na Allegro to około 480 zł. TomTom Start 25M Najważniejszą zaletą opisywanej nawigacji jest dostęp do map 27 europejskich państw, w tym Polski, z możliwością dożywotniego, darmowego aktualizowania. Urządzenie wyposażono w 5-calowy ekran o rozdzielczości 480 x 272 piksele oraz bardzo dużo przydatnych funkcji, które wynagradzają braki techniczne. Mowa m.in. o dostępie do najbliższych miejsc POI, ostrzeżeniach o przekroczeniu prędkości itp. Są również asystent parkowania, asystent pasa ruchu, informacje o fotoradarach. Całość zamknięto w kompaktowej czarnej obudowie. Cena to około 470 zł. Blow GPS 580 Następny model w kolejce – Blow GPS 580 – to bardzo rozbudowana nawigacja z wieloma funkcjami multimedialnymi. Urządzenie wyposażono w 5-calowy ekran TFT o rozdzielczości 800 x 480 pikseli, procesor MStar ARM Cortex A7 o taktowaniu 800 MHz oraz 128 MB pamięci operacyjnej RAM. Na dane przygotowano 4 GB z możliwością rozszerzenia za pomocą kart pamięci microSD (do 32 GB). Producent zastosował wbudowany transmiter FM i moduł Bluetooth. Na Allegro w dniu publikacji opisywane urządzenie kosztowało około 460 zł. Garmin Nuvi 42 Nasze zestawienie zamyka Garmin Nuvi 42, czyli kompaktowa nawigacja z ekranem o przekątnej 4,3 cala i rozdzielczości 480 x 272 piksele. Sprawdzona konstrukcja i niezawodne mapy wynagradzają braki w stosunku do konkurencji. Zaletą może być też niewielka obudowa, którą zmieścimy w kieszeni i zabierzemy ze sobą (np. w pieszą wędrówkę po obcym mieście). Standardem w tej cenie jest m.in. asystent pasa ruchu, który pomaga wybrać odpowiedni pas podczas podróży po obcych drogach. Cena? W dniu publikacji była to kwota około 440 zł.
Samochodowe nawigacje GPS do 500 zł – IV kwartał 2016
W ciągu ostatnich kilku lat coraz częściej mówi się o jonizacji włosów, a także o sprzęcie i produktach, które ją zagwarantują. Zapewne również i ty słyszałaś już o jonizacji, która ma zbawienny wpływ na włosy. Jak wygląda ona jednak w praktyce? Co tak naprawdę daje twojej fryzurze? Czy rzeczywiście działa? Co to jest jonizacja? Jonizacja to, najogólniej mówiąc, proces neutralizacji jonów. Kiedy suszymy, kręcimy lub prostujemy włosy, suszarka wytwarzająca ciepło ,,przekazuje" naszym kosmykom jony dodatnie. Wysoka temperatura otwiera łuski włosów, co ma na nie negatywny wpływ. Sprzęty z jonizacją posiadają generatory jonów, które neutralizują ładunek dodatni. Jakie efekty przynosi jonizacja? Używanie produktów, które posiadają funkcję jonizacji, zdecydowanie poprawia kondycję włosów i przynosi mnóstwo zaskakujących efektów. Sprzęty zawierające taką funkcję przede wszystkim sprawiają, że łuski włosów się zamykają, dzięki czemu są one błyszczące i nie tracą nawilżenia. Zawsze pod wpływem wysokiej temperatury włosy puszą się, stają się matowe, a końcówki bardzo szybko się rozdwajają. Jonizacja wygładza je i poprawia ich elastyczność. Dzięki temu procesowi fryzura nie elektryzuje się, włosy są zdrowe i dobrze wypielęgnowane. Co więcej, puszące się kosmyki plączą się i ciężko je rozczesać – po zastosowaniu produktów z jonizacją te wszystkie problemy znikną. Włosy po jonizacji nie zbijają się w strąki i nie łamią. Jakie urządzenia posiadają funkcję jonizacji? W funkcję jonizacji wyposażone są suszarki, prostownice, lokówki, falownice, a nawet szczotki do włosów. Suszarki do włosów jako pierwsze mają kontakt z włosami po myciu, dlatego dobrze jest zainwestować w dobrej jakości sprzęt. Dzięki temu włosy nie ulegają zniszczeniu po kontakcie z nie zawsze odpowiednio łagodnymi produktami do mycia. Z kolei prostownice i lokówki wyposażone w jonizację nie tylko lepiej wygładzają fryzurę, ale także chronią kolor włosów farbowanych. Każda prostownica, podobnie jak lokówki i falownice, ma bezpośredni kontakt z włosami, dlatego ważne jest, aby zniwelować ewentualne zniszczenia wywołane stylizacją. Także szczotki do włosów mają ogromny wpływ na ich kondycję. Szczotki z jonizacją mogą służyć nam za ostatnią deskę ratunku, kiedy nie mamy czasu na korzystanie z innych sprzętów lub gdy chcemy dobrze wyglądać po ściągnięciu z głowy elektryzującej nasze włosy czapki. Warto wiedzieć, że w dzisiejszych czasach taki sprzęt nie jest zarezerwowany wyłącznie dla salonów fryzjerskich – obecnie staje się on standardem i produkty świetnej jakości można kupić w wielu sklepach w stosunkowo niskich cenach. Produkty zapobiegające elektryzowaniu się włosów Na rynku mamy bardzo duży wybór produktów zabezpieczających włosy przed elektryzowaniem się. Warto korzystać z nich nie tylko w ramach codziennej pielęgnacji, ale także przed modelowaniem fryzury. Większość produktów chroniących włosy przed wysoką temperaturą zapobiega również ich puszeniu się. Także spraye, olejki, sera i odżywki, które chronią przed wilgocią z pewnością odniosą sukces się w walce z niesfornymi kosmykami. Kosmetyki ochronne powinny sprawdzić się przy każdym rodzaju włosów. Jonizacja naprawdę działa. Jeśli chcesz cieszyć się piękną i przede wszystkim zdrową fryzurą, wypróbuj chociaż jeden z produktów lub poproś fryzjera o zastosowanie któregoś z nich. Z pewnością od razu zauważysz różnicę w kondycji włosów i być może, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, przekonasz się do jonizacji.
Jonizacja włosów – co warto wiedzieć?
Stare porzekadło mówi, że sport to zdrowie. To niezaprzeczalny fakt. Jednak jest też druga strona medalu, o której warto pamiętać. Regularne korzystanie z aktywności fizycznej to duże wyzwanie dla naszego organizmu. Niewłaściwe podejście do treningu może skutkować nieprzyjemnymi urazami. W grupie najczęściej pojawiających się kontuzji są urazy stawów. Jak do nich dochodzi i w jaki sposób możemy dbać o stawy? Nasze stawy bardzo dzielnie znoszą każdą aktywność fizyczną. Dlatego też większość z nas uważa, że dopóki nie odczuwamy żadnego bólu, to znak, że nic im nie dolega. Takie podejście może kosztować nas dużo zdrowia. Zazwyczaj kiedy zaczynamy interesować się stanem naszych stawów, na ochronę jest już za późno. Pierwsze oznaki pobolewania są często ignorowane, mimo że świadczą o chorobie. Stany zwyrodnieniowe są praktycznie niezauważalne i bezobjawowe. Ich leczenie jest długie i uciążliwe. Bóle w stawach – jak do nich dochodzi Większość kontuzji stawowych nie jest podyktowana uprawianiem jakiejkolwiek dyscypliny sportowej, a błędnym przygotowaniem. Przyczyn może być wiele, jednak do najczęstsze są dwie. Pierwszą jest brak odpowiedniej rozgrzewki. Przygotowanie organizmu do wzmożonej aktywności fizycznej jest jedną z elementarnych zasad treningowych. W przypadku dużego wysiłku nasz organizm podlega wysokim obciążeniom. Dlatego tak ważne jest stopniowe zwiększanie natężenia wysiłku, poczynając od ćwiczeń rozgrzewkowych, które mają na celu wprowadzenie do właściwego treningu. Drugą przyczyną jest przetrenowanie. Zapał i upór w sporcie nie zawsze popłacają, zwłaszcza po kontuzji, chorobie lub przy braku odpowiedniej regeneracji. W tego typu przypadkach zbyt wysoka intensywność może w krótkim czasie osłabić stawy, a w dłuższej perspektywie doprowadzić do stanów zwyrodnieniowych. Jak uchronić się przed kontuzjami stawów Chcąc uprawiać dowolną dyscyplinę sportową, ciesząc się przy tym w pełni zdrowymi stawami, należy zyskać odpowiednią wiedzę, która pozwoli zminimalizować ryzyko powstawania kontuzji. W jaki sposób wzmocnić stawy? Przede wszystkim poprzez ruch. Świadoma aktywność fizyczna utrzymuje właściwą ruchomość stawów. Pamiętajmy przy tym o prawidłowej rozgrzewce. Do jej przeprowadzenia wystarczy odrobina wolnej przestrzeni i mata fitness. W rozgrzewkę wplataj ćwiczenia dynamiczne, które podniosą temperaturę ciała i przygotują stawy do wysiłku. Nie rezygnujmy przy tym ze stretchingu statycznego, który uelastyczni mięśnie i zwiększy ruchomość w stawach. Niezmiernie istotna jest dobrze zbilansowana dieta. Aby nasz organizm funkcjonował we właściwy sposób, musimy dostarczać w pożywieniu wszystkich składników pokarmowych. Dostarczane białko, węglowodany oraz tłuszcze powinny być jak najmniej przetworzone. Chude mięso, ryby, płatki owsiane, ryż brązowy czy orzechy to tylko kilka składników, które obowiązkowo powinny znajdować się w naszym codziennym menu. Nie zapominajmy przy tym o owocach i warzywach, które są świetnym źródłem witamin i minerałów. Bardzo ważnym elementem, przez wielu pomijanym, jest dobór odpowiedniego sprzętu do ćwiczeń. Praktycznie każda dyscyplina wymaga użycia specjalistycznej odzieży lub akcesoriów. Najprostszym przykładem jest bieganie – brak właściwego obuwia do biegania może prowadzić do nadwyrężenia ścięgna Achillesa, skręcenia stawu skokowego lub stanów zwyrodnieniowych w stawach stóp. Twarde nawierzchnie betonowe lub asfaltowe bądź trasy górskie wymagają butów o specjalnych parametrach. Zwykłe tenisówki już po przebiegnięciu kilku kilometraów będziemy mogli wyrzucić do kosza, a nasze stawy będą się domagały wizyty u specjalisty. Nie możemy także pomijać odzieży. Utrzymanie odpowiedniej temperatury ciała znacząco ogranicza ryzyko powstawania urazów. Dlatego też sportowcy tak chętnie korzystają z odzieży termoaktywnej jako pierwszej warstwy regulującej ciepłotę ciała oraz usuwającej pot.
Jak dbać o stawy podczas treningu
Zbliża się początek roku szkolnego i w związku z tym warto pomyśleć o odpowiedniej stylizacji na dobry start. W tym sezonie króluje kilka sprawdzonych zestawów, które idealnie nadają się zarówno na oficjalne okazje, jak i eleganckie przyjęcia. Sama zdecyduj, który wariant najbardziej ci się podoba. Rozpoczęcie roku szkolnego to jedna z ważniejszych uroczystości, podczas których musisz wyglądać perfekcyjnie. To okazja, aby pokazać modną, ale jednocześnie klasyczną kreację. Wydawać by się mogło, że biel, czerń i granat to nudne, niewymagające kolory, z których nie da się stworzyć ciekawego image’u. Pokażemy ci, że wcale tak nie musi być. Prezentujemy pięć najciekawszych stylizacji idealnych na szkolne uroczystości. Ołówkowa spódniczka Ołówkowe spódnice są bardzo stylowe i wyglądają dobrze nie tylko na dojrzałych kobietach, ale także na młodych dziewczynach. Podkreślają sylwetkę, są klasyczne i eleganckie. Dlatego decydując się na nią, masz duże pole do popisu – możesz wybrać czarną, granatową, a nawet beżową, bordową, zieloną czy wzorzystą, wszystko zależy od gustu i upodobań. box:offerCarousel Jeśli wybierzesz odważniejszy kolor niż tradycyjną klasykę, pamiętaj o tradycyjnej reszcie garderoby, czyli białej bluzce i czarnym żakiecie. Dodatkowo stylizację możesz podkreślić subtelnymi dodatkami w postaci kolczyków, złotego łańcuszka czy pierścionka. Pamiętaj, aby nie przesadzać z ilością biżuterii i dostosować strój do okazji. Do tego zestawu najbardziej sprawdzą się płaskie, proste baleriny – czarne lub brązowe. Plisowana spódniczka box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin Plisowane spódnice to jedna z ciekawszych propozycji tego lata. Krótkie, przed kolano, klasyczne, czarne lub granatowe – wyglądają dziewczęco i subtelnie. Dobierz do niej białą lub écru koronkową lub satynową bluzkę oraz w przypadku kiepskiej pogody jasny, beżowy sweterek wysadzany na ramionach drobnymi cekinami. Do tego obowiązkowo czarne lub brązowe skórzane botki. Modne rurki ⅞ To świetna propozycja, na którą skusi się pewnie niejedna z was. Rurki ⅞ to eleganckie spodnie, z którymi można tworzyć bardzo ciekawe stylizacje. Są uniwersalne, idealne zarówno na szkolne akademie, jak i na co dzień, na spotkania z przyjaciółmi, imprezy rodzinne czy randki. Ładnie eksponują kostki i buty. Na rozpoczęcie roku najbardziej pasują rurki beżowe, białe, granatowe lub czarne. Jeśli wybierzesz jasne, zestaw je z klasyczną białą bluzką i czarną marynarką. Gdy postanowisz wybrać ciemne rurki, wybierz jasny, biały lub brzoskwiniowy żakiet. Nude sukienka box:imagePins box:pin Sukienki w tym kolorze są bardzo eleganckie i świetnie nadają się nie tylko na szkolne uroczystości. To praktyczne, ponieważ taką sukienkę będziesz mogła założyć także na imprezę, ślub czy rodzinny obiad. Wybierz ołówkową, dopasowaną do figury sukienkę na grubych ramiączkach w odcieniu jasnego beżu. Dodatkowo połącz ją z czarną, krótką, dwurzędową marynarką. Do tego beżowe lub brązowe proste baleriny i subtelna biżuteria. Kobaltowa kreacja Kolejna modna propozycja to kobaltowa rozkloszowana sukienka. Kobalt to żywy odcień granatu, który idealnie pasuje dziewczynom o różnych typach urody i kolorze włosów – jest dobry zarówno dla blondynek, brunetek, jak i rudych. Kobaltowa sukienka na grubych ramiączkach, lekko odcięta w talii pasuje też do każdego typu figury. Połącz ją z jasną, białą lub beżową marynarką i ciemnymi, delikatnymi butami na niewielkim obcasie. Podczas rozpoczęcia roku szkolnego powinnaś się prezentować elegancko i klasycznie – jednak możesz także wyglądać stylowo i modnie! Jeśli nie wybrałaś jeszcze kreacji dla siebie, możesz zainspirować się naszymi propozycjami – będą idealne na tę okazję!
Rozpoczęcie roku szkolnego – 5 stylizacji dla licealistki
Uczestnictwo malucha w wodnej aktywności nad morzem, jeziorem czy na basenie wymaga wyposażenia go w akcesoria zapewniające bezpieczeństwo. Najpopularniejsze są zakładane na ramiona rękawki, które ułatwiają unoszenie się na powierzchni. Doradzamy, jakie wybrać i na co zwrócić uwagę przy zakupie. Pływanie to umiejętność, której nabycie umożliwi naszemu maluchowi wszechstronny rozwój. Znakomicie wzmacnia ono wszystkie partie mięśni, kształtuje sylwetkę oraz wyrabia wytrzymałość. Umiejętność pływania niezwykle się przydaje również w codziennym życiu, podczas wakacyjnych wypadów nad jezioro, morze lub kiedy dziecko będzie chciało uzyskać patent żeglarski. W ekstremalnych przypadkach może po prostu uratować życie, warto więc rozpocząć naukę jak najwcześniej. Zanim jednak dziecko nauczy się samodzielnie utrzymywać na wodzie, trzeba korzystać z różnego rodzaju akcesoriów. Zwykle pierwsze są rękawki, które umożliwiają maluchom bezpieczną i radosną zabawę w wodzie. Jak wybrać rękawki? Wybierając rękawki, sprawdzamy przede wszystkim dopuszczalną wagę dzieci, dla których jest przeznaczona. Informacja o tym powinna być zawsze umieszczona na rękawkach lub w dołączonej do nich na ulotce. Należy pamiętać, że zakresy wagowe nieco się różnią w zależności od modelu i producenta. Nie wolno korzystać z rękawków, jeśli dopuszczalna waga została przekroczona, ponieważ nie spełnią swojego zadania i narazimy dziecko na niebezpieczeństwo. Dla młodszych warto wybrać zestaw rękawków z kamizelką. Ma znacznie większą wyporność i pozwala na swobodne dryfowanie nawet maluchowi zupełnie niepotrafiącemu pływać. Każdy ze sprzętów może być również używany osobno. Kamizelka nie tylko pełni funkcję klasycznego kapoka, ale także, wykorzystując ją podczas nauki pływania, dziecko uczy się przyjmować w wodzie właściwą pozycję. Bajkowi towarzysze Wybierając pływackie akcesoria dla dziecka, zwłaszcza takiego, które nie pali się do nauki pływania, warto wybierać artykuły z kolorowymi nadrukami. Do podjęcia pierwszych pływackich prób z pewnością zachęcą wizerunki ulubionych bohaterów kreskówek. Dziewczynkom na pewno spodobają się rękawki ozdobione podobiznami Anny, Elsy, bałwanka Olafa i ich towarzyszy z Krainy lodu, uśmiechniętej Myszki Minnie lub cukierkowo-różowe pływaki, na których radośnie podskakuje kotka Hello Kitty. Propozycja dla chłopców to przede wszystkim wizerunki najpopularniejszych superbohaterów, np. Spidermana, wszędobylskie ptaki i świnki z filmu i gier Angry Birds, a także dinozaury z filmu Dobry dinozaur. Do fantastycznej zabawy Jeśli nasze dziecko lubi zabawy w wodzie, bardzo dobrym pomysłem będzie kupno całego pływackiego zestawu. Możemy się np. zdecydować na komplet składający się z rękawków i pontonu (kosztuje ok. 40 zł) lub koła ratunkowego i piłki (kosztuje ok. 30 zł). Posiadanie kilku pasujących do siebie wielkością i kolorami akcesoriów na pewno będzie dla dziecka inspiracją do wodnych zabaw. Ułatwi mu również znalezienie i skompletowanie swojego ekwipunku na zatłoczonym basenie czy plaży. Miłośnicy zwierzątek będą zachwyceni możliwością wybrania rękawków, które nie tylko kolorem, ale także kształtem i detalami przypominają ich ulubieńców. W ofercie przeważają gatunki wodne, takie jak żabki (6 zł) czy rybki (około 10 zł), ale są również pieski, kotki i krokodyle oraz zwierzęta, które zupełnie nie kojarzą się z wodną aktywnością, np. lwy. Odpowiednio dobrane i podobające się dziecku rękawki pomogą nam zapewnić maluchowi bezpieczeństwo w wodzie na początku pływackiej przygody. Pamiętajmy jednak, aby od czasu do czasu umożliwić mu korzystanie z innych sprzętów, takich jak makarony, deski czy płetwy, a także zanurzenie się w wodzie bez nich, by poczuło ciężar i reakcje własnego ciała w wodzie.
Rękawki do pływania – które wybrać?
Łazienki w blokach zazwyczaj mają niewielki metraż, co nastręcza wiele trudności. Kluczem do sukcesu jest zastosowanie funkcjonalnych rozwiązań oszczędzających miejsce i optycznie powiększających przestrzeń. Łazienki w mieszkaniach w blokach są zazwyczaj małe i ciemne, co sprawia duże problemy. Już samo umieszczenie wszystkich niezbędnych sprzętów stanowi spore wyzwanie, nie mówiąc o wygodzie i estetyce. Jednak przy odrobinie wysiłku i dobrym planowaniu można wyjść ze starcia z małą łazienką obronną ręką. W urządzaniu każdej niewielkiej przestrzeni najważniejsze jest przestrzeganie kilku zasad. Kluczową rolę odgrywają kolory. Warto trzymać się jasnej i wąskiej palety kolorystycznej. Ciemne barwy oraz wzorzyste powierzchnie nie sprzyjają małym łazienkom. Powodują, że pomieszczenia wydają się jeszcze mniejsze, szczególnie gdy nie ma w nich okna – źródła naturalnego światła. Biele, delikatne szarości i pastele to najlepszy wybór. Warto też wprowadzić powierzchnie odbijające światło, przede wszystkim lustra, szkło oraz stal. Żeby w łazience w bloku zmieściło się wszystko, co potrzebne, należy dokładnie wymierzyć miejsce, którym dysponujemy. Sprzęty powinny być dobrze dopasowane, czasem zaledwie kilka centymetrów za dużo może zaburzyć funkcjonalność łazienki. Sprzęty do łazienki w bloku box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Authentics, Cersanit, Rivium, Cersanit, Whirlpool, Sillia W mniejszych łazienkach zdecydowanie lepiej niż wanna sprawdzi się prysznic. Coraz większą popularnością cieszą się prysznice bez brodzika. Są lżejsze i wizualnie wtapiają się w tło, dzięki czemu można zapomnieć, że są. W takich prysznicach woda najczęściej jest odprowadza przez odpływ liniowy. Jeśli jednak zależy nam na wannie, warto połączyć ją z prysznicem, wprowadzając parawan nawannowy. box:shoppingList box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem Równie istotnym elementem jest umywalka. Najmniejsze dostępne na rynku to modele narożne. Jednak te nie wszystkim odpowiadają, wówczas można sięgnąć po małą prostokątną umywalkę, którą łatwo wpasować w każdą przestrzeń. Dobrze jest kupić ją w zestawie z dopasowaną szafką pod umywalkę, co pozwoli optymalnie zagospodarować przestrzeń. Żeby zapewnić sobie więcej miejsca na przechowywanie, można też zaopatrzyć się w szafkę z lustrem do zawieszania nad umywalką. Kolejna rzecz, która powinna się znaleźć w łazience, to pralka. Choć za najmniejsze na rynku uchodzą te ładowane od góry, to kilka marek oferuje również bardzo małe pralki tradycyjne. Ich szerokość wynosi 30-34 cm, co umożliwia wpasowanie do nawet najmniejszych łazienek. Modele ładowane od frontu pozwalają też na zagospodarowanie przestrzeni nad nimi. Można tam zamontować półki bądź szafki na przechowywanie. Triki aranżacyjne, które warto znać box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Raw Decor, Kandi, Lamp Prestige, Nowodvorski, Signum, Foteks Niezbędne sprzęty w łazience to nie wszystko. Możemy zastosować kilka trików aranżacyjnych, które nie tylko sprawią, że wyda się większa i zyska na komforcie. Jedną z ważniejszych rzeczy są płytki. Na ścianach najlepiej się sprawdzą zupełnie białe bądź w delikatnych odcieniach. Na podłodze można sobie pozwolić na nieco więcej szaleństwa. Najlepsze będą duże kafelki, które minimalizują ilość fug. Nie oznacza to jednak, że mozaika jest wykluczona. O ile zastosujemy fugę w tym samym kolorze, można sobie na nią pozwolić. Ważnym elementem wystroju powinny być lustra. Warto wprowadzić więcej niż jedno. Duże lustro zawieszone na wprost wejścia sprawi, że całe pomieszczenie wyda się większe. Podobny efekt osiągniemy, montując fototapetę z efektem 3D. Wystarczy, że będzie na niej zdjęcie drogi bądź okna i uzyskamy wrażenie głębi. Wiele łazienek w blokach to pomieszczenia bez okien, zatem należy zadbać o ich należyte oświetlenie. Lampa górna to zdecydowanie za mało. Warto umieścić oświetlenie nad lustrem, a także nad wanną bądź prysznicem. Nie tylko ułatwi nam to poruszanie się po łazience, ale też sprawi, że wyda się ona nieco większa. Odpowiednio dobrane elementy wyposażenia mogą zdziałać cuda. Jeśli poświęcimy im nieco uwagi, zyskamy wygodną łazienkę. Zobacz również strefę Nowoczesna łazienka
Jak urządzić łazienkę w bloku?
Laptop pod choinkę? Dlaczego nie! Każdy z pewnością chciałby być obdarowany takim prezentem. Jeśli jednak występujemy w tej drugiej roli, również nie mamy powodów do zmartwień. Sprawdźmy, co oferują laptopy do 1500 złotych. Asus X553MA-SX455B Laptop Asus X553MA-SX455B został wyposażony w usprawniony procesor Intel Celeron N2840 2 x 2,16–2,58 GHz oraz 4GB pamięci DDR3. Za wyświetlanie obrazu odpowiada matryca HD o przekątnej 15,6’’ i zintegrowany układ graficzny Intel HD Graphics. Do dyspozycji mamy pojemny dysk twardy 500 GB, nagrywarkę DVD, czytnik kart SD oraz kamerę internetową o rozdzielczości 0,3 Mpix. Producent wyposażył ten model w złącze HDMI, VGA, RJ-45 oraz dwa porty USB – 2.0 i 3.0. W zestawie z laptopem otrzymujemy system Windows 8.1 PL w wersji 64-bitowej, który można bezpłatnie zaktualizować do wersji 10. Na uwagę zasługuje klasyczny i ponadczasowy design oraz eleganckie wykończenie, charakterystyczne dla droższych modeli. Asus X553MA-SX455B dostępny jest na Allegro już od 1195 zł. Dell Inspiron 3542 Dell Inspiron 3542 posiada ekran HD o przekątnej 15,6’’ i rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. Wydajną pracę gwarantuje procesor Intel Core i3-4005U 2 x 1,7 GHz, 3 MB cache oraz 4 GB pamięci DDR3. Dysk twardy 500 GB zmieści mnóstwo zdjęć, plików muzycznych oraz filmów w wysokiej rozdzielczości. Zintegrowany układ graficzny Intel HD Graphics 4400 ma wyjście HDMI, dzięki czemu będziemy mogli podłączyć laptop do telewizora. Producent wyposażył ten model w nagrywarkę DVD, kamerę internetową 1,0 Mpix oraz czytnik kart pamięci. Do komunikacji z innymi urządzeniami służy bezprzewodowa karta sieciowa, wbudowany moduł Bluetooth oraz porty USB (2 x 2.0 oraz 1 x 3.0). Do zestawu dołączony jest system operacyjny Microsoft Windows 8.1 PL w wersji 64-bitowej. Dell Inspiron 3542 kupimy na Allegro w cenie 1499 zł. Toshiba Satellite C55-B Toshiba Satellite C55-B to bardzo dobrze wyposażony laptop, który zapewni wysoką wydajność podczas codziennej pracy. W jego specyfikacji znajdziemy usprawniony, czterordzeniowy procesor Intel Pentium N3530 2,16–2,58 GHz, 2 MB cache, 8 GB pamięci DDR3 z możliwością rozszerzenia do 16 GB oraz zintegrowaną kartę graficzną Intel HD Graphics. W laptopie zainstalowany jest dysk twardy o pojemności 500 GB z wydzieloną partycją recovery, na której znajduje się system operacyjny Microsoft Windows 8.1. Komunikacja z urządzeniami zewnętrznymi możliwa jest poprzez złącze HDMI, VGA, port RJ-45, kartę Wi-Fi oraz porty USB (2x1.0 i 1x3.0). Toshiba Satellite C55-B dostępny jest na Allegro w cenie 1379 zł. Lenovo B50-80 Lenovo B50-80 charakteryzuje się antyrefleksyjną matrycą o przekątnej 15,6’’ i rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. Producent wyposażył ten laptop w dwurdzeniowy procesor Intel Core i3-4030U 1,9 GHz, 3 MB cache oraz 4 GB pamięci RAM DDR3. Mimo atrakcyjnej ceny w tym modelu znajdziemy dedykowany układ graficzny AMD Radeon R5 M330 z wbudowanym złączem HDMI oraz VGA. Do dyspozycji mamy także dysk twardy o pojemności 500 GB, nagrywarkę DVD oraz czytnik kart pamięci. Za komunikację z innymi urządzeniami odpowiedzialna jest bezprzewodowa karta sieciowa oraz moduł Bluetooth. Prowadzenie wideokonferencji przez Internet umożliwi kamera internetowa 1,3 Mpix i wbudowany mikrofon. Dodatkowym atutem jest czytnik linii papilarnych. W komplecie otrzymujemy mysz optyczną, oryginalna torbę Lenovo i system antywirusowy. Lenovo B50-80 kupimy na Allegro w cenie od 1399 zł. Acer E17 ES1-711-P1UV Acer E17 ES1-711-P1UV został wyposażony w imponujący ekran HD+ o przekątnej 17,3’’ i rozdzielczości 1600 x 900 pikseli. Ten model z pewnością zadowoli entuzjastów gier i oglądania filmów. Specyfikacja techniczna obejmuje czterordzeniowy procesor Intel Pentium 2,16–2,66 GHz, 2 MB cache, pamięć RAM 4 GB DDR3, kartę graficzną Intel HD Graphics ze złączem HDMI oraz dysk twardy o pojemności 500 GB. Do dyspozycji mamy także nagrywarkę DVD, czytnik kart pamięci i kamerę internetową z wbudowanym mikrofonem. Komunikacja z innymi urządzeniami możliwa jest dzięki bezprzewodowej karcie sieciowej, modułowi Bluetooth oraz trzem portom USB, z czego jeden jest w standardzie 3.0. W komplecie z laptopem otrzymujemy system operacyjny Microsoft Windows 8.1. Acer E17 ES1-711-P1UV dostępny jest na Allegro już od 1399 zł. Dysponując kwotą 1500 zł, bez trudu kupimy nowoczesny i dobrze wyposażony laptop. Praca z pakietem biurowym, przeglądanie stron www czy oglądanie filmów to zadania, w których możemy liczyć na wysoką wydajność. Amatorzy gier także się nie zawiodą, ponieważ założony budżet pozwala na zakup laptopa z dedykowanym układem graficznym. Warto wspomnieć również o dodatkowym wyposażeniu, które w niektórych przypadkach obejmuje myszkę, torbę na laptopa czy system antywirusowy. Dzięki temu obdarowana osoba otrzymuje kompletny sprzęt do pracy, nauki i zabawy.
Laptop pod choinkę do 1500 zł - Święta 2015
Czy astmatycy mogą uprawiać sport? Jak najbardziej! Najlepszym tego dowodem jest fakt, że blisko 12% amerykańskich olimpijczyków to astmatycy. Astma wcale nie musi być przeszkodą w codziennej aktywności pod warunkiem, że jest prawidłowo kontrolowana. Jaki zatem sport wybrać? Zalety uprawiania sportów przez astmatyków Drogi oddechowe osoby chorującej na astmę są zwężone i ma ona skłonność do skurczu oskrzeli. Podczas wysiłku oddychanie sprawia jej większą trudność niż osobom zdrowym, gdyż podczas aktywności fizycznej przepływ powietrza w oskrzelach jest ograniczony. Jednak regularny ruch polepsza kondycję, wydolność krążeniowo-oddechową, a więc także wentylację płuc. Lepsza kontrola wentylacji zmniejsza natomiast ryzyko zaostrzenia astmy. Ponadto wysiłek fizyczny, poprzez wzmocnienie mięśni oddechowych, może się przyczynić do zmniejszenia uczucia duszności. Astmatyk będący pod stałą opieką lekarza i regularnie przyjmujący leki może funkcjonować jak osoba zdrowa. Co więcej, regularna aktywność fizyczna odgrywa rolę w profilaktyce i kontroli astmy. Jaki sport dla astmatyka? Idealnym rozwiązaniem dla astmatyków jest trening interwałowy. Polega on na zmiennej intensywności wykonywanych ćwiczeń: krótkotrwały wysiłek przeplata się z chwilami odpoczynku. Zalecane dyscypliny sportu dla astmatyków to te, w których wysiłek jest rozłożony w czasie, a więc: jazda na rowerze, piesze wycieczki, gimnastyka, wioślarstwo, kajakarstwo, sporty siłowe, np. podnoszenie ciężarów – ćwiczenia z hantlamilub z wykorzystaniem atlasu treningowego. Astmatycy mogą również brać udział w grach zespołowych i trenować piłkę nożną, siatkówkę czy koszykówkę. Polecane jest również pływanie, trenujące mięśnie oddechowe, tak potrzebne do przezwyciężenia skurczu oskrzeli i opanowania duszności. Okazało się jednak, że chlorowana woda niezbyt korzystnie wpływa na astmatyków. Również duża wilgotność powietrza wdychanego przez pływaka, mająca ułatwiać rozrzedzenie wydzieliny oskrzelowej, przy długotrwałym uprawianiu tego sportu może mieć niepożądane skutki. Należy też pamiętać, że niektóre dyscypliny, takie jak jazda na nartach, mimo charakteru interwałowego wiążą się z narażeniem na niskie temperatury, co może skutkować wystąpieniem nieżytu nosa, ważnego czynnika ryzyka. Dodatkowo u chorych na astmę często występują inne schorzenia, m.in. bezdech senny, który może być poważnym utrudnieniem podczas przebywania na dużych wysokościach. Zamiast sprintu czy biegu długodystansowego lepiej wybrać marszobiegi. Istotne jest, by biegać na powietrzu, a nie w zamkniętej przestrzeni. Optymalną porą na bieganie jest poranek, wieczór lub bezpośrednio po opadach deszczu. To właśnie wtedy najłatwiej jest oddychać osobom uczulonym na alergeny unoszące się w powietrzu. Gdy na dworze jest zimno, należy zasłonić usta szalikiem lub chustą. Jak się przygotować do treningu? Zawsze należy pamiętać o 10–15-minutowej rozgrzewce przed każdym treningiem, zmniejszającej ryzyko wystąpienia kaszlu, i o zastosowaniu odpowiednio wcześniej leku wziewnego rozszerzającego oskrzela. Ważne też, by ćwiczyć z umiarkowanym natężeniem i we własnym, indywidualnym tempie. W zależności od rodzaju dyscypliny sportowej warto pomyśleć o odpowiednim ubraniu, które zapewni komfort podczas ćwiczeń. Sport nie jest szkodliwy dla astmatyków. Według lekarzy osoby cierpiące na tę dolegliwość powinny być aktywne fizycznie. Codzienny ruch i ćwiczenia fizyczne są niezmierne istotne w profilaktyce tej choroby. Pamiętajmy, że sport to zdrowie!
Sport dla astmatyka
Amortyzatory to jeden z podstawowych elementów zawieszenia samochodowego. Ich praca większości kojarzy się z komfortem jazdy i tłumieniem nierówności. Jednak to nie jedyne zadanie amortyzatorów. Jakie jeszcze pełnią funkcje w naszym samochodzie? Ich głównym zadaniem jest wspomaganie pracy zawieszenia sprężystego, czyli możliwie największe zmniejszenie drgań pochodzących od nierówności. Gdyby nie amortyzator, pojazd byłby osadzony wyłącznie nasprężynach, które nie tłumią drgań. Jazda takim samochodem przypominałaby rejs kołyszącą się łodzią. Dzięki elementom tłumiącym, jakimi są amortyzatory, pojazd wychyli się z naturalnego położenia pod wpływem nierówności drogi, ale samoczynnie powróci do wcześniejszego położenia. Bez amortyzatorów czas powrotu do tego stanu wyraźnie by się wydłużył. Amortyzator a bezpieczeństwo Jednak komfort to nie jedyne zadanie całego układu zawieszenia. Co więcej, jest to jedynie pochodna jego działania, a nie priorytet. Głównym zadaniem jest zapewnienie kontaktu kół z nawierzchnią, a co za tym idzie – bezpieczeństwo. Gdyby w układzie nie było elementu odpowiedzialnego za tłumienie, koła samochodu mogłyby podskakiwać na nierównościach. Chyba nie trzeba tłumaczyć, że jest to efekt bardzo niepożądany i niebezpieczny. Powoduje on nie tylko chwilową utratę kontroli kierowcy nad autem, ale i błędną pracę systemów elektronicznych, jak np. ABS. System ten „odpuszcza” siłę hamującą, gdy koło straci kontakt z nawierzchnią. Rezultat tego może być taki, że ABS nie zahamuje samochodu na nierównej drodze. W takiej sytuacji lepiej nie mieć żadnego systemu wspomagającego hamowanie, ponieważ one dobrze się sprawdzają tylko, jeśli auto jest w pełni sprawne. Działanie amortyzatora Amortyzator jest montowany w samochodzie w celu stłumienia drgań. Jak tego dokonać? Trzeba wymyślić mechanizm rozpraszania energii, jak np. tarcie wewnętrzne, czyli takie między poszczególnymi cząsteczkami w ciele. Najprostszym przykładem są ciecze, w których zjawisko to zachodzi podczas ich ruchu. Dlatego też w amortyzatorach stosuje się olej. Jego ruch spowodowany przemieszczaniem się tłoka rozprasza energię, dając wyraźny opór i „usypiając” drgania. Zasada ta jest jest stosowana przy użyciu dwóch typów amortyzatorów – jednorurowych i dwururowych. Oba typy różnią się od siebie położeniem komory kompensacyjnej. Budowa amortyzatora jednorurowego jest znacznie prostsza i składa się z następujących elementów: tłoczysko z przymocowanym na stałe tłokiem, w którym znajdują się dwa zawory, tłok rozdzielający komorę roboczą od kompensacyjnej oraz oczywiście obudowa. W tej konstrukcji nie ma zbiorniczka wyrównawczego, ponieważ część robocza komory ma zmienną objętość. Dolną część amortyzatora jednorurowego stanowi komora kompensacyjna wypełniona gazem. Suma jednej i drugiej komory jest zawsze stała, natomiast podczas pracy część robocza „pożycza” trochę objętości od części kompensacyjnej. Bez tego manewru ruch tłoka byłby niemożliwy. Amortyzator dwururowy jest już bardziej skomplikowany, lecz jego działanie również opiera się na wyżej opisanej idei. W jego budowie nadal znajduje się tłoczysko z przymocowanym tłokiem z zaworami, obudowa wewnętrzna oraz komora robocza i kompensacyjna. Jednak zamiast ruchomego tłoczka oddzielającego dwie przegrody, znajduje się przymocowana na stałe przegroda denna, w której, podobnie jak w tłoku, znajdują się zawory. W konstrukcji jednorurowej komora kompensacyjna znajduje się pod komorą roboczą, natomiast tutaj jedna część znajduje się wewnątrz drugiej. Komora kompensacyjna otacza roboczą i zamiast ściskanego gazu, jest w niej olej. Ponieważ jedna część znajduje się w drugiej, nie trudno znaleźć wadę takiego rozwiązania. Jest nią oczywiście gorsze chłodzenie komory roboczej. Kiedy wymienić amortyzatory? Wbrew pozorom jest bardzo dużo mówiących o tym czynników. Jeśli nie boimy się czasami pochylić i zajrzeć pod nadkola, to warto sprawdzić, czy amortyzator po prostu nie wylał. Będą to wyraźne ślady w postaci zacieków. Kolejne czynniki są już nieco bardziej subiektywne i zależą od naszego wyczucia. Samochód ze zużytymi amortyzatorami będzie gorzej prowadził się na zakrętach, bo będzie bardziej się przechylał, podczas hamowania można odczuwać „nurkowanie” przodu, a gdy przejedziemy szybciej po nierównościach, usłyszymy głośniejszą prace zawieszenia. Podsumowanie Amortyzator jest jednym z podstawowych elementów zawieszenia, ale jego głównym zadaniem wcale nie jest poprawa komfortu, lecz bezpieczeństwa. Bez niego kierowca łatwiej może stracić panowanie nad samochodem, ponieważ opony stracą kontakt z nawierzchnią. Podczas wymiany amortyzatorów należy pamiętać, aby robić to parami. Nie jest konieczna natomiast jednoczesna wymiana amortyzatorów z przodu i z tyłu.
Jak działają amortyzatory?
Jeżeli, zamiast po mieście, chcemy spacerować po bezdrożach, spacerówka powinna charakteryzować się dużymi kołami, najlepiej pompowanymi. Dobrze, jeżeli jest lekka i daje się łatwo prowadzić. Jakie wózki spacerowe sprawdzą się na wycieczki po lesie? Sprawdź, co kryje się na Allegro. Cybex, Priam Pierwszą propozycją na bezdroża jest wózek spacerowy Cybex , model Priam. Dobrze sprawdza się na co dzień i w podróży. Wózek ma komfortowe siedzisko Light Seat, które łatwo zdejmuje się ze stelaża. Co ciekawe, stelaż można złożyć do pozycji wolnostojącej. Umożliwia zamontowanie siedziska przodem lub tyłem do kierunku jazdy. Opcją szczególnie interesującą jest w tym przypadku tryb dwukołowy. Wózek można przemienić jedną ręką w wózek dwukołowy. Dzięki temu łatwiej przemierzać leśne i pokryte piaskiem ścieżki. Koszt zakupu wózków spacerowych Cybex to od około 700 do 1300 zł. Valco Baby, Snap 4 Sport VS Kolejną propozycją na spacer z małym dzieckiem po lesie jest wózek spacerowy Valco Baby, model Snap 4 Sport VS. Ma on aluminiową konstrukcję, dzięki czemu jest bardzo lekki. Wyposażono go w amortyzowane, skrętne i pompowane koła. Dzięki temu pokonywanie nierównego terenu, szczególnie na wycieczce po lesie, jest znacznie łatwiejsze, a komfort dziecka jest większy. Wózek Snap 4 Sport VS ma regulowany podnóżek i oparcie. Kosztuje około 1400 zł. X-Lander, X-Move Wózek spacerowy , który sprawdzi się w ciężkim terenie, to także X-Lander , model X-Move. Pozwala na łatwe prowadzenie zarówno po leśnej dróżce, jak i po plaży czy innych nierównościach. Wszystko dzięki pompowanym kołom oraz łatwej w prowadzeniu konstrukcji. Wózek ma dużą budkę, która chroni dziecko przed promieniami słonecznymi i deszczem. Co więcej, wyposażony jest w regulowany kosz na zakupy, pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa i świecące lampki LED w podnóżku. Dzięki tej ostatniej opcji jest widoczny nawet po zapadnięciu zmroku. Cena – około 2000 zł. Jedo, Trim Wózek spacerowy Jedo, model Trim, umożliwia dobór kół żelowych lub pompowanych. Jeżeli wiemy, że wózek będzie wykorzystywany podczas spacerów nie tylko po mieście, ale i po nierównym terenie, warto zdecydować się na koła pompowane. Dzięki temu komfort jazdy po bezdrożach znacznie wzrośnie. Dodatkowo wózek ma pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa, regulowany podnóżek, dodatkowy element do przedłużenia budki i odpinaną barierkę z regulacją wysokości. Co więcej, siedzisko można montować przodem lub tyłem do kierunku jazdy. Cena to około 1500 zł. Baby Jogger City Elite Ostatnią propozycją wózka spacerowego idealnego do lasu jest Baby Jogger City Elity . Spacerówka ta ma aluminiową ramę, duże koła, regulowane siedzisko, usztywnione i wentylowane oparcie, regulowany podnóżek i umieszczony na ramie obok rączki hamulec postojowy. Przednie koło jest skrętne i ma odpowiednią amortyzację, która podnosi komfort jazdy. Istnieje możliwość blokady, która umożliwia jazdę na wprost. Wszystkie koła zostały w tym modelu osadzone na stalowych łożyskach kulkowych i mają system szybkiego wypinania. Jest to szczególnie istotne, gdy zależy nam na szybkim i łatwym złożeniu wózka. Koła wykonane są z plastiku pokrytego naturalną gumą, nie wymagają pompowania. Mimo to wózek jest bardzo zwrotny i łatwy w prowadzeniu, nawet po nierównym terenie. Koszt to około 2300 zł.
Wózek spacerowy idealny do lasu – 5 najciekawszych modeli
Słupek opanował światowe wybiegi oraz polską ulice. To nas nie dziwi! Jest praktyczny, można na nim chodzić przez wiele godzin, a noga pięknie wygląda. Potrafi wyszczuplić, a przy tym jest supermodny. Same zalety, żadnych wad. Poznaj najmodniejsze buty sezonu oraz sugestie, jak możesz je nosić jesienią i zimą. Modnie, wygodnie i kobieco Modne, wygodne i kobiece, czyli bardzo rzadko spotykane połączenie w wypadku butów. Zazwyczaj musimy wybierać – jeśli modnie i wygodnie, to płasko. Jeśli kobieco i modnie, to o wygodzie nie ma mowy. Ten, kto wymyślił buty na słupku, musiał być kobietą i wiedzieć, że lubimy czuć się seksownie, ale chcemy wytrzymać na obcasach dłużej niż godzinę. W butach na słupku możemy przechodzić niemal cały dzień! Są idealne na co dzień, ale również na imprezę. Słupek jest bardzo dobry dla osób, które nie czują się pewnie na obcasach. Im grubszy, tym stabilniej będzie się w nich chodzić. Dla każdego coś dobrego Buty na słupku znajdziesz w wielu wersjach kolorystycznych – jasnych beżach, zieleniach, karmelowych brązach, popielatej szarości oraz głębokiej czerni. Mogą być wykonane z ekoskóry, gumy, skóry naturalnej i zamszu. Występują w różnych wersjach: jako szpilki, kowbojki, klasyczne botki, oxfordki, à la sztyblety i kozaki. W tym sezonie modne są szczególnie klasyczne botki, à la sztyblety oraz kozaki. Dla kogo? Wbrew pozorom, gruby słupek nie wygląda ciężko. Co więcej, wyszczupla nogę oraz jest stworzony dla pań z masywnymi łydkami, które muszą zapomnieć o cienkich szpilkach. Taki obcas zharmonizuje ich nogę oraz sprawi, że będzie wyglądać smuklej. Szczególnie osoby z rozmiarem buta powyżej 40 powinny pokochać ten model, ponieważ zrównoważy ich postawną sylwetkę i doda lekkości. Drobne i szczupłe kobiety powinny wybierać trochę grubszy i niższy obcas, by uniknąć efektu „szczudeł”. Z czym łączyć? Wielką zaletą butów na słupku jest to, że pasują do wszystkiego – dżinsów, legginsów, spódnic i sukienek. Możesz je zakładać do pracy, na co dzień oraz na imprezę. W wydaniu casualowym oraz eleganckim. To ten model, który będziesz nosiła aż do „zdarcia”, bo pasuje do tak wielu rzeczy. Najbardziej klasyczne będą czarne i skórzane botki, które świetnie się komponują z biurowym lookiem – marynarką i cygaretkami lub spódnicą. Jeśli będziesz je nosić do legginsów w tym samym kolorze, wyszczuplisz nogi! Model à la kowbojki pięknie koresponduje z dżinsami i casualowym stylizacjami. Jeśli podwiniesz nogawki dżinsów na wysokość kostki (tak by było widać centymetr skóry), wyszczuplisz nogi oraz dodasz sobie kilka centymetrów. Botki na słupku świetnie przełamią delikatny charakter sukienek oraz dodadzą im pazura. Genialnie będzie wyglądać sukienka z kozakami na słupku i dużym kardiganem. W botkach na grubym słupku możesz się wybrać nawet na koncert rockowy, o ile zdecydujesz się na model na niższym obcasie. Jedyne, co odradzamy, to noszenie ołówkowej spódnicy za kolano z botkami sięgającymi za kostkę. Taki zestaw skróci nogi i pogrubi łydki. Tylko dziewczyny o figurze i wzroście Anji Rubik mogą obronić taką stylizację. Zamiast botków sprawdzą się szpilki na słupku. Dobre dla kręgosłupa Słupki, mimo że są bez porównania wygodniejsze od tradycyjnych obcasów, również mogą zmęczyć nasze stopy. Na szczęście te obcasy mogą mieć różną wysokość, dlatego warto kupić dwie pary – jedną na niższym, około 6-centrymetrowym obcasie, która będzie idealna do „biegania” na co dzień. Wytrzymasz w takich butach nawet 12 godzin. Panuje przekonanie, że buty na obcasie są niezdrowe i nie powinnaś w nich chodzić, jeśli masz problemy z kręgosłupem, ale to nieprawda! Wielu ortopedów zaleca obuwie na małym obcasie, właśnie 6-centymetrowym, a za najbardziej szkodliwe uznaje zupełnie płaskie podeszwy. Nie musisz się więc martwić, że buty na małym słupku źle wpłyną na twoje zdrowie. Natomiast wyższe buty, na obcasie mniej więcej 10-centymetrowym, będą idealne na imprezy, randki czy spotkania z przyjaciółmi. Bez wielkiego zmęczenia i odcisków wytrzymasz w nich 5 godzin.
