source
stringlengths
4
21.6k
target
stringlengths
4
757
Halka to dla wielu słowo nieznane. Niektórzy kojarzą je wprawdzie z częścią garderoby, nie wiedzą jednak, w jaki sposób się ją nosi. Komu i do czego służy halka? Halka brzmi niczym zdrobnienie od imienia Halina. Jest to również tytuł polskiej opery skomponowanej przez Stanisława Moniuszkę. Odnajdziemy ją także w branży odzieżowej. Oznacza część damskiej bielizny, którą kobiety zakładają pod suknię lub spódnicę. Jest dodatkiem do biustonosza i majtek. Wkłada się ją bezpośrednio pod suknię lub spódnicę. Poza tym halką nazywać można także koszule nocne, w których często śpią kobiety. Jakie rodzaje halek znajdziemy na rynku i czym powinniśmy się kierować przy ich zakupie? Klasyczna halka pod sukienkę Coraz rzadziej wkłada się halki pod codzienne stroje. Nasze babcie, a czasem nawet i mamy miewają to w zwyczaju do dziś. Zaglądając jednak do szaf nastolatek i młodych kobiet, ze znalezieniem halki można mieć duży problem. Istnieją bowiem alternatywne stroje, które mogą dać podobny efekt, czyli sprawić, że będzie nam po prostu ciepło. W dzisiejszych czasach najbardziej popularne są podkoszulki lub topy, wkładane pod bluzkę. Jednak pod sukienką to właśnie halka sprawdzi się lepiej. Da efekt taki, jak podkoszulek, ale jest dłuższa, dzięki czemu zakryje również uda. Co ważne, klasyczna halka ma subtelnie wycięty dekolt, dlatego doskonale skrywa się pod strojem. Nawet jej ramiączka nie powinny odciskać się na odzieży. Do uszycia tego typu halek najczęściej wykorzystuje się bawełnę. Produkty dostępne są w rozmiarach od XS do XXL, a ich ceny wahają się od 25 zł do 45 zł. Halka wyszczuplająca – dla podkreślenia kobiecych kształtów i ukrycia niedoskonałości Która z pań choć raz nie poczuła się jak Bridget Jones, zakładając wyszczuplającą bieliznę pod wieczorowy strój? Nawet jeśli niektóre kobiety nie mają tego na swoim koncie, to prawdopodobnie podobny pomysł przyszedł im kiedyś do głowy i przeglądały na sklepowych półkach bieliznę wyszczuplającą. Jeżeli niczego dla siebie nie znalazły, ponieważ czują opory przed włożeniem majtek z wysokim stanem i nie przepadają za gorsetami, to powinny sięgnąć po halki wyszczuplające. Podobnie jak klasyczne halki, zakłada się je pod strój – nie zastępują zatem codziennej bielizny, są jedynie dodatkiem sięgającym do połowy uda. Tego typu halki występują w dwóch wersjach, a różnice dotyczą ich górnych części. Znajdziemy halki z ramiączkami lub bez ramiączek. Te drugie sprawdzą się przy sukienkach z odkrytymi ramionami. Przy pierwszych możemy regulować długość ramiączek. Halki wyszczuplające pomagają wymodelować sylwetkę, ukryć jej niedoskonałości i podkreślić kobiece atuty. Część halek wyszczuplających ma doszyte w górnej części miseczki od stanika, które pozwalają osiągnąć efekt push-up. Inne zaczynają się dopiero pod biustem, który dzięki takiemu rozwiązaniu wygląda lepiej. Na rynku znajdziemy także halki wyszczuplające, które zaczynają się w linii talii – ich głównym zadaniem jest skorygowanie kształtu ud i pośladków. Przykładem takiej halki może być Light Sensation Highwaist Skirt marki Triumph. Model efektownie pomaga ukryć niedoskonałości sylwetki i, dzięki specjalnej formule Aloe Vera, nawilża skórę. Bezszwowe wykończenia halki dają gwarancję niewidoczności bielizny nawet pod bardzo obcisłym strojem. Halka pasować będzie na panie w rozmiarach od S do L, pojawia się w cenach od 17 zł do 45 zł. Halka do spania Mówi się, że najważniejsza w stroju, zwłaszcza tym przeznaczonym do spania, jest wygoda. Nie sposób nie zgodzić się z owym stwierdzeniem. Sytuacja idealna to jednak taka, gdy w parze z wygodą idzie elegancja. Następującą ideę realizuje często właśnie halka. Tak, właśnie halka do spania. Choć najpopularniejsze stroje nocne to piżamy, halki, zwane też koszulami nocnymi, również cieszą się dużym zainteresowaniem. Wyglądem przypominają sukienki, długością zwykle sięgają połowy ud, a zamiast rękawów mają ramiączka. Przeważnie wykonane są z satyny lub z bawełny. Co charakterystyczne dla halek do spania, bardzo często wzbogacone są ozdobnikami – na przykład tiulem, koronką czy haftem. Najpopularniejszymi wzorami są kwiaty oraz zwierzęce printy. Podobnie jak halki wyszczuplające, koszule nocne mają czasem wszyte miseczki, które podtrzymują biust niczym stanik. Tego typu strój zapewnia wygodę i staje się idealnym upominkiem dla kobiet. Wybierany jest na okazje, takie jak rocznica ślubu czy urodziny. Kobiety doceniają halki szczególnie w upały, kiedy do spania poszukiwane są jak najlżejsze, zwiewne stroje. Ceny tego typu halek zaczynają się od około 20 zł, a kończą na około 150 zł, dostępne są w wielu wariantach kolorystycznych. Z myślą o kobiecie Halki nie zyskują w ostatnich latach na popularności. Niewątpliwie jednak każda kobieta powinna mieć choć jedną w swojej szafie. W zależności od sytuacji może być ona dodatkową warstwą stroju, która zapewni ciepło w chłodne dni, pomoże w modelowaniu sylwetki lub stanie się wygodnym ubiorem do spania. Jedno jest pewne – halka to typowo damska część garderoby i właśnie tej kobiecości strojowi często dodaje. Oby halki nie zniknęły na dobre z kobiecych szaf i pojawiały się w nowych, odświeżonych wersjach. Chyba czas na zakupy!
Halki – satynowe i bawełniane. Przegląd
Dzieci w coraz młodszym wieku mają za sobą pierwszy kontakt ze smartfonami. Najpierw dostają go do zabawy od rodzica, oglądają na nim bajki lub grają w gry. Kiedy dziecko idzie do szkoły, zaczyna marzyć o telefonie, a powodów, aby go otrzymać, podaje mnóstwo: bo koledzy i koleżanki mają, bo rodzice będą z nim w stałym kontakcie itd. Najczęściej jednak chodzi o nowe gry, social media i wiele, wiele innych kuszących spraw. W tym poradniku przybliżymy kilka modeli smartfonów adekwatnych dla dzieci. Weźmiemy pod uwagę zarówno wiek dziecka, jak i budżet na urządzenie. Poruszymy również kwestię bezpieczeństwa. Kiedy i jaki smartfon kupić dziecku? Wybór modeli smartfonów oferowany przez producentów ogromny. Dorośli wybierający nową komórkę, zwykle mają dokładnie sprecyzowane potrzeby, co do tego, jakie funkcje powinna ona spełniać. Jednak też często wahają się między kilkoma modelami. Przed zakupem nowego telefonu dla dziecka dobrze jest również dokładnie przemyśleć, czego oczekujemy zarówno my, jak i przede wszystkim nasze pociechy. Wybór odpowiedniego smartfona będzie zależał głównie od dwóch kryteriów: * Wiek dziecka. Wybór odpowiedniego modelu telefonu w dużej mierze zależy od tego, w jakim wieku jest dziecko. Kilkulatkowi z powodzeniem wystarczy proste urządzenie, które przede wszystkim będzie służyło mu do rozrywki oraz komunikacji z dorosłymi. Wtedy szukamy modeli oferujących intuicyjną obsługę, jednocześnie bez zaawansowanych funkcji, z których dziecko nawet nie skorzysta. Komórka dla najmłodszych, z praktycznego punktu widzenia, powinna być wyposażona w etui oraz hartowane szkło. Dziecko bardzo łatwo może uszkodzić smartfona podczas zabawy szkole lub na podwórku. Sprawa wygląda zupełnie inaczej, kiedy szukamy odpowiedniej komórki dla nastolatków. Ta grupa wiekowa cechuje się zdecydowanie wyższymi wymaganiami w stosunku do sprzętów elektronicznych. W tym przypadku powinniśmy szukać smartfonów oferujących dobry stosunek jakości do ceny - ważna będzie płynność działania, dostęp do social mediów oraz aparat robiący przyzwoitej jakości zdjęcia. Budżet – czyli ile wydać na telefon dla dziecka. Nieważne czy kupujemy smartfon dla kilkulatka czy dla nastolatka, to kwotę jaką przeznaczamy, powinniśmy dokładnie rozważyć. Aby nasze dziecko miało funkcjonalny smartfon, wcale nie musimy wydać 3000 złotych. Najdroższe, topowe flagowce są kuszące, jednak dziś przedstawimy propozycje trzech smartfonów w budżecie do 500, 1000 i 1500 złotych. Huawei Y6 2017 box:offerCarousel Zaczniemy od smartfona do 500 złotych. Model Huawei Y6 2017 to dobra propozycja dla osób szukających budżetowego smartfona znanego producenta i zarazem dobra na pierwszy smartfon dla dziecka. Ma przejrzysty 5-calowy ekran o rozdzielczości HD (1280 x 720) Został wyposażony w czterordzeniowy układ Mediatek MT6737T (każdy rdzeń taktowany zegarem 1,4 GHz), grafika Mali-T720MP2, 2 GB RAM-u oraz 16 GB pamięci wbudowanej. Wszystkie informacje wyświetlane są na 5-calowym ekranie o rozdzielczości HD (1280 x 720 pikseli). Zdjęcia wykonamy zaś albo głównym aparatem o rozdzielczości matrycy 13 Mpix albo przednią 5-megapikselową kamerą. Huawei Y6 2017 ma wbudowane moduły: LTE, Wi-Fi, NFC, Bluetooth. Skorzystamy również z GPS-a oraz Radia FM. Całość zasilana jest akumulatorem o pojemności 3000 mAh. Smartfon funkcjonuje na systemie Android 6.0 Marshmallow oraz nakładce producenta EMUI w wersji 4.1. Poruszanie się po interfejsie przypomina trochę menu z iPhone’a. Obecnie opisywany smartfon możemy kupić za około 440 złotych. Samsung Galaxy J5 (2017) box:offerCarousel Tym razem propozycja w budżecie do 1000 złotych (nawet trochę mniejszym). Samsung Galaxy J5 (2017) aktualnie kosztuje około 720 złotych. Jest to urządzenie, w którym dziecko będzie miało pełen wachlarz ciekawych funkcji. Producent wyposażył ten model w 5,2-calowy ekran Super AMOLED o rozdzielczości HD (1280 x 720 pikseli), 13-megapikselowy aparat główny i przednią kamerę z matrycą o rozdzielczości również 13 Mpix. Pod obudową znajdują się: ośmiordzeniowy procesor Exynos 7870 (każdy rdzeń taktowany jest zegarem 1,6 GHz) oraz układ graficzny Mali-T830 MP1. Pod obudową znajdują się również 2 GB RAM-u i 16 GB pamięci wbudowanej - przede wszystkim na gry. Do dyspozycji dziecka są oczywiście moduły, takie jak: Wi-Fi, LTE, Bluetooth, GPS, czy NFC. Urządzenie funkcjonuje w oparciu o system Android 7.0 Nougat, a zasilane jest baterią o pojemności 3000 mAh. Huawei Mate 10 Lite box:offerCarousel Na koniec smartfon, którego cena przekracza 1000 złotych. Jest to model skierowany bardziej dla nastolatków niż dzieci z pierwszych klas szkoły podstawowej. Jest wersja Lite drogiego flagowca Huawei Mate 10 Pro. Producent wyposażył ten model w wyświetlacz o przekątnej 5,9 cala i nietypowej rozdzielczości 2160 x 1080 - rozszerzone Full HD. Za wydajność odpowiadają: ośmiordzeniowy procesor HiSilicon Kirin 659 (4 x 2,36 GHz i 4 x 1,7 GHz) i układ graficzny Mali-T830 MP2. Ponadto Huawei wyposażył swojego smartfona w 64 gigabajty pamięci wewnętrznej 4 GB RAM-u. Na uwagę zasługuje również główny, podwójny aparat - jedna matryca ma 16 Mpix, a druga 2 Mpix. Z kolei przednia kamera również jest typu dual cam - z matrycami 13-megapikseli oraz 2-megapikseli. Smartfon zasila akumulator o pojemności 3340 mAh, a jego funkcjonowanie bazuje na systemie Android 7.0 Nougat. Obecnie Huawei Mate 10 Lite kupimy na Allegro za około 1000-1100 złotych. Smartfon a bezpieczeństwo dziecka Bezpieczny telefon dziecka to spokojna głowa rodziców. Korzystanie ze smartfonów przez dzieci we współczesnym świecie niesie ze sobą sporo niebezpieczeństw. Opiekunowie obawiają się zbyt wysokich rachunków, braku kontroli nad czasem używania telefonu przez pociechy, a także nieograniczonego dostępu do Internetu. Na pomoc wychodzą rodzicom producenci telefonów, operatorzy i twórcy aplikacji. Przy wyborze warto więc zaznajomić się ze specjalnymi funkcjami komórek, które ułatwiają potrzebną kontrolę. Przydatne okazują się wszelkie systemy ograniczające swobodne korzystanie z Internetu (blokada rodzicielska stron WWW). Warto też na bieżąco kontrolować stan konta dziecka. Ciekawą funkcją są również aplikacje GPS pozwalające zlokalizować smartfon dziecka. Jednak należy pamiętać, aby z tego posunięcia korzystać rozsądnie i nie kontrolować naszej pociechy przez 24 godziny na dobę.
Na co zwrócić uwagę, wybierając telefon dla dziecka?
Zrobisz to dzięki opcji Urlop z poziomu zakładki Ustawienia sprzedaży: Urlop. Zrobisz to w zakładce Urlop. W ten sposób poinformujesz Kupujących, że wysyłka towaru może się opóźnić. Komunikat o Twojej nieobecności pojawi się w Twoich ofertach na 7 dni przed rozpoczęciem urlopu. Będzie zawierał datę rozpoczęcia i zakończenia urlopu. Jak włączyć urlop? Przejdź do zakładki Urlop. Wybierz lub wpisz ręcznie datę rozpoczęcia i zakończenia swojego urlopu. Kliknij w [Dodaj]. Jakie są ramy czasowe urlopu? Masz 40 dni urlopu. Wakacje możesz zaplanować co najmniej 7 dni przed ich rozpoczęciem. Najkrótszy urlop może trwać 3 dni. Do czasu urlopu wliczana jest data początkowa. Maksymalny czas urlopu to 20 dni. Czy po zaplanowaniu urlopu mogę wprowadzić w nim zmiany? Tak, możesz poprawić takie szczegóły urlopu: | | Data rozpoczęcia | Data zakończenia | | -------- | -------- | -------- | | na późniejszą | przed rozpoczęciem urlopu | przed rozpoczęciem urlopu* | | na wcześniejszą | jeśli do rozpoczęcia urlopu pozostanie przynajmniej 7 dni | jeśli urlop nie będzie krótszy niż 3 dni | * Kupujący, którzy złożyli swoje oferty przed zmianą, mogą oczekiwać realizacji transakcji zgodnie z terminem wskazanym w powiadomieniu o zakupie. Wprowadzenie zmian nie jest możliwe podczas trwania urlopu. Jak zakończyć urlop? Informacja o nieobecności zniknie ze stron ofert w zaplanowanym przez Ciebie dniu zakończenia urlopu. Możesz ją także usunąć wcześniej, klikając [wyłącz] z poziomu zakładki Urlop. Co oznaczają statusy urlopu? zaplanowany - urlop jeszcze się nie zaczął, w trakcie - urlop już się rozpoczął, zakończony - urlop zakończył się zgodnie z planem lub został przez Ciebie skrócony, anulowany - został przez Ciebie wyłączony przed jego rozpoczęciem.
Jak poinformować Klientów, że jestem na urlopie?
Kupując swoje pierwsze ubrania outdoorowe, często zastanawiamy się, na co zwrócić uwagę. Pierwsze, co rzuca nam się w oczy, to krój oraz kolor. Potem zwracamy uwagę na materiały oraz membrany. Pamiętajmy jednak, że diabeł tkwi w szczegółach i warto wyostrzyć swoje zmysły na kilka detalów, które z całą pewnością sprawdzą się w naszej odzieży. W myśl zasady od ogółu do szczegółu przyjrzyjmy się, na co zwrócić uwagę, wybierając odzież outdoorową. Odpowiedni rozmiar Tyczy się to wszystkich warstw – począwszy od bielizny termoaktywnej, na kurtce kończąc. Nasze ubrania, by zapewniały nam idealny komfort użytkowania, powinny być dobrze dopasowane. Nie za duże, niezbyt obszerne, lecz przylegające do ciała. Nie mogą natomiast krępować ruchów ani uwierać, zwłaszcza w pachwinach czy pod pachami. Kolor Najlepiej dobrze i z daleka widoczny w górach. Jaskrawy czy czerwony zapewni bezpieczeństwo. Będziemy lepiej widoczni w przypadku akcji ratunkowej. Kolory ziemi, czarny czy zielenie zlewają się z otoczeniem. Nie bez przyczyny służby ratownicze, jak GOPR czy TOPR, noszą właśnie czerwone ubrania. Hybrydowe połączenie materiałów W miejscach narażonych na działanie wiatru i zimna, jak klatka piersiowa, wskazane jest zastosowanie cieplejszych materiałów, natomiast pod pachami i na plecach lżejszych. Idealnym przykładem jest tu kurtka Salomon Drifter Air. Przepuszczający powietrze materiał Pertex Quantum chroni przed lekkimi opadami i wiatrem, jednocześnie uwalniając nadmiar ciepła podczas trudnej wspinaczki. Lekka warstwa izolacyjna w okolicy klatki piersiowej i ramion utrzymuje ciepło, dolną część kurtki wykonano zaś z elastycznego, oddychającego polaru. Membrana Kanalikowa konstrukcja membrany sprawia, że woda nie przedostaje się do środka, a z kolei wilgoć powstająca podczas aktywności odprowadzana jest na zewnątrz. Mówimy, że materiał „oddycha”. W przypadku membran podaje się dwa parametry – wodoodporność mierzona w milimetrach słupa wody na daną membranę oraz oddychalność mierzona gramami pary wodnej, które może odprowadzić materiał z metra kwadratowego w ciągu doby. Brzmi skomplikowanie, ale w skrócie można powiedzieć, że im ten współczynnik jest wyższy, tym z lepszą membraną mamy do czynienia. Co przekłada się oczywiście na nasz komfort. Wiodącym producentem membran jest firma Gore, a produkty zaopatrzone znaczkiem ich membrany Gore-Tex są gwarantem jakości. Kurtka membranowa – garda w kapturze, system wentylacji, rozmieszczenie i ilość kieszeni, rękawy z wycięciem na kciuk Absolutna konieczność dla wszystkich tych, którzy zapragną wędrówek górskich. Zasuwana wysoko kurtka tworząca gardę pozwoli ochronić twarz przed srogimi warunkami atmosferycznymi. Pozostając w obrębie kaptura, warto wspomnieć o odpowiedniej jego wielkości, dzięki czemu zmieścimy pod niego kask – czy to wspinaczkowy, czy rowerowy. Optymalnie byłoby, gdyby kaptur miał regulację w trzech wymiarach – głębokości, wysokości i szerokości. Ważne też, by kaptur chował się w stójce lub miał możliwość odpięcia. Niektóre firmy zrobiły pokłon w stronę kobiet z długimi włosami. W modelu Salomon Agile znajdziemy w kapturze wycięcie na kucyka! Przyglądając się kurtce, zwróćmy uwagę na system wentylacji. Kurtki z suwakami pod pachami odciążą membranę, pozwalając nam na wentylację i schłodzenie miejsc, gdzie najbardziej się pocimy. Warto również zwrócić uwagę na rozmieszczenie i ilość kieszeni. W warstwach od pasa w górę ma to szczególne znaczenie, w momencie kiedy zakładamy uprząż lub zapinamy pas biodrowy plecaka. Jeśli kieszenie znajdują się akurat na ich linii, nie będziemy ich mogli niestety wykorzystywać. W wielu kurtkach stosuje się dwie duże kieszenie na wysokości powyżej pępka. Takie rozwiązanie zapewnia do nich stały dostęp. Pamiętajmy, że ilość kieszeni – a zatem i zamków – wpływa na wagę kurtki. Dla zmarzluchów, a także podczas wspinaczki czy jazdy na rowerze, gdzie wyciągamy ramiona w górę, świetnie sprawdzą się dłuższe rękawy z wycięciem na kciuk. Zapobiegnie to podciąganiu się rękawów bluzy czy dostawaniu się śniegu do rękawów. Wzmocnienia materiału W miejscach szczególnie narażonych na przetarcia, tj. na kolanach spodni, po wewnętrznej stronie nogawek (mechaniczne przetarcie od raków), łokciach, ramionach (między innymi od noszenia plecaka). Modele ze wzmocnieniami bywają zazwyczaj dużo cięższe niż te, które są ich pozbawione. Pamiętajmy, że dostępne na rynku materiały, z których szyta jest odzież outdoorowa, są na tyle wytrzymałe, że wzmocnienia częściej są już tylko zabiegiem stylistycznym aniżeli koniecznością. Zasuwak w zimowych spodniach Dużym plusem zimowych spodni membranowych może okazać się ich zasuwak na całej długości nogawek. Dzięki temu w przypadku mokrego śniegu lub silnego wiatru założymy szybko spodnie bez konieczności zdejmowania butów. Odblaski Na koniec, mając na uwadze jeszcze nasze bezpieczeństwo, zwróćmy uwagę, czy wybierana przez nas odzież wyposażona jest elementy odblaskowe. Niekiedy może to być tylko logo albo dyskretny znaczek na ramieniu czy kapturze, który może nawet uratować nam życie. Przedstawione detale są osobistą listą, która powstawała na przestrzeni lat na licznych wyjazdach, wyprawach, trekkingach. Tak naprawdę my sami musimy zwrócić uwagę na to, co jest nam potrzebne, co preferujemy. Pamiętajmy, że każdy dodatkowy gadżet czy udziwnienie powoduje wzrost masy przedmiotu. I tak gram do grama może w końcu okazać się, że uzbieramy niezły balast. Jeśli jednak nie o zbijanie wagi nam chodzi, zadbajmy o własny komfort, rozpieszczając się właśnie licznymi detalami.
Detale, na które warto zwrócić uwagę przy zakupie odzieży outdoorowej
Młodość – która z nas nie chciałaby jej zatrzymać na dłużej? Niestety, proces starzenia jest nieunikniony i dopadnie nas wcześniej czy później. Na szczęście istnieją sposoby, aby choć trochę go opóźnić i zlikwidować lub zatrzymać oznaki upływającego czasu. Z pomocą przychodzą nie tylko zabiegi z zakresu medycyny estetycznej, ale także sposoby nieinwazyjne, takie jak stosowanie kosmetyków pielęgnacyjnych. Sprawdźmy, jakie odmładzające kremy na dzień kupimy na Allegro do 100 zł. Odmładzający krem kawiorowy z perłą – Clarena O regenerację komórek i zmniejszenie widoczności zmarszczek zadba odmładzający krem kawiorowy z perłą firmy Clarena. Przeznaczony jest do pielęgnacji cery dojrzałej, wrażliwej, której brakuje elastyczności i jędrności. Specjalny kompleks Revitalin®-BT zwiększa tempo regeneracji komórkowej, natomiast ekstrakt z kawioru wzmacnia, nawilża, wygładza i przeciwdziała procesowi TEWL, czyli transepidermalnej utracie wody. W kremie obecna jest również zmikronizowana perła, która matuje, regeneruje, łagodzi stany zapalne, poprawia napięcie i elastyczność skóry. Jednocześnie rozjaśnia koloryt, dzięki czemu drobne zmarszczki i pory przestają być widoczne. Obecna w nim witamina E wykazuje działanie antyoksydacyjne. W efekcie kosmetyk ten modeluje kontur twarzy i zapewnia promienny wygląd. Na Allegro kosztuje od ponad 50 do ok. 80 zł. Gold Philosophy – Bandi Silna regeneracja to zasługa kremu z linii Gold Philosophy firmy Bandi. Kosmetyk ten polecany jest dla osób po 40. roku życia, które oczekują odżywienia, nawilżenia i wygładzenia skóry. Starannie dobrane składniki aktywne (masło shea, d-pantenol, olejek buriti, olej abisyński, tripeptyd-5, olej z ogórecznika, złoto) wykazują działanie wygładzające i przeciwzmarszczkowe. Skóra odzyskuje świeży wygląd, dlatego osoba go stosująca będzie wyglądała młodziej. Kosmetyk ten poradzi sobie także ze skórą uszkodzoną przez promieniowanie słoneczne. Kupimy go na Allegro za ok. 60–70 zł. Gold Cream – Viviean Kolejną propozycją jest luksusowy odmładzający krem Gold Cream, który zmniejsza widoczność zmarszczek. Wśród jego składników wyróżnić można nanocząstki 24-karatowego złota (mają działanie nawilżające i antyoksydacyjne) oraz śluz ślimaka, który regeneruje skórę, zmiękcza ją i pobudza produkcję kolagenu. Oprócz tego w kremie znajduje się kwas hialuronowy, masłosz (masło shea), alantoina i liposomy. Za ten krem zapłacimy ok. 90 zł. Krem odmładzający na dzień Gold Regenesis – FM Złoto koloidalne to także składnik kremu odmładzającego na dzień Gold Regenesis. Składnik ten wspomaga rekonstrukcję tkanek, pobudza produkcję elastyny i kolagenu oraz dba o to, aby skóra była napięta i elastyczna. Przywraca przy tym naturalny blask, pobudza naturalny system odpornościowy i redukuje przebarwienia skórne. Oprócz złota kosmetyk ten zawiera resweratrol pochodzący z czerwonych winogron (naprawia i chroni skórę przed czynnikami zewnętrznymi), estry wyższych kwasów tłuszczowych (natłuszczają naskórek i pomagają w odbudowie płaszcza lipidowego), kompleks na bazie kwasu hialuronowego (zapewnia nawilżenie) oraz ekstrakt z kory drzewa Enantia chlorantha (zapobiega świeceniu się skóry i łagodzi podrażnienia). Produkt przeznaczony jest dla osób, które ukończyły 40. rok życia. Można go kupić od ok. 50 do 65 zł. Bursztynowy krem odmładzający – Farmona W walce z upływającym czasem przydatny może okazać się także bursztynowy krem odmładzający marki Farmona. Intensywnie odżywia, regeneruje i poprawia jędrność skóry pań po 40. roku życia, które narzekają na suchość, łuszczenie i widoczne oznaki starzenia. Do składników aktywnych zaliczymy tu: olej arganowy, kompleks Pronalen Flash Tense Plus (zapewnia długotrwały efekt liftingujący), hydromanil (tworzy film ochronny, który zapobiega utracie wody), proteiny jedwabiu (dbają o odpowiedni poziom nawilżenia), witaminę E (likwiduje objawy zmęczenia, przyspiesza odnowę komórek), inulinę (nawilża i łagodzi podrażnienia) oraz ekstrakt z bursztynu (poprawia metabolizm skóry, dodaje blasku, nadaje bardzo ładny koloryt i hamuje proces starzenia). Decydując się na bursztynowy krem odmładzający, musimy się liczyć z wydatkiem ok. 56 zł.
Odmładzające kremy na dzień do 100 zł
MiVue 786 WiFi to jeden z nowych modeli wideorejestratorów marki Mio, lidera na rynku tego typu urządzeń. Jak spisuje się w praktyce? Wyróżniają go solidna jakość wykonania, dobra jakość nagrań oraz… ekran dotykowy, który ma maksymalnie ułatwiać jego codzienną obsługę. Zawartość opakowania W przypadku wideorejestratora MiVue 786 WiFi firma Mio nie zaszalała pod względem wyposażenia. Jest wręcz skromnie – oprócz urządzenia producent zapakował do pudełka ładowarkę podłączaną w samochodzie do gniazda zapalniczki oraz niewielkich rozmiarów uchwyt na szybę. Działa on na zasadzie przyssawki, co ułatwia wielokrotny montaż i demontaż w przeciwieństwie do uchwytów z przylepcem. Kamerę samochodową Mio na uchwyt mocuje się, wsuwając urządzenie, co jest w praktyce łatwym i wygodnym rozwiązaniem. Dane techniczne Jednym z ważniejszych parametrów kamery samochodowej Mio MiVue 786 WiFi jest ekran o przekątnej 2,7 cala. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ ekran jest dotykowy, co w wideorejestratorach jest rzadkością. Po przetestowaniu dziesiątek modeli kamer samochodowych utwierdzam się w przekonaniu, że żadne przyciski nie są tak wygodne w obsłudze jak ekran dotykowy, w którym wystarczy przycisnąć wybrany fragment wyświetlacza, aby uruchomić pożądaną opcję. Mio jako pierwsze wprowadziło na rynek wideorejestrator z ekranem dotykowym i był to strzał w dziesiątkę. Łatwość obsługi urządzenia jest w tym przypadku nie do przecenienia, a dostępne w języku polskim menu zaprojektowane przez Mio jest przejrzyste i nieskomplikowane. Wideorejestrator Mio MiVue 786 WiFi nagrywa filmy w jakości full HD z prędkością 30 klatek na sekundę. Rozdzielczość filmów to jednak nie wszystko. Za jakość nagrań odpowiadają sensor optyczny IMX 323 2M renomowanej marki Sony oraz wysokiej klasy obiektyw o jasności 1.8F. Kąt widzenia obiektywu wynosi 140 stopni, czyli niewiele – na rynku można spotkać kamery samochodowe, które oferują szerszy zakres, np. Navitel R1000 mający 165 stopni. Pozostaje jednak dylemat – czy ważniejszy jest maksymalnie szeroki kąt widzenia, czy możliwie dobra jakość nagrań? Jakość nagrań Mio słynie z wysokiej jakości rejestrowanego materiału i w przypadku MiVue 786 WiFi nie jest inaczej. Oglądając na ekranie komputera nagania zarejestrowane za pomocą Mio MiVue 786 WiFi, odniosłem bardzo dobre wrażenie. Co prawda czasami obraz wydaje się nieco przebarwiony na żółto czy zielono, jednak nie można zarzucić mu nic w kwestii szczegółów, które zawsze są dobrze widoczne. Tak wygląda stopklatka z filmu nagranego w pochmurny, mglisty dzień: Nie gorzej jest w trudnych warunkach oświetleniowych, takich jak parkingi podziemne, tunele czy ulice po zapadnięciu zmroku. Obraz jest przede wszystkim ostry i wyraźny, co pozwala na odczytanie znaków drogowych i tablic rejestracyjnych innych samochodów, a przecież to jest kluczowe w przypadku traktowania filmu jako dowodu w sprawie wypadku czy kolizji. Jeśli zdecydujecie się na zakup Mio MiVue 786 WiFi lub jakiejkolwiek innej kamery samochodowej Mio z serii MiVue, zachęcam do zainstalowania bezpłatnej aplikacji komputerowej MiVue Manager. Dzięki niej można nie tylko podejrzeć nagrania, ale także przy modelach wyposażonych w GPS uzyskać dodatkowe informacje takie jak prędkość, trasa przejazdu (jako współrzędne lub zaznaczone na Google Maps), a nawet przeciążenia, które wideorejestrator wychwycił na danym odcinku drogi. Nie tylko nagrywa Mio MiVue 786 WiFi to nie tylko wideorejestrator. Urządzenie dzięki wbudowanemu GPS wie, w którym miejscu znajduje się aktualnie pojazd oraz z jaką prędkością się porusza – jest to przydatne nie tylko w trakcie rejestrowania filmów. Moduł GPS odpowiada również za działanie systemu ostrzegania o fotoradarach. Zbliżając się do fotoradaru, otrzymamy wiadomość dotyczącą nie tylko odległości do miejsca pomiaru prędkości, ale także limitu obowiązującego na danym odcinku i ewentualnie jego przekroczenie. Muszę przyznać, że system ten działa wyśmienicie, o ile zadbamy o aktualność bazy danych o fotoradarach – producent dostarcza darmową mapę fotoradarów, a te, których nie ma na liście, można dodać samodzielnie z poziomu urządzenia. Podobnie jak inne wideorejestratory Mio, tak i MiVue 786 WiFi posiada wbudowane systemy bezpieczeństwa, które wspomagają kierowcę podczas jazdy. Co otrzymujemy do dyspozycji? Układ ostrzegania przed kolizją z autem poprzedzającym, układ ostrzegania o opuszczeniu pasa ruchu oraz ostrzeżenia o przemęczeniu. To ciekawy dodatek do kamery samochodowej, jednak niewiele korzystałem z tych systemów. Owszem, działają poprawnie, o ile przeznaczymy odpowiednią ilość czasu na prawidłową kalibrację urządzenia, jednak w moim mniemaniu ostrzeżenia o możliwej kolizji z jadącym przed nami samochodem nie zawsze okazują się przydatne. Systemy zaimplementowane w nowoczesnych samochodach po ostrzeżeniu będą w stanie dodatkowo zahamować samochód, w kamerze samochodowej natomiast otrzymamy tylko komunikat, a czas reakcji i podjęcie decyzji zależy od kierowcy. Świat bez kabli Mio MiVue 786 WiFi – jak wskazuje nazwa urządzenia – posiada wbudowany moduł sieci bezprzewodowej. Dzięki temu możemy skorzystać z bezpłatnej aplikacji na telefon komórkowy i obsługiwać wideorejestrator bez użycia niewygodnych kabli. Sparowanie kamery ze smartfonem nie przysporzyło najmniejszych problemów. Jakie możliwości otwiera aplikacja MiVue na smartfony? Przede wszystkim opcję robienia kopii zapasowych nagranych filmów uruchamianej jednym kliknięciem. Pliki są wówczas przesyłane za pośrednictwem sieci Wi-Fi do telefonu. Oprócz tego pojawia się funkcja automatycznego tworzenia 20-sekundowego klipu po wykryciu kolizji i przesłania go do urządzenia po uaktywnieniu aplikacji. Nie mniej ciekawą funkcją jest możliwość wysyłania filmów z wideorejestratora bezpośrednio do wybranych mediów społecznościowych, takich jak Facebook czy YouTube. Co więcej, na Facebooku można prowadzić transmisję na żywo, przesyłając w czasie rzeczywistym obraz z kamery samochodowej na profil społecznościowy. To nie koniec możliwości Do wideorejestratora Mio MiVue 786 WiFi można dokupić również akcesoryjną kamerę Mio A20, która będzie nagrywać także to, co dzieje się za samochodem. Dzięki temu uzyskamy pełny materiał i pewność, że dysponujemy niezbitym dowodem w razie wypadku – niezależnie od tego, czy miał on miejsce z przodu, czy z tyłu auta. Podsumowanie Czy wideorejestrator Mio MiVue 786 WiFi jest wart zakupu? Na pewno nie wiąże się z małym wydatkiem, szczególnie na tle innych urządzeń tego typu, jak Navitel R1000 czy Xblitz P500. Urządzenie nie ma dodatków takich jak voucher na zainstalowanie nawigacji w smartfonie czy uchwyt magnetyczny. To, czym Mio MiVue 786 WiFi przyciąga najbardziej, to ekran dotykowy. Bezsprzecznie jest to najwygodniejszy sposób na obsługę kamery samochodowej. Jeśli więc ergonomię stawiacie na pierwszym miejscu, Mio będzie doskonałym wyborem. Wymagania systemowe aplikacji Mio: * Port USB, * przeglądarka internetowa, * system operacyjny Windows 7 lub nowszy/Mac OSX 10.7 lub nowszy
Wideorejestrator Mio MiVue 786 WiFi – recenzja
Skóra to wciąż jeden z materiałów najczęściej wykorzystywanych do produkcji butów motocyklowych. Jest wytrzymała, odporna na ścieranie oraz rozdarcia, dzięki czemu dobrze chroni stopy przed kontuzjami i zranieniem. Z czasem motocyklowe buty skórzane stają się równie wygodne, jak tenisówki, umożliwiając pełną swobodę ruchów. Prezentujemy najciekawsze modele. Buty dla pań Alpinestars Stella Vika.Damskie buty motocyklowe wykonane z elastycznej skóry licowej o ziarnistej powierzchni, dużo wytrzymalszej od zamszu. Wszyta wewnątrz wodoodporna membrana zapewnia ochronę przed wilgocią i umożliwia prawidłową cyrkulację powietrza. Kształt cholewki ułatwia zakładanie butów, a elastyczny panel umieszczony w miejscu zgięcia stopy gwarantuje komfort użytkowania zarówno podczas jazdy, jak i chodzenia. Podeszwę wykonano z unikatowej mieszanki gumowej. Wzmocnienia rozmieszczono w okolicach kostki (wewnętrzne oraz zewnętrzne), palców oraz pięty. Buty są zapinane na zamek błyskawiczny znajdujący się po wewnętrznej stronie buta, wyposażony w osłonę chroniącą przed uszkodzeniami, automatyczną semi-blokadę oraz osłonę zapobiegającą zadrapaniom. Konstrukcja zaprojektowana z myślą o kobietach. Cena od 745 zł. TCX X-On Road GTX.Profesjonalne buty motocyklowe wykonane z odpornej na ścieranie skóry naturalnej. Wewnątrz znajduje się wodoodporna, wiatroszczelna, odporna na uszkodzenia i rozdarcia membrana goretex, zapewniająca optymalną cyrkulację powietrza, chroniąca przed chłodem oraz przegrzaniem. Model ten jest wyposażony w protektory kostek oraz wzmocnienia na pięcie, piszczelach i w miejscu styku buta z dźwignią zmiany biegów. Miękka wyściółka i anatomicznie ukształtowana wymienna wkładka gwarantują komfort podczas długiej jazdy. Antypoślizgowa podeszwa ma właściwości olejoodporne, dzięki czemu zapewnia doskonałą przyczepność i stabilność. Z tyłu znajdują się dyskretne odblaskowe wstawki. Buty zapinane na zamek błyskawiczny oraz rzep zapewniający lepsze dopasowanie do stopy. Cena 849 zł. Buty dla panów Buty męskie Axo Primato Evo II.Męskie buty motocyklowe wykonane z wodoodpornej włoskiej skóry, szytej podwójnymi ściegami. Model ten jest przeznaczony do jazdy szosowej i wyposażony w: wymienne slidery, ruchomy zawias zapobiegający skręcaniu buta, odporną na ścieranie i uderzenia osłonę piszczeli oraz antywstrząsowe wentylowane wstawki w okolicach pięty. W środku znajduje się antybakteryjna wyjmowana wkładka oraz ochraniacze zapobiegające oparzeniom, a w miejscu styku z dźwignią zmiany biegów specjalne wzmocnienie. Podeszwa o zaokrąglonych brzegach wykonana jest z antypoślizgowej gumy. Buty są zapinane na zamek błyskawiczny biegnący przez cały but oraz rzepy. Mają certyfikat CE zgodny z normą EN13634:2002. Testowane pod kątem bezpieczeństwa do prędkości 300 km/godz. Dostępne w dwóch kolorach: białym i czarnym. Cena 699 zł. Buty męskie Dainese Torque D1. Motocyklowe buty męskie dostępne w czterech wariantach kolorystycznych: czarnym, białym, żółtym i czerwonym i zaprojektowane z myślą o jeździe sportowej. Wykonano je ze skóry bydlęcej z elastycznymi wkładkami z tkaniny D-Stone, która gwarantuje doskonałe dopasowanie do łydki i stopy. Wyposażone są w: wewnętrzną regulację szerokości, protektor TPU na kość piszczelową, wymienny stalowy slider, system D-Axial zapobiegającym skręceniom kostki oraz wzmocnienia w miejscu styku buta z dźwignią zmiany biegów i na kostce. Nylonowe elementy, zlokalizowane na pięcie oraz na palcach, zapewniają lepszą przyczepność. Wnętrze wykonane jest z materiału odprowadzającego wilgoć i zapobiegającego poceniu się stopy. Buty są zapinane na zamek błyskawiczny umieszczony w tylnej części buta i mają certyfikat CE. Cena od 1190 zł. Buty męskie Ozone Lite Black. Krótkie motocyklowe buty męskie z naturalnej skóry pokrytej warstwą poliuretanu. Wnętrze wykonano z chłonnego materiału, który doskonale sprawdza się w wysokich temperaturach – zapobiega poceniu się stopy i odprowadza wilgoć. Antybakteryjna wkładka gwarantuje higienę oraz świeżość. Antypoślizgowa, olejoodporna podeszwa utrzymuje but we właściwym położeniu i zapewnia odpowiednie wyczucie motocykla. Buty mają wzmocnienie w miejscu styku z dźwignią zmiany biegów oraz wbudowane ochraniacze kostki. Wiązanie za pomocą sznurowadeł zapewnia precyzyjne dopasowanie do stopy, z dodatkowym zapięciem na rzep. Cena 349 zł.