Buty na słupku - hit sezonu
Są dni, kiedy potrzebujemy się rozgrzać. Gdy pogoda nie dopisuje, czujemy się gorzej lub jesteśmy niewyspani. Sprawdzonym środkiem na poprawę samopoczucia i kondycji jest chińska herbata, pełna aromatów i pięknie podana. Zwłaszcza wieczorem przy kominku potrafi zdziałać cuda. Jednym z najpopularniejszych napojów na świecie jest herbata – cudowny napój o wielu właściwościach, którego najwięcej pije się w Azji, Australii, Wielkiej Brytanii, Turcji czy Rosji. Podaje się ją według ulubionych i wypracowanych przez lata receptur. Mocniej lub słabiej zaparzoną, z cukrem lub bez, mlekiem, przyprawami, cytryną czy miodem. Ma ugasić pragnienie, dodać energii, a przede wszystkim rozgrzać. Rodem z Chin Ojczyzną, a zarazem największym na świecie producentem herbaty są Chiny. Prawie od 5 tys. lat przyrządza się tam wspaniały napar z liści i pączków zerwanych z krzaczków Camellia sinensis. W zależności od tego, czy są to listki młodsze, czy starsze, a także od sposobu ich przetworzenia herbata uzyskana z tej samej rośliny może być zielona, czerwona, czarna, biała, żółta lub oolong. Najbardziej cenione gatunki rosną wysoko na plantacjach górskich, tuż przy granicy z Wietnamem. Podobno mają nie tylko uzależniający smak i zapach, ale także skrywają sekret długowieczności. Chińczycy w zależności od rejonu nazywają je cza lub te, stąd np. angielska tea czy rosyjski czaj. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Właściwości lecznicze Chińska herbata dzięki zawartym w niej przeciwutleniaczom z grupy flawonoidów i katechinom, które spowalniają procesy starzenia oraz zwalczają wolne rodniki, zapewnia zdrowie i świetną kondycję. Regularnie spożywana pomaga utrzymać właściwy poziom cholesterolu, zmniejsza ryzyko chorób serca, udaru mózgu i raka. Dzięki zawartości wielu witamin i minerałów wzmacnia odporność i wpływa korzystnie na organizm. Z kolei zawarty w niej fluor jest niezbędny do utrzymania zębów i kości w dobrym stanie. Herbata dodatkowo pobudza niemal równie skutecznie jak kawa, a pita kilka razy dziennie, zwłaszcza zielona i czerwona, pozwala utrzymać zgrabną sylwetkę. Jak ją zaparzać? W Chinach przygotowanie i spożywanie herbaty stało się ważnym elementem kultury. Chińczycy parzą herbatę w czajniczku, najczęściej z sitkiem w środku, lub w specjalnym naczyniu z przykrywką, tzw. gaiwanie. Do czajnika wsypują suchą herbatę – ok. łyżeczki na osobę – i zalewają ją wrzątkiem do 1/2, 2/3 lub 3/4 pojemności naczynia. Wyjątkiem jest herbata zielona lub niebieska, które zalewa się wodą o niższej temperaturze. Czas parzenia wynosi od 2 do 4 minut. Zaraz po napełnieniu filiżanki herbata jest zwykle wylewana do osobnego naczynia, aby pozbyć się z czarki wszelkich zapachów. Ponownie nalana herbata powinna wypełniać filiżankę trochę powyżej jej połowy. Chińczycy wierzą bowiem, że resztę wypełniają przyjaźń i pozytywne uczucia. Po wypiciu 3/4 zawartości czajnika nalewa się do niego ponownie wodę, ale za każdy razem gotowaną na nowo, aby zachował się w niej tlen, co pozwala liściom herbaty się rozwinąć, uwalniając pełnię smaku, koloru i aromatu. Jeśli zależy nam na jak najbardziej autentycznym zaparzeniu chińskiego specjału, możemy kupić porcelanowy lub ceramiczny zestaw naczyń, w którego skład wchodzą czajnik, gaiwan i czarki. box:offerCarousel Rozgrzewająca moc W Chinach zwykle pije się herbatę gorącą, bez cukru i najczęściej bez przypraw, obowiązkowo małymi łyczkami, najpierw delektując się jej aromatem. Jednakże w niektórych rejonach dodaje się do herbaty przyprawy lub suszone owoce, wzmacniające jej walory smakowe i działające rozgrzewająco. Czarna herbata świetnie komponuje się z cynamonem, goździkami, kardamonem i imbirem – najlepiej świeżym, który jest najskuteczniejszy. Wystarczy cienki jego plasterek i szczypta korzennych przypraw z odrobiną miodu, aby poczuć moc cudownego naparu. Do herbaty dodaje się też owoce – suszoną żurawinę, porzeczki, wiśnie, pomarańcze, cytryny, limonki lub maliny. Nie tylko spowodują one, że będzie nam cieplej, ale także dostarczą organizmowi sporą dawkę witaminy C, która wzmocni naszą odporność. Herbata przyrządzana po chińsku nie tylko ogrzeje, ale także wprowadzi w pozytywny nastrój. Warto ją pić regularnie o każdej porze roku, by systematycznie dostarczać organizmowi cennych składników zawartych w aromatycznym naparze z liści, a także w dodawanych do niego przyprawach i owocach.
Jak przygotować rozgrzewającą herbatę po chińsku?
Steven Pinker to wybitny amerykański psycholog, który zajmuje się między innymi kognitywistyką. To taka dziedzina, która skupia się na obserwacji i analizie tego, jak działa nasz mózg i nasze zmysły. Ale Pinker nie tylko to robi na co dzień – jest także popularyzatorem nauki, pisze o neurobiologii, ewolucji czy teorii gier. Oraz, co w kontekście „Pięknego stylu” najistotniejsze, zajmuje się też językoznawstwem. O czym to właściwie jest? Ponoć jeszcze na sumeryjskich glinianych tabliczkach można było znaleźć informacje o spadającej jakości słowa pisanego. Ubolewania nad tym, że nowe pokolenia piszą coraz gorszym językiem, zaczęły się zatem pojawiać już w czasach, kiedy słowo pisane nie było powszechnie dostępne. Nie ma się zatem co dziwić, że podobnie jest współcześnie, kiedy tekst jest obecny w każdym prawie elemencie naszego życia. Może być tylko gorzej. Pinker pisze o tym zjawisku, stwierdza, że owszem, można odnieść takie wrażenie, ale jednocześnie sugeruje, że może warto się nad tym dokładniej zastanowić. Pisze o ewolucji języka, o zmianie jego postrzegania, ale równocześnie pokazuje, jak pisać lepiej, jak zadbać o to, żeby mimo zmienności słowa pisanego pozostawało ono nadal na wysokim poziomie. Dla kogo? O wstęp do tej książki zadbał Paweł Goźliński – teatrolog, dziennikarz, pisarz, człowiek, który na co dzień zajmuje się tekstami w dużym, ogólnopolskim dzienniku. Sugeruje on, że to książka, która powinna zainteresować przede wszystkim „rzemieślników” słowa – dziennikarzy, studentów czy naukowców. Ludzi, którzy tworzą publikacje z zakresu non-fiction. Moim zdaniem nie ma on jednak do końca racji. To zdecydowanie książka, która zachwyci każdego, kto ma przygotowanie filologiczne i potrafi docenić, jak analitycznie Pinker pisze o języku. Będę się także upierał, że warto, aby spróbowali po nią sięgnąć wszyscy piszący, niezależne od tego, jakie teksty wychodzą spod ich pióra czy klawiatury. Pinker pokusił się bowiem o to, aby pokazać słowo pisane z bardzo ciekawej perspektywy. Owszem, zdarzyć się może, że ktoś poniżej pewnego poziomu wiedzy będzie miał pewne problemy przy czytaniu, ale wydaje mi się, że książka jest na tyle interesująca, że warto te ewentualne braki w wiedzy uzupełnić. Bardzo ciekawe spojrzenie Mnie osobiście chyba najbardziej spodobał się fragment, w którym autor pisze o tak zwanej klątwie wiedzy, o czymś, co jest powodem tego, że słowo pisane bywa często niezrozumiałe. Po głębszej analizie okazało się bowiem, że pisząc, zbyt często jesteśmy przekonani, że czytelnik wie to, co my, że posiada podobny zasób informacji czy wiedzy. Takie założenie prowadzi niestety do tego, zwłaszcza kiedy tekst dotyczy tematów naukowych, że zamiast interesującego artykułu dostajemy przeintelektualizowany bełkot. Pinker stara się pokazać, jak tego uniknąć. Coś dla moli książkowych W „Pięknym stylu” znajduje się też pewna teza autora, która z pewnością zachwyci miłośników słowa pisanego. Twierdzi on, że punktem wyjścia do tego, by zostać dobrym pisarzem, jest przede wszystkim bycie dobrym czytelnikiem. Zatem w każdym, kto lubi spędzać czas z książką, siedzi potencjalnie kolejny twórca bestsellerów, czyż nie? Książka dostępna jest także jako e-book (formaty EPUB i MOBI) za ok. 24 zł. Źródło okładki: www.smakslowa.pl
„Piękny styl. Przewodnik człowieka myślącego po sztuce pisania XXI wieku” Steven Pinker – recenzja
W magicznej bibliotece można znaleźć wiele ciekawych tytułów, które od razu chciałoby się pochłonąć od deski do deski. Jednak są i takie pozycje, których otwarcie równa się z wielkim niebezpieczeństwem. Dlatego nikt nawet nie wchodzi do działu ksiąg zakazanych. Jednak czasami ciekawość zżera nas od środka. Nie zawsze da się zapanować nad pokusą. I naraz z każdej strony zaczynają się wylewać zaklęcia, a niebezpieczne stwory zagrażają całemu światu. Ach, gdyby nie ta ciekawość… Wnętrze i przygotowanie do gry W średniej wielkości pudle znajdziemy: * 48 kart klątw, * 35 kart szaleństwa, * 56 kart zaklęć, * 8 arkuszy adeptów magii, * 17 kart Grymuaru, * znacznik przywołania (książka), * znacznik rundy (kapelusz), * żeton aktywnego gracza, * 16 żetonów żywiołów (po 4 sztuki dla wiatru, ognia, wody i ziemi), * planszę. Wszystkie elementy są świetnej jakości, a grafika na kartach wręcz zachwyca graczy. Można powiedzieć, że wszystko przywodzi na myśl klimat magicznego komiksu. Do tego pudełko jest wypakowane po brzegi, więc wszystko wypada dość kompaktowo. Gra jest przeznaczona dla 2 do 5 graczy w wieku przynajmniej 12 lat. Na początku trzeba skonstruować wielką księgę szaleństwa, więc zabieramy się za losowanie okładki i kolejnych 5 stron oraz zakończenia. W trakcie rozgrywki będziemy przekładać jej karty, a z każdej będzie próbował nas zaatakować monstrualny stwór. Potem zabieramy się za przygotowanie stosu zaklęć i 8 stosów żywiołów (każdy o wartości 2 i 3). Na koniec możemy przejść do najlepszej części. Wszyscy gracze wybierają sobie postać (1 z 8), które różnią się kartami startowymi i specjalną umiejętnością. Wszyscy gotowi na ocalenie świata przed potworną zagładą? Przebieg rozgrywki Celem graczy jest przerzucenie wszystkich stron księgi i pokonanie potwora z ostatniej strony. Jednak zadanie nie tak łatwe, bowiem nie można przy tym oszaleć. Początkujący adepci magii wspólnie biorą się do pracy. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Zwyciężyć mogą tylko razem, docierając do celu. Gra toczy się przez 6 rund, a każda z nich trwa 5 tur. Na początku mamy do dyspozycji tylko cztery startowe zaklęcia, więc trzeba się nieźle napocić podczas walki z przeciwnikiem. Jednak wraz z kolejnymi ruchami, będziemy się uczyć coraz to potężniejszych zaklęć, więc nasze szanse będą rosły z minuty na minutę. Każdy gracz w swoim ruchu przechodzi przez fazę koncentracji, potwora, akcji oraz regeneracji. Pokonanie kolejnych potworów nie jest obowiązkowe, ale może trochę ułatwić sprawę podczas ostatecznej potyczki. Gracze zwyciężają, pokonując potwora z ostatniej karty. Na przeszkodzie do zwycięstwa może im stanąć konieczność dobrania karty szaleństwa, gdy stos jest już pusty lub wyeliminowanie wszystkich graczy poprzez popadnięcie w szaleństwo. Jednym słowem wóz albo przewóz. Podsumowanie „Wielka księga szaleństwa” jest ciekawą grą kooperacyjną z kategorii deckbuildingu. Zasady nie są zbyt skomplikowane, więc łatwo można wprowadzić nowych graczy do zabawy. Rozgrywka toczy się niczym rozwiązywanie lekkiej łamigłówki, bez przestojów i chwil na przydługie przemyślenia. Zdecydowanym atutem tej gry jest fantastyczne wykonanie, które wprowadza graczy w magiczne klimaty. Jednym słowem jest to tytuł, który rozrusza szare komórki i zacieśni współpracę pomiędzy towarzyszami zebranymi przy stole.
„Wielka księga szaleństwa” – recenzja gry
Producenci oczywiście instalują coraz to większe akumulatory, ale nie pozwalają one na zbyt długi czas pracy przy intensywnym użytkowaniu urządzenia. W takim przypadku świetnym uzupełnieniem iPhone’a może być power bank. A jaki power bank do iPhone’a wybrać? Za chwilę przedstawię kilka interesujących modeli. Xiaomi Power Bank Xiaomi to jeden z czołowych producentów zajmujących się sprzedażą power banków. Zewnętrzne baterie USB Xiaomi można kupić w kilku różnych wariantach pojemnościowych. Największą popularnością cieszą się te o pojemności 5000 mAh, 10 000 mAh oraz 20 000 mAh. Oczywiście im większa pojemność, tym więcej razy naładujemy iPhone’a. Jeśli np. posiadamy iPhone’a 7 (z baterią o pojemności 1960 mAh), to mając do dyspozycji power bank 10 000 mAh, powinniśmy teoretycznie móc w pełni naładować smartfon ok. 5 razy. Ilość dostępnych złączy USB różni się w zależności od modelu Xiaomi, który kupimy. Co z cenami? W zależności od pojemności Xiaomi Power Bank kupimy w cenie od ok. 50 do nawet 250 zł. ADATA P20000D Kolejnym świetnym power bankiem, który przyda się do iPhone’a, jest ADATA P20000D. Jak nazwa wskazuje, akumulator od ADATA może się pochwalić pojemnością aż 20 000 mAh. Producent zaopatrzył swój sprzęt w wyświetlacz LCD, który informuje o stanie naładowania power banku. Jeśli chodzi o złącza, są tu dwa USB 2.0 Type-A oraz jedno USB micro-B. Według producenta prąd wyjściowy (na złączu USB typu A) wynosi 2,1 A, co z pewnością przełoży się na dobrą prędkość ładowania smartfonu. ADATA P20000D posiada też szereg zabezpieczeń, np. przed zwarciem, przeładowaniem, zbyt wysoką temperaturą itp. Cena? Ok. 110 zł. VARTA Power Bank VARTA to dość dobrze znana firma w naszym kraju, ale głównie z produkcji akumulatorów samochodowych. Jak się okazuje, ma też ciekawą ofertę power banków. Pod tą marką kupicie m.in. power banki o pojemnościach 6000 mAh, 10 400 mAh oraz 16 000 mAh. W zależności od pojemności ich ceny wahają się w granicach 60–120 zł. Urządzenie ma dwa porty USB, które ładują prądem o natężeniu 2,4 A. Nie zabrakło też awaryjnej białej diody LED, która może służyć jako latarka. Stan naładowania jest sygnalizowany za pomocą wskaźnika z pięcioma diodami LED. Huawei AP007 Bardzo dobrym zakupem będzie również power bank Huawei AP007. Huawei w naszym kraju słynie głównie z modemów i smartfonów, jednak warto zwrócić uwagę również na power banki tej firmy. AP007 kosztuje niecałe 100 zł, a jego pojemność to aż 13 000 mAh. AP007 w swojej konstrukcji nie jest zbyt skomplikowany. Są tu dwa porty USB do ładowania (prąd wyjściowy to 2 A) oraz jeden port do napełniania akumulatora power banku (micro USB). Jako sygnalizację stanu naładowania zastosowano cztery diody LED. TP-LINK TL-PB15600 Na koniec rozwiązanie firmy TP-LINK, power bank oznaczony jako TL-PB15600. Ta kosztująca ok. 140 zł zewnętrzna bateria USB ma pojemność 15 600 mAh. Do dyspozycji są dwa porty USB, które mogą ładować prądem maksymalnym o natężeniu do 3 A. TP-LINK chwali się, że wbudowane w power bank akumulatory litowo-jonowe zostały wyprodukowane przez koreańskiego producenta, firmę LG. Nie zabrakło tu także awaryjnej latarki LED i wskaźnika naładowania składającego się z pięciu diod LED.
Power bank do iPhone’a
Dzieci miewają różne zahamowania – nie chcą pozwolić na uczesanie swoich włosów albo odmawiają kąpieli. Maluchów do rad rodzica może przekonać to, co robią rówieśnicy. Aby pokazać im takie przykłady, sięgnij po książki Khoy Le, opowiadające o przygodach dzieci niesłuchających się rodziców. Khoa Le jest autorką i ilustratorką dziesięciu książeczek dla dzieci. W serii książeczek o dzieciach robiących rzeczy niewskazane, znajduje się sześć pozycji – cztery opisują, co stało się z dziećmi, które nie słuchały się rodziców: Beksa, Potarganiec, Szymek brudas i Miodunka, oraz dwie nawiązujące do azjatyckich legend, ale również zawierające w sobie przestrogę: Księżniczka z Chmur oraz Słońce i Księżyc. Wszystkie wydane są w twardej, ciemnej oprawie. Dostępne są także wersje zokładką w 3D. Każda historia jest niebanalnie zilustrowana i zaskakująca – potrafi zadziwić nawet dorosłego czytelnika. Opowieści zawierają podobne przesłanie: najlepiej słuchać się starszych i nie robić niewskazanych rzeczy. Książeczki przeznaczone są dla dzieci, które nie potrafią jeszcze samodzielnie czytać. Są całością serii, która jednak nie jest opatrzona żadnym tytułem, można je czytać w dowolnej kolejności. Poniżej przybliżamy trzy z sześciu niesamowitych opowieści. Beksa Chłopiec, o którym wszyscy mówili Beksa, nieustannie zanosił się płaczem – zarówno wtedy, kiedy go przezywano, jak i wtedy, kiedy chciał zwrócić na siebie uwagę. Pewnego razu płakał tak długo, że cały pokój został zalany morzem łez. Sytuację opanował dopiero jego kot Tłuścioszek, który zaczął wypijać morze. Jednak okazało się, że kiedy to zrobił, zupełnie nic nie zostało. Beksa zaczął spadać w pustkę. Spadał i spadał, ale... na szczęście to był tylko sen. Beksa zrozumiał, że nie można się w ten sposób zachowywać i już więcej nie zalewał się łzami z byle powodu. Potarganiec Marcin nie chciał nikomu pozwolić na uczesanie swoich włosów. Wzbraniał się przed tym do tego stopnia, że na jego głowie zagnieździły się gołąbki. Szybko wykluły się też młode, przez których śpiewanie Marcina Potargańca wyrzucono z prób chóru. Po deszczu na jego głowie zaczęła rosnąć ogromna gałąź. Kiedy była już na tyle duża, że zahaczał nią o wszystko, a śpiew ptaków wybrzmiewał bez przerwy, poprosił mamę o pomoc. Ona pozbyła się gałęzi i przycięła jego włosy, które od tej pory grzecznie pozwalał układać. Księżniczka z Chmur Księżniczka zastanawiała się, jak wygląda życie na ziemi. Postanowiła przyjrzeć mu się z bliska. Spodobali jej się ludzie, kwiaty, owady – już nie chciała wracać na niebo. Jednak zaczęła się roztapiać. Pani Słońce zawołała ją do siebie czym prędzej. Od tego momentu odwiedzała ziemię tylko na chwilkę, a w ten sposób spadał na ziemię wiosenny deszczyk. Z opowieści o Szymku brudasie mali czytelnicy dowiedzą się, że z chłopcem, który nie chciał się umyć, bardzo zaprzyjaźniły się bakterie ludzkich rozmiarów. Miodunka mimo próśb mamy nie założyła kapelusza i wyszła na ostre słońce, więc się rozpuściła. Siostrzyczki Słońce i Księżyc rywalizowały ze sobą o to, która jest ważniejsza. Postanowiły zamienić się miejscami, co rozregulowało całe życie na ziemi. Khoa Le jest wietnamską autorką bajek dla dzieci i przede wszystkim bardzo dobrą ilustratorką. Jej rysunki znajdują się również w książkach innych autorów. Historie, które tworzy, są bardzo życiowymi ostrzeżeniami dla dzieci, a jednocześnie są zupełnie odrealnione. Płynący z nich przekaz oparty jest na dziecięcych lękach, baśniach, mitach czy azjatyckich ludowych, alegorycznych historiach. Mogą one wywołać ciarki nawet na plecach dorosłego, mimo wszystko jednak nie przerażają w dużym stopniu, a nauczają, pokazują, jakie mogą być negatywne skutki nieposłuszeństwa wobec rodziców lub próbowania zrobienia czegoś, czego nie powinno się robić. Przykłady są metaforyczne, ale zrozumiałe nawet dla najmłodszych czytelników, a dzięki temu zyskują na swojej dobitności. I co najważniejsze – mają szczęśliwe zakończenie, dzięki czemu pokazują, że zawsze można poprawić swoje zachowanie. Źródło okładki: www.olesiejuk.pl
Jak skończył ten, który się nie czesał? – niepospolite książki Khoa Le
Możliwe, że młodzi kibice piłki nożnej nie doceniają, jak Arsene Wenger wpłynął na ewolucję futbolu w Wielkiej Brytanii. Pieszczotliwie określany Le Professeur, często staje się obiektem kpin z powodu nieporadności swojej czy Arsenalu. Oczywiście są również tacy, którzy doskonale znają historię Premier League i wiedzą, jak wiele Wenger osiągnął, dlatego darzą go szacunkiem i traktują jako autorytet. Początki Generała Francuski menadżer w momencie rozpoczęcia współpracy z Arsenalem był jednym z niewielu zagranicznych trenerów w Premier League. Wychowany w całkowicie odmiennej kulturze, świetnie sprawdził się w specyficznym i wymagającym angielskim środowisku. Co więcej, bardzo szybko zdobył zaufanie i sympatię kibiców oraz władz klubu i udaje mu się to do dziś – w końcu trenerem klubu Arsenal Londyn jest już prawie 20 lat. Jest nazywany rewolucjonistą, ponieważ zmieniał metody żywieniowe, treningowe, taktykę i różne nawyki piłkarzy. W książce Cross opisuje np. fakt, że Wenger zakazał picia wody gazowanej, bo w jego opinii gaz utrudniał przepływ tlenu. Zakazał również dodawania mleka oraz cukru do kawy i herbaty. Od zawsze dieta miała dla niego ogromne znaczenie – wyniósł to z pracy w Japonii. Uważa, że Anglicy jedzą zbyt duże cukru i mięsa, a za mało warzyw. Często zaznacza, że gdyby stworzyć zestawienie tego, czego nie powinien spożywać sportowiec, wyszłaby z tego codzienna dieta pospolitego Brytyjczyka. Triumfy i porażki na boisku Wielkim sukcesem Wengera jest z pewnością fakt, że jest najdłużej i najbardziej utytułowanym menadżerem pracującym w historii klubu Arsenal Londyn. Ponadto w sezonie 2003/2004 prowadzona przez niego drużyna nie odniosła żadnej porażki – w historii angielskiej ekstraklasy nie udało się to dotąd żadnemu angielskiemu szkoleniowcowi. Jednak od kilku sezonów Wenger ma problemy ze szczelnością obrony. Wielu zastanawia się, co zmieniło się w jego podejściu. Czy nieumiejętnie przeprowadza transfery? Czy ustawienie defensywnej czwórki stanowi dla niego problem? Być może odpowiedzią na to, że jego zespół nie jest w stanie realnie walczyć o mistrzostwo kraju, jest fakt, że dziś Wenger ma dużo słabszych zawodników niż kilka czy kilkanaście sezonów temu. Dwa oblicza Arsene’a W książce Johna Crossa poznajemy szkoleniowca Arsenalu zarówno od strony zawodowej, jak i prywatnej. Możemy dowiedzieć się, że ma ogromny dystans do samego siebie i duże poczucie humoru. Przytoczonych jest wiele anegdot i historii, które to potwierdzają, m.in. na jednym z treningów Arsene zaplątał się w siatkę z piłkami, co poskutkowało upadkiem. Jego asystent, który ruszył z pomocą, również nie mógł wydostać się z pułapki treningowego sprzętu. Piłkarze, widząc komiczną sytuację, zaśmiewali się wspólnie do łez, a zazwyczaj stonowany szkoleniowiec dołączył do szyderczego grona. Lektura zasługuje na rekomendację nie tylko dla fanów angielskiego futbolu, ale dla wszystkich chcących zapoznać się z historią legendy piłki nożnej. Dzięki niej możemy poznać jego sposób postrzegania świata, piłki nożnej czy zasady, którymi się kieruje. Z pewnością warto docenić jego sukcesy oraz nietrafione, ale odważne decyzje (pomimo częstej krytyki ze strony kibiców klubu). Źródło okładki: wsqn.pl
John Cross, Arsene Wenger. Generał i jego Kanonierzy – recenzja
Dzięki wydawnictwu Insignis polscy fani serii „Assassin's Creed” mogą zapoznać się z pierwszą częścią nowego, młodzieżowego cyklu powieści bazującego na popularnych grach wideo. „Assassin's Creed. Ostatni potomkowie” to opowieść o grupie nastolatków, którzy zostają uwikłani w odwieczny konflikt asasynów i templariuszy. Książki z serii „Assassin's Creed” do tej pory były wydawane razem z kolejnymi grami z cyklu. Powieści, których autorem jest Oliver Bowden, odnoszą się do wydarzeń przedstawionych w grach. Ubisoft uznał, że warto wydać kolejną serię, której autorem będzie Matthew J. Kirby. „Assassin's Creed. Ostatni potomkowie” to pierwszy tom nowego cyklu Matthew J. Kirby dostał zadanie powołania do życia na kartach swojej powieści grupy zupełnie nowych bohaterów. Jego książka rozpoczynająca ten cykl służy przedstawieniu poszczególnych postaci z tej grupy. Głównym bohaterem jest Owen, czyli młody chłopak, który nie może pogodzić się ze stratą ojca. Oprócz niego pojawia się też szereg innych bohaterów. „Assassin's Creed. Ostatni potomkowie” to powieść młodzieżowa, która przedstawia perypetie grupy pozornie niezwiązanych ze sobą nastolatków. Ich nauczyciel jednak wykrył pomiędzy nimi pewien związek, który może mieć wpływ na odwieczny konflikt asasynów z zakonem templariuszy – dwoma organizacjami, które przewijają się przez wszystkie opowieści sygnowane logo „Assassin's Creed”. Owen wraz z towarzyszami biorą udział we współdzielonej symulacji i trafiają do XIX-wiecznego Nowego Jorku. Tam stają się świadkami protestów przeciwko przymusowemu poborowi do wojska. Sceny opisujące symulację zajmują znaczną część powieści, ale w dużej mierze akcja odgrywa się też we współczesności, czego zwykle brakuje w grach. Kim są tytułowy ostatni potomkowie? Głównymi bohaterami „Assassin's Creed. Ostatni potomkowie” jest grupa dzieci, których przodkowie byli bardzo istotnymi osobami, często powiązanymi z asasynami i templariuszami. Za pomocą machiny nazywanej Animus mogą przyjrzeć się wspomnieniom przodków. Dzięki powiązaniu ich wspomnień z wybranego okresu możliwe będzie namierzenie artefaktu, który może zmienić losy ukrytej wojny. Tajemniczy Monroe, co jest pewnym novum w cyklu, nie opowiada się jednak za żadną ze stron i chce ukryć artefakt zarówno przed asasynami, jak i ich wrogami. Zwykle w grach i książkach „Assassin's Creed” bohaterowie powiązani z bractwem asasynów są protagonistami, a templariusze jawią się jako bezwzględni przeciwnicy. Tutaj obie organizacje przedstawione są w odcieniach szarości, a czytelnik wraz z postaciami lawiruje pomiędzy nimi. To miła odmiana. Podsumowanie „Assassin's Creed. Ostatni potomkowie”, będąca wstępem do trylogii o oryginalnym tytule „Last Descedant”, to udana książka, która uchwyciła ducha serii gier, na których bazuje. Ze względu na grupę docelową powieści wiele elementów jest uproszczonych, ale z lektury książki Matthew J. Kirby'ego powinni być zadowoleni fani w każdym wieku. Źródło okładki: www.insignis.pl
„Assassin's Creed. Ostatni potomkowie” Matthew J. Kirby – recenzja
Ćwiczenia z piłką do fitnessu można polecić każdemu. Angażują one mięśnie, których używamy podczas większości ćwiczeń, oraz mięśnie głębokie, posturalne. Ruchy podczas tych ćwiczeń są dosyć powolne, więc mogą je wykonywać zarówno osoby z nie najlepszą kondycją, starsi, a także kontuzjowani i ludzie po urazach. Jaką piłkę kupić i jak ją wykorzystać do ćwiczeń? Aby odpowiednio dopasować rozmiar piłki, należy wziąć pod uwagę wzrost ćwiczącego. Osoby wysokie, powyżej 180 cm, powinny wybrać piłkę o średnicy 75 cm; plasujące się w granicach 169–179 cm – piłkę 65-centymetrową. Niższe osoby, do 158 cm, będą zadowolone z piłki o średnicy 45 cm, a te z przedziału 159–168 cm – z 55-centymetrowego przyrządu. Podczas wyboru własnego sprzętu warto usiąść na piłce. Noga powinna w tej pozycji zginać się pod kątem 90 stopni. Fitball spotkamy zarówno na salach ćwiczeniowych, jak i w domach. Podczas cieplejszych dni można ćwiczyć z nimi na świeżym powietrzu. Piłki są wytrzymałe, a ćwiczenia z nimi raczej nie prowadzą do kontuzji. Przyrząd ten bywa często wykorzystywany podczas rehabilitacji po przebytych urazach. W tym celu często są polecane piłki z wypustkami, służące dodatkowo do masażu. Piłka do fitnessu, która jako pierwsza przychodzi nam na myśl, to ta duża, na której można usiąść czy się położyć. Jednak przez instruktorów często są wykorzystywane też mniejsze piłki o wadze ok. kilograma, służące do ćwiczenia rąk czy mięśni klatki piersiowej. Wzmacnianie mięśni z użyciem piłki fitball Mięśnie ud i pośladków. Mięśnie, na które najczęściej zwracają uwagę panie, a więc mięśnie pośladków i ud, najlepiej jest wzmacniać, robiąc przysiady z piłką. Na boczne partie ud pozytywnie działa unoszenie nóg w leżeniu na piłce. Kładziemy się na piłce bokiem, natomiast nogę zewnętrzną unosimy do góry. Leżąc, możemy wykonać kolejne ćwiczenie z piłką. Tym razem kładziemy się na macie i unosimy piłkę włożoną pomiędzy łydki i kostki. Piłkę podnosimy do momentu, kiedy nasz tułów i nogi utworzą kąt prosty. U góry należy zatrzymać piłkę na kilka sekund. Przy wszystkich ćwiczeniach warto pamiętać o spinaniu mięśni brzucha, aby nie obciążać kręgosłupa. Mocno spięte mięśnie brzucha zabezpieczą przede wszystkim narażony na częste bóle odcinek lędźwiowy kręgosłupa. 2. Mięśnie rąk. Ćwiczenia z piłką zadziałają także na mięśnie rąk. Najprostsza opcja to wymachy ramion z trzymaniem piłki w dłoniach. Jak każde ćwiczenie z piłką, także i to należy robić niezbyt szybko, a wtedy z pewnością poczujemy efekty wysiłku. Godne polecenia są również pompki na piłce. To utrudniona, ale też dająca kompleksowy efekt wersja ćwiczenia, bowiem niestabilne podłoże, jakim jest piłka, wymusza na nas nie tylko mocniejszą pracę rąk, ale również mięśni brzucha i nóg. Aby zrobić pompki na piłce, należy ustawić się przodem do niej, położyć zgięte w kolanach nogi (dokładniej część piszczelową) na fitballu i w tej pozycji wykonywać ćwiczenie. 3. Mięśnie grzbietu. Dla osób, które chcą nauczyć się stania na rękach lub ulepszyć swoją technikę, przydatne będzie kolejne ćwiczenie. Działa ono zarówno na mięśnie rąk, jak i na mięśnie posturalne, odpowiedzialne za naszą równowagę. Jest to przygotowanie do stania na rękach przy stopach ustawionych na piłce. Zaczynamy od pozycji deski na piłce, a więc dłonie kładziemy na podłożu, a stopy wierzchnią stroną na piłce. Z tej pozycji podnosimy się powoli do stania na rękach, czyli podsuwamy piłkę stopami w pobliże tułowia tak, by tułów był ustawiony prostopadle do podłoża. Takie regularne ćwiczenia pozwolą nam przyzwyczaić się do utrzymania ciężaru ciała na barkach przy wspomożeniu ich mięśniami głębokimi brzucha i grzbietu. Mięśnie grzbietu można wzmocnić również podnoszeniem górnej części tułowia w leżeniu na piłce. Aby wykonać to ćwiczenie, należy położyć się na fitballu na brzuchu (tak, by biodra pozostawały na piłce), a nogi na podłożu rozstawić nieco szerzej niż biodra. Trzymając głowę w jednej linii z tułowiem, należy powoli unosić ją oraz tułów w górę i w takiej pozycji pozostać przez kilka sekund. 4. Mięśnie brzucha i talia. Wzmocnienie mięśni brzucha za pomocą piłki do fitnessu możemy uzyskać, robiąc klasyczne brzuszki: do przodu, na boki, działające na mięśnie skośne. Dzięki niestabilnemu podłożu zapewniamy sobie lepszą pracę mięśni. Na piękną talię warto wykorzystać wymachy ramion z piłką trzymaną w dłoniach. Wymachy należy robić w wolnym tempie, odwracając górną część tułowia na przemian w lewą i prawą stronę. Warto zwrócić uwagę, by przy tym ćwiczeniu biodra pozostawały w miejscu, co zapewni lepszą pracę mięśni. Na wzmocnienie core, środka ciała, korzystnie wpłyną ćwiczenia na piłce wykonywane na siedząco. Przykładowe ćwiczenie: siedząc na piłce, trzeba oprzeć ręce na talii i wykonywać krążenia w prawą i lewą stronę. Ten ruch wspaniale rozluźni biodra, co przyda się w szczególności osobom dużo siedzącym przy biurku. Należy pamiętać, że jak każdy wysiłek fizyczny, tak i ćwiczenia z piłką należy wykonywać regularnie. Na początek można zacząć od niewielkiej liczby powtórzeń: 9–12 po 3 serie, i stopniowo zwiększać tę liczbę. Rozciąganie z piłką do fitnessu Po ćwiczeniach wzmacniających warto zadbać o odpowiednią sesję rozciągającą, którą można wykonać z użyciem piłki. Piłka posłuży przede wszystkim do rozciągania mięśni brzucha, pleców i klatki piersiowej. Rozluźnienie i stretching ostatniej wymienionej partii mięśni są szczególnie ważne u osób pracujących na siedząco, które mają tendencję do garbienia się. Mięśnie pracowników biurowych są przeciążone w jedną stronę, więc trzeba dla równowagi rozciągać je do tyłu. Rozciąganie klatki piersiowej jest też istotne dla uprawiających sporty kalisteniczne, z wykorzystaniem własnej masy ciała, np. street workout, oraz różnego rodzaju powietrzne: pole dance, chusty akrobatyczne, trapez, aerial hoop, ale też dla jeżdżących dużo na rowerze. W tych sportach duży nacisk jest kładziony właśnie na barki i okolice klatki piersiowej. Dzięki piłce z powodzeniem rozluźnimy także ramiona i nogi. Ćwiczenia z piłką do fitnessu są polecane zarówno jako dodatkowy trening dla osób, które chcą zróżnicować zajęcia na sali lub inny regularnie uprawiany sport, jak i jako aktywność podstawowa. Ten jeden przyrząd możemy wykorzystać do ćwiczeń brzucha, pleców, ale też polepszenia równowagi i wzmocnienia core, mięśni posturalnych. Mocne mięśnie posturalne są przydatne przy staniu na rękach, pole dance, ale również w codziennym życiu, gdyż dzięki ich pracy odciążamy kręgosłup, a co za tym idzie – odczuwamy mniej dolegliwości w jego obrębie. Nauka utrzymania balansu z piłką i napinanie mięśni, aby nie spaść, działają bardzo korzystnie na wzmocnienie naszych mięśni.
Wzmocnij mięśnie z pomocą piłki do fitnessu
Najbardziej ceniony i wielokrotnie nagradzany jako najlepszy zawodnik całych turniejów, jest jedną z najjaśniejszych gwiazd współczesnej siatkówki. Tego zawodnika nie trzeba specjalnie przedstawiać – Gilberto de Godoy Filho, występujący pod pseudonimem Giba. „W punkt” to jego opowieść, która wciągnie nie tylko miłośników siatkówki, ale też wszystkich kochających sport i emocje. W autobiografii W punkt schemat nie jest standardowy. Lekturę rozpoczyna mocna historia związana z przyłapaniem sportowca na dopingu. To jest naprawdę wciągające i zachęca do poznawania Giby – jego dzieciństwa, przebiegu kariery, aż do czasu jej zakończenia. Autor nie przynudza zbędnymi szczegółami, przytaczane są najciekawsze i najbardziej przełomowe etapy życia i sportowej drogi na szczyt. Oczywiście nie brakuje prywatnych wątków, co zazwyczaj interesuje czytelników najbardziej – w końcu chcą poznać prawdziwą twarz bohatera autobiografii. Dopingowa wpadka i ekstremalne perypetie Jak już wspomniałam, początek lektury jest związany ze wspomnieniami z przykrej dopingowej wpadki, kiedy Giba uległ pokusie i zapalił marihuanę. Ta sytuacja z pewnością odbiła się na jego karierze, nauczyła dojrzałości, pokory, a także wzmocniła sportowy charakter. Jak sam pisze: „Jestem jednak tylko człowiekiem. Wszyscy popełniają błędy. Komu nigdy w życiu się to nie zdarzyło, niech pierwszy rzuci kamieniem”. Czytając jego ekstremalne perypetie, miałam wrażenie, że w pewnym sensie Giba oszukał przeznaczenie. Jednego razu spadł z drzewa na ostre zakończenie bramy, która mogła przebić go na wylot. Ostatecznie skończyło się na 150 szwach na lewej ręce, a wypadek nie wpłynął znacząco na jego sprawność. Giba, przytaczając inną historię, opowiada o wypadku samochodowym, który wydarzył się w miejscu, w którym nikt jeszcze nie przeżył. Nikt, oprócz niego. Czytając kolejne rozdziały, możemy się nieco dowiedzieć o siatkarskich początkach i ambicjach jego ojca, który widział go na boisku, ale… piłkarskim. Gilberto prezentuje również losy drużyny pod wodzą trenera Bernardo Rezende – wyjaśnia wątpliwości, prostuje fakty, opowiada o funkcjonowaniu złotej drużyny, a także jego roli w zespole. Prywatne smaczki Oczywiście dla tych, którzy uwielbiają prywatne szczegóły z życia gwiazd, znajdą się interesujące ciekawostki albo po prostu ukazanie zwyczajnych chwil z codziennego życia. Giba otwarcie opowiada o miłosnych perypetiach, małżeństwie, dzieciach. Uświadamia, jak stabilizacja uczuć wpływa na to, co prezentuje się podczas meczu. W trakcie czytania zaintrygowało mnie, czy rzeczywiście należało umieszczać w autobiografii fragment o kontuzji penisa, której sportowiec doświadczył podczas stosunku. Być może dla autora było to bardzo ważne doświadczenie w życiu, z którym chciał się ze wszystkimi podzielić. Reasumując, każdy prawdziwy fan siatkówki i ten, który się za takiego uważa, powinien przeczytać tę książkę. Ciekawie czyta się przytoczoną historię, gdy Brazylijczycy ustawili mecz z Bułgarią w celu uniknięcia mocnych rywali w drodze po mistrzostwo świata. Giba odkrywa kulisy siatkarskiej reprezentacji Brazylii. Opowiada, na czym polegał jego sukces i jak wyglądała droga na szczyt. Dowiecie się o tajnikach Bernardo Rezende jako trenera kadry i lidera, a także co zrobili polscy siatkarze po przegranej w finale Mistrzostw Świata 2006 z Brazylią. Warto, naprawdę warto, bo lektura niesamowicie wciąga i daje dużo pozytywnej energii. Źródło okładki: wsqn.pl
Giba, W punkt. Autobiografia – recenzja
Nowe smartfony marki Samsung ze średniej półki cenowej mogą stać się tegorocznym hitem. Zeszłoroczna edycja cieszyła się dużym uznaniem wśród konsumentów i recenzentów. Sprawdzamy, jakie nowości wprowadzają Samsung Galaxy A3 i Galaxy A5 w edycji 2017. Samsung Galaxy A to seria smartfonów koreańskiej firmy ze średniej półki cenowej. Telefony Galaxy A3 i Galaxy A5 zdecydowanie wyróżniają się na tle konkurencji. Nie są to modele tak potężne i zaawansowane jak sztandarowa seria Galaxy S, ale mają świetny stosunek ceno do jakości. Samsung Galaxy A3 2017 – co się zmieniło? Galaxy A3 to podstawowy model w linii urządzeń Galaxy A. Urządzenie o 4,7-calowym ekranie o rozdzielczości 1280 na 720 pikseli trafiło do sprzedaży nieco ponad rok temu. Wyróżnia je obudowa przywodząca na myśl sprzęty ze znacznie wyższej półki cenowej. W zeszłym roku zastosowano ekran o takich samych parametrach, ale Galaxy A3 2017 dodaje funkcję always-on display. Z nowości warto też wyróżnić wsparcie dla nowego portu USB-C i przedni aparat fotograficzny robiący zdjęcia o wyższej rozdzielczości (8 Mpix) niż poprzednik (5 Mpix). Główny aparat w obu telefonach robi zdjęcia 13 Mpix Tegoroczny Galaxy A3 mierzy 135,4×66,2×7,9 mm i waży 135 gramów. Galaxy A3 2016 ma wymiary 134,5×65,2×7,3 mm i waży 132 gramy. Przy zachowaniu takiej samej długości przekątnej ekranu nowsza wersja jest nieco większa i lżejsza, ale nadal bardzo wygodnie leży w dłoni, a różnice są kosmetyczne. Model z 2017 roku ma nieco większy akumulator o pojemności 2350 mAh. To o 50 mAh więcej niż rok temu. Galaxy A3 2017 napędza ośmiordzeniowy procesor Exynos 7870 Octa, który wspomagają GPU o nazwie Mali-T830 i 2 GB pamięci operacyjnej. Zeszłoroczny model miał 1,5 GB RAM i korzystał z układów Qualcomm Snapdragon 410 i GPU Adreno 306 lub Exynos 7578 i GPU Mali-T720MP2. W obu przypadkach w środku znalazło się 16 GB przestrzeni na dane i czytnik kart microSD. Galaxy A3 2017 ma za to nowsze moduły łączności. Samsung Galaxy A5 2017 – co się zmieniło? W przypadku Galaxy A5 zmiany wyglądają podobnie jak w przypadku mniejszego i tańszego modelu. Najbardziej rzuca się w oczy nowy port do ładowania i zgrywania danych, czyli USB-C. Telefon mierzy 146,1×71,4×7,9 mm i waży 157 gramów. To nieco więcej niż Galaxy A5 2016, którego wymiary to 144,8×71×7,3 mm przy wadze 155 gramów. W obu przypadkach Samsung zdecydował się na panele o przekątnej 5,2 cala i rozdzielczości 1080p, ale nowszy model wspiera tryb always-on display. Poza tym napędza go ośmiordzeniowy układ Exynos 7880 Octa z GPU Mali-T830MP3, podczas gry w zeszłym modelu korzystano z procesorów Qualcomm Snapdragon 615 z GPU Adreno 405 lub Exynos 7580 Octa z GPU Mali-T720MP2. Galaxy A5 2017 zwiększył ilość pamięci operacyjnej z 2 GB do 3 GB i ma nieco większy akumulator (3000 mAh zamiast 2900 mAh), ale nie zmieniono pamięci wewnętrznej i w obu modelach to wciąż 16 GB. Tegoroczny telefon robi za to znacznie większe zdjęcia. Nowy model robi zdjęcia 16 Mpix oboma aparatami, podczas gdy Galaxy A5 2016 wykonywał fotografie 8 Mpix i 5 Mpix. Unowocześniono też moduły łączności. Podsumowanie Oba smartfony to bardzo udane konstrukcje, które z pewnością znajdą sporo zadowolonych użytkowników. Pod wieloma względami są zdecydowanie lepsze niż modele sprzed roku. Producent nie zrezygnował z dobrych materiałów wykończeniowych i dodatków takich jak np. czytnik linii papilarnych. Galaxy A3 2017 i Galaxy A5 2017 nie tylko są szybsze, mają więcej dodatkowych funkcji i nowocześniejsze oprogramowanie, ale zachowują też najlepsze cechy swoich poprzedników.
Galaxy A3 i A5 z 2017 roku – co się zmieniło?
Prezent dla majsterkowicza to nie lada wyzwanie. Ciężko strzelić w gust osoby obdarowywanej, jednakże udało nam się stworzyć listę, która może rozjaśnić Wam w głowach. Znajdzie się na niej prezent dla osoby w każdym wieku, który z pewnością wywoła uśmiech na twarzy. Jak wybrać TOP 5 prezentów dla majsterkowicza? Lista propozycji prezentów dla majsterkowicza: pistolet do kleju na gorąco zestaw kreatywny scyzoryk szwajcarski zestaw narzędzi dla dzieci miniwkrętarka box:video Więcej poradników DIY znajdziesz na kanale allegro Wnętrza.
Jak wybrać TOP 5 prezentów dla majsterkowicza?
18 maja: Zmiany w Załącznikach nr 1 i nr 4 do Regulaminu Allegro 18 maja wprowadzimy zmiany w dwóch załącznikach do Regulaminu Allegro: * w Załączniku nr 1 (Towary zakazane i dopuszczone warunkowo) wprowadzimy zapis o zakazie sprzedaży usług związanych z kontami w bezpłatnych serwisach internetowych (typu sprzedaż komentarzy, opinii, polubień itp.) * w Załączniku nr 4 (Opłaty i prowizje) zmieni się cennik dla wybranych podkategorii i opcji promowania. Wszystkie planowane zmiany prezentujemy w jednym pliku PDF. Fragmenty, które usuniemy oznaczyliśmy na czerwono, a te które dodamy - na zielono.
18 maja: Zmiany w Załącznikach nr 1 i nr 4 do Regulaminu Allegro
Pomyśl o pysznej, aromatycznej wędlinie. O kanapce z soczystymi plastrami delikatnego schabu lub pachnącej szynki. W dobie faszerowania żywności konserwantami warto pokusić się o robienie szynki we własnej kuchni. Niestety, znalezienie pysznej i zdrowej wędliny graniczy z cudem, a ta pochodząca z ekologicznej hodowli jest zazwyczaj bardzo droga. Najczęściej to, co trafia na nasze talerze, a następnie do organizmu, jest pełne chemii, konserwantów, spulchniaczy, a nawet cukru czy glutaminianu sodu. Nic dziwnego, że wędlina i wyroby mięsne coraz mniej nam smakują. Nie musisz jednak rezygnować ze swoich ulubionych smaków i od razu przechodzić na wegetarianizm. Czasami warto sięgnąć do tradycji i zacząć wyrabiać wędlinę we własnym w domu. Tylko wtedy będziesz mieć pewność, że to, co jesz, jest nie tylko bardzo smaczne, ale przede wszystkim bardzo zdrowe. Przygotowanie takiego produktu jest prostsze, niż ci się wydaje. Szynkowar To urządzenie niezbędne dla osób ceniących smak wędlin. Za jego pomocą przygotujesz nie tylko smaczną szynkę, ale również rozpływający się w ustach pasztet z królika czy dzika. Szynkowary mają różne wielkości i kształty, mogą być okrągłe, owalne, prostokątne, a nawet kwadratowe. Szynkowar służy do parzenia mięsa, czyli gotowania we własnych sosach. To znacznie różni mięso przygotowane w szynkowarze od tego upieczonego w piekarniku. Ma inną konsystencję i smak. Jest bardziej soczyste, ale zarazem scalone i sprężyste. Szynkowar ma specjalną spiralę zakończoną stopką, która uciska mięso, nadając mu kształt, oraz termometr, który służy do kontrolowania temperatury wody. Tańsze wersje nie są wyposażone w termometr. Jak działa szynkowar? Do naczynia wkładasz zapeklowane wcześniej mięso, uciskasz i zamykasz. Odstawiasz na kilka godzin ponownie do lodówki. Mięso nabiera pożądanego kształtu. Następnie napełniasz naczynie wodą, aby zakryło 4/5 szynkowaru. Podczas gotowania woda powinna być utrzymywana w temperaturze od 80 do 90 stopni Celsjusza. Po dwóch godzinach mięso powinno być gotowe. Dla pewności możesz przedłużyć proces parzenia do maksymalnie 30 minut. Następnie szynkę wraz z wystudzonym naczyniem wkładamy na 48 godzin do lodówki. I gotowe. Smak i zapach Zanim mięso trafi do szybkowaru, powinno być odpowiednia zamarynowane. Duży kawałek chudego schabu, boczku, szynki, karczku czy innego ulubionego mięsa powinien marynować się całą noc w lodówce. Jakich przypraw użyć, żeby uzyskać znakomity smak i aromat domowej wędliny? Zacznijmy od jałowca. To przyprawa, która podkreśli smak schabu, dziczyzny, gęsiny, królika, jagnięciny i cielęciny. Mielony jałowiec bardzo szybko uwalnia swój aromat, dlatego mięso najlepiej natrzeć świeżo rozgniecionymi ziarnami suszonego jałowca. Liście laurowe również będą ci potrzebne do przygotowania pysznej marynaty. To doskonała przyprawa zarówno do wołowiny, wieprzowiny, jak i drobiu. Nadaje ciepły i ostry smak wędlinom, ale bogactwo olejków znajdujących się w przyprawie uwalnia się dopiero, gdy liście pokruszymy. To przyprawa gorzka w smaku, więc wystarczy zaledwie kilka liści jako dodatek. Majeranek to przyprawa, którą mięsa kochają najbardziej. Nic dziwnego, należy do popularnych przypraw kuchni staropolskiej. Najlepiej majeranek skomponuje się z tłustymi mięsami, takimi jak karczek czy boczek. To przyprawa o mocnym, ziołowym zapachu, przypominającym połączenie tymianku i bazylii. Dodatek ten jest nazywany „kiełbasianym ziołem”. Uwaga – to bardzo silny naturalny afrodyzjak. Doskonałym uzupełnieniem domowej marynaty do mięs będzie czosnek. Nie wolno jednak z nim przesadzić, gdyż może całkowicie zdominować smak wędliny.
Przygotuj pyszną i zdrową wędlinę we własnym domu
Sprzątanie nie należy do najprzyjemniejszych czynności. Naszego nastawienia nie są w stanie zmienić nawet wyliczenia, spalanych w trakcie porządków, kalorii. Mimo wszystko sprzątamy, bo przebywania w bałaganie nie lubimy bardziej niż ścierania kurzy, mycia podłóg czy prasowania. Są jednak sposoby i gadżety, które przynajmniej w pewnym stopniu ułatwią nam dbanie o porządek. Oto one! Regularność W wielu domach wciąż obowiązuje wielkie, sobotnie sprzątanie. W rezultacie zamiast wolny dzień spędzać z najbliższymi, myjemy okna bądź nadrabiamy zaległości w praniu czy prasowaniu, a chwilę na odpoczynek znajdujemy dopiero pod wieczór. Dlatego warto zastanowić się, jak możemy wpleść sprzątanie do naszych codziennych obowiązków. Okazuje się bowiem, że wygospodarowanie choćby 20 minut dziennie pozwoli zachować porządek przez cały tydzień. Wielofunkcyjne chusteczki Tak, jak we wszystkich czynnościach, również i w sprzątaniu chodzi o to, by maksymalnie ułatwić sobie pracę. Obecnie jest wiele środków, które z powodzeniem możemy wykorzystać do czyszczenia najróżniejszych powierzchni. Dobrym rozwiązaniem jest stosowanie nawilżanych chusteczek. Na rynku dostępne są chusteczki przeznaczone do czyszczenia: okien, mebli skórzanych, armatury łazienkowej, mikrofalówek i lodówek, a także konkretnych materiałów, takich jak drewno czy stal. Teraz, nie później Jeśli jakaś czynność zajmie ci 2–3 minuty, wykonaj ją od razu. Odkładanie na później najprostszych zadań powoduje niepotrzebne nagromadzenie pracy. Po przyjściu do domu nie rzucaj płaszcza na fotel, tylko odwieś go na wieszak, gdy coś ci się rozleje, wytrzyj to od razu, naczynia do zmywarki włóż zaraz po zjedzeniu śniadania, ręczniki kąpielowe rozwieś tuż po wyjściu spod prysznica, itd. Dwie minuty to naprawdę niewiele, a gdy zmienią się one w godzinę, trudniej będzie wygospodarować czas. Zbieracze kurzu Trudno jest utrzymać porządek, gdy w naszym mieszkaniu znajduje się zbyt dużo rzeczy. Co jednak zrobić, gdy masz naturę chomika, a wszystkie posiadane przedmioty zaliczasz do tych, bez których nie możesz się obyć? Umieść je w kolorowych pudełkach i ozdobnych koszykach. Trzymanie drobiazgów na kuchennych blatach, nocnych szafkach, stołach w jadalni czy biurkach w gabinecie sprawi wrażenie niepotrzebnego chaosu. Wystarczy je pochować, by wnętrza wydały się bardziej uporządkowane. Regularne wyrzucanie Ten punkt ściśle wiąże się z poprzednim. Jeżeli czujesz, że ilość przedmiotów w twoim domu może przytłaczać, zabierz się za gruntowną segregację. Niczym Perfekcyjna Pani Domu szczerze odpowiedz sobie na pytania, które rzeczy są przydatne, piękne albo pamiątkowe – te zachowaj. Dla reszty bądź bezlitosna. Po tak wnikliwej segregacji wystarczy już wyrzucać rzeczy na bieżąco, zwłaszcza, gdy kupisz coś nowego. Wielozadaniowość Słowo, jakie prawdopodobnie kojarzy ci się z życiem zawodowym, możesz przenieść także na grunt domowych porządków. Jest wiele czynności, które możesz wykonać w międzyczasie. Czekasz aż ciasto wyrośnie w piekarniku? Posprzątaj kuchnię! Oglądasz film w telewizji? W przerwie zetrzyj kurze w salonie! Słuchasz audiobooka? Umyj naczynia i podłogi! Nawet nie zauważysz, kiedy twój dom będzie lśnił, jak w reklamie. Mikrofibra To sztuczne włókno, wynalezione stosunkowo niedawno, od razu znalazło zastosowanie przy sprzątaniu. Ściereczki z mikrofibry pozwalają na czyszczenie powierzchni bez stosowania detergentów, dzięki czemu świetnie nadają się również dla alergików. Na rynku dostępne są ściereczki uniwersalne bądź takie o specjalnym zastosowaniu, np. do czyszczenia stali, luster czy sprzętu RTV. Łazienka Dla wielu osób to właśnie łazienka stanowi największy problem, jeśli chodzi o sprzątanie. Walka z kamieniem, rdzą i osadem często bywa nieskuteczna. Tymczasem jest to jedno z miejsc, które często odwiedzają nasi goście. Jak zatem o nią zadbać? Tutaj doskonale sprawdzą się wszelkie domowe sposoby. Cytryna usunie osad z baterii. Do czyszczenia wanny, umywalki i toalety wykorzystaj sodę oczyszczoną i biały ocet. Już nie naturalnym, ale równie skutecznym, jak poprzednie, sposobem na renowację fug będzie zastosowanie specjalnego markera. Planowanie Jeśli zaliczasz się do grona osób, które dzień zaczynają od zapoznania się z listą zadań czekających do wykonania w danym dniu, w swoim harmonogramie uwzględnij także czas na sprzątanie. Najlepiej przygotuj sobie plan na cały miesiąc, biorąc pod uwagę to, że niektóre rzeczy wymagają częstszej, a inne – rzadszej uwagi. Rozplanuj dni na sprzątanie: łazienki, sypialni, kuchni, salonu czy innych pomieszczeń, takich jak: piwnica, biuro oraz spiżarnia. Nie zapomnij też o wyznaczeniu dni na mycie okien, porządkowanie garderoby, czyszczenie klamek, lodówki, itp. Dzielenie się jest fajne Każdy ma czynności, których wykonywanie budzi większą niechęć niż inne zadania. Wraz z innymi domownikami podziel się więc obowiązkami tak, aby przedsięwzięcia, jakie masz wykonać, nie spędzały ci snu z powiek. Ty prasujesz, a partner sprząta łazienkę, ty myjesz okna, partner – naczynia. Praca zespołowa sprawdzi się tu doskonale. Zdajemy sobie sprawę, że nie ma sposobów, które sprawią, że sprzątanie nagle stanie się ulubionym zajęciem, gdy wcześniej budziło niechęć. Powyższe porady mogą jedynie spowodować, że obowiązki staną się mniej uciążliwe. I mamy nadzieję, że tak właśnie będzie w twoim przypadku.
Jak utrzymać porządek w domu? – 10 sprawdzonych sposobów
Zbrodnie zawsze budziły ogromne zainteresowanie. Informacje o nich goszczą regularnie w mediach, a niekiedy trafiają też do książek. Reportaż kryminalny to więcej niż typowy kryminał, którego akcja została wymyślona przez pisarza. Reportaż to samo życie, więc takie opowieści są szczególnie wciągające, zwłaszcza że rozwiązanie zagadki czasem zajmuje lata, a niekiedy nigdy nie następuje. Pionier gatunku Był rok 1959. Na farmie pod Holcomb znaleziono zwłoki czterech członków rodziny. Przez dłuższy czas sprawcy byli nieznani, nie można było też ustalić motywów ich działania. W 1966 r. ukazała się powieść Trumana Capote, „Z zimną krwią”, opisująca morderstwo oraz historię i życie morderców, włącznie z procesem i więzieniem, aż po egzekucję. Książka ta uchodzi za nowatorską i przez wielu krytyków uważana jest za początek reportażu kryminalnego. Znakomicie udokumentowana, a przy tym wciągająca opowieść stanowi rzetelną analizę zbrodni, przeprowadzoną z różnych punktów widzenia. Mistrz oszustów Mel Weinberg zasłynął jako jeden z najsłynniejszych oszustów Ameryki. Przy tym wszystkim był oszustem-hobbistą, który przekręty robił nie tylko dla zysku, ale też dla frajdy. Zamieszany był w jedną z największych afer finansowych wszech czasów, która skończyła się tym, że dwóch senatorów i pięciu kongresmenów straciło swoje posady. „Amerykański przekręt” Roberta W. Greene’a opowiada skomplikowaną historię tego oszustwa, w które zamieszane było samo FBI. Przeczytaj pełną recenzję książki Roberta W. Greene'a „Amerykański przekręt”. box:offerCarousel Polscy reporterzy kryminalni Ta historia wydaje się nieprawdopodobna. W Boże Narodzenie 1976 roku we wsi pod Połańcem zginęły 3 niewinne osoby: młody rolnik, jego żona w zaawansowanej ciąży i jej kilkunastoletni brat. Zbrodniarzy było czterech, a świadkami egzekucji było kilkadziesiąt osób, ale wszyscy złożyli przypieczętowane własną krwią śluby milczenia. Po długim procesie udało się dojść do tego, kto jest sprawcą. Wstrząsający reportaż Wiesława Łuki pt. „Nie oświadczam się” to wnikliwa analiza tej zdumiewającej zbrodni i próba znalezienia odpowiedzi na pytanie, jak w ogóle mogło do niej dojść. Przeczytaj pełną recenzję książki Wiesława Łuki „Nie oświadczam się”. box:offerCarousel Krzysztof Kąkolewski przez wiele lat był jednym z popularniejszych reporterów PRL. Jego „Książę oszustów” to zbiór opowiadań powstałych w oparciu o reportaże. Bohaterami są osoby, które rzeczywiście istniały, a historie nie są wyssane z palca. To było jedno z najgłośniejszych zabójstw w przedwojennej Polsce i do dziś nie ma pewności, czy kobieta skazana za zabójstwo naprawdę była sprawcą zbrodni. W nocy z 30 na 31 grudnia 1931 r. w podlwowskich Brzuchowicach została zamordowana nastolatka. O zabójstwo oskarżono opiekunkę dzieci, która miała romans z ich ojcem. W poszlakowym procesie kobieta została skazana. Jednym z obserwatorów procesu była Marek Romański, który napisał „Sprawę Rity Gorgon” – niestarzejący się reportaż z kontrowersyjnej sprawy. Zbrodniarki Katarzyna Bonda to królowa polskiego kryminału, znana głównie z powieści o profilerach. W „Polskich morderczyniach” rozmawia z najsłynniejszymi polskimi zbrodniarkami z ostatnich lat. Okazuje się, że kobiety przez media ukazywane jako potwory mają też drugą, ludzką twarz. Bonda poszukuje odpowiedzi, jak doszło do zbrodni, dlaczego z pozoru normalne osoby dopuściły się potwornych czynów, przekreślając czyjeś – a przy tym także swoje własne – życie. Reportaże kryminalne to znakomite książki dla osób o mocnych nerwach, które lubią kryminały, ale zamiast fikcji wolą prawdę historyczną. Wymienione tytuły to tylko namiastka tego gatunku, jednak będą doskonałe na początek literackiej przygody z reportażami kryminalnymi!
Z historii zbrodni, czyli najlepsze reportaże kryminalne
Układ ogrzewania i wentylacji kabiny musi działać perfekcyjnie w czasie sezonu zimowego. Ma on ogromny wpływ na właściwą widoczność, komfort i bezpieczeństwo. Zadaniem układu ogrzewania i wentylacji kabiny jest zapewnienie odpowiedniej widoczności (dzięki eliminacji szronu i pary z szyb) – bez względu na to, jakie warunki atmosferyczne panują za oknem. Poza tym układ ogrzewania i wentylacji dba o właściwą temperaturę wewnątrz kabiny i o to, aby powietrze w kabinie było czyste (co ma znaczenie nie tylko dla alergików). Kierowca może samodzielnie regulować intensywność nawiewów, ich kierunek (na szyby, na nogi itd.) i temperaturę. Przed rozpoczęciem sezonu zimowego trzeba koniecznie sprawdzić działanie układu ogrzewania i wentylacji. Jego niewłaściwe działanie może spowodować mnóstwo problemów w czasie zimy, a nawet być przyczyną wypadku. Ogrzewanie a komfort, senność i koncentracja Nie ma nic gorszego niż jazda w wychłodzonym samochodzie, w którym kierowca trzęsie się z zimna. Taki człowiek nie będzie w stanie odpowiednio szybko reagować na to, co dzieje się na drodze. Gruba kurtka będzie krępować ruchy, rękawiczki nie pozwolą na komfortowe i pewne trzymanie kierownicy auta, a czapka będzie ograniczała widoczność. Kiedy w aucie ogrzewanie działa sprawnie, nie ma takich problemów. Trzeba też pamiętać o tym, że bez względu na porę roku, temperatura na wysokości głowy kierowcy musi być o kilka stopni niższa, niż na wysokości nóg. Pozwala to zachować najwyższy stopień koncentracji przez prowadzącego. Im cieplej na wysokości głowy, tym kierowca i pasażerowie będą bardziej senni. Dlatego zawsze lepiej włączać nawiewy na nogi niż w kierunku twarzy. W utrzymaniu koncentracji pomóc może małyjonizator samochodowy, podłączany do gniazdka zapalniczki samochodowej. Sprawia on, że w kabinie auta panuje takie powietrze, jak po burzy – rześkie i świeże. Podstawa, czyli dezynfekcja i filtr kabinowy Zimą kierowcom szczególnie dokuczają zaparowane szyby. Najczęściej ich powodem jest zużyty (niedrożny) filtr kabinowy. Najprostsze i najtańsze filtry kabinowe, zwane także przeciwpyłkowymi, składają się z kilku warstw bibuły, dociętych do odpowiednich rozmiarów i uformowanych tak, aby można było je umieścić w kasecie. Filtr najczęściej zapycha się w ciągu roku, a kiedy auto jest intensywnie eksploatowane w mieście – nawet po sześciu miesiącach. W większości modeli wymiana jest bardzo prosta. Filtr kabinowyznajduje się za schowkiem pasażera – wymienia się go podobnie, jak filtr powietrza. Trzeba zwrócić uwagę na oznaczenia, które wskazują kierunek przepływu powietrza. Raz do roku powinno się także zdezynfekować wszystkie nawiewy w samochodzie. Pozwoli to usunąć bakterie i wirusy, jakie mogły się w nich znaleźć. W ten sposób można także samodzielnie oczyścić nawiewy w autach, wyposażonych w klimatyzację. Do dezynfekcji służy specjalny środek w sprayu (koszt od 15 złotych wzwyż), który umieszcza się za przednimi, złożonymi fotelami. Po otwarciu zawleczki, środek samodzielnie wydostaje się z opakowania. Zadaniem kierowcy jest ustawienie wewnętrznego obiegu powietrza, uruchomienie silnika na biegu jałowym, włączenie nawiewów na całą moc i szczelne zamknięcie drzwi i okien. Czyszczenie trwa kwadrans. Potem należy otworzyć wszystkie drzwi na dziesięć minut, aby usunąć środek z wnętrza kabiny. Odpowietrzenie układu – lek na słabą wydajność Płyn chłodniczy powinno się wymieniać co dwa lata, albowiem po tym czasie traci on swoje właściwości antykorozyjne. Często zaraz po wymianie płynu ogrzewanie przestaje działać. Nawiewy działają bez problemu, ale do wnętrza samochodu wlatuje tylko zimne powietrze. Zazwyczaj powodem tego problemu jest to, że układ nie został odpowietrzony. Można to zrobić samodzielnie. Jeśli auto pracowało wcześniej, to należy poczekać aż silnik, chłodnica samochodowa i płyn chłodniczy ostygną (można poparzyć się gorącym płynem). Następnie należy podnieść maskę, zdjąć korek chłodnicy, uruchomić silnik na biegu jałowym i włączyć nawiewy na pełną moc oraz ustawić temperaturę ogrzewania na maksymalny poziom. Po kilku minutach przez otwarty korek zaczną wydobywać się bąbelki powietrza. Cała operacja nie powinna trwać dłużej niż dwadzieścia minut, do czasu, aż z nawiewów w kabinie zacznie płynąć gorące powietrze. Jeśli ten zabieg nie pomoże, prawdopodobnie doszło do awarii któregoś z elementów układu ogrzewania. Ogrzewanie postojowe – najlepszy system na zimę Najbardziej komfortowe rozwiązanie na zimę to wodne ogrzewanie postojowe, idealne do auta osobowego. Niestety też najdroższe, bo koszt montażu takiego układu (można je zamontować w każdym pojeździe) to zazwyczaj kilka tysięcy złotych. Ogrzewanie postojowe ma swój własny agregat, który pobiera niewielkie (150 – 500 ml na godzinę pracy) ilości paliwa i ogrzewa płyn chłodniczy, który poruszany jest w standardowym układzie chłodzenia za pomocą dodatkowej pompy elektrycznej. Ogrzewanie postojowe można programować lub sterować nim za pomocą smartfona – dzięki temu włączy się ono na przykład piętnaście minut przed wyjściem na parking i nagrzeje kabinę auta, przy okazji usuwając parę i szron z szyb. Ten układ ma jeszcze jedną, wielką zaletę – ogrzewa silnik, dzięki czemu rozruch w czasie mrozu jest bezproblemowy. Najczęstsze problemy układu ogrzewania – nagrzewnica i termostat Układ ogrzewania, jak każdy układ w aucie, może się zepsuć albo zużyć. Problemy mogą sprawiać nagrzewnice samochodowe, które w starych autach mogą być niedrożne. Tu często mści się stosowanie wody zamiast płynu chłodniczego – w nagrzewnicy może osadzić się kamień kotłowy. Niedrożne mogą być także przewody nagrzewnicy, doprowadzające płyn do urządzenia. Za niewłaściwe działanie układu ogrzewania może także odpowiadać uszkodzony termostat, który będzie kierował płyn chłodniczy tylko do dużego obiegu. Silnik nigdy nie będzie w stanie nagrzać płynu do odpowiedniej temperatury. Do tego sam będzie ciągle niedogrzany, co będzie mieć szkodliwy wpływ na jednostkę napędową (która nie będzie pracować w optymalnej temperaturze), na jej smarowanie (olej silnikowy nie osiągnie odpowiedniej temperatury, przez co nie będzie właściwie rozprowadzany) i na wyższe spalanie. Perfekcyjne działanie układu ogrzewania i wentylacji sprawi, że jazda samochodem w czasie zimy będzie komfortowa i bezpieczna.
Perfekcyjne ogrzewanie i wentylacja kabiny
Osoby, które zaczynają biegać, już po pierwszych treningach zauważają, jak ważną rolę w tym sporcie odgrywają nogi. To na nich spoczywa cały ciężar ciała i kumuluje się obciążenie podczas pokonywania wielu kilometrów. Szybkie tempo powoduje, że stopy opadają na podłoże z dużą siłą. Dlatego tak bardzo liczy się technika biegu oraz odpowiednio dobrane obuwie. Pewne wady postawy, np. płaskostopie, mogą w znaczny sposób utrudniać trening i sprawiać dyskomfort. Dbajmy o komfort stopy Kiedy zaczynamy biegać, ruszamy wyprostowani i uśmiechnięci, zwracamy uwagę na technikę poruszania się. Eksperci na portalach biegowych podpowiadają, jak powinna wyglądać nasza sylwetka podczas biegu, na czym polega praca rąk i kadencja kroków. Jednak po przebiegnięciu kilkunastu kilometrów, przy narastającym zmęczeniu, coraz bardziej zapominamy o radach i zaczynamy biec tak, jak jest nam wygodnie. Jeśli ktoś ma wadę postawy, często wraca do niewłaściwych nawyków. Dlatego warto zastanowić się nad kupnem specjalnych wkładek do butów. Na początku będzie nam trudno i odczujemy niedogodności. Mogą wystąpić nawet bóle w stopie, jednak po tygodniu noga powinna całkowicie przywyknąć. Dajmy sobie czas. Tuż po zakupie wkładek nie bierzmy udziału w zawodach. Byłoby to nieodpowiedzialne, a start okazałby się porażką. Właściwy wybór wkładek Na początku załóżmy wkładki na spokojny trening, na którym nie będziemy zbytnio obciążać stóp. Zanim zaczną pomagać nam w poprawie techniki i ekonomice biegu, musimy przyzwyczaić się do wprowadzonych zmian. Wcześniej jednak należy udać się do specjalistycznego gabinetu, w którym zostaną przeprowadzone badania naszych stóp. Wtedy będziemy wiedzieli, jakiego rodzaju wkładek potrzebujemy. Ważną sprawą dla wielu biegaczy jest odpowiednia amortyzacja podczas pokonywania wielu kilometrów po twardej nawierzchni, np. trasach asfaltowych czy szutrowych. Marka DB produkuje wkładki, które to zapewniają. Właściwa stabilizacja pozwala również na odpowiednią pracę stopy i zminimalizowanie nabawienia się jakiegoś urazu. Wkładki są dobierane do stopnia podbicia stopy. Kosztują około 80 złotych. Ważne jest, aby kształt wkładki wpływał na złagodzenie dolegliwości, które występują przy przeciążeniach. Dopasowanie do profilu stopy ma poprawić komfort i amortyzować mikrowstrząsy. Taki właśnie jest model Sportform marki Corbby, który można nabyć za około 12 złotych. Dbajmy o higienę naszych stóp Pokonując wiele kilometrów, narażamy stopy na odparzenia, bąble oraz otarcia. Jest to bolesne i czasami przeszkadza w kontynuowaniu treningu. Poza tym wydzielanie się potu powoduje przykre zapachy. Można tego uniknąć, kupując wkładki odświeżające, w których podczas użytkowania uwalnia się zapach perfum. Wilgoć jest wchłaniana, co pozwala zachować właściwą higienę. Ceny takich antypoślizgowych wkładek kształtują się od 1,50 do 4 złotych. Nieco droższe są modele przeciwpotne. Mają one za zadanie chronić stopę przed stanami zapalnymi, grzybicą, pieczeniem oraz wszelkimi podrażnieniami. Wchłaniają pot i zapobiegają wydzielaniu się przykrego zapachu. Kosztują około 10 złotych. Wkładki przeznaczone dla sportowców, a w szczególności biegaczy, mają za zadanie idealnie dopasować stopę w bucie. Poprawia się dzięki temu stabilizacja, ciało nie wykonuje zbędnych ruchów, które negatywnie oddziałują na ekonomikę biegu. Powinny też minimalizować wstrząsy. Takie właśnie są wkładki żelowe, które wpływają na właściwą pracę stopy. Można je kupić w cenie od 3,50 do 12 złotych. Niezwykle ważne jest, aby biegacz podczas pokonywania wielu kilometrów czuł się komfortowo. W tym celu należy szczególną uwagę poświęcić stopom. Odciążanie ich przy dużym wysiłku wpływa na efektywność treningu i zmniejszenie dolegliwości. Wkładki do butów mogą zapewnić niwelowanie wad postawy oraz zapobiegać urazom, a także wpływać na utrzymanie higieny. Dzięki temu będziemy mogli w pełni cieszyć się swoja pasją, czyli bieganiem.
Wkładki do butów dla biegaczy
Aktywność fizyczna nie musi być torturą. Nie każdy lubi się męczyć bieganiem czy chodzić na siłownię. Jest wiele przyjemnych form spędzania wolnego czasu, które pozwalają spalić sporo kalorii. Jedną z nich jest taniec. Może mieć wiele form – od klasycznego, po dynamiczną salsę czy rumbę. Każdy znajdzie coś dla siebie. Taniec pozwala spalić sporo kalorii, w zależności od dynamiki od 300 do 600 kalorii w ciągu godziny. To tyle, co w czasie biegania. Poza tym jest świetnym wysiłkiem tlenowym, budującym wydolność i wytrzymałość. Jeśli wydaje ci się, że sport nie jest dla ciebie, spróbuj tańca. Wyszczuplający taniec Taniec może korzystnie wpłynąć na sylwetkę, jedynym warunkiem jest jego regularne praktykowanie – minimum 3 godziny tygodniowo. Optymalnie jest wykonywać 5 treningów tanecznych, jeśli jest to twoja jedyna aktywność. Do tańca nie potrzebujesz dodatkowego sprzętu. Buty sportowe będą odpowiednie do tańca współczesnego. W innym wypadku postaw na buty do tańca. Jeśli trenujesz w szkole tańca, najwygodniejsze będą legginsy i koszulka, które nie krępują ruchów. Kiedy zdobędziesz już podstawy, będziesz mógł praktykować samodzielnie w domu. Niezależnie od tego, jaki rodzaj tańca wybierzesz, spalisz dodatkowe kalorie. Spokojny taniec pozwala zgubić około 150–200 kalorii na godzinę. Taniec latynoamerykański, współczesny czy afrykański pozwala spalić nawet 500–600 kalorii na godzinę. Warto dać z siebie więcej na treningu i budować lepszą formę. Spalone kalorie możesz liczyć na pulsometrze, widoczne rezultaty często są dodatkową zachętą. Taniec jest wysiłkiem aerobowym, który – jak każdy trening – wymaga rozgrzewki przed rozpoczęciem i rozciągania po zakończeniu. Rozciąganie powinno trwać około 10 minut, wykonaj kilka prostych ćwiczeń na macie. Możesz wykorzystać do tego pasek, który pomoże lepiej się rozciągnąć, a także roller, który przy okazji wymasuje zmęczone mięśnie. Przykładaj się do zajęć Chcąc traktować taniec jako formę wysiłku fizycznego, koniecznie ćwicz intensywnie i przykładaj się do zajęć. Dzięki temu szybciej zauważysz efekty. Ponadto możesz spróbować swoich sił na zajęciach zumby lub dance fitness. Niezależnie od tego, co wybierzesz, w czasie tańca zaangażujesz mięśnie nóg, pośladków, pleców i brzucha. W zależności od rodzaju tańca, pracować mogą też ręce. Taniec wymaga lepszego poznania swojego ciała i utrzymywania prawidłowej postawy. Taki ruch angażuje niemal całe ciało, pracują wszystkie mięśnie, także te położone głęboko. Poza tym kształtuje lepszą postawę na co dzień, m.in. daje większą grację ruchów. Dopełnienie tańca W przypadku każdego wysiłku kardio istotne jest dopełnienie go prostymi ćwiczeniami wzmacniającymi. Taniec spala kalorie i buduje wytrzymałość, ale nie zadziała wzmacniająco na mięśnie. W tym celu warto wykonać prosty trening 2 razy w tygodniu. Rozwiń matę i wykonaj kilka prostych ćwiczeń przy użyciu hantli lub odważnika kettlebells. Takie ćwiczenia, jak przysiady, wypady, wykroki, pompki, plank i te na mięśnie brzucha, sprawią, że ciało będzie wyglądało jeszcze lepiej. Poświęcenie nawet 30 minut 2 razy w tygodniu przyniesie korzystne rezultaty. Wykonaj 5–6 ćwiczeń, każde po 12–15 powtórzeń w 3 seriach. Kiedy ćwiczenia będą zbyt łatwe, zmień je na inne albo dołóż obciążenie. Odpowiednie odżywianie Zdrowe nawyki żywieniowe są najlepszą gwarancją zachowania dobrej sylwetki na dłuższy czas. Ćwiczenia jedynie wspomagają ten proces. Jedząc zdrowe, zbilansowane posiłki, zapewnisz sobie odpowiedni poziom energii i będziesz miał więcej chęci do aktywności fizycznej.
Taniec – najlepszy sposób na odchudzanie
Choć większości ludzi wydaje się, że ten problem ich nie dotyczy, to każdy z nas może stać się ofiarą podsłuchu. Wśród osób szczególnie na to narażonych należałoby wyróżnić chociażby małżonków w trakcie sprawy rozwodowej bądź przedsiębiorców prowadzących własną działalność gospodarczą. „Przecieki” z nagranych rozmów mogą nie tylko zrujnować reputację, ale też pociągnąć za sobą wymierne straty finansowe – wystarczy, że ktoś „podbierze” nam lukratywny kontrakt. Nie trzeba mieć zatem nieczystego sumienia, by obawiać się podsłuchu... Nie daj się podsłuchać Sytuacji, w jakich grożą nam podsłuchy jest mnóstwo. Wiele jest również sposobów, by nagrać nasze rozmowy. Najprostszym sposobem inwigilacji najbliższych jest zamontowanie podsłuchu w telefonie. W miejscach pracy często pojawiają się nielegalne kamery, mające śledzić każdy ruch pracowników, lub ukryte mikrofony, zamontowane na przykład w listwach zasilających komputer. Jak się przed tym bronić? W biurze warto co jakiś czas sprawdzać miejsca, w których tzw. „pluskwy” pojawiają się najczęściej (np. doniczki z kwiatami). Jednak nawet najczulszemu oku może umknąć niewielkich rozmiarów nadajnik. Dlatego, by mieć pewność, należy sięgnąć po bardziej fachowe metody. Zanim poprosimy o pomoc profesjonalną (i najczęściej drogą) agencję detektywistyczną, warto na własną rękę przeanalizować, na ile istnienie podsłuchu jest w naszym wypadku prawdopodobne. W tym właśnie pomagają tzw. detektory podsłuchu. Na rynku jest ich sporo – od najprostszych wykrywaczy, kosztujących kilkadziesiąt złotych, do drogiego sprzętu, którym mogłyby pochwalić się służby specjalne. Jak wybrać odpowiedni wykrywacz? Już najprostsze detektory, mieszczące sięw segmencie cenowym do 500 złotych, pozwalają na wykrycie podsłuchów wysyłających lub odbierających sygnały GSM i GPS. Urządzenia te zazwyczaj wyposażone są w optyczną sygnalizację ich siły, co pozwala bez większych problemów odnaleźć ich źródło, a tym samym zamontowany podsłuch. Część z nich wyposażono w dodatkowe wykrywacze kamer, działające najczęściej na dość prostej zasadzie odbicia świetlnego, oraz specjalne regulatory czułości, dzięki którym wychwytywanie sygnału odbywa się w sposób precyzyjny. Specjalne miejsce w segmencie najtańszych wykrywaczy zajmują urządzenia miniaturowe. Najmniejsze z nich można z powodzeniem nosić w charakterze breloczka do kluczy. Mogą one być szczególnie przydatne w sytuacjach, gdy bezwzględnym priorytetem jest zachowanie dyskrecji. Najbardziej profesjonalny sprzęt (kosztujący często znacznie powyżej 1000 zł) pracuje w najszerszym zakresie częstotliwości i najczęściej wykrywa wszystkie sygnały w pasmach LF, HF, UHF, podczerwonym, mikrofalowym i innych. Zazwyczaj pozwala również odsłuchiwać „na żywo” transmisję z odnalezionego podsłuchu i nagrywać ją w formie cyfrowej. Zasięg działania takiego urządzenia może wynosić nawet 10 metrów. Jak więc wybrać urządzenie dostosowane do naszych potrzeb? Należy przede wszystkim zastanowić się, jaka forma podsłuchu jest dla nas największym zagrożeniem oraz kogo możemy podejrzewać o jego założenie. Jest to o tyle istotne, że do wykrycia najprostszej „pluskwy” nie potrzeba drogiego detektora. Inaczej natomiast sytuacja przedstawia się w przypadku profesjonalnego sprzętu szpiegowskiego. Jeśli spodziewamy się zatem, że podsłuchuje nas ogromna korporacja, na wykrywacz będziemy musieli wydać więcej pieniędzy niż w sytuacji, gdy podejrzewamy osobę prywatną. Osoby, które wykrywacza podsłuchów będą używać po raz pierwszy, powinny zaopatrzyć się również w tzw. nadajnik testowy — umożliwia on sprawdzenie, czy wszystkie czynności wykonywane są przez nas prawidłowo. Część sprzedawców od razu dołącza tego typu nadajniki do proponowanych przez siebie zestawów. W XXI wieku takie pojęcie jak prywatność właściwie już nie istnieje. Nie trudno znaleźć na to dowody — zarówno w mediach, jak i w życiu codziennym. Warto zatem być o krok do przodu i ustrzec się podsłuchu. Niefrasobliwość w tej materii może nas naprawdę wiele kosztować...
Zabezpiecz się przed inwigilacją – parę słów o wykrywaczach podsłuchów
Na pierwszy rzut oka surfowanie wydaje się bardzo prostym sportem, w praktyce – wymaga kondycji, wiedzy i samozaparcia. Warto jednak pamiętać, że wysiłek włożony w opanowanie ślizgu po falach zwraca się w postaci naprawdę dobrej zabawy. Tylko ty, deska i fale – brzmi bajecznie, prawda? Aby to marzenie zrealizować, wcale nie musisz udać się od razu na Florydę. Morze Bałtyckie dysponuje kilkoma naprawdę ciekawymi miejscami do surfowania, z falami na tyle wysokimi, by nauka była efektywna i przyjemna. Niektórym wystarczy dzień, by wskoczyli na deskę i utrzymali równowagę, innym dokonanie tego zajmie tydzień. Jak się przygotować do surfowania? Przygoda z surfowaniem zaczyna się… na basenie. Zanim bowiem usiądziemy na desce i kołysani falami będziemy usiłować utrzymać równowagę, musimy porządnie nauczyć się pływać. Z morzem, zarówno naszym Bałtykiem, jak i dowolnym innym na świecie, nie ma żartów. Jeśli spadniesz z deski – a spadać będziesz bardzo często – pójdziesz pod wodę. Od ciebie zależy, czy wypłyniesz na powierzchnię. Pamiętaj przy tym, że pogoda nad wodą potrafi zmienić się w mgnieniu oka i z małej fali może zrobić się nagle całkiem potężna. Dlatego zanim zdecydujesz się udać nad morze w poszukiwaniu miłych dla oka fal, zadbaj o to, by nauczyć się pływać. Żabką, kraulem, stylem grzbietowym – technika nie odgrywa większej roli, najważniejsze, by umieć sprawnie poruszać się w wodzie i czuć się w niej pewnie. Jednocześnie musisz zadbać o kondycję. Ramiona, tak potrzebne do „wiosłowania” na desce, zanim złapie się falę, mięśnie grzbietu, brzucha, klatki piersiowej i nóg – wyćwiczenie tych partii ciała to podstawa, by móc zmierzyć się z deską surfingową i morskimi falami. Od czego zacząć? Surfing należy do tych sportów wodnych, w których pierwsze kroki lepiej stawiać pod okiem uprawnionego instruktora. Zanim zatem skompletujesz wymarzony sprzęt i rzucisz się na fale, skorzystaj z usług profesjonalistów. Polskich szkół surfowania najlepiej szukać na Półwyspie Helskim. Morze Bałtyckie, choć wielkich fal na nim raczej nie uświadczymy, bardzo dobrze nadaje się do nauki pływania na desce. Gdy już opanujemy podstawowe techniki surfowania, będziemy gotowi zmierzyć się z imponującymi falami mórz cieplejszych. Podczas kursu instruktor podpowie ci, jak dbać o deskę (czyli jak używać wosku), pomoże ci też dobrać sprzęt do twoich możliwości. Musisz wiedzieć, że deska zmienia się (a dokładniej: skraca) wraz ze wzrostem umiejętności surfera. To jeden z powodów, dla których lepiej uczyć się pływać na sprzęcie wypożyczonym. Cena wypożyczenia deski surfingowej to 20 zł/godz. lub 50 zł/3 godz. Lekcja z instruktorem to koszt 100 zł/godz. (cena uwzględnia wynajęcie deski). Jeśli zdecydujemy się na zajęcia w grupie, koszt godzinnej nauki będzie nieco niższy. Tygodniowy kurs dla 3–6 osób to wydatek około 600 zł. Czego potrzeba do surfowania? Najważniejszym elementem wyposażenia surfera jest bez wątpienia deska surfingowa. Z jej wyborem nie należy się jednak spieszyć, bowiem deskę dopasowujemy do naszych indywidualnych możliwości i umiejętności. Najpierw skorzystajmy z usług wypożyczalni sprzętu, a dopiero później, sugerując się wskazówkami instruktora i własnym doświadczeniem, wybierzmy tę dla siebie idealną. Ogólne wymiary deski surfingowej definiuje jej kontur (outline), a podawane są one zazwyczaj w stopach/calach. Na początek specjaliści polecają deski między 7’2 (2,20 m) a 8’6 (2,60 m). Im deska jest krótsza, tym większych umiejętności wymaga się od jej użytkownika. Poza deską przyda się zdecydowanie leash, czyli długa linka, której jeden koniec przymocowujemy do deski, a drugi, za pomocą rzepu, oplatamy wokół kostki. Dzięki temu nie musimy się martwić, że po upadku do wody deska odpłynie zbyt daleko, byśmy mogli ją znaleźć. Kolejną rzeczą, która jest wskazana podczas surfowania, jest pianka. Tu wybór jest bardzo duży, pianki nie tylko dzielą się na męskie i damskie, ale też występują w kilku wariantach długości rękawów i nogawek, a także w różnych wersjach kolorystycznych. Surfowanie na desce nie jest sportem skomplikowanym, wymaga jednak porządnego przygotowania ciała na spotkanie z falami. Jeśli o nie zadbamy, surfing ma szansę stać się naszą pasją.
Pierwsze kroki w surfingu. Na co zwrócić uwagę?
Wakacyjne podróże niemal zawsze stwarzają problemy bagażowe, które czasem ciężko jest rozwiązać. Rzeczy, które nie mieszczą się do bagażnika, zawsze mogą znaleźć miejsce na dachu. Wystarczy tylko praktyczny i pojemny box dachowy, najlepiej od polecanego producenta. Thule – skandynawska jakość box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Z pewnością większość kierowców kojarzy markę Thule, bo to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny producent boxów dachowych na świecie. Za uznaną marką idzie oczywiście jakość, a za jakością, niestety, także wysoka cena. Bagażniki Thule wyróżniają się innowacyjnym systemem montażu FastClick, opierającym się na samocentrujących szczękach, dzięki którym zamocowanie boxu na dachu trwa jedynie kilkadziesiąt sekund. Produkty Thule słyną z wytrzymałości i niskiej wagi. Spełniają też normę City Crash i posiadają atest TUV/GS. Podstawowy model Thule Pacific 600 kupimy za ok. 1300 zł. W tej cenie otrzymujemy produkt o pojemności 300 l, długości 190 cm i ładowności 50 kg. Pozwala to na zabranie nawet do 6 par nart o maksymalnej długości 175 cm. Przykładem polecanego modelu z wyższych serii jest Thule Motion 800. Box ten jest wyposażony w system montażu ze wskaźnikiem siły mocowania, zamek z kilkoma ryglami i funkcję dwustronnego otwierania. Bagażnik Motion 800 oferuje pojemność 460 l i ma długość 205 cm. W praktyce zapakujemy do niego nawet 7 par nart o długości do 190 cm. Koszt zakupu opisywanego produktu to ok. 2200 zł. Taurus – polski producent box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Alternatywą dla drogich produktów marki Thule mogą być znacznie bardziej atrakcyjne cenowo boxy polskiego producenta, firmy Taurus, która ma wieloletnie doświadczenie w wytwarzaniu bagażników dachowych różnego rodzaju. Jednym z najbardziej popularnych boxów Taurus jest ekonomiczny model Adventure 300, który można kupić za ok. 520 zł. Oferuje on pojemność 300 l przy długości 131 cm i wysokości 37 cm, co sprawia, że stanowi idealną propozycję dla kierowców szukających dodatkowego miejsca na bagaże pod kątem wakacyjnych wojaży. Co ważne, box pomimo atrakcyjnej ceny pasuje zarówno do belek prostokątnych, jak i aluminiowych. Ponadto ma dwupunktowy zamek zabezpieczający przed kradzieżą. Kierowcy szukający maksymalnej przestrzeni bagażowej powinni zapoznać się z modelem Taurus Xtreme 600, który, jak sugeruje nazwa, wyróżnia się dużą pojemnością wynoszącą 600 l. Box ma długość 195 cm i – jak podaje producent – pozwala na przewiezienie do 6 par nart o maksymalnej długości 175 cm. Taurus Xtreme 600 ma system szybkiego montażu (Ultra Rapid) i funkcję obustronnego otwierania. Zawartość zabezpiecza trzypunktowy zamek. Koszt zakupu boxu to ok. 1300 zł, a Taurus udziela na niego 3 lata gwarancji. Inter Pack – znana, lokalna marka box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Inter Pack to jeden z najbardziej doświadczonych importerów i producentów boxów dachowych na terenie naszego kraju. Produkty tej marki można zaliczyć do średniej półki i oferują one dobry współczynnik ceny do jakości. Podstawowym modelem gamy Inter Pack jest Stella 400 o pojemności 330 l i długości 146 cm. Wyróżnia się dużą ładownością wynoszącą 75 kg, co sprawia, że box idealnie spisze się przy przewożeniu wakacyjnych bagaży i akcesoriów. Bagażnik Inter Pack Stella 400 montuje się na cybanty „U” z motylkami, a zestaw objęty jest 2-letnią gwarancją producenta. Cena wynosi ok. 690 zł. Dla wymagających użytkowników Inter Pack przygotował serię Tornado, z której popularny jest model oferujący 460 l pojemności przy długości 194 cm. Box jest wyposażony w sprężynowe podnośniki i wykończony eleganckim lakierem w kolorze połyskliwej czerni. Łatwość montażu gwarantuje natomiast Quick Fixing System. Cena bagażnika Inter Pack Tornado 460 wynosi ok. 1100 zł.
Najlepsi producenci boxów dachowych
Pole magnetyczne ciekawi i fascynuje niezależnie od wieku i naukowych preferencji. Dlatego dzieci bardzo chętnie wybierają zabawki, w których je wykorzystano. I nie tylko świetnie się nimi bawią, ale również przyswajają wiedzę z rozmaitych dziedzin. Dzięki magnesom układanki, labirynty czy książeczki zyskują zupełnie nową jakość, a wielokrotne korzystanie z nich bardzo długo się nie nudzi. Prezentujemy najciekawsze edukacyjne propozycje. 1. Labirynt Magnetyczny labirynt – zabawka, z której bezpiecznie mogą korzystać nawet maluszki. Składa się z drewnianej planszy z wyżłobionymi tunelami przykrytej plastikową szybką. Może przybierać rozmaite formy, od najprostszych figur geometrycznych, aż po kształty np. ślimaka czy pszczółki. Wewnątrz umieszczonych jest kilka kolorowych, metalowych kuleczek. Za pomocą dołączonego do zestawu rysika zakończonego magnesem należy je łapać i prowadzić we wskazane miejsca. Zabawka ćwiczy koncentrację, rozwija zdolności manualne i przygotowuje do nauki pisania. box:offerCarousel 2. Neocube Neocube – zestaw kulek z magnesów neodymowych, które cechuje bardzo silne przyciąganie. Dzięki niemu otrzymujemy fantastyczną łamigłówkę, która wciąga do zabawy na długie godziny. Kulki bardzo silnie wzajemnie się przyciągają, co pozwala na łączenie ich w dowolnych konfiguracjach i tworzenie coraz bardziej rozbudowanych i skomplikowanych konstrukcji. Taka zabawa to prawdziwy trening dla wyobraźni przestrzennej i kreatywności, a także praktyczna lekcja fizyki. box:offerCarousel 3. Ubieranki Ubieranki – to układanki, które spodobają się przede wszystkim dziewczynkom. W zestawie znajdują się figurki laleczek oraz pokaźny komplet ubranek – sukienek, spódniczek, bluzek, spodni i dodatków. Dzięki zastosowaniu magnesów ubranka przyczepiają się do figurek. Podczas zabawy dziecko uczy się wybierania strojów odpowiednich na różne okazje, ćwiczy koordynację wzrokowo-ruchową oraz kreatywność. box:offerCarousel 4. Kalendarz magnetyczny Kalendarz – minitablica w formie tabeli nadrukowanej na folii magnetycznej oraz zestawu elementów edukacyjnych – nazwy miesięcy, dni tygodnia i pór roku, cyfry, piktogramy symbolizujące pogodę i warunki atmosferyczne. Każdego dnia dziecko z pomocą opiekuna może zmieniać datę, wybierać obrazek pogody i dzień tygodnia. W ten sposób naturalnie uczy się korzystania z kalendarza, poznaje cykl roku, nazwy i kolejność miesięcy. box:offerCarousel 5. Puzzle magnetyczne "Ciało" Układanka magnetyczna Ciało – wyjątkowo rozbudowane puzzle, doskonale przybliżające anatomię człowieka. Zestaw składa się z magnetycznej tablicy z nadrukowanym konturem człowieka, 18 kart z zaznaczonymi częściami ciała i ich opisami w różnych językach, drewnianego wskaźnika i 76 magnetycznych elementów, z których dziecko może zbudować m.in. szkielet, układ krążenia itd. Zabawka rozwija wszechstronnie, nie tylko przekazuje wiedzę z anatomii, ale również rozszerza kompetencje językowe. Dzięki bardzo bogatemu zapleczu merytorycznemu za każdym razem dziecko dowiaduje się czegoś nowego i jednocześnie utrwala zdobyte wcześniej informacje. box:offerCarousel 6. Książki magnetyczne Książki magnetyczne – to zabawka w formie kuferka. Po jego otwarciu widzimy planszę z nadrukowaną grafiką (najczęściej kontury postaci lub charakterystyczny krajobraz) oraz zestaw elementów magnetycznych. Zadaniem dziecka jest ich ułożenie według dołączonej instrukcji. Może to być np. skompletowanie stroju o wyznaczonym charakterze, rozplanowanie rozstawienia domków i innych budynków w miasteczku czy uzupełnienie widoku o brakujące elementy. Dzięki kompaktowej i łatwej w transporcie formie zabawka sprawdzi się również poza domem. box:offerCarousel 7. Clementoni - Kompas i magnetyzm Kompas i magnetyzm – zestaw edukacyjny od Clementoni zawierający pakiet elementów, z których dziecko zbuduje swój pierwszy kompas i nauczy się z niego korzystać. W pudełku znajdują się: podstawa kompasu, obrotowa kopuła, tarcza z różą wiatrów, metalowy sworzeń, igła magnetyczna, podziałka i pokrywka. Do kompletu dołączona jest instrukcja objaśniająca, jak je ze sobą połączyć, oraz informacje wyjaśniające działanie kompasu. box:offerCarousel Magnetyczne zabawki angażują i zachęcają do zabawy. Fantastycznie pobudzają wyobraźnię, a rozmaite możliwości ich wykorzystania inspirują do samodzielnego dociekania i odkrywania.
7 najlepszych edukacyjnych zabawek z magnesami
Szukasz wyjątkowego pojazdu dla dziecka? Co powiesz o quadzie na pedały? Fantastyczna zabawa, idealna dla chłopców i dziewczynek. Sprzęt sprzyjający rozwijaniu sprawności ruchowej. Użyteczność połączona z oryginalnością. Korzyści dla dziecka Korzyści wynikające z poruszania się quadem są podobne do tych związanych z jeżdżeniem na rowerze. Mały użytkownik ćwiczy sprawność fizyczną, koordynację oraz mięśnie nóg. Poprawia koncentrację i rozwija wyobraźnię. Poznaje również zasady poruszania się pojazdem. Ponadto jazda quadem dostarcza niezapomnianych przeżyć i jest świetnym pomysłem na spędzanie czasu wolnego. Sprawia, że wyjścia na świeże powietrze nie są nudne. Bezpieczeństwo najważniejsze Quad musi mieć solidny korpus oraz idealny profil, co zapewni dziecku stabilną pozycję. Duże, szeroko rozstawione koła umożliwią łatwe poruszanie się bez względu na warunki terenowe. Ważną informacją dla kupującego są certyfikaty bezpieczeństwa. Otrzymujemy wtedy gwarancję, że sprzęt został wykonany z wysokogatunkowego tworzywa i surowców atestowanych. Cennym wskazaniem jest odporność na warunki atmosferyczne. Quad dobrze zaprojektowany uniemożliwia wywrotkę (ma to związek przede wszystkim z solidnie wykonanymi kołami). Plastikowe koła powinny być zawsze podgumowane, co powoduje nie tylko cichsze poruszanie się, nierysowanie podłogi, ale też większą przyczepność na śliskich powierzchniach. Bezpieczne korzystanie z pojazdu wiąże się z przestrzeganiem zaleceń producenta. Jeśli na opakowaniu oraz w opisie znajdziemy wskazanie, że użytkownik powinien mieć określony wzrost, wiek czy wagę, powinniśmy to uwzględnić. I tak na quadzie do 25 kg nie może jeździć dziecko o wadze np. 30 kg. Jak działa quad? Napęd pojazdu składa się z układu łańcuchowego – stalowego z pedałami. Innymi słowy, quad jest napędzany siłą mięśni. Jazda odbywa się zarówno w przód, jak i w tył. Innego rodzaju są quady elektryczne. Akumulatory muszą być naładowane, a pojazd jest wyposażony w silniki elektryczne (jeden lub dwa). Może się on poruszać po każdej powierzchni i pokonywać przeszkody terenowe. Niektóre modele są wyposażone nawet w bieg wsteczny. Wersja elektryczna sprawdzi się bardziej w przypadku dzieci starszych. Dla młodszych lepszym rozwiązaniem są pojazdy na pedały. Pedałuje się tak lekko, jak na rowerze, a wygląd jest wprost imponujący. Podobnie też pracują mięśnie. Quady na pedały różnią się cenowo. Dobry sprzęt możemy kupić już do 200 zł, ale są również modele do 500 zł. Dodatkowe wyposażenie Niektóre funkcje sprawiają, że przejażdżka quadem staje się jeszcze bardziej atrakcyjna. Pojazd powinien mieć skrętne koła, ruchomy układ kierowniczy, antypoślizgowe rączki oraz klakson. Dobrze, jeśli kupujący ma kilka kolorów do wyboru lub quad imituje np. policję lub straż pożarną. Prawdziwym hitem jest hak na przyczepę oraz sama przyczepa. Dziecko może przewozić w niej swoje skarby i zabawki. Taki quad na pedały z przyczepą także musi być solidnie wykonany – z atestowanego tworzywa wysokiej jakości, zgodnie z normą bezpiecznych zabawek, powinien mieć grube, wytrzymałe ściany oraz koła. Przyczepa ma najczęściej funkcję wywrotki i istnieje opcja dodatkowego jej dokupienia. Można w każdej chwili przyczepić i odczepić ją od quada. Quad warto kupić już dla dziecka trzyletniego. Jest fantastyczną alternatywą dla rowerka. Maluch będzie zachwycony przygodą z takim pojazdem. Wyjścia na świeże powietrze staną się niezapomniane.
Quad na pedały dla dziecka – przegląd
Ajurweda jest wywodzącym się ze starożytności systemem leczniczym obejmującym ciało, umysł i duszę. Jest nazywana matką wszelkiego uzdrawiania, a właściwości jej różnorodnych kuracji zostały uznane i docenione na całym świecie. Czego warto spróbować w domowym zaciszu, w łatwy i bezpieczny sposób? Medycyna niekonwencjonalna spotyka się w Polsce z coraz większą ciekawością. Poszukując powrotu do korzeni i naturalności w środkach, których używamy, coraz częściej sięgamy po Ajurwedę. Poniżej wymieniono tylko kilka z ogromu preparatów, do których dostęp jest prosty, a użycie nie wiąże się z ryzykiem. Ajurwedyjski sposób na ból Polacy przodują w Europie pod względem spożywania środków przeciwbólowych. W wielu przypadkach za wcześnie sięgamy po tabletkę albo łykamy je garściami, oczekując szybszych bądź intensywniejszych efektów. Nie tędy droga. Substancje chemiczne obciążają wątrobę, a w wielu przypadkach uodporniamy się na nie. Ajurwedyjskim sposobem na ból jest banalnie prosta kombinacja mentolu i olejku z golterii. Występuje w formie balsamu Zandu Balm, który wmasowuje się w skórę w miejscu obrzęku, zwichnięcia, stłuczenia lub w skronie przy bólu głowy. Jego chłodzące i kojące działanie uśmierza dolegliwości. Problemy skórne – ajurwedyjskie sposoby Neem, czyli miodla indyjska, to prawdziwe remedium na wszelkie problemy skórne. Jej liście, korzenie i nasiona mają właściwości antybakteryjne, przeciwgrzybicze i antywirusowe. Do stosowania w postaci doustnych tabletek albo proszków do przygotowywania naparu. Wpływa oczyszczająco, co widać po wygładzeniu cery i ustąpieniu niedoskonałości. Polecana również przy trądziku. Co ciekawe: wspomaga również układ odpornościowy i łagodzi bóle mięśni oraz stawów. Masło ghee – wewnętrzna równowaga O wyższości masła klarowanego nad zwykłym słyszał już chyba każdy. Dlaczego jednak Hindusi z takim szacunkiem podchodzą do ghee? Prócz przygotowywania z jego użyciem potraw jest wykorzystywane również do obrzędów religijnych i traktowane jak lek na wiele przypadłości. Spożywane leczy choroby serca, zapobiega nowotworom, chorobie Alzheimera, a także wirusom. Ta substancja przywraca ogólną równowagę wewnętrzną, zaczynając chociażby od unormowania poziomu kwasów żołądkowych, a kończąc na ułatwieniu koncentracji. To jak eliksir długowieczności. Ajurwedyjska pielęgnacja zębów Kto choć raz oglądał produkcje spod szyldu Bollywood, wie, że Hindusi w większości mogą pochwalić się pięknymi, białymi zębami. Zawdzięczają to naturalnym pastom Vicco, które są mieszanką ziół, ekstraktów z roślin, olejków eterycznych i minerałów. Usuwają nalot, zapobiegają powstawaniu kamienia nazębnego i schorzeń dziąseł. Mogą być używane także przez osoby zmagające się z nadwrażliwością. Ich kolejną wielką zaletą jest brak fluoru w składzie. Ajurwedyjskie przyprawy, które warto znać Znaczną częścią Ajurwedy jest leczenie oraz profilaktyka chorób za pomocą pożywienia. Gotowanie według pięciu przemian to system, w który warto się zgłębić, co poskutkuje polepszeniem samopoczucia i ustąpieniem nieprzyjemnych objawów i ich przyczyn, o których nawet nie wiemy, póki nagle nie znikną. Na początek do swoich potraw warto włączyć takie składniki jak: kurkuma, imbir, goździki czy cynamon. Ich oryginalny smak wzbogaci dania, a działanie będzie zaskakiwać każdego dnia. Ajurweda jest dziedziną, którą warto poznać. Jej zaletą jest to, że substancje zawarte w preparatach nie podrażniają i nie powodują alergii. Są naturalne i pozyskiwane w tradycyjny sposób. Warto zauważyć, że ta tradycja sięga aż 5000 lat!