Stylowe skórzane buty motocyklowe
Debiutancka książka autorki bestsellerowych powieści obyczajowych to lektura na jedno popołudnie. Ale uśmiech i ciepło, jakie poczujecie podczas czytania, będą wam towarzyszyły znacznie dłużej. Magdaleny Kordel nie trzeba przedstawiać nikomu, kto interesuje się polskim rynkiem wydawniczym, a na pewno książkami z nurtu tzw. literatury obyczajowej. Pisarka ma na koncie już 14 powieści, w tym trzy bestsellerowe serie: „Uroczysko”, „Malownicze” i „Wilczy dwór”. Mało kto pamięta jednak jej książkowy debiut, wydany po raz pierwszy w 2005 roku. Choć sama Kordel twierdzi, że „48 tygodni” całkowicie odmieniło jej życie, to nawet wśród fanów jej twórczości pozycja ta zamyka raczej listę jej pokaźnego już dorobku. Być może właśnie dlatego wydawnictwo Znak postanowiło niedawno wypuścić na rynek nowe wydanie tej niewielkiej książeczki (debiut Kordel liczy bowiem zaledwie 150 stron), by na nowo rozbudzić nią zainteresowanie czytelników. Rok bez jednego miesiąca „48 tygodni” nie jest typową powieścią, a na pewno swoją konstrukcją nie przypomina późniejszych książek Magdaleny Kordel. To raczej zbiór zapisków, wpisów do dziennika głównej bohaterki, Nataszy, która opisuje wydarzenia toczące się przez tytułowe 48 tygodni w życiu jej i jej rodziny. Natasza ma dwadzieścia parę lat, jest już mamą sześcioletniej córeczki Gosi i szczęśliwą żoną Sebastiana. Rola gospodyni domowej zaczyna jej jednak doskwierać, więc podejmuje odważną decyzję powrotu na studia, przerwane, jak możemy się domyślać, z powodu ciąży. Kobieta nie chce jednak kończyć rozpoczętych studiów ekonomicznych i decyduje się iść za głosem serca, wybierając polonistykę. Jakby tego było mało, znajduje też pracę w redakcji, gdzie zostaje korektorką. I właśnie perypetie zawodowe oraz życie studenckie, w połączeniu z pełną wrażeń codziennością jej małej rodziny, tworzą materiał na debiutancką powieść Kordel. (Nie)zwykłe życie W „48 tygodniach” nie ma konkretnej akcji czy niespodziewanych zwrotów, które mogłyby trzymać w napięciu i zaskakiwać. Jest za to galeria barwnych postaci, zarówno tych na pierwszym planie, jak i pobocznych, które dodatkowo ubarwiają codzienne życie Nataszy. Mowa tu nie tylko o jej mężu, Sebastianie, i córeczce, Gosi. Są tu również rodzice i teściowie, przyjaciółka ze skomplikowanym życiem uczuciowym, była dziewczyna męża, która wciąż pojawia się w ich codzienności, a nawet… rybki w akwarium i polujący na ten przysmak kot. Wszystko to sprawia, że relacjonowane we wpisach Nataszy historie, choć do bólu zwyczajne i codzienne, zyskują nowy wymiar, stają się zabawne, a czasem wzruszające. To właśnie ta codzienność, pozorna zwykłość opowiadanych przez Kordel historii stała się główną siłą jej kolejnych książek. Oczywiście debiut pisarki nie jest wolny od drobnych potknięć i niedociągnięć, jednak ich wyłapywanie również może być dobrą zabawą, podkreślającą przy okazji długą drogę i ogromny rozwój pisarskiego talentu autorki „Anioła do wynajęcia”. Książeczka liczy sobie w dodatku zaledwie 150 stron, jest to więc lektura na jedno popołudnie, może nawet na jedną godzinę. Stanowi ona lekką, przyjemną i ciepłą rozrywkę, która momentami rozbawi was do łez. Zaskakujące zakończenie otwiera drzwi do rozwinięcia tej historii w kolejnej książce. Kto wie, być może nowe wydanie „48 tygodni” to właśnie zapowiedź takiej kontynuacji? Kordel swoim debiutem udowadnia też, że od zawsze wiedziała, jak trafiać do serc swoich czytelników i dawać im to, czego często brakuje w prawdziwym życiu – ciepła, śmiechu i wzruszeń. Źródło okładki: www.wydawnictwoznak.pl
„48 tygodni” Magdalena Kordel – recenzja
Czarne krzesła i fotele ze względu na mocną barwę to meble wyjątkowo ekstrawaganckie. Jednak wbrew pozorom idealnie wpisują się w każde wnętrze – nie tylko nowoczesne lofty czy modernistyczne aranżacje. Wspaniale współgrają z pomieszczeniami urządzonymi w stylu skandynawskim i glamour. Podpowiadamy, dlaczego warto je mieć i jak zaaranżować wnętrze z ich wykorzystaniem. Kolor czarny to odcień, który wpisuje się we wszystkie trendy, niezależnie od tego, czy jest to odzież, dodatki, czy może meble do mieszkania. Ostatnimi czasy to właśnie tak zabarwione meble zyskują coraz większą popularność. Tylko z jakimi pozostałymi elementami je skomponować, aby wnętrze było jednocześnie przytulne i oryginalne? Czerń w jadalni – designerskie krzesła Czarne krzesła w jadalni to rozwiązanie ponadczasowe, które wyjątkowo sprawdzi się w jadalni i kuchni. Zwłaszcza modele tapicerowane zasługują na uwagę. Ich ponadczasowość wpisze się w styl klasyczny, jak i nowoczesny. Pasują do większości stołów, a ponadto prezentują się niezwykle szykownie. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o modelach wykonanych z plastiku oraz akrylu. Ten rodzaj powinien zostać wkomponowany w minimalistyczne przestrzenie, gdzie króluje między innymi szkło i stal. Z kolei czarne krzesła metalowe, choć z pewnością mają przewagę nad klasycznymi wariantami ze względu na oryginalność, to jednak są zdecydowanie mniej wygodne niż krzesła tapicerowane. Jak wykorzystać czarny fotel w salonie? Czerń to kolor, z którym należy obchodzić się wyjątkowo ostrożnie. Dlatego jeśli planujemy zaaranżować nasz salon z jego wykorzystaniem, warto pamiętać o doborze stonowanych odcieni. Pod żadnym pozorem nie możemy dopuścić do powstania wnętrza ciemnego i mrocznego, dlatego wystrzegajmy się mocnych szarości i zimnych odcieni. W zamian postawmy na delikatne barwy, w tym ciepłe beże, subtelną szarość, pastele i biel. Drewniana alternatywa Krzesła i fotele mają wiele odsłon, jeśli chodzi o dobór poszczególnego materiału, z jakiego są wykonane. Jak już wspomniano, mamy do wyboru modele tapicerowane, plastikowe, akrylowe lub metalowe. Oczywiście warto pamiętać o drewnie. Jak wiadomo, jest to jeden z najbardziej trwałych i odpornych materiałów. Producenci wychodzą naprzeciw naszych oczekiwań i dzięki temu możemy wybierać spośród wielu ciekawych modeli. Od minimalistycznych form po mocno rzeźbione, niczym te przypominające meble z lat 60. Warto jednak pamiętać, że niezależnie od modelu każdy jeden będzie prezentował się dobrze z innymi rodzajami. Czarne fotele i krzesła – w jakim stylu? Wbrew powszechnemu myśleniu czarne meble nie muszą być wykorzystywane tylko w nowoczesnych aranżacjach. Co więcej, sprawdzą się w każdym stylu, czy to klasycznym, rustykalnym, czy też minimalistycznym. W dużej mierze wpływa na to kształt mebli oraz materiał, z jakiego są wykonane. Tapicerka wpisuje się bardziej w aranżacje klasyczne, zaś plastik i metal w nowoczesne rozwiązania. Czarne fotele i krzesła do mieszkania to trend, który zyskuje coraz większą popularność. Czerń nie tylko sprawdzi się w minimalistycznych przestrzeniach, ale także w stylu klasycznym i każdym innym. Wszystko bowiem zależy od dodatków, na jakie się zdecydujemy. Jedno jest pewne, jeśli chcesz wprowadzić nieco charakteru do wnętrza, warto postawić właśnie na ten kolor.
Eleganckie i uniwersalne – czarne fotele i krzesła
Instalacje alarmowe coraz częściej wykorzystujemy w domach jednorodzinnych. Obok monitoringu, to jeden z najskuteczniejszych sposobów zabezpieczenia domu przed włamaniem. System alarmowy kojarzy się z czujnikami ruchu w pomieszczeniach oraz z klawiaturą numeryczną przy drzwiach. To jednak tylko podstawowe elementy instalacji alarmowej, w rzeczywistości może być ona znacznie bardziej złożona. Instalacja alarmowa to zespół pracujących ze sobą elementów, które wykrywają włamanie i sygnalizują je, najczęściej sygnalizacją świetlną i ostrym dźwiękiem. Taki system reaguje także na zdarzenia alarmowe: na otwieranie drzwi lub okien, wykrycie ruchu, rozbicie szyby i powiadamia nas o zdarzeniu za pomocą linii telefonicznej, sieci komórkowej, internetu lub wzywa firmę ochroniarską. Kompletny system alarmowy składa się z następujących elementów: centrala alarmowa, manipulator, czujki, sygnalizator alarmowy. Centrala alarmowa Centrala jest mózgiem systemu alarmowego. To do niej trafiają wszystkie informacje zbierane przez inne urządzenia. Są one przetwarzane i na ich podstawie system przywołuje określony scenariusz. Może ona oferować różne funkcje w zależności od modelu.Centrala alarmowa powinna znaleźć się w miejscu strzeżonym, niedostępnym dla osób niepowołanych. Najlepszymi miejscami na centralę są: szafy wnękowe, garderoba czy zakamarki sypialni. Manipulatory Sterowanie i konfigurowanie centrali alarmowej odbywa się z pomocą połączonych z nią manipulatorów – to ścienne klawiatury z wyświetlaczem. Na rynku znajdziemy dwa rodzaje manipulatorów – LED i LCD. W manipulatorach z wyświetlaczem LED informacje o parametrach sytemu wyświetlane są za pomocą diod. Manipulatory LCD są droższą wersją, posiadają one wbudowany wyświetlacz LCD (2 linie po 16 znaków), komunikują się z użytkownikiem za pomocą wyświetlanych tekstów, są prostsze w obsłudze i wyróżniają się znacznie nowocześniejszym designem. Manipulator montujemy blisko drzwi wejściowych, aby szybko uzbroić lub rozbroić alarm. Czujki alarmowe Najważniejszym elementem z punktu widzenia systemu alarmowego są czujki. Ich funkcja polega na wykryciu próby włamania bądź obecności intruza na chronionym obszarze. W segmencie producentów znajdziemy masę czujek alarmowych, wykorzystujących różne zjawiska fizyczne w swojej pracy. Istnieją czujki podczerwieni, ultradźwiękowe, mikrofalowe, wibracyjne, inercyjne, magnetyczne czy czujki zbicia szkła. Czujki podczerwieni określane są skrótem PIR i wykrywają wszelkie zmiany temperatury w polu jej widzenia. Droższe modele potrafią ignorować obecność zwierząt, zapobiegając fałszywym alarmom. Aby zapewnić jeszcze lepszą skuteczność, tego typu czujki bywają uzupełniane o czujkę mikrofalową, są to tzw. czujki dualne. Czujki dualne uruchamiają alarm, gdy oba detektory zostaną pobudzone, są one stosowane w pomieszczeniach, w których temperatura może się zmieniać (np. stygnący silnik samochodu w garażu, rosnąca temperatura pieca w kotłowni). Wówczas fałszywy alarm nie uruchomi się bez dodatkowego wykrycia ruchu przez drugą czujkę. Czujki tłuczenia szkła mogą reagować na drgania mechaniczne szyby, występujące podczas silnego uderzenia lub na hałas powstały przy tłuczeniu szkła. Taka czujka alarmowa może chronić kilka okien jednocześnie. Czujki otwarcia, to czujki magnetyczne czyli kontaktronowe, składają się z dwóch elementów: magnesu i kontaktronu. Jeden element montujemy zwykle do ościeżnicy okna lub drzwi. Drugi montujemy do skrzydła okna lub drzwi. Ich rozdzielenie, np. otwarcie okna, może uruchomić instalację alarmową. Sygnalizatory Sygnalizator przekazuje informację o wystąpieniu zdarzenia alarmowego. Sygnalizatorymogą być optyczne, wykorzystujące sygnalizację świetlną, akustyczne – wykorzystujące sygnalizację dźwiękową lub optyczno-akustyczne. Dźwięk o bardzo dużym natężeniu i elementy błyskowe o dużej jasności mają za zadanie odstraszyć intruza oraz przyciągnąć uwagę osób, znajdujących się w pobliżu naszej posesji. O ile została również podpisana umowa z firmą zajmującą się ochroną naszego domu, uruchomienie sygnalizatora spowoduje również wizytę patrolu. System alarmowy powinien być dopasowany do oczekiwań użytkowa oraz współgrać z obiektem, w którym się znajduje. Nowoczesne instalacje alarmowe pozwalają na zarządzanie zabezpieczeniami oraz na podgląd systemu poprzez internet. Ostateczny koszt instalacji zależy od tego, jaki zakres bezpieczeństwa chcemy osiągnąć, jaka jest wielkość budynku oraz od liczby pomieszczeń, drzwi oraz okien. Za podstawową, markową instalację alarmową do domu jednorodzinnego trzeba zapłacić co najmniej dwa tysiące złotych. Rozbudowanie systemu o dodatkowe elementy i zabezpieczenia wiąże się z większym wydatkiem.
Instalacje alarmowe
Nadchodzący sezon będzie łaskawy dla fanek finezyjnych nakryć głowy. Projektanci podeszli do tematu z dużym dystansem i humorem, tworząc kapelusze przypominające dzieła sztuki, z trójwymiarowymi aplikacjami i kolorowymi graficznymi wzorami. Jak dobrać odpowiednie nakrycie głowy? Dobierając czapkę lub kapelusz, zwróć uwagę na kształt swojej twarzy, figurę, wzrost oraz typ kolorystyczny urody. Jeśli jesteś posiadaczką okrągłej buzi, powinnaś unikać kapeluszy z okrągłym rondem. Znacznie lepiej będzie ci w męskich nakryciach typu „Panama”, „Western”, „Trilby” i „Fedora”. Meloniki, cylindry oraz fasony „Hamburg” zarezerwowane są dla osób o trójkątnej i kwadratowej twarzy. Pamiętaj także o wielkości ronda, by nie zaburzyć proporcji swojego ciała. Posiadaczkom drobnej sylwetki zaleca się jak najmniejsze rondo, które ich dodatkowo nie skróci. Wysokie panie mogą pozwolić sobie na dużo obszerniejsze kapelusze. Kapelusze i czapki znajdują się tuż przy twarzy, dlatego dobieraj ich odcienie zgodnie z posiadanym typem kolorystycznym urody. Jeśli jesteś typem zimnym, sięgaj po kolory z domieszką niebieskiego, jeśli ciepłym – z domieszką żółtego. Mimo że ciemne kapelusze wyglądają bardzo szykownie, to czerń nie jest najlepszym wyborem, ponieważ podkreśla cienie pod oczami i sprawia, że twarz wygląda na zmęczoną. Zamiast tego proponuję szlachetny granat, brąz lub szary. Najmodniejsze fasony tej wiosny Na pierwszy ogień idą czapki z daszkiem, które w tym sezonie straciły swój sportowy charakter. Tej wiosny postaw na kolorowe modele z nadrukami, kwiatami 3D i przyszytymi koralikami. Inspiracji szukaj u Moschino i Jeremiego Scotta. Jeśli nie jesteś przekonana do tego fasonu, możesz zrezygnować z czapki na rzecz samego daszka, noszonego zazwyczaj przez tenisistki. Modne są zarówno sportowe fasony, jak i bardziej architektoniczne kształty. W tym sezonie najpopularniejsze będą przezroczyste i skórzane modele, w zestawieniu z resztą stroju o tej samej barwie. Domy mody Moschino i Saint Laurent stawiają na turbany, kojarzące się z podróżami do Indii lub ręcznikiem zawiązywanym na głowie tuż po wyjściu spod prysznica. Skórzane, bawełniane i nieco bardziej eleganckie: satynowe i jedwabne – wybierz te, w których będziesz czuła się najlepiej. Reszta stylizacji powinna być klasyczna i szykowna. Turbany dobrze wyglądają z sukienkami i spódnicami maxi. Możesz nosić je nawet do jeansów. Wszystko zależy od tego, jaki materiał i fason turbanu wybierzesz. Zainspiruj się modą lat 20. lub orientalnymi wzorami! Lato zbliża się wielkimi krokami, toteż do łask wracają czapki żeglarskie, znane także jako bretonki albo czapki kapitańskie. Pojawiły się na wybiegach u Tommy’ego Hilfigera i Moncler. Noś je na co dzień z szykownymi, minimalistycznymi ubraniami, zachowując umiar w dodatkach. Bretonki lubią towarzystwo złotej biżuterii. Zapewniam, że dodadzą szyku i charakteru każdej stylizacji. Na koniec kapelusze. W tym sezonie najmodniejsze będą te z szerokim rondem, więc jeśli jesteś wysoka, masz duże pole wyboru. Wiosna to czas koloru, dlatego wypróbuj nakrycia w kontrastowych odcieniach czerwieni i błękitu oraz wzorzyste modele rodem z lat 70. W ścisłej czołówce wciąż plasują się kapelusze słomkowe, nawiązujące do sielskich klimatów i nadchodzących wakacji. Choć kojarzą się z wypoczynkiem na plaży lub łące, noś je także w mieście. Absolutnym hitem są modele w kolorze khaki, przywołujące na myśl egzotyczne wyprawy do ciepłych krajów. W tym sezonie pojawiły się u Ralpha Laurena i Johna Galliano. Kapelusze, turbany i czapki dodadzą uroku nawet najprostszej stylizacji. Występują w wersjach sportowych, klasycznych, mniej lub bardziej zdobnych. Oprócz waloru estetycznego, ich podstawowym zadaniem jest ochrona skóry i oczu przed promieniami słonecznymi. Zwróć na to uwagę, kiedy będziesz szukała odpowiedniego dla siebie modelu. Jeśli rondo okaże się zbyt wąskie, by zasłaniać twarz przed słońcem, dobierz do kapelusza okulary przeciwsłoneczne. Nie zapominaj, że nakrycie głowy, nie zwalnia cię z obowiązkowego smarowania skóry kremem z filtrem UV.
Najmodniejsze nakrycia głowy na wiosnę i lato 2015
„Dziedzictwo ognia” to już trzeci tom serii „Szklany tron”, autorstwa Sary J. Maas, opowiadającej o zabójczyni, która z nizin społecznych, z więzienia, trafia na sam szczyt i może mieć wpływ na losy całej krainy. Pierwsze tomy, czyli „Szklany tron” i „Korona w mroku”, zapewniły autorce rzeszę fanów, którzy na pewno sięgną również po kolejne tytuły tej sagi fantasy, by poznać dalsze losy swojej ulubienicy. Walki toczą się także na dworach, czyli polityka Celaena Sardothien, mimo młodego wieku, wiele już przeszła: morderczą pracę na zsyłce w kopalni, brutalne szkolenia, turniej o pozycję królewskiej obrończyni. Dotąd czuła się marionetką w rękach innych, próbując odzyskać niezależność, ale najwyższy czas, by odkryła swoje prawdziwe dziedzictwo i wypełniła to, co jest jej przeznaczone. Przepełniona pragnieniem zemsty na królu, którym przecież powinna się opiekować, musi być bardzo ostrożna, dlatego godzi się na wyjazd z dworu. W „Dziedzictwie ognia” jesteśmy świadkami różnych rozgrywek i układów, czując, że nad królestwem zbierają się czarne chmury i być może właśnie zabójczyni będzie odgrywać w dalszych wydarzeniach niebagatelną rolę. Trzeba uczyć się nie tylko etykiety i walki, ale również magii Dziewczyna znowu przejdzie trening, tyle że będzie uczyć się zupełnie nowych dla siebie rzeczy. Musi wyćwiczyć panowanie nad mocami, które w sobie nosi, pod okiem tajemniczego Rowana. Dzięki nowym umiejętnościom być może odkryje, jak kiedyś podbito jej lud, jak zniszczono jego wiedzę i spróbuję ją przywrócić. Nie jest jej łatwo pogodzić się z oczekiwaniami wobec niej, ale uczy się odpowiedzialności za innych, nie myśli już tylko i wyłącznie o sobie. Poznajemy przeszłość, wciąż czekamy na finał Sarah J. Maas w „Dziedzictwie ognia” wreszcie odsłania nam przeszłość głównej bohaterki, dzięki czemu odrobinę lepiej rozumiemy jej rolę i wyjątkowość. To cieszy, bo pierwsze tomy niewiele nam tego dostarczały. Wszystko już zaczyna układać się w pewną całość - bohaterka zdobywa coraz więcej przyjaciół, którzy próbują ją wspierać, a i sama nabiera pewności siebie. Najważniejsza konfrontacja, gra o losy całego królestwa Adarlanu, nadchodzi wielkimi krokami. Rebelianci rosną w siłę, ale król nie zamierza łatwo oddać władzy. Tym razem akcja podzielona jest na trzy duże wątki i lokalizacje, przez co lektura rozrosła się na blisko 650 stron, choć fanów cyklu to raczej ucieszy, a nie zmartwi. To już nie jest przygodówka, całość staje się coraz bardziej rozbudowana, nabiera głębi. Może i traci na tym tempo, ale ma to też swoje plusy: cały wymyślony przez autorkę świat nabiera więcej barw. Jeżeli nie lubicie dźwigać ciężkich książek, stawiając na bibliotekę wirtualną, na Allegro znajdziecie „Dziedzictwo ognia” w wersji elektronicznej już za niewiele ponad 27 złotych. Zobacz także inne książki Sary J. Maas. Źródło okładki: www.gwfoksal.pl
„Dziedzictwo ognia” Sarah J. Maas – recenzja
Codzienne podlewanie ogródka to zajęcie może przyjemne, ale czasochłonne i kłopotliwe. Dziś już mało kto podlewa ogród za pomocą samego węża ogrodowego. Istnieją o wiele bardziej funkcjonalne rozwiązania, jak choćby stacjonarne zraszacze ogrodowe. Zraszacze ręczne, stacjonarne, systemy nawadniania kropelkowego, linie i taśmy kroplujące, systemy automatycznego nawadniania – wybór możliwych rozwiązań jest naprawdę spory. Wszystko zależy od tego, jak dużą powierzchnię musimy nawadniać, jakiego rodzaju są to rośliny (trawnik, krzewy czy na przykład rośliny uprawne) i jak często musimy je podlewać. Regularnego nawadniania wymagają na pewno trawniki, zwłaszcza świeżo wysiane. Zraszacz ogrodowy stacjonarny może podlewać powierzchnie nawet do 500 m2. Nazywa się wprawdzie „stacjonarny”, ale tak naprawdę jest to sprzęt przenośny. Gdy podlejemy jedną część ogrodu, przestawiamy go w inne miejsce. To niedrogie urządzenie może nam znacznie ułatwić życie. Zraszacz pulsacyjny Zraszacze dzielimy na pulsacyjne, wahadłowe i rotacyjne (obrotowe). Zraszacze pulsacyjne nadają się zwłaszcza do podlewania trawników, niskich krzewów i rabat. Wyrzucają silny, jednorodny strumień wody, który – w przeciwieństwie do mgiełki wytwarzanej przez innego typu urządzenia – jest odporny na podmuchy wiatru i dotrze tam, gdzie powinien. Przeciętnie zraszacze pulsacyjne mają zasięg do 35 metrów, na większych powierzchniach, np. na polach, stosuje się tzw. działka wodne. Ich dodatkową zaletę stanowi to, że są odporne na zanieczyszczenia znajdujące się w wodzie i łatwo się nie zatykają. Są też bardzo efektywne w nawadnianiu. Zraszacz wahadłowy Zraszacze wahadłowe nadają się do podlewania delikatnych roślin. Dobrze nawadniają powierzchnie w kształcie prostokąta. Wyposażone są w dysze z otworami, które zapewniają precyzyjne nawilżanie terenu cienkimi strumieniami wody. Zraszacz podłączamy do węża i stawiamy na trawie czy np. w szklarni. Możemy precyzyjnie regulować jego zasięg. Woda spadająca z takiego zraszacza przypomina deszcz. Zraszacz obrotowy Zraszacze obrotoweużywane są głównie do nawadniania terenu o kształcie koła lub jego fragmentów. Dzięki obrotowej głowicy nawadniają kolejno poszczególne partie terenu. Stosujemy je zwłaszcza w ogródkach przydomowych i na innych niewielkich terenach. Gdzie je montujemy? Najprostszym i najtańszym urządzeniem jestzraszacz wodny wbijany w ziemię i podłączany do węża. Można go kupić już za ok. 10 zł. Zraszacze są przeważnie tak skonstruowane, aby można było łączyć jeden z drugim i tworzyć w ten sposób cały system nawadniania. Niektóre zraszacze można montować na wysokim stojaku, co zwiększa powierzchnię nawadniania. Najbardziej estetycznym rozwiązaniem jest montowanie ich pod ziemią (tzw. zraszacze wynurzalne). Montuje się je do rur irygacyjnych wkopanych w ziemię. Jednak takie rozwiązania trzeba zaplanować wcześniej, podczas budowania domu i projektowania ogrodu. Trawniki możemy podlewać zraszaczami każdego rodzaju, ale warzywa, kwiaty i rośliny ozdobne zdecydowanie tymi z delikatniejszym strumieniem wody, przypominającym padający deszcz. Zanim zdecydujemy się na konkretne urządzenie, zastanówmy się, co i jak chcemy podlewać. Warto też pomyśleć o łączeniu poszczególnych zraszaczy w jeden system nawadniający.
Stacjonarne zraszacze ogrodowe do 100 zł
Jedzenie z tzw. śniadaniówek czy pudełek do niedawna kojarzone było tylko ze śniadaniami dzieci w szkołach. Obecnie bardzo modne i popularne stało się przygotowywanie posiłków do pudełek na cały dzień również przez osoby zdrowo się odżywiające, trenujące czy zabiegane, które nie mają czasu na przygotowywanie jedzenia na bieżąco. W związku z modą na lunch boxy na rynku pojawiają się torby mieszczące kilka pojemników, w których wygodnie się je ich przenosi. Wygoda przede wszystkim Coraz więcej osób postanawia zdrowo się odżywiać, mieć zbilansowaną dietę i spożywać pięć posiłków dziennie. Tutaj pojawia się problem. Stołówki w pracy czy na mieście rzadko oferują zdrowe jedzenie. Jak zatem pilnować diety, skoro w ciągu dnia nie można zjeść zdrowego obiadu czy drugiego śniadania? Torby z pojemnikami na posiłkisą świetnym sposobem na kontrolowanie odżywiania w ciągu całego dnia oraz na świadome organizowanie swojego menu. Dzięki takim torbom planowanie posiłków stanie się przyjemnością – wystarczy rano przygotować to, co chcemy zjeść w ciągu całego dnia, zapakować prowiant do zamykanych pojemników i cieszyć się zdrowym jedzeniem. Co oferują producenci Torby na posiłki zawierają zazwyczaj 2–5 pojemników wykonanych z plastiku wysokiej jakości, które można myć w zmywarkach. Często dodatkiem jest shaker (wykorzystywany przez osoby trenujące i przyjmujące suplementy w ciągu dnia), wkłady chłodzące – przydatne zwłaszcza w lecie, pojemniki na suplementy, tzw. pill boxy, i dodatkowe kieszonki – na butelkę z wodą czy inne akcesoria. Interesujące modele Fitmark The Pac – mieści dwa pojemniki. Jest mała, poręczna, zasuwana na zamek błyskawiczny i wygląda dość elegancko – z powodzeniem można ją zabrać do biura czy na uczelnię. Fitmark The Box Small – najprostsza wersja, mała torba na dwa pojemniki i wkłady chłodzące, z małą rączką (brak możliwości założenia na ramię). Fitmark The Box – wyglądem przypomina typową torbę sportową. W środku znajdują się dwa pojemniki, shaker (o trójsekcyjnej konstrukcji, z dwoma organizerami na kapsułki oraz proszki) i wkłady chłodzące. Ma dwa otwory – od góry i z przodu, a komora główna jest przedzielona na dwie części. Oprócz tego jest kilka małych kieszonek, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz torby. 6pack Innovator Mini– bardziej rozbudowana, zawiera trzy pojemniki, dwa wkłady chłodzące oraz pill box (pojemnik na suplementy). Dwie dodatkowe kieszenie po bokach pomieszczą shaker czy butelkę z wodą. Fitmark The Box Large– rozbudowana wersja modelu The Box, wyglądem bardzo go przypominająca, zawiera cztery pojemniki i shaker. 6pack Innovator 500 – w zestawie aż pięć pojemników, jednak przegródka na nie jest regulowana i można używać różnej wielkości pojemników – w zależności od potrzeb. Dodatkowo ma też wkłady chłodzące w pill boksie. Torba jest dość duża, więc nie zawsze można ją zabrać ze sobą. Fitmark The Shield– komora główna jest podzielona na trzy części, zawiera pięć pojemników, shaker oraz dozownik na suplementy. Rozbudowana, z kilkoma przegródkami zapewnia organizację posiłków na cały dzień nawet dla bardzo wymagających. Fitmark Transporter Tote – łączy cechy torby na posiłki oraz torby na przykład do siłowni. W środku ma wyjmowaną kieszeń na dwa pojemniki a oprócz tego dużą komorę, w której można np. schować ubrania do siłowni czy rzeczy potrzebne w pracy lub na uczelni. Fitmark Transporter Duffel– większa od poprzedniego modelu, pojemna, idealna do siłowni. Oprócz przegródki na dwa pojemniki zawiera dużą komorę główną z osobnym dodatkowym workiem na buty. Torba zmieści wszystko, począwszy od ręcznika i ubrań, po shaker czy butelkę z wodą. 6 Pack Voyager – to niezwykle pojemny plecak, mieści aż sześć pojemników, ma kieszonkę na bidon czy shaker oraz wkłady chłodzące, a do komory głównej można włożyć nawet buty. Idealny zarówno do siłowni, jak i wędrówki w górach czy dłuższe wyprawy. Torby z pojemnikami na posiłki łączą design z funkcjonalnością. Są idealne dla ceniących komfort i wygodę, a także chcących się zdrowo odżywiać przez cały dzień. Jeśli zależy nam na przestrzeganiu diety i organizacji posiłków, warto zainwestować w taką torbę, bo na pewno ułatwi to zadanie.
Torby z pojemnikami na posiłki
Okres wiosenny i jesienny, a w szczególności pojawienie się pierwszego śniegu, jest najwyższym sygnałem dla kierowców, że należy wymienić opony. Obecnie najczęściej większość kierowców korzysta z usług warsztatów wulkanizacyjnych. Ci, którzy posiadają dwa komplety kół, mogą jednak pokusić się o samodzielną ich wymianę i dzięki temu uniknąć (nierzadko długiego) oczekiwania w kolejkach. Jest to czynność z pozoru bardzo prosta i oczywista, ale może warto przypomnieć pewne kwestie, o jakich nie wszyscy wiedzą czy pamiętają. Ustaw pojazd na poziomym, płaskim, utwardzonym podłożu. Wrzuć pierwszy bieg i zaciągnij hamulec ręczny. Dla bezpieczeństwa podłóż również kliny pod koło, aby uniemożliwić przetoczenie się pojazdu. Poluzuj wszystkie śruby (nakrętki) koła przy użyciu klucza do kół (dobrze sprawdzi się krzyżakowy). Ostrożnie podlewaruj auto przy użyciu podnośnika, umieszczając go w odpowiednim miejscu do tego przeznaczonym (często właściwe obszary oznaczone są na progach pojazdu lub w instrukcji obsługi). Zamocowanie podnośnika w innym miejscu może spowodować uszkodzenie podłogi samochodu. Pamiętaj, aby podnośnik był prawidłowo ulokowany i idealnie prostopadle do podłoża. Odkręć śruby i zdemontuj koło. Przed założeniem nowego dobrze jest oczyścić powierzchnię piasty drucianą szczotką. Następnie spryskaj ją smarem miedzianym. W przyszłości ułatwi to demontaż koła i zabezpieczy je przed korozją. Podczas wymiany sprawdź również stan zużycia okładzin klocków hamulcowych. Po założeniu nowego koła, dokręć śruby naprzemiennie na krzyż. Po opuszczeniu samochodu z podnośnika, dociągnij jeszcze raz śruby naprzemiennie na krzyż w kilku etapach. Najlepiej używać klucza dynamometrycznego. Jeżeli takiego nie posiadasz, to miej na uwadze, że należy robić to z umiarem, tak, aby nie „poprzeciągać” gwintu. Zazwyczaj siła, z jaką należy dokręcać śruby (nakrętki) kół, wynosi 110 Nm, ale warto to uprzednio sprawdzić w instrukcji obsługi pojazdu. Pamiętaj, aby ponownie dokładnie skontrolować, czy wszystkie śruby zostały dobrze przykręcone. Nierównomierne dokręcenie może spowodować odkształcenie koła lub piasty. Po wymianie wszystkich kół, koniecznie sprawdź i ewentualnie skoryguj ciśnienie w ogumieniu. Prawidłowe wartości da się odczytać z naklejki, najczęściej umieszczanej na lewym przednim słupku przy drzwiach kierowcy, lub w instrukcji obsługi pojazdu. Jeżeli wymiany kół dokonujesz na drodze lub poboczu (np. w przypadku awarii) pamiętaj o względach bezpieczeństwa. Rozstaw za samochodem trójkąt ostrzegawczy i użyj kamizelki odblaskowej, dzięki którym będziesz bardziej widoczny na drodze. Nie zapomnij o włączeniu świateł awaryjnych. Z uwagi na nie najlepszy stan polskich dróg, a także fakt, że często ciężarki, wyważające felgi, odpadają, zaleca się, aby raz w roku wyważać koła, nawet jeżeli nie zakładamy nowego ogumienia na obręcze. Okres wymian sezonowych jest do tego najlepszym momentem. Dzięki dobrze wyważonym kołom, będziemy mieli wysoki komfort jazdy oraz brak tzw. galopowania opon czy niepokojących wstrząsów kierownicy przy rozwijaniu wyższych prędkości. O czym jeszcze należy pamiętać? Opony na jednej osi powinny mieć ten sam rozmiar, jak też taki sam bieżnik. Dopuszczalne jest natomiast stosowanie takich o różnym bieżniku na przedniej i tylnej osi. Pamiętaj, że najlepiej wymieniać wszystkie cztery opony jednocześnie bądź co najmniej parami, tj. na jednej osi pojazdu. Niektóre opony są kierunkowe lub asymetryczne, w związku z czym, istotny jest kierunek ich montażu. Spójrz na powierzchnię boczną opony i zweryfikuj, czy nie umieszczono na nich strzałek kierunkowych obrotu albo napisu outside (na zewnątrz), po czym zamontuj je właściwie. Ponadto nie dopuszcza się do jednoczesnego stosowania opon diagonalnych i radialnych w jednym aucie. Przy zmianie kół dobrze jest oznaczać sobie kredą, jaka opona znajdowała się w określonym miejscu. Bieżnik przednich opon zazwyczaj zużywa się znacznie szybciej niż tylnych. W kolejnym sezonie można zamienić przednie opony z tylnymi – dzięki temu wszystkie powinny być eksploatowane w podobnym stopniu. Magazynowanie Zdemontowane koła trzeba przechowywać poziomo i układać jedno na drugim, w suchym, chłodnym, zacienionym miejscu. Można ewentualnie powiesić je za obręcze na specjalnie do tego przeznaczonym wieszaku (w pozycji pionowej). Należy też unikać kontaktu opon z olejami lub smarami, ponieważ guma pęcznieje, a później wraca do swojego stanu pierwotnego (gołym okiem nie widać zmian), ale wówczas pogorszeniu ulegają jej zdolności do przenoszenia obciążeń.
Jak prawidłowo wymieniać opony samochodowe?
Projektujesz lub odnawiasz swoją kuchnię i zastanawiasz się nad wyborem AGD wolnostojącego bądź zabudowanego? Nie wiesz, które rozwiązanie jest wygodniejsze, praktyczniejsze i bardziej stylowe? Pomożemy ci podjąć decyzję. Obie opcje, rzecz jasna, mają swoje wady i zalety. AGD wolnostojące z pewnością wybierze osoba, która ceni oryginalny wystrój i nie lubi monotonii. AGD zabudowane, to idealne rozwiązanie dla tych, którzy chcą mieć więcej przestrzeni. AGD wolnostojące Sprzęt wolnostojący to klasyczne rozwiązanie. Zalet ma tyle samo, co wad. Dzisiejszy design kuchenek, lodówek, mikrofali i piekarników, robi z nich prawdziwe ozdoby, których zabudowanie mijałoby się z celem. Aby owe sprzęty rzeczywiście nadawały wnętrzu oryginalny wygląd i nie raziły w oczy, trzeba je odpowiednio dobrać, tak by pasowały do wystroju kuchni. To może przysporzyć już kilku problemów. Jeśli jesteś zwolennikiem minimalizmu takie, rozwiązanie nie jest dla Ciebie. Łatwa naprawa AGD, którego nie kryjemy w szafkach z pewnością jest łatwiej naprawić. Kuchenkę, zmywarkę czy lodówkę wystarczy wysunąć, a mikrofalę tylko odłączyć od prądu i gotowe. Ze sprzętem zabudowanym już tak łatwo nam nie pójdzie. Konieczne będzie rozebranie szafek, wymontowanie elementów mocujących i stabilizujących, i dopiero wtedy będziemy mogli dostać się do popsutego urządzenia. Jest to na pewno bardziej pracochłonne. Możliwość przenoszenia Plusem sprzętu wolnostojącego jest jego mobilność. Jeśli przyjdzie nam do głowy przeniesienie mikrofali lub przestawienie lodówki, nie sprawi to żadnego problemu. Również montaż jest dużo prostszy i szybszy. Tylko kuchenka wolnostojąca daje nam możliwość korzystania z piekarnika gazowego. Nie jest to możliwe przy sprzęcie przeznaczonym do zabudowy. Największym minusem AGD wolnostojącego jest sprzątanie i czyszczenie kuchni. Szczeliny i szpary między sprzętem a podłogą, szafkami i ścianami, znacząco utrudnią nam tę pracę. Sprzęt do zabudowy Nowoczesne kuchnie to jednolite i minimalistyczne pomieszczenia, w których cały sprzęt AGD ukryty jest w szafkach. Pozwala to na dowolną aranżację wnętrza, dzięki czemu otrzymujemy kuchnię, która jest miła dla oka i tworzy spójną całość. Schowanie kuchennego AGD do zabudowy niesie ze sobą również kilka zalet i wad. Więcej miejsca Zabudowanie sprzętu AGD przede wszystkim sprawia, że kuchnia wygląda na większą i przestronniejszą. Jest to również praktyczniejsze. Zabudowa umożliwia montaż różnych sprzętów, na różnych wysokościach (niekoniecznie na tych standardowych). Na przykład piekarnik możemy umieścić na wysokości wzroku, co ułatwi nam zarówno jego obsługę, jak również kontrolę nad potrawami, które będziemy w nim przygotowywać. Za to ułatwienie podziękuje na pewno nasz kręgosłup. Możemy również rozdzielić piekarnik i płytę grzewczą. Usunięcie zbędnego sprzętu z powierzchni blatu sprawia, że otrzymujemy większą przestrzeń roboczą. Jednolita, pozioma powierzchnia bez zbędnych szpar, ułatwi również jej czyszczenie. Lodówka w szafce Schowanie lodówki do „szafy” sprawi, że nie będzie ona górowała i przytłaczała całości kuchennego pomieszczenia. Ma to jednak też swoją wadę. Lodówki przeznaczone do zabudowy są mniejsze od tych wolnostojących. Dzieje się tak, ponieważ pomniejszamy jej wielkość o dodatkową obudowę. Ponadto wymagają dodatkowej wentylacji i chłodzenia, przez co instalacje w nich zamontowane są większe. Możemy oczywiście rozdzielić część chłodzącą od mrożącej i dokupić oddzielnie zamrażarkę, lecz zwiększy to znacznie koszt kuchennego wyposażenia. Zabudowane systemy wymagają również specjalnych szafek, które przystosowane są do rozmiarów sprzętu i jego efektów ubocznych (np. wydalanie ciepła). Niezależnie czy zdecydujemy się na AGD zabudowane czy wolnostojące, ważne jest, żeby określić swoje potrzeby. Powinniśmy wybierać to, co da nam większy komfort i wygodę w użytkowaniu. Trzeba jednak pamiętać, że systemy zabudowane są droższe od ich wolnostojących odpowiedników. Nie jest to jednak różnica, która powinna zniechęcić przyszłych użytkowników. Mnogość wariantów i rozwiązań dla kuchni ze sprzętem wolnostojącym i zabudowanym jest tak duża, że każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie.