Preparaty ajurwedyjskie, które pomogą ci zadbać o zdrowie
O tym, jak ważna jest dbałość o oświetlenie auta, wie każdy, kto choć raz podróżował w warunkach ograniczonej widoczności. Kiedy wymiana żarówek na nowe nie pomaga, warto zastanowić się nad regeneracją lamp. Oświetlenie synonimem bezpieczeństwa Dobrze oświetlona droga to podstawa bezpieczeństwa na drodze. Podróżując nocą, kierowca często zdany jest tylko na reflektory swojego auta, gdyż drogi krajowe czy wojewódzkie rzadko bywają doświetlone ulicznymi latarniami. W takich sytuacjach najczęściej dostrzega się ewentualne problemy z oświetleniem. Gdy snop światła generowany przez lampy pojazdu jest niedostateczny, spada poczucie bezpieczeństwa przy wykonywaniu manewrów, np. wyprzedzania. Ograniczone pole widzenia nie pozwala na dostrzeżenie niebezpieczeństw, co powoduje, że reakcja kierującego następuje z opóźnieniem w porównaniu do kierowcy samochodu ze sprawnymi lampami. Żarówki są najczęściej wskazywane jako przyczyna ograniczonej skuteczności świecenia lamp. Ich wymiana na lepsze, generujące silniejszy strumień światła, z pewnością częściowo rozwiąże problem, jednak w wielu przypadkach tkwi on gdzie indziej. Regeneracja odbłyśnika lampy Każdy reflektor samochodowy wyposażony jest w odbłyśnik, którego zadaniem jest wzmocnienie snopu świetlnego i równomierne rozproszenie go, aby z jednej strony dobrze doświetlał drogę, a z drugiej – nie oślepiał kierowców jadących z naprzeciwka. Odbłyśnik jest jednak wrażliwy na zużycie i uszkodzenia, co z czasem powoduje jego wypalenie. Proces ten może przyspieszać nagminne stosowanie żarówek niskiej jakości czy nieszczelność klosza, w skutek której do wnętrza lampy trafiają zabrudzenia osiadające na odbłyśniku. Na szczęście odbłyśniki można zarówno czyścić, jak i regenerować. Czyszczenie przeprowadzić można w warunkach domowych. Wykorzystuje się do tego pędzelek z miękkim włosiem oraz płyn do mycia szyb, który nie pozostawia smug. Regenerację odbłyśnika najlepiej pozostawić specjalistom, gdyż konieczne będzie napylenie aluminium w warunkach próżniowych. Koszt takiego zabiegu waha się od 100 do 200 zł za jedną lampę. Dla obniżenia kosztów można samodzielnie wymontować odbłyśnik, zamiast przekazywać do naprawy cały reflektor. Zmatowione klosze lamp Częstym problemem wynikającym ze starzenia się plastiku użytego do produkcji kloszy jest jego matowienie i żółknięcie. Problem jest dość powszechny i dotyczy wielu marek i modeli aut, m.in. citroenów, fordów, fiatów, a nawet mercedesów. W praktyce zużyty klosz lampy powoduje ograniczenie przepuszczalności światła, co pogarsza efektywność świecenia reflektorów. Kiedy czyszczenie kloszy nie pomaga, warto zdecydować się na spolerowanie ich powierzchni. Konieczny będzie zakup specjalnej pasty polerskiej przeznaczonej do tworzyw sztucznych. Samo polerowanie wykonuje się przy użyciu polerki mechanicznej, wcześniej warto przeszlifować klosz papierem ściernym, co da najbardziej optymalny efekt końcowy. Zdarza się także, że problemy z oświetleniem są wynikiem złej regulacji pola świecenia lub uszkodzenia uchwytów mocujących odbłyśnik, co powoduje, że snop światła kierowany jest nieprawidłowo. Tego typu uszkodzenia są szczególnie uciążliwe, gdyż urwane, plastikowe mocowania trudno jest skutecznie naprawić, co może wymagać zakupienia nowych lamp. O oświetlenie auta warto dbać, gdyż ma ono bezpośrednie przełożenie na widoczność, a co za tym idzie – bezpieczeństwo jazdy. Część prac niezbędnych do przywrócenia lampom pierwotnej sprawności można wykonać samemu, jednak skuteczna regeneracja odbłyśnika będzie wymagać pracy specjalisty.
Popraw widoczność – regeneracja lamp w aucie
O tym, jak dbać o higienę własnego ciała, uczymy się od najmłodszych lat. Okazuje się, że utrzymanie higieny niektórych narządów wcale nie jest takie proste. Jednym z miejsc, które sprawia sporo kłopotu podczas czyszczenia, jest ucho. Jak zatem dbać o czystość narządu słuchu? Na to pytanie najprostszą i najczęstszą odpowiedzią będą prawdopodobnie higieniczne patyczki do uszu. To one królują na łazienkowych półkach w każdym domu jako te, które pomagają dbać o ten narząd. Okazuje się jednak, że często są one używane niezgodnie z przeznaczeniem, a brak wiedzy na temat ich stosowania może przynieść więcej szkody niż pożytku. Chcąc zadbać o czystość uszu, warto przyjrzeć się przyczynom powstawania zalegającej woskowiny oraz poznać bezpieczne sposoby na pozbycie się zanieczyszczenia z uszu. Po co ten wosk? Woskowina zalegająca w uszach, choć często postrzegana jako zbędna i nieestetyczna, spełnia niezwykle ważną funkcję dla narządu słuchu – jej zadaniem jest chronić ucho przed mikroorganizmami, a także ma nawilżać i oczyszczać przewód słuchowy. Zbyt duża jej ilość powoduje, że możemy odczuwać dyskomfort, a z zewnątrz ucho może wydawać się brudne. Jak korzystać z patyczków higienicznych? Chcąc zadbać o higienę i czystość narządu słuchu, trzeba przede wszystkim zacząć od najprostszego sposobu umożliwiającego jego wyczyszczenie – wystarczy wykorzystać wodę i własne palce. Czyszcząc ucho w ten sposób, bezpiecznie pozbywamy się nadmiaru woskowiny. Powszechnie stosowanym sposobem są patyczki higieniczne, które jednak służą tylko do czyszczenia małżowiny usznej oraz ujścia przewodu słuchowego. Nie można wkładać ich głębiej, gdyż to powoduje przesuwanie woskowiny dalej, w głąb przewodu. Co więcej, taka forma oczyszczania uszu może również przyczynić się do pęknięcia błony bębenkowej i uszkodzenia narządu słuchu. Wygodne preparaty do czyszczenia Innym sposobem, który jest wygodny i przede wszystkim bezpieczny, jest wykorzystanie specjalnych preparatów służących właśnie do czyszczenia uszu. Przykładem może być spray do uszu Akustone, który rozpuszcza zalegającą woskowinę i przeciwdziała powstawaniu korków woskowinowych. Alternatywnym środkiem, który też pozwala zadbać o czystość uszu, może być spray Fonix Higiena Uszu, który działa na woskowinę w taki sposób, by się rozpuściła i stopniowo usunęła z kanału słuchowego. Używając produktów do higieny uszu, można być pewnym, że nie zrobimy sobie krzywdy, a przy tym skutecznie zadbamy o czystość tego narządu. box:offerCarousel Specjalne urządzenia do czyszczenia Wśród produktów służących do czyszczenia uszu znaleźć można ponadto specjalne urządzenia, które przyczyniają się do utrzymania ich higieny. Dzięki wymiennym końcówkom można wygodnie wyczyścić uszy i osuszyć je u każdego członka rodziny. Przy okazji warto uwzględnić profilaktykę – dbanie o uszy w trakcie mrozów oraz niesłuchanie zbyt głośnej muzyki z pewnością pomoże zachować jak najdłużej poprawne słyszenie. Higiena uszu to nie tylko troska o czystość, ale i o to, jakimi dźwiękami otaczamy się na co dzień i jak dbamy o narząd słuchu przez cały rok, w różnych warunkach. Należy więc pamiętać nie tylko o tym, jak poprawnie czyścić uszy, ale i w jaki sposób zadbać o swój słuch na co dzień.
Jak dbać o higienę uszu?
„Podziemne królestwa” to mała i szybka gra karciana, która może się spodobać osobom lubiącym fantastyczne klimaty. Gracze wcielają się we władców różnych ras, które będą walczyć o dominację pod ziemią. Kto zdobędzie lepsze kopalnie i wprowadzi tam swoich górników, ten zdobędzie drogocenne klejnoty. Jak wiadomo, kto bogatszy, ten przejmuje władzę, więc pora zejść pod ziemię… Wnętrzności i przygotowanie do gry Małe pudełko zmieściło w sobie 84 karty, z których 4 są kartami królów każdej z ras (krasnoludów, orków, goblinów i olbrzymów). Pozostałe karty to górnicy o wartościach 0-9. Karty te są dwustronne. Na rewersie znajdują się kopalnie, o które będziemy walczyć, a na awersie umieszczono górników, którzy będą pomocni podczas ich zdobywania. Gra jest przeznaczona dla 2 do 4 graczy w wieku co najmniej 10 lat. Na początku tasujemy karty królów i każdy losuje jednego dla siebie. Władcy zostali obsadzeni i każdy gracz umieszcza odkrytą kartę przed sobą. Tasujemy resztę kart i każdy dostaje 6, które trzyma górnikami w swoją stronę. Na stół wykładane są 4 karty kopalniami do góry. Obok umieszcza się 4 karty z walecznymi górnikami (podzielone na rasy). W ten sposób powstają 4 stosy kart odrzuconych. Przebieg rozgrywki W trakcie swojego ruchu każdy gracz zagrywa kartę z ręki poprzez położenie jej na jednej z kopalń leżących na środku lub wcześniej już przez siebie zdobytych. Na wolną kopalnię można położyć dowolną kartę, a później karty można zagrywać tylko w kolejności rosnącej (rasy nie mają w tym przypadku znaczenia). W prawym górnym rogu karty kopalni widoczna jest liczba kart, która jest potrzebna do zajęcia kopalni. W chwili gdy na kopalni będzie już odpowiednia liczba kart, uważa się ją za zajętą. Kopalnię zdobywa gracz, który jest władcą rasy znajdującej się na wierzchniej karcie (np. na wierzchu jest goblin, kopalnię zdobywa król goblinów). Jeśli rozgrywka toczy się pomiędzy dwoma lub trzema graczami i nikt nie jest królem rasy znajdującej się na wierzchu, to kopalnię zdobywa gracz, który ostatni dołożył kartę. Karty, które leżały na kopalni, rozkładamy na odpowiednich stosach kart odrzuconych. Gracz, który zdobył kopalnię, kładzie ją przed sobą, a na jej miejsce wchodzi nowa kopalnia. Jednak zdobycie kopalni to nie wszystko, bo żeby mogła przynieść punkty na koniec gry, trzeba do niej wysłać odpowiednią liczbę górników (ich liczba wskazana jest w lewym górnym rogu). Zasady dokładania kart są takie same jak przy zajmowaniu kopalni, z tą różnicą, że nie możemy dokładać kart ze swoją rasą. Jeśli na karcie znajdzie się odpowiednia liczba kart, karty na niej leżące odkładamy do pudełka, a kopalnię chowamy pod królem. W chwili gdy skończą się karty w talii, kończymy grę i przechodzimy do podliczenia punktów. Wszystkie karty kopalni, które mieliśmy pod królem, przynoszą punkty dodatnie (lewy dolny róg), a reszta daje punkty ujemne. Gracz z największą liczbą punktów zostaje zwycięzcą. Podsumowanie „Podziemne królestwa” to strategiczna gra karciana przeznaczona dla starszego gracza. Zasady są w miarę proste, ale już poziom decyzyjności wymaga trochę doświadczenia i logicznego kombinowania. Grafika na kartach jest na poziomie, który dobrze oddaje klimat fantasy. Przede wszystkim jakość kart zachwyca, więc z pewnością przetrwają wiele rozgrywek. Pudełko nie zajmuje dużo miejsca, tak jak i sama rozgrywka. Jeśli szukacie małej gry karcianej, która rozrusza wasze szare komórki, to „Podziemne królestwa” będą bardzo dobrym wyborem. Grę można kupić na Allegro za ok. 23 zł.
„Podziemne królestwa” – recenzja gry
Tajemnica pięknych, wiosennych ogrodów kryje się w zupełnie innej porze roku. Jesień, bo o niej mowa, to idealny moment do sadzenia roślin cebulowych, które później przerodzą się we wspaniałe kwiaty. Podpowiadamy, które będą prezentować się najlepiej. Ogromny wybór rośln cebulowych w porze jesiennej wprawia w zakłopotanie. Cieszą się one dużą popularnością, bo łatwo je dostać, sadzić i pielęgnować tak, by wiosną zachwycały swoimi barwami. Cebulki kwiatów możesz kupić w każdym miejscu związanym z ogrodnictwem. Jednak żeby uzyskać efekt taki, jak na opakowaniu, musisz dokładnie przestrzegać instrukcji sadzenia i zasad pielęgnacji. Tulipany To jeden z najpopularniejszych i jednocześnie najpiękniejszych rodzajów kwiatów sadzonych jesienią. Wybierając cebule tej rośliny, decyduj się na duże, zdrowe, z nienaruszoną warstwą wierzchnią. Omijaj za to miękkie, wyschnięte lub spleśniałe. Na rynku dostępnych jest wiele rodzajów tulipanów. Kupuj te, które przystosują się do panującego klimatu. To rośliny światłolubne. Dobre nasłonecznienie zapewni im idealne warunki do kwitnienia. Gleba powinna być żyzna i wilgotna (nie mokra!). Najlepszym momentem na sadzenie cebulek jest przełom września i października. Należy pamiętać, żeby nie robić tego zbyt późno, gdyż mogą one się źle zakorzenić, a co za tym idzie, nie wypuścić kwiatów na wiosnę. Sadź je na głębokości, która odpowiada trzykrotnej wysokości cebuli. Po zakończeniu regularnie podlewaj, a na zimę możesz przykryć słomą, torfem lub ściółką. Krokusy Kolejne kwiaty, którym niestraszne są przymrozki. Wyglądają wyjątkowo wczesną wiosną, kiedy w ogrodzie leży jeszcze śnieg. Maja bogatą paletę kolorów. Najlepiej sadzić je po kilkanaście lub kilkadziesiąt sztuk. Lepiej prezentują się w dużych grupach. Cebulki należy umieścić w miejscu nasłonecznionym, w glebie żyznej i próchniczej. Głębokość, tak jak w przypadku tulipanów, uzależniona jest od wielkości cebulki. Zazwyczaj to 5-10 cm. Pięknie prezentują się w ogródkach skalnych. Czosnek ozdobny Większość odmian tej rośliny jest całkowicie mrozoodporna. Przykuwają uwagę, gdyż ich kulisty kwiatostan składa się z wielu drobnych kwiatków, przypominających dmuchawce. Mogą osiągać wysokość nawet do 1,5 metra! Wiosną wyglądają oryginalnie i pięknie pachną. Czosnek ozdobnysadzimy w glebie piaszczysto-gliniastej, spulchnionej, na głębokości odpowiadającej dwukrotności średnicy cebulki. Miejsce powinno być słoneczne lub lekko zacienione. Cebule można pozostawić w tym samym miejscu nawet na kilka lat. Pamiętaj jednak o ścinaniu przekwitłych kwiatostanów. Zła pielęgnacja może osłabić cebulkę. Szachownica cesarska Ta roślina przyjechała do nas z Dalekiego Wschodu. Zakwita w maju pięknymi pomarańczowymi, czerwonymi lub żółtymi kwiatami. Nie bez powodu nosi swoją nazwę. Wysoka łodyga (nawet 1 m) zwieńczona jest dzwonkowatymi kielichami, zebranymi po kilka sztuk i skierowanymi w dół. Nad nimi unosi się pióropusz z liści. W ogrodzie prezentuje się wyjątkowo. Cebule szachownicy sadzimy nieco wcześniej, ponieważ już w sierpniu. To pozwoli im przetrwać zimę w lepszych warunkach. Głębokość to trzykrotność wysokości cebulki (zazwyczaj to ok. 15-20 cm). Gleba powinna być przepuszczalna, żyzna i próchnicza, a stanowisko nasłonecznione i bezwietrzne. Roślina może kwitnąć w tym samym miejscu nawet 5 lat. Kwiat ten, mimo swojej urody, zawiera trujące substancje. Wszystkie prace wokół rośliny należy więc wykonywać w rękawiczkach. Nie zapominaj o pielęgnacji Powyższe przyklady mogą być inspiracją do stworzenia ogrodu marzeń. Równie pięknie zaprezentują się z w nim krokusy, lilie czy piwonie. Musisz jednak pamiętać, że każda roślina wymaga starannej pielęgnacji. Trzeba je regularnie podlewać, nawozić, zimą często okrywać. Odpowiednie dbanie o kwiaty sprawi, że twój ogród wiosną będzie mienił się paletą barw.
Cebulki sadzone jesienią, czyli najpiękniejsze kwiaty na wiosnę
Dzieci nie potrafią się rozstać ze swoimi ulubionymi bohaterami. Zafascynowane nimi chcą, by towarzyszyli im podczas każdej czynności. Dlatego tak często można zobaczyć postacie z animowanych filmów na zabawkach, również ogrodowych. Do bardzo popularnych zaliczają się m.in. samochodziki z filmu „Auta 3”. Są zabawne i sympatyczne, rozmawiają i czują niczym ludzie, więc nic dziwnego, że na dobre podbiły serca maluchów. Dlatego tak chętnie wybierane są do dekoracji dziecięcych sprzętów i gadżetów. Pojawiają się także w ogrodzie, zachęcając do zabawy i spędzania czasu na świeżym powietrzu. Zabawa w wodzie Jeżeli twoje dziecko uwielbia przygody Złomka i Zygzaka McQuinna, to basen rozporowy marki INTEX z motywem popularnej bajki Disneya „Auta” będzie idealnym pomysłem. Jest łatwy do rozłożenia i wykonany z wysokiej jakości PCW, co pozwoli maluchom cieszyć się nim przez długi czas. Do większego basenu przyda się też ponton. Może być marki Bestway, ozdobiony popularnymi samochodzikami oraz inne wodne gadżety. Wytrzymały, wyposażony w zawory bezpieczeństwa i nadmuchiwaną, wygodną podłogę sprawi, że pluskanie się w basenie dostarczy najmłodszym jeszcze więcej wrażeń. Zabawa w piasku Niezbędna w każdym ogrodzie jest też piaskownica. Aby zabawa w niej sprawiła dziecku prawdziwą przyjemność, należy dokupić odpowiednie akcesoria. Koniecznie musi się wśród nich znaleźć taczka Smoby z niezbędnymi do budowy elementami. Do zestawu dołączone jest wiaderko ozdobione motywem samochodzików, pokrywka w formie sitka do przesiewania piasku oraz podstawowe narzędzia budownicze, takie jak łopatka grabki i foremka. Zabawki zostały wykonane z bezpiecznych materiałów wysokiej jakości i może ich używać nawet roczne dziecko. Równie dobrze można kupić przyozdobione scenami z filmu Disneya wiaderko Smoby. Znajdzie się w nim wszystko, co zapewnia maluchowi kreatywną zabawę w piasku: sitko konewka, łopatka, grabki i foremka. Zabawa na trawie Obowiązkowym sprzętem w każdym ogrodzie lub na placu zabaw jest zjeżdżalnia. Model marki Smoby ozdabiają motywy z filmu „Auta 3”. Wykonano je w technologii IML, polegającej na wtopieniu obrazka w powierzchnię tworzywa. Zabawka ma szeroką podstawę i ergonomiczną, antypoślizgową drabinkę. Dodatkową atrakcją jest możliwość jej zraszania przez podłączenie węża ogrodowego, co dostarczy maluchom jeszcze więcej frajdy. Po skończonej zabawie zjeżdżalnię można w bardzo prosty sposób złożyć i schować. Do aktywnej zabawy przyda się także latający dysk. Kolorowy, ozdobiony obrazkami aut jeszcze bardziej zachęci nasze pociechy do aktywności fizycznej. Wpłynie to korzystnie na ich motorykę oraz koordynację. Do poprawienia sprawności nieco starszych dzieci nadają się również paletki z piłką marki Mondo, być może zachęcające do podjęcia w przyszłości nauki gry w tenisa. Nie ma też prawdziwej zabawy na dworze bez piłki, np. marki Mondo. A kiedy maluch poczuje się zmęczony, przyda mu się odpoczynek w bajkowym namiocie. Aby jego rozstawienie przebiegało sprawnie, nawet w zaledwie 3 sekundy, najlepszy będzie model samorozkładający się marki John, idealny już dla dzieci od 2. roku życia. Nawet podczas zabawy w ogrodzie dzieciom mogą towarzyszyć bajkowi bohaterowie Disneya, również z popularnego i lubianego filmu „Auta 3”. Warto spełnić marzenia najmłodszych, kupując przyozdobione kolorowymi grafikami zabawki i sprzęty ogrodowe. Poprawią dzieciom nastrój i sprawią, że pobyt na świeżym powietrzu sprawi im jeszcze więcej radości. Czytaj więcej o zabawkach z filmu Auta 3 Czytaj więcej o zabawkach ogrodowych z motywem Minionków
„Auta 3” – zabawki ogrodowe z motywem z filmu
Idealny prezent choinkowy to taki, który wykonaliśmy samodzielnie z myślą o bliskiej sercu osobie. Jeżeli jednak nie mamy zdolności artystycznych, mamy dwie lewe ręce w kwestii prac manualnych, możemy siostrze, żonie, mamie podarować apaszkę, szal lub nakrycie głowy handmade – owoc pracy rąk rzemieślnika. Jak prawidłowo wybrać damskie dodatki na okres zimowy? Oto kilka wskazówek i propozycji. Jak wybrać zimową czapkę dla kobiety? Czapkę należy dopasować do kształtu twarzy. Wówczas nie tylko będzie chronić przed mrozem i wiatrem, ale też spełni funkcję ozdobną. Kobiecie o okrągłej twarzy podarujmy beret (powinna go nosić na bakier), o trójkątnej – model mocno dopasowany do kształtu głowy, zaś o kwadratowej – czapkę z pomponem, który optycznie wydłuży twarz. Oprócz fasonu ważny jest materiał, z którego została wykonana czapka. To nakrycie głowy ma chronić przed zimowymi warunkami atmosferycznymi, więc w jego składzie powinna znaleźć się wełna o właściwościach termoizolacyjnych, antystatycznych i antyalergicznych. Warto zwrócić uwagę na produkt z wełny merino o wysokiej izolacji cieplnej, antybakteryjnej i niepochłaniającej zapachów. Aby poprawić trwałość czapki, producenci często stosują domieszkę akrylu. Zimowe nakrycia głowy wykonuje się również z polaru. Czapka handmade – pomysł na prezent choinkowy dla niej Współcześnie czapka nie jest synonimem brzydkiego i nudnego dodatku, który młodzież chowa do plecaka, gdy tylko zniknie z pola widzenia rodzica. Nakrycia głowy stanowią uzupełnienie zimowych stylizacji – to niemal obowiązkowy gadżet w garderobie modnej kobiety. Trendy są następujące: czapka Smerfetka (o przedłużonej formie, zwisająca z tyłu głowy) i wywijana (dziś noszona głównie przez członków subkultury hipsterskiej i blogerów). Ręcznie robioną ciepłą czapkę z pomponem oferuje marka Redhot (jest dostępna na Allegro w wielu wariantach kolorystycznych i wzorach). Została wykonana z najwyższej jakości włoskich włóczek (w składzie znajdziemy wełnę z domieszką akrylu). Gwarantuje komfort termiczny i – co ważne zwłaszcza w przypadku pań – nie powoduje elektryzowania się włosów. Została podszyta materiałem przyjemnym w kontakcie ze skórą. Koszt zakupu czapki marki Redhot to 49,90 zł. Szalik handmade – pomysł na prezent choinkowy dla niej Ręcznie robiony szal nabędziemy na Allegro od 10 do 450 zł (ceny aktualne na dzień publikacji tego tekstu) – koszt jest uzależniony od jego rozmiarów i materiału, z którego został zrobiony (dostępne są szaliki wykonane z wełny merino, filcu, wełny, mieszanki jedwabiu i wełny merynos). Znajdziemy odpowiedni egzemplarz zarówno dla zwolenniczki jednobarwnych tkanin (odcieni szarości i brązu), jak i wzorów (np. kwiatów). Sposoby wiązania szalika Szal może stanowić modny element stylizacji zimowej, wystarczy efektownie go zawiązać. Jak to zrobić? Wzorem Francuzek można owinąć nim jednokrotnie szyję, a końce luźno wypuścić, by zwisały wzdłuż klatki piersiowej. Inny sposób to kilkukrotne owinięcie szala wokół szyi, a następnie zawiązanie jego końców na supeł. Ponadto śladem reżyserów możemy wykonać tzw. węzeł paryski, który najbardziej efektownie będzie się prezentował w przypadku grubego szalika. Ręcznie wykonana czapka i szalik to świetny pomysł na prezent choinkowy dla kobiety, która preferuje rzeczy unikatowe. Praca rąk ludzkich, a nie maszyn, wiąże się bowiem z tym, że poszczególne egzemplarze tego samego modelu różnią się od siebie, co stanowi ich dodatkową zaletę.
Dodatki handmade – pomysły na prezent pod choinkę
Czy może być coś bardziej ekscytującego niż symulator bycia średniowiecznym piratem? Dodajmy do tego elementy RPG, otoczkę fantasy i mamy do dyspozycji twór na długie godziny gry. Studio Piranha Bites to solidna marka. Odpowiada ono za produkcję serii „Gothic”, która zdobyła serca Polaków w 2001. „Risen” nie udało się powtórzyć tego sukcesu, ale tytuł ten także zaskarbił sobie grono wiernych fanów. Tematyka piratów wciąż jest mało wyeksploatowana w grach, a takie serie jak „Uncharted” pokazują ten świat z perspektywy współczesnej. Ahoj przygodo! Naszym bohaterem jest kolejny Bezimienny, syn kapitana Stalobrodego i brat Patty. Podczas poszukiwania skarbów zostaje zabity przez Lorda Cieni, który wysysa z niego duszę. Oczywiście nie oznacza to końca przygody. W tym momencie wkrada się element RPG, ponieważ w dalszej rozgrywce możemy stopniowo wrócić do pełnego człowieczeństwa lub odkryć swoją demoniczną stronę. Będziesz miał także możliwość odwiedzenia krainy umarłych. To dobra odskocznia od zwiedzania egzotycznych wysp. Droga ku bohaterstwu Wszystko, co robisz w grze, zapewni ci punkty chwały, których potrzebujesz do rozwoju postaci. To dzięki nim nauczysz się magii, która pozwoli ci na przykład miotać w przeciwników kulami ognia. Dzięki nim rozwiniesz także takie umiejętności, jak walka wręcz, wytrzymałość czy ... cwaniactwo. To jeszcze nie koniec! Możliwości rozwoju bohatera są jeszcze bardziej rozbudowane. Podróżując po wyspach otrzymasz możliwość dołączenia do trzech z sześciu gildii. W zależności od tego czy znajdziesz się w gronie tubylców, Łowców Demonów czy Strażników, otrzymasz dodatkowe zadania oraz szansę wzbogacenia bohatera o dodatkowe umiejętności. Wolność i swoboda Świat gry podzielony jest na 9 wysp, pomiędzy którymi przyjdzie ci poruszać się na własnym okręcie. Twórcy stworzyli w „Risen 3” prawdziwego sandboxa, w którym wiele będzie zależało od twoich indywidualnych decyzji. Misje można wykonywać w różnej kolejności i w zależności od sposobu ich przejścia mogą one mieć rożne zakończenia. Podsumowanie „Risen 3: Titan Lords” to godna kontynuacja serii, która wprowadza wiele ciekawych nowości w stosunku do dwóch poprzedniczek. Bardziej rozbudowany system walki czy w pełni swobodna eksploracja terenu to świetne możliwości. Twórcy mogliby poświecić nieco więcej czasu na dopracowanie płynności animacji, która potrafi działać na nerwy. Gra nieco odstaje poziomem od najnowszych hitów typu „Assasin's Creed” czy „Tomb Raider” i polecam ją przede wszystkim fanom starszych gier, takich jak „Gothic”. Nie zmienia to jednak faktu, że oferuje ona wiele godzin dobrej, pirackiej rozgrywki w okazyjnej cenie. Gra dostępna na pltformy: PC, PS4, X360,PS3 „Risen 3: Titan Lords” – wymagania sprzętowe PC Zalecane: procesor: Core i5 2.5 GHz, RAM: 4 GB RAM, karta graficzna: 1280 MB (GeForce GTX 470 lub lepsza), pamięć: 8 GB HDD, system: Windows Vista, Windows 7, Windows 8.
„Risen 3: Titan Lords” – recenzja gry
Długie i ciepłe dni oraz wieczory sprzyjają urządzaniu imprez na świeżym powietrzu. Przenosimy się do przydomowych ogrodów, działek, a nawet do pobliskich parków i na plaże. Spotkania ze znajomymi nie mogą obejść się bez słodkich i słonych przekąsek. Ale jak zabrać ze sobą całą zastawę stołową, by podać wcześniej przygotowane frykasy? Na szczęście nie musimy się tym martwić. Wystarczy zaopatrzyć się w naczynia jednorazowe – funkcjonalne, pojemne, bezpieczne i do tego ekologiczne. Dzięki nim obejdzie się bez stłuczek, uszkodzeń i straconych literatek, talerzyków czy kieliszków. Co wziąć ze sobą na grilla? Choć sezon grillowania wielkimi krokami zbliża się ku końcowi, to jeszcze przez kilka tygodni możemy cieszyć się potrawami przygotowywanymi na zewnątrz. Organizując wielkie grillowanie w swoim ogrodzie czy na działce, możemy się do niego przygotować tak, by w czasie trwania imprezy zmniejszyć ilość pracy i nie zaprzątać sobie głowy brudnymi naczyniami. Najważniejsze w trakcie grillowania okażą się: podstawki na mięso, warzywa, szaszłyki. Aluminiowe tacki są obowiązkowym ekwipunkiem każdego mistrza grillowania. Stworzone z odpornego materiału, zawierają specjalne wgłębienia i otwory, przez które odprowadzany jest nadmiar tłuszczu z potraw. Podczas imprezy najlepiej zaopatrzyć się w sporę liczbę tacek. Jeśli już będziemy mieć gotowe mięsa i dania z grilla, wówczas na pewno odczujemy potrzebę posiadania jednorazowych talerzyków. Na imprezę w ogrodzie najlepiej sprawdzą się te najprostsze, lekkousztywniane, z tektury. Prawdopodobnie każda nowa potrawa: mięso, kiełbasa, sałatka, będą podawane na nowym talerzyku, dlatego najlepiej wybrać produkt o niewygórowanej cenie. Za to odrobinę więcej możemy wydać na kubeczki do napojów. Mocniejsze, plastikowe „szklanki” przetrwają z nami całą imprezę, w trakcie której będziemy sączyć drinki czy piwo. No i jeszcze o poranku, po szalonej nocy, dużo prościej zebrać plastikowe kubeczki niż rozmoczone, papierowe naczynia. Podczas zabawy na grillu będziemy potrzebować także dobrych sztućców do krojenia mięs i kiełbas. Lepiej wybrać te sztywniejsze, gdyż mogą okazać się przydatne w czasie niejednej imprezy. Spokojnie możemy je wyczyścić w zmywarce, używając lekkiego programu do czyszczenia. No i jeszcze kieliszki do wódki. One również powinny być wykonane z materiału odpornego na upadki i rozbicia. I w tym przypadku możemy też zaopatrzyć się w większą liczbę jednorazowych naczyń do podawania wódki. Niezbędnik piknikowy i na ognisko Wybierając się na śniadanie bądź obiad na trawie, weźmy ze sobą plastikowe miski, w których będziemy mogli bezpiecznie przetransportować owocowe i warzywne sałatki. Te mniejsze zaś świetnie sprawdzą się podczas serwowania przekąsek. Planując „piknik randkę” możemy zainwestować w ozdobne talerze deserowe, na jakich podamy pyszne babeczki czy owoce. Jeżeli zdecydujemy się na ognisko i przygotowanie pieczonych warzyw z mięsem, wówczas koniecznie zabierzmy ze sobą fleczarki, czyli dość wysokie miseczki, zaopatrzone w bezpieczne uchwyty do trzymania naczynia. Będą one równie przydatne w trakcie wyjazdów w góry, na spływach kajakowych czy kempingach. Nadają się bowiem do zup i sosów. Zastawa na kinderbal Nawet jeśli nie urządzamy przyjęcia dla naszych milusińskich na świeżym powietrzu i tak przyda się nam kolorowa zastawa dla dzieciaków. Dzięki pomysłom producentów naczyń jednorazowych możemy przygotować tematyczną imprezę dla maluchów, gdzie talerzyki, kubeczki i sztućce będą idealnie pasować do balonów urodzinowych czy wszechobecnych plakatów. A do tego sprawią najmłodszym prawdziwą radość, bo na papierowych zastawach niejednokrotnie widnieją ulubieni bohaterowie z kreskówek i filmów. Niezbędne będą też jednorazowe sztućce o różnych barwach. Łyżeczki czy widelce dla dzieci są bezpieczne, nieostre, miękkie. Maluchy nie mogą zrobić sobie nimi krzywdy, nawet jeśli na moment stracimy pociechy z oczu. Malcy również powinni dostać kolorowe serwetki do swoich nakryć. Po słodkim torcie na pewno będzie trzeba wytrzeć rączki. A jeśli już poruszamy temat ciast i słodkości to prawdziwym hitem dziecięcych przyjęć okażą się kolorowe patery na tort i babeczki. Te urocze naczynia wykonane są z grubej tektury, która bardzo długo zachowuje świeżość i nie przemaka. Tort podany na paterze z Myszką Minnie będzie jeszcze większą niespodzianką. Także dla nas, bo samodzielnie tworzymy patery z tekturowych elementów. Serwetki, ręczniki, obrusy Podczas spotkań z przyjaciółmi, także na świeżym powietrzu, nie zapominajmy o odrobinie elegancji. Dzięki jednorazowym obrusom możemy w bardzo prosty sposób stworzyć w ogrodzie niecodzienny klimat. Piękne kolory, delikatne wzory czy sielskie rysunki to tylko niektóre z opcji jakie „goszczą” na obrusach. Podobnie jest z jednorazowymi rącznikami i ściereczkami: wzory i desenie zachwycają barwami. Te gadżety są niezbędne w czasie spotkań towarzyskich, ale też przy wykonywaniu domowych obowiązków. Barwne serwetki na różne okazje już dawno pojawiły się w naszych domach i wśród zastaw stołowych. Możemy nimi ozdobić nie tylko stół, ale również stworzyć niepowtarzalny klimat poprzez dopasowanie ich do obrusu, koloru ścian czy… stroju naszych gości. Są doskonałym pomysłem wykorzystywanym w trakcie imprez tematycznych. Dopełniają wystrój, przez co zabawa stanie się jeszcze bardziej szampańska. Jednorazowe naczynia do domu Kubki i kieliszki do napojów, talerzyki czy plastikowe sztućce to najbardziej popularne z naczyń, które warto schować do swoich spiżarek, bo mogą przydać się podczas każdej imprezy, nie tylko ogrodowej. Jednak producenci jednorazowych zastaw proponują nam rozwiązania, jakie idealnie sprawdzą się na co dzień. Po pierwsze piękne, kolorowe kubeczki do lodów, zachwycające designem retro. Po drugie – pojemniki na popcorn. Świetne w czasie wspólnego, rodzinnego oglądania filmów. One też przykuwają uwagę kolorami i wzorami. A jeśli szczególnie lubujemy się w słodyczach i ciasteczkach, wówczas na pewno skusimy się na zabawne patery na ciastka, muffiny i babeczki. I wcale nie trzeba być dzieckiem, by zachwycać się baśniowymi i filmowymi obrazkami. Jeśli szykuje się nam dłuższy dzień w pracy czy rodzinny wyjazd, wtedy drugie śniadanie bądź lekki lunch możemy schować w papierowych lunchboxach. Dzięki przegrodzie możemy w osobnych pojemniczkach przechowywać i transportować sałatkę, mięso czy frytki. To bardzo poręczny kartonik także dla dzieciaków – będzie sprawdzał się jako opakowanie na drugie śniadanie do szkoły. A na sam koniec jeszcze kolorowe słomki do napojów i drinków. Nie macie ich jeszcze w swoich domach? Czas najwyższy, by to zmienić!
Naczynia jednorazowe – wyśmienite rozwiązanie na imprezę w ogrodzie
Magia świąt ogarnęła cały świat. W oczekiwaniu na Boże Narodzenie spacerujemy po świątecznych jarmarkach, kupujemy prezenty i przygotowujemy się do wigilijnej nocy. Dla nowych, małych członków rodziny będą to pierwsze święta. Pierwszy raz niemowlak będzie mógł podziwiać migoczące światełka na choince i cieszyć się obecnością wszystkich bliskich. W ten wyjątkowy wieczór rodzice chcą, żeby maluszek wyglądał ślicznie i elegancko zarazem. W co ubrać noworodka na Wigilię, aby strojem mógł zachwycić nawet babcie? Jak ubrać niemowlaka? Odświętne ubranko dla maluszka powinno być przede wszystkim wygodne dla dziecka. Ważne jest, żeby niemowlak mógł w miarę swobodnie się w nim poruszać. Istotna będzie też wygoda mamy. Strój powinien pozwalać na szybkie zmienienie pieluszki. Musisz też zwrócić uwagę na temperaturę panującą zarówno w domu, jak i na zewnątrz, jeżeli na wigilijną kolację musicie dojechać. Najlepiej ubrać brzdąca tak, aby w razie czego móc zdjąć wierzchnią warstwę ubrań, jeżeli zauważysz, że jest mu zbyt gorąco. Wigilijny strój powinien też być elegancki, jeżeli chcesz, aby odświętna atmosfera była dodatkowo podkreślona. Świąteczna kolacja to doskonała okazja do wystrojenia twojego dzidziusia. Możesz wprowadzić też mały wątek humorystyczny i założyć swojemu maluszkowi śmieszną opaskę – rogi renifera. Taki gadżet z pewnością rozbawi wszystkich gości na wigilijnej kolacji. Pamiętaj, aby wybierając się z maleństwem na Wigilię poza domem, zabrać najpotrzebniejsze dla niemowlaka rzeczy. Pamiętaj o akcesoriach do karmienia, przewijania. Weź ze sobą kocyk, którym możesz okryć maleństwo, żeby nie zmarzło. Wigilijny strój dla malutkiej dziewczynki Pierwsze święta małej dziewczynki wymagają specjalnej oprawy. Wyjątkowy wieczór jest świetnym pretekstem do założenia córeczce odświętnego stroju, w którym będzie wyglądała rozkosznie i zachwyci wszystkich członków rodziny. Z pewnością idealnym ubrankiem na Wigilię dla maleństwa będzie urocza sukieneczka. Dla swojej córeczki możesz wybrać czerwoną, typowo świąteczną sukienkę lub możesz zdecydować się na ubranko z falbankami. Wybór jest duży, dlatego z łatwością znajdziesz coś, co zachwyci wszystkich gości. Do sukieneczki świetnie będzie pasować słodkie bolerko. Zapewni ono maleństwu ciepło, a do tego będzie też ślicznie wyglądać. Dla dziewczynki możesz też wybrać świąteczny komplet. W takich zestawach znajdziesz zarówno wygodne body ozdobione świątecznymi motywami, jak i sukieneczki z dodatkami, pasujące do okazji. Małej strojnisi możesz też założyć świąteczny sweterek. Jako uzupełnienie stroju warto wybrać dla maleńkiej uroczą opaskę na głowę, w której będzie wyglądać wyjątkowo i słodko. Pamiętaj, aby wybrać strój, który będzie wygodny dla dziecka. Zwróć uwagę na materiał, z którego wykonano ubranie. Ważne jest, żeby przepuszczał powietrze i był miły dla skóry maleństwa. Wigilijny strój dla maleńkiego chłopca Elegancki, malutki chłopczyk z pewnością może wywołać duże wrażenie wśród gości przybyłych na wigilijną kolację. Okrzykom zachwytu nie będzie końca, jeżeli ubierzesz swojego synka w elegancki garniturek. Część takich kompletów to po prostu body imitujące garnitur, dlatego możesz być pewien, że twój malec będzie czuł się w takim stroju wygodnie. Zamiast całego garnituru możesz ograniczyć się jedynie do eleganckiej koszuli. Do tego dobierz słodką kamizelkę. W takim zestawie chłopczyk będzie prezentował się elegancko i z pewnością będziesz zachwycona jego wyglądem. Na wigilijnej kolacji chłopczyk będzie też uroczo wyglądał w świątecznym sweterku. Wesołe motywy wprawią wszystkich w radosny nastrój. Pierwsza Wigilia z nowym członkiem rodziny to magiczne i wyjątkowe wydarzenie dla wszystkich domowników. W końcu jeszcze jedna osoba zasiądzie do rodzinnego, świątecznego stołu. Z pewnością chcesz, aby w tym dniu twój maluszek wyglądał elegancko. Wybór uroczych ubranek dla noworodków, które będą pasowały na święta, jest ogromny. Z pewnością znajdziesz coś, w czym twój dzidziuś będzie wyglądał rozkosznie. Koniecznie zrób dużo świątecznych zdjęć. Wystrojony maluszek będzie pięknie prezentował się na fotografiach wklejonych do rodzinnego albumu. Wesołych Świąt!
Wigilijny strój dla niemowlaka – przegląd propozycji
Minimalizm połączony z praktycznością czy przytulna przestrzeń bogata w przedwojenne antyki? Ile osób zaangażowanych w aranżację wnętrza, tyle będzie pomysłów na realizację projektu. Jedni wolą całe mieszkanie w jednolitej stylistyce, a inni umiejętnie łączą style różnych epok, dzięki czemu może powstać zachwycające eklektyczne wnętrze. Wybór stylistyki mieszkania zależeć będzie przede wszystkim od naszych indywidualnych preferencji. Styl skandynawski w głównej mierze charakteryzuje się jasnymi, prostymi przestrzeniami i brakiem zdobień. Stylistyka art deco to z kolei poszukiwanie piękna w przedmiotach użytkowych, co jest równoznaczne z bogatymi zdobieniami. Przyjrzyjmy się, jak mogłoby wyglądać wnętrze zaprojektowane w każdym z tych dwóch stylów. Podłoga Jeżeli mówimy o art deco, pamiętajmy, że powierzchnia, po której przemieszczają się domownicy, nie może być jednolita. W przypadku pokoju dziennego idealnie nada się parkiet w „jodełkę”. Będzie na nim widać łączenia poszczególnych segmentów oraz słoje drewna, co dodaje niezwykłej urody pomieszczeniu. Przykładowo parkiet wykonany z solidnego drewna dębowego będzie charakteryzował się wysoką odpornością na zarysowania. Inwestycja w porządny parkiet przyniesie wymierne korzyści, taka podłoga starczy bowiem na długie lata. Natomiast w innych pomieszczeniach możemy eksperymentować z kontrastami i geometrycznymi wzorami. Posadzkę w stylu skandynawskim idealnie reprezentuje z kolei bielona deska podłogowa. Podłoga z litego drewna, podobnie jak parkiet, gwarantuje niezawodność na długie lata. Bielone drewno czy jakiekolwiek inne, jasne odcienie desek będą doskonale komponować się ze skandynawskim wystrojem wnętrz. Bielone drewno ma tę niewątpliwą zaletę, że bardzo dobrze odbija światło wpadające przez okno, rozpraszając je przy tym po całym pomieszczeniu. Ściany Brąz to klasyka przedwojennego stylu. Ściany w odcieniach orzecha będą dobrym rozwiązaniem, gdy myślimy o urządzeniu pokoju w stylu art deco. Jednolity kolor może być trochę nudny, dlatego warto pomyśleć, aby część ściany wyłożyć tapetą w ciekawy elegancki wzór. Takie przełamanie jednobarwnej ściany doda szyku każdemu pomieszczeniu. Z kolei w skandynawskim wnętrzu sprawdzą się wszelkie wariacje wokół bieli. Delikatne szarości również będą prezentować się olśniewająco. Niewątpliwą zaletą pomalowania pomieszczeń na kolor biały jest to, iż do bieli z łatwością można dopasować różnego typu dodatki. Gdy skandynawski minimalizm wyda nam się nużący, możemy dość szybko wprowadzić zmiany poprzez rozmieszczenie innego typu dekoracji. Meble Meble w stylu art deco charakteryzują się masywnością, a jednocześnie smukłą linią. Geometryczne motywy pojawiają się zarówno na tapicerce, jak i na gałkach czy uchwytach szuflad. Drewno mebli utrzymanych w przedwojennym duchu jest obowiązkowo polerowane na wysoki połysk, czym zachwyca, a jednocześnie dodaje elegancji każdemu wnętrzu. Materiał, z którego zostały wykonane meble, to zazwyczaj egzotyczne drewno, jednak równie często wprowadzano elementy szklane, skórę czy kość słoniową. Fotel w stylu art deco to piękne siedzisko z fantazyjnie powykręcanymi podłokietnikami. Surowe, naturalne drewno i biel to coś, co jest wręcz synonimem wnętrza utrzymanego w stylistyce naszych zamorskich sąsiadów z północy. Takie właśnie są meble w stylu scandi. Efektowność zawdzięczana jest surowym kształtom, linie mebli są proste, a najważniejsza jest praktyczność. Dlatego – jeśli meble nie są wykonane z surowego drewna – to pomalowano je jednym kolorem. W tej stylistyce nie ma miejsca na dodatkowe zdobienia, dlatego jako stolik kawowy idealnie sprawdzi się niewielki stolik Oslo. Dodatki Dekoracje w stylu art deco to przede wszystkim zachwycające lampy. Oświetlenie o geometrycznym kształcie klosza nie tylko przykuwa uwagę, ale też skutecznie radzi sobie z zapewnieniem światła w pomieszczeniu. Sufitowa lampa witrażowa art deco jest niemalże obowiązkowa dla takiego wnętrza. Na szafce, komodzie czy podłodze pięknie będą prezentować się różnej wielkości wazony utrzymane w tym samym stylu. Pomimo że styl skandynawski lubi minimalizm, także w tego typu pomieszczeniach mile widziane są odpowiednio dobrane dodatki. Wnętrza scandi uwielbiają światło, lampy powinny być utrzymane w minimalistycznej stylistyce, a okna pozbawione firan. W pokoju będzie pięknie prezentować się lampion z grubą białą świecą.
Styl skandynawski vs art deco
Zaczynasz studia w innym mieście lub jesteś rodzicem takiego studenta? To nowy, trudny moment przecięcia pępowiny i wejścia młodego człowieka w samodzielne życie. Pomożemy ci wybrać rzeczy naprawdę niezbędne w każdej kuchni, aby nie gromadzić ich niepotrzebnie (co jest nie bez znaczenia, gdy trzeba się wielokrotnie przeprowadzać). Możliwe są trzy scenariusze, a więc i trzy możliwości wyposażenia kuchni studenta: gdy znajdzie się on w akademiku, gdy wspólnie ze znajomymi wynajmie mieszkanie lub gdy zamieszka samodzielne. Rozpatrzmy każdy z nich. Akademik W tej sytuacji potrzeba najmniej rzeczy, bo też najmniej się z kuchni korzysta. Zwykle w domu studenta są podstawowe sprzęty i akcesoria do gotowania, więc wystarczy mieć: swoje sztućce, ulubiony kubeczek czy szklankę, kilka różnej wielkości talerzy, deskę do krojenia i nóż wielofunkcyjny. Mieszkanie z innymi osobami Wspólne mieszkanie daje większe pole do manewru. Trzeba się tylko porozumieć ze współlokatorem w wielu sprawach, także w kwestii dzielenia się w kuchni tak miejscem w lodówce, jak i sprzętami wniesionymi do wspólnego gospodarstwa. Zwykle w praktyce sprawdza się wspólny zakup choćby garnków czy różnych kuchennych drobiazgów. Na początek wystarczy mieć: komplet sztućców, komplet talerzy (zawsze można wspomóc się jednorazowymi), kilka kubków i szklanek, duży i mały garnek, uniwersalną patelnię, mile widziana mikrofalówka lub inny drobny sprzęt AGD, podstawowe akcesoria kuchenne: deska do krojenia, durszlak, tarka i tym podobne. Samodzielna kuchnia Tutaj wszystko zależy od tego, czy przyszły student zamierza choć trochę kucharzyć, czy tylko będzie podgrzewał wiktuały przywiezione z domu rodzinnego. Jeśli w kuchni będzie gościem, to wystarczy zgromadzić sprzęty takie jak w wersji powyżej, czyli w mieszkaniu dzielonym z przyjaciółmi. Jeśli mamy do czynienia z kucharzem amatorem, który od czasu do czasu chce wyczarować smaczny posiłek, to dodatkowo mogą mu się przydać: zestaw noży: mały do obierania, większy z długim i cienkim ostrzem do wszelkich innych czynności, duży z szerokim ostrzem do siekania czy krojenia w cienkie plasterki, komplet garnków: duży o pojemności 4–5 litrów (np. do gotowania wody na makaron), średni (do przygotowywania warzyw), mały (do różnego rodzaju sosów), komplet patelni: duża i dość głęboka, tzw. do wszystkiego, mniejsza do podsmażania, wok do potraw jednogarnkowych, zestaw misek różnej wielkości (z metalu, szkła lub plastiku), mikrofalówka (ulubiony sprzęt tych, którzy chcą szybko podgrzać posiłek). Inne przydatne akcesoria kuchenne dla bardziej ambitnych: robot kuchenny mikser / blender – nieduży i poręczny pomocnik w miksowaniu zupy, przygotowywaniu ciast czy owocowo-warzywnych koktajli, waga kuchenna – do dokładnego wykonania konkretnego przepisu, formy do ciast sylikonowe – dla miłośników własnych wypieków, nie wymagają smarowania tłuszczem ani wykładania papierem, wielofunkcyjny otwieracz do puszek czy butelek wina, deska do krojenia – drewniana lub plastikowa, ale koniecznie szeroka, wygodna i stabilna, durszlak– do mycia warzyw czy owoców oraz odcedzania makaronu, pojemnik próżniowy – podobnie jak folia aluminiowa gwarantuje bezpieczne i zdrowe przechowywanie żywności, a jego hermetyczność ogranicza rozmnażanie się bakterii, więc przechowywany produkt zachowuje świeżość nawet kilka dni, tarka – do wyboru jest wiele rodzajów: czterostronne, metalowe lub plastikowe, wielofunkcyjne– pozwalają na rozdrobnienie produktów w różnym stopniu i kształcie. Z tak wyposażoną kuchnią młody student może zacząć samodzielne gospodarstwo domowe, a nawet zaprosić znajomych czy rodziców na własnoręcznie przygotowane danie. Nie trzeba też od razu gromadzić wszelkich akcesoriów kuchennych, jakie przyjdą nam do głowy. Młody człowiek popraktykuje trochę w kuchni i sam zobaczy, co naprawdę mu się przyda. Zakup takiego drobiazgu może też być pretekstem do wizyty rodzica w nowym miejscu zamieszkania potomka… Każdy powód jest dobry do odwiedzin!
Kuchnia przyszłego studenta – niezbędne akcesoria
Depilacja twarzy obejmuje najczęściej nadawanie odpowiedniego kształtu brwiom, a także pozbywanie się niechcianego meszku, który w przypadku niektórych kobiet pojawia się ponad górną wargą lub na brodzie. Na rynku dostępne są różne akcesoria, dzięki którym możemy zażegnać ten nieestetyczny problem. Brwi idealne Dzięki odpowiednio wykonanej regulacji brwi nasze spojrzenie staje się bardziej wyraziste, a makijaż prezentuje się znacznie lepiej. Chociaż popularne jest stosowanie wosku, metoda ta nie jest najlepsza. Skóra w okolicach powiek jest bardzo wrażliwa, a odrywanie plastrów może przyspieszyć proces jej wiotczenia. Zdecydowanie lepiej sięgnąć po pęsetę. Podczas zabiegu przydatna będzie także kredka bądź patyczek, które pomogą nadać brwiom odpowiedni kształt. Zanim przystąpimy do pozbywania się włosków, zadbajmy o to, by skóra łuku brwiowego była odpowiednio nawilżona – najlepiej usuwać je zaraz po kąpieli. Dodatkowo warto przetrzeć skórę wacikiem nasączonym tonikiem. Preparat odtłuści włoski, dzięki czemu depilacja będzie łatwiejsza. Aby złagodzić ból, można ochłodzić skórę, wykorzystując kostki lodu. Ważne jest, aby kształt brwi współgrał z rysami naszej twarzy. Jeżeli jest ona okrągła, najlepiej postawić na łuk trójkątny, który wizualnie ją wysmukli. W przypadku twarzy owalnej powinien być on łagodny, naturalny. Właścicielkom twarzy trójkątnej najbardziej pasować będą brwi z lekko unoszącymi się końcówkami, natomiast kobiety o rysach kwadratowych mogą pozwolić sobie na łuk prosty, najlepiej nieco szerszy. Przed przystąpieniem do zabiegu należy dokładnie umyć ręce i zdezynfekować pęsetę. Zadbajmy także o odpowiednie oświetlenie. Pamiętajmy, by nigdy nie wyrywać włosków ku górze, gdyż odrastając, staną się grubsze i sterczące. Należy robić to zgodnie z kierunkiem ich wzrostu. Wykonujmy zdecydowane ruchy – dzięki temu zminimalizujemy ból. Pomoże też delikatne naciągnięcie skóry. Zamiast pęsety możemy sięgnąć po bawełnianą nitkę. Chociaż stosowanie tej metody wymaga wprawy, wykorzystując ją, możemy pozbyć się nawet najmniejszych i najjaśniejszych włosków. Jest ona mniej bolesna niż depilacja tradycyjna, nie podrażnia skóry, a dodatkowo nie zajmuje tak dużo czasu. Doceniona została także w salonach kosmetycznych, gdzie wykorzystywana jest coraz częściej. Depilacja wąsika Po pęsetę możemy sięgnąć także wtedy, gdy naszym problemem jest owłosienie pojawiające się nad górną wargą. W ten sposób pozbędziemy się jednak tylko włosków najbardziej widocznych. Z meszkiem lepiej poradzą sobie plastry. Z efektu takiej depilacji możemy cieszyć się dłużej, nawet przez kilka tygodni, ale musimy liczyć się z tym, że skóra może zostać podrażniona. Często pojawiają się zaczerwienienia, a nawet wypryski. Usuwanie włosków jest o wiele łatwiejsze, kiedy zastosujemy wosk. Zabieg możemy wykonać w domu, chociaż swe usługi oferują w tym zakresie także salony kosmetyczne. Wystarczy nałożyć wosk na skórę, a następnie za pomocą plastra, szybkim ruchem, usunąć owłosienie. Włoski wyrywane są wraz z cebulkami, dlatego odrastają długo i są o wiele słabsze, jednak sam zabieg jest dość bolesny. Alternatywą dla wosku jest pasta cukrowa, która nie podrażnia skóry, a meszek usuwany jest szybciej i mniej boleśnie. Jeżeli nasza skóra jest wrażliwa, warto sięgnąć po przeznaczone dla niej pianki i kremy, których działanie polega na rozpuszczaniu owłosienia. Nałożony na oczyszczoną skórę preparat należy pozostawić na kilka minut, a następnie zmyć. Meszek odrasta po ok. 10 dniach, jednak istnieje ryzyko wystąpienia reakcji alergicznej. Stałe zażegnanie problemu umożliwia natomiast epilacja, czyli zabieg polegający na zniszczeniu włoska i cebulki za pomocą specjalnego lasera. Najczęściej, aby efekt był naprawdę zadowalający, musi on zostać powtórzony kilkakrotnie. Metoda jest bardzo skuteczna, jednak wiąże się z wysokimi kosztami. Cena za całą serię zabiegów może przekroczyć 1000 zł. Pamiętajmy, że golenie twarzy zarezerwowane jest wyłącznie dla mężczyzn. Usuwanie owłosienia maszynką sprawi, że odrastające włoski będą o wiele grubsze, kłujące i bardziej widoczne. Jeżeli chcemy, aby depilacja została wykonana profesjonalnie, najlepszym rozwiązaniem jest wizyta w salonie kosmetycznym.
Depilacja twarzy
Autor jest pisarzem bardzo intrygującym. Na pozór wydaje się zbyt grzeczny, żeby móc wyciągnąć z człowieka jakiekolwiek informacje. Potem opisuje jednak historie, w które czasami aż trudno uwierzyć. Nie dlatego, że są tak niesamowite, ale ze względu na ich szczerość. Punkt widzenia Mariusz Szczygieł znany jest ze swoich empatycznych pytań. Czasem wydają się wręcz przerysowane, a jednak wzbudzają w rozmówcy spokój i poczucie bezpieczeństwa. Także w przypadku tej książki redaktor doskonale potrafił wczuć się w punkt widzenia osoby, z którą przeprowadzał wywiad. Tym razem książka dotyczy wyłącznie pań. Kobiet, którym autor oddaje głos, jest kilka. Dodatkowo jedna z nich pełni rolę swego rodzaju muzy, która pomaga w pisaniu i w zrozumieniu charakterów bohaterek poszczególnych reportaży. Cytaty z Zofii Czerwińskiej, która w dość nietypowy sposób objawiła się w życiu (i twórczości) Szczygła, pozwalają odpowiednio nastroić się do lektury. Chociaż nie jest to takie proste... Przewrotność Jedną z łatek najczęściej przypinanych kobietom jest przewrotność. To właśnie dzięki niej książka tak podstępnie wciąga i daje do myślenia. Kiedy już wydaje się, że wszystko powinno być jak najbardziej oczywiste, pełne humoru i jasne do zrozumienia, okazuje się, że jest inaczej. Autor opowiada o zwyczajnych kobietach w jak najprostszy sposób. Dopiero w trakcie lektury odnajdujemy ukrytą pod powierzchnią niesamowitość. Bo jak inaczej określić nawyk do spisywania statystyk własnego życia, który wykształciła bohaterka pierwszego reportażu? Przez dekady zapisywała swoją codzienność w równych tabelkach z podziałem na kategorie, wśród których znalazły się; obserwacje, prezenty, telefony i niezapowiedziane wizyty. Czytelnik dowiaduje się, że Pani Janina dostała więcej prezentów, niż sama wręczyła oraz że dzwoniono do niej zdecydowanie częściej niż ona sama dzwoniła. Obserwacje są proste, pozbawione emocji i zbędnych komentarzy nawet w chwilach, kiedy byłyby one całkowicie uzasadnione. Inna bohaterka uświadamia czytelnikowi, czym tak naprawdę jest „codzienne” życie. Czy należymy do tych, którzy swoją codzienność przeżywają bezrefleksyjnie, czy może raczej staramy się podświadomie dorosnąć do swojego ulubionego serialu? Czy po powrocie z zakupów pozwalamy sobie na luksus postawienia reklamówki na stole, czy raczej wszystkie produkty muszą znaleźć swoje miejsce w lodówce, jeszcze zanim siatka dotknie podłogi? Jak ważne jest, by świat postrzegał nas dokładnie tak, jak sobie tego życzymy? „Kaprysik” – wbrew pozorom – nie jest książką tylko dla kobiet, co mogłyby sugerować różowa okładka i temat. Historie kobiet w „Kaprysiku” dotyczą związków i rodzin. Czasem jednak warto wyjść poza swoją strefę komfortu, by zrozumieć, a może i docenić, kaprysy i humorki. Kto wie, może wyjdzie z tego całkiem niezła opowieść… Źródło okładki: www.agora.pl
„Kaprysik. Damskie historie” Mariusz Szczygieł – recenzja
Wielu kierowców nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak łatwo w naszych samochodach można zamontować urządzenia, które pomogą nam podczas codziennej jazdy. Światła do jazdy dziennej, czujniki cofania, filtr powietrza czy filtr kabinowy – wszystko to można zamontować samemu, bez konieczności wizyty w warsztacie. Jak się do tego zabrać? Od czego zacząć? Jeżeli jesteśmy posiadaczami starszego samochodu, to niewątpliwie modyfikacje, np. oświetlenia, poprawiają bezpieczeństwo nie tylko nasze, ale też innych uczestników ruchu drogowego. Pomocne będą również czujniki cofania, które nie tylko ochronią nasz pojazd przed zarysowaniem, ale sprawią, że kierowca poczuje się pewniej za kierownicą. Wszystkie te urządzenia są bardzo łatwe w montażu. Światła do jazdy dziennej Od kilku lat w Polsce obowiązuje prawo, które mówi, że musimy jeździć z włączonymi światłami całą dobę. W Europie to nie jest nowością, ale rodzimi kierowcy przekonują się powoli, że taka zmiana w prawie miała sens. Światła zdecydowanie poprawiają nasze bezpieczeństwo. Jak samemu zamontować dodatkowe światła do jazdy dziennej? Nic trudnego. Trzeba zainstalować je z przodu pojazdu na wysokości od 25 do 150 centymetrów nad powierzchnią jezdni. Odległość między nimi nie może być mniejsza niż 60 centymetrów. Koniecznie trzeba zamontować je symetrycznie w jednej linii, w tych samych miejscach po obu stronach samochodu. Zestaw dodatkowych świateł musi posiadać polską homologację. Można ją sprawdzić dzięki oznaczeniom na obudowie. Muszą być na niej wytłoczone litery „RL” będące oznaczeniem świateł dziennych a także symbol „E” z numerem homologacji. Warto o tym pamiętać, bo za brak homologowanego oświetlenia policja może zabrać nam dowód rejestracyjny pojazdu, który odzyskamy dopiero po demontażu lamp. Do każdego zestawu dołączona jest instrukcja, która sprawi, że montaż będzie łatwy i szybki. Czujniki cofania Każdy z nas ma mniejsze bądź większe trudności z parkowaniem tyłem. Trudno manewruje się samochodem w odwrotnym kierunku, niż jeździmy zazwyczaj. W czasach, kiedy samochodów jest naprawdę sporo, bardzo często nie mamy, gdzie zaparkować i kombinujemy jak tylko się da. Często jedyne miejsce jest tam, gdzie możemy zaparkować właśnie tyłem. Tutaj z pomocą mogą przyjść czujniki cofania. Ich montaż jest dziecinnie prosty. Każdy zestaw zawiera centralę, kilka czujników do zamontowania na zderzaku, urządzenie sygnalizacyjne w postaci miniaturowego głośniczka i maleńkie wiertełko, które pomoże nam zrobić miejsce na czujniki w zderzaku. Do tego wszystkiego dochodzi oczywiście instrukcja. Montaż kilku czujników to maksymalnie dwie godziny pracy i z łatwością można go wykonać we własnym garażu lub na podwórku pod blokiem. Filtr powietrza Wielu kierowców często zadaje sobie pytanie – kiedy należy wymienić filtr powietrza? Najczęściej wymieniamy go podczas przeglądu w samochodzie, czyli co 15-20 tysięcy kilometrów. Warto jednak co kilka tysięcy kilometrów sprawdzić jak wygląda nasz filtr powietrza. Warto pamiętać, że im filtr jest brudniejszy, tym nasze auto spala więcej benzyny. Przed założeniem nowego filtra powietrza warto sprawdzić połączenie filtra z rurą, która doprowadza powietrze z zewnętrz. Warto sprawdzić wszystkie szczelności, bo od tego zależy prawidłowe działanie filtra powietrza. Rolę uszczelnienia może spełniać gumowy pierścień, który powinien dokładnie przylegać do obwodu rury, przez którą wpada powietrze na całej jej długości. Jak wymienić taki filtr? Wystarczy otworzyć maskę, znaleźć plastikową puszkę z zatrzaskami, zdjąć pokrywę, wyjąć stary filtr a w jego miejsce włożyć nowy. Całość trwa około 10 minut. Warto jednak spojrzeć, jak założony był stary filtr, tak by nowy założyć identycznie. Filtr kabinowy Jeżeli przy włączeniu nawiewu w naszym samochodzie, czujemy stęchliznę a szyby nadmiernie parują, może to oznaczać, że trzeba wymienić filtr kabinowy. Filtr kabinowy należy wymieniać co 15 tysięcy kilometrów lub co najmniej raz w roku. Jeżeli więcej podróżujemy po szutrach, to nawet dwa razy w roku. Filtr ten znajduje się najczęściej za schowkiem przed fotelem pasażera. Oczywiście są samochody, w których można znaleźć go w innym miejscu, ale najczęściej jest właśnie za schowkiem. Wymiana filtra będzie nieco bardziej skomplikowana niż w przypadku filtra powietrza, ale przy odrobinie zdolności manualnych z pewnością wykonamy ją sami. Warto zainwestować w poprawę jakości naszych pojazdów, bo tylko wtedy dadzą nam satysfakcję z jazdy i zapewnią pełne bezpieczeństwo. Nie zapominajmy, że niektóre elementy w naszym samochodzie możemy wymienić samodzielnie. Zapewni nam to nie tylko bezpieczeństwo, ale także satysfakcję. W dodatku zaoszczędzimy na wizycie w warsztacie. )
Co możesz wymienić lub zamontować samodzielnie w swoim samochodzie?
Szczotkowanie zębów, choć bardzo ważne, nie uchroni nas w pełni przed próchnicą. Właśnie dlatego tak istotne jest dokładne i przede wszystkim regularne nitkowanie przestrzeni międzyzębowych. Podpowiadamy, jaką nić wybrać, aby cieszyć się promiennym uśmiechem. Dlaczego należy nitkować zęby? Regularne nitkowanie pomaga uchronić zęby przed próchnicą oraz chorobami jamy ustnej, w tym przede wszystkim paradontozą, która kończy się ich wypadaniem. Nić dentystyczna ułatwia usunięcie z przestrzeni międzyzębowych resztek jedzenia, płytki nazębnej oraz bakterii. Pominięcie nitkowania powoduje zaczerwienienie dziąseł i prowadzi do powstawania ubytków, przebarwień oraz kamienia nazębnego. Niektórzy naukowcy twierdzą, że nitkowanie zębów ma również wpływ na długość naszego życia, ponieważ choroby jamy ustnej, w tym dziąseł i przyzębia, mogą powodować inne problemy zdrowotne. Przestrzenie międzyzębowe można nitkować już od 10. roku życia, co ułatwia wyrabianie w dzieciach zdrowych nawyków pielęgnacyjnych. Rodzaje nici dentystycznych W sklepach znajdziemy wiele rodzajów nici dentystycznych, różniących się między sobą materiałem, grubością, a nawet smakiem. Wybierając nić dla siebie, należy się kierować przede wszystkim indywidualnymi preferencjami, pamiętając jedynie o tym, że musi gładko wchodzić w szczeliny międzyzębowe. W razie wątpliwości najlepszym rozwiązaniem będzie skontaktowanie się z dentystą. Obecnie na rynku znaleźć można nici m.in. niewoskowane, woskowane, jedwabne lub nylonowe, z fluorem, o smaku miętowym (odświeżające oddech), antybakteryjne, wybielające. Nici różnią się również grubością. Do czyszczenia szerokich przestrzeni między zębami najlepsza będzie nić o strukturze gąbki, która rozszerza się w kontakcie ze śliną. Osoby o ściśle przylegających zębach oraz zmagające się z krwawiącymi dziąsłami powinny wybierać nici bardzo cienkie i delikatne. Producenci nieustannie wprowadzają na rynek nowe rozwiązania, np. dla osób noszących aparaty ortodontyczne. Dla początkujących przygotowano nici podzielone na części (tzw. wykałaczki dentystyczne) oraz alternatywę w postaci małych szczoteczek dostępnych w kilku rozmiarach. Zaopatrzyć się można także w specjalny uchwyt do nawlekania nici, idealny dla osób, które nie mogą czyścić zębów dwoma rękoma. Oral-B Super Floss. Nić do czyszczenia aparatów ortodontycznych, mostów i większych przestrzeni międzyzębowych. Składa się z trzech części: usztywnionego uchwytu, części puszystej oraz standardowej nici, która pomaga odsunąć osad poniżej linii dziąseł. W opakowaniu znajduje się 50 wygodnie odmierzonych odcinków nici. Cena: ok. 15 zł. Elmex. Nić niewoskowana do regularnego stosowania. Wykonana z niestrzępiącego się mikrowłókna o lekkim i przyjemnym smaku mięty. Skutecznie usuwa płytkę nazębną oraz resztki jedzenia. Cena: ok. 13 zł. BioRepair MicroRepair. Woskowana nić o strukturze gąbki, która rozszerza się po zetknięciu ze śliną, dokładnie wypełniając przestrzeń międzyzębową. Usuwa do 40% więcej bakterii i płytki nazębnej niż nici standardowe. Nasączona cząsteczkami remineralizującymi szkliwo, które chronią zęby przed bakteriami, a nawet redukują płytkę nazębną. Cena: ok. 19 zł. GUM Original White.Nić wybielająca z mikrokuleczkami krzemionkowymi, które rozjaśniają przebarwienia pojawiające się na zębach. Usuwa płytkę nazębną z przestrzeni międzyzębowych i spod linii dziąseł. Zawiera również fluorek sodu, który remineralizuje szkliwo. Najefektywniej działa w zestawieniu z pastą oraz płynem do płukania ust z serii Original White. Cena: ok. 11 zł. box:offerCarousel Co jeszcze warto wiedzieć? Ceny nici dentystycznych zależą m.in. od rodzaju materiału, z którego zostały wykonane, grubości, długości, wariantu (np. miętowa, z fluorem) oraz oczywiście producenta. Podczas zakupów nie należy się jednak kierować ceną, ponieważ droższy produkt nie musi być w naszym przypadku lepszy. Najważniejsze jest dopasowanie nici do indywidualnych potrzeb oraz jej regularne stosowanie co najmniej przez 3 minuty dziennie. Tylko wtedy możemy spodziewać się długotrwałych efektów i cieszyć się zdrowymi zębami.
Przegląd nici dentystycznych
Pływanie w przeręblach wyciętych w jeziorach, zanurzanie się w morzu zimą albo pluskanie się w stawie przy ujemnej temperaturze większości z nas kojarzy się z szaleństwem. Tymczasem jest to zaskakująco zdrowy i wzmacniający sport. Warto korzystać z jego dobrodziejstw każdej jesieni i zimy. W Polsce powstaje coraz więcej klubów morsa – najbardziej popularne są nad morzem. Nic zresztą dziwnego. Morze od dawna nie zamarzło, zatem tamtejsi fani zimnych kąpieli nie muszą się martwić o wyrąbywanie w lodzie kąpieliska. Sezon morsa zaczyna się w pierwszy weekend października, a kończy w ostatni weekend kwietnia. Zasadniczo jest jedno przeciwwskazanie do zażywania tego typu kąpieli – są to problemy kardiologiczne oraz krążeniowe, dlatego trzeba przed podjęciem tej decyzji zasięgnąć opinii lekarskiej. Fani zimowych kapieli zgodnie podkreślają, że ma ona niesamowite korzyści zdrowotne. Jako argument najczęściej przytaczany jest fakt, że morsy nie chorują, a ewentualne infekcje przechodzą łagodniej niż standardowo. Dodatkowo morsowanie sprzyja podtrzymaniu dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, pomaga w odchudzaniu i walce z cellulitem. Pozwala na dłużej zachować jędrność i młodość skóry, pozytywnie wpływa na sen i apetyt. Jednym zdaniem – ma mnóstwo zalet. Jak wygląda morsowanie? Należy pamiętać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Przede wszystkim samotne kąpiele nie są bezpieczne. Niestety, zawsze istnieje ryzyko zasłabnięcia, dlatego lepiej wybrać kąpiele w grupie. Kolejną ważną zasadą jest niespożywanie alkoholu ani przed, ani po treningu. Morsy na pływanie zabierają ciepłe ubrania i obuwie oraz termos z gorącą herbatą. Do samego zanurzenia potrzebne są oczywiście stroje kąpielowe i spodenki kąpielowe, buty do wody, czapka oraz ręcznik. Bardzo istotne w treningu morsa jest to, że nie zanurzamy głowy – do wody wchodzi się po szyję. Głowa powinna być zatem zabezpieczona czapką, ponieważ i tak następuje znaczna utrata ciepła z ciała. Buty to już kwestia wyboru, ale w zimnej wodzie można nie wyczuć podłoża i skaleczyć się albo uderzyć o coś. Szanujący się mors nie będzie się bezsensownie narażał – zanurzenie musi być poprzedzone rozgrzewką. Najpierw co najmniej 15 minut trzeba się rozgrzewać w ubraniach, potem przydaje się kolejne 5 minut już bez wierzchniej warstwy. Dlatego tak istotne jest morsowanie w grupach. Łatwiej wtedy zadbać o zorganizowanie rozgrzewki i można się nawzajem dopingować. Najczęściej stosuje się elementy aerobiku, podskoki, pajacyki, bieganie. Niektóre grupy morsów lubią sporty zorganizowane, takie jak siatkówka czy piłka nożna. Najważniejsze jest to, by poczuć się rozgrzanym w temperaturze powietrza. Zanurzenie nie powinno być szybkie, ale za to musi być płynne. Skoki do wody są wykluczone – zresztą nie są wskazane również w lecie. Do wody wchodzi się do pasa. Tu najlepiej jest się zatrzymać, ochlapać wodą klatkę piersiową i plecy oraz brzuch, a następnie wejść do wody aż po szyję. Podobno najtwardsi wytrzymują do 15 minut w wodzie, ale wystarczy 2-minutowe zanurzenie, by cieszyć się z benefitów morsowania. Doświadczeni zimowi pływacy twierdzą, że długie przesiadywanie w wodzie przynosi mniej korzyści niż dwukrotne krótkie zanurzenie się w ciągu kilkudziesięciu minut. Po wyjściu z wody należy się szybko wytrzeć, a następnie ciepło ubrać. O ile w wodzie można odczuwać zimno, igiełki i mrowienie, a po wyjściu nawet doświadczyć uczucia ciepła, o tyle po kilku czy kilkunastu minutach nadchodzi zimno. Ważne jest, by mieć wówczas na sobie ciepłe i suche ubranie. Można rozgrzewać się ciepłą herbatą albo znów pobiegać i poćwiczyć. Co morsowanie robi dla ciała? Zimne kąpiele mają za zadanie hartować, wzmacniać układ sercowo-naczyniowy, wzmagać odporność. Fani podkreślają, że nie chorują na infekcje bakteryjne i wirusowe. Dodatkowo wiele osób stwierdza poprawę stanu skóry, wzmocnienie mięśni, zmniejszenie bólu w stawach i kręgosłupie. Morsowanie pobudza do pracy mięśnie wolnokurczliwe, czyli działa jak trening kardio, a poza tym spala sporo kalorii na ogrzewanie ciała. Nie bez znaczenia jest tu rozgrzewka, która dla wielu osób jest jedynym ruchem w ciągu tygodnia. Regularne zażywanie zimnych kąpieli działa pozytywnie także na skórę – wzmacnia naczynia włosowate i pobudza krążenie w tkankach pod skórą, co zmniejsza objawy cellulitu i ujędrnia ciało. Całkiem nieźle, jak na kilkadziesiąt minut tygodniowo.
Trening morsa – ćwiczenia wcale nie ekstremalne
W poszukiwaniu oszczędności w eksploatacji auta można sięgnąć po niedrogie oleje silnikowe. Sprawdzamy, czy wśród nich znajdą się także produkty znanych marek. Olej silnikowy – smarowanie i nie tylko Jak powszechnie wiadomo, główną funkcją oleju silnikowego jest smarowanie podzespołów motoru. W praktyce olej obniża tarcie wewnątrz jednostki napędowej, dzięki czemu poszczególne części zużywają się wolniej. Wzrasta więc żywotność silnika, co stanowi także skutek pozostałych funkcji spełnianych przez olej. Mowa tu o transferowaniu ciepła, oczyszczaniu motoru z nagarów oraz działaniu przeciwkorozyjnym. Regularna wymiana oleju stanowi klucz do utrzymania jednostki napędowej w należytej kondycji. Mając do wyboru rzadsze wymiany lepszego oleju lub częstsze przy użyciu tańszych produktów, lepiej wybrać drugą opcję. Niedrogie oleje syntetyczne Oleje syntetyczne z racji swojego unikalnego składu zapewniają najlepszą ochronę silnika w różnych temperaturach. Wśród najtańszych można wyróżnić dwa produkty. Pierwszym z nich jest olej polskiej produkcji Lotos Synthetic Plus, którego 4-litrowy baniak o klasie lepkości 5W-40 kupimy nawet za mniej niż 50 zł (12,5 zł/l). Olej ten dobrze sprawdzi w popularnych silnikach benzynowych i wysokoprężnych, spełnia specyfikacje zarówno VW 502.00, jak i VW 505.00. Drugim polecanym produktem jest olej Elf Evolution 900 NF produkcji koncernu Total. Jego cena za 4-litrowe opakowanie oscyluje w granicach 58 zł (14,5 zł/l), co czyni go kolejnym markowym produktem o niewysokiej cenie. Producent poleca go w szczególności na potrzeby silników z hydraulicznym sterowaniem zaworów, gdyż pozytywnie wpływa na ich wyciszenie. Niedrogie oleje półsyntetyczne Wiele mówi się o tym, że przejście z oleju syntetycznego na półsyntetyczny przynosi przede wszystkim korzyści ekonomiczne, gdyż tego typu oleje z jednej strony zapewniają wysoką ochronę, a z drugiej niewiele kosztują. Pierwszym produktem z grona polecanych jest kolejny reprezentant firmy Lotos – model Semisynthetic, który kupimy za ok. 42 zł za 4-litrowy baniak (10,5 zł/l). Ponownie wyróżnić można produkt Elfa – Evolution 700 STI kosztujący ok. 50 zł za 4 l (12,5 zł/l). Alternatywę stanowi także Orlen Platinum Classic Semisynthetic, który nabędziemy za ok. 47 zł za 4,5 l (10,45 zł/l). Wszystkie powyższe ceny dotyczą produktów odznaczających się klasą lepkości 5W40. Niedrogie oleje mineralne Najtańsze z najtańszych – takiego określenia można by śmiało użyć w kontekście olejów mineralnych. Są najmniej zaawansowane technologicznie i stosuje się je przede wszystkim w zużytych silnikach, gdyż nie powodują zjawiska wypłukiwania nagarów i innych zanieczyszczeń. Wśród najtańszych produktów prym wiodą polscy producenci – Lotos i Orlen. Pierwszy z nich proponuje produkt Lotos Turdus SHPD 15W40, który dobrze spisze się w przypadku czterosuwowych silników wysokoprężnych. 5-litrowe opakowanie to koszt ok. 47 zł (9,4 zł/l). Orlen ma natomiast w ofercie olej Platinum Classic Mineral o klasie lepkości 15W40, za który przyjdzie nam zapłacić ok. 39 zł za 4,5 l (8,7 zł/l), co czyni go najtańszym olejem w zestawieniu. Chcąc zaoszczędzić na oleju, wcale nie zostaniemy zmuszeni do zakupu produktów nieznanych marek, gdyż tacy producenci, jak Orlen, Lotos czy Elf to podmioty doskonale znane polskim kierowcom. Co ważne, nawet jeśli chcemy pozostać przy olejach w pełni syntetycznych, można znaleźć produkty w stosunkowo niskiej cenie.
Przegląd tanich olejów silnikowych
Drony są ostatnio bardzo popularne. Jeszcze do niedawna rynek zdalnie sterowanych sprzętów był zdominowany przez klasyczne samoloty lub helikoptery. Drony cechują się jednak dużo stabilniejszym litem i większą łatwością sterowania. Nie da się ukryć, że wiele z nich jest już fabrycznie wyposażana przez producentów w kamery, dzięki którym możemy filmować okolicę z lotu ptaka. Jakie modele dronów z kamerą można polecić? Syma X8C Syma X8C to chyba jeden z najbardziej przystępnych cenowo dronów, wyposażonych w kamerę. Ma klasycznie cztery śmigła, chronione specjalnymi osłonkami zapobiegającymi ich uszkodzeniu np. podczas kraksy. Dron ma dwa tryby lotu – wolny i szybki, oczywiście pierwszy jest przeznaczony dla amatorów dopiero zaznajamiających się z pilotażem, natomiast drugi – dla nieco bardziej zaawansowanych pilotów. Co ważne, Syma X8C jest podświetlany silnymi diodami LED, które nawet w ciemności pozwalają na zlokalizowanie urządzenia, a co za tym idzie – nocne loty. Dron z pilotem łączy się za pośrednictwem częstotliwości 2,4 GHz i czterech kanałów. Rzecz jasna, istotna jest tutaj kamera, która ma 2 Mpix rozdzielczości i pozwala na nagrywanie filmów HD oraz robienie zdjęć. Zasięg tego drona to ok. 50–100 metrów, natomiast czas lotu przy pełnym naładowaniu akumulatora to ok. 7–10 minut. Syma X8C kosztuje niecałe 500 zł. DJI PHANTOM 3 4K A może zamiast amatorskiego drona potrzebujecie czegoś bardziej wyszukanego, przeznaczonego do profesjonalnych zastosowań? W takim razie z pewnością powinniście zainteresować się modelem DJI PHANTOM 3 4K. W tym przypadku elementem, który zwraca uwagę, jest oczywiście kamera 12 Mpix, która potrafi nagrywać filmy w rozdzielczości 4K, z prędkością 30 klatek na sekundę. To jednak nie koniec pozytywów, ponieważ DJI PHANTOM 3 4K może na jednym ładowaniu latać ok. 25 minut, co jest naprawdę niezłym wynikiem. Dron ma również łączność Wi-Fi, za pomocą której możemy np. przesyłać obraz na żywo prosto do naszego smartfonu. DJI PHANTOM 3 4K został w pełni zautomatyzowany, ponieważ jeśli np. kończy mu się bateria lub zgubiliśmy z nim łączność, sam odnajdzie za pośrednictwem GPS miejsce swojego startu i powróci do niego. Sporą barierą w tym przypadku może być cena, która wynosi ok. 3600–5500 zł. ACME Zoopa Q420 Cruiser HD Powróćmy do tańszych modeli, a mianowicie dronu za ok. 320–390 zł. Ten lekki i poręczny sprzęt może pochwalić się zasięgiem do 80 metrów i czasem lotu na jednym ładowaniu wynoszącym ok. 8 minut. Najbardziej interesuje nas kamera, ponieważ w tym sprzęcie producent zainstalował sportową kamerę FlyCamOne Nano HD, która potrafi kręcić filmy HD. Jest ona oczywiście zsynchronizowana z pilotem zdalnego sterowania, dzięki czemu po naciśnięciu przycisku możemy np. zrobić zdjęcie lub zatrzymać/rozpocząć nagrywanie filmu. Komunikacja odbywa się na paśmie 2,4 GHz. Tutaj także nie zapomniano o osłonach na śmigła oraz mocnych diodach LED, które – świecąc pod spodem drona – pozwalają na jego łatwą lokalizację, np. w nocy. XBLITZ RAIDER Jeśli poszukujecie czegoś jeszcze tańszego, być może zainteresuje was model XBLITZ RAIDER, kosztujący w zależności od dostępnych dodatkowych akcesoriów ok. 200–250 zł. W tym przypadku też mamy do dyspozycji kamerę, która może nagrywać filmy w jakości HD i zapisywać je na karcie microSD. Sprzęt na jednym ładowaniu wytrzymuje ok. 6–9 minut lotu, przy zasięgu wynoszącym 50–100 metrów. O pasmo i jego zakłócenia nie powinniśmy się martwić, gdyż jest tu klasyczne 2,4 GHz. Producent nie zapomniał o diodach LED, które pozwalają na nocne loty dronem. DJI PHANTOM 3 ADVANCED Na koniec coś z naprawdę wysokiej półki, bo kosztujący ok. 3500–4500 zł dron DJI PHANTOM 3 ADVANCED. Ten profesjonalny sprzęt wiele funkcji dziedziczy po wspomnianym wcześniej w tym poradniku modelu PHANTOM 3 4K. Mamy tu możliwość przesyłu wideo na paśmie 2,4 GHz, zasięg aż do 2000 metrów, 12 Mpix kamerę potrafiącą nagrywać filmy Full HD i wykonywać zdjęcia oraz inteligentny akumulator, pozwalający na 20 minut lotu drona. Jest też funkcja auto startu, powrotu do miejsca startu po zgubieniu zasięgu i bezpiecznego lądowania w przypadku wyczerpującego się akumulatora. Cena jest dość mocno zróżnicowana, a to ze względu na fakt, żeurządzenie jest sprzedawane w różnych wariantach zestawu.
Dron z kamerą – przegląd wybranych modeli
Oto debiut, który zachwyci fanów powieści Grzesiuka, Tyrmanda i tych, którzy pragną zatopić się w historiach z okresu dwudziestolecia międzywojennego. „Czarny charakter” to jednak nie tylko kolejna powieść retro, w której możemy przemierzać ulice Warszawy i napawać się jej klimatem. Stachniak pokazuje nam miejsca, do których dotąd niewielu pisarzy chciało czytelnika prowadzić, a w dodatku stara się opowiadać swoją historię językiem ludzi, którzy funkcjonowali w takich właśnie, mrocznych zakamarkach miasta. Więcej niż powieść Pod względem faktograficznym opis półświatka przedwojennej Warszawy wydaje się chwilami tak bogaty, że aż ginie z oczu sama intryga, czyli losy dwóch młodych chłopców, którzy wzrastali, nasiąkając od maleńkości przestępczą atmosferą. Autor prowadzi nas do burdeli, mordowni, domów gry, pokazuje, jak funkcjonowały gangsterskie imperia i jaką drogę przebywali młodzi adepci, którzy chcieli robić karierę w tym fachu. Do tego stopnia skupia się na detalach, na języku ulicy, specyficznej gwarze, zasadach obowiązujących w tym środowisku, że trochę zaniedbuje pogłębienie portretów psychologicznych swoich bohaterów. To połączenie fabuły z iście reportażowym rozmachem i konsekwentnym stosowaniem słownictwa gwarowego oraz sporą ilością przypisów może z początku przytłoczyć. Dla wielu czytelników może jednak stanowić o wyjątkowym uroku tej pozycji. Brutalnie, realistycznie, barwnie Mimo wszystko „Czarny charakter” jest nieskomplikowaną powieścią o przyjaźni i pragnieniu zemsty. Akcja może nie toczy sie porywająco szybko, ale liczy się właśnie rozbudowane tło i klimat tej historii. Świat kieszonkowców, włamywaczy, fałszerzy, zwyczajnych bandziorów, speców od mokrej roboty, sprzedajnych glin i prostytutek, w który wchodzimy wraz z bohaterami, ma wiele twarzy. Jedną z nich jest zwyczajna bieda, która popycha bohaterów na taką drogę i sprawia, że nie dostrzegają innych rozwiązań. Przedwojenna Warszawa, opisywana czasem jako Paryż północy, dla większości jej mieszkańców wcale nie była rajem. Jedni próbowali po prostu przeżyć, zawalczyć o swoje, a inni, wykorzystując swoje umiejętności „organizacyjne” i brak skrupułów, tworzyli struktury własnych „przedsiębiorstw”, z których najsłynniejsze było polsko-żydowskie imperium, zarządzane przez „Tatę Tasiemkę” i „Doktora Łokietka”. Warszawa wolna, zniszczona i tłamszona Stachniak rozciągnął akcję nie tylko na okres przedwojenny, ale również na czas okupacji oraz pierwsze lata stalinowskiej „opieki”. Możemy więc przyjrzeć się temu, jak środowisko przestępcze radziło sobie w tym okresie, jak wiele się dla jego przedstawicieli zmieniło. Dopiero w czasie takiej próby, wychodziło na jaw, kto zachował jeszcze resztki człowieczeństwa, a kto myślał tylko o sobie. Oprócz wszystkich autentycznych i fikcyjnych postaci, których losy wplecione zostały w fabułę, chyba najważniejszym bohaterem „Czarnego charakteru” jest samo miasto. Żyjące, cierpiące, a potem odbudowywane z gruzów. Bardzo dobry debiut, który szczególnie spodoba się tym, którzy lubią historię i przyglądanie się ciemniejszym stronom życia miasta. Źródło okładki: www.wydanictwoznak.pl
„Czarny charakter” Łukasz Stachniak – recenzja
Od lat fascynują rzesze fanów – urokiem, spojrzeniem, gestem. Ich styl wciąż inspiruje kolejne pokolenia, a zagrane przez nie role na stałe weszły do kanonu największych filmowych dzieł. Aktorki Hollywood są inspiracją dla wielu kobiet na całym świecie, a ich niesamowite kariery często są spełnieniem marzeń każdej, małej i dużej, dziewczynki. Któż by nie chciał przeczytać o swojej ulubionej filmowej idolce, powoli odkrywając sekrety z jej życia, i przez moment wejść za kulisy, zobaczyć, co dzieje się poza zasięgiem kamer. Życie na planie i życie prywatne – największe gwiazdy dużego ekranu Hollywood są źródłem nieustannej fascynacji i podziwu. Chcemy być jak one, wyglądać jak one i żyć jak one. Często jednak okazuje się, że na pozór bajkowe życia skrywają wiele mrocznych sekretów oraz przyziemnych problemów, dobrze znanych każdemu z nas. Nie zmienia to jednak faktu, że aktorki są idealizowane, a historie ich życia i kariery obrastają w fascynujące mity i legendy. Dzięki biografiom mamy szansę zajrzeć za kurtynę i przekonać się, co tak naprawdę skrywają największe gwiazdy. Śniadanie z Audrey Audrey Hepburn to jedna z najsłynniejszych gwiazd Hollywood, ikona klasy i wdzięku. Piękna aktorka o hipnotyzującej urodzie jest inspiracją i wzorem do naśladowania dla wielu fanek niewymuszonej elegancji i szyku. „Oczarowanie. Życie Audrey Hepburn” to fascynująca opowieść o życiu młodej dziewczyny, która mimo wielu przeciwności spełniła swoje marzenia i spełniła się jako aktorka, na zawsze wpisując się w historię kina. Włoska diwa Sophia Loren to prawdziwa ikona, wielka włoska diwa światowego kina, której niezwykła osobowość i niesłychana uroda zawładnęły sercami fanów na całym świecie. Opowieść o życiu żywiołowej aktorki pełna jest wzruszających historii, podniosłych momentów, ale także wielu zabawnych sytuacji. „Sophia Loren. Wczoraj, dziś, jutro. Moje życie” to niezwykła biografia opowiadająca o kobiecie, która zaczynała jako epizodyczna aktorka, a stała się międzynarodowym symbolem seksu i wiodła bogate życie w świetle fleszy. Najsłynniejsza blondynka Hollywood Marilyn Monroe nie trzeba nikomu przedstawiać. Słynna blondynka o ponętnych ustach i przymrużonych oczach stała się jedną z najsłynniejszych ikon popkultury, a jej wizerunek można dostrzec prawie wszędzie. Mimo upływu lat wciąż przedstawiana jest jak ideał kobiecego piękna i symbol seksu. „Marilyn Monroe. Za kulisami” to opowieść, która skupia się na prywatnym życiu Marilyn, które do dziś jest źródłem nieustannych kontrowersji i tajemnic. Biografia uzupełniona jest o niepublikowane wcześniej zdjęcia, ale także wypowiedzi osób, które znały gwiazdę prywatnie. Aktorka, która została księżną Historia Grace Kelly to przykład pięknej opowieści o życiu, które wydaje się być prawdziwą bajką. Piękna i popularna aktorka wychodzi za mąż za najbardziej pożądanego kawalera świata, księcia Monako. Jednak pod fasadą idealnego życia i spełnienia marzeń kryje się gorzka prawda. „Grace. Księżna Monako” to biografia fascynującej ikony kina, pięknej i podziwianej księżnej, która wskutek tragicznego wypadku odeszła zbyt wcześnie. Książka przybliża życie Grace od wczesnego dzieciństwa przez niezwykłą karierę, fascynujący romans i bajkowy ślub aż po życie w „złotej klatce”. Zabawna dziewczyna (w dodatku śpiewa!) Kariera Barbry Streisand to przykład wspaniałego amerykańskiego snu. Zdolna siedemnastolatka, pozbawiona znajomości, pieniędzy i wsparcia rodziny, postanawia spełnić swoje marzenia i zostać wielką gwiazdą. „Barbra Streisand. Cudowna dziewczyna” to wciągająca opowieść o determinacji, niezwykłym talencie i narodzinach prawdziwej ikony, której nie straszne deski teatru, wymagające role filmowe czy śpiew przed ogromną publicznością.Aktorki Hollywood od zawsze były inspiracją dla wielu kobiet na świecie. Do dzisiaj podziwiamy ich urodę, klasę, zazdrościmy wystawnego życia i kariery. Warto jednak poznać ich historie z nieco innej strony, by przekonać się, że za idealnym obrazem kryją się przyziemne problemy i niekiedy mroczne sekrety.
5 najciekawszych biografii aktorek Hollywood
Lepienie i modelowanie to jedne z ulubionych zabaw przedszkolaków. Formowanie zwierząt, postaci ludzkich, drzew, kwiatów i budynków jest w pewnym wieku dla dziecka niemalże codziennością. Na rynku dostępnych jest wiele produktów umożliwiających takie zabawy. Warto porównać, czym różnią się od siebie ciastolina, plastelina i sprytna plastelina. Którą wybrać? Zabawy plastyczne, takie jak lepienie, modelowanie i formowanie, to doskonały trening dla małych rączek oraz wstęp do nauki pisania i rysowania, ale nie tylko. Kontakt z lepkim, miękkim materiałem pobudza czucie, pozwala obyć się z gładką, choć śliską i dającą się formować powierzchnią plasteliny. Dzięki temu zajęcia z integracji sensorycznej możemy wykonać w domu. Ciastolina – miękka i miła w dotyku Gdy dotyka się ciastoliny, można odnieść wrażenie, że to ciasto na pierogi. Jest miękka, zimna i umiarkowanie lepka. Daje się bardzo łatwo formować i można ją kupić w różnych intensywnych kolorach. Przetrzymuje się ją w specjalnych plastikowych słoiczkach, dzięki czemu później wysycha. Mimo wielu plusów, jak elastyczność i miękkość, minusem ciastoliny jest właśnie to, że dość szybko wysycha. Przy intensywnym używaniu wystarczy na około miesiąc. Później należy kupić nową. Jedną z najpopularniejszych ciastolin jest Play Doh. Wydaje się, że zabawka swoją popularność zawdzięcza nie tyle kolorowym tubom z ciastem, co akcesoriom dołączanym do zestawu. A jest tych zestawów niemało. Obecnie zainteresowaniem dzieci cieszy się komplet Dentysta. Znajdziemy w nim specjalnie zaprojektowaną „głowę” z pustymi miejscami na zęby. Zadaniem dziecka jest odciśnięcie kształtu zęba w przeznaczonym do tego pojemniczku i wstawienie w puste miejsce. Oprócz tego, jak to u dentysty, do wyboru mamy różne wiertła, plomby, szczoteczkę do zębów i inne akcesoria. Play Doh to dziesiątki różnych zestawów. Znajdziemy wśród nich auta, restauracje, wyrabianie biżuterii i wiele, wiele innych. Dostępne są także foremki do odciskania na rozwałkowanym cieście. Cena zestawu zależy od jego wielkości. Sprytna plastelina – nowość Skacze jak piłka, rwie się jak papier, świeci w ciemności, można ją potłuc jak porcelanę lub dowolnie rozciągać. Sprytna plastelina to niemal magiczna zabawka. Na każdym zrobi niesamowite wrażenie. Sprytną plastelinę kupimy w kilku wersjach. Dostępne są: Plastelina standardowa. Plastelina metaliczna. Plastelina wrażliwa na ciepło, która pod wpływem ogrzewania zmienia kolor. Plastelina, która świeci w ciemności. Plastelina transparentna (niewidzialna, przeźroczysta). Plastelina magnetyczna. Zabawa sprytną plasteliną to ogromna frajda. Zabawka w jednej chwili przecieka przez palce, a w drugiej jest już twarda, wystarczy ją odpowiednio ukształtować i mocno ucisnąć. Co równie ważne, producent zapewnia, że nie jest toksyczna, ale bardzo bezpieczna dla dziecka. Mimo to jej minusem i innych podobnych zabawek jest cena. Za opakowanie z jednym kolorem zapłacimy ok. 20 zł. Plastelina – tradycja i trwałość Zwykłą tradycyjną plastelinę zna prawdopodobnie każde dziecko. Już trzylatek często lepi, formuje i modeluje z plasteliny. To zabawka, która pozwala na puszczanie wodzów fantazji, dzięki czemu dziecko poznaje tajniki projektowania i tworzenia trwałych figurek w 3D. Niestety, nie można jej rozciągać. Minusem jest także twardość. Zazwyczaj, by rozpocząć pracę, plastelinę należy najpierw ogrzać w dłoniach. Kupimy ją w wielu kolorach, również tych fluorescencyjnych, czyli świecących w ciemności. Zestawy zawierają od 8 do kilkudziesięciu elementów. Zarówno ciastolina, plastelina, jak i sprytna plastelina są zabawkami wartymi uwagi. Wydaje się jednak, że zabawa najdłużej będzie trwać, jeśli użyjemy pierwszych dwóch zabawek.
Plastelina, ciastolina i sprytna plastelina. Czym się różnią?
Fani produktów spod znaku nadgryzionego jabłka niecierpliwie wyczekiwali tegorocznej edycji imprezy The Apple Worldwide Developers Conference. Jednym z głównych punktów wydarzenia było zaprezentowanie systemu iOS 8, czyli najnowszego oprogramowania na urządzenia Apple'a. Jakie zmiany przyniosło ono w porównaniu do poprzednich wersji? Interaktywne centrum powiadomień — to rozwiązanie, które użytkownikom urządzeń Apple'a ma dostarczyć maksymalnej wygody. W oknie powiadomień systemu iOS 8 znajdują się zarówno tradycyjne smsy, jak i wiadomości z sieci społecznościowych oraz innych aplikacji. Użytkownik wprost z tego samego ekranu ma możliwość odpisania, „polajkowania” czy udostępnienia pewnych treści. Sam decyduje, które aplikacje mogą przesyłać mu powiadomienia. Czy to rozwiązanie funkcjonalne? CEO Apple'a do twierdzącej odpowiedzi dodaje przykład komunikatu, przesłanego przez eBay: „Inny użytkownik właśnie przebił twoją ofertę. Czy chcesz licytować dalej?”. Jak widać, osoba korzystająca z urządzenia może nieustannie monitorować i zmieniać swoje operacje. Usprawniona poczta — nowa skrzynka pocztowa umożliwia wygodne poruszanie się w gąszczu wiadomości. Jeden dotyk sprawi, że zostają one odpowiednio uszeregowane i oflagowane (np. znacznikiem „przeczytaj później”), bez konieczności otwierania listu. Znaczne usprawnienia zauważyć można również przenosząc się do pozycji „Wiadomości tekstowe”. Mówi się, że iOS 8 jest odpowiedzią na wielofunkcyjną, popularną ostatnio aplikację WhatsApp. Uproszczone zostały zwłaszcza rozmowy grupowe: za pomocą prostych gestów można dołączyć lub wyłączyć osobę z danej dyskusji, a także ustawić tryb „Nie przeszkadzaj”, eliminujący dźwiękowe powiadomienia o nowych wiadomościach. Do informacji tekstowej można również dołączyć nagraną wiadomość głosową, co według niektórych wieszczy koniec tradycyjnej głosowej poczty. Kolejną gratką dla fanów będzie inteligentna klawiatura QuickType, rozpoznająca napisane przez użytkownika słowa. Sama je uzupełnia, a dodatkowo zapamiętuje styl rozmowy, jaka toczy się między konkretnymi osobami. Klawiatura odkodowuje również pytania i, niczym w teleturnieju, od razu proponuje możliwe odpowiedzi na wiadomość. Długo wyczekiwanym usprawnieniem jest synchronizacja z OS X, umożliwiająca pracę nad tymi samymi dokumentami zarówno na Macach, jak i urządzeniach, obsługujących iOS 8. Ikony systemowe czytelnie informują, które pliki wymagają kontynuacji prac. Aplikacja HealthKit to nowość, mająca na powrót wyróżnić Apple'a na tle konkurencji. Program ma pomóc użytkownikowi urządzenia w prowadzeniu zdrowego trybu życia, pobierając poszczególne parametry (np. ciśnienie czy stężenie cukru we krwi, długość snu). Skąd aplikacja będzie miała dostęp do takich informacji? Craig Federighi w trakcie konferencyjnej prezentacji objaśnił technologię pobierania parametrów z różnego rodzaju urządzeń przenośnych, takich jak przystawki, opaski czy zegarki. Apple podpisało już kontrakty z kilkoma amerykańskimi klinikami, do których w razie pogorszenia stanu zdrowia pacjenta miałyby trafiać pobrane przez aplikację wyniki. Na uwagę zasługuje również praca, jaką programiści Apple'a wykonali nad ulepszeniem Siri, asystentki każdego korzystającego z iOS użytkownika. Obecnie z Siri można porozumieć się przy pomocy mowy, od razu po włączeniu iPhone'a czy iPada. Wirtualna asystentka otrzymała wsparcie w 22 językach, wśród nich brak niestety polskiego. Siri pomaga aplikacji HomeKit. Wydając jej polecenia, można sterować domowym termostatem, oświetleniem, jak również roletami czy zamkami w drzwiach. Dzięki współpracy z Shazam, do jej umiejętności należy także rozpoznawanie piosenek. Usprawnienia w iOS 8 doczekała się również dziedzina fotografii. Robione przez posiadacza urządzenia zdjęcia automatycznie zapisywane są w chmurze Apple'a – iCloud, co umożliwia natychmiastowe dzielenie się poprawionymi w edytorze fotografiami w określonym kręgu osób. Funkcja przydatna zwłaszcza na imprezach: od klubowego szaleństwa, po imieniny u cioci. Pierwsze 5 GB miejsca na wirtualnym dysku Apple udostępnia bez opłaty. Nowy iOS pozwala nie tylko na dzielenie się wykonanymi zdjęciami czy dokumentami tekstowymi, ale również zakupionymi plikami. Przykład? Aplikacja Family Sharing, która umożliwia zbudowanie sieci maksymalnie 6 kontaktów, powiązanych ze sobą wspólnym numerem karty kredytowej. Rodzina może korzystać z zakupionej przez jednego z jej członków muzyki, ebooków czy aplikacji. Podłączenie dzieci do karty kredytowej rodziców może wydawać się ryzykowne. Rozwiązanie problemu stanowią prośby o zgodę, wysyłane każdorazowo do rodzica w sytuacji, gdy dziecko chce dokonać zakupu. Zakupione gry w systemie iOS 8 zyskają podstawy do bezproblemowego działania. Wszystko dzięki nowej technologii Metal, która pozwala na efektywne wykorzystanie mocy układów urządzenia. Apple rozwiązanie to nazywa rewolucją, umożliwiającą bardzo szybkie generowanie wyświetlanych na ekranie obiektów. Zaprezentowany w czerwcu system iOS 8 do użytkowników trafi jesienią. Będzie obsługiwał takie urządzenia, jak: iPhone 4S, iPhone 5, iPhone 5S, iPhone 5C, iPod touch 5 generacji, iPad 2, iPad z Retiną, iPadAir, iPad mini oraz iPad mini z Retiną. Pamiętaj, by przed wyborem iPhone'a czy iPada sprawdzić, na jakiej wersji systemu iOS będziesz mógł pracować. Jeśli masz możliwość, przetestuj iOS 8 i przekonaj się, w jakim stopniu spełnia twoje wymagania.