AGD zabudowane i wolnostojące. Które rozwiązanie jest dla Ciebie?
Sajgonki to danie kuchni azjatyckiej. W połączeniu z awokado i sosem tajskim tworzą niesamowity egzotyczny smak. Składniki: 2 owoce awokado 16 płatków ciasta won ton olej do smażenia tajski sos sriracha sól Krok po kroku: Awokado obieramy, kroimy w mniejsze kawałki i solimy. Zawijamy w płaty ciasta i dokładnie sklejamy je wodą. Smażymy w oleju aż zrobią się chrupiące. Przed podaniem polewamy sosem chili. Sprawdź inne przepisy na naszym kanale YouTube oraz na allegro.pl/kuchnia.
Sajgonki z awokado z sosem tajskim
Xperia Z Ultra to urządzenie, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Czy 6,4-calowe monstrum to jeszcze smartfon czy tablet? A może phablet lub smartblet, jak chcą tego niektórzy? Dzielę się swoimi uwagami z tygodniowego testowania. Xperia Z Ultra to urządzenie, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Czy 6,4-calowe monstrum to jeszcze smartfon czy tablet? A może phablet lub smartblet, jak chcą tego niektórzy? Dzielę się swoimi uwagami z tygodniowego testowania. Specyfikacja Xperia Z Ultra to pod względem wydajności ścisła czołówka klasy premium. Sony zastosowało w urządzeniu bardzo wydajne podzespoły. Zainstalowany chipset to Qualcomm Snapdragon 800 MSM8974. Chociaż na rynku możemy spotkać już szybsze układy, to posiadacze Xperii Z Ultra z pewnością nie powinni narzekać na brak mocy obliczeniowej. Ponadto użytkownik może liczyć na 2 GB RAMu i 16 GB pamięci wewnętrznej (z czego realnie 11 GB jest do dyspozycji użytkownika). Za przetwarzanie grafiki odpowiada procesor graficzny Adreno 330. Ekran Ogromny, 6,4-calowy ekran wyświetla obraz w rozdzielczości Full HD, czyli 1920 x 1080 pikseli, co przekłada się na 344 pikseli/cal. Matryca oferuje świetny kontrast - wszystko dzięki wykorzystaniu technologii OptiContrast. Z kolei, za jakość wyświetlanego obrazu odpowiada, będący następcą Mobile Bravia Engine, silnik X-Reality. Obudowa Sony przyzwyczaiło swoich klientów do wysokiej precyzji wykonania swoich produktów. Nie inaczej jest w przypadku Xperii Z Ultra, która co ciekawe, jest jednocześnie jednym z największych i najcieńszych smartfonów na rynku. Grubość obudowy to zaledwie 6,5 mm. Pozostałe wymiary są następujące: 179,4 mm x 92,2 mm. Telefon jest zaskakująco lekki (relatywnie do dużego rozmiaru). Jak na prawie 6,5-calowe urządzenie, waga 212 g nie jest zbyt duża. Oczywiście to sporo powyżej "smartfonowej średniej", ale nie sposób też nie zauważyć, że mamy tu do czynienia z prawdziwym "Goliatem". Lewy bok urządzenia skrywa złącze dokujące do specjalnej, stacjonarnej ładowarki oraz schowany za zaślepką port microUSB. Z kolei na prawym boku znalazły się: zagłębienie na smycz, przycisk regulacji głośności, przycisk "Power", schowane za zaślepką sloty na karty SIM i microSD (do 64 GB) oraz wyjście słuchawkowe mini-jack 3,5 mm. Na dolnej krawędzi zlokalizowano główny mikrofon i głośnik multimedialny, zaś na górnej producent zdecydował się zainstalować drugi mikrofon i głośnik do rozmów telefonicznych. Na "plecach" Xperii odnalazłem tradycyjnie obiektyw głównej kamery urządzenia. Audio Zastosowane w Xperii przetworniki dźwięku nie odstają pod względem jakości od pozostałych komponentów. Oferują bardzo przyzwoite brzmienie, bez charakterystycznego dla słabszych konkurentów "buczenia". Nie sposób pominąć faktu, że Sony zastosowało w budowie głośników dwie inteligentne technologie, czyli: Clear Phase (automatyczne ustawianie jakości dźwięku w głośniku wewnętrznym) oraz xLOUD (zwiększanie poziomu dźwięku głośnika). Japoński producent nie zapomniał również o korektorze graficznym, który jest dostępny w sekcji "Ulepszenia dźwięku" w zakładce "Ustawienia". Kamery W Ultra Z znajdziemy dwie kamery: przednią z obiektywem 2 Mpix i tylną z przetwornikiem 8 Mpix. Ta ostatnia, poza wykonywaniem zdjęć, pozwoli nam również nakręcić video w rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. Oprócz funkcji, jakie znajdziemy obecnie w większości topowych smartfonów, czyli: cyfrowej stabilizacji obrazu, detekcji twarzy, predefiniowanych ustawień balansu bieli, opcji panoramy i samowyzwalacza, znajdziemy tu również tryb HDR. Testowana Xperia została wyposażona w naprawdę niezły aparat. W trakcie fotografowania, urządzenie szybko łapało ostrość, a pełni zadowolenia dopełniał tryb "inteligentnej automatyki", zapewne dobrze znany posiadaczom kompaktowych aparatów cyfrowych Sony. Bateria Ogniwo o pojemności 3000 mAh to chyba jedyny element Xperii, który mnie zawiódł. Taka wartość w 6,4-calowym urządzeniu zdecydowanie nie jest "ultra". Dla przykładu - większą baterią dysponuje chociażby 5,5-calowy Samsung Galaxy Note II, który nie dość, że jest sporo starszy od bohatera tego testu, to na dodatek zauważalnie mniejszy. Wniosek? Projektanci mogli pokusić się o nieco pojemniejsze ogniwo. Ciekawy jest z pewnością sam sposób ładowania. W zestawie ze smartfonem producent zamieścił specjalną stację dokującą, do której podłączamy smartfona w pozycji poziomej. Pełne ładowanie zajęło mi dokładnie 3 godziny i 42 minuty. Również na tym polu, Sony mogłoby się nieco bardziej postarać. U konkurencji, w modelach o zbliżonej pojemności ogniw bateryjnych, ten proces przebiega nieco szybciej. Pewnie zastanawiacie się, ile czasu na jednym ładowaniu jest w stanie "przeżyć" Xperia? W moim przypadku, po całodniowym użytkowaniu (w trakcie którego odbyłem kilka rozmów na łączny czas 41 minut, odebrałem 12 wiadomości SMS i przeczytałem kilkanaście e-maili) na wskaźniku "ubyło" 30 procent wskazania pojemności baterii. Moim zdaniem to bardzo zadowalający wynik. Podsumowanie Sony Xperia Z Ultra to z całą pewnością smartfon inny, niż wszystkie. Przede wszystkim ze względu na monstrualną przekątną ekranu, wynoszącą 6,4-cali. Czy to już zdecydowanie za dużo czy jeszcze w sam raz? To moim zdaniem pole do subiektywnych ocen. Nie będzie brakowało użytkowników, którzy stwierdzą, że to gruba przesada. Z kolei dla innych duży, a przez to i bardzo czytelny ekran, będzie niesamowitym plusem. Niezależnie od tego, po której stronie tego sporu staniemy, nie ulega dla mnie wątpliwości, że to kolejny model, którym japoński producent udowadnia, że stać go na odważne i nieszablonowe produkty w segmencie mobile. Trudno bowiem za takowy produkt nie uznać "smartfona", który rozmiarem jest już bardzo blisko segmentu tabletów. Poza tym, jest dla mnie jasne, że kiedy na pytanie "Czy wielkość Xperii Z Ultra jest dla mnie ok?", odpowiecie twierdząco, z pewnością nie będziecie rozczarowani. Znajdziecie tu bardzo wydajne podzespoły, wysoką jakość użytych materiałów, dokładne spasowanie, świetny głośnik i bardzo sprawny aparat z trybem HDR. Sony nie zapomniało także o pełnym pakiecie najnowszych standardów technologii transmisji, czyli o: LTE, NFC, Bluetooth i naturalnie Wi-Fi. Jak na gabaryty tego sprzętu, nieco rozczarowująca jest pojemność baterii, wynosząca 3000 mAh. Wg Allegro, chętni na zakup powinni się liczyć z wydatkiem w kwocie ok. 1300 zł.
Test Sony Xperia Z Ultra. Duży może więcej?
Dowiedz się, jak tworzyć kampanie monetowe dla kupujących w Twoich ofertach Dodawaj Monety w swoich ofertach, jak chcesz, dzięki kreatorowi kampanii Monetowych. box:imagePins box:pin box:pin box:pin Trzy sposoby na dodawanie Monet do ofert Chcę reklamować wszystkie oferty w ramach jednej kampanii dodasz Monety do wszystkich swoich ofert. 1.Podaj tytuł kampanii 2.Określ jej warunki: * wpisz liczbę Monet, którą dodasz do każdego zakupu * zakres cenowy produktów - np. od 20 do 120 zł * czas trwania kampanii: * do wyczerpania budżetu - kampania zakończy się automatycznie po wyczerpaniu budżetu, jaki na nią przeznaczysz * na określony czas - kampania zakończy się w określonym przez Ciebie dniu. Warunki kampanii: Zakres cenowy produktów oraz Czas trwania kampanii nie są obowiązkowe. Jeśli nie określisz Zakresu cenowego produktów, kampanią zostaną objęte wszystkie Twoje oferty. Jeśli nie podasz Czasu trwania kampanii, będzie aktywna do momentu, gdy nie zdecydujesz się jej zakończyć. 3.Zaakceptuj Regulamin i kliknij [Dodaj Monety do ofert] Ustawię automatyczne reguły w tym sposobie możesz używać filtrów i dzięki temu ograniczać liczbę ofert danej kampanii, np. do wybranej kategorii. W sumie możesz utworzyć 5 filtrów. W ramach jednej kampanii możesz dodać filtr dla maksymalnie 5 kategorii. 1.Podaj tytuł kampanii 2.Określ jej warunki: * wpisz liczbę Monet, którą dodasz do każdego zakupu * zakres cenowy produktów - np. od 20 do 120 zł * do wyczerpania budżetu - kampania zakończy się automatycznie po wyczerpaniu budżetu, jaki na nią przeznaczysz * na określony czas - kampania zakończy się w określonym przez Ciebie dniu Warunki kampanii: Zakres cenowy produktów oraz Czas trwania kampanii nie są obowiązkowe. Jeśli nie określisz Zakresu cenowego produktów, kampanią zostaną objęte wszystkie Twoje oferty. Jeśli nie podasz Czasu trwania kampanii, będzie aktywna do momentu, gdy nie zdecydujesz się jej zakończyć. 3.Za pomocą wybranych filtrów - obecnie filtr kategorii - wybierz oferty, które zostaną objęte promocją - np. Twoje oferty z kategorii Dom i ogród 4.Zaakceptuj Regulamin i kliknij [Dodaj Monety do ofert] Wybiorę pojedyncze oferty możesz wybrać dowolne oferty, które będziesz promować Monetami: przejdź do zakładki Monety kliknij przycisk [Dodaj Monety do ofert] wybierz oferty i określ liczbę Monet, które mają zostać do nich dodane kliknij przycisk [Dodaj Monety do ofert] Pojedyncze oferty możesz grupować w jednym zbiorze - poprawi to zarządzanie i widok na liście kampanii. Grupując pojedyncze oferty z Monetami w jednen zbiór możesz: określić budżet kampanii, czas trwania oraz dodawać nowe oferty i usuwać istniejące. O czym warto pamiętać bbox:hint Liczba Monet przypisanych do oferty nie może stanowić więcej niż 25% ceny produktu w tej ofercie. Wyjątek stanowią oferty Super Sprzedawców, w tym przypadku liczba Monet przypisanych do oferty nie może stanowić więcej niż 50% ceny produktu w tej ofercie. [/bbox] Jeżeli utworzysz np. dwie różne kampanie, a któraś z Twoich ofert pasuje do obu, to oferta zostanie przypisana do nowszej kampanii. Lista kampanii Listę swoich promocji Monetowych możesz przeszukiwać po nazwie kampanii lub skorzystać z filtrów: Aktywne - wyświetlimy tylko aktywne kampanie Zakończone - wyświetlimy tylko zakończone kampanie Kampanie - wyświetlimy tylko kampanie, bez pojedynczych ofert Pojedyncze oferty - wyświetlimy tylko pojedyncze oferty, bez kampanii Zaplanowane - wyświetlimy tylko te kampanie, które dopiero się rozpoczną. Filtr dotyczy tylko kampanii w wybranych przez Ciebie kategoriach (automatyczne reguły) oraz tych, które obejmują wszystkie oferty. Dzięki opcji Podgląd ofert możesz sprawdzić, które oferty wchodzą w skład danej kampanii. A przycisk Stwórz podobną pozwala na tworzenie nowych kampanii w oparciu o warunki już istniejącej, zaplanowanej lub zakończonej kampanii, z zachowaniem możliwości wprowadzania zmian w nowo utworzonej. Tworzenie kampanii Monetowych - pytania i odpowiedzi bbox:accordion Nic się w nich nie zmieni. Będą działać jak dotychczas. [/bbox] bbox:accordion Monety dodasz tylko do ofert Kup Teraz! bez licytacji. [/bbox] bbox:accordion 1. W przypadku kampanii z pojedynczymi ofertami: * jeśli jest zaplanowana, wtedy możesz w niej zmienić wszystko, * jeśli jest aktywna, nie możesz w niej nic zmienić. W przypadku kampanii z wszystkimi ofertami oraz z automatycznymi regułami: jeśli jest zaplanowana, wtedy możesz w niej zmienić wszystko, jeśli jest aktywna, wtedy możesz zmienić tylko jej budżet oraz datę zakończenia. [/bbox] bbox:accordion Jeśli w Warunku: Czas trwania kampanii wybierzesz oba sposoby jej zakończenia, czyli: gdy skończy się budżet i czas trwania do określonej daty, Twoja kampania skończy się, gdy spełni się jeden z nich. [/bbox] bbox:accordion Taka oferta zostanie automatycznie przypisana do danej kampanii. Dotyczy to tylko kampanii w wybranych przez Ciebie kategoriach (automatyczne reguły) oraz tych, które obejmują wszystkie oferty. [/bbox] bbox:accordion Jedna oferta może być przypisana tylko do jednej kampanii. Jeżeli dana oferta pasuje do więcej niż jednej kampanii, to przypiszemy ją automatycznie tylko do najnowszej kampanii. [/bbox] bbox:accordion Rodzaje kampanii nie łączą się - w jednej kampanii mogą być tylko oferty dodane automatycznie (np. z danej kategorii) albo oferty wybrane osobno. [/bbox] Zobacz także Promowanie ofert Monetami - najczęściej zadawane pytania
Kampanie Monetowe
48 godzin od zakupu – po tym czasie kupujący może rozpocząć Dyskusję, 48 godzin od zakupu - po tym czasie Kupujący może rozpocząć dyskusję. 24 godziny - tyle czasu ma Sprzedający, aby odpowiedzieć na zgłoszenie Kupującego (z wyjątkiem sobót, niedziel i dni wolnych od pracy). Po upływie tego czasu Kupujący może poprosić o pomoc pracownika Allegro. 14 dni - po tylu dniach Kupujący może oznaczyć Dyskusję jako nierozwiązaną, jeśli nie uda się dojść do porozumienia. 30 dni - tyle może trwać nieoznaczona dyskusja zanim się przedawni. 60 dni od zakupu - po tym czasie rozpoczęcie Dyskusji nie będzie już możliwe. Kupującemu przypomnimy o trwającej Dyskusji i poprosimy o oznaczenie, czy zgłoszony problem został rozwiązany. Gdy Kupujący nie podejmie tej decyzji, Dyskusja ulegnie przedawnieniu. Przedawnioną Dyskusję zamkniemy jako rozwiązaną po 44 dniach od jej rozpoczęcia. W nierozwiązanych Dyskusjach pomożemy stronom uzyskać porozumienie. Sprawa trafi do nas automatycznie, gdy Dyskusja zostanie oznaczona jako nierozwiązana. W sytuacji, gdy Sprzedający nie udzielił odpowiedzi w wymaganym czasie (24 godziny), pracownik Allegro włączy się do Dyskusji. Jeśli problem zostanie wyjaśniony, to w każdej chwili, nawet po przedawnieniu Dyskusji, Kupujący może oznaczyć sprawę jako rozwiązaną. Dowiedz się więcej Czym są i jak działają Dyskusje?
Ramy czasowe Dyskusji
Nie jest łatwo o przenośne urządzenie grzewcze, które ma charakter uniwersalny. Zależy to nie tylko od możliwości technicznych, ale również od wymagań i upodobań użytkownika. Jeden lubi, kiedy pomieszczenie jest ogrzewane równomiernie i w całości (choć wtedy innym może wydać się za ciepło); inny woli ogrzewanie kierunkowe, np. nagrzewające konkretne miejsca. Istnieje też potrzeba krótkotrwałego nagrzewania niektórych punktów, bez niepotrzebnej straty energii podczas wygaszania. Dlatego często stajemy przed dylematem, które urządzenie kupić. Do wyboru jest wiele przenośnych urządzeń grzewczych, działających na różnych zasadach i o różnych źródłach zasilania. Najpopularniejsze są grzewcze urządzenia elektryczne, choć swoich zwolenników mają też te gazowe. Zasilane energią elektryczną są grzejniki olejowe, które nadają się do pomieszczeń, gdzie ciepło chcemy zachować przez dłuższy czas. Mamy wybór również pomiędzy grzejnikiem elektrycznym, promiennikiem i konwektorem. Natomiast w pomieszczeniach, w których nie przebywamy przez cały czas, można zastosować wymuszony obieg powietrza tylko w trakcie czyjejś obecności. Grzejnik kwarcowy czy promiennik? To pytanie jest o tyle ciekawe, że z jednej strony może sugerować wybór między różnymi urządzeniami grzewczymi, a z drugiej ktoś może zapytać, czy grzejnik kwarcowy również nie jest promiennikiem. Oczywiście, że jest. Mimo to mamy wystarczający pretekst, by skupić się na kilku rodzajach promienników, bo nie każdy z nich musi być kwarcowy. Istotą części promienników jest wysyłanie promieni podczerwonych jako źródła ciepła. Promienniki mogą być kwarcowo-halogenowe, kwarcowo-węglowe i ceramiczne. Przykładowo promiennik halogenowo-kwarcowy OPTIMUM OK 9450 kosztuje 125,46 zł. Urządzenie to ma możliwość oscylacji i 3 zakresy grzania. Grzejniki kwarcowe mogą mieć różne kształty – mogą być pionowe i poziome. W lokalach użyteczności publicznej dobrze sprawdza się np. grzejnik ścienny kwarcowy elektryczny Kurtyna 1,2 w cenie 69,99 zł. Wyposażony jest w regulację kąta nachylenia. Może też być przydatny w łazience. Nowoczesny design ma grzejnik z pilotem EINHELL NHT2000. To urządzenie uniwersalne, nadające się do różnych pomieszczeń. Termostat jest regulowany elektronicznie, ma funkcję oscylacji i podświetlany wyświetlacz. Duży wybór wszelkich promienników jest na Allegro. Promienniki podczerwieni i promiennik ceramiczny Zdarza się, że zachodzi potrzeba podgrzania pomieszczenia bez emitowania światła z grzejnika. Do tego świetnie nadają się niektóre promienniki emitujące podczerwień. Ze względu na długość emitowanej fali możemy je podzielić na krótko-, średnio- i długofalowe. Jedną z ich zalet jest natychmiastowe emitowanie ciepła. Za 177 zł można kupić promiennik DIMPLEX BS 1801S z silnie ukierunkowanym promieniem ciepła. Ten typ emituje promieniowanie świetlne, ma regulację kąta nachylenia i uchwyt mocujący. Wysokiej jakości żarnik, pozwalający ogrzewać większe lokale, a nawet ogródki, ma promiennik podczerwieni OGS2000 w cenie 615 zł. Dużo droższy (1614 zł) jest ceramiczny promiennik podczerwieni RAI40, który nadaje się do ogrzewania powierzchni przemysłowych. Do podgrzewania mniejszych pomieszczeń chętnie wykorzystywane są również gazowe promienniki ceramiczne. Zasada działania takiego urządzenia jest dosyć prosta – na perforowanych płytkach ceramicznych spala się mieszanka powietrzno-gazowa. Można dostać promienniki gazowe stojące i wiszące. Do powieszenia na ścianie nadaje się np. promiennik ceramiczny SB4, który można kupić za 400 zł. Ceny są zróżnicowane, np. gazowy ceramiczny promiennik podczerwieni CBC6 kosztuje 2066 zł.
Grzejnik kwarcowy czy promiennik?
Od wielu lat toczy się dyskusja, który rodzaj klimatyzacji samochodowej warto mieć w swoim pojeździe. Zdania są mocno podzielone, ponieważ każdy z nich ma swoje plusy i minusy. Klimatyzacja automatyczna Jeszcze do niedawna automatyczna klimatyzacja (elektroniczna klimatyzacja bądź climatronic) była prawdziwym rarytasem i spotykana była przeważnie w samochodach z górnej półki. Czasy się zmieniły i obecnie nawet w najniższym segmencie mamy możliwość wyposażenie auta w automatyczną klimatyzację. Decydując się na wybór automatycznej klimatyzacji w nowym pojeździe, należy liczyć się z koniecznością dopłaty. Jedno jest pewne – climatronic jest na pewno bardziej wygodny i zwiększa komfort podróżowania. Dlaczego? Jego obsługa skupia się jedynie na wybraniu temperatury, którą chcemy mieć wewnątrz pojazdu. W przypadku klimatyzacji ręcznej sterowanie odbywa się przez użytkownika za pomocą pokrętła umieszczonego na desce rozdzielczej. Klimatyzacja ręczna Panel klimatyzacji ręcznej składa się z trzech pokręteł i przycisku odpowiedzialnego za włączenie/wyłączenie klimatyzacji. Przycisk ten jest oznaczony charakterystycznym symbolem płatka śniegu bądź literkami A/C. Jego wduszenie przyczynia się do uruchomienia sprężarki. Pierwsze pokrętło, znajdujące się na panelu sterowania klimatyzacji, jest odpowiedzialne za regulowanie poziomu temperatury powietrza, a drugie – za siłę wydmuchiwanego powietrza. Zadaniem trzeciego pokrętła jest ustalenie kierunku wydmuchiwania schłodzonego powietrza. Różnice Klimatyzacja automatyczna (climatronic – nazwa pochodzi od nazwy firmy, która produkuje klimatyzację do aut z grupy Volkswagen) różni się od ręcznej jedynie sposobem sterowania. Na panelu znajdziemy przyciski odpowiedzialne za ustawienie temperatury, siły nawiewu, włącznik/wyłącznik klimatyzacji i przycisk AUTO. Po wybraniu temperatury i przycisku AUTO komputer – dzięki rozmieszczonym czujnikom – na bieżąco będzie dobierał temperaturę i siłę nawiewu wdmuchiwanego do kabiny pasażerskiej. W nowszych systemach znajdziemy czujniki montowane na zewnątrz pojazdu, które kontrolują stężenie substancji szkodliwych w powietrzu i w przypadku wysokiego poziomu automatycznie uruchamiają zamknięty obieg powietrza w celu ochrony pasażerów. Największą zaletą automatycznej klimatyzacji jest precyzja. Ustawiamy taką temperaturę, jaką chcemy i nic więcej nas nie interesuje. W przypadku ręcznej klimatyzacji podczas długiej trasy wymagana jest wielokrotna regulacja ustawień. Co więcej, klimatyzacja automatyczna umożliwia kilka stref temperaturowych wewnątrz kabiny pasażerskiej. Obecnie najbardziej popularna jest dwustrefowa automatyczna klimatyzacja. W samochodach z wyższej półki znajdziemy nawet czterostrefową automatyczną klimatyzację. Niestety, należy pamiętać, że luksus kosztuje. Tak samo jest w przypadku samochodu wyposażonego w klimatyzację automatyczną. W momencie zakupu nowego auta wymagana jest spora dopłata. Kupując samochód używany, nie powinniśmy zauważyć znaczącej różnicy w cenie. Największą różnicę możemy odczuć w momencie, gdy klimatyzacja ulegnie awarii. Owszem, większość części jest taka sama, jednak są pewne różnice. Niestety, to przede wszystkim elektronika klimatyzacji, która nie dość, że bywa skomplikowana w budowie, to jeszcze nie należy do najtańszych. Klimatyzacja ręczna i automatyczna składa się z takich samych głównych podzespołów. Są to: sprężarka klimatyzacji, skraplacz, osuszacz, zawór rozprężający, parownik i wiatrak wentylatora. Różnica to sposób sterowania. Jeżeli cenimy sobie komfort podróżowania, warto dopłacić i wyposażyć auto w automatyczną klimatyzację.
Klimatyzacja ręczna a automatyczna – różnice
Inteligentne domy stają się nie tylko coraz bardziej modne, ale też przystępne cenowo. Instalacja automatyki, która do niedawna dostępna była głównie dla krezusów, stała się stosunkowo tania. Dzięki popularyzacji technologii bezprzewodowych inteligentny dom może zacząć budować każdy. Także ty. Czym jest inteligentny dom? To instalacja, która w sposób logiczny pozwala zarządzać wieloma aspektami działań domu. Od inteligentnego domu możemy więc oczekiwać nie tylko funkcji zdalnego sterowania, takich jak włączanie światła z pilota czy smartfonu, ale także automatyzacji tych działań w postaci chociażby automatycznego włączania światła na podjeździe o zmroku i gaszenia o poranku. Bardziej zaawansowane instalacje to już realne korzyści z dziedziny komfortu życia, bezpieczeństwa osób i mienia, optymalnego zużycia mediów oraz idących za tym oszczędności. Co ważne, zautomatyzowanie swojego domu lub mieszkania, które do niedawna liczone było w dziesiątkach tysięcy złotych, dziś możliwe jest w kwotach znacznie niższych. Do tego nie trzeba w pełni automatyzować domu, by móc cieszyć się z jego inteligencji. Na Allegro dostępne są rozwiązania i gotowe zestawy startowe, które pozwolą zacząć przygodę z domową automatyką za niewielkie pieniądze, dając możliwość dalszej rozbudowy systemu w późniejszym czasie w celu poszerzenia jego możliwości. FIBARO System automatyki budynkowej FIBARO to instalacja w całości zaprojektowana i wyprodukowana w Polsce, która podbija rynki w najdalszych zakątkach świata. System FIBARO pozwala na zbudowanie zaawansowanej domowej automatyki w oparciu o bezprzewodowe moduły komunikacyjne. Zaletą takiego rozwiązania jest możliwość automatyzacji domu bez konieczności przeprowadzania remontu. Moduły wykonawcze montuje się w puszkach podtynkowych klawiszy ściennych i kontaktów. Natomiast sensory mocowane są dwustronną taśmą lub wkrętem. System FIBARO pozwala na sterowanie oświetleniem, urządzeniami elektrycznymi, ogrzewaniem, klimatyzowaniem, wentylowaniem, ale także bramami garażowymi, roletami, lamelkami w żaluzjach, markizami oraz systemami alarmowymi i monitoringiem. System jest również gotowy do pracy urządzeń działających w ramach Internetu Rzeczy z urządzeniami komunikującymi się w protokole TCP/IP. W ofercie FIBARO dostępne są trzy typy instalacji. Najprostsza działa w oparciu o protokół Apple HomeKit. Współpracuje z urządzeniami Apple, za pomocą których możemy nią sterować. Do pracy nie wymaga centrali. Obecnie w ofercie FIBARO znajdziemy jedynie sensory. Jest to kontaktron informujący o otwarciu drzwi i okien, czujnik zalania oraz czujnik ruchu. Każdy z elementów FIBARO HomeKit kosztuje około 350 zł. box:offerCarousel Właściwy system automatyki FIBARO, działający w oparciu o komunikację Z-Wave, zarządzany za pomocą podstawowej centrali FIBARO Home Center Lite, oferuje już pełnię możliwości inteligentnego domu FIBARO. Centrala współpracuje ze wszystkimi urządzeniami FIBARO z oferty. Wśród nich znajdziemy Włącznik ON/OFF, ściemniacz, kontroler LED RGBW, sterownik rolet, czujnik ruchu, dymu, zalania i wiele innych. System pozwala zbudować rzeczywistą domową inteligencję, która umożliwia centrali podejmowanie autonomicznych działań w celu zapewnienia mieszkańcom komfortu i bezpieczeństwa. Przykładem może tu być chociażby wyłączanie ogrzewania w chwili, gdy ktoś otworzy okno, i złożenie markiz, gdy zostanie wykryty silniejszy podmuch wiatru. Zestaw startowy FIBARO Home Center Lite z podstawowymi modułami to wydatek około 2000 zł. Sama centrala kosztuje około 1100 zł, natomiast ceny modułów i sensorów zaczynają się od 250 zł. Najbardziej zaawansowaną centralą jest FIBARO Home Center 2. Jest ona przeznaczona dla bardziej wymagających użytkowników oraz dużych inwestycji, wymagających nie tylko niestandardowych rozwiązań, ale też obsługi wielu modułów wykonawczych, możliwości parowania wielu central i programowania działań w języku LUA. Poza tymi dodatkowymi możliwościami centrali HC2, oferuje ona wszystkie funkcje wspomnianej centrali LITE. Koszt HC2 to około 2300 zł. FERGUSON SmartHome Security Kit Firma FERGUSON to znany producent set-top-boxów telewizyjnych, na polskim rynku istniejący od 1989 roku. Stworzyła ona gotowy zestaw startowy do zabezpieczenia mienia w domu oraz podstawowych działań tzw. inteligentnego domu. Owocem pracy nad takim rozwiązaniem jest zestaw startowy FERGUSON SmartHome Security Kit, który jest dostępny w bardzo przystępnej cenie, a do użycia nie wymaga skomplikowanej instalacji. System jest w pełni bezprzewodowy. Do wymiany informacji wykorzystuje nowoczesny i bardzo bezpieczny system transmisji bezprzewodowej ZigBee. W zestawie znajdziemy kontaktron do zabezpieczenia drzwi lub okien, urządzenie centralne będące zarazem syreną alarmową, czujnik temperatury i wilgotności powietrza, czujnik ruchu oraz dwa piloty do zdalnego zarządzania systemem. Poza obsługą pilotami producent stworzył aplikację na popularne urządzenia mobilne, za pomocą której możemy zarządzać naszym domem także zdalnie. System można rozbudować w dowolnej chwili o dodatkowe elementy instalacji. W ofercie dostępne są: inteligentne gniazdko, czujnik zalania, kamery IP do monitoringu, czujnik dymu i czadu, czujnik gazu. Zestaw startowy kosztuje mniej niż 700 zł. box:offerCarousel ZAMEL EXTA FREE EF01 Przede wszystkim atrakcyjną cenowo w stosunku do możliwości wydaje się być propozycja firmy ZAMEL. ZAMEL EXTA FREE EF01 to w pełni zaawansowany system domowej automatyki powszechnie nazywanej inteligentnym domem. Sercem systemu jest urządzenie centralne, które pozwala na sterowanie urządzeniami elektrycznymi, oświetleniem, roletami oraz sensorami ruchu i zalania. System może być obsługiwany lokalnie za pomocą dostępnych pilotów zdalnego sterowania lub z dowolnego miejsca na świecie z poziomu aplikacji na popularne urządzenia mobilne. W ofercie firmy są ponadto gotowe klawisze ścienne z komunikacją bezprzewodową i moduły dopuszkowe, do których można podłączyć posiadane już klawisze ścienne. Generalnie z pomocą zestawu EF01 można wprowadzić do domu inteligentny system w cenie niewiele większej niż 1600 zł. Satel Integra 32 Polski producent, znany głównie z tworzenia systemów alarmowych i ochrony mienia, firma Satel, również ma swoje centrale alarmowe oferujące funkcję inteligentnego domu. Na Allegro znajdziemy zestaw, w skład którego wchodzi: płyta główna Integra 32 posiadająca od 8 do 32 wejść na czujniki, dotykowy moduł z wysokiej jakości ekranem LCD do wygodnego zarządzania systemem, aż osiem czujników ruchu, moduł do komunikacji za pomocą internetu spoza domu i sygnalizator akustyczny. Całość można elegancko zainstalować i schować w gustownej, profesjonalnej obudowie. box:offerCarousel Bogate możliwości dostosowania systemu Integra pozwalają na realizowanie dowolnych założeń automatyki i bezpieczeństwa domu. Centrala, dysponując 32 wejściami, umożliwia podpięcie wielu urządzeń (ilość możliwych do podłączenia urządzeń zależy od ilości wykorzystywanych przez nie wejść). Rozwiązanie firmy Satel pozwala na zbudowanie zaawansowanego systemu alarmowego oraz podstawowych założeń inteligentnego domu, takich jak sterowanie ogrzewaniem, klimatyzacją, oświetleniem itd. Opisywany zestaw dostępny jest za około 2300 zł. PROXI System PROXI to domowa automatyka do komunikacji wykorzystująca połączenie Bluetooth. Dzięki temu do zarządzania instalacją nie jest potrzebna centrala – wystarczy smartfon lub tablet. W ofercie PROXI znajdziemy moduły dopuszkowe pozwalające na sterowanie oświetleniem, urządzeniami elektrycznymi, ściemniacz do regulacji poziomu światła, sterownik rolet i żaluzji, sterownik do bram garażowych i gniazdko Smart Plug. Całym systemem jest zarządzany za pomocą smartfonu i aplikacji dostępnej na popularne systemy mobilne. Producent zadbał o bezpieczeństwo, szyfrując komunikację i dając możliwość zarządzania dostępem do pracy poszczególnych modułów wybranym członkom rodziny. Poszczególne moduły PROXI kosztują około 250 zł za sztukę.
Inteligentny dom w wersji ekonomicznej – przegląd zestawów startowych
„Jutro wybieram się z Poznania do Krakowa. Spotkanie mam na godzinę 11, zatem wyjadę z domu o 5:30, bo według planu wytyczonego w Internecie przejazd zajmie mi 5 godzin i 20 minut”. Takie planowanie zawsze jest skazane na porażkę. Wystarczy chwilę później ruszyć, natrafić na korki, pogorszenie pogody. A przecież trzeba brać pod uwagę też odpoczynek. Człowiek nie jest robotem i dopóki nie będą powszechne pojazdy autonomiczne, minimalizujące rolę kierowcy, pokonywanie dłuższych odcinków będzie związane z koniecznością robienia przerw. Standardowe instrukcje bezpieczeństwa zalecają odpoczynek co dwie godziny. Przypomina o tym chociażby nawigacja samochodowa czy bardziej zaawansowane systemy w autach klas wyższych. Środki zaradcze Jednak to tylko zalecenia, wszystko zależy od naszej bieżącej kondycji. Kierowcy stosują różne metody walki ze zmęczeniem. Niektórzy zabierają kubek termiczny z kawą/herbatą. Inni decydują się uniknąć znużenia przez rozmowę telefoniczną, w czym pomaga zestaw głośnomówiący, który zresztą posiada również bardziej zaawansowana nawigacja. Radio samochodowe pozwala fanom muzyki na radość i ożywcze przeżywanie muzyki, zwykle podczas zmęczenia w głośniejszym tonie niż tradycyjnie. Szczególnie jeśli korzystamy z pendrive’a, warto kupić rozdzielacz pozwalający na używanie kilku urządzeń z jednego gniazda 12 V. Zresztą takie akcesorium powinien mieć każdy kierowca, by swoje miejsce znalazła ładowarka samochodowa – w obecnych czasach telefony, a raczej smartfony, mają krótką żywotność, a są potrzebne. Nie tylko wśród kierowców aut ciężarowych sporym powodzeniem cieszy się CB-Radio. Oprócz wielu innych funkcji, stanowi także chwilowy sposób na ograniczenie objawów zmęczenia. Kierownica, pedał gazu a sen Niestety, jeśli ktoś twierdzi, że można bezpiecznie przejechać 450 kilometrów bez zatrzymywania się i wysiadania z samochodu, to jest w błędzie. Owszem, istnieje szansa uniknięcia wypadku czy kolizji, ale „sukces” stanowi efekt pozytywnego zbiegu okoliczności: wcześniejszego wypoczynku, dobrych warunków drogowych, doświadczenia. Nic nie ma za darmo – zmęczenie przyjdzie później, na przykład w dalszej części dnia. Najlepszy system informujący o zmęczeniu to nasz organizm. Ze znużeniem nikt nie wygra, a prowadząc samochód, można zasnąć. Zdarzyło się to nawet mnie – osobie, która sądziła, że wie dużo o jeździe autem i ma cechy supermena. W dodatku wiozłem żonę i dwuletnie dziecko. Miałem szczęście, szybko się ocknąłem – jeszcze byłem na drodze, a nie na drzewie czy w rowie. Na szczęście nauka nie poszła w las. Nie należy zwracać uwagi na wskazania urządzeń: „odpoczywaj co dwie godziny”. Albo sugerować się sytuacją, gdy dziecko nam zasnęło w pojeździe, więc nie staniemy, bo się obudzi. Kierowca musi robić przerwy wtedy, kiedy jest zmęczony. To nie wstyd robić postoje nawet co 20–30 minut, jeśli tego wymaga sytuacja. I nieważne, że jest się już blisko do domu, czeka na ciebie dziewczyna, chłopak, rodzice, niemowlak. Lepiej dotrzeć później, ale w całości. Cena porażki Całkiem niedawno po 150 kilometrach i 90 minutach jazdy po autostradzie zjechałem na parking. Wyszedłem z auta, wypiłem herbatę, chwilka spaceru i po 15 minutach ruszyłem dalej. Niby wszystko zgodnie z zasadami. Jednak po chwili znów dopadło mnie zmęczenie. Pamiętając historię z zaśnięciem, zjechałem po 10 kilometrach na kolejny parking. Byłem tak wykończony, że mocne wsparcie stanowiły dla mnie czujniki parkowania. Na mój stan nałożyły się trwające cały dzień spotkania, poranny wyjazd, ciemność za oknem i deszcz. Czujnik deszczu wspomagał obsługę pojazdu, ale jedna wycieraczka uległa awarii i nie pracowała tak jak powinna. Autostradową trasę 300 km przejechałem w 5,5 godziny zamiast w tradycyjne 3, bo stawałem w sumie trzy razy, w tym raz na ponad godzinę. Ale dojechałem do domu i uściskałem bliskich. I na to uczulam innych kierowców – lepiej przespać się na parkingu niż w trakcie jazdy. Środki zaradcze – typu radio samochodowe, kawa, rozmowa – bywają skuteczne, lecz często na krótki czas. Dotarcie do celu bez wypadku to największe zwycięstwo podróżnika, a nie bicie rekordów czasowych lub pokonanie zmęczenia. Porażka oznacza śmierć, czasem nie tylko naszą…
2 godziny i ani minuty później – kiedy w trasie musimy odpocząć?