10 zmian, jakie przyniesie iOS 8.0
Dietę nordycką, podobnie jak śródziemnomorską, zalicza się do najzdrowszych modeli żywienia na świecie. Jej korzenie sięgają czasów Wikingów – skandynawski jadłospis opiera się na regionalnych produktach i żywności ekologicznej, która pochodzi z nieskazitelnie czystych terenów. Ryby, owoce morza i… wodorosty Skuteczność diety nordyckiej potwierdziły liczne badania naukowe, dlatego jej popularność nieustannie rośnie. Co takiego jedzą Duńczycy, Szwedzi czy Norwegowie, że mogą długo cieszyć się zdrowiem i świetną kondycją? Skandynawska kuchnia od wieków opiera się na tłustych rybach morskich – jednym z najważniejszych źródeł białka i nienasyconych kwasów tłuszczowych. Kwasy omega-3, które się w nich znajdują, regulują gospodarkę lipidową, m.in. wpływają na zmniejszenie stężenia „złego” cholesterolu we krwi, wspierają działanie układów nerwowego i immunologicznego. Ryby i owoce morza to bogate źródła jodu i witaminy D, która zapobiega osteoporozie. Zawierają również cenny selen, który obniża ryzyko rozwoju chorób nowotworowych. Skandynawowie dzięki swym żywieniowym nawykom rzadziej zapadają na cukrzycę typu 2 i rzadziej cierpią na otyłość sarkopeniczną – chorobę związaną z wiekiem, która prowadzi do utraty masy mięśniowej na rzecz tkanki tłuszczowej. Co ciekawe, nasi północni sąsiedzi nie stronią nawet od wodorostów, które dostarczają spore dawki pożytecznych kwasów tłuszczowych, wartościowego białka, składników mineralnych i witamin (A, E, C i z grupy B). Związki bioaktywne, które kryją się w ich składzie, chronią przed nowotworami i chorobami układu sercowo-naczyniowego. box:offerCarousel Zasady diety nordyckiej Zgodnie z założeniami diety nordyckiej potrawy przyrządza się powoli, bez pośpiechu i spożywa je również w skupieniu, bez stresu czy nerwowego zerkania na zegarek. Trzeba dokładnie przeżuć każdy kęs; nie można w tym czasie rozmawiać przez telefon, pracować przy komputerze czy oglądać telewizji. Należy celebrować każdy posiłek. Zgodnie z zasadami diety nordyckiej powinno się ograniczyć spożycie mięsa na rzecz roślin strączkowych, które są dobrym źródłem białka. W codziennym menu musi znaleźć się miejsce dla sporych porcji warzyw i owoców – w ten nieskomplikowany i jakże smaczny sposób można zminimalizować ryzyko rozwoju chorób układu krążenia i zapobiec nadwadze czy otyłości. W diecie nordyckiej nie brak produktów zbożowych, które zawierają korzystne węglowodany złożone (podstawowe źródło energii), witaminy i minerały. To również cenne źródło błonnika pokarmowego, który poprawia profil lipidowy krwi, wspiera procesy trawienne, wydłuża uczucie sytości po posiłku i ułatwia utrzymanie prawidłowej masy ciała. Skandynawowie chętnie sięgają po ciemne pieczywo razowe podobne do pumpernikla – popularne w Szwecji (vollkornbrot) i Dani (smorrebrod). box:offerCarousel Sekret zdrowia Skandynawów Należy wspomnieć, że siły witalne i długowieczność populacja nordycka zawdzięcza również dostępowi do czystych, nieskażonych i często niezamieszkanych rejonów, z których pochodzi naturalna, ekologiczna żywność. Dziewicze tereny dostarczają m.in. czosnek niedźwiedzi, pokrzywę, owoce jagodowe, grzyby, a także mięso dzikich zwierząt i ptactwa. Dziczyzna, jak wiadomo, zawiera mniej tłuszczu niż mięso zwierząt hodowlanych, a obecne w niej kwasy tłuszczowe wyróżniają się zdrowszym składem. Naukowcy przeanalizowali sposób odżywiania i styl życia niemal 60 tys. Duńczyków. Wyniki badań prowadzonych przez 12 lat pozwoliły wskazać produkty charakterystyczne dla diety nordyckiej – żywność, która wywiera szczególnie korzystny wpływ na zdrowie. Do tej grupy zaliczono żytni chleb, ryby, owsiankę, jabłka, gruszki, kapustę i warzywa korzeniowe. Okazało się, że dwa z nich – bardziej niż inne – pomagają wydłużyć życie. U kobiet niższa śmiertelność wiąże się ze spożyciem warzyw korzeniowych (marchwi, buraków ćwikłowych, selera i pietruszki), a za długowieczność mężczyzn odpowiada przede wszystkim obecność żytniego pieczywa w diecie. Nie wolno zapominać, że nieodłącznym elementem każdej zdrowej diety jest regularny wysiłek fizyczny – co najmniej trzy razy w tygodniu przez 30 minut. Można wybrać intensywne marsze, pływanie, jazdę na rowerze lub naukę tańca towarzyskiego.
Dieta nordycka – dieta długowieczności
Wszystkie opony już na etapie projektowania, a później produkcji, mają ustalane wartości dopuszczalnych obciążeń i maksymalnych prędkości, przy jakich mogą być eksploatowane. Często zdarza się, że dwie z pozoru identyczne opony o tych samych rozmiarach i bieżniku mogą różnić się tymi parametrami. Dlatego bardzo ważne jest, aby przy zakupie nowego ogumienia mieć to na uwadze i wybrać taki produkt, który będzie odpowiadał wymaganiom stawianym przez nasz pojazd. Indeks prędkości opon (Speed index) informuje o maksymalnej dopuszczalnej prędkości eksploatacji danej opony przy maksymalnym jej obciążeniu. Jest to zarazem najwyższa akceptowalna prędkość eksploatacji, jakiej nie należy przekraczać. Oznaczono ją kolejnymi literami alfabetu i umieszczono na bocznej powierzchni opony. Indeks nośności opony (Load index) informuje o maksymalnym obciążeniu, które może zostać przeniesione przez oponę przy maksymalnej prędkości, wyrażonej Indeksem prędkości. Indeks podaje również maksymalne dopuszczalne obciążenie opony, jakiego nie należy przekraczać podczas eksploatacji. Wyrażony jest w kilogramach. Zanotowany przy użyciu cyfr, znajdujących się na bocznej powierzchni opony. Oto przykład: 205/50R16 87 W 205/50R16 – rozmiar opony 87 – indeks nośności do 545 kg W – indeks prędkości do 270 km/h Tabela nośności opon Tabela indeksów prędkości Zobacz też: 10 mitów na temat opon
Co oznacza indeks prędkości i nośności opon?
Kruger&Matz to nie tylko producent smartfonów. W ofercie firmy znajdziemy również tablety przygotowane z myślą o różnorodnych zastosowaniach. Są to urządzenia o mniejszej lub większej przekątnej ekranu, oparte na systemie Android lub Windows. Poniżej przedstawiamy pięć najbardziej polecanych modeli. Wbrew pozorom wybór tabletu nie należy do najłatwiejszych zadań. Musimy określić, do czego urządzenie ma służyć i jaka przekątna ekranu nas zadowala. Na tej podstawie dobieramy resztę parametrów, w tym system operacyjny, który w przypadku tabletów ma duże znaczenie. Na szczęście firma Kruger&Matz ma kilka interesujących modeli. Eagle 801 Za około 500 złotych dostępny jest budżetowy Eagle 801, wyposażony w 8-calowy ekran działający w rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. Wielkość przekątnej jest idealna, by na wyświetlaczu komfortowo przeglądać treści i nie mieć problemów z wykorzystywaniem urządzenia w terenie. To drugie jest ułatwione dzięki obecności modemu 3G. Dzięki niemu będziemy mieć dostęp do Internetu mobilnego. W Eagle 801 zastosowano wydajny, 4-rdzeniowy procesor Intel i 1 GB pamięci RAM. W przypadku Androida 5.0 Lollipop powinno to wystarczyć do komfortowego użytkowania tabletu. Eagle 1064.1G Jeżeli 8 cali to za mało, za około 700 złotych możemy kupić tablet z przekątną ekranu niemal 10 cali. Eagle 1064.1G, bo o nim mowa, działa w rozdzielczości 1280 x 800 pikseli. Największą zaletą jego jest wydajność. Urządzenie jest wyposażone w 4-rdzeniowy procesor taktowany zegarem 2 GHz. Producent zadbał również o przyzwoity układ graficzny i 2 GB pamięci RAM. Dzięki temu możemy grać w bardziej wymagające gry. Uzupełnieniem konstrukcji jest moduł 3G oferujący dostęp do mobilnego Internetu. Do dyspozycji mamy wyjście mini HDMI, dzięki któremu obraz z tabletu wyświetlimy na monitorze lub telewizorze. Eagle 975 Pozostając przy Androidzie, warto rozważyć zakup Eagle 975 za 750 złotych. Największą zaletą tego modelu jest 9,7-calowy ekran IPS działający w rewelacyjnej rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli. Zapewni on doznania wizualne na najwyższym poziomie. Reszta specyfikacji nie odbiega od wyświetlacza – sercem jest tu 4-rdzeniowy procesor Intel taktowany z maksymalną częstotliwością 2,16 GHz. Jest on wspomagany przez 2 GB pamięci RAM, a na system i pliki przygotowano 16 GB przestrzeni. W konstrukcji nie mogło zabraknąć modułu 3G, wyjścia HDMI i slotu na kartę microSD. Edge 1160 Za około 1300 złotych można kupić Edge 1160. To tablet oparty na systemie Windows 10, który może nam posłużyć także jako notebook. Wygodę użytkowania zapewnia duży, 11,6-calowy ekran Full HD oraz specjalna regulowana podstawka. Dzięki tej ostatniej ekran ustawimy pod takim kątem, jaki odpowiada nam najbardziej. Do zestawu można dokupić dołączaną klawiaturę, która w połączeniu z systemem Windows 10 zaoferuje nam możliwości pełnoprawnego notebooka. Kupując Edge 1160, można zatem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Edge 1161 W cenie 2000 złotych możemy zaszaleć jeszcze bardziej. Kruger&Matz proponuje bowiem Edge 1161, czyli najbardziej zaawansowany tablet w ofercie firmy. Podobnie jak Edge 1160, został on oparty na systemie Windows 10. W tym przypadku otrzymujemy jednak znacznie bardziej zaawansowaną specyfikację – procesor Intel Core M, 4 GB pamięci RAM oraz 64 GB pamięci wewnętrznej. A wszystko to przy 11,6-calowym ekranie Full HD i gustownej, metalowej obudowie z pasywnym systemem chłodzenia. Tablet na każdą okazję Kruger&Matz posiada w swojej ofercie tablety, które sprostają wielu oczekiwaniom. Są to zarówno tanie urządzenia do korzystania z multimediów, jak i nieco bardziej zaawansowane konstrukcje, które mogą posłużyć jako klasyczny notebook. Z pewnością spośród powyższych propozycji każdy znajdzie coś dla siebie.
Najlepsze tablety marki Kruger&Matz - styczeń 2016
Składany rower? Po co ci to? Dla wielu entuzjastów kolarstwa zakup takiego sprzętu to niepojęta ekstrawagancja. Tymczasem miejski składak bardzo przydaje się osobom niestroniącym od ruchu nawet wtedy, gdy mają na sobie ubranie od Diora. Widok mężczyzny w idealnie skrojonym garniturze za kilka tysięcy złotych lub supereleganckiej pani w garsonce godnej prezes banku poruszających się na czymś przypominającym skrzyżowanie hulajnogi z rowerem budzi coraz mniej emocji. Na szczęście. W tym wypadku moda idzie ramię w ramię ze zdrowym rozsądkiem (czego nie można powiedzieć np. o modzie na szpilki). Dlatego poszerza się oferta producentów rowerów miejskich składanych. Na co zwrócić uwagę przy jego kupnie? Zalety składaka Można się nad nimi długo rozwodzić. Po pierwsze, moda. Jeśli bawi nas to, że zawsze jesteśmy trendy i znajomi podpatrują, co nosimy, gdzie bywamy i z jakiego sprzętu korzystamy, posiadanie takiego rowerka to oczywistość. Ponadto są modele bardzo efektowne… Po drugie, ekologiczny styl życia. Do tego trzeba być nie trendsetterem, ale osobą wrażliwą na potrzeby innych ludzi i środowiska. W końcu odpalanie samochodu, by pokonać kilometrową trasę po równej drodze, to dopiero jest ekstrawagancja. W dodatku szkodliwa dla wszystkich. Po trzecie, składak jest idealnym środkiem komunikacji w miastach, gdzie ulice są wciąż zatłoczone. Pozwala ominąć korki, jest też bardzo zwrotny. Składak Dahon Mu Uno. Ma aluminiową ramę. Jednobiegowy z hamulcem pedałowym w piaście. Wymiary złożonego roweru: 26 cm x 78 cm x 66 cm. Dla rowerzystów o wzroście 142–193 cm. Maks. obciążenie: 105 kg. Cena: 1950 zł. Po czwarte, zdrowie fizyczne i psychiczne. Kręgosłup człowieka unieruchomionego godzinami przy biurku, a później zamkniętego w samochodzie jak brojler w klatce, nie może być zdrowy, a chory kręgosłup oznacza kłopoty dla całego organizmu. Po piąte, praktyczność tego sprzętu. W ciągu kilku sekund można go złożyć, umieścić w pokrowcu i włożyć do bagażnika samochodu, zostawić w szatni, w recepcji lub zabrać ze sobą do biura – wnoszenie roweru do firmy może być zabronione, ale torby? Pokrowiec na rower składany 16-20 cali Zator.Do rowerów składanych o kołach 16–20-calowych. Lekki, wytrzymały materiał. Wymiary po złożeniu: 30 cm x 20 cm. Cena: 109 zł. Wady składaka Każdy miejski składak powinien mieć w nazwie słowo „kompromis” . Bo za normalną cenę nie kupimy roweru, na którym można pobić rekord prędkości, a zaraz potem zapakować go do pudełka na pizzę. Te modele mają kilka ograniczeń. Na pewno nie pojedziemy na nich bardzo szybko, bo mają kółeczka o 16–20-calowej średnicy. Z powodu małych kółek bardziej też odczuwa się nierówności. Niewielkie rozmiary ramy powodują, że jazda na dłuższych dystansach jest bardzo niewygodna. Ważą stosunkowo dużo – ok. 11 kg. Powodem są zawiasy i inne elementy, które zabezpieczają rower przed „złożeniem się” na środku drogi. Z tym wiąże się też ograniczenie obciążenia – osoby ważące sporo ponad sto kilogramów będą musiały szukać specjalnie wzmacnianych konstrukcji. Jak kupować? Najpierw ustalmy, gdzie będziemy z niego korzystać. Jeśli w mieście, na równej drodze, to możemy się zdecydować na rowerek o małych, mniej więcej 16-calowych kółkach. Jeśli część trasy to wertepy, wybieramy większe koła, o średnicy powyżej 20 cali. Pamiętajmy przy tym, że gdy koła są większe, rosną gabaryty całego roweru, również po złożeniu. Ważną sprawą są pieniądze. Rowerki składane nie należą do bardzo tanich. Na rynku ich ceny rozpoczynają się od ok. 600 zł (zwykłych rowerów miejskich od ok. 350 zł). Składak aluminiowy 3 biegi.Trzybiegowy z manetkami obrotowymi. Rama ze stali hi-ten, z rur hydroformowalnych. Koła 16-calowe. Przerzutka tylna w piaście. Regulowane siodełko: 65–92 cm od gruntu. Wymiary po złożeniu: 68 cm x 58 cm x 42 cm. Waga: 11,7kg. Cena: 619 zł. Osobna dyskusja toczy się między cyklistami w sprawie przydatności biegów, które zwiększają masę i cenę roweru. Na pewno można zrezygnować z nich w miastach leżących na płaskich terenach. Jeżeli czekają na nas pagórki i podjazdy, warto zainwestować w rowerek z trzema biegami. Na rynku są też luksusowe składaki z większą liczbą biegów. Rower Mini. Osiem sportowych biegów, 20-calowe koła, aluminiowa rama. Bardzo szybko się składa. Teflonowa powłoka łańcucha w jaskrawym kolorze lime punch skutecznie chroni go przed zanieczyszczeniami. Cena: 2199 zł. Ważnymi cechami dwuśladu są również wygodne siodełko oraz odległość między nim a kierownicą – wysokie osoby mogą się tu zgodzić na kompromis, ale do pewnego stopnia. Miejski rower składany ma sporo zalet i trochę wad. Dlatego gdy decydujemy się na zakup, musimy znaleźć złoty środek.
Najlepszy miejski przyjaciel – rower składany
Mamy wiedzą, że ich mleko jest wyjątkowe, dlatego wiele z nich pragnie karmić swoje dzieci jak najdłużej. Nie trzeba zatem rezygnować z karmienia piersią nawet, gdy kończy się urlop macierzyński. Mama pracująca też może karmić, podobnie jak mama, która ma problemy z przystawianiem maluszka do piersi. Jeśli więc wracasz do pracy albo planujesz weekend we dwoje i nie chcesz przerywać laktacji – odciągaj i przechowuj pokarm na później. Pojemniki na mleko – czym się wyróżniają? Po odciągnięciu mleka najlepiej przelać je do specjalnego pojemnika na pokarm mamy. Różni się on od słoika czy zwykłej butelki tym, że jest wykonany z materiału, który nie wchodzi w reakcję z mlekiem i nie wywiera na nie negatywnego wpływu. Inaczej jest w przypadku szklanych naczyń, które mogą sprawić, że część żywych komórek ulega zniszczeniu. Krótko mówiąc, pojemnik na mleko wyróżnia się tym, że chroni pokarm przed utratą ważnych właściwości. Jak przechowywać i podawać pokarm mamy? Mleko powinno zostać umieszczone w lodówce lub zamrażalniku wraz z datą, kiedy zostało ściągnięte. Szacuje się, że mleko mamy może być przechowywane: W torebce chłodzącej – do 24 godzin. W temperaturze pokojowej – do 12 godzin. W lodówce – do 5 dni. W zamrażalniku (-10°C) – do 2 tygodni. W zamrażarce (-18°C) – nawet do 12 miesięcy. Aby rozmrozić mleko i podać je dziecku, najlepiej wyjąć je nawet kilka godzin wcześniej z zamrażalnika, aby powoli i stopniowo osiągnęło temperaturę pokojową. Gdy to nastąpi, można mleko lekko podgrzać w kąpieli wodnej. Nie powinno się podgrzewać mleka w mikrofalówce ani też podgrzewać zamrożonych, schłodzonych torebek. Nie wolno też rozmrożonego mleka chłodzić ponownie do kolejnego użytku. Rozmrożone mleko, niewykorzystane przez dziecko, należy wylać. Z tego powodu lepiej chłodzić kilka mniejszych porcji niż jedną dużą. Nie zaleca się także dodawania świeżo ściągniętego pokarmu do rozmrożonej porcji. Akcesoria do przechowywania mleka Wiele mam odciąga mleko ręcznie, jeśli jednak robisz to często i potrzebujesz kilku porcji pokarmu, najlepiej skorzystać z laktatora ręcznego lub elektrycznego. Ten drugi świetnie się nadaje do regularnego stosowania, jest łagodniejszy i delikatniejszy, dlatego mogą korzystać z niego także mamy z bolącymi, wrażliwymi brodawkami. Po odciągnięciu mleka należy wstawić je do lodówki. Jeśli jednak jesteś w pracy lub na wyjeździe i nie masz takiej możliwości, skorzystaj z chłodziarki, np. Medela – torby z wkładami chłodzącymi, która przetrzyma mleko w chłodzie nawet dobę. Sam pokarm należy przechowywać w odpowiednich pojemnikach, takich jak: Woreczki do przechowywania pokarmu, np. Lansinoh, BabyOno. Plastikowe, zamykane pojemniki na mleko, np. Avent, Tommee, Chicco. Kubeczki wielokrotnego użytku – sprawdzą się do trzymania mleka w lodówce, np. Avent, Canpol Babies. Butelka do przechowywania i mrożenia mleka, np. Medela, Lansinoh. Pojemnik do zamrażania mleka, np. Tommee Tippee, Nuk. Pojemnik podróżny, termoizolacyjny, np. Alfi, Thermobaby. Podczas rozmrażania mleka może dojść do jego rozwarstwienia. Jest to naturalne zjawisko i nie oznacza to, że pokarm jest niezdatny do spożycia. Może się jednak zmienić nieco jego smak, co maluch zapewne wyczuje. Rozmrożone mleko należy wymieszać i w razie potrzeby podgrzać. Przydatnym urządzeniem będzie podgrzewacz pokarmu. Ciepłe mleko można umieścić w termosie z wkładką styropianową. Utrzymuje ona temperaturę do kilku godzin – można więc zabrać gotowe do picia mleko mamy na wycieczkę i podać dziecku wedle potrzeby. Ważne jest, aby po każdym użyciu butelki lub pojemnika na mleko, dokładnie je umyć. Najlepiej jest wygotować we wrzątku lub skorzystać ze sterylizatora.
Przechowywanie mleka mamy – przydatne akcesoria
Z ciastoliną nie ma mowy o nudzie! Ta fantastyczna masa plastyczna pozwala na długie chwile wspaniałej, kreatywnej zabawy. Sprawdzi się zarówno dla jednego dziecka, jak i rodzeństwa. Nieważny jest wiek czy zainteresowania – ciastolina porwie do zabawy maluchów, starszaków i dorosłych. Korzyści z zabawy ciastoliną Mase plastyczne, w tym ciastolina, to nie tylko zabawa. Niosą ze sobą szereg korzyści dla dziecka, w zależności od jego wieku. W przypadku najmłodszych ciastolina doskonale stymuluje zmysł dotyku, jak również koordynację wzrokowo-ruchową. Ponadto sprzyja prawidłowemu rozwojowi integracji sensorycznej oraz kształtuje małą motorykę, a więc paluszki, rączki i nadgarstki. Starsze dzieci, które sprawniej operują dłońmi, podczas prac plastycznych także nie będą się nudziły, ponieważ ciastolina postawi przed nimi niemałe zadanie. Cel – pobudzenie wyobraźni! To, co można stworzyć z miękkiej, przyjemnej masy, ogranicza jedynie wyobraźnia. Dzięki akcesoriom w zestawach zabawa jest jeszcze przyjemniejsza i daje możliwość tworzenia ciekawych kształtów, które można wykorzystać na wiele sposobów, w tym łącząc ze sobą, aby powstały efekt był jak najbardziej realistyczny. Słodkie zestawy Play-Doh Z zestawów ciastoliny możemy zrobić lody, ciasteczka, a nawet tort. Sprawdź, co wybierane jest najczęściej: 1) Ciasteczkowe przyjęcie (cena ok. 49 zł). Jeśli planujesz słodkie party, zestaw ciasteczkowego przyjęcia będzie najlepszym rozwiązaniem. Znajdziemy w nim kolorowe tuby z ciastoliną oraz maszynę do tworzenia przeróżnych kształtów. Wśród nich nie może zabraknąć wyciskarki kremu, patery na ciasto oraz piekarnika. Dzięki akcesoriom zawartym w zestawie babeczki będzie można ozdobić ciastolinowym konfetti, np. kwiatuszkami czy motylkami. box:offerCarousel 2) Zakręcona lodziarnia (cena ok. 58 zł). Maszyna do lodów pozwoli na stworzenie kolorowych słodkich lodów, zarówno gałkowych, jak i kręconych. Akcesoria pozwalają na wyciskanie smakołyków, ale też na zrobienie owocowo-lodowej sałatki. W pudełku odkryjemy szereg takich gadżetów, jak wafelki do lodów, łyżeczki oraz talerzyki. Maszyna posiada wygodną rączkę, dzięki której łatwo można ją zabrać w dowolne miejsce. U jej podstawy są powycinane kształty – można na nich odciskać masę i ozdabiać swoje słodkości. box:offerCarousel 3) Lodowy zamek (cena ok. 74 zł). Ten sporych rozmiarów zestaw pozwoli na prawdziwie artystyczne desery. Do wyboru mamy szereg wyciskarek, które stworzą niesamowite włoskie lody i ozdobne babeczki. Co ciekawe, w zestawie jest zamek-bazę, który może stanowić bazę naszych ciastolinowych lodów, a do tego aż sześć tub z ciastoliną, łyżeczki, wałki, pucharki i wafelki na lody oraz wiele końcówek do wyciskarek, dzięki którym łatwe i przyjemne będzie wyciskanie różnych kształtów mas. box:offerCarousel 4) Tort urodzinowy (cena ok. 89 zł). Magiczny tort Play-Doh to prawdziwe arcydzieło. Z łatwością można go zrobić przy pomocy akcesoriów zawartych w zestawie. W omawianym komplecie, oprócz narzędzi do wyciskania masy i foremek do kształtowania dekoracji, jest także sześć świeczek, nóż i widelec oraz dwa talerze, aby poczęstować gości jubilata. box:offerCarousel
4 słodkie zestawy ciastoliny od Play-Doh
Noc sylwestrowa jest czymś wyjątkowym. Nie wiesz w co się ubrać, żeby wyglądać pięknie, ale nie wydawać jednocześnie połowy pensji? Sprawdź naszą listę sukienek do 200 złotych. Z nami na pewno znajdziesz coś wyjątkowego! Sukienki dopasowane box:offerCarousel Ubrania o takim kroju podkreślą każdy atut sylwetki. Suknie dopasowane o długości mini dobrze sprawdzą się na przyjęciu w gronie znajomych lub w klubie. Z kolei kreacje dopasowane o długości midi można założyć zarówno na sylwestra, jak i każdą inną okazję. Noc sylwestrowa rządzi się jednak swoimi prawami i warto kreację tego rodzaju wzbogacić o różne błyskotki. Najefektowniej wyglądają przylegające suknie, które ozdobione są cekinami. To właśnie cekiny sprawią, że każdy twój ruch na parkiecie będzie zauważony! box:offerCarousel Jeśli jednak nie lubisz rzucać się w oczy, a noszenie kreacji o dopasowanym kroju sprawia ci przyjemność, to mamy dla ciebie coś równie ciekawego. Przylegające do ciała sukienki z koronką. Tak samo dobrze podkreślają figurę, a przy tym wyglądają uroczo i delikatnie. Niektóre z nich są wzbogacone o falbany, inne o baskinki. Wśród nich znajdą się też takie najedno ramię. Wybór jest naprawdę ogromny. Sukienki rozkloszowane box:offerCarousel Suknie rozkloszowane są wyjątkowo dziewczęce i eleganckie. Doskonale prezentują się na każdej sylwetce. Kreacje w odcieniach czerwieni są szczególnie seksowne. Z kolei kobieta ubrana w rozkloszowaną sukienkę w kolorze niebieskim wygląda tajemniczo. Suknie rozkloszowane, zazwyczaj te, które mają stonowany kolor, często są urozmaicane różnymi falbanami oraz ozdobami. One także sprawią, że w sylwestrową noc będziesz wyglądać niepowtarzalnie. Jeśli jednak nie jesteś zwolenniczką kolorowych i strojnych kreacji, warto postawić na rozkloszowaną małą czarną – klasyczną sukienkę, którą będziesz mogła założyć na wiele innych okazji. Sukienki maxi box:offerCarousel Sukienki maxi są modne od kilku sezonów i wiele wskazuje na to, że szybko się nie znudzą. Kreacje sięgające do ziemi doskonale sprawdzą się na balu. Szczególnie efektownie wyglądają takie, które mają odkryte plecy lub rozcięcie do połowy uda. box:offerCarousel Ostatnio modne są również suknie z odkrytymi ramionami, często nazywane ,,hiszpankami". Noc sylwestrowa jest czasem, kiedy można odrobinę zaszaleć i założyć coś oryginalnego, co niekoniecznie sprawdzi się przy innej okazji. Chodzi oczywiście o typowo balowe suknie, a konkretniej o długie kreacje, w których dominuje tiul. W sylwestra warto zaopatrzyć się w suknie tego rodzaju, a szczególnie takie, które poza tiulem mają cekiny, koronki i brokat. Nie pozwól, aby w taką noc ktoś inny cię przyćmił! Podczas sylwestra najważniejsze jest to z kim i jak go spędzamy. A jednak – żeby w pełni doznać uczucia komfortu podczas tej niezwykłej nocy, warto ubrać się w coś, co sprawi, że poczujesz się wyjątkowa i dzięki temu jeszcze lepiej doświadczysz magii ostatniej nocy w 2017 roku. Mamy nadzieję, że nasza lista pomoże ci w wyborze twojej idealnej kreacji.
Najciekawsze sukienki do 200 złotych na sylwestra
Królowa polskich seriali po sześćdziesiątce debiutuje w roli powieściopisarki. Ale czy jej książka to tylko ładniej zapakowany serialowy tasiemiec? Ilona Łepkowska to niekwestionowana królowa polskich seriali. Współtworzyła takie hity jak „Klan”, „Na dobre i na złe” czy „M jak miłość”, które na zawsze zmieniły krajobraz naszej telewizji. Łepkowska napisała też scenariusze takich kinowych przebojów jak „Kogel-mogel” czy „Och, Karol” i jest odpowiedzialna za rozkwit (a czasem i przedwczesny koniec) kilku wielkich karier w polskim show-biznesie. A teraz, nieco po sześćdziesiątce, „królowa” postanowiła spróbować swoich sił w jeszcze jednej roli – powieściopisarki. Jak jej poszło? Mogło być… gorzej! Gwiazda z przypadku Łepkowska w swoim debiucie „Pani mnie z kimś pomyliła” postanowiła wykorzystać swoje ogromne doświadczenie i znajomość show-biznesu. Joanna, główna bohaterka książki, to samotna matka, której głowę zaprzątają jej własne, poważne problemy. Kobieta nie myśli więc nawet o tym, by interesować się plotkami z życia gwiazd, a co dopiero marzyć o byciu jedną z nich. Nie chcąc zawieść Misi, córki, której obiecała wyjazd na kurs językowy do Londynu, Joanna przyjmuje ofertę pracy tłumaczki w produkcji jednego z programów telewizyjnych. Kobieta z trudem odnajduje się wśród celebrytów i telewizyjnych osobowości, nie mając o nich bladego pojęcia. Przypadek sprawia jednak, że to właśnie Joanna staje się nagle jedną z najpopularniejszych gwiazd polskiej telewizji. Jak nie trudno się pewnie domyślić, ten nagły awans społeczny wiąże się z wieloma zabawnymi – a często też szokującymi – perypetiami, bo na miejscu Joanny, w przeciwieństwie do niej samej, chciałoby być wielu. Prozatorski debiut Ilony Łepkowskiej to powieść z gatunku „czy to ty, czy to ja”. Bohaterka, rzucona „na pożarcie” show-biznesowym sępom, na własnej skórze dowiaduje się, jak działa ten cały interes, który ma niewiele wspólnego z blichtrem przedstawianym na stronach kolorowych magazynów. Zajrzeć za kulisy szołbizu „Pani mnie chyba z kimś pomyliła” to nie jest lektura najwyższych lotów. To ładnie opakowana historyjka, dzięki której możemy na chwilę zajrzeć za kurtynę i podpatrzeć, jak działa przemysł rozrywkowy. I to jest chyba w tej książce najciekawsze: samej historii brakuje moim zdaniem głębi, a bohaterom charakteru, ale warto po nią sięgnąć właśnie dla tych zakulisowych smaczków. Łepkowska pokazuje bowiem, jak łatwo jest w dzisiejszych czasach stworzyć gwiazdę i jak równie szybko może ona popaść w zapomnienie. Ciekawy jest też proces powstawania plotki, który opisuje autorka. Wszystko to napisane jest lekko, z humorem i dystansem. Ot, takie czytadło na leniwy weekend albo urlop. Lektura lekka i przyjemna, momentami autentycznie zabawna. Szczególnie polecam próbę rozszyfrowania prawdziwej tożsamości kilku bohaterów, bo jestem przekonany, że Ilona Łepkowska ukryła w ten sposób kilka bardzo znanych nazwisk. A co jeśli ktoś nie interesuje się show-biznesem? To niech potraktuje tę książkę jako ciekawostkę. „Pani mnie z kimś pomyliła” czyta się bowiem szybko, lektura nie nudzi i można się pośmiać. Czego chcieć więcej? Czy Ilona Łepkowska powinna kontynuować swoją przygodę z powieściopisarstwem? Wielki dorobek scenarzystki pokazuje, że autorka ma w sobie jeszcze mnóstwo historii do opowiedzenia. Możemy mieć nadzieję, że jeśli Łepkowska naprawdę zechce napisać kolejną powieść, to postara się nieco bardziej zbliżyć nas do bohaterów, podaruje im więcej głębi, a cała historia będzie nie tylko świetną rozrywką (bo ten egzamin „Pani mnie z kimś pomyliła” zdaje doskonale), ale zmusi nas też do jakiejś refleksji. Książka dostępna jest także jako e-bookw cenie ok. 25 zł. Źródło okładki: www.muza.com.pl
„Pani mnie z kimś pomyliła” Ilona Łepkowska – recenzja
Wielu motocyklistów oprócz kasków nosi również kominiarki. Ich głównym zadaniem jest ochrona szyi oraz karku przed działaniem niekorzystnych czynników atmosferycznych – chłodu, opadów, wiatru, ale także intensywnego promieniowania słonecznego. Dlaczego warto mieć kominiarkę? Choć kominiarka może kojarzyć się wielu osobom ze światem przestępczym, to na głowie motocyklisty spełnia wiele ważnych funkcji. Jej zadaniem – oprócz ochrony przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi – jest zapewnienie odpowiedniej wentylacji skóry głowy i odprowadzanie nadmiaru wilgoci. Ponadto kominiarka (balaklawa) jest niezbędna w przypadku, gdy kask, którego używamy, nie ma wyjmowanej wyściółki i nie można jej uprać. Kominiarka pozwala zachować właściwy poziom higieny. Balaklawa jest przydatna, kiedy zabieramy na przejażdżkę pasażera i dajemy mu własny kask. Jeśli chcemy uniknąć pozostawienia w skorupie czyichś włosów, kominiarka jest świetnym rozwiązaniem, ponieważ można ją uprać łatwiej i szybciej niż wyściółkę hełmu. Kolejną zaletą kominiarki jest to, że podczas bardzo słonecznych dni chroni kark przed bolesnymi skutkami oparzenia słonecznego. Z czego wybierać? Na rynku dostępna jest bardzo szeroka oferta kominiarek motocyklowych. Najtańsze można kupić już od 10 zł – trzeba jednak pamiętać, że mogą zagwarantować jedynie osłonę, ale na pewno nie będą miały właściwości wentylacyjnych. Te cechy wpływają znacznie na komfort jazdy, dlatego warto brać je pod uwagę. Najczęściej można spotkać kominiarki z jednym prostokątnym otworem na oczy lub z dwoma okrągłymi. Wielu producentów oferuje kominiarki zintegrowane z kołnierzem, którego zadaniem jest nieprzepuszczanie zimnego powietrza. Kominiarkę dobiera się najczęściej na podstawie obwodu głowy (mierzonego w centymetrach). Przed zakupem należy sprawdzić rozmiarówkę – może ona się różnić w zależności od firmy. Przegląd kominiarek Oto przykładowe modele kominiarek, na które należy zwrócić uwagę: Kominiarka uniseks firmy Brubeck (koszt na Allegro ok. 65 zł) – jak deklaruje producent, kominiarka została wykonana w technologii bezszwowej, co sprawia, że materiał nie uciska i nie powoduje otarć skóry głowy. Ponadto w warstwie zewnętrznej zawiera jony srebra, które mają odpowiadać za hamowanie rozwoju bakterii oraz powstawanie nieprzyjemnych zapachów. Dostępna w kolorze białym i czarnym. Kominiarka Spaio Moto Line (koszt na Allegro ok. 55 zł) – podobnie jak poprzedniczka, ta balaklawa została wykonana w technologii bezszwowej. Producent deklaruje, że kominiarka ma właściwości bakteriostatyczne oraz przeciwdziałające powstawaniu nieprzyjemnych zapachów. Ponadto struktura warstwy wewnętrznej została opracowana tak, aby odprowadzać powstającą wilgoć na zewnątrz – skóra pozostaje cały czas sucha, nie powodując tym samym żadnego dyskomfortu.
Kominiarki motocyklowe – na co trzeba zwrócić uwagę przy wyborze?
Niech was nie zmylą pozory! Kwiatowy deseń to nie tylko przywilej kobiet. Nasi Panowie mogą wyglądać męsko i modnie, przywdziewając różne elementy garderoby, ozdobione wizerunkiem np. zielonej łąki. Co jest najważniejsze, by czuć się swobodnie i nie wyglądać dziwnie? Umiar! Zresztą ta cecha sprawdza się także w naszych szafach i stylizacjach. Zatem, jak kwiaty mogą służyć Panom? Kwiatowe printy nie tylko dla hipsterów! Można się z nich śmiać, można mówić, że dbają o siebie bardziej niż dziewczęta. Jednak nie da się odmówić im wyczucia stylu i świetnego gustu. Hipsterzy nie tylko sprawili, że męska broda jest znowu modna, ale wprowadzili też kwiaty na salony i wyglądają przy tym szalenie dobrze! Przede wszystkim motyw floral u hipstera dojrzymy na bluzie. Może być rozpinana, bądź z kapturem. Ważne, by zaakcentować ją śmiałymi i ekstrawaganckimi dodatkami. Szalone, markowe buty sportowe to podstawa. Intensywne kolory i fason za kostkę – tak to się nosi. Dorzućmy jeszcze okulary lustrzanki... I nie zdziwicie się, jak i was nazwą hipsterami! Hawajska koszula? W naszym przeświadczeniu utarło się, że koszula w kwiaty dla mężczyzny może wyglądać dobrze wyłącznie wtedy, gdy jest rozpięta i nakładamy ją ze złotym łańcuchem, zawsze pod palmami. Ależ skąd! Dobrze dobrana, dopasowana koszula z motywem kwiatowym bądź dżunglą świetnie sprawdzi się w biurze podczas ciepłych dni. Brzmi dziwnie? Ale takie nie jest! Jeśli uprawiacie wolny zawód... zaskoczycie! Dorzucając do tego sportową marynarkę w pięknej barwie, sprawicie, że wszystkie koleżanki padną z zachwytu. Za to wieczorem postawcie na oldschoolową bluzę. Z butami typu slipper on i w modnej czapeczce z daszkiem każdy będzie wyglądał dobrze. I... oswoi ten kobiecy deseń. Kwiatowy t-shirt Jeśli boisz się wzoru kwiatowego, może warto zacząć od prostego, bawełnianego T-shirtu z delikatnym motywem w łączkę? Wybierz swój ulubiony kolor i wypróbuj taki ubiór podczas urlopu. Z pewnością okaże się, że mnóstwo chłopaków nosi desenie floral. Doskonale skrojone jeansy z podwiniętą nogawką, havaianasy i klasyczne okulary w rogowych oprawkach dodadzą kwiatom bardzo męskiego, buntowniczego charakteru. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby James Dean zechciał nosić kwiaty w takim stylu. Dorzućcie więc słomkowy kapelusz i złamiecie serca wszystkich niewiast na wieczornym spacerze po bulwarach. A jeśli wciąż nie jestem przekonany? Załóż kąpielówki! Tutaj nie trzeba wielkiej odwagi, ale... dobrze dopasowanego rozmiaru. Kiedy się zaopatrzysz w kwiatowe slipki do pływania, wówczas będziesz mógł pomyśleć o ekwipunku prawdziwego plażowicza. Do kwiatów dopasuj... dodatki w kolorach Brazylii! Niech Mundial trwa przez całe wakacje. Zielona i żółta barwa są tak letnie i soczyste, że kwiaty je kochają. Zatem piłka pod pachę i olejek z filtrem do plecaka – daj się ponieść wakacyjnej przygodzie z kwiatowym motywem w tle!
Kwiaty po męsku
Sfinks to jedna z najoryginalniejszych ras kotów. Brak okrywy włosowej przysporzył im zarówno przeciwników, jak i wielbicieli. Jeśli należymy do tej drugiej grupy i planujemy zakup sfinksa, warto poszerzyć swą wiedzę na temat pielęgnacji kotów bezwłosych. Koty bezwłose co pewien czas przychodzą na świat w wyniku mutacji. Przypadki takie znane były z różnych krajów, na przykład z Chin. Protoplaści ras, które zaliczamy dziś do grupy sfinksów, wbrew nazwie nie pochodzą z gorącego Egiptu, lecz z Kanady i Rosji. Sfinksy kanadyjskie to potomkowie pewnej kanadyjskiej kotki, która w latach 60. wydała na świat bezwłose kocięta. Wzbudziły one zainteresowanie hodowców, którzy postanowili utrzymać odpowiedzialny za tę zmianę gen i stworzyć rasę. Wyróżniamy także sfinksy dońskie i petersburskie (peterbaldy). Rasy te mają podobne wymagania pielęgnacyjne. Przyzwyczajane do rozmaitych zabiegów – w tym kąpieli! – od małego, znoszą je cierpliwie i spokojnie. Wynagradzają trud ogromnym przywiązaniem do człowieka. Są dobrymi towarzyszami zabaw dzieci, nie boją się także obcych ludzi. Potrzebują bliskości i uwagi, uwielbiają być przytulane i głaskane. Są jednocześnie niezwykle inteligentne. I… nie są całkowicie bezwłose – ich skóra pokryta jest delikatnym puszkiem, a w dotyku przypomina zamsz lub skórkę brzoskwini. Głaskanie ich jest więc bardzo przyjemne. Temperatura otoczenia To jeden z najważniejszych aspektów codziennej troski o sfinksa. Futro zapewnia kotom utrzymywanie stałej temperatury ciała. Chroni je zarówno przed zimnem, jak i upałem. Pozbawiony okrywy włosowej sfinks jest wrażliwy na skrajne temperatury. W domu powinien przebywać w temperaturze powyżej 20°C. Lubi dostęp do źródeł ciepła (grzejniki) lub ciepłych zakamarków i pieleszy. Jeśli planujemy spacer z ulubieńcem, wypuszczenie go na balkon czy podróż w chłodniejszy dzień, warto rozważyć zakup sweterka dla kota. Do ubranka najlepiej przyzwyczajać już małego kociaka – pupil ubrany po raz pierwszy w wieku dorosłym może czuć się niekomfortowo i próbować ściągnąć sweter. Jeśli sfinks przebywa natomiast na świeżym powietrzu w ciepłe, słoneczne dni, koniecznie należy zakupić dla niego krem z filtrem UV. Wybierzmy kosmetyk o wysokim faktorze, przeznaczony dla dzieci. Kąpiel sfinksa Sfinksy myją się podobnie jak inne koty, ale naturalną kocią toaletę będziemy musieli uzupełnić kąpielami. Mogą one odbywać się raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie – wszystko zależy od aktywności gruczołów łojowych kota oraz od tego, jak długo i skrupulatnie nasz pupil się myje. Gruczoły łojowe w skórze sfinksa produkują dość duże ilości sebum. Substancja ta u innych kotów natłuszcza włosy, u sfinksów natomiast pozostaje na skórze. Skóra kotów bezwłosych jest więc generalnie tłusta, a u niekąpanego regularnie pupila zaczną się na niej namnażać bakterie i może pojawić się trądzik. Ze względów estetycznych hodowcy polecają ponadto częstsze kąpanie jasno umaszczonych sfinksów, u których gromadzące się sebum szybciej staje się widoczne na skórze. Do kąpieli możemy użyć delikatnego, hipoalergicznego szamponu dla niemowląt. W przypadku wysokiej aktywności gruczołów łojowych można użyć także szamponu przeznaczonego dla kotów o przetłuszczającej się skórze i sierści, na przykład Peroxyvet. Sfinksy przyzwyczajane od małego do kąpieli nie boją się wody i spokojnie znoszą wszelkie zabiegi. Prawdopodobnie już hodowca, od którego kupimy kocię, zapoznał malucha z wodą i szamponem. Kąpiel zaczynamy od zapewnienia właściwej temperatury wody. W łazience powinno być ciepło, należy unikać też wszelkich przeciągów, aby kot się nie przeziębił. Woda nalewana do wanny, wanienki lub umywalki powinna być tak ciepła, jak brzuszek kota – niech jej temperatura mieści się w przedziale 32–36°C. Dno wanny warto wyłożyć ręcznikiem lub podkładką antypoślizgową. Ślizgający się kot może się przestraszyć. Najlepiej też napuścić wody do wanny jeszcze zanim przyniesiemy kota do łazienki. Oczywiście jeśli posiadamy akurat wielbiciela kąpieli, dla którego kran jest pasjonującym obiektem do obserwacji, nie ma problemu. Bardziej strachliwy lub nieprzyzwyczajony jeszcze do kąpieli kot może się jednak wystraszyć szumu. Poziom wody powinien wynosić 20–30 cm. box:offerCarousel Przed włożeniem kota do wody wkładamy mu do uszu kawałki waty – uchroni to przewody słuchowe przed zalaniem. To ważne, zwłaszcza że uszy sfinksa są duże i niechronione włosami. Znajdującego się już w wannie lub umywalce kota przytrzymujemy jedną ręką, ale nie przyciskamy. Naszym zadaniem jest tu zapewnienie pupila o swojej bliskości, a nie wywieranie presji. Jeśli kot jest niespokojny, poczekajmy kilka minut, aż przyzwyczai się do myśli o nieuchronności kąpieli, i dopiero wtedy rozpocznijmy mycie. Nie polewamy kota wodą z kranu lub prysznica – zwilżamy całe jego ciało namoczoną myjką lub polewamy wodą z kubeczka, omijając głowę. Następnie myjemy kota szamponem przy pomocy rękawicy myjącej czy niewielkiej, delikatnej gąbki. Najlepszą techniką są krótkie, pewne pociągnięcia myjką w jednym kierunku – w ten sposób upodobnimy zabieg do toalety wykonywanej przez kocią mamę. Pamiętajmy o dokładnym wymyciu przestrzeni między fałdami skórnymi, a także miejsc, gdzie gromadzi się najwięcej sebum, czyli na brzuchu, nasadzie ogona czy łapkach – łącznie z przestrzeniami między palcami. Następnie spłukujemy szampon przy pomocy kubeczka. Koniecznie upewnijmy się, że woda jest wciąż ciepła oraz że spłukaliśmy cały szampon. Po kąpieli dokładnie suszymy sfinksa, aby się nie przeziębił. Świetnie sprawdzi się ciepły ręcznik, najlepiej zdjęty dopiero co z grzejnika. Upewnijmy się, że cały kot jest suchy. Po kąpieli warto nagrodzić cierpliwego ulubieńca kocim przysmakiem. box:offerCarousel Czyszczenie oczu i uszu Ponieważ sfinksy pozbawione są rzęs, wszelki pyłkom i zanieczyszczeniom łatwiej się dostać do ich oczu. W związku z tym oczy sfinksa łzawią częściej niż u przeciętnego kota. W ten sposób zwierzę oczyszcza powierzchnię rogówki z ciał obcych. Następnie łzy gromadzą się i osiadają w kącikach oczu. Powinniśmy regularnie usuwać je przy pomocy wacika nasączonego ciepłą wodą. Możemy także użyć płynu do przemywania oczu, który pomaga utrzymać optymalne nawilżenie gałki ocznej i spojówki oraz złagodzić ewentualne podrażnienia. Przykładowo płyn Optex zawiera wodę chabrową działającą kojąco na spojówki, natomiast preparat firmy Dr Seidel oparty jest na wyciągach ze świetlika i zielonej herbaty, znanych ze swoich właściwości ściągających i łagodzących. Jeśli preferujemy czysty roztwór do przemywania oczu, bez żadnych dodatków – preparat typu „sztuczne łzy” – wybierzmy produkt Frontline Pet Care Eye Cleaner. Równie istotna jak przemywanie oczu jest higiena uszu sfinksa. Uszy kota, pozbawione bariery ochronnej w postaci włosów porastających wejście do małżowiny usznej, produkują więcej woszczyny niż uszy innych kotów. Brązowa, bezwonna wydzielina chroni ucho przed dostaniem się do środka zanieczyszczeń. Jej nadmiar należy jednak usuwać. Wnętrze małżowiny powinniśmy czyścić wacikiem średnio raz do dwóch razy na tydzień. Zbyt częste czyszczenie może prowadzić do podrażnień i stanów zapalnych. Wacik może być nasączony ciepłą wodą, witaminą A w kroplach bądź preparatem przeznaczonym do czyszczenia uszu. Może to być na przykład płyn Otosol stosowany do pielęgnacji i dezynfekcji uszu u kotów i psów. Płyn zawiera ekstrakty z arniki i rumianku, flawonoidy, środki rozmiękczające woskowinę oraz dezynfekujące. Może być stosowany zarówno do rutynowej pielęgnacji, jak i w przypadku stanów zapalnych. Wygodną w użyciu butelkę ma z kolei niezawierający parabenów płyn do mycia uszu firmy Francodex. Preparat dostępny jest w wersji dla zwierząt dorosłych oraz dla kociąt i szczeniąt. Do innych producentów preparatów do higieny uszu należą między innymi Trixie czy Dr Seidel. Zamiast płynu możemy wybrać także chusteczki do czyszczenia. Są odpowiednie do pielęgnacji uszu, oczu i poduszek łap. Higiena jamy ustnej Sfinksy są genetycznie bardziej podatne na choroby zębów i dziąseł niż większość innych ras. Do występujących u sfinksów dolegliwości przyzębia należą na przykład kamień nazębny oraz powstające w jego następstwie nadżerki odontoklastyczne (uszkodzenia zębów powstające przy stanach zapalnych przyzębia). Oczywiście jest to statystyka i nasz pupil wcale nie musi mieć problemów z jamą ustną, jednak profilaktycznie warto przyzwyczajać go od małego do czyszczenia zębów. Do takiego zabiegu potrzebna nam będzie przeznaczona dla kotów szczoteczka do zębów. Może to być szczoteczka z rączką lub zakładana na palec albo też specjalny czyścik. Do tego dobierzmy pastę do zębów dla kotów. Pasty enzymatyczne rozkładają resztki jedzenia osiadające na zębach i tworzące nalot – dzięki temu zapobiegają powstawaniu kamienia nazębnego. Pasta nie wymaga płukania, a jej smak jest na ogół lubiany przez koty. Do producentów past należą między innymi Bio-Dens, Dr Seidel, Trixie, Over Zoo. W przypadku stanów zapalnych dziąseł można umyć kotu zęby także pastą z chlorheksydyną – substancją antybakteryjną, przeciwgrzybiczą i ściągającą. Możemy wybrać na przykład produkt Dentisept. Pamiętajmy, że na stan jamy ustnej zasadniczy wpływ ma dieta. Sfinks powinien dostawać pokarm, który będzie musiał żuć, a nie połykać w całości. Plan żywieniowy kota tej rasy powinien obejmować więc przede wszystkim mięso oraz wysokomięsną karmę mokrą, na przykład Applaws, Catz Finefood, GranataPet, Miamor Fine Fillets, Schesir, Natural Taste Cat. Warto także podawać kotu przysmaki z suszonych kawałków mięsa lub ryby, które zmuszają zwierzę do żucia. Wśród pomocnych w higienie zębów zabawek należy wyróżnić natomiast gryzaki dla kotów. Manicure Przycinanie pazurków to zabieg pielęgnacyjny wykonywany u większości kotów mieszkających w domach. W przypadku sfinksa nie wystarczy jednak skracanie pazurków. Powinniśmy zadbać także o łapki kota. To na łapkach znajduje się najwięcej gruczołów potowych i łojowych. W związku z tym na pazurkach i między palcami odkłada się najwięcej wydzieliny z brudem. Pazurki wystarczy przycinać raz na dwa–trzy tygodnie, jednak czyszczenie łapek powinno odbywać się częściej. Przyzwyczajone do tych zabiegów sfinksy poddadzą się im z cierpliwością. Tutaj przydadzą się wspomniane chusteczki do czyszczenia łap, oczu i uszu. Sfinksy to koty z wyjątkową osobowością, obdarzone inteligencją, szybko uczące się, a przy tym niezwykle towarzyskie i uczuciowe. Aby żyły z nami długo i szczęśliwie, powinniśmy poznać podstawy pielęgnacji kotów tej rasy. Wbrew pozorom nie zajmą nam one zbyt dużo czasu, gdyż sfinksy są cierpliwe i grzeczne – będą więc z nami współpracować nawet przy nielubianych przez większość kotów zabiegach.
Jak właściwie opiekować się sfinksem?
Współczesne samochody mogą pochwalić się świetnym wyposażeniem multimedialnym. Kierowca może korzystać w czasie jazdy z nawigacji, a w czasie postoju z Internetu i szeregu przydatnych aplikacji. Można oglądać telewizję, filmy i grać w gry. Nowoczesne wyposażenie elektroniczne zwiększa także bezpieczeństwo, na przykład dzięki kamerom cofania. Obecnie każdy kierowca, nawet posiadacz kilkunastoletniego auta używanego, może doposażyć swój samochód w takie same rozwiązania. Na początku lat dziewięćdziesiątych szczytem luksusu był monitor, montowany w samochodach premium, pozwalający oglądać telewizję i filmy z kaset video. Minęło ponad dwadzieścia lat i dziś nawet w kompaktowym samochodzie można korzystać z telewizji cyfrowej oraz z Internetu. Pozwala na to ekran wielofunkcyjny, umieszczony w kokpicie. Niestety, nawet osoby, które stać na kupno nowego auta, nie zawsze korzystają z takiego wyposażenia. Wszystko dlatego, że trzeba za nie dopłacać, a ceny są naprawdę wysokie. Dzięki ogólnie dostępnym, prostym i niedrogim rozwiązaniom, każdy może doposażyć nawet kilkunastoletni samochód w świetne multimedia i rozwiązania, znacznie zwiększające bezpieczeństwo. Zacznijmy od najprostszego i najtańszego, a potem przejdziemy do bardziej rozbudowanych. Bezpieczne odbieranie telefonów i więcej ulubionej muzyki Najprostszym urządzeniem w tym zestawieniu jest transmiter samochodowy FM. Sprzęt ma niewielkie wymiary i składa się z małego ekranu LCD, kilku przycisków oraz wtyczki, którą umieszcza się w gniazdku zapalniczki samochodowej. Niestety – to jedyna wada transmitera – na czas działania musi on być stale podłączony do zasilania. Transmiter FM umożliwia słuchanie muzyki z kart pamięci, gdzie jest ona zapisana w formacie MP3. Muzyka odtwarzana jest przez radio samochodowe – trzeba tylko ustalić odpowiednią (dowolnie przez siebie wybraną) częstotliwość FM na transmiterze i taką samą na odbiorniku radiowym. Transmiter FM to wymarzony sprzęt dla osób, które mają zamontowane w samochodach fabryczne głośniki i radioodtwarzacz. Można znacząco poszerzyć jego możliwości za naprawdę niewielkie pieniądze – ceny transmiterów zaczynają się od kilkunastu złotych. Im droższe, tym mają one większe parametry, ciekawszy design i lepszy wyświetlacz. W dodatku nie trzeba nic instalować, podłączać i rozbierać. Kupując transmiter FM do samochodu warto wybierać modele z Bluetooth. Dzięki temu, po skonfigurowaniu telefonu i transmitera, będzie można odbierać połączenia telefoniczne po naciśnięciu jednego guziczka na transmiterze. Głos rozmówcy będzie słyszany w głośnikach samochodu, a kierowca będzie mógł rozmawiać przez telefon w czasie jazdy bez konieczności odrywania rąk od kierownicy i bez konieczności posiadania wymaganego przez prawo zestawu słuchawkowego. Wielofunkcyjne centrum multimedialne w samochodzie Współczesny człowiek musi być stale w kontakcie ze światem, a to oznacza, że jest mu potrzebny łatwy dostęp do poczty elektronicznej i do stron www. Oczywiście, można wozić ze sobą laptop, ale jest poręczniejsze rozwiązanie. W roli centrum multimedialnego w samochodzie najlepiej sprawdzi się siedmio- lub ośmiocalowy tablet, koniecznie wyposażony w modem i moduł GPS. Przede wszystkim trzeba go wygodnie umieścić, tak, aby był widoczny i równocześnie nie rozpraszał kierowcy w czasie jazdy. Szereg dostępnych uchwytów do tabletów pozwoli każdemu dopasować jego położenie do własnych potrzeb. Moduł GPS sprawia, że urządzenie bez problemu będzie pełnić rolę samochodowej nawigacji. Trzeba tylko dokupić odpowiednie oprogramowanie. Tablet nie posiada blokady, zatem można stosować dowolne mapy dowolnego producenta. Wbudowany modem pozwoli korzystać z Internetu w czasie postoju, będzie można przeglądać strony www i odbierać pocztę. Urządzenia z wbudowanym modemem są droższe, ale poręczniejsze w przypadku używania ich w samochodzie i prostsze w obsłudze. Wystarczy tylko umieścić w nich kartę SIM (wiele pozwala na zamontowanie nawet dwóch) i można szybko łączyć się z siecią. Sprzęt pozwala także na wykonywanie połączeń telefonicznych. W przypadku tabletów z dołączanym modemem trzeba go podłączyć za pomocą dołączanego kabla i umieścić w bezpiecznym miejscu. Wstrząsy w czasie jazdy mogą doprowadzić do szybkiego uszkodzenia jedynego portu mini USB w tablecie. Tablet pozwala także na korzystanie z odtwarzacza multimedialnego, dzięki któremu można oglądać filmy i słuchać muzyki. Istnieje także możliwość, dzięki Bluetooth, połączenia tabletu z transmiterem FM. To pozwoli wykorzystywać tablet w roli odtwarzacza muzycznego, gdzie muzyka będzie odtwarzana w głośnikach samochodu. Niektóre urządzenia posiadają także wbudowany dekoder DVB-T i niewielką, rozkładaną antenkę. To pozwala w czasie postojów oglądać polską, cyfrową telewizję. Istnieje także możliwość doposażenia tabletu w dołączany tuner DVB-T z mini anteną (tuner ma rozmiar mniej więcej pudełka zapałek), podłączany do gniazdka mini USB. Bardziej opłacalne jest jednak kupno urządzenia z wbudowanym dekoderem. Warto zwrócić uwagę na pojemność baterii tabletu. Im większa (co też będzie miało wpływ na cenę urządzenia), tym tablet będzie mógł dłużej pracować bez konieczności podłączania go do gniazdka samochodowej zapalniczki. Minimalna ilość pamięci RAM, jaką powinien posiadać tablet, to 512 kb. Urządzenia mają port na karty pamięci, na których można instalować aplikacje, na przykład mapy i oprogramowanie nawigacji. Opłaca się od razu kupić większą kartę pamięci – na przykład 16 GB (należy wcześniej sprawdzić, jaki jest maksymalny rozmiar kart pamięci, obsługiwanych przez urządzenie – może to być 16 lub 32 GB). Najtańsze nowe urządzenie, mające ekran o przekątnej siedmiu cali i wyposażone w moduł GPS i dekoder DVB-T można kupić za około dwieście złotych. Multimedialny zestaw, który poprawia bezpieczeństwo i ułatwia parkowanie Kamera cofania i czujniki parkowania znacznie zwiększają bezpieczeństwo, podczas parkowania samochodu w mieście. Przydatny jest także rejestrator, który zapisuje całą podróż. Dzięki niemu, gdy dojdzie do kolizji lub wypadku, można łatwo udowodnić, po czyjej stronie leży wina. Można dokupować wszystkie urządzenia osobno – kamerę cofania z własnym ekranem, czujniki parkowania z własnym ekranem, rejestrator także z własnym ekranem. Lepiej jednak wybrać zestaw, który składa się z ekranu o przekątnej 4.3 cala, kamery cofania i centralki oraz podłączonych do niej czujników parkowania, umieszczonych po cztery na przednim i tylnym zderzaku. Producenci oferują także niedrogie (ceny rozpoczynają się od 250 złotych) prawdziwie wielofunkcyjne zestawy, które montuje się na lusterku wewnętrznym. Taki zestaw posiada rejestrator z detektorem ruchu, nagrywający w pętli, tylną kamerę szerokokątną (umieszczoną w ramce rejestracji), czujniki parkowania i ekran o przekątnej 4.3 cala, zamontowany na wewnętrznej stronie lusterka w kabinie auta. Rejestrator rozpoczyna nagrywanie po wykryciu ruchu (materiał nagrywany jest na karcie micro SD), przednie czujniki aktywują się po wciśnięciu pedału hamulca, a tylna kamera i tylne czujniki parkowania – po wrzuceniu biegu wstecznego. Ogromna ilość urządzeń elektronicznych pozwala doposażyć każdy, nawet kilkunastoletni samochód w rozwiązania, które do tej pory były dostępne jedynie dla nowych i bardzo drogich aut premium. Dzięki temu można cieszyć się dostępem do multimediów i znacznie większym poziomem bezpieczeństwa.
Własne centrum multimedialne w samochodzie
Dobry krem na okres jesienny i zimowy to podstawa świadomej pielęgnacji skóry. W tym czasie ma ona bowiem styczność z bardzo różnymi warunkami atmosferycznymi, które mogą ją podrażniać i przesuszać. Silny wiatr, deszcz, zmienna temperatura i mróz mogą sprawić, że cera zacznie wyglądać dużo gorzej. Kluczowe jest dobranie kosmetyków, które nie tylko ochronią ją przed czynnikami atmosferycznymi, lecz zapewnią jej dobre nawilżenie i będą odpowiadać na jej największe potrzeby. Jaki krem wybrać na jesień i zimę? Kosmetyki pielęgnacyjne na okres jesienny i zimowy powinny odznaczać się bogatą formułą zawierającą substancje ochronne. Podstawowym zadaniem kremu będzie zniwelowanie negatywnych efektów wystawiania cery na zmienne warunki atmosferyczne. Dobrze sprawdzą się produkty zawierające naturalne oleje i wyciągi roślinne. Nie musimy obawiać się kremów tłustych, szczególnie jeżeli planujemy spędzić dłuższy czas na zewnątrz. Jedynie posiadaczki cery skłonnej do przetłuszczania powinny uważniej dobierać kosmetyki, wybierając kremy o nieco lżejszej formule. Pamiętajmy jednak, że krem na zimę musi także odpowiadać na naturalne potrzeby naszej cery i codziennie ją pielęgnować. Posiadaczki skóry wrażliwej powinny zatem zdecydować się na kremy delikatniejsze i przebadane dermatologicznie, a cery suchej – kosmetyki oparte na substancjach nawilżających. Jesień i zima to szczególnie trudny czas dla skóry naczynkowej, dlatego w jej wypadku kluczowe będą produkty mające w składzie substancje uszczelniające naczynia krwionośne i zapobiegające ich pękaniu. Polecane kremy na jesień i zimę Ivostin Krem ochronny z lipidami na zimę (ok. 20 zł) – idealny krem dla cery suchej i wrażliwej, który uzupełnia niedobory lipidów w cerze. Sprawdzi się zarówno jesienią, jak i w okresie zimowym, ponieważ znakomicie chroni przed zimnem, a dzięki filtrom UV – również przed wpływem promieni słonecznych. Dobrze nawilża, pielęgnuje skórę i jednocześnie nadmiernie jej nie obciąża. Avène Cold Cream (ok. 30 zł) – krem przeznaczony do skóry suchej, skłonnej do podrażnień i wrażliwej. Dzięki zawartości wody termalnej Avène koi skórę i przywraca jej naturalną równowagę. Świetnie sprawdza się podczas zmiennych warunków atmosferycznych dzięki zawartości m.in. białego wosku pszczelego. Mixa Bogaty krem odżywczy z olejkiem (ok. 30 zł) – kosmetyk ma bogatą formułę, która zabezpiecza cerę przed utratą wilgoci na skutek suchego powietrza lub warunków atmosferycznych. Sprawdza się w sytuacjach, kiedy skóra potrzebuje ukojenia i nawilżenia, poza tym zapewnia jej odpowiednią warstwę ochronną. Bioderma Atoderm Nutritive (ok. 30 zł) – w składzie znajdziemy m.in. wyciąg z awokado i masło shea, znane ze swoich dobroczynnych właściwości. Dzięki bogatej formule doskonale ochroni wrażliwą, skłonną do podrażnień cerę. Sprawdza się nawet podczas bardzo niesprzyjających warunków, na które narażona jest nasza skóra w okresie zimowym. Avon Bogaty krem odżywczy Anew Nutri-Advance (ok. 20 zł) – krem doskonale pielęgnuje, odżywia i nawilża skórę, jednocześnie kojąc ją i zwiększając jej elastyczność. Zawartość kwasów omega sprawia, że kosmetyk chroni skórę podczas niskich temperatur, deszczu i silnego wiatru. Sprawia, że cera wygląda na zdrowszą i wypoczętą. Dobry krem na okres jesienno-zimowy to podstawa pielęgnacji twarzy. Niezależnie od typu cery, warto zmienić kosmetyk na taki, który ochroni ją przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych i zadba o odpowiedni poziom nawilżenia. Dzięki takim produktom nie będziemy musieli martwić się ewentualnymi przesuszeniami czy podrażnieniami, a twarz będzie wyglądała zdrowo.
Kremy na jesień i zimę – propozycje do 50 zł
Zakup suszarki do włosów nie jest prostą sprawą. O ile kobiety radzą sobie z tym względnie dobrze, o tyle mężczyznom taki zakup spędza sen z powiek. Jak wybrać najlepszą, a zarazem nie przepłacić? Przyjrzyjmy się nieco bliżej urządzeniom w cenie do 100, 200 i 300 zł. Wśród ofert sprzedawców Allegro znajdziemy całą gamę różnorodnych suszarek do włosów, różniących się nie tylko ceną, ale także parametrami. Jednym z podstawowych jest moc. Im wyższa, tym szybciej suszarka się nagrzewa. Większa moc idzie zazwyczaj w parze z większą siłą nadmuchu, jaki sprzęt może zaoferować, więc suszenie włosów powinno przebiegać sporo szybciej. Włosy należy suszyć jak najkrócej – długotrwałe oddziaływanie ciepłem osłabia ich kondycję, co z kolei prowadzi do łamliwości i utraty blasku. Niższa moc suszarki wiąże się najczęściej z niższą ceną, a wyższa – z większą. Jest to szczególnie widoczne w przypadku markowych producentów. 1400 W suszarka Philips HP 8103 kosztuje ok. 37 zł. Dużo mocniejszy (2200 W) model Philips HP HP8232/00 to koszt ok. 100 zł. Moc to nie wszystko Jak ustaliliśmy, moc suszarki jest ważna. Co prawda, możemy kupić mocną suszarkę w cenie do 100 zł, jednak w większości są to modele dużo gorzej wyposażone niż te w cenach do 200 i 300 zł. Dobra suszarka powinna być wyposażona w funkcję kilkustopniowej regulacji siły nawiewu, przy czym absolutnym minimum są dwa poziomy. To może okazać się szczególnie przydatne, gdy będziemy chcieli stylizować włosy i je podsuszać. Istotna może się okazać funkcja regulacji temperatury, a ta nie jest już tak powszechna. Nawiew zimnego powietrza może utrwalić stworzoną przez nas z pieczołowitością fryzurę. Ciekawym przykładem suszarki wyposażonej w regulację m.in. siły nawiewu oraz funkcję zimnego nadmuchu jest Remington AC9140 (cena ok. 170 zł). Istnieją jeszcze dwie popularne, aczkolwiek mogące brzmieć niezrozumiale dla niewtajemniczonych, funkcje. Pierwszą z nich jest jonizator powietrza. Jony ujemne służą do neutralizacji jonów dodatnich, jakie powstają w trakcie suszenia. Dzięki temu łuski włosa nie otwierają się, co oznacza, że kosmyki pozostaną lśniące i gładkie, a nasza fryzura nie będzie się elektryzować i puszyć. Przykładem suszarki z generatorem jonów jest np. Babyliss 6611E (cena ok. 150 zł). Druga funkcja to możliwość domontowywania dodatkowych nakładek, a konkretnie dyfuzorów. Te z długimi końcówkami pozwalają na unoszenie włosów u nasady, natomiast te z krótkimi nadają włosom objętość i będą szczególnie mile widziane przez posiadaczki kręconych włosów. Suszarką dostępną wraz z bogatym zestawem końcówek jest np. kosztująca ok. 100 zł Remington D5219. W zestawie jest tu nie tylko dyfuzor, ale też koncentrator i końcówka Root Boost, pomagająca uzyskać jeszcze większą objętość włosów. Budżet 100, 200 i 300 zł Suszarkę do włosów możemy bez problemu kupić w tych trzech pułapach cenowych. Jeśli mielibyśmy szukać suszarki, które w cenie 100 zł zaoferuje nam jak najwięcej, to z pewnością dobrze jest zwrócić uwagę np. na model Remington Pro-Air Turbo D5220. Mamy tu m.in. zarówno dużą moc (2400 W), opcję zimnego nadmuchu, jonizację, jak i dyfuzor, tryb Turbo dla szybkiego suszenia włosów oraz możliwość regulacji temperatury. W kwocie do 200 zł warto rozważyć zakup wspomnianej wcześniej suszarki Babyliss 6611E. Oprócz 2200 W mocy i innych funkcji mamy tu m.in. 6 ustawień temperatury i prędkości nadmuchu, funkcję chłodnego nawiewu, jonizację, a także zwiększoną siłę nadmuchu, która według producenta wynosi aż 110 km/h. Dodatkowo suszarka ta cechuje się niskim poziomem hałasu podczas pracy, wynoszącym zaledwie 81,8 dB. Jeśli dysponujemy 300 zł na zakup suszarki, koniecznie musimy zwrócić uwagę na model Philips Dryer HP8280/00. Mamy tu oczywiście dużą moc (2300 W), dyfuzor, jonizator, regulację siły nadmuchu i temperatury itp. Tym, co zwraca szczególną uwagę, jest technologia MoistureProtect. Dzięki niej specjalny sensor podczerwieni na bieżąco mierzy temperaturę naszych włosów i w razie konieczności zatrzymuje nagrzewanie, dzięki czemu włosy się nie przegrzewają.
Suszarka do włosów za 100, 200 i 300 zł
Skrajne zmęczenie za kierownicą i bezpieczeństwo wzajemnie się wykluczają, a zmęczony kierowca stanowi poważne zagrożenie na drodze. Co robić, aby nie zasnąć podczas jazdy i bezpiecznie dojechać do celu? Oto co radzą eksperci z dziedziny bezpieczeństwa ruchu drogowego. Mikrosen to chwilowa utrata świadomości przy w pełni funkcjonującej motoryce organizmu. Ten bardzo krótki i płytki sen trwa przeciętnie zaledwie 1–30 s, ale właśnie w tym przedziale czasu auto rozpędzone do prędkości ponad 100 km/godz. może pokonać dystans nawet kilkuset metrów. Skrajnie zmęczony kierowca najczęściej ma w tym czasie otwarte oczy, ale nie jest w stanie reagować na żadne bodźce napływające z otoczenia. W takiej sytuacji kierowca może nie zarejestrować czerwonego światła na sygnalizatorze, zakrętu na drodze lub samoistnej, niekontrolowanej zmiany pasa ruchu i nie zareagować odpowiednio. Ryzyko mikrozaśnięcia jest tym większe, im bardziej prowadzący auto jest zmęczony. Jak rozpoznać zbliżanie się mikrosnu? Zwykle zaczyna się od ziewania i coraz większego otępienia. Powieki coraz częściej opadają, a kierowca przestaje pamiętać, co się wydarzyło na drodze w ciągu ostatnich sekund jazdy. Do tego mogą się dołączyć dreszcze i powolne opadanie głowy. W tym momencie w głowie doświadczonego kierowcy powinna zapalić się czerwona kontrolka „STOP!” Niestety statystyki mówią, że tak głęboki stan zmęczenia jest przez kierowców bardzo często ignorowany. Nawet 30% wypadków może wynikać z zaśnięcia za kierownicą. Jak przeciwdziałać zaśnięciu za kierownicą? U wielu kierowców pokutuje przekonanie, że w przezwyciężeniu snu całkowicie pomoże mocna kawa, napój energetyczny, głośne włączenie muzyki czy otwarcie okien. Tego typu metody są dobre, ale przynoszą jedynie krótkotrwałe efekty. Często zaraz po wypiciu mocnej kawy stan senności jeszcze się pogłębia, zanim nastąpi czasowa poprawa samopoczucia. Dlatego w razie oznak zmęczenia najbezpieczniej jest robić regularne przerwy w podróży – na kawę, krótki spacer i zaczerpnięcie świeżego w powietrza – a kiedy jest to niezbędne, zdrzemnąć się kilkanaście minut na parkingu. Podczas przerwy można też obmyć twarz zimną wodą, aby poprawić krążenie. Warto również, jeśli to możliwe, zmienić prowadzącego, który jest już wyczerpany wielogodzinną podróżą za kółkiem. Co jeszcze? Przede wszystkim powinniśmy się postarać, aby długa, zwłaszcza samotna podróż nie stała się zbyt monotonna, co niestety zdarza się dość często. Dobrym sposobem jest wówczas ciągłe pobudzanie uwagi, na przykład rozmowami telefonicznymi lub przez CB-radio. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Oczywiście do rozmów telefonicznych zawsze wykorzystujemy zestaw głośnomówiący wbudowany w telefon lub niezależne urządzenie HF (hands free). Przed samotną podróżą warto także zaopatrzyć się w audiobook. Słuchanie ciekawej książki lub nauka języka skutecznie utrzyma u kierowcy stan wzmożonej koncentracji. W czasie jazdy można też podjadać w umiarkowanej ilości słodycze, które dodadzą nam energii. Mocno miętowe cukierki spowodują czasowe orzeźwienie, a intensywne żucie gumy zwiększy aktywność układu krążenia w obrębie twarzy. Warto także zadbać o niższą niż zwykle temperaturę w kabinie i skierowanie strumienia chłodnego powietrza na twarzy kierowcy. Można także kupić na fotel kierowcy pokrowiec z elektrycznym masażerem lub matę wykonaną z drewnianych kulek. Oba rodzaje pokrowców, masując plecy, poprawiają krążenie i przyczyniają się do redukcji uczucia zmęczenia. Są także bardzo proste urządzenia zwane alarmem antydrzemkowym, które w chwili, gdy głowa kierowcy zaczyna opadać w przód lub na bok, natychmiast uruchamia alarm dźwiękowy. Najważniejsze podczas każdej podróży jest zachowanie bezpieczeństwa. Dlatego zawsze należy w sposób w pełni świadomy dbać o kondycję psychofizyczną za kierownicą i nie dopuszczać do niebezpiecznych sytuacji drogowych z powodu przemęczenia. Sprawdza się tutaj powiedzenie: „Lepiej dojechać do celu dwie godziny później, niż nie dojechać nigdy”.
Mikrosen za kierownicą – olbrzymie zagrożenie. Jak go uniknąć?
Rok 2015 był dobrym rokiem dla osób interesujących się historią Azji Środkowej i udziałem Polaków w rozgrywce, która toczyła się tam w drugiej połowie XIX wieku. Najpierw ukazała się powieść Elżbiety Cherezińskiej, opowiadająca o kilku fascynujących postaciach, a niedawno rewelacyjny reportaż będący zarazem biografią. Bohaterem tej nie do końca łatwej do zaklasyfikowania książki jest Bronisław Grąbczewski, podróżnik, rosyjski szpieg i pisarz. Postać to niejednoznaczna, często mylnie oceniana, całkiem inaczej postrzegana w Polsce i w Wielkiej Brytanii. Max Cegielski – pisarz i podróżnik – natrafił na wzmiankę o nim w książce Petera Hopkirka „Wielka Gra”. Wspomniany tam kapitan Gromchevsky zaintrygował Cegielskiego, który najpierw przeczytał wszystko, co o Grąbczewskim napisano, a następnie rozpoczął poważniejsze studia, zamawiając materiały źródłowe z archiwów polskich i zagranicznych. Wreszcie wyruszył w podróż do Środkowej Azji, i to kilkukrotnie. Po czterech latach zaś napisał książkę, która jest nie tylko biografią słynnego podróżnika, ale także reportażem. I może od razu napiszę, że jest to reportaż znakomity. Wielka Gra Tak jak Grąbczewski był niejednoznaczną postacią, tak książka Cegielskiego powinna być analizowana na wielu poziomach. Przede wszystkim należy pamiętać o tym, czym właściwie była Wielka Gra. Ta rozgrywka między dwoma mocarstwami – carską Rosją i Imperium Brytyjskim – toczyła się na bezdrożach Azji, ale także w europejskich salonach. Brali w niej udział także Polacy, a ich rola nie jest do końca jasna. Na azjatyckie stepy trafiali często niejako przy okazji zsyłki na Syberię. Zapewne nienawidzili rosyjskiego okupanta, a jednak to na jego rzecz pracowali w Azji.Świadomość Wielkiej Gry jest wciąż silna w Wielkiej Brytanii. Młodzi Anglicy wybierający się do Uzbekistanu lub Pakistanu czują, że jadą śladami swoich przodków. Polacy nie czują się tam równie swobodnie. Nasz stosunek do narodów środkowoazjatyckich jest często ambiwalentny. Wiele nas z nimi łączy, ale często nie chcemy o tym pamiętać. Historia i współczesność Cegielski wykorzystuje losy Grąbczewskiego do tego, by nam przypomnieć, a może raczej uświadomić, jak silnie spleciona jest historia Kirgistanu, Uzbekistanu czy Tadżykistanu z naszą przeszłością. Co więcej, zdaniem Cegielskiego Wielka Gra nadal się toczy, choć teraz głównym graczem są Chiny. Biografia Grąbczewskiego przeplata się wciąż z opowieścią o podróżach Cegielskiego po Azji, oba te plany zaś uzupełniają się znakomicie. Ta książka nie tylko edukuje, przybliżając postać mało znanego Polaka, ale także poszerza horyzonty, zmuszając do spojrzenia na świat z nieco innej perspektywy. „Wielki Gracz” to książka napisana z rozmachem, jak przystało na dzieło traktujące o ogromnych przestrzeniach Środkowej Azji. Nie sposób oddać mu sprawiedliwość w krótkiej recenzji, dlatego napiszę prosto i zwięźle – niewiele ukazało się u nas równie dobrych książek historyczno-podróżniczych. Niewiele też ukazało się u nas równie dobrych książek o tamtej części świata. Przekonajcie się sami.„Wielki Gracz” dostępny jest także w formie e-booka za ok. 32 zł. Źródło okładki: www.karakter.pl
„Wielki Gracz. Ze Żmudzi na Dach Świata” Max Cegielski – recenzja
Lato to pora roku, którą uwielbia chyba każdy! Czas urlopów i wakacyjnych wyjazdów, wypoczynku na świeżym powietrzu, a do tego upalna, słoneczna pogoda! Nastrój, który nawiązuje do gorących miesięcy, warto również wprowadzić w zaciszu własnego domu. Poprawia humor, koi nerwy, a do tego prezentuje się świetnie. To wszystko osiągnąć można za pomocą dodatków i gadżetów, które nie kosztują wiele. Letni wystrój mieszkania to przede wszystkim style: marynarski, tropikalny, szalone boho, a nawet etno, które inspirowane jest miejscami na kuli ziemskiej, gdzie upał trwa wiecznie. Podczas poszukiwań elementów dekoracyjnych do własnego mieszkania warto zwrócić uwagę na jasną kolorystykę, obfitą w biel, błękity i turkusy, a także zielone akcenty. Letnie inspiracje w salonie – lampiony Lato to czas, który w dużej mierze spędza się na zewnątrz. Można jednak klimat przesiadywania na tarasie przenieść do salonu. Pomogą w tym lampiony i latarenki. Światło przebijające przez szybki sprawi, że wnętrze nabierze wrażenia przytulności. W wakacyjnym stylu będą te wykonane z drewna, również postarzanego lub malowanego na biało. Warto też zastanowić się nad plecionymi z wikliny osłonkami albo rzeźbionym szkłem. Jeśli nie brak nam umiejętności manualnych, można pokusić się o trochę DIY i wykonać własne projekty ze słoików i butelek. Gotowe można też kupić w wielu kolorach i rozmiarach. Najlepiej prezentują się w zestawieniach po kilka sztuk. Letnie dodatki w łazience Wystrój łazienki bardzo często traktowany jest po macoszemu, jednak tu również można wprowadzić powiew letniego nastroju. Do osiągnięcia prawdziwie morskiego klimatu przydadzą się dekoracje z muszli. Pojedyncze mogą ozdobić końcówki wieszaków na ręczniki, stanowić detale na lustrze lub w rogu wanny. Większe okazy świetnie sprawdzą się jako mydelniczkialbo miseczki na drobiazgi: waciki, biżuterię czy kosmetyki. Do tego makieta statku w butelce ustawiona na półce, a kąpiel przypomni pływanie wśród fal. Przedpokój – jak wprowadzić letni nastrój? Powiew lata można poczuć już w przedpokoju. To małe pomieszczenie urozmaicone wyplatanymi dodatkami nabierze zupełnie nowego charakteru. Idealnie sprawdzą się tutaj kosze z wikliny lub trawy morskiej. Można w nich przechowywać kapcie dla gości, parasole przygotowane na letnie burze i inne przedmioty, które powinny być pod ręką. Wspaniałą dekoracją są słomkowe kapelusze. Nawet jeśli nie przepadamy za noszeniem ich na głowie, powieszone na haczyku lub wieszaku przypomną o ciepłych promieniach słońca! Lato w sypialni – dodatki tekstylne Najlepszym sposobem na dodatki dekoracyjne w sypialni są tekstylia. Ich zaletą jest fakt, że nie tylko świetnie wyglądają, ale mają jeszcze swoje zadania praktyczne. W czasie ciepłych pór roku warto wymienić pościel na wykonaną z przewiewnego, antyalergicznego lnu. Jego faktura i naturalne kolory bezpośrednio kojarzą się z wakacjami. Do tego lekkie, bawełniane dywaniki w etniczne wzory oraz poduszki dekoracyjne wykończone frędzelkami w stylu boho. Gorący klimat podkreślą te w kształcie owoców, np. arbuzów, ananasów czy plastrów pomarańczy. Nie można zapomnieć też o tropikalnych printach! Palmy, zielone liście i kwiaty hibiskusa są zawsze na miejscu! Letnie inspiracje to bardzo wdzięczny temat w urządzaniu wnętrz. Obejmują kilka stylów: od marynistycznego aż po boho. Warto choć na krótki sezon zdecydować się na taką aranżację. Spektakularny efekt osiągniemy za pomocą dodatków i gadżetów, które nie wymagają dużych nakładów finansowych!
Gadżety, które wprowadzą letni nastrój do twojego mieszkania
FIFA 15, The Sims 4 – tej jesieni fani cyfrowej rozrywki nie mają zbyt dużo powodów do narzekań. Oczywiście na tych dwóch tytułach lista się nie kończy. Jakie gry dopiero zadebiutowały lub lada chwila pojawią na polskim rynku? The Sims 4 (PC) Wszyscy fani Simsów z całą pewnością nie mogli się doczekać daty 4 września br., kiedy to oficjalnie ukazała się czwarta już seria tej gry. W najnowszej odsłonie producent udostępnił graczom nowy, udoskonalony edytor postaci. Uproszczeniu uległo również budowanie domów. W czwartej części Simsów bohaterowie gry są bardziej uczuciowi. Poza tym, graczom przypadnie z pewnością do gustu fakt, że połączono ambicje postaci z cechami charakteru, pomocnymi w ich osiągnięciu. Najtańszą wersję cyfrową gry na komputery PC znajdziemy na Allegro w cenie ok. 124 zł, z kolei nabycie wersji pudełkowej będzie wiązać się z wydatkiem w kwocie ok. 136 zł. FIFA 15 (PC, konsole) Wielbicielom footballu, gry FIFA szerzej przedstawiać nie trzeba. W jej najnowszej odsłonie (w stosunku do poprzedniczki) poprawiono fizykę piłkarzy i dopracowano sztuczną inteligencję. Jak co roku możemy liczyć na jeszcze lepsze wrażenia wizualne. Grę w wersji na komputery PC znajdziemy na Allegro, dostępną od 130 zł. Na większy wydatek powinni być przygotowani właściciele konsol. Wersja na PlayStation 3 to koszt 193 zł, a na PlayStation 4 – 220 zł. Posiadacze Xboxa 360 powinni się liczyć z wydatkiem rzędu ok. 193 zł. Grę zakupimy na Allegro w ramach przedsprzedaży. Wysyłka nastąpi 24 września br. NHL 15 (konsole) Najnowszy NHL zadebiutował 11 września na konsolach najnowszej generacji – PlayStation 4 i Xbox One. Nabywcy mogą liczyć na jeszcze większą, niż w poprzednich wersjach, dawkę adrenaliny na lodzie. Poprawiono również efekty – gra cieni, animacja fanów czy odbijające się na tafli lodowiska trybuny – to wszystko robi na graczu niesamowite wrażenie. Wersję na PlayStation 3 znajdziemy już od 208 zł, egzemplarze na PlayStation 4 są o 10 zł droższe. Jeśli w domu posiadacie Xboxa, to wariant przeznaczonyna model 360 będzie was kosztować ok. 210 zł, a na One – ok. 219 zł. Destiny (PS 4) Obok Simsów i gry FIFA, Destiny była jedną z bardziej wyczekiwanych przez graczy premierą tej jesieni. Destiny to FPS z elementami RPG. Jeśli cenicie gry za przemyślaną fabułę, świetną ścieżkę dźwiękową i doskonałą oprawę graficzną, to nie mogliście lepiej trafić. Pięć lat pracy oraz budżet opiewający na 500 mln dolarów zrobiły swoje – gra jest dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. Zadowoleni będą z pewnością gracze, którzy lubią eksplorować duże, wirtualne światy i przy okazji bronić resztek naszej cywilizacji przed atakiem niezbyt przyjaźnie nastawionych pozaziemskich przybyszów. Grę na Allegro znajdziecie w cenie od 189 zł. Dead Rising 3 (Xbox One) Już sam tytuł gry w dużym stopniu ułatwia nam domyślenie się, czego dotyczy fabuła. Naszym celem jest pokonanie hord zombie. Trzecia część Dead Rising kusi właścicieli Xboxów otwartym światem, wieloma rodzajami broni i specyficznym, znanym z horrorów, klimatem rozgrywki. Tytuł zadebiutował na polskim rynku 5 września, czyli dokładnie w dniu premiery najnowszej konsoli do gier Microsoftu w Polsce – Xboxa One. Chętni na zakup na Allegro powinni się liczyć z wydatkiem w kwocie ok. 169 zł. Metro Redux (PC) Jeśli apokaliptyczne wizje są wam dobrze znane z literatury i cenicie ich klimat, występujący również w grach, to w waszej kolekcji nie powinno zabraknąć Metro Redux. Jest to w gruncie rzeczy połączone wydanie dwóch tytułów z serii Metro: Metro 2033 i Metro: Last Light wraz z kompletem dodatków. W pierwszej fabuła rozgrywa się w całości w podziemnych tunelach moskiewskiego metra, gdzie po atomowej zagładzie wcielamy się w postać Artema, walczącego z przerażającymi mutantami. W drugiej odsłonie gry mamy już okazję wyjść z podziemi i zwiedzać resztki tego, co zostało po naszej cywilizacji. Na Allegro grę kupimy w cenie ok. 79 zł.
Najgorętsze premiery gier tej jesieni
Jeśli gra wideo zadowalająco się sprzeda, można być niemal pewnym, że powstanie jej kontynuacja. Branża działa pod tym względem podobnie jak świat kina. Nie zawsze sequele są udane, ale w nielicznych wypadkach jakością potrafią przebić oryginał. Wiele gier wideo okazuje się takim sukcesem, że ich twórcy od razu zaczynają prace nad sequelami. Często wypadają one słabiej od oryginału. Zdarzają się jednak przypadki, gdy kontynuacja gry zdobywa znacznie większe uznanie niż pierwsza odsłona. Przedstawiamy cztery gry, którym warto dać szansę, nawet jeśli poprzednia część nas zraziła. 1. „Wiedźmin 3: Dziki Gon” Jednym z przykładów kontynuacji gier wideo, które są jeszcze lepsze niż poprzednie części, jest produkcja prosto z Polski. „Wiedźmin 3: Dziki Gon” wydany na komputery osobiste oraz konsole PlayStation 4 i Xbox One okazał się oszałamiającym sukcesem. Zwieńczenie trylogii opowiadającej o losach Geralta przypadło do gustu zarówno graczom, jak i krytykom. Już poprzednie części zostały ciepło przyjęte, ale „Wiedźmin 3: Dziki Gon” okazał się lepszy pod każdym niemal względem, poczynając od grafiki, a na wprowadzeniu otwartego świata kończąc. Przeczytaj pełną recenzję gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon”. box:offerCarousel 2. „Watch Dogs 2” Bardzo dobrym przykładem kontynuacji, która sprawdza się lepiej niż średnio przyjęty oryginał, jest „Watch Dogs 2”. Gracze poczuli się wówczas oszukani ze względu na podkręcanie jakości grafiki w zwiastunach. Oprawa graficzna w finalnej wersji okazała się znacznie słabsza niż obiecywano, a gra pozostawiała nieco do życzenia również w kwestii grywalności. Na dodatek główny bohater był ponurakiem, z którym trudno się identyfikować. W drugiej części Ubisoft postawił na humor i satyrę, co w połączeniu z usprawnioną mechaniką zaowocował bardzo udanym sequelem. Przeczytaj pełną recenzję gry „Watch Dogs 2”. box:offerCarousel 3. „Titanfall 2” Wśród sieciowych strzelanin „Titanfall” nie był złą grą, ale gracze bardzo narzekali na brak kampanii dla jednego gracza. W przypadku drugiej części twórcy zdecydowali się dodać tryb jednoosobowy, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Kontynuacja futurystycznego shootera nosi tytuł „Titanfall 2”. Daje graczom dostęp do ogromnych mechów i pod wieloma względami wypadł lepiej niż najnowsza odsłona serii „Call of Duty”, w której kampania dla jednego gracza była integralną częścią od samego początku. Przeczytaj pełną recenzję gry „Titanfall 2”. box:offerCarousel 4. „Red Dead Redemption” „Red Dead Redemtpion” to jedna z najbardziej udanych gier w historii, która zachwycała mechaniką, klimatem i wzruszającą fabułą. Mało kto zdaje sobie sprawę, że Rockstar przygotowując swoją produkcję o mechanice zbliżonej do „Grand Theft Auto”, osadzoną fabularnie na Dzikim Zachodzie, tak naprawdę pracował nad... kontynuacją gry o tytule „Red Dead Revolver”. Pierwsza część nigdy jednak nie cieszyła się aż taką popularnością jak jej niesamowita kontynuacja. Przeczytaj pełną recenzję gry „Red Dead Redemption”. Podsumowanie Kontynuacje gier wideo często polegają na odcinaniu kuponów od popularnej już marki. Na szczęście nie sprawdza się to w każdym przypadku, a wśród sequeli głośnych gier można znaleźć prawdziwe perełki. W wielu wypadkach kolejna część może spodobać się nie tylko fanom oryginału, ale też trafić w gusta zupełnie nowych graczy.
Najlepsze kontynuacje gier wideo
Polscy wspinacze zasłynęli z himalajskich osiągnięć, ale niejeden z nich na zawsze został w górach. Na rynku dostępnych jest wiele wspomnień i relacji z himalajskich wypraw. Książki o zdobywcach najwyższych gór wywołują emocje i trzymają w napięciu, nawet gdy wiemy, jak skończyła się opisywana wyprawa. Dziwnym trafem zdobywcy Himalajów są często także dobrymi pisarzami. Zdobywcy Korony Himalajów Jerzy Kukuczka jako drugi człowiek na świecie zdobył wszystkie 14 ośmiotysięczników. Niedługo po zdobyciu Korony Himalajów zginął w górach. Po latach została wznowiona jego książka „Mój pionowy świat”, będąca fascynującą opowieścią o wysokogórskich wyprawach. Najnowsze wydanie zostało wzbogacone pamiętnikiem autora oraz fotografiami z jego rodzinnego archiwum. „Mój pionowy świat” ukazuje trudności w organizacji wypraw himalajskich, środowisko wspinaczy wysokogórskich oraz świat trudno dostępnych szczytów. Kolejnym polskim zdobywcą Korony Himalajów był Krzysztof Wielicki, który zasłynął także jako pierwszy zdobywca Everestu zimą. Z tym wybitnym himalaistą rozmawiał Piotr Drożdż, czego rezultatem jest „Krzysztof Wielicki – mój wybór” – książka przedstawiająca nie tylko górski dorobek Wielickiego, ale jego drogę od wspinaczki skałkowej do Himalajów. Opowieści o ludziach gór „Zwyciężyć znaczy przeżyć” Aleksandra Lwowa to wciągająca opowieść o wybitnych polskich wspinaczach sprzed lat. To barwna historia nie tyle o wyczynach, co o ludziach: przyjaciołach, znajomych i partnerach od liny, zarówno o żyjących, jak i tych, którzy już odeszli. Ciepła i pełna anegdot książka z bogatą dokumentacją zdjęciową wciągnie nie tylko miłośników wspinaczki. Polscy himalaiści oczami Kanadyjki „Ucieczka na szczyt. Rutkiewicz, Wielicki, Kurtyka” kanadyjskiej autorki Bernadette McDonald została doceniona przez ekspertów: wygrała Banff Mountain Book Festival w Kanadzie oraz otrzymała nagrodę Boardman Tasker Prize. To książka o najlepszych latach polskiego himalaizmu i o najwybitniejszych zdobywcach najwyższych szczytów. Autorka szuka przyczyn tego, że Polacy tak wiele osiągnęli w światowym himalaizmie, i ze swadą opowiada o ich wyczynach. Kobiety w Himalajach Nie tylko mężczyźni wspinają się po najwyższych górach. Trafiło tam też parę kobiet. Przez lata pierwszą damą polskiego himalaizmu była Wanda Rutkiewicz, która w książce „Na jednej linie” opisała swoją wielką górską pasję. W życiu Wandy Rutkiewicz były przede wszystkim góry, ale ta książka to także opowieść o przyjaźni, braterstwie, a także trudnościach w relacjach międzyludzkich. Kolejną kobietą zakochaną w najwyższych górach jest Anna Czerwińska. „GórFanka. Na szczytach Himalajów” jej autorstwa to kolejna książka z cyklu górskich wspomnień wybitnej himalaistki. Tym razem opowiada ona o zdobyciu ośmiotysięczników, szczerze przedstawiając swoje emocje i doświadczenia. To obowiązkowa pozycja w biblioteczce miłośników gór. Monika Witkowska zdobyła najwyższą górę świata parę lat temu. „Everest. Góra gór” jej autorstwa to książka napisana w formie dziennika, relacjonująca mozolne zdobywanie najwyższego szczytu, poczynając od przygotowań w Polsce i pakowania, poprzez aklimatyzację i wspinaczkę, aż po zejście i powrót do kraju. Mocną stroną książki jest duża dawka wiedzy o Evereście podana w sposób przystępny i interesujący oraz praktyczne, przyziemne informacje, często pomijane w relacjach ze wspinaczki, odnoszące się do kwestii higieny i odżywiania. Na Allegro znajdziesz wiele książek o polskich zdobywcach Himalajów. To niezwykle fascynujące i inspirujące reportaże, wywiady i dokumenty, które warto poznać.
Polscy zdobywcy Himalajów – 7 najlepszych książek
Balkon jest najczęściej domeną pań domu. Kobiecą rękę można jeszcze bardziej podkreślić, wybierając kwiaty i wszelkie dodatki w prawdziwie babskim wydaniu, czyli w różu i fiolecie. Te kolory są niezwykle popularne na letnich rabatach. Występują w wielu odcieniach, dlatego każda z nas znajdzie coś dla siebie. Panowie, pozwólcie paniom zaaranżować balkon. Może przynieść to ogromne korzyści – np. spokój w sierpniu (wiem, że nie trzeba tego tłumaczyć, odnotuję to jedynie pro forma: RIO 2016). Kwiaty Roślin kwitnących na różowo i fioletowo jest wiele. Oto krótki przegląd najpopularniejszych gatunków i odmian: Pelargonia – prawdziwa królowa balkonów. Najczęściej jest spotykana w czerwonej wersji, ale różowe odmiany są coraz popularniejsze. Roślina ta lubi nasłonecznione stanowisko. Kwitnie praktycznie do pierwszych przymrozków. Petunia – z całą pewnością jest numerem dwa na polskich balkonach. Kwitnie pięknie i długo. Wymaga solidnego podlewania i nawożenia. Szkodzi jej obfity deszcz, który może zniszczyć delikatne kwiaty. Maciejka – drobne kwiatki tej rośliny wyglądają niepozornie. Największym plusem maciejki jest przepiękny, intensywny zapach (najsilniejszy wieczorowa porą). Nie lubi ostrego słońca. Goździki – niektóre odmiany tych popularnych kwiatów pięknie pachną. Niskie wersje można posadzić w skrzynkach, w towarzystwie sukulentów. W ten sposób stworzymy balkonowy skalnik. Lobelia – idealna do wiszących doniczek. Jej drobne kwiaty przykuwają uwagę. Występuje w kilku odmianach kolorystycznych, w tym oczywiście w różowej. Hortensja – zachwyca ogromnymi kwiatami. Kiedy kwitnie, wymaga obfitego podlewania i nawożenia. Rododendron (różanecznik) – jest to piękny krzew, który w czasie kwitnięcia cały tonie w kwiatach. Decydując się na taką roślinę, należy zapewnić jej odpowiednią doniczkę, kwaśne podłoże i solidne podlewanie. Róża – tej rośliny nie trzeba przedstawiać. Możemy zdecydować się na pnącą wersję. W tym przypadku musimy zapewnić roślinie odpowiednie podpórki, na przykład skrzynkę z pergolą. Na balkonie przepięknie będą także wyglądać miniaturowe krzaczki róż. Dodatki i nie tylko Dla fanek różu i fioletu z całą pewnością najlepsze będą osłonki właśnie w tych kolorach. Dla pozostałych – taka dawka może być zbyt duża. Wyraziste barwy należy zbalansować. Róże i fiolety wspaniale podkreśli szary i biały. Kobiecości dodadzą ażurowe osłonki na doniczki. Wspaniale wyglądają doniczki wypalane z gliny. Można je ozdobić, malując na nich – na przykład białą farbą – kwiatowe wzory albo pozostawić w wersji bez dodatków. Po zmroku uroku dodadzą lampiony. Można kupić takie w klasycznej wersji – na tealighty czy świeczki. Drugą opcją są latarenki z wbudowanym minipanelem słonecznym. Dostępne są także girlandy świetlne, również ładowane energią z promieni słonecznych. Meble W duecie, a nawet w tercecie, z różem i fioletem idealnie będzie współgrać wiklina i wszelkie wiklinowe elementy (zarówno w naturalnym kolorze, jak i w białej wersji). Może być to stolik wiklinowy ze szklanym blatem. Pamiętajmy, że takie meble wymagają odpowiedniej ochrony przed wilgocią. Jeśli balkon ma być prawdziwie kobiecym miejscem, warto dodać do wystroju szczyptę romantyzmu. W tej roli sprawdzą się metalowe, kute i najlepiej białe (ale niekoniecznie) meble ogrodowe. Taki zestaw dobrze będzie wyglądał na dużym balkonie, gdyż jest masywny i może zdominować przestrzeń. Decydując się na takie meble, warto zainwestować w wygodne poduszki. Z pewnością sprawią one, że przesiadywanie na balkonie będzie wygodniejsze. Nie musimy kupować stolika i krzeseł, może to być ławka. Na balkonie można położyć mały dywanik. Takie rozwiązanie przykuwa uwagę, ale też nadaje miękkości i przytulności. Wybierając dywanik na balkon, należy pamiętać o tym, żeby był on łatwy w czyszczeniu. Przed deszczem najlepiej go zwinąć, aby nie zmókł. Jeżeli balkon cały w różu i fiolecie wydaje się nam zbyt ekstrawaganckim pomysłem, można w ten sposób zaaranżować tylko część dostępnej przestrzeni. Takie rozwiązania ma kilka zalet.Możemy połączyć kilka kolorów i stylów. Nowoczesne formy uzupełnią dodatki retro. Zimne kolory można ocieplić żółtymi dodatkami. Wszelkie żywe barwy złagodzi kolor drewna, biel i szarości. Nie bójmy się eksperymentować, zwłaszcza na balkonie, gdyż na nim najłatwiej o zmiany.