Kosmetyki mineralne cieszą się coraz większą popularnością. Opinie na ich temat są jednak podzielone. Zwolennicy uważają, że dzięki tym mineralnym preparatom do makijażu możemy uzyskać bardzo naturalny efekt, a z kolei przeciwnicy twierdzą, że podkreślają niedoskonałości cery. Jedno jest pewne – sięga po nie coraz to więcej kobiet. Podpowiadamy zatem, co jest w nich takiego wyjątkowego i dla kogo okażą się dobrym wyborem. Czym są kosmetyki mineralne? Kosmetyki mineralne pojawiły się jakiś czas temu na rynku amerykańskim i kobiety od razu je pokochały. Stało się tak dlatego, że nie zawierają substancji konserwujących, sztucznych wypełniaczy, środków chemicznych, barwników czy też substancji, które negatywnie wpływają na skórę. Tylko około 5% składu stanowią substancje syntetyczne, a stosowane są w celu poprawienia właściwości pielęgnacyjnych lub przedłużenia trwałości danego produktu. Początkowo stosowano je jedynie do makijażu bardzo delikatnej i wrażliwej skóry, często po zabiegach dermatologicznych. Dzięki temu też zapracowały na opinię preparatów idealnych do cery z problemami. Dla kogo są przeznaczone? Dermatolodzy polecają je szczególnie osobom mającym problemy z trądzikiem i tłustą skórą. Dzięki zawartości tlenku cynku oraz substancji o działaniu antybakteryjnym pozwalają zredukować niedoskonałości skóry. I najważniejsze – nie zatykają porów, więc nie musimy obawiać się o powstawanie zaskórników i stanów zapalnych. Co więcej, maskują niedoskonałości i przyspieszają odnowę i regenerację skóry. Dzięki temu, że nie ograniczają skórze dostępu do tlenu, nie wysuszają jej i nie powodują podrażnień, mogą być z powodzeniem stosowane przez osoby o skórze wrażliwej, skłonnej do alergii, a nawet przy atopowym zapaleniu skóry. Kosmetyki mineralne sprawdzą się również po operacjach plastycznych, kiedy skóra jest bardzo wrażliwa i koniecznie potrzebuje właściwej pielęgnacji. Tworząc warstwę ochronną między skórą a środowiskiem zewnętrznym, preparaty mineralne zapewniają skuteczną ochronę przed zanieczyszczeniami i wysychaniem. Skład kosmetyków mineralnych W ich skład wchodzą czyste minerały, do których należą tlenek cynku, tlenek tytanu, mika i kolorowe pigmenty naturalnego pochodzenia, takie jak: tlenki manganu, chromu, żelaza i ultramaryny. Mika – wypełniacz mineralny, substancja najczęściej występująca w kosmetykach mineralnych. Odbija i rozprasza światło, tym samym ukrywając niedoskonałości cery. Skóra staje się rozświetlona i promienna. Nadaje lekkości pudrom i powoduje, że idealnie rozprowadzają się na skórze. Tlenek tytanu – jest źródłem białego pigmentu, co wpływa na rozjaśnienie kosmetyku. Stosowany również jako filtr przeciwsłoneczny, chroniąc przed promieniowaniem. Tlenek cynku – posiada właściwości przeciwzapalne, ale również łagodzi skórę. Oprócz wyżej wymienionych minerałów w kosmetykach często pojawia się magnez, potas, sód i wapń. Jak używać kosmetyków mineralnych? Warto zaopatrzyć się w akcesoria przeznaczone do tego celu. Niezbędny tutaj będzie elastyczny pędzel z gęstym włosiem. Musimy pamiętać, aby nie przesadzić z ilością preparatu, bo zamiast zamaskować niedoskonałości, możemy je uwidocznić. Powinniśmy nanieść podkład lub puder np. na zewnętrzną stronę dłoni, wetrzeć preparat we włosie i kolistym ruchem rozprowadzić na skórze twarzy. Kosmetyki mineralne mimo iż posiadają bardzo lekką konsystencję, to nie tylko nie zatykają porów, ale i pomagają w usuwaniu przebarwień, ran czy innych nieestetycznych zmian na skórze. Stosując je w codziennym makijażu, mamy gwarancję naturalnego wyglądu. Pamiętajmy także o tym, że kosmetyki mineralne nie mają terminu ważności, ale należy zapewnić im odpowiednie warunki przechowywania. Najlepsze w tym przypadku będzie suche, ciemne i chłodne miejsce. Zobacz równiż Strefę Urodową - Kosmetyki mineralne do makijażu.
Kosmetyki mineralne – czy warto je stosować?
By uzyskać odpowiednią jakość betonu, konieczne jest wytwarzanie go według odpowiedniej receptury. Wykonywanie betonu należy przeprowadzać wedle ściśle określonej receptury, na którą składają się nie tylko odpowiednie proporcje składników, ale również umiejętne ich połączenie. Z czego składa się beton? Znany już w starożytności, ponownie odkryty pod koniec XVIII wieku. Skład betonu ewoluował z wapna i kruszonego gipsu do bogatej mieszanki kruszyw, cementu, piasku, wody oraz wielu różnorodnych domieszek wzbogacających skład mieszaniny. Z czego dokładnie składa się obecnie produkowany beton? Kruszywo W roli kruszywa zwykle stosuje się drobno zmielony piasek i żwir, przy czym stosunek piasku wynosi nie więcej niż ⅓ całego kruszywa. Dobrej jakości kruszywo powinno być przefiltrowane oraz przesiane w taki sposób, by wyeliminować ryzyko zanieczyszczeń ze szkła, gruntów uprawnych, torfu lub drewna. Woda Mieszanina składników tworzących beton powinna być podlewana wodą o możliwie jak najmniejszym zanieczyszczeniu. Najlepsze rezultaty uzyska się, gdy cement wraz z kruszywem i domieszkami będzie wiązany z wodą zbliżoną składem do wody pitnej lub użytkowej. Cement Jeden z najważniejszych składników betonu. W wyniku hydratacji cementu beton zaczyna wiązać i twardnieć, uzyskując finalne parametry techniczne. Na rynku zwykle można spotkać się z cementem hutniczym (CEM III), portlandzkim (CEM I) lub portlandzkim z dodatkami (CEM II). box:offerCarousel Klasy cementu Od klasy cementu uzależniona jest ogólna trwałość, przeznaczenie oraz gros parametrów wyprodukowanego betonu. Cement produkuje się w procesie mielenia klinkieru porcelanowego z siarczanem wapnia i dodatkowymi składnikami nieklinkierowymi – takimi jak granulowany żużel wielkopiecowy (S), kamień wapienny (LL) lub popioły lotne (V/W). Wedle normy PN-EN 197-1:2012 wyróżnia się pięć rodzajów cementu powszechnego użytku oraz trzy klasy jego wytrzymałości. Są to rodzaje: CEM I – cement portlandzki; CEM II – cement portlandzki wieloskładnikowy; CEM III – cement hutniczy; CEM IV – cement pucolanowy; CEM V – cement wieloskładnikowy. Podział na klasy dzieli cement wedle jego wytrzymałości wyrażanej w MPa. Cement klasy 32,5 zapewniający wytrzymałość normową na poziomie równym lub większym 32,5 MPa, cement klasy 42,5 o wytrzymałości 42,5 MPa i cement klasy 52,5 oferujący wytrzymałość 52,5 Mpa – taką wytrzymałość oferuje m.in. biały cement portlandzki firmy Cekol. Odpowiednie proporcje i konsystencja betonu Receptura, wedle której wytwarza się mieszankę betonu, określa proporcje do wytworzenia jednego metra sześciennego produktu. Zwykle producenci podają sposób przygotowania odpowiedniej jakościowo receptury na opakowaniu cementu. Proporcje poszczególnych składników zależne są m.in. od klasy betonu. Najczęściej przy wykonywaniu warstw podkładowych w domach jednorodzinnych stosowany jest beton chudy – klasy B 7,5 lub B 10. Do wylewania elementów konstrukcyjnych budynków stosuje się beton lepszych klas – B 15 (C 12/15) lub B 20 (C 16/20). Tego rodzaju beton wykorzystywany jest do wykonywania słupków, wieńców, warstw podłogi na gruncie, ścian, ław fundamentowych czy stropów. Zbyt gęsta mieszanka surowców będzie trudna do rozprowadzenia oraz odznaczać się będzie mniejszą przyczepnością. Z kolei zbyt rzadka mieszanina (za mała ilość kruszywa względem wody) znacząco obniży wytrzymałość oraz moc wiążącą betonu. Beton chudy (B 75 – B 10) powinien być gęstoplastyczny (charakteryzować się gęstością zbliżoną do lekko mokrej ziemi). Jak mieszać składniki betonu? Wpływ na uzyskanie prawidłowej mieszanki ma zarówno kolejność dodawania kolejnych składników, jak i czas mieszania. Jeśli beton będzie rozrabiany w kastrze, wówczas najpierw dodaje się kruszywo, następnie cement i na samym końcu wodę. box:offerCarousel W przypadku rozrabiania w betoniarce początkowo wlewa się niewielką część wody, następnie dodaje się cement, dalej kruszywo, a na końcu resztę wody zgodną z proporcjami podanymi przez producenta. Składniki powinny być mieszane nie dłużej niż około 5 minut. Zbyt długie mieszanie może spowodować ich rozdzielenie i zmniejszenie parametrów betonu.
Jak zrobić beton?
Na majowe wycieczki krajowe i zagraniczne Polacy najchętniej wyruszają samochodami. Jeśli zaliczasz się do grona tych szczęśliwców, którzy w czasie długiego weekendu pomkną w daleki świat, nie zapomnij skontrolować stanu swojego auta. Przecież chodzi o to, żeby bezpiecznie dojechać do celu i cieszyć się wolnym czasem. Przegląd stanu pojazdu to absolutna konieczność przed planowaną podróżą, zwłaszcza gdy masz do przebycia co najmniej kilkaset kilometrów. W grę wchodzi przecież nie tylko wygoda, ale przede wszystkim bezpieczeństwo wszystkich podróżujących. Jeśli poprzedni przegląd twojego samochodu był dawno lub nie masz czasu go zrobić, powierz to zadanie profesjonalnej stacji diagnostycznej lub zaufanemu warsztatowi. Z powodzeniem jednak możesz taką kontrolę przeprowadzić samodzielnie. Każdą czynność wykonaj dokładnie i nie w ostatniej chwili, by w razie wykrycia usterki zdążyć ją usunąć. Zajrzyj pod… Pierwszym krokiem powinny być dokładne oględziny tego, co dzieje się pod maską i podwoziem. Dlatego schyl się i sprawdź, czy nie ma żadnych wycieków, prześledź wzrokiem przewody pod kątem pęknięć, przetarć, przepaleń. Jeśli widoczne są uszkodzenia, nie ryzykuj – koniecznie umów się na wizytę w warsztacie, gdyż w porę nieusunięte mogą cię sporo kosztować. Jeśli z przewodami jest wszystko w porządku, skontroluj poziomu płynów eksploatacyjnych – oleju, płynu chłodniczego. Sprawdź też, czy filtry paliwa i oleju nie proszą się o wymianę oraz w jakim stanie jest akumulator. Opony Jeśli dopiero przymierzasz się do wymiany opon na letnie, właśnie przyszedł odpowiedni moment. Opony zimowe w wysokich temperaturach tracą swoje właściwości – wydłuża się znacząco droga hamowania, szybciej się zużywają, zwiększają zużycie paliwa. W oponach letnich koniecznie sprawdź stan zużycia bieżnika (nie powinien być niższy niż 3 mm, wartość poniżej 2 mm jest granicą krytyczną) oraz ciśnienie. Aby w natłoku spraw nie zapomnieć o „zapasówce”, spakuj ją już dziś – jeśli ograniczona przestrzeń na to nie pozwala, koniecznie kup przynajmniej zestaw naprawczy. Pamiętaj jednak, że sprawdzi on się jedynie w przypadku niewielkich uszkodzeń. Hamulce Przy okazji wymiany opon koniecznie sprawdź stan klocków hamulcowych i tarcz. Jeśli gołym okiem nie widać ich zużycia, wykonaj test hamulców – najpierw z zimnym, potem z rozgrzanym silnikiem mocno naciśnij na hamulec. Jeśli auto w obu wypadkach odpowiednio zwalnia i działa ABS, to wszystko powinno być w porządku. Sprawdź również hamulec ręczny. Jeśli jednak chcesz mieć absolutną pewność, że układ hamulcowy zadziała bezbłędnie, zleć kontrolę fachowcom, którzy przy okazji skontrolują również na stan zawieszenia – m.in. amortyzatorów. Widoczność Światła to drugie oczy kierowcy. Dlatego wybierając się na majówkę, sprawdź, czy wszystkie świecą poprawnie i z równą mocą. Jeśli konieczna jest wymiana przepalonej żarówki, najlepiej dokonaj wymiany parami – w niektórych samochodach dostęp jest tak utrudniony, że ta pozornie błaha czynność może zająć sporo czasu. Zawsze warto wozić ze sobą zapasową żarówkę, to samo dotyczy bezpieczników. Poza światłami ważna jest także czystość szyb i lusterek – porządnie wyczyść je z zewnątrz i od środka. Jeśli wycieraczki nie zostały wymienione po zimie, również to zrób przed wyjazdem w trasę. Nie zapomnij dolać letniego płynu do spryskiwaczy, a do awaryjnego mycia szyb zabierz gotowe chusteczki nawilżane. Komfort podróżujących W całym natłoku przygotowań warto pomyśleć o komforcie swoim i pasażerów. W pierwszej kolejności sprawdź działanie klimatyzacji (może konieczne będzie odgrzybienie lub nabicie), wymień filtr kabinowy. Następnie pomyśl o zabezpieczeniu bagaży i drobnych przedmiotów – idealne są wszelkiego rodzaju organizery, siatki zabezpieczające do bagażnika, które zapobiegają uciążliwemu „lataniu” przedmiotów po samochodzie. Jeśli podróżujesz z dziećmi, zastanów się nad przedmiotami umilającymi podróż – uchwyt na tablet, stoliczek do zabawy, puzzle na magnesy. Zadbaj również o ulubioną muzykę, nie zapomnij o portach USB podpinanych do gniazda zapalniczki. Dokładnie sprawdź, czy na trasie nie ma remontów opóźniających jazdę. Pomyśl również o sobie – przed podróżą dobrze się wyśpij i zrelaksuj. Wszystko gotowe? Szerokiej drogi, bezawaryjności i udanego wypoczynku!
Zanim wyruszysz na majówkę. Przygotowanie samochodu w 5 krokach
Planujesz budowę ścieżki ogrodowej? W naszym przewodniku znajdziesz praktyczne porady, jak przygotować powierzchnię do budowy. Dowiedz się jakie materiały można wykorzystać przy konstrukcji chodnika oraz jak ułożyć dróżkę, by przetrwała latami. Dróżki ogrodowe są nieodłącznym elementem działkowej architektury. Wraz z altankami, fontanną, oczkiem wodnym czy kamiennym grillem pełnią nie tylko rolę dekoracyjną, ale także funkcjonalną. Jeśli ogródek jest często odwiedzany, małe chodniki pomiędzy grządkami zapobiegają udeptywaniu trawy, co w efekcie może doprowadzić do jej stopniowego zanikania. Mimo iż budowa chodnika w ogrodzie może wydawać się sprawą niezwykle skomplikowaną, dziś udowodnimy ci, że wcale tak nie jest. W ofercie Allegro masz do wyboru szeroką gamę gotowych materiałów, które zdecydowanie ułatwią ci prace montażowe. Zobacz jak wygląda budowa ścieżki ogrodowej: jak prawidłowo przygotować miejsce na chodnik? Jakie materiały będą nadawać się do budowy? I w końcu jak zbudować dróżkę działkową w taki sposób, by służyła ci przez lata? Krok 1. Wyznacz miejsce Planując budowę ścieżki ogrodowej przede wszystkim musisz uwzględnić rodzaj podłoża oraz ukształtowanie terenu. Chodnik na działce jest swoistym węzłem komunikacyjnym, który musi prowadzić do najważniejszych elementów posesji, czyli ogrodu, furtki wejściowej, domku narzędziowego czy basenu. Chodznik powinien być ułożony na stabilnym podłożu i wykonany z trwałych materiałów odpornych na różne warunki pogodowe. Podczas gdy długość ścieżki ogrodowej zależy od wielkości działki, szerokość chodnika zazwyczaj nie powinna przekraczać 150 cm. Krok 2. Wybierz materiał do budowy Tworzywem do ścieżek ogrodowych mogą być najróżniejsze materiały budowlane – od betonu aż po dekoracyjne kamienie. Warto jednak zauważyć, że cała kompozycja chodnika powinna być spójną z innymi elementami działkowej architektury. Oto kilka pomysłów, które możesz wykorzystać w swoim ogrodzie: Kostki brukowe to najczęściej wykorzystywany materiał do budowy chodników. Beton jest względnie trwały i odporny na warunki atmosferyczne. Tworzywo to stosowane jest przede wszystkim na podłożu, które jest najbardziej narażone na wielkie obciążenia (np. przy wjeździe do garażu). Na rynku znajdziesz kostki brukowe różnych form i wzorów, a ceny zaczynają się już od 6 zł za sztukę. Kamień naturalny od dawna był tworzywem wykorzystywanym do budowy dróg. Materiał ten cechuje się długotrwałością w eksploatacji (szczególnie granit oraz sjenit) oraz względną uniwersalnością. Do wyboru masz m.in. kamień brukowy, piaskowiec, otoczaki czy zwykłe kostki. Płyty chodnikowe idealnie odnajdują się w kompozycji z nowoczesną architekturą. Mimo iż materiał ten jest mało praktyczny i przez to coraz rzadziej używany, w budownictwie współczesnym takie podłoże dobrze się komponuje z kostką brukową. Jeśli zależy ci na wysokim poziomie estetycznym chodnika, warto zastanowić się nad takim rozwiązaniem. Krok 3. Budowa ścieżki ogrodowej Budowa chodnika jest zazwyczaj sprawą dość łatwą, lecz czasochłonną. Jeśli planujesz wyłożenie dróżki na własną rękę, na prace montażowe musisz poświęcić co najmniej dwa dni. Konstrukcję przyszłej ścieżki ogrodowej warto zacząć od przygotowania podłoża, czyli zrobienia wykopu (30-50 cm) wyłożonego żwirem. Następnie, w zależności do specyfiki wybranego materiału, nakładasz warstwami tworzywo na przygotowanej nawierzchni. Podłoże musi być ułożone pod małym skosem (ok. 1 cm/m). To pozwoli uniknąć podtopienia ogrodu podczas deszczów i pozwoli wodzie swobodnie spływać. Gotową powierzchnię ścieżki zagęszczamy ściółką oraz piaskiem. Ścieżki w ogrodzie potrafią umilić relaks na przyrodzie, a także stanowczo ułatwić pracę na działce. Jeśli zastanawiasz się nad przebudową dróżek w swojej posesji, zajrzyj do katalogu Allegro. Tam możesz wybrać wszystkie potrzebne materiały, które przydadzą ci się podczas budowy.
Budowa chodnika w ogrodzie krok po kroku
Na pytanie o najważniejszy dzień w życiu odpowiedź jest tylko jedna: ślub! Tego dnia musisz zadbać o każdy szczegół. Podpowiadamy, jak dobrać oryginalne dodatki do garnituru ślubnego. Wielu panów na co dzień nie przywiązuje szczególnej wagi do ubioru, tego dnia jednak nie mogą rozczarować swojej towarzyszki i gości. Powinni błysnąć i elegancją, i świetnym gustem. Jak przygotować się do tego wyjątkowego dnia i jakimi dodatkami uzupełnić garnitur? Wbrew tradycji Są panowie, którzy lubią bawić się modą, łamać schematy i eksperymentować z łączeniem kolorów. Obowiązuje oczywiście ślubny dress code, ale jeśli planujemy ślub w niestandardowym klimacie, powinniśmy dostosować ubiór do specyficznych wymagań. Coraz częściej na miejsce ślubu wybieramy plener – plażę, pole golfowe, ogród. Wiele par marzy, żeby właśnie w malowniczych okolicznościach powiedzieć sakramentalne ,,tak”, i przygotowują uroczystość według oryginalnego pomysłu, kierując się własną estetyką, nie zwracając uwagi na tradycję. Ważne jednak, aby zadbać o to, by wszystkie elementy ubioru były dopasowane do miejsca i scenografii, czyli wystroju i dekoracji. Poznaj zasady, żeby je łamać Jeśli już wybrałeś garnitur – idealnie leżący w ramionach, o odpowiedniej długości rękawów (mankiet wystaje spod marynarki na 1–2 cm), z nogawkami sięgającymi nasady buta, tak aby nie tworzyły się na ich wysokości więcej niż 1–2 fałdy – czas dobrać odpowiednie dodatki. Formalny skądinąd strój powinien być też niebanalny. Według dress code’u spinki nosimy do koszuli o wyższym stopniu formalności. W parze z nimi idzie mucha lub krawat. A propos krawatów, wąskie krawaty są odpowiednie dla szczupłych, wysokich mężczyzn, szersze natomiast sprawdzą się u panów noszących większe rozmiary. Należy pamiętać o jeszcze jednej zasadzie: przy wąskim krawacie marynarka powinna mieć wąskie klapy. Analogicznie – przy szerokich klapach nosimy szeroki krawat. W przypadku gotowego zestawu, np. muchy z poszetką, nie wolno nosić ich jednocześnie. Poszetka powinna być dopasowana do koloru marynarki lub muchy. Jeśli chodzi o skarpety, najlepiej dobierać je pod kolor spodni lub wybrać o ton ciemniejsze. Przy kolorowych skarpetach zwróć uwagę, aby ich kolor pasował zarówno do butów, jak i spodni, a także nawiązywał do barw występujących w pozostałych częściach stroju (poszetka, krawat, marynarka). Jeśli jesteś fanem skarpet we wzory, to wiedz, że według znanej stylistki Joanny Horodyńskiej są już passé, więc lepiej pozostać przy jednobarwnych. Jeżeli chodzi o pasek, jego kolor i wykończenie powinno odpowiadać barwie i wykończeniu butów. W przypadku zegarka również wskazane byłoby, by pasek pasował zarówno do butów, jak i paska od spodni. Rustykalnie – na ślub w plenerze Jeżeli ślub ma się odbyć na łonie natury, gdzie w wystroju dominują drewno, zieleń i naturalne materiały, do ślubu prawdopodobnie pójdziesz w jasnogranatowym, niebieskim lub beżowym garniturze. W takiej sytuacji możesz pozwolić sobie na mniej formalną tkaninę: len, bawełnę czy materiał z domieszką wełny. Wtedy też dopuszczalne są tkane wzory, takie jak kratka. Możesz również zdecydować się na dwurzędową marynarkę lub kamizelkę, rezygnując z marynarki. Do zestawów stworzonych na ich bazie będą doskonale pasować eleganckie loafersy (mokasyny) lub oxfordy w odcieniu koniaku, mahoniowym czy wpadającym w burgund. Panowie chętnie przypinający sobie kwiaty lub źdźbła zboża w klapy marynarek wybierają szelki np. w elegancką kratę lub krawaty w kwiecisty wzór. Ci, którzy nie unikają kontrowersji, nie będą mieć oporów przed włożeniem koszuli w kratę. To wyższa szkoła jazdy, dlatego żeby uniknąć faux pas tego najważniejszego dnia, odpowiednio się przygotuj – zatrudnij stylistę lub przejrzyj dokładnie zagraniczne blogi i podpatrz, jak robią to fachowcy. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Oryginalne dodatki Jeżeli chcesz być bliżej klasyki, możesz pomyśleć, aby urozmaicić ślubną stylizację drobnymi elementami. Możesz wybrać np. niestandardowe spinki do mankietów. Na aukcjach znajdziesz ogromny wybór spinek stosowych do okoliczności, jaką jest ślub. Są w różnych kształtach, z wzorami, a wśród nich nawet takie, które mają napis ,,I love my wife”, „Idealny mąż”, „Cudowna żona”. Są też takie, które możesz spersonalizować i wygrawerować na nich datę ślubu i inicjały państwa młodych! Oprócz spinek do mankietów możesz sięgnąć także po spinkę do krawata. Wśród aukcji na Allegro znajdziesz m.in. modele w kształcie wąsów lub okularów. To drobny, lecz intrygujący akcent, który będzie miał zdecydowanie więcej klasy od spersonalizowanych spinek,. Jeżeli chodzi o poszetki, które są niemal nieodłącznym elementem ślubnej stylizacji, na Allegro znajdziesz zdecydowanie większy wybór niż w sklepach stacjonarnych. Możesz dobrać poszetkę, np. we wzór folkowy lub w innych oryginalnych wzorach i kolorach. Drobne elementy dobrane do twojego garnituru uczynią całość stylizacji niebanalną i przykuwającą uwagę. Życzymy niezapomnianej zabawy i fantastycznej atmosfery!
Oryginalne dodatki do garnituru ślubnego
Mikołajki to doskonała okazja, by podarować biegaczowi prezent praktyczny, ładny i spełniający oczekiwania wymagającego sportowca. Długie dystanse przemierzanie się sprawniej i przyjemniej, mając przy sobie akcesoria niezbędne podczas treningu. Te najnowszej generacji wykonane są z materiałów doskonale sprawdzających się podczas wysiłku fizycznego – wodoodpornych, lekkich, przepuszczających powietrze i odprowadzających wilgoć. Zapewniających komfort uprawiania sportu i bezpieczeństwo. Miłośnicy joggingu mają z czego wybierać! 1. Słuchawki do biegania Większość osób uprawiających jogging nie wyobraża sobie treningu bez dźwięków ulubionej muzyki, której rytmy dodają im energii. Dla nich doskonałym mikołajkowym prezentem będą słuchawki do biegania. Najlepiej wybrać lekkie, wodoodporne, którym niestraszny będzie deszcz ani śnieg. Dostępne są modele zakładane na głowę lub douszne. Łączone ze sprzętem elektronicznym przy kablem lub przez Bluetooth. Niektóre, np. Kruger & Matz, Fonge, Philips, mają wbudowany mikrofon, umożliwiający prowadzenie rozmów telefonicznych. Cena od 12 zł. box:offerCarousel 2. Skarpetki kompresyjne Praktycznym upominkiem mogą być skarpetki kompresyjne, które mają wiele zalet zwiększających komfort biegania i zapobiegających powstaniu kontuzji. Wykonane są z tkanin odprowadzających wilgoć. Dzięki anatomicznemu kształtowi i specjalnym poduszkom na podeszwie poprawiają krążenie, minimalizując ryzyko obrzęków i mrowienia. Jednocześnie zwiększają usztywnienie, redukując tym samym wibracje mięśni, a także zapewniając delikatny masaż, np. Oxyburn, Medilast – cena od 27 zł. box:offerCarousel 3. Latarka czołowa Każdemu amatorowi biegania o zmroku przyda się latarka czołowa LED z regulowanym kątem światła. Nie tylko oświetli drogę, ale także sprawi, że osoba biegnąca będzie lepiej widoczna. Wybierzmy odporną na upadki i zachlapania wersję z elastycznym paskiem na głowę. Dostępna jest w wielu kolorach i ma ciekawe, nowoczesne wzornictwo. Polecamy np. modele LED Lenser, Fenix i Mactronic, kosztujące już od 24 zł. box:offerCarousel 4. Czapka termoaktywna Żaden biegacz nie obejdzie się bez czapki termoaktywnej, która jest obowiązkowa podczas uprawiania sportów outdoorowych. Najlepsze nakrycia głowy wykonane są w technologii DryControl, z membraną wind stopper, która odprowadza wilgoć, chroniąc przed wychłodzeniem, a więc i przed przeziębieniem. Dobrym wyborem będą czapki z elementami odblaskowymi oraz z jonami srebra, które mają działanie antybakteryjne, np. 4F, Nike, Brubeck (już od ok. 17 zł). box:offerCarousel 5. Komin termoaktywny Doskonałą ochronę szyi, a także twarzy zapewni komin termoaktywny. Nie przeszkadza podczas aktywności, doskonale chroni przed przeziębieniem, a poza tym z łatwością zmieści się w kieszeni. Najlepiej kupić taki, który zawiera jony srebra hamujące rozwój bakterii. Niektóre kominy można zakładać na głowę jak opaskę, np. Nessi, Oxyburn (kosztuje od 12 zł). box:offerCarousel 6. Opaska Czapkę można podczas biegania zastąpić opaską – polarową, frotte lub z tkaniny termoaktywnej. Nie tylko chroni ona przed zimnem, ale także doskonale podtrzymuje włosy. Na ciepłe dni można wybrać wykonaną z gumki z silikonem od wewnątrz, który utrzymuje ją na miejscu – np. marki Adidas, Nike, Reebok (już od ok 8 zł). box:offerCarousel 7. Etui na ramię Niezbędne każdej osobie uprawiającej sport jest etui na ramię do telefonu. Umieszczona z przodu folia umożliwia posługiwanie się smartfonem bez wyjmowania go z etui. Wygodne w użyciu i zapinane na rzep doskonale chroni telefon. W niektórych modelach, np. 4F, Adidas (cena od ok. 10 zł), znajduje się dodatkowo mała kieszonka na klucz i pieniądze. box:offerCarousel 8. Pas do biegania Zwykle kłopotliwe dla biegającego jest noszenie ze sobą butelki wody. Dlatego dobrym pomysłem może być zakup pasa do biegania. Najpraktyczniejszy ma kształt nerki, w której zmieszczą się najpotrzebniejsze rzeczy. Warto wybrać taki z kieszonkami na małe bidony, np. Avento, Adidas, Rogelli (kosztuje od 10 zł). box:offerCarousel 9. Zegarek do biegania Zegarek do biegania to podstawowe wyposażenie każdego amatora joggingu. Większość modeli ma pamięć treningów, mierzy puls i pokonany dystans. Dodatkowo pomaga w utrzymaniu prawidłowej wagi, dokonując pomiarów spalonych kalorii i wskaźnika BMI, np. model marki Oceanic czy Snooper (od ok. 60 zł). box:offerCarousel 10. Rękawiczki Kiedy na dworze zrobi się chłodno, warto włożyć rękawiczki. Najodpowiedniejsze do biegania mają silikonowe antypoślizgowe wstawki na palcach i odblaskowe elementy. Najlepiej sprawdzą się wykonane z materiałów termoaktywnych, które skutecznie odprowadzą wilgoć na zewnątrz, dzięki czemu ręce będą suche nawet podczas intensywnego wysiłku. Takie są np. modele marki Adidas, Kalenji, Avento (kosztują od ok. 10 zł). box:offerCarousel Jogging to najbardziej naturalna forma aktywności. Pozwala szybko zredukować tkankę tłuszczową, wzmacnia serce i kondycję. Poza tym pozwala się odstresować i korzystnie wpływa na układ nerwowy. Choć do biegania wystarczą spodenki, koszulka i dres, chcąc ulepszyć treningi, warto zaopatrzyć się w odpowiednie gadżety. Zawsze będą prezentem mile widzianym przez biegacza.
10 prezentów mikołajkowych dla biegacza
Kosmetyki w prezencie dla mężczyzny? Czemu nie! Panowie używają ich znacznie mniej niż kobiety, dlatego wybór nie powinien być taki trudny. A jednak oferta kosmetyków do pielęgnacji dla panów jest ogromna. Warto wybrać coś, co ucieszy naszego mężczyznę. Zestaw do golenia Jeżeli twój mężczyzna nie jest fanem długiej brody, podaruj mu zestaw do golenia. To jeden z najpraktyczniejszych i uniwersalnych prezentów dla panów. W skład takiego kompletu powinien wchodzić zestaw ostrzy oraz żel lub pianka do golenia. W niektórych zestawach znajduje się dodatkowo pędzel do golenia. Cena takiego prezentu zaczyna się od 50 zł. Panom, którzy zapuścili dłuższą brodę na pewno spodobają się kosmetyki do jej pielęgnacji. Szampon do brody (od 26 zł), olejki (od 18 zł), specjalna szczotka (od 35 zł), a nawet balsam (od 20 zł) – to wszystko możesz znaleźć na Allegro za mniej niż 100 zł. Perfumy i wody toaletowe Jeżeli znamy ulubiony zapach mężczyzny, któremu zamierzamy podarować prezent, dobrym pomysłem mogą okazać się kosmetyki perfumowane. Perfumy to najbardziej skoncentrowana postać, zawierają od 20 do 43% olejku zapachowego. Każda inna kompozycja jest oznaczana jako „woda”, nawet jeśli ta nie odgrywa w kosmetyku żadnej roli. W wodzie perfumowanej znajdziemy od 10 do 20% olejku. Mniej zawiera woda toaletowa, gdzie ekstrakt zapachowy to 5–10%, jeszcze mniej woda kolońska – 3–5%, a najmniej woda odświeżająca – 1–3%. Zastanów się, czy mężczyzna, którego chcesz obdarować prezentem, woli pachnieć intensywnie czy subtelnie i dopiero zdecyduj o tym, jaki kosmetyk wybrać. Krem dla mężczyzn Jeden z niewielu kosmetyków do twarzy, jakie są używane przez mężczyzn do jej pielęgnacji (dla wielu – jedyny). Dobry krem przyda się mężczyźnie zwłaszcza zimą, kiedy warunki atmosferyczne sprzyjają wysychaniu skóry. Dlatego warto podarować mężczyźnie krem nawilżający, który zapobiegnie odwodnieniu. Taki krem łagodzi podrażnienia, usuwa zaczerwienienia i wzmacnia odporność na szkodliwe dla skóry czynniki zewnętrzne. Panom po 40. roku życia można kupić krem przeciwzmarszczkowy. Już za 25 zł na Allegro znajdziesz krem, który w ciągu pierwszego tygodnia stosowania spłyci zmarszczki mimiczne, natomiast po 4 tygodniach widocznie je zredukuje. Zimą, tak jak latem, najlepiej kupić krem z filtrami UVA/UVB, ponieważ odbijające się od śniegu słońce może działać na skórę niekorzystnie. Jeżeli mężczyzna ma wrażliwą skórę, wybieraj kremy bezalkoholowe, z ekstraktem z roślin (np. z rumianku lub ogórków) lub hipoalergiczne. Krem do rąk Do upominków pod choinkę można dorzucić krem do rąk. Myślisz, że to zbyt banalny prezent? Skóra zimą jest mocno przesuszona i przyda jej się każda pielęgnacja, ponieważ może zacząć pękać. Krem odbudowuje zniszczony naskórek i doskonale nawilża. Ucieszy każdego mężczyznę, ale oczywiście wypada go podarować takiemu, z którym mamy bliskie relacje i nie pomyśli, że taki upominek sugeruje, że np. jest zaniedbany. Żele do mycia twarzy Chociaż mężczyźni się nie malują, też powinni pamiętać o dokładnym oczyszczeniu twarzy przed snem. Panom wystarczy żel oczyszczający na dzień i na noc, który nie tylko usunie zanieczyszczenia, ale także złagodzi podrażnienia po goleniu. Jeżeli nie bardzo wiesz, jaki żel do mycia twarzy będzie najlepszy do mężczyzny, któremu chcesz go dać, wybierz ten do skóry mieszanej. Pamiętaj o opakowaniu Sam prezent to nie wszystko, ważne jest także jego opakowanie. Kosmetyczne zestawy warto ładnie zapakować i dołączyć do nich kartkę z wyjątkowymi, osobistymi życzeniami.
Kosmetyczne prezenty świąteczne do 100 zł dla niego
Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez kompozycji Hansa Zimmera, możesz na okrągło słuchać klasyków Johna Williamsa, a Éric Serra stale gości na Twojej liście odtwarzania, to w poniższym zestawieniu słuchawek znajdziesz coś dla siebie. Jak powinny brzmieć słuchawki do muzyki filmowej? Muzyka filmowa kojarzy się przede wszystkim z kompozycjami orkiestrowymi. Mogłoby się wydawać, że wystarczy wybrać słuchawki polecane do muzyki klasycznej i problem z głowy. Niekoniecznie. Muzyka filmowa zawiera w sobie wiele gatunków, a kompozytorzy sięgają po zróżnicowane instrumentarium, które dobierają do przekazu filmu lub miejsca akcji, często więc pojawiają się elementy etniczne. Nie zawsze muzyka filmowa jest tworzona na potrzeby danego dzieła. Często składa się z wyboru utworów odpowiednio dopełniających obraz, co można usłyszeć np. w filmach Quentina Tarantino, do których trafia zarówno klasyka, jak i rap. W efekcie słuchawki do muzyki filmowej powinny radzić sobie ze zróżnicowaną dynamiką utworów – spokojne melodie często gwałtownie narastają. Ważne są też niskie tony, które nierzadko grają pierwsze skrzypce. To zarówno wibrujący subbas cyfrowych sampli, jak i masywny oraz gęsty średni bas bębnów. Dobrze, by słuchawki do muzyki filmowej brzmiały trochę bardziej efektownie niż typowe słuchawki do klasyki, ale jednocześnie nie wycinały wysokich tonów, które są tak ważne w przekazie instrumentów smyczkowych. Kolejnym aspektem, o którym nie można zapomnieć, jest scena dźwiękowa, czyli przestrzeń, jaką generują słuchawki. Dorównanie do wielokanałowego nagłośnienia sali kinowej będzie trudne, ale ważne jest, by słuchawki jak najlepiej kreowały iluzję przestrzeni. Z tym radzą sobie najlepiej konstrukcje otwarte, które jednak często mają słabszy bas od słuchawek zamkniętych. Nie jest to regułą, zatem najlepiej zastanowić się, w jakich warunkach słuchamy muzyki. Konstrukcje otwarte nie tłumią dźwięków z zewnątrz, natomiast zamknięte sprawdzą się w hałaśliwym otoczeniu. Teoretycznie słuchawki dokanałowe będą gorsze pod względem rozmiarów sceny dźwiękowej, gdyż pomijają małżowinę uszną, bardzo ważną w pozycjonowaniu dźwięków, ale nawet niektóre dokanałówki potrafią zaskoczyć rozmiarami sceny dźwiękowej. Poniższe słuchawki powinny zadowolić fana muzyki filmowej. Skupiłem się na wokółusznych konstrukcjach zamkniętych oraz dokanałówkach, także z interfejsem Bluetooth. W poszukiwaniu słuchawek otwartych warto zajrzeć do poradnika 8 polecanych słuchawek do muzyki klasycznej. Takstar PRO 82 typ: wokółuszne, zamknięte/półotwarte przetworniki: dynamiczne 40 mm impedancja: 32 Ω skuteczność: 96 dB masa: 237 g box:offerCarousel Takstar PRO 82 to następca udanych PRO 80. Słuchawki cechują się zupełnie inną konstrukcją niż poprzednik. W rezultacie są bardzo wygodne i świetnie tłumią. PRO 82 (test) są odpowiedzią na rozterki dotyczące ilości basu – mają wbudowaną regulację niskich tonów. Na pierwszym stopniu bas jest płaski i spokojny (zgra się z muzyką symfoniczną), na kolejnych poziomach niskich tonów zdecydowanie przybywa (dobre do elektroniki i rocka). Słuchawki generują także sporą scenę dźwiękową. Należy jedynie uważać na wysokie tony, które mogą być ostre – lepiej nie łączyć słuchawek z jasnymi i chłodnymi źródłami dźwięku. AKG K550 MKIII typ: wokółuszne, zamknięte przetworniki: dynamiczne 50 mm pasmo przenoszenia: 12 Hz–28 kHz impedancja: 32 Ω skuteczność: 115 dB kable: stacjonarny 3,5 mm + 6,3 mm (3 m) masa: 305 g box:offerCarousel Najnowszą rewizję AKG K550 polecałem także do innych gatunków muzycznych. To nie pomyłka – słuchawki brzmią uniwersalnie. Nowa wersja znanego modelu generuje trochę pełniejszy bas, ale nadal zachwyca przestrzenią, dynamiką i rozdzielczością dźwięku. Słuchawki sprawdzą się w różnych soundtrackach, nie tylko w kompozycjach orkiestrowych, ale także w utworach rapowych lub elektronicznych. Nic nie można zarzucić słuchawkom także pod względem komfortu oraz poziomu tłumienia. Tym razem K550 MKIII posiadają wypinany kabel miniXLR, który w razie czego łatwo wymienić. JBL E65BTNC typ: wokółuszne, zamknięte interfejs: Bluetooth 4.1 przetworniki: dynamiczne 40 mm funkcje: aktywne tłumienie hałasu czas pracy: 15 godzin z ANC, 24 godziny bez ANC masa: 258 g box:offerCarousel E65BTNC to najnowsze słuchawki Bluetooth od JBL, które robią wrażenie możliwościami. Konstrukcja jest składana i wygodna, słuchawki świetnie tłumią pasywnie, a posiadają także wbudowane ANC – zintegrowane mikrofony skutecznie eliminują hałas otoczenia. Można komfortowo słuchać muzyki bez względu na warunki. Z aktywnym tłumieniem hałasu słuchawki działają do 15 godzin, a bez niego aż 24 godziny. Brzmienie E65BTNC (test) spodoba się fanom nowoczesnego dźwięku, jest niezwykle klarowne i bezpośrednie, a bas potrafi zawibrować niczym subwoofer, ale jeszcze nie zalewa muzyki. Nie zawodzą także rozmiary sceny dźwiękowej. FiiO F5 typ: dokanałowe przetworniki: dynamiczne 13,6 mm pasmo przenoszenia: 20 Hz–40 kHz impedancja: 32 Ω skuteczność: 102 dB kable: mobilny 3,5 mm i zbalansowany 2,5 mm, oba po 120 cm masa: 21 g box:offerCarousel FiiO F5 to środkowe słuchawki w ofercie chińskiego producenta, które robią wrażenie konstrukcją i możliwościami. Są to tzw. słuchawki „wpółdouszne” – tulejki trafiają w kanały słuchowe, ale obudowy mieszczą się w małżowinach usznych. Pozwala to na zastosowanie dużych przetworników. Dzięki temu FiiO F5 generują masywny i głęboki bas, ale brzmią także bardziej przestrzennie od typowych dokanałówek. Wizualnie słuchawki prezentują się uniwersalnie, są też wygodne, chociaż tłumienie otoczenia wypada raczej przeciętnie. W zestawie są dwa kable, zapas tipsów oraz wodoszczelne pudełko. Fostex TR-80 typ: wokółuszne, zamknięte przetworniki: dynamiczne 50 mm pasmo przenoszenia: 12 Hz–28 kHz impedancja: 32 Ω skuteczność: 115 dB kable: stacjonarny 3,5 mm + 6,3 mm (3 m) masa: 305 g box:offerCarousel Fostex TR to nowa linia słuchawek studyjnych japońskiego producenta. Składa się z trzech modeli, czyli otwartych TR-70, zamkniętych TR-80 (test) i półotwartych TR-90. Według mnie najlepsze są właśnie TR-80, które brzmią najbardziej neutralnie, ale nie brakuje im niskich tonów. Pasmo średnie nie jest wypychane, więc muzyka filmowa brzmi bardziej krystalicznie i przestrzennie – scena dźwiękowa jest duża, jak na słuchawki tego typu. Można liczyć także na solidną konstrukcję i bardzo dobrą ergonomię. W zestawie są dwa rodzaje nauszników, dwa kable, a także solidny pokrowiec. JBL Everest 710 typ: wokółuszne, zamknięte interfejs: Bluetooth 4.1 przetworniki: dynamiczne 40 mm funkcje: dzielenie się muzyką czas pracy: do 25 godzin masa: 258 g box:offerCarousel Jeśli spodobały Ci się JBL E65BTNC, ale chcesz bardziej zrównoważonego i naturalnego brzmienia, to Everest 710 mogą być strzałem w dziesiątkę. To również składana, lekka i bardzo wygodna konstrukcja. Słuchawki nie posiadają ANC, do niego trzeba dopłacić i wybrać model Everest 750 NC, ale tłumią mocno pasywnie. Dźwięk generowany przez Everest 710 (test) jest bezpośredni i zrównoważony. Bas jest głęboki, ale nie wychodzi przed szereg, natomiast pasmo średnie generuje dużo szczegółów, a wysokie tony nadają muzyce wzorowej klarowności. Scena dźwiękowa nie jest duża, ale za to trójwymiarowa – pozycjonuje dźwięki we wszystkich płaszczyznach. RHA MA750/MA750i typ: dokanałowe przetworniki: dynamiczne 13,6 mm pasmo przenoszenia: 16 Hz–40 kHz impedancja: 16 Ω skuteczność: 100 dB kable: mobilny 3,5 mm, 125 cm masa: 36 g box:offerCarousel RHA MA750 (lub MA750i z mikrofonem) to popularny model słuchawek dokanałowych o wyjątkowej konstrukcji. Mają one kształt inspirowany instrumentami dętymi oraz są wykonane ze stali nierdzewnej. W zestawie jest wiele nakładek, a także futerał w formie piórnika z foremką na tipsy. Słuchawki zakłada się metodą OTE, czyli z kablem poprowadzonym ponad i za uszami – trzymają się wzorowo, nieźle tłumią i nie uciskają uszu. Brzmienie MA750 (test) jest efektowne: bas nisko schodzi w subbas, średnica jest klarowna, a wysokie tony jasne i szczegółowe. To także jedne z najbardziej przestrzennie brzmiących dokanałówek. Focal Listen Wireless typ: wokółuszne/nauszne, zamknięte interfejs: Bluetooth 4.1 przetworniki: dynamiczne 40 mm funkcje: obsługa rozmów czas pracy: 20 godzin masa: 300 g box:offerCarousel Focal Listen Wireless to bezprzewodowa wersja udanych słuchawek mobilnych francuskiego producenta. To słuchawki rozbudowane o interfejs Bluetooth – właściwie brzmią bezprzewodowo równie dobrze, co zwykłe Focal Listen przewodowo. Producent podaje, że to słuchawki wokółuszne, ale tak naprawdę stanowią wypadkową pomiędzy nausznymi a wokółusznymi padami, mogą częściowo opierać się o małżowiny. Komfort jest i tak na dobrym poziomie, tłumienie mocne, a brzmienie przestrzenne, szczegółowe i uniwersalne. Kilka słów na koniec Jak zwykle uczulam na subiektywny aspekt audio. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wybrać słuchawki brzmiące ciemno i basowo, takie jak np. Meze 99 Neo lub JBL Everest 110. Najważniejsza jest satysfakcja z muzyki. Warto także zapoznać się z zestawieniem 8 słuchawek polecanych do muzyki klasycznej – modele takie jak Sony WH-1000XM2 lub Sennheiser HD 599 docenią fani kompozycji orkiestrowych.