Balkon w różu i fiolecie
Słońce za oknem, temperatura wzrasta, nic więc dziwnego, że coraz więcej osób myśli o zorganizowaniu pikniku lub po prostu marzy o tym, aby odpocząć i odprężyć się na świeżym powietrzu. Większość z nas ceni sobie taką formę wypoczynku, dlatego warto pomyśleć o kocu lub macie biwakowej, które umilą nam wolny czas na łonie natury. Wybór koca biwakowego mógłby się wydawać prosty. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka ważnych czynników, które wpłyną na komfort i zadowolenie z użytkowania oraz pozwolą nam cieszyć się kocem przez kilka sezonów. Przed zakupem Jedną z pierwszych rzeczy, na którą należy zwrócić uwagę przy zakupie koca, jest łatwość rozkładania i składania. Zaoszczędzi to nasz czas, a także nerwy przy składaniu go i przenoszeniu. Dodatkowym atutem będzie warstwa zabezpieczająca przed kontaktem z mokrą trawą czy zimną ziemią. Najczęściej w tym celu producenci stosują folię aluminiową. Maty i koce biwakowe brudzą się dość często, dlatego przed wyborem warto zwrócić uwagę na sposób ich czyszczenia. Niektóre modele można prać w pralce bez obawy przed zniszczeniem, co bardzo ułatwi nam jego użytkowanie. Ciekawym dodatkiem jest wkładka piankowa, która niweluje nierówności podłoża i znacząco podnosi komfort użytkowania, polecana szczególnie na kamieniste plaże. Jakość użytych materiałów jest bardzo ważna, gdyż decyduje o trwałości i długości użytkowania. Dobry koc posłuży nam nie tylko w czasie wiosennego wylegiwania się na trawie, ale też w lecie na plaży, podczas jesiennych wypadów w góry, a nawet w trakcie zimowych zabaw z dziećmi w domu. Zwróćmy uwagę na wymiary. Przebywanie na małym kocu w większym gronie będzie niezbyt wygodne. Pamiętajmy także, że podczas pikniku potrzebne będzie na nim miejsce na jedzenie. Jeśli jednak koc czy mata ma posłużyć tylko jednej lub dwóm osobom, nie warto wybierać największych modeli. Po złożeniu zajmują więcej miejsca i są cięższe. Kolorystyka koca decyduje o uniwersalności użytkowania. Na ciemniejszych zabrudzenia są mniej widoczne, z kolei jasne mniej nagrzewają się w słońcu. Wybór wzoru i koloru zależy jednak głównie od indywidualnych preferencji. Polecane modele do 50 złotych Koc piknikowy Spokey– koc biwakowy gwarantujący świetną izolację termiczną i wodoodporność. Idealny na rodzinny piknik czy spotkanie z przyjaciółmi. Wszyty uchwyt i zapięcie na rzep sprawiają, że jest bardzo łatwy do złożenia i transportowania. Koc plażowy Kiriaki– świetnie sprawdzi się na plaży i na biwaku. Bardzo dobrze izoluje od podłoża dzięki folii aluminiowej. Kiriaki jest bardzo przyjemny w dotyku i miękki. Koc turystyczny Bestway– produkt renomowanej firmy Bestway, wykonany z nieprzemakalnego materiału PEVE. Koc składany w formie walizeczki z wygodnym uchwytem. Koc piknikowy Royocamp– sprawdzi się idealnie w trakcie rodzinnych wycieczek do rozłożenia na trawie w parku czy ogrodzie. Spód koca zabezpieczony folią aluminiową, zapewnia dobrą izolację. Jego dodatkową zaletą jest łatwość składania i rozkładania. Koc piknikowy Meteor – nieodzowny element każdego pikniku, pozwalający cieszyć się czasem spędzanym na świeżym powietrzu. Po złożeniu zajmuje niewiele miejsca, a jego przenoszenie ułatwia zapięcie na rzep oraz poręczny uchwyt. Jeśli lubimy spędzać czas na świeżym powietrzu, wypoczywać w parku lub na plaży, uwielbiamy górskie wyprawy lub po prostu wychodzimy z dzieckiem na plac zabaw, warto zaopatrzyć się w matę lub koc biwakowy, które uprzyjemnią nam ten czas.
Do wylegiwania się na trawie – maty i koce biwakowe do 50 zł
Sprawdź nadchodzace premiery gier video! | Tytuł | Wydawca | Platformy | Data premiery | Zobacz więcej | | -------- | -------- | -------- | -------- | -------- | | Cyberpunk 2077 | CD Projekt RED | | 2020 | Sprawdź | Last of Us II | Sony Interactive Entertainment Polska | | 2019 | Sprawdź | Jagged Alliance: Rage! | THQ Nordic / Nordic Games | PC, PS4, Xbox One | 6/12/2018 | Sprawdź | Just Cause 4 | Cenega | PC, PS4, Xbox One | 4/12/2018 | Sprawdź | Assassin's Creed Odyssey: Legacy of the First Blade | Ubisoft | PC, PS4, Xbox One | 4/12/2018 | Sprawdź | RIDE 3 | Milestone | PC, PS4, Xbox One | 30/11/2018 | Sprawdź | Darksiders III | Cenega | PC, PS4, Xbox One | 27/11/2018 | Sprawdź | Farming Simulator 19 | | PC, PS4, XONE | 20/11/2018 | Sprawdź | Battlefield V | EA Polska | PC, PS4, Xbox One | 20/11/2018 | Sprawdź | Pokemon: Let's Go, Pikachu! | | Switch | 16/11/2018 | Sprawdź | Fortnite: Zestaw Polarne Mrozy | | PS4, Xbox One, Switch | 16/11/2018 | Sprawdź | Fallout 76 | Cenega | PC, PS4, Xbox One | 14/11/2018 | Sprawdź | Spyro Reignited Trilogy | | PS4, Xbox One | 13/11/2018 | Sprawdź | Hitman 2 | Cenega | PC, PS4, Xbox One | 13/11/2018 | Sprawdź | Red Dead Redemption 2 | Cenega | PS4, Xbox One | 26/10/2018 | Sprawdź
Premiery gier video
W każdym gospodarstwie domowym znajdziemy sprzęty AGD, takie jak kuchenka gazowa lub elektryczna, lodówka czy pralka, które ułatwiają codzienne życie. A co ze zmywarką? Wiele rodzin doskonale sobie radzi bez tego urządzenia. Często zmywarka nie jest uważana za sprzęt pierwszej potrzeby, jednak jej zakup jest dobrym pomysłem. Nie tylko ułatwia życie rodziny, ale zapewnia duże oszczędności. Oto kilka modeli wolnostojących, w cenie do 1200 złotych, które spełniają wszystkie oczekiwania użytkownika w tym zakresie. Beko DSFS 1530 To tani model marki BEKO. Cena nie przekracza 1000 złotych. Zmywarka jest dość solidnie wykonana, mało skomplikowana i prosta w obsłudze. Posiada zabezpieczenie przeciwwypływowe. Zaletą jej jest opcja połowy wsadu. Urządzenie posiada również wskaźniki: braku soli i braku nabłyszczacza. Dane techniczne: Wymiary: 85x45x60 cm, Klasa energetyczna A, Pojemność – 10 kompletów naczyń (komplet to zestaw na 1 osobę: talerz głęboki, obiadowy, deserowy, filiżanka, kieliszek do wina i sztućce), 5 podstawowych programów oraz 4 programy ustawienia temperatury. Bosch SPS 53E02EU Dość popularny model wśród użytkowników, w cenie do 1299 złotych. Zmywarka jest wyposażona we wskaźnik braku soli oraz nabłyszczacza. Posiada funkcję połowy załadunku, opóźnionego startu oraz możliwość stosowania tabletek 3w1. Technologia VarioSpeed skraca czas zmywania, a system koszy VarioFlex pozwala na zmywanie naczyń o nietypowych kształtach. Dane techniczne: Gabaryty: 85x45x60 cm, Klasa energetyczna A+, Pojemność – 9 kompletów naczyń, 5 programów i 4 programy ustawiania temperatury zmywania. Hyundai DTB 656 DW8 Zmywarka ta świetnie sprawdza się w małych kuchniach. Możemy ją nawet ustawić na kuchennym blacie. Tak jak pozostałe modele, posiada wskaźniki: braku soli oraz nabłyszczacza. Wyposażona jest w wyświetlacz elektroniczny, informujący użytkownika o postępie w czynnościach urządzenia. Ma wbudowane urządzenie przeciwypływowe oraz opcję opóźnionego startu, co jest już standardem każdej zmywarki. Dane techniczne: Gabaryty: 44x55x51 cm, Klasa energetyczna A+, Pojemność – 6 kompletów naczyń, 6 programów zmywania, 6 opcji ustawienia temperatury. Siemens SN25D800EU Cena tego urządzenia waha się w granicach 1100-1250 złotych. Warto wydać pieniądze na ten model. Zmywarka posiada funkcje: auto, eco oraz program szybkiego zmywania. Zaletą tego urządzenia jest powłoka antiFingerprint ze stali szlachetnej, która chroni powierzchnie przed zabrudzeniami oraz pozostawianiem śladów palców. Dane techniczne: Wymiary: 85x60x60 cm, Klasa energetyczna A+, Pojemność – 12 kompletów naczyń, 5 programów i 4 programy ustawiania temperatury zmywania. Amica ZWM676S Zmywarka dobrej klasy i w dobrej cenie. Możemy ją kupić za 850 do 950 złotych. Ten model można pochwalić nie tylko za niską cenę, ale również za jakość, efektywność, a przede wszystkim za prostotę obsługi. Posiada programy, takie jak: delikatny, Eco, Express oraz dodatkowy program, który wykorzystywany jest przy bardzo mocno zabrudzonych naczyniach. Oprócz podstawowych funkcji, zmywarka posiada system suszenia Hot Air Drying, dzięki któremu naczynia są lśniące i pozbawione zacieków. Dane techniczne: Wymiary: 85x60x60 cm, Klasa energetyczna A+, Pojemność – 12 kompletów naczyń, Posiada 6 programów i 5 programów ustawiania temperatury. Beko DSFS 6831 Wysoce energooszczędna zmywarka, spełniająca wymagania wielu użytkowników. Oprócz standardowych programów, na uwagę zasługuje program BabyProtect, zapewniający najwyższą jakość zmywania naczyń, a polecany szczególnie rodzinom z małymi dziećmi. Dane techniczne: Gabaryty: 85x45x57 cm, Klasa energetyczna A++, Pojemność – 10 kompletów naczyń, 8 programów i 7 temperatur zmywania. Na rynku jest dostępnych wiele modeli zmywarek. Producenci starają się, aby ich urządzenia wyróżniały się na tle konkurencji. Dodają nowe funkcje, opracowują nowy design, a wszystko po to, by klient dostrzegł właśnie ich produkt. Zmywarka to bardzo pożyteczne urządzenie w każdym domu. Pozwala zaoszczędzić nie tylko czas poświęcany domowym obowiązkom, ale także znacząco zmniejsza zużycie wody, co korzystnie wpływa na grubość portfeli domowników.
Kupujemy zmywarkę do kuchni za 1200 zł – przegląd modeli
Koreański rytuał pielęgnacyjny zdobywa coraz większą popularność wśród kobiet również w Polsce. Pierwszym etapem jest dokładne oczyszczanie twarzy, do czego potrzebny będzie olejek myjący. Jednak czy musi to być produkt marki koreańskiej? Zdecydowanie nie! Ile razy zdarzyło ci się, być może po imprezie do późnych godzin nocnych, zasnąć w makijażu? Według Koreanek to błąd, który może ci się odbić czkawką w przyszłości. Kobiety w Korei bardzo dokładnie oczyszczają twarz, używając do tego olejków myjących i żeli na bazie wody. Nie musisz jednak szukać identycznych kosmetyków, wystarczy, że sięgniesz po produkty dostępne w Polsce. Zobacz, które olejki myjące dla ciebie wybraliśmy. Oczyszczanie twarzy – dlaczego jest takie ważne i na czym polega? Oczyszczanie twarzy to dla Koreanek podstawa ich całego rytuału pielęgnacyjnego. Poświęcają na to nawet więcej czasu niż na makijaż! Dlaczego? Poranne i wieczorne mycie skóry sprawia, że pozbywasz się resztek makijażu albo kremu czy maseczki całonocnej, sebum, potu i zanieczyszczeń z otoczenia, czyli wszystkiego, co może zatykać pory i powodować wypryski, a nawet zmarszczki! Rytuał oczyszczania zaczynasz od zmycia makijażu z ust i oczu np. przy pomocy płatków kosmetycznych nasączonych płynem micelarnym. Następnie myjesz twarz olejkiem, a później żelem na bazie wody. Nie martw się, jeśli masz cerę mieszaną czy tłustą ze skłonnością do trądziku. Olejek świetnie nadaje się zwłaszcza do takiej skóry, ponieważ sprawia, że cały brud wychodzi na wierzch i może zostać usunięty. Olejek nakładaj na suchą skórę i wykonuj masaż twarzy, po czym dodaj trochę ciepłej wody, która nada kosmetykowi kremowej konsystencji. Po delikatnym masażu zmyj olejek wodą i umyj twarz żelem, kończąc oczyszczanie tonizacją. Takie podwójne oczyszczanie najlepiej wykonuj rano i wieczorem, ale przede wszystkim przed pójściem spać, bo wtedy twoja skóra jest najbardziej zanieczyszczona. Po tygodniu lub dwóch takiej pielęgnacji już odczujesz, że twoja skóra stała się bardziej miękka i gładka. Oczyszczanie twarzy – polecane olejki myjące box:imagePins box:pin) Oryginalne kosmetyki z Korei są tanie, ale dla Koreańczyków i kupowane w Korei. Te sprowadzane do Polski niestety kosztują dość sporo, dlatego polecamy ci wypróbowanie produktów dostępnych w polskich sklepach. Zwłaszcza że olejków myjących do twarzy pojawia się u nas coraz więcej. Olejki do mycia twarzy ma w swojej ofercie marka Bielenda. Polecany do skóry wrażliwej, delikatnej, skłonnej do podrażnień olejek różany świetnie rozpuszcza wszelkie zanieczyszczenia, a dodatkowo dzięki zawartości kwasu hialuronowego bardzo silnie nawilża. box:offerCarousel Uszlachetniony olejek arganowy z dodatkiem retinolu będzie idealnym kosmetykiem myjącym i działającym przeciwstarzeniowo dla cery dojrzałej. Zregeneruje i ujędrni naskórek. box:offerCarousel Jeśli masz skórę bardzo suchą, wrażliwą, skłonną do łuszczenia i szorstką, wspaniale zadziała olejek myjący marki Ziaja. Olejek z serii Ulga nadaje się do mycia zarówno twarzy, jak i całego ciała. Może być pomocny w łagodzeniu schorzeń skórnych, takich jak atopowe zapalenie skóry czy łuszczyca. Olejek Zaji lekko natłuszcza i delikatnie myje, co redukuje szorstkość i nawilża skórę. box:offerCarousel Warto wypróbować również produkty myjące polskiej marki Vianek, która produkuje kosmetyki naturalne. Olejek łagodzący nadaje się do demakijażu twarzy, oczu i ust. Bazuje na naturalnych olejach roślinnych. Do oczyszczania twarzy nadają się również oleje naturalne. Możesz stosować olej kokosowy, który intensywnie nawilży, zadziała odkażająco i antybakteryjnie, choć ma on tendencje do zapychania porów. Świetnie umyje twoją twarz także olej rycynowy, który zmiękczy skórę, oczyści ją z toksyn i złagodzi podrażnienia. Pierwszy etap oczyszczania i jednocześnie rytuału pielęgnacyjnego rodem z Korei wcale nie wymaga skomplikowanych zabiegów i drogich kosmetyków. Wypróbuj nasze propozycje olejków myjących, które bez problemu kupisz w polskich sklepach, a przede wszystkim na Allegro, i wybierz najlepszy dla siebie!
Koreańska pielęgnacja, polskie zamienniki – olejki myjące
Mikroprocesor to serce naszego komputera. Wybór takiego, który spełnia nasze potrzeby pod kątem wydajności i zużycia energii, a zarazem nieobciążającego zanadto naszego portfela, nie jest łatwym zadaniem. Na szczęście możemy wam w tym nieco pomóc. Droższy niekoniecznie oznacza lepszy. A przynajmniej pod kątem naszych zastosowań. W sprzedaży znajdziemy dziesiątki poszczególnych modeli, każdy z nich pomyślany o danym rodzaju użytkownika. Przykładowo, w poradnikach dla graczy znajdziemy nieraz informację, by wybierać procesory, w których możliwe jest „podkręcanie”, a więc definiowanie ich parametrów pracy na poziomie wyższym od zalecanego przez producenta. To słuszna rada, ale nie każdy tej funkcji potrzebuje. Procesory z ograniczoną możliwością podkręcania oferują wydajność standardową na tym samym poziomie, a są znacznie tańsze. Praktycznie każdy procesor dostępny w sprzedaży posiada dwa lub więcej rdzeni i nie powinniśmy zwracać uwagi na używane, jednordzeniowe układy. Ale ile tych rdzeni powinien mieć nasz procesor? Tu sytuacja nie jest już tak oczywista. Nadal niezliczona ilość aplikacji i gier nie potrafi korzystać z wielowątkowości, jaką zapewniają wielordzeniowe układy. Dlatego też producenci stosują różne rozwiązania, by wspierać wydajniejsze przetwarzanie jednowątkowych procesów. Jeżeli więc wybierzemy procesor firmy AMD, zadbajmy o to, by posiadał on wbudowany mechanizm Turbo Core. Z kolei procesor firmy Intel powinien mieć w sobie rozwiązanie Turbo Boost. Duża ilość rdzeni to lepiej? Biorąc pod uwagę to, o czym wspomnieliśmy w poprzednim akapicie, nie jest to żelazna reguła, a czasem wręcz warto rozważyć układ z mniejszą ilością rdzeni. Praktycznie każdy nowoczesny system operacyjny na rynku odpowiednio będzie zarządzał wszystkimi dostępnymi rdzeniami, ale kluczowe są dla nas gry i aplikacje oraz ich optymalizacja pod konkretną ilość rdzeni. Im więcej rdzeni ma procesor, tym więcej miejsca zajmują one w układzie scalonym. To oznacza, że zużywają one więcej energii oraz są mniej skomplikowane i mniej wydajne. Należy więc znaleźć odpowiedni dla nas kompromis. Jeżeli nasz komputer będzie nam służył do przeglądania Internetu, poczty i pracy biurowej, dwurdzeniowy procesor będzie dla nas najlepszym rozwiązaniem. Jeżeli jednak montujemy filmy wideo czy zajmujemy się profesjonalną obróbką zdjęć, czterordzeniowy procesor lub jeszcze lepszy bardzo nam ułatwi pracę. To samo tyczy się procesora dedykowanego grom wideo: czterordzeniowy układ będzie dla nas optymalny. Nie zapominajmy też o bardzo ważnym aspekcie, jakim jest… głośność pracy naszego komputera. Im wydajniejszy procesor, tym więcej ciepła emituje, a co za tym idzie, wentylatory muszą go intensywniej chłodzić. Warto więc decydować się na jak najszybszy układ (w miarę możliwości naszego portfela), ale też nie kupujmy czegoś, czego z całą pewnością nie wykorzystamy. Jedyną korzyścią będzie większa ilość zużywanego prądu oraz większy hałas emitowany przez nasz komputer… Intel czy AMD? Choć wiele firm zajmuje się produkcją procesorów dla użytkowników końcowych, rynek został zdominowany przez dwie, wskazane w podtytule firmy. Na dodatek obie złośliwie nam utrudniają wybór, reprezentując równie wysoki poziom. Czy możemy wskazać jakikolwiek wyróżnik różniący tych dwóch liderów? Tak, ale w dużym stopniu jest on „na siłę”, ponieważ istnieje wiele odstępstw od reguły. Statystycznie jednak, patrząc po wynikach testów, procesory AMD są lepsze, jeżeli decydujemy się na układ scalony z dużą ilością rdzeni. Z kolei Intel oferuje wydajniejsze pojedyncze rdzenie. Innymi słowy: zazwyczaj dwu- i czterordzeniowe procesory powinniśmy kupować od Intela, zaś te z większą ilością rdzeni od AMD.
Jak wybrać procesor?
Portfel może być naprawdę udanym prezentem świątecznym. To przydatny gadżet, który będzie służył przez lata. Przy wyborze portfela warto zwrócić uwagę na styl obdarowywanej osoby. Nie możemy także zapominać o jakości wykonania, materiale i wzornictwie. Jak zatem wybrać modny portfel na prezent dla niej? Sprawdźmy! Portfel to idealny dodatek do damskiej torebki, który ma być nie tylko funkcjonalny, ale także stylowy. Warto dodać, że niekiedy portfel służy paniom za kopertówkę, jako dodatek do wieczornej stylizacji. Dlatego to akcesorium powinno idealnie pasować do posiadaczki i jednocześnie pięknie wyglądać. O czym pamiętać przy wyborze portfela? Wybierając portfel, przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na: materiał, z jakiego jest wykonany, rozmiar, jakość wykończenia i wzornictwo. Warto także postawić na sprawdzonych, znanych producentów, szczególnie w przypadku skórzanych portfeli. Wówczas będziemy mieli pewność, że oferowana jest nam najwyższa jakość i gwarancja. Znani producenci portfeli to m.in.: Wittchen, Samsonite, Ochnik, Pierre Cardin, Puccini. Oraz bardziej ekskluzywne marki jak: Michael Kors, DKNY, Hugo Boss. Dodatek ten musi być oczywiście dopasowany do stylu kobiety, którą chcemy obdarować – inny model wybierzemy dla nastolatki, inny dla mamy czy babci. Warto wybrać ponadczasowy, klasyczny model, który będzie pasował do każdej torebki i na każdą okazję, choć nie musimy stawiać tylko na nudne, ciemne kolory. Dobrze zwrócić uwagę także na zdobienia i dodatki, które sprawią, że portfel będzie oryginalny, choć nadal elegancki. Modele, na które warto zwrócić uwagę Oferta portfeli jest ogromna, ale możemy wśród niej wyróżnić kilka klasycznych, topowych modeli, które zawsze będą modne i pożądane przez panie. Oto niektóre z nich: Duży portfel ze skóry licowej zapinany na zatrzask To najbardziej klasyczna i elegancka wersja portfela. Z łatwością pomieści całe banknoty, monety, karty i wizytówki, niekiedy również dowód rejestracyjny. Powinien być wykonany z naturalnej skóry wysokiej jakości, np. cielęcej. Warto zwrócić uwagę na modele wykonane ręcznie – dzięki temu będziemy pewni, że jest to produkt najwyższej jakości, który posłuży przez lata. Ten model będzie idealny dla dojrzałej kobiety. Ceny zaczynają się od 40 zł, jednak w tym wypadku nie warto oszczędzać, by kupić portfel, który będzie służył posiadaczce bardzo długo. Podobne modele znajdziesz tutaj. Portfel zapinany na suwak Wśród tego rodzaju portfeli znajdziemy zarówno te bardzo eleganckie, jak i te bardziej na co dzień, pasujące do casualowego stylu. W tym wypadku dobrze wybrać model ze skóry lub innego trwałego materiału. Dostępnych jest wiele różnych kolorów i wzorów. Taki portfel możemy podarować dojrzałej pani, jeśli wybierzemy wersję elegancką ze skóry. Sprawdzi się także jako prezent dla młodej kobiety, jeśli kupimy kolorowy model z ciekawymi dodatkami – np. z kokardką. Dla nastolatki wybierzmy wersję bardziej sportową i mniejszą w intensywnym kolorze lub z interesującym wzorem, np. kwiatowym. Tego rodzaju portfele na suwak kupimy już od 20 zł. Ozdobny portfel à la kopertówka Dla niektórych pań wygląd portfela jest tak samo ważny jak w przypadku torebki. Dla takich właśnie kobiet warto wybrać stylowy model, który będzie wyglądał dobrze nawet noszony jako kopertówka. Oczywiście taki portfel musi być odpowiednio duży, ale też ozdobny. Subtelne logo znanego producenta dodatkowo doda szyku. Taki portfel kupimy już za kilkanaście złotych. Portmonetka Nie każdej pani przypadnie do gustu, ale z pewnością sprawdzi się w przypadku młodych osób, które nie noszą przy sobie dużo pieniędzy, kart i dokumentów. Dla nastolatki lub młodszej dziewczynki możemy wybrać model z ciekawym wzorem lub deseniem, np. w kwiaty, groszki, paski i inne. Portmonetkę możemy kupić nawet za kilkanaście złotych. Portfel to stylowy i piękny podarunek, który doceni każda kobieta, bez względu na wiek. Musimy jednak pamiętać, by dopasować to akcesorium do stylu kobiety. Najprostszym sposobem jest zaobserwowanie, jakiego rodzaju torebki nosi. Jeżeli wybiera eleganckie skórzane torby, postawmy na duży portfel ze skóry licowej. Jeśli nosi fantazyjne worki lub bardziej casualowe torby, wybierzmy portfel na suwak w intensywnym kolorze lub z dodatkami, jak ćwieki czy kokardki. Do stylizacji wieczorowej sprawdzi się portfel-kopertówka, a dla nastolatki – portmonetka we wzory. Udanych zakupów!
Portfel – polecane modele na prezent dla niej
Karcher opracował nowy rodzaj myjki ułatwiającej prace porządkowe tym, którzy kochają aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu. Dla aktywnych! Uwielbiasz jazdę na rowerze? Często wybierasz się z psem na długie spacery? A może po prostu chcesz aktywnie spędzać czas na łonie natury? Jeśli należysz do tej grupy osób, wiesz, że powrót do domu oznacza również zapiaszczone, ubłocone i brudne buty czy koła wózka dziecięcego. Ale nie ma się czym martwić, z pomocą bowiem przychodzi myjka terenowa Karcher Mobile Outdoor Cleaner, która sprawdza się w każdym miejscu. Sprawdźmy jej moc! Karcher kojarzy się głównie z produkcją wysokociśnieniowych urządzeń do mycia samochodów, mebli ogrodowych, tarasów czy elewacji domów. Są one skuteczne, ale trudne do przenoszenia. Wymagają też podłączenia do źródła wody, bez którego korzystanie z nich jest niemożliwe. Czasy się zmieniają, a wraz z nimi Karcher. Firma ta bowiem włączyła do swojej oferty nowe urządzenie. Jest nim myjka terenowa Karcher Mobile Outdoor Cleaner, która ma nie tylko kompaktowe rozmiary ułatwiające jej wygodne przenoszenie, ale także możliwość działania bez zasilania prądem z gniazdka i niezależnie od źródła wody. Zacznijmy od omówienia jej budowy. Zaskoczył mnie mały, niezwykle poręczny rozmiar urządzenia. Całość możemy bez problemu zabrać ze sobą w teren, co ułatwia wbudowany i regulowany uchwyt. Transport jest łatwy dzięki przemyślanej budowie urządzenia. Karcher Mobile Outdoor Cleaner ma bowiem wbudowany schowek, który służy do przechowywania pistoletu oraz spiralnego węża (przy maksymalnym rozciągnięciu ma aż 2,8 m!). Karcher Mobile Outdoor Cleaner ma wbudowany zbiornik na wodę, do korzystania z myjki nie potrzebujemy więc zewnętrznego źródła wody. Wystarczy napełnić zbiornik, którego maksymalna pojemność wynosi 4 litry, by korzystać ze sprzętu. Nie jest także wymagany dostęp do prądu elektrycznego. Karcher Mobile Outdoor Cleaner posiada zintegrowaną baterię litowo-jonową, która na jednym ładowaniu umożliwia pracę urządzenia przez około 15 minut. To z powodzeniem wystarczy, aby kilkukrotnie zużyć cały czterolitrowy zbiornik wody i umyć zaplanowane przedmioty. Mycie to podstawa Czas sprawdzić, jak Karcher Mobile Outdoor Cleaner sprawdza się w praktyce. Zaczynam od naładowania baterii – pełne ładowanie trwa około 3 godzin. Zbiornik myjki terenowej zalewam wodą – dodanie 4 litrów płynu znacząco zwiększa masę własną urządzenia, ale nadal jest ono całkiem wygodne do przenoszenia. Przed wlaniem wody myjka jest lekka. Co umyć? Do testu włączam wózek dziecięcy. Każdy rodzic wie, że efektem częstych spacerów z maluchem są zabłocone koła, zakurzona rama, przybrudzone siedzisko. Jak doprowadzić je do porządku? Mała i przenośna myjka terenowa wydaje się wręcz idealna do takich zadań. Karcher Mobile Outdoor Cleaner uruchamiam za pomocą przycisku znajdującego się z przodu obudowy. Rozpoczęcie pracy sygnalizuje zielona dioda tuż nad nim. Kliknięcie włącznika nie wiąże się z jednoczesnym rozpoczęciem lania się wody z myjki. Tym, który powoduje, że woda uwalnia się ze zbiornika, sterujemy za pomocą przycisku na pistolecie. To bardzo wygodne rozwiązanie, zapewniające kontrolę nad myciem. Pierwsze spostrzeżenie? Woda wydostaje się z urządzenia pod sporym, ale bezpiecznym ciśnieniem. Można je porównać do ciśnienia wody w zwykłym wężu ogrodowym. Ma to sens, gdyż myjki wysokociśnieniowe służą do zdecydowanie cięższych zadań – mycia samochodów, tarasów czy elewacji. Zbyt duże ciśnienie mogłoby uszkodzić mniej delikatny przedmiot, do którego myty przeze mnie wózek dziecięcy z pewnością należy. Ciśnienie nie jest zatem duże, ale wystarczające do tego, aby poradzić sobie z zaschniętym, nagromadzonym przez wiele miesięcy brudem. Co więcej, niższe ciśnienie wody pozwala wykorzystać Karcher Mobile Outdoor Cleaner do bezpiecznego umycia się, co dla osób uprawiających sport będzie wielką zaletą. Co ważne, czas podczas mycia mija bardzo szybko. W praktyce zużycie całego 4-litrowego zbiornika wody trwa 2 minuty. Daje to wydajność urządzenia na poziomie 2 litrów na minutę – tyle też podaje producent w danych technicznych. Na co pozwalają te 2 minuty? Przy wprawnym i raczej pospiesznym operowaniu myjką jesteśmy w stanie w tym czasie umyć rower lub wózek dziecięcy, a więc całkiem sporych rozmiarów przedmioty. Z kolei do przemycia podeszew ubłoconych butów po udanym trekkingu wystarczą sekundy. Wszechstronność dzięki akcesoriom Myjka Karcher Mobile Outdoor Cleaner w pełni ujawnia swoje możliwości dzięki dostępnym do niej akcesoriom. Sprzedawane są one w trzech różnych wariantach, w zależności od przeznaczenia: Adventure Box, Bike Box oraz Pet Box. Adventure Box to skrzynka, w której znajdziemy wąż ssący oraz uniwersalną szczotkę, która pomoże usunąć oporny brud. Nakręcamy ją na wąż, z którego myjka pompuje wodę – to pozwoli pozbyć się zabrudzeń, z którymi strumień wody pod ciśnieniem nie dałby sobie rady. Wąż pozwoli w wygodny sposób zasilić myjkę dodatkowym źródłem wody, np. baniakiem o większej pojemności, dzięki czemu mycie będzie mogło potrwać znacznie dłużej. Bike Box to skrzynka, w której są akcesoria przydatne rowerzystom. W pakiecie znajduje się uniwersalna szczotka do usuwania bardziej opornego brudu, mikrofibra do wycierania do sucha, a także specjalny płyn o żelowej konsystencji, przeznaczony do mycia aut i rowerów. Dzięki tym dodatkom nawet bardzo zapiaszczony i ubłocony rower przywrócimy do porządku w zaledwie kilka minut. Pet Box to skrzynka z akcesoriami, dzięki którym umyjemy naszego czworonożnego przyjaciela po udanym, ale brudzącym spacerze. W skład zestawu wchodzą: końcówka zmieniająca strumień wody, specjalna szczotka do mycia sierści zwierząt, a także ręcznik z mikrofibry do wytarcia psa. Testując dodatkowe, akcesoryjne końcówki, przyznaję, że szczególnie szczotka sprawdza się znakomicie i jest dobrym rozwinięciem możliwości myjki Karcher Mobile Outdoor Cleaner – sam strumień wody nie poradzi sobie z każdym rodzajem brudu, dlatego jego mechaniczne usuwanie za pomocą szczotki, z której wydostaje się woda, będzie w wielu przypadkach bardziej skuteczne. Wszystkie akcesoria dodatkowe są dostarczane w wygodnej skrzynce, którą doczepiamy od spodu do myjki – dzięki temu przenoszenie całości jest wygodne i proste, a szczotkę, ręcznik czy płyn do mycia roweru mamy zawsze pod ręką. Czy warto? Na koniec pozostaje odpowiedzieć na pytanie, czy warto kupić to urządzenie. Moim zdaniem Karcher Mobile Outdoor Cleaner to znakomita propozycja dla tych, którzy sporo czasu spędzają na świeżym powietrzu, ale po swoich aktywnościach muszą poradzić sobie z brudem wózka, roweru, psa, butów itd. Dzięki myjce terenowej szybko wycześcimy to, co musimy schować do bagażnika samochodu, a nie chcemy nanieść do niego piachu czy błota.
Myjka terenowa Karcher OC3 – test
Wśród wielu konsumentów wciąż obowiązuje zasada: kupić jak najtaniej. Niestety, nierzadko oszczędności zamieniają się po pewnym czasie w dodatkowe koszty, spowodowane choćby koniecznością szybszego kupna kolejnego produktu. Co gorsza, czasem jakość nabytego towaru jest tak zła, że bywa on zupełnie bezużyteczny od samego początku użytkowania. Taka sytuacja może wystąpić również przy kupowaniu opony do samochodu. Od czego więc zależy, ile zapłacimy za ogumienie? Jaki samochód, takie opony Decyduje o tym wiele czynników. Jednym z najważniejszych są wymiary opony. Chcąc wiedzieć, ile będzie nas kosztowało użytkowanie pojazdu, powinniśmy przed jego zakupem przeanalizować, jakie ma ogumienie. Im bardziej popularne, tym większa szansa, że gdy zużyją się stare opony, kupno nowych nie będzie związane z wydaniem fortuny. Różnice w cenach produktów o zbliżonych rozmiarach dla podobnej klasy aut sięgają nawet 100, 150 i więcej złotych na sztuce (powtarzamy – na sztuce, nie na komplecie). Producent dyktuje cenę Logika podpowiada, że im większe opony, tym koszty zakupu mogą być wyższe, co zresztą ma uzasadnienie w rzeczywistości. Nie ma co się rozwodzić nad tłumaczeniem tego „fenomenu”, wynikającego z większą ilością tworzywa koniecznego do wytworzenia produktu i ewentualnie wkładu pracy fabryki. Olbrzymi wpływ na koszt zakupu opony ma jej przynależność do jednego z segmentów cenowych, określanych angielskimi nazwami low (budget), medium i premium. Jak się o tym przekonać? Otóż często wystarczy znać nazwę producenta (choć nie jest to 100-procentowy wyróżnik). Przykładowo takie marki, jak Goodyear, Bridgestone, Michelin, Continental czy Dunlop, zwykle są dość drogie, ale zarazem znakomite jakościowo. Opcję pośrednią stanowi ogumienie takich producentów, jak Firestone, Fulda, BF Goodrich, Kleber czy Uniroyal. Nowa lepsza od starej Najtańsze powinny być opony mało znanych firm z Azji (np. Achilles). Pamiętajmy jednak, że Yokohama czy Hankook do takowych się nie zaliczają, ponieważ mają aspiracje do produktów najlepszej klasy. Z kolei linie budżetowe mają także wielkie koncerny, tyle że pod „ekonomicznymi” brandami, takimi jak Barum, Daytona, Viking czy nasza polska Dębica. Ponieważ podział na wspomniane segmenty ma charakter nieformalny, w wielu źródłach znajdziemy różne przyporządkowanie do różnych firm, na przykład dla Savy (low, ale także medium). I jeszcze jedna uwaga, czasem sama nazwa marki, niezależnie od jakości produktu, wpływa na wyznaczaną cenę… Kupując ogumienie, warto zwrócić uwagę na rok produkcji. Opona wyprodukowana w 2013 roku może być teoretycznie sprzedawana jako nowa również w 2015 roku i bywa tańsza od nowszego produktu. Kolejna sprawa to nowości rynkowe. Koncerny inwestują duże pieniądze w udoskonalanie ogumienia, wymyślanie nowych wzorów lameli, rodzajów tworzywa, itp. Zresztą w niemal każdym komunikacie prasowym czytamy o nowej oponie X, lepszej od starszej opony Y. Szukając promocji Zatem, co w pełni zrozumiałe, najnowsze, najmodniejsze modele będą kosztować więcej niż te będące na rynku od kilku lat. Przeznaczenie opony stanowi również odróżnik w aspekcie kosztów zakupu. I nie mamy tutaj na myśli tylko ogumienia dla pojazdów specjalistycznych, typu koparka czy traktor, ale choćby ogumienia dla SUV-a lub auta terenowego. Prawdopodobnie więcej zapłacą także osoby chcące nabyć tzw. runflaty (zwiększają bezpieczeństwo w przypadku przebicia opony). Paradoksalnie o cenie ogumienia decyduje czasem moment zakupu. Zazwyczaj wiosną (lub w środku zimy) można trafić na wyprzedaże lub korzystne warunki na zakup opon zimowych, a latem i jesienią – letnich. Warto też na początku sezonów poszukać promocji. Liczy się również miejsce zakupu. Zupełnie inną kwotę możemy usłyszeć, chcąc nabyć ogumienie za pośrednictwem sieci, niż stojąc twarzą w twarz z handlowcem pracującym w serwisie oponiarskim. Nie musimy pisać, gdzie najczęściej można liczyć na korzystniejszą cenę. Znajomość potrzeb Różnice cenowe będą dotyczyć także opon zimowych, letnich i całorocznych. Biorąc pod uwagę ogumienie tej samej jakości, te ostatnie z wymienionych powinny być teoretycznie najdroższe, ale… to też nie jest 100-procentowa reguła. Powyższe przykłady pokazują, że oprócz analizy jakości produktu w procesie zakupowym opon czeka nas proces myślowy związany z elementami wpływającymi na cenę ogumienia. Podstawę, jak zawsze, stanowi świadomość, czego dokładnie potrzebujemy i ile możemy na ten cel przeznaczyć.
Od czego zależy cena opony?
Podczas targów MWC 2014 Sony zaprezentowało nowy, średniobudżetowy smartfon, Xperię M2. Urządzenie, które jest bezpośrednim następcą Xperii M, miałem przyjemność dla was przetestować. Pierwsze wrażenia i jakość wykonania Xperia M2 wygląda w zasadzie tak samo, jak reszta smartfonów tego producenta. Dzięki designowi OmniBalance, obudowa M2 jest jednolitą bryłą, gdzie najbardziej odróżniającym się elementem, jest okrągły i lekko odstający przycisk Power. Sony zminimalizowało design urządzenia do tego stopnia, że nawet głośnik został ukryty pod szerokim, dziurkowanym grillem, znajdującym się na dolnej krawędzi Xperii M2. O ile przycisk Power bardzo powiększono, to już klawisze odpowiadające za regulację głośności i dedykowany przycisk migawki – są pomniejszone. Fajnie to wygląda, jednak ściszanie i podgłaśnianie urządzenia za pomocą klawisza, którego grubość to nieco ponad milimetr – nie należy do najprzyjemniejszych. To samo dotyczy spustu migawki – ten, w mojej opinii, powinien być większy. W porównaniu do swojego poprzednika, czyli Xperii M – w modelu M2 producent dość mocno zmniejszył ramki okalające ekran. Na froncie smartfona znajdziemy też kamerę do wideorozmów. Xperia M2 w dolnej części obudowy posiada podłużną, różnokolorową diodę LED, informującą o nieodebranych połączeniach, wiadomościach itp. Niestety domyślne oprogramowanie producenta nie pozwala na to, aby zmieniać jej kolor wedle własnego uznania. Ekran Wielkość ekranu zastosowanego w Xperii M2 to 4,8-cala. Jest to matryca LCD TFT o rozdzielczości 540 x 960 pikseli. Taka rozdzielczość przy wielkości 4,8-cala, daje w rezultacie przyzwoite zagęszczenie pikseli, wynoszące 229 ppi. Kolory wyświetlane za pomocą Xperii M2 mają bardzo intensywne nasycenie. Niektórym osobom może się wydawać, że są zbyt wyraziste. Ja, jako osoba lubiąca mocne barwy muszę przyznać, że obraz pokazywany na ekranie M2, bardzo mi odpowiadał. Jasność wyświetlacza prezentuje się na niezłym poziomie. Możemy być pewni, że w słoneczny dzień damy radę odczytać z matrycy każdą treść. Chociaż Sony skorzystało tu z technologii TFT, to i tak trzeba przyznać, że kąty widzenia ekranu są naprawdę dobre. Spadek kontrastu przy odchylaniu smartfona na boki jest niewielki. Bateria Sony Xperia M2 posiada ogniwo zasilające, którego pojemność wynosi 2300 mAh. Według moich testów, starcza ono na około 9 godzin ciągłego użytkowania – przeglądania stron internetowych, wykonywania połączeń głosowych, wysyłania wiadomości, itp. To dobry, a nawet świetny rezultat. Dla porównania Motorola Moto G, słynąca również z długo działającej baterii – wytrzymuje w podobnym teście około 5 godzin. Sony doposażyło Xperię M2 także w tryb STAMINA, który w chwilach kryzysowych pozwala maksymalnie wydłużyć działanie smartfona. Dźwięk i jakość rozmów Głośność zewnętrznego głośnika Xperii M2 jest zadowalająca. Nie powinniśmy mieć problemu z usłyszeniem dzwonka, jeśli przebywamy w nieco bardziej hałaśliwym otoczeniu. Umiejscowienie głośnika, znajdującego się na dolnej krawędzi sprzętu, jest trochę niefortunne. Jeżeli chcemy zagrać w jakąś grę, to szybko się okaże, że trzymając smartfon w pozycji horyzontalnej, ciągle będziemy blokować wylot głośnika. W kwestii jakości rozmów nie jest za dobrze. Ich głośność jest niewystarczająca, a głos naszych rozmówców brzmi bardzo nienaturalnie. Osoby, z którymi rozmawiałem również narzekali, że słyszą mnie gorzej niż w trakcie dyskusji prowadzonych przy użyciu innych smartfonów. Wydajność i oprogramowanie Wewnątrz obudowy Sony zamontowało 4-rdzeniowy układ Snapdragon 400, z 1,2 GHz rdzeniami Cortex-A7, grafiką Adreno 305 oraz 1 GB RAM-u. Jeżeli rozchodzi się o pamięć wewnętrzną, mamy jej 8 GB, jednak system operacyjny „zjada” jej sporą część, więc w efekcie końcowym dla użytkownika zostaje około 5 GB. Pamięć można dodatkowo rozszerzyć poprzez kartę microSD. Smartfon, który miałem przyjemność testować, działał w oparciu o system Android 4.3 Jelly Bean, ale producent wkrótce powinien go zaktualizować do wersji 4.4 KitKat. W kwestii płynności działania systemu operacyjnego, nie mam się do czego przyczepić. Podczas testu nie zauważyłem, aby OS w którymkolwiek momencie „dostawał czkawki”. Aplikacje wczytywały się szybko, a bardzo wymagające gry, jak np. Asphalt 8 – działały bez najmniejszego problemu. Kamera W Xperii M2 zastosowano kamerę, posiadającą 8 Mpix i obiektyw o światłosile f/2.4. Producent nie zapomniał też o takiej rzeczy, jak flesz LED. Jeśli mam być szczery, to kamera Xperii M2 nieco mnie rozczarowała. Algorytmy smartfona bardzo mocno „wypłukują” fotografie z detali. Wystarczy trochę przybliżyć zdjęcie, a już widać, że jego poszczególne elementy zlewają się. Mówiąc o kolorach, chciałbym podkreślić, iż aparat ma częstą tendencję do podbijania barwy zielonej. Należy także pamiętać, że domyślnie w aparacie Xperii M2 jest ustawiony tryb Superior Auto, redukujący wielkość robionych zdjęć z 8 Mpix do 5.5 Mpix. Podsumowanie Sony Xperia M2 budzi we mnie mieszane uczucia. Smartfon co prawda fajnie wygląda, ma niezłą moc obliczeniową oraz doskonałą baterię, jednak wad znajdziemy w nim sporo. Nie zachwyca kamera, a jakość rozmów jest nie najlepsza. Szkoda też, że przyciski regulacji głośności oraz spust migawki, są tak małe, że utrudnia to korzystanie z nich. Mimo wszystko, smartfon serdecznie mogę polecić szczególnie tym osobom, które cenią sobie długą żywotność baterii.
Sony Xperia M2 – test następcy Xperii M
Przedsiębiorcy, freelancerzy, dziennikarze, blogerzy czy wreszcie miłośnicy gier komputerowych – to specyficzne gatunki homo sapiens, które nawet na wakacjach nie rozstają się z komputerem. Jednak sprzęt, którym na co dzień posługujemy się w biurze, nie zawsze jest wygodny w samolocie, pociągu czy hotelowym foyer. W czasie podróży najlepiej sprawdza się lekki, poręczny i tani komputer. Jak podaje firma Xero, ponad trzy czwarte drobnych przedsiębiorców (76 proc.) zabiera ze sobą na wakacje laptop, tablet lub notebook z myślą o tym, by na bieżąco kontrolować to, co dzieje się w firmie i w jej otoczeniu. Z kolei firma konsultingowa Peninsula przeprowadziła ankietę wśród przedsiębiorców, z której wynika, że 66 proc. z nich w czasie urlopu przynajmniej raz dziennie kontaktuje się z pracownikami (telefonicznie lub za pomocą Skype’a). Pozwala to zachować delikatną łączność ze sprawami firmowymi, nie rujnując jednocześnie wakacyjnych planów. A wszystko dzięki pomocy technologii. Tani, wygodny i wydajny komputer podróżny W podróży, na wakacjach, w samolocie, pociągu czy nawet na plaży – dla biznesmena, managera, dziennikarza czy freelancera najlepszym rozwiązaniem będzie z pewnością niewielki, poręczny laptop. Cokolwiek by mówić o funkcjonalnościach najnowocześniejszych smartfonów czy tabletów – nic nie zastąpi urządzenia z ekranem, klawiaturą i aplikacjami biurowymi. Jaki powinien być idealny komputer do zabrania ze sobą w podróż? Przede wszystkim musi być lekki, tani, posiadać (mniej więcej) te same aplikacje, którymi posługujemy się w biurze, czyli najlepiej system Windows z pakietem Office, ewentualnie z takimi programami jak Adobe Acrobat Reader czy Photoshop. Warto wybrać sprzęt, który będzie niedrogi, nawet do tysiąca złotych. Oczywiście, MacBook Air jest świetnym, lekkim komputerem, idealnym do pracy w każdych warunkach, ale w czasie podróży komputer może ulec awarii, upaść na podłogę, przegrzać się na słońcu czy zostać przysypany piaskiem na plaży. Tego rodzaju wypadek dla sprzętu wartego kilkaset złotych może być frustrującym doświadczeniem, jednak nie będzie stanowił takiej tragedii jak w przypadku urządzenia za kilka tysięcy złotych. Notebooki 2w1, uniwersalna mobilność Dobrym rozwiązaniem, które sprawdza się w czasie wyjazdów, są notebooki 2w1 (np. Asus Transformer Book T100). To małe komputery o przekątnej ekranu od 10 do 13 cali, które posiadają możliwość odłączania monitora od klawiatury. Po takim zabiegu zyskujemy poręczny tablet, który może służyć do przeglądania konta pocztowego czy zaglądania na firmową chmurę. Klawiatura przydaje się, gdy zachodzi konieczność napisania e-maila, poprawienia dokumentu czy napisania artykułu na bloga. Urządzenia tego typu można znaleźć już w cenie poniżej tysiąca złotych. Trzeba pamiętać, że tego rodzaju małe komputery podróżne najczęściej nie będą dorównywały urządzeniom, którymi dysponujemy w biurze. Ograniczona może być chociażby pojemność dysku (nawet do 32 lub 64 GB). Warto więc wybrać taki model, który dodatkowo oferuje darmową lub niedrogą przestrzeń w chmurze, gdzie będzie można przechowywać firmowe lub prywatne materiały i dzielić się z nimi z innymi użytkownikami. Inną opcją są urządzenia, które posiadają sloty na dodatkowe karty pamięci, dzięki czemu możemy nawet podwoić pojemność naszego podręcznego urządzenia. Do notebooków 2w1, których możliwości są najbliższe komputerom stacjonarnym, a i cena jest przystępna, można zaliczyć urządzenia z rodziny Lenovo Miix. Bardzo elastycznym modelem, pozwalającym na obracanie, składanie i odłączanie ekranu, jest też Acer Aspire Switch 10. Wyżej pod względem możliwości procesora, pamięci oraz pojemności dysku twardego stoją niezwykle lekki, cienki i przyjazny użytkownikowi laptop Lenovo Yoga 3 czy też Dell Inspiron 13. Do tego ostatniego dołączone jest piórko, co czyni zeń świetną propozycję dla grafików, fotoedytorów, pasjonatów rysunku czy też osób chcących odręcznie pisać notatki na ekranie. Model ten jest dodatkowo bardzo wytrzymały. Komputer, którego będziemy używali w czasie podróży lub wakacji, nie może rujnować domowego czy firmowego budżetu. Powinien być poręczny, lekki i umożliwiać dokonanie niezbędnych czynności. Ponadto idealny sprzęt na wakacje to taki, który nie zniszczy letniego wypoczynku.
Mobilność i wydajność w jednym – najlepsze komputery na podróż