8 polecanych słuchawek do muzyki filmowej
Spędzamy w samochodzie tyle czasu, że jego zmysłowa percepcja staje się coraz ważniejsza. Samochód powinien wydzielać typowy, ale nie uciążliwy zapach. Aż 70% użytkowników korzysta z odświeżaczy do aut. Doskonale sprzedają się przez cały rok. To jednocześnie elementy dekoracji wnętrza, gadżety o interesującej linii. Nabywa się je pod wpływem impulsu, gdy zachęci nas zapach, kształt czy szata graficzna produktu. Wybór samochodowych zapachów jest ogromny. Różnią się nie tylko wonią, ale również kształtem. Nastoletniemu pasażerowi na pewno spodoba się odświeżacz w kształcie zielonego kosmity, miłośnikowi zwierząt – zapachowe zdjęcia psów i kotów, biznesmen skusi się na aromatyczną tekturkę imitującą kartę kredytową, a dziecko namówi mamę na pluszową, pachnącą maskotkę. Po co nam zapach w aucie? Wpływ zapachów na jazdę samochodem nie jest bez znaczenia. Kierowcom sprzyjają aromaty mięty i cynamonu – gwarantują one większe skupienie i… kulturę na drodze. Zapach kawy i cytryny sprawia, że prowadzący lepiej się koncentrują i szybciej reagują na sytuacje drogowe. Morskie aromaty sprzyjają relaksowi, głębokiemu oddychaniu i nostalgii. Kierowcy powinni unikać zapachu rumianku, jaśminu i lawendy, ponieważ zbyt rozluźniają i mogą powodować senność. Natomiast woń olejku rozmarynowego, pieprzowego i goździkowego pobudza. Eksperci z brytyjskiej fundacji RAC (Rogal Automobile Club), którzy badali wpływ aromatów na jazdę samochodem, twierdzą, że zapach świeżego chleba, ciasteczek i fast foodu może wywołać u kierowcy uczucie głodu i nadmierną irytację oraz nerwowość. Zapachowe drzewka Aby nadać autu indywidualny aromat, sięgamy po odświeżacze samochodowe. Najbardziej znane i popularne są zapachowe drzewka. Niekoniecznie trzeba je wieszać na lusterku wstecznym, równie dobrze można je włożyć do schowka, podłokietnika czy w oparcie fotela i efekt będzie taki sam. Po pewnym czasie, kiedy zapach całkowicie się ulotni, trzeba drzewko wymienić. Kiedyś były to jedyne tego typu produkty na rynku, obecnie oprócz powszechnie stosowanych „papierków” są również zapachy w buteleczkach. Bardzo lubiane (chociaż droższe) są importowane odświeżacze samochodowe wyglądem przypominające gadżety z branży hi-tech, a wonią – prawdziwe perfumy. Bardzo podobają się polskim kierowcom te w kształcie miniaturowych głośniczków i koła wyścigowego o zapachu wanilii, oceanu czy nowego samochodu. Coraz częściej jednak szukamy bardziej wyrafinowanych aromatów, takich jak Sahara, kokos, papaja. Jak zneutralizować zapach nikotyny? Bardzo popularne są także odświeżacze neutralizujące zapach nikotyny. Nic dziwnego, wielu kierowców pali w samochodzie, a przykry zapach jest trudny do usunięcia. Wsiąka w tapicerkę i właściwie nie da się go pozbyć. W mocno przesiąkniętym nikotyną aucie raczej nie stosujemy zapachowych gadżetów, bo pomieszanie woni nikotyny i np. kokosu może być nie do zniesienia. W tym przypadku jesteśmy zmuszeni zakupić specjalny neutralizator zapachów, który skutecznie eliminuje woń papierosów. Cena takiego preparatu jest niewielka – waha się w granicach od około 10 do 50 zł. Przed jego użyciem należy dokładnie umyć całe wnętrze pojazdu, a w szczególności podsufitkę, bo w nią wsiąka najwięcej dymu. Minus użycia neutralizatora jest taki, że nie można go stosować, gdy auto ma skórzaną lub zamszową tapicerkę. Może ona ulec zniszczeniu po zastosowaniu tego preparatu. Skuteczne metody likwidowania przykrych zapachów Bardzo skuteczną metodą likwidowania uciążliwych i przykrych zapachów w samochodzie jest ozonowanie. Metoda ta polega na pochłanianiu przez cząsteczki ozonu dymu papierosowego, pleśni, grzybów i bakterii. Innym, niezwykle skutecznym sposobem odświeżenia samochodu są ultradźwięki. Niestety ta metoda jest droga i rzadko u nas stosowana. Specjalistyczne urządzenie pozostawione we wnętrzu rozpyla specjalną mgiełkę, która niszczy przykry zapach, docierając do każdego zakamarka samochodu. A co zrobić z zabrudzeniami dywaników czy tapicerki? One też mogą być źródłem brzydkich zapachów. Najlepiej tapicerkę dokładnie odkurzyć i wyprać którymś z licznych preparatów z pianą lub specjalnym odkurzaczem. Należy pamiętać, że po praniu i odnowieniu tapicerki należy samochód dokładnie przewietrzyć, zostawiając – możliwie jak najdłużej – otwarte wszystkie drzwi. W przeciwnym wypadku, zamiast pozbyć się przykrego zapachu, może pojawić się stęchlizna. Zawsze na czasie jest zapach czystego, wysprzątanego samochodu oraz delikatny aromat perfum.
Pozbądź się brzydkiego zapachu, czyli jak odświeżyć wnętrze samochodu?
Wielkimi krokami zbliża się zima, na dworze robi się coraz chłodniej i częściej zdarzają się przymrozki. To ostatni dzwonek, aby zadbać o ogród i przygotować go do zimy. Trawniki Aby trawnik latem cieszył oko, należy zatroszczyć się o niego już jesienią. Jeśli pogoda na to pozwoli, ostatnie koszenie można przeprowadzić w październiku, ewentualnie na początku listopada. Następnie należy usunąć zeschłe i zgniłe liście oraz źdźbła traw. Jeżeli tego nie zrobimy, może to doprowadzić do żółknięcia trawy i rozwoju chorób grzybiczych. Drzewa i krzewy Większość drzew i krzewów nie wymaga ochrony przed mrozem. Są jednak gatunki wrażliwe na mróz, o które trzeba zadbać. Należą do nich magnolie, hortensje ogrodowe, ketmie syryjskie, cyprysy, klony palmowe i tulipanowce. Można je ochronić przez owinięcie ich tekturą falistą, agrowłókniną lub matą słomianą. Jeśli okazy są niewielkie, dobrym sposobem jest nałożenie pudła tekturowego i wsypanie do środka trocin lub drobnych kawałków styropianu. Z kolei takie rośliny, jak różaneczniki, wrzośce czy wrzosy wymagają dokładnego obsypania gleby wokół siebie, mają bowiem płytki system korzeniowy, który może łatwo przemarznąć. W celu zabezpieczenia systemu korzeniowego glebę można pokryć grubą warstwą kory lub trocin. W przypadku silnych mrozów należy zabezpieczyć także część naziemną rośliny. Można do tego wykorzystać parawany wykonane z włókniny rozciągniętej na cienkich kijkach lub palikach. Byliny W przypadku bylin najlepszą metodą zabezpieczenia przed mrozem jest przycięcie ich tuż nad ziemią, a następnie przysypanie pozostałych części roślin trocinami, korą lub przykrycie ich włókniną. Można również wykorzystać do tego gałęzie drzew iglastych i zrobić tzw. stroisz. W ten sposób ani mróz, ani śnieg im nie zagrozi. W przypadku traw ozdobnych dobrze jest obwiązać sznurkiem ich kwiatostany i suche liście, a następnie otulić słomą, włókniną lub tekturą. Pnącza Pnącza często są mało odporne na mrozy, dlatego należy dobrze je okryć, aby nie dopuścić do przemarznięcia. W tym celu trzeba osłonić pędy albo stroiszem przymocowanym do podpór, albo matami ze słomy. Dodatkowo, aby ochronić korzenie i uśpione pąki, powinno się usypać kopczyk wysokości 10–20 cm z kory, suchych liści lub trocin. Rośliny w pojemnikach Są znaczniej bardziej narażone na przemarznięcie niż te rosnące bezpośrednio w ziemi. Cienkie ścianki donic czy skrzynek nie chronią dobrze korzeni przed mrozem. Jest kilka sposobów na to, aby nie doszło do przemarznięcia rośliny. Pierwszym z nich jest owinięcie donicy folią bąbelkową, tekturą, matą słomianą lub włożenie jej do dużej torby plastikowej i wsypanie do środka trocin, suchych liści bądź pokruszonego styropianu. Drugim sposobem jest przeniesienie roślin w cieplejsze miejsce lub postawienie ich na podwyższeniu i owinięcie. Róże Jesień to najlepszy czas, by posadzić róże. Jeśli ziemia nie jest przemarznięta, można je wysadzać do gruntu. Róż nie powinno się przycinać na jesieni, gdyż świeże, niezasklepione rany osłabią roślinę i będzie ona przemarzać. Zabezpiecza się je przed mrozem, usypując kopczyk z ziemi, trocin lub kory oraz okrywając nadziemne pędy. Dobrze jest usunąć zeschnięte liście i kwiaty. Jesień to czas porządków i przygotowań do zimy, szczególnie w przydomowych ogródkach. Za ciężką pracę włożoną teraz rośliny odwdzięczą się wiosną i latem.
Jak przygotować rośliny na zimę?
Późna jesień i zima zazwyczaj zapowiadają kłopoty wielu kierowcom. Można ich jednak łatwo uniknąć. Wystarczy nie zapomnieć np. o smarowaniu zamka w samochodzie, który po zamarznięciu uniemożliwi jazdę. Zamarznięcie zamka powoduje woda, która dostaje się do środka. Trzeba ją więc roztopić. Można to wykonać za pomocą preparatów chemicznych albo poprzez ogrzewanie go. Nie warto w tym celu używać siły, bo może to się źle skończyć. Jeśli nie możemy włożyć kluczyka do zamka, nie wpychajmy go tam na siłę. Sprawdzone sposoby na zamarznięty zamek Jeśli udało się włożyć klucz do zamka, ale nie chce on się przekręcić, popróbujmy delikatnie. Ani drgnie? Nie próbuj dalej. Nie pomoże też szarpanie drzwiami, bo zapewne one również przymarzły, podobnie jak klamka. Sprawdźmy, czy inne drzwi się otwierają – to czasem najłatwiejszy sposób na dostanie się do samochodu. Gramolenie się na miejsce kierowcy przez bagażnik czy od strony pasażera wygląda dziwnie i nie jest zbyt łatwe, ale bywa, że będzie antidotum na wejście do auta. Sprawdźmy czy klamka się rusza. Możemy kilka razy delikatnie popukać pięścią w okolice zamka i klamki, czasami to pomaga. Jeśli do zamka da się włożyć kluczyk, możemy użyć odmrażacza do zamków. Ten preparat rozpuszcza lód i umożliwia otwarcie zamka. Jest jednak jeden warunek: odmrażacz musimy mieć przy sobie, a nie w schowku w środku samochodu. Można też mieć taki środek w domu, by po niego wrócić. Minusem tego rozwiązania jest agresywne działanie chemii. Może ona uszkadzać zamek, wypłukać z niego resztki smaru, a także podrażnić gumowe uszczelki czy plastikowe elementy w drzwiach. Lepiej też, żeby odmrażacz nie wylał się na lakier auta. Wodę, która wypłynie z odmrażanego zamka, wytrzyjmy. Odmrażacz kosztuje kilka złotych. box:offerCarousel Ciekawą opcją jest kupienie podgrzewanego kluczyka. To oczywiście jedynie atrapa, wkładka podgrzewająca zamek. Nie zawiera chemii, wypływającą wodę należy wytrzeć, a zamek nasmarować. Niestety takie kluczyki są trudno dostępne. Jeśli nie mamy odmrażacza i podgrzewanej wkładki do zamka, musimy sobie radzić inaczej. Polewanie zamka gorącą wodą należy zdecydowanie odradzić. Jeśli już, to nie gorącą, ale ciepłą i tylko w sytuacji, gdy naprawdę nie mamy innego wyjścia. Woda dostanie się do zamka i faktycznie pomoże go rozmrozić, ale zostanie w środku i ponownie zamarznie. Aby tego uniknąć, warto go przedmuchać sprężonym powietrzem, a następnie dokładnie nasmarować. box:offerCarousel Lepiej użyć termoforu lub plastikowej butelki z ciepłą wodą. Przykładamy je do zamka i czekamy, aż lód w środku się roztopi. Potem zamek czyścimy i smarujemy. Niektórzy eksperymentują z podgrzewaniem kluczyka zapalniczką. Nie polecamy tego rozwiązania, ale jeśli już nie mamy innego wyjścia, pamiętajmy, żeby kluczyk jedynie lekko podgrzać, a nie rozżarzać go do czerwoności. Zapobieganie Pamiętajmy o tym, żeby nie dopuścić wody do zamka. Podczas mycia auta można zakleić dziurkę taśmą klejącą, to proste i skuteczne rozwiązanie. Zamek smarujemy przed okresem niskich temperatur. Smar do zamków kosztuje niewiele, w razie czego możemy użyć innego smaru, np. spreju silikonowego czy oleju z teflonem. Nie używajmy do tego celu preparatów typu WD-40. Ten środek głęboko penetruje i czyści zamek, również ze smaru. Owszem, wody w nim nie będzie, ale smarowidła również się pozbędziemy. box:offerCarousel Pamiętajmy, żeby dokładnie posmarować uszczelki przy drzwiach. W naszych warunkach klimatycznych bardzo często zdarza się, że w jednej chwili pada deszcz lub śnieg z deszczem, a za moment chwyta mróz. W takich sytuacjach woda dostaje się w szpary w drzwiach i ścina lodem uszczelki. Podczas próby otwarcia drzwi możemy wyrwać fragment uszczelki albo całą z prowadnic. Smar za kilka złotych skutecznie zapobiega temu problemowi. Nie pozwalajmy też na to, by woda gromadziła się w środku auta. Para może się dostać do różnych mechanizmów i skutecznie je unieruchomić, dotyczy to również zamków. Wytrzepujmy śnieg i błoto z dywaników, używajmy także klimatyzacji na zamkniętym obiegu. Ten zabieg dość skutecznie suszy wnętrze samochodu.
Jak otworzyć zamarznięty zamek, nie niszcząc go?
Ponad 200 kilometrów komfortowych, świetnie utrzymanych i bezpiecznych dróg rowerowych, piękne nadmorskie widoki, doskonała infrastruktura turystyczna, kilkanaście kempingów i pól namiotowych przygotowanych do obsługi rowerzystów. Gdzie tak jest? Na Bornholmie! Bornholm to duńska wyspa położona 80 km w linii prostej od Kołobrzegu, na Morzu Bałtyckim. Nazywana jest Bałtycką Majorką, Słoneczną Wyspą czy po prostu rajem dla rowerzystów.Jak się tam dostać ? Na Bornholm pływają statki z Kołobrzegu i Darłowa. Można także popłynąć promem ze Świnoujścia lub niemieckiego Sassnitz do Ystad w Szwecji i stamtąd luksusowym, ekspresowym promem dotrzeć na Bornholm. Co zabrać ze sobą na wyprawę rowerową na tę piękną duńską wyspę? Rower Najlepszym wyborem będzie rower trekkingowy. Drogi rowerowe na Bornholmie są doskonale przygotowane, równe, nie ma na nich dziur i wyrw. Większość jest wyasfaltowana. Na północy wyspy są także drogi szutrowe, jednak i one są równe jak stół. Sporo tras prowadzi po dawnej linii kolejki wąskotorowej, która kiedyś kursowała po wyspie. Północny zachód oraz wschód wyspy to spore wzniesienia, warto więc, aby rower wyposażony był w dobrej jakości przerzutki. Namiot Infrastruktura hotelowa na wyspie jest uboga. Nieliczne hotele są bardzo drogie jak na polską kieszeń. Nie brakuje natomiast na Bornholmie pól namiotowych i kempingów. Turysta może wybierać pomiędzy prymitywnymi, ale darmowymi polami namiotowymi (są na wyspie cztery). Tanimi, ale za to wyposażonymi w sanitariaty, przydomowymi polami namiotowymi, oraz w pełni wyposażonymi, niemal luksusowymi dużymi kempingami. Ceny, nawet za te najlepsze kempingi są umiarkowane, zatem nocleg pod namiotem wydaje się najbardziej optymalny. Podróżując rowerem, warto pamiętać o wadze namiotui jego wielkości. Im mniejszy i lżejszy, tym mniej miejsca zajmie i łatwiej będzie go transportować. Najlepszym wyborem są ultralekkie jedno- lub dwuosobowe namioty ekspedycyjne. Śpiwór i materac Tu także podstawowym wyznacznikiem powinna być waga i rozmiary w stanie złożonym. Pamiętajmy o tym, że wszystko musimy przewieźć na własnym rowerze. Dobrym wyborem będzie materac tubowy. Po nadmuchaniu ma 8 cm grubości i zapewnia komfortowy sen, a po złożeniu powstaje paczka o wymiarach zaledwie 25 x 15 cm i wadze niewiele większej od kilograma. Nie polecam karimaty (zwykłej, czy samopompującej), gdyż jej wymiary po złożeniu są ogromne jak na miejsce, jakim będziemy dysponowali na rowerze, a wygoda w porównaniu do materaca jest znacznie mniejsza. Śpiwór także musi być lekki i wyposażony w paski kompresyjne. Pozwala to na złożenie go do wielkości tylko odrobinę większej niż materac. Sakwy rowerowe Cały ten wyżej wymieniony ekwipunek trzeba jakoś spakować. Warto zatem zaopatrzyć się w sakwy rowerowe. Wybierając sakwy, zwróćmy uwagę na ich wytrzymałość i pojemność. Im większa, tym więcej bagażu możemy zabrać ze sobą. Na kilkudniową wycieczkę wystarczą dwie sakwy na tylny bagażnik. Przy dłuższej wyprawie warto zakupić bagażnik montowany na koło przednie i dodatkowe sakwy. Wsiadając na statek czy prom, sakwy trzeba zawsze zdemontować, warto więc wybrać takie wyposażone w rączkę czy uchwyt transportowy – bardzo ułatwi to przenoszenie sakw z pokładu samochodowego promu do kabiny albo na pokład pasażerski statku. Powerbank Telefon czy smartfon jest dzisiaj w każdej kieszeni, warto zatem zadbać o jego zasilanie. Na kempingach nie będzie problemu z naładowaniem urządzenia, jednak na darmowych i tzw. tanich polach namiotowych prądu nie ma. Dobry i pojemny powerbank zajmuje niewiele miejsca, a zapewni nam naładowanie telefonu i kontakt z najbliższymi podczas dłuższej wyprawy. Optymalnym wyborem będzie powerbank z panelem solarnym. W dzień, podczas jazdy rowerem, naładuje się od promieni słonecznych, a wieczorem odda energię do naszego telefonu.Bornholm jest obowiązkowym punktem wakacyjnej wyprawy każdego zapalonego rowerzysty. Tam trzeba pojechać i zobaczyć wzorcową infrastrukturę rowerową na własne oczy. A kto był raz, na pewno tam wróci.
Rowerem na Bornholm – co zabrać?
Przyjął ich pod swój dach, ugościł niczym królów, a następnie zamordował i zakopał ciała pod jedną ze swoich posesji. Motyw jego działania był prosty – zdobyć jak najwięcej pieniędzy. Nawet nocujący w sąsiednim pokoju stróż prawa niczego nie podejrzewał… W ten dość brutalny, ale adekwatny do tematyki sposób zapraszam na recenzję gry „Krwawa Oberża” od wydawnictwa Rebel. Tytuł ten przeznaczony jest dla 1–4 graczy w wieku powyżej 14 lat. Przewidziany czas rozgrywki do ok. 30–60 minut, w zależności od liczby graczy i wybranej liczby kart. Wnętrze pudełka Kolorystyka zarówno pudełka z zewnątrz, jak i jego wnętrza i komponentów utrzymana jest w dość ponurym, charakterystycznym tonie nasyconym krwistą czerwienią. Wśród elementów znajdziemy 78 kart gości, 4 karty pomocy, planszę Oberży, kartę pierwszego gracza, 30 żetonów weksli, 32 żetony Kucza/Obsługi w kolorach graczy, 4 neutralne żetony Klucza oraz 4 drewniane znaczniki w kolorach graczy. Zbrodnia doskonała W „Krwawej Oberży”, mówiąc wprost, chodzi o rozwijanie swojego morderczo-złodziejskiego biznesu pod przykrywką oberży. Gracze zapraszają do swoich pokojów gości, którzy wychodząc jako żywi, zostawiają drobną sumę pieniędzy. Jeśli natomiast zostaną zabici i z sukcesem zakopani, konto gracza zasila się o zdecydowanie większą sumkę. Z drugiej strony jednak, jeśli nie uda mu się pozbyć zwłok przed wizytą przedstawiciela prawa – traci komplet, czyli portfel wraz z jego posiadaczem. Podczas rozgrywki gracze ponadto budują swój „silniczek”, czyli gromadzą karty gości oraz budują odpowiednie budynki, które mają wpływ na posiadane pieniądze, liczbę możliwych do zakopania ciał czy korzyści przy podejmowaniu różnych akcji. Należy także pamiętać, że każda karta gościa może być użyta na 3 sposoby – jako gość, który po zabiciu i zakopaniu może dać realny zysk; jako budynek, który daje jakiś bonus, a dodatkowo zwiększa liczbę ciał możliwych do zakopania; jako „waluta” do zakupu innych kart. Wygrywa osoba, która na koniec gry będzie mieć najwięcej punktów. box:imageShowcase box:imageShowcase Euro z klimatem „Krwawa Oberża” jest grą, obok której nie da się przejść obojętnie. Z jednej strony jest to gra typu euro, gdzie bez planowania 4–5 ruchów do przodu trudno będzie podejmować jakieś sensowne akcje. Z drugiej strony z tematyki, oprawy graficznej czy przebiegu gry aż wylewa się klimat zbrodni i jej możliwych konsekwencji (zarówno korzyści, jak i potencjalnych strat). Udało się zatem autorowi stworzyć euro z klimatem, co rzadko się zdarza w świecie gier planszowych. Dodatkowym atutem „Krwawej Oberży” jest możliwość gry w wariancie solo. Reguły pozostają wtedy bardzo podobne do tych zastosowanych w grze na większą liczbę osób, dzięki czemu solista nie odczuwa straty na jakości rozgrywki. box:imageShowcase box:imageShowcase Podsumowując „Krwawa Oberża” jest dobrą propozycją dla graczy, którzy szukają odpowiedniego klimatu w grze planszowej, ale oprócz tego lubią sobie wszystko zaplanować i skrzętnie realizować, będąc jednak przygotowanymi na odrobinę adrenaliny (szczególnie kiedy pojawia się nagle policjant, a brakuje nam ruchów do zakopania jednego z ciał…). „Krwawą Oberżę” można kupić na Allegro za ok. 80 zł.
„Krwawa Oberża” – recenzja gry
Nawet jeśli nie masz własnego zakładu fryzjerskiego, możesz potrzebować dobrych nożyczek do podcinania włosów. Strzyżenie czy cieniowanie – możesz to zrobić sama w domu pod warunkiem, że masz odpowiedni sprzęt oraz odrobinę talentu. Wbrew pozorom jakość cięcia zależy nie tylko od umiejętności fryzjera czy stylisty. Ważne jest też, jakim sprzętem się dysponuje. Właściwie wyprofilowane, z dobrym ostrzem nożyczki do strzyżenia i cieniowania włosów mogą stanowić połowę sukcesu. Ważne są trzy rzeczy: dobrze wyprofilowane ostrza, odporny, trwały i nierdzewny materiał, z którego je wykonano, oraz ergonomiczny kształt, aby można je było wygodnie trzymać w dłoni. Osobno lub w zestawie Nożyczki fryzjerskie powinny być dobrze dopasowane do dłoni fryzjera, dlatego ważne jest, jak są wyprofilowane. Długość ostrzy powinna odpowiadać szerokości otwartej dłoni. Oprócz normalnych nożyczek, z dwoma prostymi ostrzami, do dobrego strzyżenia niezbędne są tzw. degażówki, czyli nożyczki o jednym lub dwu zębatych ostrzach. Degażówkijednostronnie ząbkowane służą przede wszystkim do cieniowania i przerzedzania włosów. Możemy je kupić także w zestawach, gdzie mamy więcej par nożyczek oraz grzebienie fryzjerskie. Ceny zestawów są bardzo różne: od kilku do kilkuset złotych. Jakość ostrza ma znaczenie Od tego, jakiej jakości są nożyczki fryzjerskie, zależy jakość cięcia i jakość fryzury. Nieostre, źle wyprofilowane będą szarpały włosy, cięcie nie będzie precyzyjne, a klient wyjdzie z zakładu niezadowolony. Dlatego warto zadbać o właściwą jakość sprzętu. Wprawdzie najtańsze nożyczki można kupić już za kilkanaście złotych, ale raczej nie nadają się one do obsługi klientów w zakładzie fryzjerskim, najwyżej do użytku domowego. Średnia cena nożyczek całkiem dobrej jakości to 130–150 zł. Możemy za to kupić nożyczki dobrze wyprofilowane, np. ze stali Solingen, z gwarancją użytkowania na 18 miesięcy. Ze znakiem firmowym Renomowani producenci profesjonalnych nożyczek to np. firmy FOX, Jaguar czy Tondeo. Nożyczki fryzjerskie Foxkosztują sporo, ale cena jest odpowiednia do jakości. Są wykonane ze stali mocnej, odpornej na rdzę i uszkodzenia. Ostrze z mikroszlifem umożliwia bardzo dokładne cięcie, a regulacja śrubą zapewnia wygodę używania. Profesjonale nożyczki Tondeo kosztują wprawdzie prawie 3000 zł, ale jest to sprzęt najwyższej klasy z nierdzewnej stali łożyskowej, bez niklu. Są pokryte specjalną powłoką odporną na zadrapania i działanie środków chemicznych. Mają ergonomiczne uchwyty, które gwarantują pewne i wygodne trzymanie. Równie dobrą renomą cieszą sięnożyczki Jaguar, wśród których znajdziemy modele zarówno niedrogie (ok. 100 zł), jak i bardzo kosztowne. W kolorze czerwonym Sporą popularnością cieszy się ostatnio wśród fryzjerów designerski sprzęt w kolorze czerwonym, nie tylko nożyczki, ale też np. prostownice czy suszarki do włosów. Czerwone nożyczki fryzjerskie wyglądają bardzo efektownie, podobnie jak równie ładne modele czarno-czerwone. To interesująca odmiana typowego sprzętu, jednak dokonując zakupu, lepiej zwrócić większą uwagę na jakość, niż na kolor. O nożyczki fryzjerskie należy dbać: używać ich wyłącznie do skracania włosów, po użyciu zawsze dokładnie oczyścić, usunąć włosy i wilgoć, smarować śruby i przechowywać w suchym i czystym miejscu. Odpowiednio zadbane i przechowywane będą nam służyły przez długie lata.
Przegląd nożyczek fryzjerskich
Kolejne dzieło studia Kylotonn na oficjalnej licencji WRC jako jedyna gra na świecie da nam dostęp do tak szerokiego wachlarza autentycznych samochodów, załóg i tras tej najważniejszej kategorii rywalizacji w rajdach samochodowych. Sama licencja nie oznacza jednak automatycznego sukcesu. Zwłaszcza, że konkurencja jest naprawdę silna. Zeszłoroczna edycja WRC, oznaczona cyferką „5” była produkcją dobrą. Jej wady równoważyły się całkiem sporymi zaletami i koniec końców mieliśmy do czynienia z grą udaną i... tylko udaną. Klasyczne „bez szału”. O ile w zeszłym roku odczuwający głód wyścigów rajdowych gracze mogli po „WRC 5” sięgnąć z braku laku, o tyle 2016 rok zaobfitował w całkiem udane produkcje konkurencyjnych ekip. Mowa to o „Sebastian Loeb Rally Evo” i „Dirt Rally”, które w końcu dotarło do nas w wydaniach konsolowych. Pierwsza to niemal idealny symulator rajdów, który zadowoli każdego, kto chce poczuć autentyczne emocje, natomiast Dirt to Dirt - znacznie bardziej dopracowany technicznie produkt, za którym stoją ogromne pieniądze. Czy „WRC 6” ma w ogóle szanse w tym zestawieniu? Od zera do mistrza WRC Po pierwszym odpaleniu gry wita nas krótki samouczek, wyjaśniający podstawy kierowania samochodem rajdowym. Nasz pierwszy przejazd służy też do ustawienia domyślnego poziomu trudności, wraz z propozycją ułatwień, które będą włączone w trakcie zabawy. Automatyczna skrzynia biegów, ABS, czy aktywna pomoc przy hamowaniu - jeżeli nie czujemy się na siłach, możemy skorzystać z szeregu ułatwień. Sam poziom trudności określa zaś ogólne umiejętności naszych przeciwników. Na szczęście nie jest już tak, że wszystko wygrywamy od ręki i gdy nam idzie nieco gorzej, w tajemniczych okolicznościach każdy przeciwnik zaczyna jeździć wolniej. Przegrana to przegrana, a wypadnięcie poza podium nie jest niczym dziwnym już na średnim poziomie trudności. No, o ile gry rajdowe nie są naszą pasją. Po samouczku możemy zasiąść do głównego dania, a więc trybu kariery, którą rozpoczniemy od juniorskich startów J-WRC. To bardzo dobre rozwiązanie. Jeżdżac wolniejszymi maszynami możemy jeszcze doszlifować swoje umiejętności przez wyzwaniem w najmocniejszych samochodach rajdowych. Co ciekawe, sami mamy częściowy wpływ na to, jaką ścieżką toczyć się będzie nasza kariera. Po stworzeniu naszego wirtualnego alter-ego wybieramy bowiem jedną z trzech ekip zainteresowanych współpracą. Nasze dalsze wyniki mają zaś wpływ na morale całego zespołu, a pośrednio i ogólne przygotowanie do wyścigów i ich wyniki. Szkoda, że pomiędzy oesami nie ma w zasadzie wiele do roboty. Możemy co najwyżej dobrać odpowiednie opony do nawierzchni i wybrać elementy, które są priorytetem w trakcie napraw. Cały tryb kariery, czyli przejście przez trzy kolejne kategorie i zostanie mistrzem, to zadanie na 12-16 godzin, w zależności od naszych umiejętności i tego, jak często powtarzać będziemy wyścig, by tylko zająć w nim pierwsze miejsce (znam takich graczy, którzy na żadnym oesie nie mogą być nawet drudzy i próbować będą i po kilka godzin). Nie tylko samemu W dwie osoby na jednej kanapie grało się niegdyś we wszystkie produkcje. Dziś to rzadkość, wynikająca z tego, że gry wyglądają i działają na skraju możliwości konsol i komputerów i generowanie dwóch oddzielnych obrazów może być dla nich wielkim problemem. Mimo to w „WRC 6” będziemy mogli pobawić się w trybie podzielonego ekranu (split-screen). Nie da się jednak nie zauważyć, że wtedy gra działa nieco gorzej. Problemów nie ma natomiast w sieciowym trybie wieloosobowym, który umożliwia nam zmagania z rajdowcami z całego świata (widzimy wtedy „duchy” ich pojazdów). Nie zabrakło też globalnych rankingów, w których sprawdzimy, jak daleko mamy do najszybszych na świecie. Technicznie Strona techniczna „WRC 6” wywołuje mieszane uczucia. Patrząc na grafikę nie sposób nie mieć wrażenia, że ta produkcja odstaje chociażby od konkurencyjnego Dirt Rally. Z drugiej strony w zupełności mi to nie przeszkadzało przez większość czasu. Jedynie niskiej jakości tekstury pobocza uniemożliwiają czasami odpowiednią ocenę odległości, czy różnicy w wysokości pomiędzy drogą, a jej skrajem. Co do samego modelu jazdy - „WRC 6” trudno nazwać symulatorem. Nie jest to rzecz jasna arcade w stylu „Need for Speed”, ale do pełnego odwzorowania zachowań samochodu na torze jeszcze daleko. Nie oznacza to oczywiście, że przed zakrętami nie trzeba hamować i nie ma różnic pomiędzy szutrem, a asfaltem. Z drugiej strony „WRC 6” jest dzięki temu produkcją przystępną, w której dadzą sobie radę nawet mniej doświadczeni fani komputerowych wyścigów. Podsumowanie „WRC 6” to produkcja poprawna. Tylko i aż. Nie sposób nie stwierdzić, że w porównaniu z niezwykle mocną konkurencją wypada po prostu blado. Z drugiej strony jest to dzieło zdecydowanie bardziej przystępne, od którego swoją przygodę z wirtualnymi rajdami warto rozpocząć. Na plus trzeba na pewno zaliczyć oficjalną licencję i możliwość zabawy na podzielonym ekranie. Czy to jednak wystarczy, by dać „WRC 6” szansę? Zdecydujcie sami.
„WRC 6” - recenzja
Seksowne, ekstrawaganckie, jedyne w swoim rodzaju – wyjątkowe obuwie dla wyjątkowych kobiet! Jeśli chcesz stworzyć niepowtarzalną stylizację, włóż rzymianki na obcasach! Na zgrabną łydkę Żeby nosić rzymianki bądź gladiatorki, nieistotne czy na obcasach, czy płaskie, warunkiem koniecznym są zgrabne nogi. Niestety tego typu buty są wyrazistym elementem, który od razu przykuwa wzrok, demaskując wszelkie niedoskonałości figury. Jeśli jednak twoja sylwetka jest niemal idealna (maksymalnie rozmiar 38), koniecznie zaopatrz się w rzymianki na obcasie, są bowiem hitem tegorocznego sezonu letniego! Oferta obuwia w stacjonarnych sklepach z reguły jest ograniczona i przewidywalna. Decydując się na zakupy na Allegro, na pewno stworzysz stylizację wyjatkową. Ekstrawagancko czy elegancko? Rzymianki mają swoje minusy, o których wspominaliśmy, ale dla pań, które mogą sobie na nie pozwolić, są niezwykle łaskawe – eksponują zgrabne łydki i w ocenie mężczyzn są seksowne. Podpatrz, jak noszą je gwiazdy: piosenkarka Rita Ora wkłada je np. do płaszcza wyszywanego grubą, złotą nicią i skórzanej sukienki z rozcięciem na udzie, co wzmacnia efekt zmysłowości. Wokalistka słynąca z odważnego wizerunku nie zawahała się takiej stylizacji uzupełnić grubą, złotą obrożą. Zupełnie inne wrażenie osiągniemy, zmieniając płaszcz na klasyczny trencz, pod spód wkładając elegancką małą czarną. Gladiatorki podkręcą banalną stylizację. Najodważniejsze dziewczyny wybierają gladiatorki kończące się na udach. Wkładają do nich minispódniczki i krótkie topy z golfem. Taki zestaw jest idealny do podkreślenia perfekcyjnej sylwetki w typie klepsydry. Doskonale wypada w nim modelka Kim Kardashian. Wakacyjnie Rzymianki na obcasach świetnie wypadną z jeansowymi szortami, krótkim, białym topem i parką. Buty dodadzą kobiecości tej codziennej, wakacyjnej stylizacji. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Jeśli chcesz tylko delikatnie kusić, gladiatorki na obcasie skomponuj ze spodniami ,,marchewami” podwiniętymi nad kostką, np. w kolorze białym i elegancką bluzką. W takim wydaniu zadasz szyku niczym obywatelka światowych stolic mody. Wśród aukcji na Allegro znajdziesz wiele modeli rzymianek w różnych kolorach, które idealnie wkomponują się w letnie stylizacje. Do wyboru są długie buty sięgające do kolan oraz kończące się tuż za kostką. Jeżeli chcesz być bardziej elegancka, zaopatrz się w model ażurowy, który świetnie wypadnie np. z klasyczną małą czarną sukienką. Na luzie Jeżeli chcesz podkreślić opaleniznę, wybierz białą, nonszalancką sukienkę w modnym stylu boho lub biały, luźny kombinezon z wyciętymi ramionami. Całość uzupełnij brązowymi gladiatorkami, najlepiej w delikatnym odcieniu piaskowym oraz paskiem w stylu etno lub z małych, biżuteryjnych medalików. Jeśli jesteś przyzwyczajona do chodzenia na wysokich obcasach, wybierz rzymianki jako element codziennej stylizacji. Dobrym pomysłem będzie skomponowanie ich z długą sukienką z cienkiej, przewiewnej dzianiny, np. w kolorze szarym, oraz wygodną torbą, np. w pasy. W wakacje czujemy zwykle przyjemny luz i częściej realizujemy modowe fantazje. Wybierając się na spacer w nadmorskim kurorcie, pożycz od chłopaka koszulę, podwiń rękawy i dobierz do niej elegancką kopertówkę w zabawny print i rzymianki. Wyobrażasz sobie te spojrzenia, które przyciągniesz? Niech urlop będzie słoneczny i potrwa jak najdłużej!
Rzymianki na obcasach – najmodniejsze buty sezonu
Zbyt często zapominamy o pielęgnacji naszych stóp zimą. Chowamy je w ciepłe skarpety, zakładamy ciężkie buty i po sprawie. Jednak gdy przychodzi wiosna, budzimy się z popękanymi piętami i suchymi stopami. Czas z tym skończyć i pielęgnacją zająć się od dzisiaj! Krok pierwszy: namaczanie Kąpiel w różnego rodzajach solach i olejkach eterycznych może być zbawieniem dla naszych stóp. Nie tylko je odświeża, ale i relaksuje, odpręża. Regularne kąpiele zapobiegają przesuszaniu się skóry, zmiękczają ją oraz wygładzają, a także złuszczają martwy naskórek. Ponadto pobudzają krwiobieg i poprawiają koloryt skóry. Kąpiel w soli najlepiej robić wieczorem – po całym dniu chodzenia będzie to istny raj dla zmęczonych stóp. Wlej gorącą wodę do miski i wsyp sól zgodnie z zaleceniem producenta na opakowaniu, następnie poczekaj aż się rozpuści. Mocz stopy przez około 20 minut, potem dokładnie wysusz. W tym czasie nałóż sobie pielęgnacyjną maseczkę na twarz, zamknij oczy i pomyśl o czymś przyjemnym. Do kąpieli możesz użyć gotowej mieszanki soli, ale świetnie sprawdzi się również sól himalajska (szczególnie polecana osobom z chorobami skóry). W tym przypadku nie powinnaś wsypywać więcej niż szklankę soli na ok. 5 litrów wody, a kąpiel niech trwa 20–30 minut. Nie dodawaj do wody żadnych olejków ani mydła, sól himalajska w zupełności wystarczy. Na obolałe i zmęczone nogi idealnym lekarstwem będzie sól Epsom, która rozluźnia mięśnie i dzięki niej pozbędziesz się uporczywych boleści. Dodaj do wody dodatkowo ulubiony olejek eteryczny. Olejek lawendowy świetnie odpręża i sprawdza się w przypadku skóry suchej i zniszczonej, z kolei olejek jaśminowy pobudza zmysły i ma działanie relaksacyjne. Krok drugi: złuszczanie pięt Po kąpieli, kiedy skóra jest jeszcze wilgotna i gotowa na kolejne zabiegi, raz na dwa tygodnie warto złuszczyć pięty przy pomocy tarki do stóp. Możesz wybrać tę tradycyjną, najlepiej dwustronną o grubszo- i drobnoziarnistej stronie. Od jakiegoś czasu hitem jest elektryczna tarka do stóp, którą można kupić już za mniej niż 30 zł. Jest wygodniejsza, bardziej praktyczna, idealnie wygładza pięty, usuwa odciski i martwy naskórek. Dobrym pomysłem jest zainwestowanie w renomowaną markę, by urządzenie posłużyło dłużej. Do złuszczania naskórka stosuje się też różnego rodzaju peelingi i złuszczające skarpetki. Regenerują skórę, zapewniając jej elastyczność i gładkość. Ponadto intensywnie nawilżają i chronią skórę przed bakteriami. Peelingi są dostępne w jednorazowych saszetkach oraz w większych pojemnikach. Skarpetki kosmetyczne powinny być bawełniane, ponieważ przepuszczają powietrze, dzięki czemu stopy się nie pocą. Co ważne, ocieplają one skórę, a wtedy kremy lepiej się wchłaniają. Skarpetki zapobiegają również wcieraniu się kremu w pościel. Krok trzeci: nawilżanie i natłuszczanie Krok trzeci jest bardzo ważny i powinien być stosowany codziennie. Niezależnie od pory roku należy nawilżać stopy kremem, który utrzyma ich kondycję i piękno przez cały rok. Stosuj go rano i wieczorem, chyba że masz problemy z poceniem się stóp w ciągu dnia. Wtedy trzeba ograniczyć nawilżanie tylko do wieczora. Smarowanie kremem połącz z masażem stóp, a zafundujesz sobie dodatkową chwilę relaksu. W przypadku problemów z poceniem się stóp sprawdzi się antyperspirant do stóp. Pozwala on zachować suchość, zapewnia stopom świeżość i zapobiega przykrym zapachom. Dzięki różnorodności zapachów oraz rodzajów z pewnością znajdziesz idealny antyperspirant dla siebie i zapomnisz o problemie przynajmniej na kilka godzin. Po pewnym czasie należy stopy umyć i ponownie zaaplikować środek. Nie zapominaj o pielęgnacji swoich stóp, szczególnie zimą. Choć ich teraz nie eksponujesz, niedługo będziesz chciała założyć zwiewną sukienkę, a do niej sandałki. Wtedy proces regeneracji będzie długo trwał, a po co, skoro można na bieżąco o to dbać?
Wszystko, czego potrzebują twoje stopy zimą
Każdy z nas, stojąc przed wyborem odpowiednich płytek do mieszkania, powinien się nad tym dobrze zastanowić. Na rynku bowiem dostępnych jest wiele rodzajów, a znajomość różnic pomiędzy nimi jest niezwykle ważna. Podpowiadamy, który surowiec okaże się lepszy. Czy warto postawić na terakotę, czy może gres? Choć producenci oferują nam ogromny wybór płytek, to podjęcie decyzji wcale nie jest łatwym zadaniem. Zwłaszcza kiedy przyjdzie nam wybierać pomiędzy gresem a terakotą. Z pozoru wydają się być bardzo do siebie podobne, ale jeśli wnikliwie zaczniemy doszukiwać się różnic, stwierdzimy, że są one niezwykle istotne i przed podjęciem ostatecznego wyboru należy o nich wiedzieć. Poniżej szczegółowy opis produktów, a także wskazówki, które warto wziąć pod uwagę. Terakota Terakota, czyli inaczej płytki kamionkowe. Tworzona jest z bardzo drobnej gliny – fakturowanej lub gładkiej – która została już wcześniej oczyszczona. Terakota ma bogatą kolorystykę, jest odporna na obciążenia i uszkodzenia mechaniczne, jednak w znacznie mniejszym stopniu niż twardy, wypalany wcześniej gres. Stosuje się ją do wykładania podłóg, ale zdarza się również użycie jej w celu wykończenia ścian. Dodatkowo jej powierzchnia jest szkliwiona, co z kolei nadaje charakterystyczną gładkość. Dostępna zarówno w wersji matowej, jak i błyszczącej. Materiał ten stosuje się również na zewnątrz ze względu na niską nasiąkliwość. Jednak pamiętajmy, że bardzo ważny jest wtedy spód płytek. Jeśli znajdują się tam specjalne bruzdy, będą one odpowiadały za prawidłowe trzymanie się podłoża. Gres Biorąc pod uwagę rodzaje gresu, wyróżniamy model szkliwiony oraz naturalny. Gres szkliwiony do złudzenia przypomina terakotę, natomiast jego jakość jest dużo wyższa. Nie tylko ma przewagę nad terakotą pod względem nasiąkliwości, ale także twardości. Z kolei gres naturalny, a innymi słowy kamionka szlachetna, to materiał o wysokiej odporności na ścieranie, twardy niczym granit. W odróżnieniu od gresu szkliwionego i jego jednolitej struktury nawet wytarcie powierzchni płytek nie wpłynie znacząco na ich wygląd. Ta wersja jest bardzo często wybierana ze względu na estetykę, ale warto pamiętać, że jego nasiąkliwość jest niestety nieco większa niż w przypadku modelu szkliwionego. Terakota czy gres – co wybrać? Zastanawiając się nad tym, który rodzaj okaże się w naszym przypadku lepszy, warto zacząć od miejsca, gdzie mają być ułożone nasze płytki. Jest to niezwykle ważne z tego względu, że terakota mimo wszystko znacznie lepiej sprawdza się wewnątrz domu, szczególnie tam, gdzie jest mniejsze ryzyko uszkodzeń czy też działania niskich temperatur. Gresu z kolei śmiało można użyć do aranżacji między innymi balkonu, tarasu, ale także i wewnątrz. Jego zaletą jest również dostępność różnych formatów płytek, co wpływa na jego użycie nie tylko podczas wykańczania podłóg, ale również ścian. Dzięki temu urozmaicimy przestrzeń naszego wnętrza, nadając niezwykle oryginalnego wyglądu i charakteru. Ciężko jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, który z tych dwóch wymienionych wcześniej materiałów okaże się lepszy. Czy to gres, czy terakota – każdy z nich ma wiele zalet, ale także i wady. Jedno jest pewne – wybór powinien być dobrze przemyślany. Jest to szczególnie ważne, gdy planujemy wykończyć podłogę na zewnątrz. Pamiętajmy, że podłoga w tym przypadku jest wyjątkowo narażona na działanie czynników atmosferycznych, dlatego bardzo istotna jest tutaj jej jakość.
Co lepiej wybrać – terakotę czy gres?
Podczas zimy i mrozów musimy odpowiednio zadbać o ochronę wrażliwej skóry dłoni. Chociaż na ogół o czapce i szaliku nie zapominamy, zdarza nam się nie zakładać rękawiczek. A są one absolutnie konieczne, jeśli chcemy jak najdłużej cieszyć się pięknymi, gładkimi dłońmi. Powinny być ciepłe, ale także stylowe, abyśmy nosiły je z przyjemnością. Jak wybrać te idealne? Za noszeniem rękawiczek przemawiają argumenty zarówno zdrowotne, jak i estetyczne. Skóra dłoni jest bardzo cienka i wrażliwa na skrajne temperatury, suche powietrze i ogrzewanie. Podczas zimy często jest podrażniona i zaczerwieniona, a jeśli o nią odpowiednio nie zadbamy, może być odmrożona i popękana. Delikatną skórę dłoni ochronimy, nosząc odpowiednie rękawiczki. Nie zapominajmy jednak o odpowiednim nawilżeniu – używajmy zimowych kremów, aby odżywić i przynieść ulgę podrażnionej zimnem skórze. Jeden czy pięć palców? Rękawiczki na pięć palców są wygodne i uniwersalne. Można w nich wykonywać większość niezbędnych czynności, bez konieczności ich zdejmowania. Ciekawym rozwiązaniem są specjalne rękawiczki do obsługiwania ekranów dotykowych. Okażą się niezastąpione, jeśli nie możemy rozstać się ze smartfonem nawet wtedy, gdy stoimy podczas śnieżycy na przystanku. Warto jednak przekonać się także do rękawiczek jednopalczastych – dzięki temu, że palce są obok siebie, lepiej utrzymują ciepło. Rękawiczki na jeden palec sprawdzą się przy naprawdę niskich temperaturach, sprawiając, że nasze dłonie pozostaną przyjemnie ciepłe i zabezpieczone przed mrozem. A może mitenki? Mitenki, czyli rękawiczki z odkrytymi palcami, są bardzo modnym dodatkiem. Mogą być zarówno skórzane, w rockowym stylu, jak i materiałowe. Ciekawe są modele z zabawnymi aplikacjami lub naszywkami w kształcie zwierząt, np. sów. Są uroczym dodatkiem, jednak sprawdzą się jedynie przy nieco wyższych temperaturach. Na mrozy zdecydowanie lepiej wybrać rękawiczki zabudowane. Jaki materiał? Wybór materiałów, z jakich zrobione są rękawiczki, jest ogromny. Możemy wybierać spośród modeli skórzanych, bawełnianych, welurowych lub zamszowych. Miękkie rękawiczki z dzianiny będą odpowiednie, gdy temperatura jest niska, ale niezbyt dokuczliwa. Bawełna bowiem przepuszcza powietrze i nie sprawdzi się przy minusowych temperaturach. Zatem gdy wskaźnik na termometrze spadnie poniżej zera, zdecydujmy się na rękawiczki z porządnej skóry, najlepiej owczej. Skórzane rękawiczki najefektywniej ogrzeją nasze dłonie i ochronią palce przed zmarznięciem. Skóra nie przepuszcza powietrza, dlatego sprawdzi się jako ochrona przed mroźnym wiatrem. Warto wybrać model z wkładką z futerka lub miękkiego materiału, która dodatkowo ogrzeje nasze dłonie. Jedna para to za mało Chociaż czarne skórzane rękawiczki są modelem najbardziej klasycznym, warto wybrać też takie, które będą oryginalniejsze. Modne są kolorowe, w wyrazistych barwach, np. czerwieni lub w odcieniach niebieskiego. Rękawiczki są tym elementem garderoby, który gubimy najczęściej, dlatego dobrze mieć kilka par. Przydadzą się nam materiałowe na cieplejsze dni, skórzane na mrozy i jednopalczaste z dodatkową warstwą ocieplacza w środku, które okażą się niezbędne przy bardzo niskich temperaturach. Warto też zainwestować w oryginalne, długie rękawiczki, sięgające aż do łokci. Są niezwykle eleganckie i będą idealnie pasowały do szykownego płaszcza i wyjściowej stylizacji. Rękawiczki są niezbędnym elementem zimowej garderoby. Podczas mroźnych dni nie zapominajmy o odpowiednim dbaniu o delikatną skórę dłoni, która bardzo łatwo ulega podrażnieniom. Pamiętajmy, aby wybierać takie rękawiczki, które przede wszystkim będą ciepłe i odpowiednio ochronią nasze dłonie.
Ciepłe i stylowe rękawiczki – jak wybrać?
Trampki i tenisówki ze zdobieniami to hit tego sezonu! Z ćwiekami, koralikami czy cekinami – każdy z wariantów zasługuje na szczególną uwagę. Zwłaszcza w przypadku imprezowych i casualowych stylizacji, możemy wprowadzić ten efektowny akcent. Podpowiadamy jak tworzyć modne zestawy z ich udziałem. Lubisz sportowe obuwie, ale brakuje ci w nim charakteru? A może na co dzień preferujesz bogato zdobione elementy odzieży? Niezależnie od powodu, trampki i tenisówki ze zdobieniami z pewnością przypadną ci do gustu. Mogą być łączone z klasycznymi jeansami, spódnicami czy zwiewnymi sukienkami – wybór jest ogromny, a ich efektowny wygląd zapewni wyjątkowy efekt końcowy. Poniżej sprawdzone propozycje. Sportowy glam Jeszcze do niedawna połączenie sportowego obuwia z eleganckimi elementami garderoby było nie do pomyślenia. Całe szczęście, stereotypy uległy zmianie i zamiast zastanawiać się czy wszystko do siebie pasuje, warto zaryzykować i stworzyć coś niepowtarzalnego i oryginalnego. Trendy w modzie zmieniają się co sezon, dlatego nic dziwnego, że obecnie na topie są zestawienia w stylu sportowego glamour. Trampki i tenisówki ze zdobieniami – dla kogo? Sportowy glam pokochają zwłaszcza te kobiety, które wyjątkowo mocno cenią sobie swobodę, a jednocześnie poszukują nietuzinkowych propozycji na codzienne stylizacje. Trampki ze zdobieniami to nieoczywiste połączenie elegancji i aktywnego trybu życia. W dalszej części artykułu poznasz propozycje na zestawienie tego obuwia z innymi elementami garderoby. Jak nosić sportowe obuwie ze zdobieniami? Dresowa sukienka i trampki – obuwie sportowe w połączeniu z elegancką sukienką to nie do końca trafiony wybór. Inaczej sytuacja przedstawia się w przypadku sukienki dresowej. To jeden z tych elementów odzieży, który wyjątkowo dobrze współgra ze sportowym glamour. Dresowy materiał, jak sama nazwa mówi, nawiązuje do komfortu i wygody. Natomiast bogato zdobione trampki – wyszyte koralikami, cekinami czy ćwiekami dopełnią ten zestaw. box:offerCarousel Rozkloszowana spódnica i bluza – kolejne połączenie, które idealnie pasuje do sportowego glamu. Zwiewna spódnica, najlepiej w formie plisowanej, do tego bluza z kapturem i trampkami za kostkę to hit tego sezonu. Choć takie rozwiązanie może wydawać się mocno ryzykowne, to warto spróbować i przekonać się jaki jest komfortowe, a jednocześnie ciekawe i efektowne. Zamiast bluzy możemy wykorzystać również basicowy T-shirt. box:offerCarousel box:offerCarousel Spodnie dresowe i koszula – białe trampki ze zdobieniami, klasyczna koszula i spodnie dresowe w kontrastującym odcieniu to prawdziwa elegancja, o jakiej nie sposób nie wspomnieć. Kanarkowy żółty, zgniła zieleń lub neonowy różowy to tylko kilka z tych odcieni spodni, które warto mieć w swojej szafie. Odpowiednio dobrane są w stanie podkreślić nogi, a szykowna koszula bez wątpienia dopełni elegancki akcent tego stroju. Uwielbiasz stylizacje, w których dużo się dzieje? Bogate zdobienia to twoje ulubione dodatki? Jeśli tak, warto wziąć pod uwagę powyższe propozycje obuwia. Z ich pomocą stworzysz efektowne i niespotykane zestawy, które wyróżnią cię spośród tłumu. Pamiętaj jednak, by nie przesadzić z ilością zdobień. W stylizacji z dodatkiem tenisówek ze zdobieniami warto zachować umiar.
Sportowy glam: trampki i tenisówki ze zdobieniami
Hardware (sprzęt) i software (oprogramowanie) to dwa pojęcia, które w prosty sposób definiują coś, bez czego dzisiaj praktycznie nie możemy się obyć – komputer. Wybierając ten wymarzony, skupiamy uwagę na wydajnych podzespołach, które mają zagwarantować komfortową pracę i funkcjonalność. Ta ostatnia w głównej mierze jest uzależniona od oprogramowania, jakie zainstalujemy. System operacyjny System operacyjny to oprogramowanie, bez którego komputer jest praktycznie bezużyteczny. Tworzy on tzw. środowisko, gdzie możemy uruchamiać różnego rodzaju programy. Aby codzienna praca była komfortowa, należy wybrać system dobrze dopasowany do naszych potrzeb. Jest to związane głównie z dotychczasowymi przyzwyczajeniami, więc jeśli nie chcemy rewolucji w obsłudze komputera, lepiej pozostać wiernym rozwiązaniom, które już znamy. Trzech największych graczy w tej dziedzinie to: Microsoft Windows, Mac OS oraz Linux. Pakiet biurowy Pakiet biurowy to kolejny niezbędny element oprogramowania komputera. Co prawda, system operacyjny ma wbudowany prosty edytor tekstu, czyli to, z czego korzysta się najczęściej, ale jego funkcjonalność jest mocno ograniczona. Ponadto w pakiecie biurowym znajdziemy arkusz kalkulacyjny, a także programy do tworzenia prezentacji multimedialnych, materiałów marketingowych, notatek oraz do obsługi poczty elektronicznej. Największą popularnością cieszy się pakiet Microsoft Office, który na Allegro jest dostępny w wielu wariantach. Program antywirusowy Beztroskie korzystanie z zasobów sieci może sprawić, że staniemy się łatwym celem dla cyberprzestępców. Łupem mogą paść ważne dane, pieniądze i to, co jest bezcenne, czyli nasza prywatność. Aby temu zapobiec, należy zainstalować program antywirusowy, który dysponuje skuteczną zaporą osobistą, regularnie będzie aktualizował swoją bazę wirusów i zabezpieczy komputer przed oprogramowaniem szpiegującym. Warto zwrócić uwagę na ochronę bankowości elektronicznej – tę i inne praktyczne funkcje znajdziemy w rozbudowanych pakietach bezpieczeństwa. Najpopularniejsze z nich to: ESET Security Pack, Norton Security Deluxe, Kaspersky Total Security i G Data Total Protection. Programy edukacyjne Wydaje się, że w czasach, gdy dostęp do największej bazy wiedzy (internetu)jest praktycznie nieograniczony, programy edukacyjne nie mają już racji bytu. Ich ogromną przewagą jest jednak to, że są rzetelnym źródłem wiedzy. W internecie niestety bywa z tym różnie. Wśród oprogramowania edukacyjnego dostępne są m.in. pomoce naukowe dla dzieci i młodzieży, encyklopedie oraz kursy językowe. Oprogramowanie tego typu to również świetny sposób na to, aby czas spędzany przez dzieci przed komputerem nie był czasem straconym. Programy użytkowe Każdy użytkownik komputera ma ulubione programy, które wykorzystuje do pracy, zabawy czy rozwijania swoich pasji. Najczęściej są to narzędzia do obróbki grafiki, edycji video, obsługi multimediów, produkcji i obróbki muzyki czy programowania. Nawet jeśli na co dzień nie zajmujemy się obszarami, które reprezentują programy tego typu, to na pewno każdy z nas potrzebuje funkcjonalnego odtwarzacza do filmów czy muzyki, programu, gdzie z łatwością podda prostej obróbce zdjęcia z wakacji lub narzędzia do kompresowania plików. Oprócz systemu operacyjnego, który jest podstawowym elementem oprogramowania komputera, warto zainstalować pakiet najpopularniejszych programów użytkowych oraz odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Dzięki temu komputer stanie się wielofunkcyjnym narzędziem do pracy, nauki i zabawy, a korzystanie z zasobów sieci nie narazi nas na atak cyberprzestępców.
Zakup komputera to nie wszystko – przegląd niezbędnego oprogramowania
Najnowsza gra wydana przez Ubisoft skupia się na rozgrywkach wieloosobowych. Gracze mogą wcielić się w dzielnych wojowników toczących miedzy sobą pojedynki z wykorzystaniem broni białej. „For Honor” to długo oczekiwana gra pozwalająca pojedynkować się z innymi graczami z wykorzystaniem broni białej, takiej jak miecze i topory z nowatorskim systemem wyprowadzania ataków i blokowania ciosów. Do tej pory gry multiplayer skupiały się przede wszystkim na walce dystansowej, a więc „For Honor” to powiew świeżości dla całej branży „For Honor” to nie jest gra historyczna Na wirtualnych polach bitew mogą spotkać się gracze, których awatary upodobniono do średniowiecznych rycerzy, wikingów i samurajów. Mapa nie jest odzwierciedleniem prawdziwego świata, a „For Honor” jedynie zapożycza motywy z naszej historii. Dzięki temu twórcy nie musieli się martwić o zgodność z realiami i skupili się na przygotowaniu Trzy sposoby na atakowanie i blokowanie System walki w „For Honor” skupia się na trzech kierunkach. Stojący naprzeciw siebie gracze mogą zwrócić swój oręż w górę, w lewo lub w prawo. Wyprowadzenie ciosu w kierunku, którego aktualnie nie broni przeciwnik, skutkuje zadaniem mu znacznych obrażeń. Jeśli jednak przeciwnik w porę zareaguje, to może obronić się przed atakiem i wyprowadzić szybką kontrę. Mechanika „For Honor” jest oczywiście znacznie bardziej rozbudowana. Każda z frakcji oferuje po tuzinie różnych bohaterów, z których każdy ma zdolności specjalne. Wygrywanie kolejnych starć pozwala odblokować coraz lepszy ekwipunek i następne zdolności. Trzy królestwa w stałej rywalizacji Gracz dołącza do jednej z trzech wojujących ze sobą frakcji. W menu głównym może wybrać rodzaj starcia, w którym chce uczestniczyć. Gra zapisuje postępy całej społeczności i symuluje przebieg wielkiej wojny. Na polu bitwy oprócz bohaterów, czyli wojowników o ogromnej sile, mogą przewijać się też sterowane przez sztuczną inteligencję zwykli żołdacy będący średniowiecznym odpowiednikiem mięsa armatniego. Jaki jest cel „For Honor”? Mecze rozgrywa się w kilku trybach. W pojedynkach może brać do ośmiu graczy jednocześnie, którzy walczą albo między sobą, albo wspólnie przeciwko rywalom sterowanym przez sztuczną inteligencję. W grze znalazł się tryb rozgrywki dla jednego gracza, ale to tak naprawdę mały dodatek i trening przed rozgrywkami w trybie multiplayer. Ze znajomymi można rywalizować na platformach PC, PlayStation 4 i Xbox One. Podsumowanie „For Honor” to jedna z ciekawszych gier wydanych w tym roku. Rozgrywka daje graczom mnóstwo frajdy, ale wymaga od nich sporego zaangażowania. Pojedynki są niesamowicie efektowne, ale też bardzo trudne. Nowicjusze mogą się szybko zrazić do gry, ale warto dać jej szansę, bo po rozgryzieniu sterowania i odblokowaniu pierwszym zdolności i lepszego ekwipunku wygrane pojedynki dają niezmierną satysfakcję. Warto tylko mieć na uwadze, że produkcja studia Ubisoft Montreal jest niezmiernie brutalna. Co prawda wojownicy w „For Honor” mają zakryte twarze i przerośnięte zbroje, ale ich eliminacja nie pozostawia wiele pola dla wyobraźni.
„For Honor” – recenzja
Każdy fan sportów zimowych wie, że aura nie zawsze jest taka, jak na zdjęciach w katalogach kurortów. Trzeba sobie często poradzić z wiatrem, mrozem i wilgocią potęgującą odczuwanie zimna. Podpowiadamy, jak można skutecznie ogrzać się na stoku. Dbanie o komfort cieplny to jeden z ważniejszych elementów uprawiania sportów zimowych. Gdy doskwiera nam mróz, jazda na nartach lub snowboardzie wcale nie jest przyjemna. A tym bardziej wyprawa na sanki lub zwykły spacer, które zazwyczaj bywają mniej intensywne. Co zrobić, by na stoku nie było nam zimno? Oto kilka sprawdzonych sposobów. 1. Odpowiednia odzież Jeśli nie przyłożymy się do skompletowania odpowiedniego stroju, to nie mamy co liczyć na wygodę i ciepło. Zacząć należy od bielizny. Ta najbliższa ciału warstwa powinna odprowadzać wilgoć i zapewnić podstawową izolację cieplną. Najlepiej spełnia te warunki bielizna termoaktywna. I mimo że jest cienka, zapewni większy komfort niż tradycyjna bielizna z bawełny, która wchłonie pot, ale nie odprowadzi go do kolejnej warstwy ubrania, co tylko spotęguje odczuwanie chłodu. box:offerCarousel * Bielizna termoaktywna może być wyprodukowana z włókien syntetycznych, jak szybko schnące modele firmy R-Radical zawierające w jony srebra o działaniu bakteriostatycznym. Cena kompletu to ok. 100 zł. box:offerCarousel * Firma Brubeck zaś specjalizuje się w produktach z cenionej przez użytkowników wełny merino (cena od 170 zł za męskie getry). Nadal nikt nie wymyślił niczego lepszego niż ubieranie się na cebulkę. Z tego powodu między warstwą bielizny a ubraniem wierzchnim powinniśmy mieć coś jeszcze – warto wybrać przede wszystkim ubrania sportowe, niekrępujące ruchów. Czy to będzie dres z polaru, czy też kurtka softshell i spodnie z tej właśnie tkaniny, zależy od naszych upodobań. Ważne, by zapewniały komfort cieplny. Ostatni element – odzież wierzchnia – stanowi ochronę przed przemoczeniem. Oferta kombinezonów i kompletów jest naprawdę duża, choć można znaleźć dobre jakościowo produkty w dość przystępnych cenach. box:offerCarousel. 2. Ogrzewanie od środka Wcale nie mamy tu na myśli legendarnej herbaty góralskiej! Odpowiednio przygotowane posiłki, wystarczająco kaloryczne i odżywcze, są naszym sprzymierzeńcem w walce z zimnem na stoku. Nie ma mowy, by wybrać się na całodzienny wypad na stok bez pożywnego śniadania, najlepiej złożonego z potrawy podawanej na ciepło – owsianki, jaglanki lub omletu z warzywami. Zabierzmy ze sobą energetyczne przekąski. Doskonałym pomysłem są batony przygotowane z myślą o osobach aktywnych fizycznie – w niewielkim produkcie dostajemy mnóstwo składników odżywczych, często w pełni zastępujących posiłek. Oferta obejmuje batony węglowodanowe zapewniające konieczny zastrzyk energii i białkowe, które pomogą w regeneracji mięśni. Mimo wygody i wartości, jakie dają przekąski energetyczne, powinniśmy robić przerwy na klasyczny obiad lub chociaż ciepłe napoje. Podczas aktywności na stoku również pocimy się i tracimy wodę, którą uzupełnimy, pijąc i spożywając produkty w nią bogate. 3. Ogrzewacze Odczuwanie zimna to sprawa indywidualna. Dla niektórych już kilkustopniowy mróz może się okazać uciążliwy. Warto wtedy skorzystać z oferty ogrzewaczy, których na naszym rynku jest wiele. Wyróżniamy następujące ich rodzaje: box:offerCarousel * Elektryczne – najbardziej zaawansowane technicznie i doceniane przez użytkowników, zazwyczaj mają postać wkładek do butów narciarskich zasilanych bateriami lub akumulatorkami; choć wyglądają nieco kosmicznie, mają anatomiczny kształt, dobrze podpierają stopę i są naprawdę skuteczne; kosztują od 60 do 700 zł za parę. box:offerCarousel * Chemiczne – najpopularniejsze i dość tanie (sporo produktów do 30 zł), ale skuteczne; dostępne w różnych kształtach – wkładek, które można umieścić w butach, półokrągłych woreczków do podłożenia pod pięty lub palce stóp, jajowate do wsunięcia w rękawiczki i ogrzania dłoni. Oferta obejmuje produkty jednorazowe lub też takie, które po wrzuceniu do wrzątku i krótkim poddaniu gotowaniu mogą służyć ponownie. box:offerCarousel * Benzynowe – mogą ogrzewać nawet dobę, ale potrzebne jest do nich paliwo. Są dość uniwersalne i przydadzą się nie tylko na stoku: bezdymne i bezwonne posłużą kilku osobom, co jest ich zaletą, natomiast nie nadają się do schowania w butach czy w rękawiczkach. Cena od około 20zł. Jeśli nie chcemy marznąć na stoku, przed wyruszeniem na narty trzeba się przygotować i zaopatrzyć w odpowiednie akcesoria. Korzystajmy z tego, co oferują producenci, ale również z rad osób bardziej doświadczonych.
Jak się ogrzać na stoku?
Firma PocketBook lubi zaskakiwać. Jest jednym z najbardziej prężnie rozwijających się producentów e-czytników. Po niedawnej premierze wodoodpornego urządzenia, przyszła kolej na czytnik e-booków z wbudowaną kamerą. To jednak nie jedyna oryginalna rzecz w PocketBooku Ultra. Słowo „Ultra” w nazwie produktu nie jest przypadkowe. E-czytnik zdecydowanie wyróżnia się możliwościami na tle konkurencji. Architektura obudowy Moje pierwsze pozytywne zaskoczenie nastąpiło po wyjęciu e-czytnika z pudełka. Rozmiarami przypomina bardziej modele mini. Jego wymiary to: 162,7 х 106,7 х 7,9 mm. Jest to więc zauważalnie mniej od gabarytów, jakie posiadają: PocketBook Touch Lux 2 (174,4 х 114,6 х 8,3 mm) oraz Kindle Paperwhite 2 (169 mm x 117 mm x 9,1 mm). Uwagę zwracają cienkie ramki wokół wyświetlacza. Czyżby producent kierował się trendami obowiązującymi w smartfonach? Takie rozwiązanie przypadło mi do gustu, jak również design PocketBooka Ultra. Różni się on nieco od dotychczasowych urządzeń tej firmy. Nietypowo prezentuje się tył. W większości e-czytników nie występuje tam nic, oprócz logo producenta. W przypadku testowanego modelu, znajdziemy tam dodatkowo: obiektyw aparatu, diodę LED i dwa przyciski do poruszania się po e-booku. Zacznijmy jednak od kamery. Na oficjalnej stronie firmy PocketBook można zapoznać się z informacją, że Ultra „to pierwszy ogólnodostępny czytnik z ekranem E Ink i wbudowanym aparatem cyfrowym”. Tylko po co aparat w e-czytniku? Przecież „cyfrówki” są dość tanie, a obiektywy zamontowane w smartfonach świetnie wywiązują się ze swojej roli. Jedną z opcji wykorzystania kamery w PocketBooku Ultra jest możliwość przekonwertowania tekstu ze zdjęcia na treści edytowalne. Zainstalowana aplikacja OCR radzi sobie jednak z tym przeciętnie (przykład poniżej). *"Pstrykaj, skanuj i gotowe! Rewolucyjna innovncją dostępną w aytniku Ultra ja wbudowanie w tylną ściankę 5 MP aparatu fomgrañanego z autofokusem. Lampa blyskowa LED umożliwi wykonanie wysokiej jakości zdjęć niezależnie od oświetlenia. Obrazy można zarówno przediowywać na aylniku i deszyć się nimi np., jako wygaaaaami obrazu albo przesłać je na komputer i doląayć do rodzinnego albumu. To jednak nie koniec nlœpodzland( - preinstalowana aplikacja rozpoznaje telst uwieaniony na zdjęciadn i konwertuje go do edylnwalnego tekstu. Czytnik umożliwia także skanowanie i rozpoznawanie kodów kreskowych i QR."* Jakość zdjęć wykonanych 5 Mpix aparatem w PocketBook Ultra jest sporym rozczarowaniem. Fotografie są mało szczegółowe i zamglone. Po pierwszych zdjęciach sprawdziłem czy przypadkiem nie zapomniałem zdjąć foli ochronnej z obiektywu, jednak żadnej tam nie było. Pojedyncze zdjęcie waży od 6 do 8 MB i jest zapisywane z rozszerzeniem png. Reasumując, pomysł wyposażenia czytnika e-booków w aparat uważam za chybiony. Przykładowe zdjęcia w linkach poniżej. zdjęcie 1, zdjęcie 2 Co innego, jeżeli chodzi o dwa przyciski, umieszczone z tyłu. To praktyczna alternatywa do „kartkowania” e-booka za pomocą „stukania” w ekran czy korzystania z klawiszy ulokowanych pod wyświetlaczem. Przydają się szczególnie wtedy, kiedy trzymamy urządzenie jedną dłonią. Na dolnej krawędzi znajdziemy włącznik, port mini-jack 3,5 mm oraz czytnik kart microSD i złącze microUSB (ukryte za zaślepką). Wejście na słuchawki umożliwia odsłuchanie audiobooków. Jest to jeden z bardziej pożądanych przeze mnie dodatków w e-czytnikach. Posiadanie e-booków i audiobooków w jednym miejscu stanowi pomysłowe rozwiązanie. Front prawie w całości zajmuje 6-calowy wyświetlacz. Pod nim umieszczone zostały cztery przyciski. Dwa środkowe służą do zmiany stron. Lewy – do powrotu do strony głównej, prawy – do „wywołania” menu. Ekran W PocketBooku o dumnej nazwie Ultra, nie mogło zabraknąć innego ekranu E Ink, jak jego najnowszej generacji czyli Carta. Oferuje ona o 50% lepszy kontrast niż E Ink Pearl, a ślady „atramentu” z poprzednich stron są o wiele mniej widoczne. Nie ma potrzeby tak częstego, jak w dotychczasowych e-czytnikach, całkowitego odświeżania stron. Przy tradycyjnych 6 calach i rozdzielczości 1024 x 758 pikseli, tekst jest wyraźny nawet przy ustawieniu najmniejszej dostępnej wielkości czcionki. Jest to drugi e-czytnik z takim wyświetlaczem (pierwszym był Kindle Paperwhite II). Powierzchnia dotykowa precyzyjnie reaguje na dotyk. Należy jednak użyć odrobinę większej siły nacisku, niż ma to miejsce w topowych smartfonach. Nie mogło też obyć się bez ledowego podświetlenia ekranu. Dzięki niemu można czytać e-booki prawie wszędzie i o każdej porze. Podświetlenie jest równomiernie rozprowadzone i wystarczy ustawić je na 50%, aby móc komfortowo śledzić tekst. Funkcjonalność Niemałym zaskoczeniem był dla mnie widok interfejsu. Po paru latach, został odświeżony. Choć nie uważam, by był to konieczny „zabieg”, gdyż poprzednia strona główna była przejrzysta i funkcjonalna. Producent przy projektowaniu nowego interfejsu wzorował się na sprawdzonych rozwiązaniach, stosowanych m.in. w smartfonach. Większą część ekranu zajmują okładki trzech ostatnio czytanych pozycji. Niżej znajdziemy horyzontalną listę ostatnio dodanych e-booków. Pod nimi umieszczono trzy ikony – Książki (skrót do naszej biblioteki), Sklep (prowadzi do internetowego sklepu Bookland) oraz Aparat. Reszta opcji została ukryta w dwóch rozwijalnych belkach u góry i na dole. Na górze znajdują się skróty do: Wi-Fi, ustawień i m.in. podświetlenia. Dolna belka skrywa dostęp do m.in.: czytnika RSS, przeglądarki internetowej, galerii zdjęć, odręcznego notatnika i gier. Strefy dotyku pozostały bez zmian i są nadal intuicyjne. Prawa i lewa krawędź ekranu służą do przejścia na kolejną stronę, dolne rogi kierują do poprzedniej, górny prawy tworzy zakładkę, a górnym lewym wychodzimy z czytanego e-booka. Natomiast po „stuknięciu” w środek ekranu pokazuje się menu, w którym możemy: wprowadzić zmiany czcionki, zmienić orientację czytanego tekstu, uruchomić funkcję TTS (czytania na głos z wykorzystaniem lektora), sporządzić notatkę, przejść do innego rozdziału, czy zmienić intensywność podświetlenia. Po kilkunastu minutach spędzonych z PocketBookiem Ultra nikt nie powinien mieć problemów, aby odnaleźć się w jego wszystkich funkcjach i ustawieniach. Za wydajność e-czytnika odpowiada jednordzeniowy procesor i 512 MB RAM. Słowa na stronie producenta „czytelnicy mogą dosłownie jak huragan przebiegać przez strony ulubionych książek” są oczywiście na wyrost, niemniej nie mogę niczego zarzucić prędkości zmiany stron w e-bookach. Co innego, jeżeli chodzi o pozostałe funkcje urządzenia. Czasami odnosiłem wrażenie, że realizacja niektórych poleceń zajmuje mu więcej czasu, niż powinna. Podsumowanie PocketBook to silny gracz na rynku czytników e-booków. W 2014 roku zdążył zaprezentować całkiem sporo nowych modeli w tym także wodoodporną – Aquę. PocketBook Ultra to chyba najbardziej rozbudowane urządzenie z ekranem E Ink, i to nie byle jakim, bo najnowszej generacji – Carta. Do tego oczywiście dochodzi warstwa dotykowa i podświetlenie. Gdyby tego było mało, e-czytnik został wyposażony również w 5 Mpix aparat fotograficzny. Niestety, wykonane nim zdjęcia nie prezentują się najlepiej. Trudno mi powiedzieć, czy taki dodatek ma sens w tego typu sprzęcie. Co innego wejście na słuchawki (niestety brak w zestawie), dzięki któremu można odsłuchiwać audiobooki. Wysoką notę należy przyznać za jakość wykonania, design oraz trzy możliwości zmiany stron. W Kindle Paperwhite II „kartkuje się” jedynie za pomocą dotykowego ekranu. W Ultra udostępniono też w tym celu przyciski pod ekranem oraz na tylnej obudowie. Ten fakt, moim zdaniem, zwiększa komfort lektury e-booków. Nowy interfejs jest równie funkcjonalny i przejrzysty, co dotychczasowy. Chyba w żadnym innym e-czytniku nie znajdziemy takiej ilości dodatków co w PocketBooku Ultra (port mini-jack 3,5 mm, aparat, rozpoznawanie tekstu, TTS, Wi-Fi, czytnik RSS, odręczny notatnik, kalkulator, gry). Jedyne co może odstraszać od kupna tego urządzenia to cena, wynosząca około 750 złotych. W tej kwocie można kupić już dwa mniej rozbudowane czytniki e-booków.
PocketBook Ultra – więcej niż czytnik e-booków
Nawet jeśli nie lubisz czapek i boisz się o swoją fryzurę, są momenty, gdy musisz o tych uprzedzeniach zapomnieć. Kiedy na dworze jest mróz, wiatr i nieprzyjemna wilgoć, wówczas zamarzysz o czymś, co otuli twoją zmarzniętą głowę. Alternatywą dla czapki będzie wówczas opaska. Doskonała zarówno na co dzień, jak i podczas uprawiania sportu. Nieważne, czy masz długie czy krótkie włosy, jesteś wyczynową sportsmenką, czy tylko czasami lubisz trochę pobiegać. Opaska w twojej sportowej garderobie to must have. Praktyczna, wygodna i stylowa sprawi, że nawet zmęczona po intensywnym treningu będziesz w niej świetnie wyglądać. Upiększy każdą fryzurę i wyeksponuje rysy twarzy. Podczas gdy latem możesz się zdecydować na cienką opaskę gumową, zimą najważniejsza powinna być dla ciebie ochrona przed chłodem i wiatrem. Dlatego wybierz cieplejszą, grubszą i lepiej zasłaniającą czoło i uszy. Miej ją przy sobie i wkładaj za każdym razem, gdy poczujesz zimno, a twojej sportowej stylizacji czegoś będzie brakować. Opaska wełniana Podczas aktywności sportowej w chłodniejsze dni warto nosić opaskę wełnianą, która może być różnej grubości i koloru. Zapewni ciepło niemal równie skutecznie jak czapka, a przy okazji nie przygniecie włosów. Z powodzeniem możesz ją zakładać także na co dzień i podczas spacerów. Jej modny fason, wydziergane sploty warkoczy oraz biżuteryjne zdobienia niektórych modeli doskonale wpasowują się w najmodniejszą stylistykę lansowaną przez czołowych projektantów. W wersji sportowej wełniane opaski podszyte są miękkim polarem, który nie drażni skóry, a przy okazji zapewnia doskonałą izolację termiczną. Delikatny i miękki materiał sprawi, że będziesz się w niej czuć komfortowo. Aby skutecznie ochronić głowę przed wiatrem, kup opaskę z membranę windstopper. Ma mikroporowatą strukturę, dzięki czemu zatrzymuje wiatr, pozwalając jednocześnie wydostać się na zewnątrz cząsteczkom pary wodnej. Modele warte polecenia to np. Viking (ok. 56 zł) albo dwustronna Headband BUFF (ok. 80 zł). Opaska polarowa Jeśli kochasz sport, spacery czy bieganie, najlepszą propozycją dla ciebie jest opaska z polaru, która dobrze chroni głowę przed zimnem podczas każdej aktywności outdoorowej i jednocześnie skutecznie przytrzymuje włosy. Jest lekka, miękka i miła w dotyku. Jej elastyczny materiał zawsze utrzymuje ją na właściwym miejscu. Najpraktyczniejsza będzie z systemem climawarm, który zatrzymuje ogrzane powietrze blisko ciała, odprowadzając wilgoć na zewnątrz. Ponieważ opaska polarowa szybko schnie, można ją prać po każdym wysiłku. Co ważne, nie traci wówczas ani walorów estetycznych, ani funkcjonalnych. Najlepiej na chłodne dni, a także pod kask narciarski sprawdzi się termoaktywna opaska membranowa, poszerzana na wysokości uszu i zapinana na rzep. Jej wewnętrzna warstwa wykonana jest z mikropolaru, środkową stanowi membrana, zapewniająca wodoodporność, a zewnętrzną cienka siateczka. Wybierz opaskę z jonami srebra, która ma właściwości antybakteryjne, np. marki Stanteks (ok. 18 zł) albo Hornhill (ok. 17 zł). Opaska frotté Tak zwana frota, dostępna w wielu kolorach i o różnej grubości, to doskonała propozycja dla amatorów sportowej aktywności, głównie fitnessu, biegania, koszykówki czy tenisa ziemnego. Dzięki dużej elastyczności i rozciągliwości doskonale podtrzymuje włosy i jednocześnie zapobiega spływaniu na twarz potu. Jest mniej ciepła od opasek polarowych czy wełnianych, dlatego polecana raczej podczas lepszej pogody albo w sportach uprawianych w pomieszczeniach. Oferują tę wersję wszystkie marki sportowe, przykłady to: opaska biegowa Nike Swoosh (cena ok. 24 zł), Prince (ok. 19 zł) lub Adidas (cena ok. 28 zł), także w komplecie z frotkami na ręce (od 36 zł). Aby opaski były wygodne, powinny być starannie dopasowane do wielkości głowy. Nie będą wówczas zsuwać się ani spadać podczas ćwiczeń. Odpowiednio dobrane nie tylko ogrzeją narażoną na utratę ciepła głowę, ale uchronią ją przed nieprzyjemnym wiatrem. Dobierz je tak, by pasowały fasonem i kolorem do reszty garderoby i w ciekawy sposób uzupełniały każdą sportową stylizację. Nie zapomnij też o zakupie ciepłej bielizny termicznej, która zapewni ci komfort i ciepło nawet w najbardziej nieprzyjemnych warunkach atmosferycznych. Co wybrać? Opaskę wełnianą, z frotté czy polaru? Jeśli zimą zależy ci nie tylko na cieple, ale i na pięknym wyglądzie, a przy tym masz trochę więcej pieniędzy do wydania, wówczas postaw na wełnę z membraną windstopper. Natomiast jeśli intensywnie uprawiasz sporty zimowe i obficie się przy tym pocisz, potrzebujesz kilku opasek na zmianę. Wówczas praktyczna i ekonomiczna będzie wersja z polaru. Natomiast tzw. froty sprawdzą się w halach sportowych i klubach fitness.
Opaska zimowa na głowę – wełniana, frotté czy polarowa?
Siódma generacja Kindle to propozycja prostego, solidnego i funkcjonalnego czytnika e-booków. Jedną z jego największych zalet jest rozsądna cena. Czy warto interesować się e-czytnikiem bez podświetlenia, możliwości odtwarzania audiobooków i bez aparatu fotograficznego? Moim zdaniem zdecydowanie. Zapraszam do zapoznania się z testem Kindle 7 Touch 2014. Architektura obudowy i jakość wykonania Gdy wyciągnąłem Kindle 7 z pudełka, wydawał mi się dość gruby. Choć, jak spojrzymy na jego wymiary (169 x 119 x 10,2 mm), okazuje się jedynie o dwa milimetry szerszy i o jeden milimetr grubszy niż Paperwhite 2. Praktycznie żadna różnica, niemniej wizualnie wydaje się większy. Masa siódmej generacji Kindle wynosi 191 g (waga PW2 to 206 g). Porównując Kindle 7 do PW2, okazuje się, że model bez podświetlenia ma szerszą ramkę pod wyświetlaczem, a węższą nad nim. To bardziej korzystne dla użytkownika rozplanowanie powierzchni urządzenia. Można go pewniej trzymać jedną ręką, nie zasłaniając sobie przy tym kciukiem ekranu. Obudowa PW2 została wykonana z miłego w dotyku, gumopodobnego materiału. W Kindle 7 mamy natomiast do czynienia z tworzywem sztucznym o chropowatej powierzchni z tyłu i gładkim z przodu. Czytnik e-booków prezentuje się minimalistycznie. Jedyną wykorzystaną krawędzią jest dolna, gdzie umieszczono włącznik, diodę LED oraz złącze micro USB. Front w głównej mierze zajmuje sześciocalowy ekran. W pudełku znajdziemy standardowe wyposażenie tego typu sprzętu, czyli kabel USB oraz dokumentację. Ekran Kindle Voyage został wyposażony w wyświetlacz o rozdzielczości 1440 x 1080 piksela. W e-czytnikach z trochę wyższej półki standardem jest 1024 x 768 pikseli. A jak sprawa ma się w niskobudżetowym Kindle 7? Producent zdecydował się na sprawdzone rozwiązanie. Tekst jest wyświetlany na sześciocalowym ekranie E Ink Pearl o rozdzielczości 800 x 600 pikseli. Uważam, że to wystarczająca wartość, aby móc mówić o komfortowym czytaniu. Na poniższych zdjęciach sami możecie ocenić jakość tekstu prezentowaną przez wyświetlacz. box:imageShowcase box:imageShowcase Funkcjonalność Obsługa Kindle 7 jest banalnie prosta zarówno dla osób, które miały już okazję korzystać z produktów tej marki, jak i dla tych, dla których będzie to pierwszy e-czytnik. Na samej górze głównego ekranu wyświetla się informacja o tym, kto jest właścicielem urządzenia, ponadto status łączności sieci Wi-Fi, stan naładowania akumulatora oraz godzina. Na niższej belce mamy sześć ikon. Pierwsza z nich prowadzi do ekranu głównego, druga pełni funkcję przycisku „Cofnij”, trzecia to link do sklepu z e-bookami, czwarta to wyszukiwarka, piąta prowadzi do anglojęzycznego serwisu poświęconego literaturze i rekomendacji książek – Goodreads. Ostatnia ikona to skrót do najważniejszych funkcji urządzenia. Producent dokonał podziału e-booków na te, które mamy zapisane w pamięci urządzenia, oraz te, które znajdują się na naszym koncie w chmurze. Dostęp do tych dwóch magazynów znajduje się poniżej wspomnianej belki. Z tego samego poziomu możemy również segregować pliki ze względu na ich rodzaj (e-booki, periodyki, dokumenty, kolekcje) oraz sortować m.in. po nazwisku autora czy po tytule. Tam też umieszczono informację o liczbie przechowywanych plików (czy to na urządzeniu, czy w chmurze). Pozostały wygląd strony głównej zależy od tego, czy wybierzemy układ listy, czy okładek e-booków. Mnie bardziej przypadło do gustu pierwsze rozwiązanie. Jest bardziej przejrzyste. Praktyczną rzeczą jest możliwość tworzenia własnych kolekcji. Pozwala to na dowolne posegregowanie e-booków, na przykład utworzenie kolekcji powieści do przeczytania w 2015 roku lub e-booków związanych z naszą pracą zawodową. Czytanie e-booka na Kindlu 7 jest przyjemnością. Po pierwsze, otwarcie e-booka oraz jego stronicowanie odbywa się płynnie i szybko. Przez całą lekturę powieści nie spotkałem się z sytuacją, by e-czytnik się „zamyślił” choć na moment. Po drugie, nawigacja po e-booku jest prosta. Wyświetlacz został podzielony na kilka stref dotykowych. Dość szybko się orientujemy, że dotknięcia środka i prawej części ekranu prowadzi nas do następnej strony, a lewa część do poprzedniej. W każdym momencie czytania możemy stworzyć zakładkę (górny prawy róg) oraz wywołać menu (górna część ekranu). Podczas lektury możemy przejść do dowolnej strony, rozdziału (Go To) lub skorzystać z Page Flip i w szybki sposób „przekartkować” e-booka. Gdy natrafimy na obce nam wyrażenie, w łatwy sposób można sprawdzić jego definicję w Wikipedii lub zainstalowanym słowniku. Wystarczy przytrzymać na nim palec. W podobny sposób możemy zaznaczać większe fragmenty i dzielić się nimi na portalach społecznościowych (Facebook, Twitter). Oczywiście w dowolnym momencie możemy zmienić ustawienia tekstu (rozmiar i krój czcionki, odstępy między wierszami, wielkość marginesów, orientację poziom/pion). Na końcu wspomnę jeszcze o mniej praktycznej funkcjonalności, jaką jest „Time To Read”. Podczas lektury, w dolnym lewym rogu mamy informację o czasie, w jakim prawdopodobnie skończymy czytać danego e-booka. Trudno mi powiedzieć, czy dane te są dokładne, gdyż nie czytam z zegarkiem w ręku i zdarza mi się zamyślić czasami nad jakimś fragmentem. Podsumowanie Przez tydzień użytkowania Kindle 7 udało mi się przeczytać jednego e-booka. Moje odczucia związane z tym sprzętem są jak najbardziej pozytywne. Został solidnie wykonany i zoptymalizowany. Płynnie i szybko zmienia strony w czytanym e-booku, co było dla mnie dość istotną kwestią. Producent zdecydował się zastosować mniej okazały wyświetlacz niż w Kindle Voyage oraz PW2. Niemniej E Ink Pearl o rozdzielczości 800 x 600 pikseli to naprawdę przyzwoity ekran, który powinien spełnić oczekiwania zdecydowanej większości moli książkowych. Na pochwałę zasługuje też zainstalowane oprogramowanie, które jest intuicyjne i zawiera wiele ciekawych dla czytelnika udogodnień. To, co może definitywnie przekonać do wyboru tego urządzenia, to jego rozsądna cena. Na Allegro można kupić Kindle 7 już za około 300 złotych. Taka kwota rekompensuje brak podświetlanego wyświetlacza. Specjalne lampki do czytników e-booków można przecież dostać już za parę złotych. Więcej o czytnikach Amazon Kindle dowiesz się z tej strony.
Test Kindle 7 Touch 2014 – tani i porządny czytnik e-booków
Zmiana rozmiaru opon wcale nie musi wiązać się z zakupem nowych felg. Jeśli chcemy odmienić wygląd naszego samochodu, mamy kilka możliwości zmiany rozmiaru opony w obrębie jednej felgi. Sprawdźmy, jak dobrać nowe opony do konkretnego rozmiaru felgi. bbox:experiment Z tego artykułu dowiesz się: * Oznaczenia na feldze * Montaż opony w innym rozmiarze * Konsekwencje zmiany rozmiaru [/bbox] Oznaczenia na feldze Aby móc wybrać odpowiednie opony, musimy znać dokładne parametry felg, w jakie wyposażony jest nasz samochód. Oznaczenia bez trudu znajdziemy na wewnętrznej stronie felgi, a po ich rozszyfrowaniu będziemy mogli dokładnie określić, jakie opony można na niej zamontować.Przykładowe oznaczenie rozmiaru felgi: 5Jx14H2 ET39 – rozszyfrowujemy w następujący sposób: Cyfra 5 oznacza szerokość felgi wyrażoną w calach. Litera J to oznaczenie profilu kołnierza felgi (J ma zastosowanie w samochodach osobowych, a JJ dotyczy samochodów terenowych 4x4). Liczba 14 oznacza średnicę felgi w calach. H2 – oznaczenie profilu przekroju felgi. ET39 – odsadzenie felgi, czyli odległość powierzchni montażowej felgi od jej osi symetrii. Montaż opony w innym rozmiarze Jeśli zmieniamy rozmiar opony bez wymiany felgi, najlepiej skorzystać z poniższego zestawienia. Dla każdej szerokości opony podany jest zakres rozmiarów felg, na których możemy ją zamontować oraz zalecany rozmiar. * 155 – (4,0–5,0) – 4,5 * 165 – (4,0–5,5) – 5,0 * 175 – (4,5–6,0) – 5,0 * 185 – (5,0–6,5) – 5,5 * 195 – (5,5–7,0) – 6,0 * 205 – (5,5–7,5) – 6,5 * 215 – (6,0–8,0) – 7,0 * 225 – (6,0–8,5) – 7,5 * 235 – (7,0–9,0) – 8,0 * 245 – (8,5–10,0) – 9,0 * 255 – (8,5–10,0) – 9,0 Warto również skorzystać z kalkulatora zamienników, który porównuje średnicę zewnętrzną opony oryginalnej oraz wybranego zamiennika. Jest to bardzo ważny parametr, ponieważ nie zaleca się zwiększania średnicy koła powyżej 2% w stosunku do rozmiaru fabrycznego. Poniżej przedstawiam przykładowy dobór zamienników do opony w rozmiarze 175/65 R14 oraz różnicę procentową średnicy zewnętrznej w stosunku do oryginału.185/60 R14 (-0,9%)175/65 R14 – oryginał195/60 R14 (1,1%) Konsekwencje zmiany rozmiaru Zmiana rozmiaru oryginalnych opon niesie ze sobą pewne konsekwencje. Szersze opony to większe opory toczenia, a co za tym idzie większe spalanie. Kolejną kwestią jest zmiana średnicy koła. Wybierając szerszą oponę, musimy tak dobrać jej profil, aby średnica zewnętrzna opony była jak najbardziej zbliżona do oryginału. Wartość określająca profil opony jest ściśle powiązana z jej szerokością, np. w oponie 175/65 R14 wysokość przekroju opony to 65% ze 175. Natomiast w oponie 195/65 R14 mimo identycznego profilu wysokość przekroju wynosi 65% ze 195. Jak łatwo zauważyć, konkretny profil opony nie jest wartością stałą i zależy od jej szerokości. Dysponując rozmiarem felgi, bez trudu dobierzemy odpowiednią oponę. Wybór jest duży, ponieważ na jednej feldze istnieje możliwość zamontowania opon o różnej szerokości. Wybierając konkretny rozmiar, zwróćmy uwagę na to, czy w przypadku naszego samochodu nie będzie to miało negatywnego wpływu na komfort jazdy i bezpieczeństwo. Zobacz też: Jak uzyskać efekt mokrej opony
Jedna felga - różne opony. Jak dobrać opony do rozmiaru felgi?
Słońce świeci coraz mocniej i zapewne większość osób to lubi, ale podróż samochodem w taki dzień nie zawsze jest czymś przyjemnym. Promienie słoneczne nagrzewają auto oraz oślepiają podróżujących. Dlatego warto zainwestować w rolety lub żaluzje do swojego pojazdu. Rolety i żaluzje przeciwsłoneczne to niedrogie gadżety, które mają wiele funkcji. Między innym zabezpieczają osoby przebywające w samochodzie przed nadmiernym promieniowaniem słonecznym. Dodatkowo redukują nagrzewanie się wnętrza auta oraz zmniejszają czas pracy klimatyzacji. Wiele wariantów Na rynku można spotkać różne warianty rolet i żaluzji. Jednym z nich są rolety zwijane przeznaczone na szyby boczne. Tego rodzaju żaluzje sprawdzają się bardzo dobrze, gdy z tyłu podróżują pasażerowie, a zwłaszcza dzieci. Chronią przed szkodliwymi promieniami słonecznymi oraz rażącym blaskiem słońca. Większość takich rolet wykonana jest z siatki PCV o drobnych oczkach w kolorze czarnym. W zależności od wielkości szyby można wybierać różne rozmiary rolet – szerokość waha się od 45 do 55 cm, zatem nadaje się do samochodów każdego typu. Większość żaluzji zwija się automatycznie po naciśnięciu przycisku. Niektóre modele mają dodatkową funkcję blokady długości. Na haczyki Montaż takiej roletki jest bardzo prosty. Odbywa się albo za pomocą haczyków, które wciska się za rant szyby i wtedy dół roletymontowany jest na przyssawkę, albo tylko za pomocą silikonowych przyssawek. Zarówno haczyki, jak i przyssawki zazwyczaj dołączone są do zestawu. Rozstaw haczyków i przyssawek można regulować, co znacznie ułatwia montaż żaluzji. Przymocowanie żaluzji u dołu specjalną przyssawką powoduje, że nie wisi ona pionowo w dół i nie przeszkadza w podróży. Na rzep Istnieje jeszcze jeden sposób montażu rolety – przy użyciu rzepa na taśmie dwustronnej, który można przykleić do podszybia. I pamiętajmy, że umieszczenie takiej żaluzji uniemożliwia otwieranie szyby w aucie. Wybierając rolety do swojego auta, zwróćmy uwagę, czy w zestawie jest jedna sztuka czy dwie. Niektóre samochody są wyposażone seryjnie przez producentów w rolety chowane w boczkach drzwi. Rozwiązanie to jest atrakcyjne przede wszystkim ze względów estetycznych. Nie mamy na stałe zamontowanego uchwytu rolety na szybie, a po schowaniu roleta jest praktycznie niewidoczna. Takie wyposażenie znajdziemy zazwyczaj w autach klasy wyżej lub klasy premium. Można również kupić rolety zwijane przeznaczone na tylną szybę pojazdu. Ich szerokość waha się od 90 do 120 cm. Dobrze sprawdzają się podczas przewożenia niemowląt, które podróżują w fotelikach tyłem do kierunku jazdy. Ale chronią również samochód przed nadmiernym przegrzaniem, absorbując promienie słoneczne. Tego typu rolety montuje się za pomocą zaczepów, taśmy dwustronnej lub wkrętów mocujących do tapicerki. Przegląd rynku Producenci oferują rolety czarne lub z kolorowymi nadrukami. Te pierwsze są uniwersalne i spodobają się pewnie każdemu. Jednak gdy pasażerem na tylnej kanapie jest dziecko, warto kupić roletę z kolorowym nadrukiem przedstawiającym scenę lub bohatera z ulubionej bajki. Takie żaluzje spodobają się maluchowi i umilą mu chwile spędzone w aucie podczas podróży, ponadto zapewnią doskonałą ochronę przed promieniami słonecznymi, a jednocześnie będą elementem dekoracyjnym samochodu. Wykonane są zazwyczaj z delikatnej tkaniny, która nie zasłania dziecku widoczności. Obrazek znajduje się przeważnie tylko po jednej stronie roletki, a druga strona jest biała. Co daje roleta samochodowa? Zwiększa komfort podróży w upalne dni, obniża temperaturę wewnątrz samochodu, zmniejsza nasłonecznienie wnętrza pojazdu. Dzięki rolecie wewnętrzne elementy mniej się nagrzewają, dzięki czemu w samochodzie panuje niższa temperatura, a w związku z tym krócej musi pracować klimatyzacja.
Rodzaje rolet i żaluzji przeciwsłonecznych – przegląd
Zegarek od lat był świetnym pomysłem na prezent komunijny. Zegarek kwarcowy, nakręcany bądź automatyczny to pamiątka na wiele lat, ale prawdę mówiąc, niewiele młodych osób ją docenia i odpowiednio szanuje. O wiele lepszym i bardziej nowoczesnym rozwiązaniem jest smartwatch – obiekt pożądania wielu dzieciaków. Apple Watch 3 Pamięć: 8 GB wbudowanej pamięci na dane Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, GPS i GLONASS Funkcje i dodatki: Czujnik tętna, wysokości, dystansu, powiadomienia o wiadomościach i połączeniach System operacyjny: watchOS box:offerCarousel Pierwszą propozycją jest model Apple Watch 3. To jeden z topowych smartwatchy na rynku, który będzie idealnym kompanem dla smartfona z serii Apple iPhone. To również świetna propozycja dla tych, którzy żyją aktywnie i uprawiają sporty takie jak bieganie, jazda na rowerze etc. Klasyczna konstrukcja jest elegancka i ponadczasowa, dzięki czemu nawet po latach będzie prezentowała się świetnie. Cena – około 1600 złotych w dniu publikacji artykułu. Samsung Gear S3 Procesor: 2-rdzeniowy procesor Exynos 7270 (2 x 1.0 GHz) Pamięć: 4 GB pamięci na dane oraz 768 MB RAM Ekran: 1.3", 360 x 360 pikseli Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, NFC, GPS i GLONASS Dodatki i funkcje: czujnik tętna, akcelerometr, czujnik światła, barometr, żyroskop System operacyjny: Samsung Tizen OS box:offerCarousel Kolejna propozycja z najwyższej półki to Samsung Gear S3. To również smartwatch dla bardzo wymagających użytkowników, którzy oczekują zarówno wydajności, zaawansowanych funkcji, jak i solidności oraz eleganckiej stylistyki. Takie właśnie cechy posiada opisywany model, który jest topową propozycją koreańskiego producenta w tym segmencie. Ciekawostką jest między innymi moduł NFC, pozwalający między innymi na płatności zbliżeniowe, jak również ekran z funkcją Always On, dzięki czemu czas jest zawsze widoczny. Cena tego modelu w dniu publikacji tekstu – około 1450 złotych. Samsung Gear Sport Procesor: 2-rdzeniowy procesor Exynos 3250 (2 x 1.0 GHz) Pamięć: 4 GB pamięci na dane oraz 768 MB RAM Ekran: 1.3" sAMOLED, 360 x 360 pikseli Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, NFC, GPS Dodatki i funkcje: czujnik tętna, akcelerometr, czujnik światła, barometr, żyroskop, odporność wojskowa System operacyjny: Samsung Tizen OS box:offerCarousel Kolejna propozycja również pochodzi z obozu Samsunga, ale jest skierowana głównie do osób aktywnych i czynnie uprawiających sport. Model Gear Sport cechuje się obudową o dynamicznej stylistyce, paskami z tworzywa w kilku wersjach kolorystycznych oraz zwiększoną odpornością, zgodną z normą wojskową MIL-STD-810G. Oprócz tego urządzenie jest wodoodporne do 5 atmosfer i posiada komplet modułów niezbędnych zarówno podczas ćwiczeń, jak i w codziennych obowiązkach. Cena – około 1200 złotych w dniu publikacji tekstu. Samsung Gear Fit 2 Pro Procesor: 2-rdzeniowy procesor Exynos 3250 (2 x 1.0 GHz) Pamięć: 4 GB pamięci na dane Ekran: 1.5" sAMOLED, 432 x 216 pikseli Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, GPS Dodatki i funkcje: czujnik tętna, akcelerometr, czujnik światła, barometr, żyroskop, odporność 5 ATM System operacyjny: Samsung Tizen OS box:offerCarousel Ostatnia propozycja Samsunga – model Gear Fit 2 Pro. W tym przypadku również mamy do czynienia ze smartfonem dla sportowców, choć jego konstrukcja jest nieco inna od poprzednika. Różnicą jest przede wszystkim podłużny ekran o przekątnej 1,5 cala zamiast tradycyjnego, okrągłego. To sprawia, że urządzenie jest lżejsze i wygodniejsze, szczególnie podczas uprawiania sportu, np. biegania, jazdy na rowerze itp. Oczywiście nie zapomniano o odporności na wodę, kurz i uderzenia. Cena tego modelu – około 900 złotych w dniu publikacji artykułu. Xiaomi Amazfit 2 Procesor: 2-rdzeniowy procesor (2 x 1.2 GHz) Pamięć: 4 GB pamięci na dane Ekran: 1.34", 320 x 300 pikseli Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, GPS + GLONASS Dodatki i funkcje: czujnik tętna, akcelerometr, czujnik światła, barometr, żyroskop, odporność 5 ATM System operacyjny: Xiaomi Watch 2.0 box:offerCarousel Kolejny zaawansowany smartwatch o klasycznej konstrukcji – Xiaomi Amazfit 2. W cenie około 850 złotych otrzymujemy wielofunkcyjne urządzenie dla bardzo wymagających użytkowników. Wystarczy wspomnieć o dużym ekranie ze szkłem 2,5D, mocnym procesorze, komplecie modułów nawigacyjnych oraz zestawie czujników z pulsometrem włącznie. Do tego elegancka obudowa z odpornością 5 atmosfer. Xiaomi Amazfit Pace Procesor: 2-rdzeniowy procesor (2 x 1.2 GHz) Pamięć: 4 GB pamięci na dane i 512 MB RAM Ekran: 1.34", 320 x 300 pikseli Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, GPS Dodatki i funkcje: czujnik tętna, akcelerometr, czujnik światła, barometr, żyroskop, odporność IP67 System operacyjny: Xiaomi Watch 2.0 box:offerCarousel Następna propozycja marki Xiaomi to Amazfit Pace w cenie około 500 złotych. To konstrukcja o typowo sportowej charakterystyce z okrągłą, minimalistyczną kopertą oraz paskiem z tworzywa sztucznego o czarno-pomarańczowym wykończeniu. Wodoodporność zgodna z certyfikatem IP67 sprawia, że z urządzenia możemy korzystać nawet podczas złej pogody, zaś komplet czujników i modułów pomogą zarówno w codziennych obowiązkach, jak również podczas uprawiania sportu czy w czasie zwykłych spacerów. Overmax Touch 5.0 Ekran: 1.30", 240 x 240 pikseli Łączność: Wi-Fi, Bluetooth, GPS Dodatki i funkcje: czujnik tętna, akcelerometr, czujnik światła, barometr, żyroskop, odporność IP66 box:offerCarousel Na zakończenie niedroga propozycja w cenie około 350 złotych. W tej kwocie dostaniemy model Overmax Touch 5.0, który mimo prostej konstrukcji powinien spełnić wymagania wielu użytkowników. Mamy łączność Bluetooth, wiele tarcz zegarka do wyboru, wbudowany GPS i pulsometr, krokomierz oraz odporność na wodę zgodną z certyfikatem IP66.
Smartwatch na prezent komunijny – przegląd propozycji – komunia 2018
Zadbane paznokcie to atrybut każdej kobiety. Jednak aby były wypielęgnowane, wcale nie trzeba udawać się co tydzień do kosmetyczki. Wystarczy nadać im odpowiedni kształt, a następnie wykonać manicure. Tylko jaki kształt wybrać? Podpowiadamy, jak dopasować ten właściwy fason dla siebie. Na jaki kształt paznokci się zdecydować? Zapewne każda kobieta niejednokrotnie zastanawiała się nad wyborem odpowiedniego kształtu dla swoich paznokci. Dlaczego jest to takie trudne? Wiele pań nie chce skracać swoich paznokci, najczęściej z obaw przed wyjątkowo wolnym wzrostem. Poza tym tak po prostu jest, że nie każdy kształt paznokci pasuje do dłoni oraz do całokształtu osoby. Zanim jednak zaczniemy zastanawiać się nad tym, który wybrać, warto poznać wszystkie rozwiązania. Kształty paznokci – rodzaje Wyróżnia się cztery podstawowe kształty paznokci. Okrągłe, kwadratowe, owalne lub też spiczaste, nazywane migdałem. Każdy z nich wygląda zupełnie inaczej i dlatego warto dowiedzieć się czegoś więcej na temat poszczególnego rodzaju, zanim zdecydujemy się na jego wybór. Paznokcie kwadratowe – posiadaczki krótkiej i szerokiej płytki powinny zdecydować się na kwadratową alternatywę. Pamiętajmy jednak, że już dawno wyszły z mody te typowo kwadratowe paznokcie. Obecnie paznokcie o tej nazwie powinny zostać na końcach lekko zaokrąglone, aby nie stworzyć sztucznego efektu, a wprost przeciwnie – naturalny kształt. Paznokcie spiczaste – sprawdzą się idealnie w przypadku długiej i wąskiej płytki paznokcia. Zwłaszcza w ostatnim czasie zyskały większą popularność. Nic w tym dziwnego, gdyż na długiej płytce można stworzyć wspaniałe wzory, a ponadto ten kształt jednocześnie wysmukla dłoń. Dlatego panie o krótkich i pulchnych palcach nie powinny szukać innych rozwiązań. Paznokcie owalne – ten rodzaj w przeciwieństwie do wyżej wymienionych sprawdzi się idealnie w przypadku każdego rodzaju paznokcia. Co więcej, dużą ich zaletą jest to, że pasują do każdej długości. Mogą być krótkie lub też dłuższe, a w każdym wariancie prezentują się równie dobrze. Ponadto owalny kształt jest najbardziej zbliżony do naturalnego. Paznokcie okrągłe – okrągły kształt również daje naturalny efekt, dlatego kobiety często się na niego decydują. W przeciwieństwie do kształtu owalnego ten sprawdzi się lepiej na krótkich paznokciach. Dodatkową zaletą jest praktyczność i niezwykła wygoda. Kształt to nie wszystko Kiedy uda nam się wybrać odpowiedni kształt, warto mieć na uwadze, że jest to dopiero połowa sukcesu. Właściwa pielęgnacja to podstawa. Jeśli dobierzemy kształt i zadbamy o skórki oraz płytkę paznokcia, to właśnie wtedy uzyskamy najlepszy efekt. Pamiętajmy, że sam kształt bez zadbanych paznokci nie będzie się prezentował tak, jak powinien. Dlatego zawsze warto mieć pod ręką niezawodne akcesoria, w tym pilniczek, cążki, odżywkę i lakier do paznokci. Od wielu lat niezmiennie decydujesz się na ten sam kształt paznokci i choć prezentują się ładnie, to jednak jesteś już nim znudzona? Jeśli tak właśnie jest, warto szybko to zmienić. Odpowiednio dobrany kształt pomoże skorygować mankamenty dłoni, a poza tym wpłynie pozytywnie na ich wygląd. Pamiętajmy, że piękne dłonie i zadbane paznokcie to wizytówka każdej kobiety.
Kształty paznokci – jak dopasować odpowiedni dla siebie?
Smog to nie jest wymysł ekologów, ale zjawisko, które naprawdę szkodzi zdrowiu. Jeśli więc mieszkasz w dużym mieście, zastanów się, czy przed sezonem zimowym nie zaopatrzyć się w maskę antysmogową. Zimą, gdy sprzyjają temu warunki pogodowe, skala zanieczyszczenia powietrza w dużych miastach przekracza normy. Dzieję się tak, ponieważ w nieruchomym powietrzu zawieszone są coraz większe ilości takich szkodliwych substancji, jak związki siarki, dioksyny czy benzo(a)piren. Na szczęście coraz więcej miast wprowadza programy walki z tym zjawiskiem. Ale zanim uda się poprawić sytuację, warto pomyśleć o zabezpieczeniu dróg oddechowych przed szkodliwym pyłem. Co daje maska? Maski antysmogowe z wyższej półki zatrzymują nie tylko zwykłe zanieczyszczenia, ale przede wszystkim te najbardziej szkodliwe, z którymi zwykłe osłony często nie dają sobie rady. W dobrej jakości maskach liczą się rodzaj filtra, zawory oraz dopasowanie. Przyjrzyjmy się po kolei tym elementom. box:offerCarousel Filtr Filtr powinien zatrzymywać cząstki różnej wielkości, zapewniając bezpieczne oddychanie. Dlatego warto poszukać maseczek z oznaczeniem N99. Świadczy to o tym, że materiał zatrzymuje 99 proc. pyłu. Można się spotkać z innymi oznaczeniami, dlatego warto wiedzieć, czego szukać. F1 oznacza filtr węglowy. Chroni on przed pyłami, alergenami, a nawet bakteriami czy wirusami. Sprawdzi się w czasie dojazdów do pracy. Bardzo dobrej jakości są maski z filtrami typu F2. Mają one podobną skuteczność jak filtry węglowe, ale są bardziej przepuszczalne dla powietrza, dlatego sprawozdają się np. w sporcie. F3 to filtry będące połączeniem węglowego i HEPA. To najwyższa półka flirtów. Zawory Zawory regulują ruch powietrza. W dobrych maskach są na tyle przepuszczalne, żeby w czasie wdechu nie trzeba było intensywnie „zasysać” powietrza. Zawory dobrej jakości odprowadzają wilgoć na bieżąco, nie dopuszczając do zawilgocenia skóry i filtra. Dopasowanie Maseczka musi szczelnie trzymać się twarzy. Filtr powinien dokładnie przylegać do skóry, a materiał z wierzchu musi zapewnić w czasie odwracania głowy czy patrzenia w różnych kierunkach, że maseczka nie będzie się przesuwała czy spadała. Materiał wierzchni Dobrej jakości materiał jest odporny na pranie i warunki atmosferyczne. Otwory w nim nie są za duże. Dodatkowo posiada płytkę umożliwiającą dopasowanie do nosa. Kiedy używać maseczki? Kiedy alarmy smogowe informują o przekroczeniu dopuszczalnego stężenia pyłu. W sezonie pylenia, jeśli jesteś alergikiem. W czasie infekcji. Jeżeli pokasłujesz i „chrychasz”, powietrze może podrażniać gardło, dlatego warto przez kilka dni nosić maskę. Ponadto maska zapobiegnie rozprzestrzenianiu się bakterii i wirusów. W czasie remontów, kiedy mieszkanie jest zapylone, a w powietrzu unoszą się rozmaite drobiny. Maska a sport box:offerCarousel Temat maseczek używanych w czasie biegania czy jazdy na rowerze jest szeroko dyskutowany, bo trudno znaleźć maskę, która zapewni swobodne oddychanie w czasie uprawiania sportu. W tym przypadku liczy się szerokość zaworów, które muszą zapewnić swobodny przepływ powietrza, nawet jeśli jest on szybki i głęboki. Drugi ważny aspekt to trzymanie – w czasie jazdy rowerem specyficzna pozycja głowy sprawia, że bez szerokiego, wyprofilowanego paska z tyłu maseczka nie utrzyma się na miejscu, podobnie jak w czasie wstrząsów spowodowanych bieganiem. Dlatego w przypadku uprawiania sportu warto wydać więcej pieniędzy na maseczkę na rower z górnej półki. Uwaga: zwykłe maseczki higieniczne nie sprawdzają się jako filtry smogu. Ich głównym zadaniem jest niedopuszczenie do rozsiewania infekcji. Jeżeli chorujesz, zapobiegną zarażeniu innych osób, np. w środkach komunikacji miejskiej czy pracy. Jako maski antysmogowe nie sprawdzają się także zwykłe buffy czy chustki. Zachęcamy do postawienia na maseczkę z wyższej półki. Dzięki niej twoje płuca nie będą narażone na znaczne ilości zanieczyszczeń w okresie zimowym. Pamiętajmy też, że maski mają rozmiary i należy je dopasować do wielkości twarzy.
Maski antysmogowe z wyższej półki
Idealną grą, która stymuluje dziecięcy mózg jest domino. Prosta, jasna i cudowna gra z dzieciństwa dorosłych obecnie osób, która nie tylko jest kreatywna, ale pozwala też miło spędzić czas. Edukacyjna wartość domino W dominomożna grać bez względu na wiek, często jest to ulubiona rozrywka całej rodziny. Już dwulatek zrozumie zasady gry w domino, ponieważ są bardzo jasne i mało skomplikowane. Nie da się również ukryć, że oprócz znakomitej rozrywki jest to także wspaniała forma edukacyjna dla dzieci – uczy podstaw strategicznego myślenia, ćwiczy umiejętności arytmetyczne oraz kształtuje dziecięce zmysły odpowiedzialne za życie społeczne i towarzyskie. Ważna jest również ich funkcja rozwijająca kreatywność oraz możliwość zabawy na różne sposoby. O co chodzi w grze w domino? Jak już wspomniano powyżej, gra w domino ma jasne i proste zasady. Chodzi o to, żeby dopasować do siebie dwa jednakowe motywy na dwóch elementach. Przy podstawowych zasadach tej gry dzieci trenują spostrzegawczość oraz ćwiczą swoją pamięć. Wystarczy kilka minut, żeby nauczyć się grać w domino, dzięki czemu można spędzić wiele godzin na wspaniałej zabawie. Te standardowe zasady to również świetna baza do wprowadzania bardziej skomplikowanych rodzajów gry w domino, których jest bardzo wiele. Zwykły komplet kostek domina posiada 28 elementów i to właśnie dzięki temu gra jest prosta i można ją zabrać ze sobą praktycznie wszędzie. Cierpliwość, strategia, kreatywne myślenie, umiejętność podejmowania decyzji – to rzeczy, których może nauczyć gra w domino. Biorąc pod uwagę różne rodzaje domina, możemy wytrenować także wiele innych umiejętności. Tradycyjne domino kropkowe nauczy dzieci liczyć, domino obrazkowe nauczy nazywania rzeczy na obrazkach, a domino z literkami ich rozpoznawania. Bardzo ważne jest również współzawodnictwo, którego dzieci doświadczają podczas gry oraz umiejętność wygrywania oraz przegrywania. Nuda precz! W domino można grać wszędzie i zawsze – długie, nudne jesienne wieczory, podróż, wakacje nad morzem lub nad jeziorem, w trakcie przerwy w szkole i podczas spotkań towarzyskich. Jeśli podstawowe zasady się znudzą, zawsze można wprowadzić nowe trudności, dzięki czemu kolejna rozgrywka nabierze barw i stanie się bardziej emocjonująca. Nawet niewielka modyfikacja może doprowadzić do uniknięcia nudy. Wszystko zależy od liczby graczy i stopnia ich zaawansowania w grę w domino. Rodzajów domina jest bardzo dużo. Począwszy od ładnych, obrazkowych, idealnych do nauki gry w domino dla najmłodszych, na standardowych niewielkich kamieniach z kropkami kończąc. Dla małych dzieci najbardziej atrakcyjne będą te obrazkowe – obrazki uatrakcyjnią grę i sprawią frajdę dzieciom. Obrazkowe domino można dopasować do dziecka i jego upodobań. Istnieją domino z postaciami z bajek (np. z Krainy Lodu, czy świnki Peppy), ze zwierzątkami, albo różnymi rzeczami. Najpopularniejsze firmy, które produkują domino dla dzieci to Trefl, Clementoni, Granna, jednak warte polecenia dla najmłodszych są również inne rodzaje domino, na przykład kartonowe domino od CzuCzu. Domino to gra uniwersalna. Domino z tradycyjnych kamieni to nie tylko gra logiczna, ale również zręcznościowa. Można bowiem układać z elementów domina długie węże i świetnie bawić się podczas ich rozwalania. Tworzy się z nich wielkie konstrukcje, dzięki układaniu których trenuje się zręczność oraz zwinność, a także ostrożność. To również świetna zabawa dla całej rodziny, ćwicząca między innymi kreatywność. Domino to gra, którą warto mieć w domu. Praktycznie każde dziecko lubi w nią grać, nawet jeśli najpierw rozrzuca klocki po całym mieszkaniu i denerwuje się, że nie może wygrać. Z czasem każdy pokocha tę prostą, a jakże stymulującą grę. Właśnie za jej prostotę i przyjemność grania.
Domino – kreatywna zabawka. Zalety i przegląd
Smartfony to potężne urządzenia, ale ich piętą achillesową są akumulatory. Na szczęście coraz więcej producentów telefonów z systemem Android decyduje się na technologię szybkiego ładowania. By z niej skorzystać, trzeba mieć jednak odpowiednią ładowarkę. Podpowiadamy, jak wybrać takie akcesorium. Praktycznie wszystkie ładowarki do smartfonów wyglądają niemal identycznie, ale diabeł tkwi w szczegółach. Przed zakupem akcesorium warto sprawdzić, czy będzie kompatybilne z posiadanym urządzeniem mobilnym. Warto też zorientować się, czy smartfon wspiera technologię szybkiego ładowania – a jeśli tak, to dokupić akcesorium pozwalające to wykorzystać. Jak wybrać ładowarkę do smartfona? Przed zakupem w pierwszej kolejności trzeba zwrócić uwagę na to, jaki port znalazł się w smartfonie. Przez lata lwia większość producentów korzystała z portów i wtyczek microUSB. Z takimi telefonami będzie zgodnie praktycznie każda ładowarka do smartfona, która ma kabel z taką końcówką lub port USB-A. W tym drugim przypadku do ładowania potrzebny będzie też przewód. Od kilku lat coraz częściej spotyka się telefonach gniazda USB-C. Ich zaletą jest symetryczność złącza. Smartfony z portem USB-C można ładować ze zwykłych ładowarek. Jeśli ładowarka ma wbudowany kabel z wtyczką microUSB, trzeba będzie wyposażyć się w adapter na USB-C. Najczęściej ładowarki mają jednak port USB-A, do którego można podpiąć kabel z końcówkami USB-A i USB-C. W sprzedaży są też ładowarki ze zintegrowanym przewodem z końcówką USB-C. Mając smartfon z portem USB-C, można zaopatrzyć się w ładowarkę ścienną bez zintegrowanej końcówki, za to z portem USB-C. Pozwoli to na ładowanie telefonu kablem, który ma dwie dwustronne wtyczki USB-C. Takiego przewodu nie da się wziąć do ręki złą stroną. Ładowarki z szybkim ładowaniem Po ustaleniu, jakie złącze ma smartfon, można przejść do wyboru konkretnej ładowarki. Zwykle ładowarki do smartfonów są w stanie zapewnić natężenie prądu na poziomie od 0,5A do 1.5A. Im wyższa wartość natężenia, tym telefon szybciej będzie się ładował – pod warunkiem, że producent taką możliwość przewidział. Nie każdy telefon przyjmie tyle energii, ile zapewnia ładowarka 1.5A. Jeśli komuś zależy na naprawdę szybkim ładowaniu, musi mieć telefon wspierający taką technologię. Dzięki temu telefony mogą ładować się jeszcze szybciej niż z klasycznych ładowarek 1.5A. Jedną z firm, która opracowała taki system, jest Qualcomm odpowiedzialny za produkcję procesorów do urządzeń mobilnych najróżniejszych marek. Szybkie ładowanie ma za zadanie dostarczyć do urządzenia więcej energii w krótszym czasie niż zwykła ładowarka. Dzięki temu nawet kilkanaście minut ładowania telefonu przed wyjściem z biura może pozwolić na to, by korzystać z niego podczas całej drogi do domu. Zwykle im bardziej rozładowane ogniwo, tym szybciej uzupełniany jest ładunek. Qualcomm Quick Charge – jaką ładowarkę wybrać? Wybrane smartfony z procesorami marki Qualcomm wspierają szybkie ładowanie. W dodatku na przestrzeni lat opracowanych zostało kilka wersji tego standardu. Najnowszy jest Quick Charge 4.0, ale jak na razie praktycznie nie ma w sprzedaży telefonów, które obsługują tę wersję. W smartfonach często spotyka się dziś technologię ładowania Quick Charge 3.0, chociaż starsze urządzenia mogą wspierać Quick Charge 2.0 lub Quick Charge 1.0. Kupując ładowarkę do smartfona z Quick Charge, trzeba sprawdzić, którą wersję standardu wspiera posiadany telefon, i pod tym kątem dobrać ładowarkę. Qualcomm Quick Charge 1.0 jest w stanie zapewnić urządzeniu 10W mocy (natężenie 2A przy napięciu 5V). W wersji Quick Charge 2.0 i 3.0 wprowadzona została regulacja napięcia – w nowszej wersji w zakresie od 3,6 V do 20 V. Maksymalna moc, z jaką można ładować telefon, to 18 W. Na co jeszcze zwrócić uwagę, kupując ładowarkę Quick Charge 3.0? Ładowarki ze wsparciem technologii Quick Charge produkują najróżniejsi partnerzy marki Qualcomm. Można zdecydować się na ładowarkę Quick Charge takiej samej marki, co telefon, ale nie jest to konieczne. Można wybrać ładowarkę Quick Charge 3.0 dowolnej firmy – byle była zgodna z rynkowym standardem. Dobre ładowarki można znaleźć w ofercie firm, które nie produkują smartfonów. Zaliczają się do nich np. Aukey czy Blitzwolf. Warto też pamiętać, że w sprzedaży są też inne szybkie ładowarki niż sieciowe. Firmy produkują akcesoria dla kierowców, w tym ładowarki samochodowe, które wspierają Quick Charge 3.0. Kupując akcesorium, można też zdecydować się na model, który ma kilka gniazd USB lub np. wymienne wtyczki sieciowe zgodne z gniazdkami w różnych krajach. Szybkie ładowanie od innych firm W przypadku smartfonów wybranych marek można trafić na inne standardy szybkiego ładowania. Wśród nich warto wymienić VOOC (smartfony Oppo), Dash Charge (smartfon OnePlus) i Super Charge (wybrane modele Huawei). W tym przypadku wybór akcesoriów może okazać się znacznie mniej pokaźny. Wybierając ładowarkę, najlepiej przyjrzeć się ofercie producenta telefonu i sprawdzić proponowane przez niego akcesoria dla danego modelu. Szybkie ładowanie ma bardzo wiele zalet. Ładowarki wspierającej nie ma sensu montować przy szafce nocnej, bo w kilka godzin z naładowaniem ogniwa w smartfonie do pełna poradzi sobie najzwyklejsza ładowarka. Producenci czasem dołączają szybką ładowarkę do pudełka, ale nie jest to regułą. Często posiadacze smartfonów chcą mieć też więcej niż jedną ładowarkę. Dokupienie jednej do plecaka oraz na biurko w pracy jest świetnym pomysłem. Możliwość szybkiego podładowania akumulatora w smartfonie w biurze lub kawiarni w ciągu dnia może sprawić, że będzie można zrezygnować z noszenia ze sobą powerbanka.
Jak wybrać szybką ładowarkę do smartfona z Androidem?
Unoszący się w powietrzu zapach orientalnych przypraw, malownicze wybrzeże, barwne targi i egzotyczne krajobrazy – oto Maroko w pigułce. Wcale nie musisz wyjeżdżać, by na własnej skórze poczuć jego klimat. Dzięki kosmetykom pochodzącym z tego fascynującego kraju we własnej łazience poczujesz się jak w orientalnym spa. Zapraszamy w aromatyczną podróż z kosmetycznymi skarbami z Maroka. Olej arganowy – marokański eliksir młodości Olej arganowy uznawany jest za jeden z najbardziej drogocennych i szlachetnych olejów na świecie. To dlatego, że bardzo trudno się go pozyskuje. Potrzeba aż 30 kilogramów owoców z drzewa arganowego, aby otrzymać litr oleju. Naturalny olejek arganowy jest tak popularny i ceniony ze względu na swoje właściwości kosmetyczne. Można go stosować do pielęgnacji włosów, ciała i twarzy – w każdym przypadku sprawdza się świetnie. Z czego słynie olej arganowy? Ten naturalny produkt jest znany głównie jako świetny preparat do walki z oznakami starzenia. Dzięki dużej zawartości witaminy E (zwanej witaminą młodości) zmniejsza istniejące zmarszczki i zapobiega tworzeniu się nowych, poprawia jędrność skóry, wygładza i głęboko regeneruje naskórek. Można go również aplikować na suche i zniszczone włosy, a przy regularnym stosowaniu staną się błyszczące, miękkie i nawilżone. Olej arganowy wykorzystuje się również do masażu ciała, ponieważ ma działanie relaksujące i ujędrniające. To produkt uniwersalny, który warto mieć w swojej kosmetyczce. Najlepsze właściwości dla skóry ma olejek tłoczony na zimno. Jak go stosować? Wystarczy kilka kropel zaaplikować bezpośrednio na skórę. Warto także wcierać niewielką ilość olejku w wilgotne końcówki włosów po myciu, by zabezpieczyć je przed uszkodzeniami. Skarb natury dla pięknej cery, czyli glinka ghassoul W górach Atlas, w północno-zachodniej części kraju, znajduje się jedyne na świecie złoże glinki ghassoul. Ten naturalny produkt jest bogaty w minerały – zawiera m.in. magnez, krzem i cynk. To właśnie bogaty skład sprawia, że glinka marokańska świetnie sprawdza się w pielęgnacji skóry ciała i twarzy, a nawet włosów. Glinka ghassoul ma postać proszku, który miesza się z wodą, aby uzyskać konsystencję gęstej pasty. W tej formie świetnie sprawdza się jako maseczka do twarzy. Głęboko oczyszcza, ściąga pory skóry oraz reguluje wydzielanie sebum, przez co polecana jest zwłaszcza do cery trądzikowej. Glinka z Maroka nie wysusza i nie podrażnia, dzięki czemu mogą ją stosować nawet osoby o wrażliwej skórze. Delikatnie złuszcza i wygładza, nawilża, poprawia koloryt i koi podrażnienia, co czyni ją idealnym produktem oczyszczającym. Glinkę można również stosować do pielęgnacji włosów, zwłaszcza z tendencją do przetłuszczania się. Ghassoul lekko się pieni i skutecznie oczyszcza, dlatego może zastąpić szampon. W krajach arabskich kobiety używają glinki również jako maseczki do włosów, by nadać im objętości. Savon Noir – marokańskie czarne mydło z oliwek Czarne mydło, czyli Savon Noir, na pierwszy rzut oka nie zachęca do użycia – ma ciemny kolor, specyficzny zapach i dziwną konsystencję. Jednak wystarczy raz spróbować, by przekonać się, że marokańskie mydło z oliwek to produkt niezwykły i skuteczny. Savon Noir to naturalne mydło wytwarzane z czarnych oliwek i oliwy. W czym tkwi jego sekret? Mydło delikatnie, ale bardzo skutecznie oczyszcza i złuszcza martwy naskórek. Działa podobnie jak peeling enzymatyczny – po zastosowaniu cera jest czysta i wygładzona. Poza tym usuwa toksyny ze skóry, a dzięki zawartości witaminy E – nawilża, regeneruje i zapobiega zmarszczkom. Czarne mydło nadaje się do mycia twarzy, ale w Maroku najczęściej używane jest do rytuału hammam. Zabieg ten można przeprowadzić również w domowym zaciszu – wystarczy wziąć ciepły prysznic, nasmarować ciało mydłem Savon Noir i pozostawić je na skórze przez ok. 10 minut. Następnie trzeba wykonać masaż – tradycyjnie używana jest do tego rękawica Kessa. Na koniec zmywa się mydło z ciała i wilgotną skórę smaruje olejkiem arganowym. Efekty cię zaskoczą – skóra będzie idealnie gładka, nawilżona i promienna. Aromatyczna woda różana zamiast toniku Jeśli chcesz poczuć aromat arabskiego zakątka, koniecznie wypróbuj wodę różaną. Naturalny hydrolat z róż dobrze zastępuje tonik w codziennej pielęgnacji skóry twarzy. Marokańska woda różana nawilża, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, rozjaśnia przebarwienia i zapobiega zmarszczkom. Woda z róży damasceńskiej to produkt dla każdego, ale najbardziej polecana jest kobietom o suchej skórze, a także dojrzałym paniom, którym zależy na młodym wyglądzie. Woda różana to niezwykły tonik o pięknym zapachu i świetnych właściwościach. Maroko kusi nie tylko widokami, ciepłem i egzotyką, ale również bogactwem naturalnych produktów, które warto stosować do pielęgnacji ciała, twarzy i włosów.
Kosmetyczne skarby z Maroka
Jakie dodatki podkręcą nasze stylizacje w tym sezonie? W jakie drobiazgi warto uzupełnić swoją szafę? Zdradzamy modne akcesoria na jesień. 1. Skórzane paski – jak je nosić? Tej jesieni obowiązkowo dodajemy do swoich stylizacji paski. Możemy nosić je zarówno w talii, jak i na biodrach. Inspirując się pokazem Gucci, dobieramy kontrastowe paski z grubej skóry do długich spódnic i prostych spodni. Inną opcją są biżuteryjne paski, jak u Moschino. Podpowiadamy, że przebojem sezonu będzie zestawianie pasków z płaszczami i żakietami. Trend ten pojawił się w jesiennej kolekcji marek Marc Jacobs czy Burberry Prorsum. 2. Najmodniejsze torebki jesieni W tym roku moda dba o nasz czas i wygodę. Wystarczy przyjrzeć się najmodniejszym torebkom sezonu, czyli workom. Taki dodatek będzie niezastąpiony na co dzień, wrzucamy najpotrzebniejsze rzeczy i wychodzimy z domu. Modne skórzane torebki-worki mogą pojawić się w wersji zamszowej z frędzlami lub z gładkiej skóry z metalowymi gadżetami. Taka torebka uzupełni zarówno sportowe zestawy, jak i biznesowe połączenia. 3. Trendy buty sezonu Buty z zamszu lub aksamitu będą robiły tej jesieni furorę na modnych ulicach. Na miłośniczki trendów czekają zamszowe kozaki za kolano. Muszkieterki nosimy w zestawieniu ze spódnicami midi i długimi płaszczami. W trendy wpiszą się także wygodne aksamitne botki za kostkę na kwadratowym obcasie. Obuwie w odcieniach fioletu, morskiego i bordo to hit jesieni. 4. Nakrycia głowy dla odważnych Modna jesień nie obędzie się bez kapeluszy. Strzał w dziesiątkę to wełniany kapelusz w tonacjach beżu, brązu, toffi. Kapelusze z dużym rondem zamieniamy na stylowe panamy. Takie nakrycie głowy zastąpi nam klasyczną czapkę. Bez kapeluszy nie obejdą się stylizacje hippie i boho. 5. Otulamy się chustami Kolejnym niezbędnym akcesorium na jesień jest chusta maksi. Im większy szal-chusta, tym modniejszy. Wybieramy grube i ciepłe szale z etnicznymi wzorami lub w kratę. Najmodniejsze chusty pojawią się w jesiennych odcieniach pomarańczy, brązu, beżu. Gigantyczna chusta w kratę, narzucona np. na skórzaną kurtkę, ochroni nas przed wiatrem i wprowadzi modny akcent do naszej stylizacji. 6. Czas na naszyjnik z frędzlami Modna biżuteria powinna nawiązywać do indiańskich motywów. Etniczne wzory, koraliki i pióra są w tym sezonie na topie. Dobrze zwrócić uwagę na naszyjniki z frędzlami. Zakładamy je na koszulę lub golf. Możemy zdecydować się na połączenie metalu z tkaniną lub skórą. Nasza biżuteria powinna wyglądać na starą, dlatego decydujemy się na postarzane srebro i złoto lub miedź. 7. Wybieramy okulary przeciwsłoneczne Jesienią nie zapominamy o ochronie oczu przed słońcem. Najmodniejsze okulary przeciwsłoneczne nawiązują stylistyką do lat 70. Szerokie oprawki i półtransparentne kolorowe szkła to przebój sezonu. Trend na takie okulary można było zauważyć u Prady czy Versace. 8. Ozdoby do włosów, które odmienią zwykłe fryzury Akcesoria do włosów grają główną rolę w modnych stylizacjach. Do gładkich kucyków dobieramy skórzane paski, drewniane klamry, którymi przykrywamy gumki. Do upięć dodajemy grzebienie z róż rodem z pokazu Dolce & Gabbana. Supermodne są również satynowe opaski do włosów. Pojawiły się np. u Chanel. 9. Modne buty na deszczową pogodę Nie zapominamy także o jesiennej klasyce, czyli kaloszach. Do rurek zakładamy gumowe sztyblety za kostkę. Zestaw ze spódnicą modnie uzupełnią natomiast oficerki. Nowością w tym sezonie będą kalosze na obcasach. Najmodniejsze kolory gumowych butów to militarna zieleń, burgund i granat. Mat lub półmat doda nam szyku w deszczową pogodę. 10. Modne parasole – jakie wybrać? Niezastąpionym dodatkiem na jesień są oczywiście parasole. Na bok odkładamy zwyczajne, czarne parasolki. Czas na dobrej jakości parasole z artystycznymi grafikami. W trendy wpiszą się parasolki z wzorzystym środkiem. Zabawne wnętrza poprawią nam nastrój w pochmurny dzień. Przypominamy, że z mody nie wychodzą nadal transparentne parasole.
10 niezbędnych akcesoriów na jesień
Atlasy nie muszą być nudne, a ten na pewno taki nie jest. Można go przeglądać godzinami, co chwilę dziwiąc się i śmiejąc. Jest dowodem, że na świecie naprawdę są rzeczy, o których nie śniło się filozofom. Co więcej, wiele z nich można zobaczyć na własne oczy. Dużo na naszym rynku książek, które wyrosły z Internetu. Mamy książkowe zapisy blogów i vlogów, albumy ze zdjęciami, które publikowane były na Instagramie. „Atlas osobliwości” powstał na bazie strony, tworzonej przez społeczność internautów. Każdy może zgłosić miejsce, które jego zdaniem powinno znaleźć się w atlasie. Dzięki takiemu podejściu udało się odkryć wiele niezwykłych i całkowicie nietypowych miejsc, o których tradycyjne przewodniki nawet nie wspominają. Podróże palcem po mapie Miłośnicy podróży z pewnością nie poczują się rozczarowani, ale „Atlas osobliwości” to też książka dla osób, które wolą spędzać czas w fotelu. O ile tylko są ciekawe świata, przeglądając książkę Foera, Thurasa i Morton, przepadną na dłużej. Zawiera ona spis miejsc dziwnych, nietypowych, ciekawych i nietuzinkowych„. Podzielono je na kontynenty, wyrózniono też Stany Zjednoczone, którym poświęcona jest spora część. Informacje praktyczne zostały potraktowane po macoszemu. Autorzy założyli, zapewne słusznie, że czytelnik ma dostęp do Internetu i bez problemu odszuka to, co będzie mu potrzebne, jeśli będzie chciał trafić w któreś z miejsc. „Atlas osobliwości” to zresztą książka, która z Internetem ma sporo wspólnego. Przeglądając ją, łatwo zapomnieć o upływie czasu. Zachęca do skakania po stronach i rozdziałach, a że kolejne tematy zajmują niewiele miejsca, lektura przypomina trochę przeglądanie strony internetowej z ciekawostkami. Skoki przez niemowlęta Co więc można w „Atlasie osobliwości” znaleźć? Łatwiej byłoby spytać, czego w nim nie ma. Nie ma w nim zabytków oczywistych, dobrze znanych i mało zaskakujących. Są za to miejsca i imprezy, które mogą wydać się dziwne, takie jak festiwal skoków nad niemowlętami i zwisające z klifu trumny na Filipinach. Jest pub, który mieści się w drzewie (jednym!) i najlepiej wyciszone pomieszczenie na świecie. Niewykluczone, że usłyszelibyśmy w nim szum własnej krwi! Są nietypowe muzea, szkielety, łodzie, jaskinie, cmentarze i wiele, wiele innych. Wymienianie ich nie ma sensu, lepiej odkryć samodzielnie uroki atlasu. Trudno sobie wyobrazić osobę ciekawą świata, która nie znajdzie w tej książce czegoś dla siebie. Oczywiście niektóre atrakcje wydają się dość dobrze znane, jak choćby płonąca od kilkudziesięciu lat dziura w ziemi w Turkmenistanie. Większość opisanych w atlasie miejsc jest jednak mało popularna, a lektura potrafi naprawdę zadziwić. Fotografie i rysunki „Atlas osobliwości” wydaje się więc wymarzoną książką na prezent. Skoro zadziwi prawie każdego, powinna spodobać się wszystkim obdarowanym. Tym bardziej, że całość jest pięknie wydana, pełna zdjęć i ilustracji. Na prawie 500 stronach zmieściło się ponad 700 opisów, wszystkie bogato ilustrowane. Można mieć wręcz wrażenie, że to tekst jest tutaj drugoplanowy. Czytelnik często poczuje niedosyt, chciałby dowiedzieć się więcej, ale w tym celu będzie musiał oderwać się od lektury i poszukać informacji gdzie indziej. Takie jednak było najwyraźniej zamierzenie autorów. Książka ma pokazywać, jak wiele jest zadziwiających i ciekawych miejsc na naszej planecie oraz zachęcać do dalszych poszukiwań na własną rękę. Źródło okładki: strona www.soniadraga.pl
„Atlas osobliwości” Joshua Foer, Dylan Thuras, Ella Morton – recenzja
Niecodzienny mix horroru, romansu i kryminału zachwyca i wciąga. Dlaczego? Warto się o tym przekonać na własnej skórze, czytając „Legendarną posiadłość” Heather Graham. Heather Graham to obecnie jedna z najpopularniejszych autorek kryminałów na świecie. Jej książki, w przeciwieństwie choćby do dzieł skandynawskich pisarzy, nie są jednak do końca mroczne i straszne, bo pojawiają się w nich wątki miłosne, nie brakuje erotyki, a nawet dobrego poczucia humoru. Taka jest też najnowsza powieść Graham, zatytułowana „Legendarna posiadłość”. Jak wskazuje sam tytuł, akcja książki rozgrywa się wokół starej, liczącej sobie ponad 200 lat posiadłości Tarleton-Dandridge House w Filadelfii, która pamięta czasy walki o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Dom cieszy się wielkim zainteresowaniem wśród turystów nie tylko z powodu swojej wartości historycznej, ale także mrocznej i mrożącej krew w żyłach legendy, jaka go otacza. Chodzi o ducha zamordowanej w nim w czasie wojny secesyjnej młodziutkiej Lucy Tarleton, patriotki zasztyletowanej przez wrogiego generała, Briana Bradleya, zwanego „Bestią”. Dziwaczny portret „Bestii” wciąż wisi jeszcze w posiadłości, budząc grozę i rozbudzając wyobraźnię. Mrożąca krew w żyłach historia Główną bohaterką „Legendarnej posiadłości” jest pracująca w tajemniczym domu przewodniczka Allison Leigh, pasjonatka historii i legend. Pewnego wieczora, gdy Allison robi tradycyjny obchód po zamkniętym już dla turystów domu, dokonuje przerażającego odkrycia. W pomieszczeniu, gdzie wisi portret „Bestii”, natrafia na ciało swojego kolegi po fachu. Na miejsce zbrodni wysłany zostaje Tyler Montague, należący do specjalnej grupy agentów FBI, znanej jako Ekipa Łowców. Podobnie jak jej inni członkowie, jest obdarzony szczególną intuicją i umiejętnością nawiązywania kontaktu ze zmarłymi. Zwraca się z prośbą o wsparcie śledztwa do Allison, której wiedza o dziejach legendarnej posiadłości i jej mieszkańcach może okazać się przydatna. Nieoczekiwanie nawiązuje się między nimi bliska więź. Gatunek wymykający się opisom Charakterystyczną cechą tej i pozostałych powieści Heather Graham jest fakt, że autorka niezwykle umiejętnie potrafi bawić się konwencjami, nie osadzając swojej historii w jednym konkretnym gatunku. Książka wymaka się więc jednoznacznym opisom, nie jest to ani tradycyjny kryminał, ani horror. W „Legendarnej posiadłości” nie brakuje wątków fantastycznych, jest też – o dziwo – sporo humoru, a także erotyki. Całość tworzy niezwykły mix, który jednak czyta się naprawdę bardzo dobrze, a akcja powieści toczy się wartko i wciąga czytelnika w niezwykły świat bohaterów. Ciekawym pomysłem było oparcie całej legendy na historii z czasów wojny secesyjnej, okresu, który szczególnie w polskim dyskursie wydaje się przemilczany i mało interesujący. I choć prawdziwy morderca jest jak najbardziej realny, to element fantastyczny zdaje w „Legendarnej posiadłości” egzamin na piątkę. Stworzona przez Graham opowieść pobudza emocje i mrozi krew w żyłach – polecam więc raczej oddawać się lekturze w ciągu dnia. Nie jest to oczywiście literackie mistrzostwo świata, jednak książkę czyta się na tyle dobrze i trudno się od niej oderwać, że idealnie sprawdzi się na przykład na wakacjach albo w drodze na nie. Nie pożałujecie! Źródło okładki: www.burdaksiazki.pl
„Legendarna posiadłość” Heather Graham – recenzja
Wielkie światy i oszałamiające efekty graficzne wymagają drogich kart graficznych oraz mocnych procesorów. Fajerwerki wizualne jednak nie czynią dobrej gry i jest wiele fantastycznych produkcji, w które można grać całymi latami, a które mają bardzo niewielkie wymagania i będą doskonale działać nawet na starych komputerach lub tanich, domowych laptopach. Wielkie, wysokobudżetowe produkcje, takie jak “Wiedźmin 3” czy “GTA V”, wyglądają fantastycznie, ale również wymagają całkiem sporo od naszych komputerów i bez nowszych kart graficznych oraz drogich procesorów nie mamy co marzyć o tym, żeby w nie grać komfortowo czy też w ogóle. Na szczęście takie głośne produkcje nie stanowią większości rynku, wręcz przeciwnie, są marginesem. Każdego roku wydawane są setki gier mniejszych, tworzonych przez niezależne studia, które dzięki świetnym pomysłom potrafią wciągnąć czasem na dłużej niż topowe, szeroko reklamowane produkcje. I najczęściej są też od nich tańsze. A przede wszystkim nie trzeba mieć najnowszego GeForce czy Radeona za kilka tysięcy złotych, żeby się nimi cieszyć do woli. “Cuphead” “Cuphead” to dowód, że nie trzeba niesamowitych efektów i teraflopów mocy obliczeniowej, żeby zdobyć sobie kilka tytułów najlepiej wyglądającej gry roku. Ta stylizowana na kreskówki z lat 30. XX wieku urocza platformówka jest nie tylko śliczna, ale też… mordercza. Twórcy powrócili do klasycznej koncepcji z dawnych lat, kiedy to gry nie wybaczały błędów i były po prostu trudne, a jednocześnie zaliczenie każdego etapu i pokonanie każdego bossa dawało mnóstwo najprawdziwszej satysfakcji. “Darkest Dungeon” Zejście do najciemniejszych lochów to nie kaszka z mlekiem, chyba że chodzi o wymagania sprzętowe. Ta hybryda bezlitosnego RPG z gatunku roguelike z grą strategiczną zdobyła sobie serca milionów graczy na całym świecie swoim niezapomnianym, ponurym klimatem oraz serwującym prawdziwe emocje oraz wywołującym dreszcze wyśrubowanym poziomem trudności. W tych lochach można zniknąć na dziesiątki, jeśli nie setki godzin… “Hotline Miami” Ta inspirowana filmem “Drive” gra, będąca jednym wielkim hołdem dla stylistyki i klimatu lat 80. ubiegłego wieku jest bezkompromisowo brutalna, ale nie dla podzespołów komputerowych. Trup ściele się tu gęsto, a krwi leje się więcej niż w “Grand Theft Auto”, ale “Hotline Miami” wymaga ułamka tej mocy, co słynne dzieło Rockstara. I między innymi również dlatego zostało docenione przez miliony graczy, do tego stopnia, że doczekało się już kontynuacji. “League of Legends” Najbardziej popularny e-sport świata nie zyskałby sobie stu milionów graczy, gdyby jego twórcy nie zadbali o to, by gra działała nawet na najbardziej wiekowym sprzęcie czy też najtańszym laptopie ze zintegrowaną kartą graficzną. A przy tym “League of Legends” jest cały czas grą, która bardzo dobrze wygląda. Wielkie pieniądze nie zawsze idą w parze z niesamowitymi efektami i najnowszym silnikiem graficznym. Czasem miliony dolarów inwestuje się w optymalizację i umożliwienie zabawy dosłownie każdemu, kto ma komputer. “Pillars of Eternity” Ta znakomita gra fabularna studia Obsidian nawiązuje do tradycji klasycznych gier RPG, takich jak “Baldur’s Gate”, nie tylko stylizowaną oprawą wizualną, ale również niewielkimi wymaganiami sprzętowymi. Nie są tak niskie, jak gier sprzed 20 lat, na których się wzoruje, ale w porównaniu z dzisiejszymi produkcjami są znikome. A mimo to “Pillars of Eternity” oferuje dziesiątki godzin zabawy, świetną historię, intrygujący świat fantasy i klasyczną walkę z Wielkim Złem. “Portal 2” Przeurocza, przezabawna, a jednocześnie wymagająca sporego wysiłku umysłowego przestrzenna łamigłówka. “Portal 2” nadal wygląda świetnie, ale z racji tego, że korzysta z nie najmłodszego już silnika graficznego Source, ma naprawdę bardzo niskie wymagania sprzętowe i będzie działać doskonale na dosłownie każdym urządzeniu z klawiaturą. A przy okazji jest pozycją obowiązkową dla każdego gracza, jednym z tytułów, które przeszły do historii grania. “Machinarium” Czeska bajka o słodkich, sympatycznych robotach praktycznie nie wymaga niczego od strony sprzętowej. Od gracza natomiast potrzebuje trochę główkowania i dużo empatii, o którą jednak nie trudno, gdy śledzi się wzruszające i jednocześnie przezabawne losy głównego bohatera. A do tego “Machinarium”, mimo niewielkiego zaawansowania technicznego, wygląda tak cudownie, że potrafi swoją oprawą wizualną zauroczyć całkowicie. Tej gry po prostu nie da się zapomnieć. “Minecraft” Tylko “Tetris” jest bardziej popularny niż “Minecraft”. Druga najlepiej sprzedająca się gra w historii nie osiągnęłaby takiego sukcesu, i nie miałaby własnej serii klocków Lego, gdyby nie genialny pomysł, wyzwalający kreatywność graczy. I gdyby nie to, że abstrakcyjna oprawa wizualna miała mniejsze wymagania niż zmieniające się tapety systemu Windows. Ten największy przebój ostatnich 20 lat działa na każdym sprzęcie i każdemu pozwala tworzyć niesamowite, wyimaginowane światy. “Stardew Valley” Rolnictwo nigdy nie było bardziej urocze, a jednocześnie tak wciągające, jak w “Stardew Valley”. Można tu uprawiać farmę dziadka, ale też brać udział w życiu wiejskiej społeczności, a nawet przeżyć chwilę grozy, próbując pozbyć się potworów z pobliskich jaskiń. I to wszystko nie tylko wygląda przesympatycznie i wciąga na długie godziny, ale również działa znakomicie na dowolnym sprzęcie. Jedynym wymaganiem jest spora ilość wolnego czasu. “The Walking Dead” Ta bazująca na komiksach pod tym samym tytułem, oraz odlegle nawiązująca do bardzo znanego serialu “Żywe trupy”, gra przygodowa studia Telltale Games potrafi chwycić za serce, wzbudzić grozę i zmusić nad głębokim zastanowieniem nad konsekwencjami własnych czynów oraz zachowaniem w sytuacjach życia i śmierci. “The Walking Dead” grozi moralnym kacem, ale na pewno nie przegrzaniem podzespołów, bowiem stylizowana na komiksową oprawa wizualna nie wymaga wiele od sprzętu. Naprawdę nie trzeba mieć komputera za grube tysiące ani też wydawać setek złotych na najnowsze hity. Jest mnóstwo fantastycznych, mniejszych i tańszych gier, które działają na domowych laptopach czy też starszych komputerach stacjonarnych i zapewnią dziesiątki, jeśli nie setki godzin świetnej zabawy.
10 świetnych gier z niskimi wymaganiami sprzętowymi
Nowe wartości parametru stan w kategoriach Dziecko oraz Książki i Komiksy Nowe wartości parametru stan dodacie we wszystkich nowych, wznawianych i trwających ofertach. W poszczególnych podkategoriach kategorii głownej Dziecko oraz w prawie wszystkich podkategoriach w Książkach i Komiksach. Dostępne wartości parametru stan mogą się różnić, co wynika z cech produktów. Dostępne wartości parametru stan w kategorii Dziecko: nowy - produkt nieużywany, pełnowartościowy, całkowicie sprawny używany - produkt może nosić ślady użytkowania nowy bez metki – produkt nieużywany, pełnowartościowy, bez uszkodzeń, bez metki producenta nowy z defektem – produkt nieużywany, ma wadę, która nie wpływa na jego użytkowanie uszkodzony – produkt z wadą, która wpływa na jego działanie lub całkowicie uniemożliwia użytkowanie produktu powystawowy – produkt z wystawy sklepowej, może nosić ślady użycia, bez uszkodzeń wpływających na jego działanie Dostępne wartości parametru stan w Książkach i Komiksach: nowy - produkt nieużywany, pełnowartościowy, całkowicie sprawny używany - produkt może nosić ślady użytkowania uszkodzony – produkt z wadą, która wpływa na jego działanie lub całkowicie uniemożliwia użytkowanie produktu.
Nowe wartości parametru stan w kategoriach Dziecko oraz Książki i Komiksy
Po dobrze przyjętym „Nocarzu” Magdalena Kozak kontynuuje serię o Vesperze. Dokonując połączenia współczesnego świata, swoich militarnych pasji i świata wampirów, który funkcjonuje tuż obok naszego, zaproponowała coś zupełnie nowego w polskim fantasy. Zdrajca czy bohater Tym razem jednak zrobiła czytelnikom niespodziankę. O ile główny bohater w pierwszym tomie cyklu walczył po stronie nocarzy, to w „Renegacie” autorka każe mu zmienić front i oto znajduje się on po drugiej stronie barykady. To renegaci uratowali mu życie, choć zrobili to, podsuwając mu prawdziwą krew, tym samym przełamując kolejną jego barierę psychiczną. Dla młodego (i dodajmy: trochę naiwnego) adepta wszystko jest nowe, ale próbuje się on jakoś dostosować. Nie czuje się zdrajcą, jest raczej ofiarą ślepego losu i machinacji wielkiej polityki. Zrozumie, że teraz ma nowego wroga. Tak naprawdę obie grupy więcej łączy, niż dzieli, a większym zagrożeniem dla wampirów niż odwieczny konflikt między nimi są tzw. watykańscy, którzy chcą ich całkowicie zniszczyć. Kto jest prawdziwym wrogiem Dzięki temu, że bohater znalazł się po drugiej stronie i został tytułowym renegatem, poznajemy ten świat troszkę lepiej, wraz z argumentacją drugiej strony i jej punktem widzenia. Wszystko nabiera intensywniejszych barw, a nie jedynie czarno-białych, prostych podziałów dobro – zło. Mogą ciut drażnić rozterki i dylematy Vespera, ale na szczęście Magdalena Kozak nie zapomniała o tym, co stanowiło o sile poprzedniej części serii. Akcja! W scenerii współczesnej Warszawy mamy świetnie opisane militarne akcje wampirów, które przecież jednocześnie cały czas próbują pozostać dla ludzi niewidzialne. Mocne strony zachowane, czyli akcja Vesper będzie dla renegatów cennym nabytkiem. Oto nawrócony nocarz – dowód na to, że lepiej być prawdziwym wampirem niż karmioną syntetykami maszyną. To właśnie jemu powierzą zadanie, by stworzyć ze zbieraniny indywidualistów zgrany i profesjonalny oddział, który potrafi nie tylko świetnie walczyć, ale i zachować kontrolę, zamiast rzucać się na wszystko co żywe, by wypijać krew. To właśnie ten oddział ma dać odpór działaniom watykańskich. Nasz bohater, mimo że młodziak, wyrasta na prawdziwego przywódcę. No ale tak to już jest: więcej szczęścia niż rozumu. Schemat i styl pozostały podobne, więc ci, którym „Nocarz” się podobał, pewnie będą zadowoleni – otrzymają rozwinięcie pewnych wątków i świetne tempo wydarzeń. Ze zdziwieniem czytelnik dostrzega, że minęło kilka godzin lektury i już zbliża się do końca, choć miał w tym czasie robić inne rzeczy, a do książki zerknąć tylko na chwilę. Sensacyjna intryga, masa akcji, klimaty służb specjalnych, humor, nawet trochę seksu – pewnie więc „Renegat” przypadnie do gustu szczególnie młodym odbiorcom, a dla starszych będzie po prostu okazją do odprężającej i mało skomplikowanej lektury. Aha, lepiej czytać w kolejności! Źródło okładki: www.fabrykaslow.com.pl
„Renegat” Magdalena Kozak – recenzja
Rozpoczynając przygodę ze sportem, potrzebujemy dwóch rzeczy – odpowiedniego nastawienia oraz właściwie dobranego sprzętu. Wybierając akcesoria do treningu, należy pamiętać o zapewnieniu sobie komfortu i bezpieczeństwa podczas ćwiczeń. Dzisiaj podpowiadamy, co jest potrzebne wstępującym na ścieżkę mieszanych sztuk walki. Brutalna sztuka walki MMA (mixed martial arts) to dyscyplina sportowa łącząca techniki i style różnych sztuk walki. Pojedynki toczone są na ringu bokserskim lub w klatce (tzw. oktagon). Zasady MMA pozwalają na stosowanie większości ciosów, uderzeń, kopnięć, rzutów, ciosów pięściami, dźwigni. Nie można wykonywać tylko tych chwytów, które mogłyby zagrażać życiu przeciwnika. Walki MMA są bardzo drastyczne, dlatego niezbędne jest odpowiednie przygotowanie do nich zawodników. Obejmuje to regularne treningi, odpowiednią rozgrzewkę, specjalną dietę oraz zaopatrzenie się w profesjonalny sprzęt. Odzież i akcesoria Biorąc pod uwagę brutalność walk, zawodnicy potrzebują akcesoriów zapewniających im bezpieczeństwo i chroniących przed urazami. Spodenki. Muszą być lekkie, wygodnie i niekrępujące ruchów. Sznurowanie zintegrowane z rzepami gwarantuje optymalne dopasowanie, a silikonowa powłoka zapobiega zsuwaniu się spodenek podczas treningu i walki. Rashguard. Przylegająca do ciała koszulka z materiału przepuszczającego powietrze. Utrzymuje odpowiednią temperaturę ciała i odprowadza wilgoć na zewnątrz. Płaskie szwy nie podrażniają skóry i zapewniają idealne dopasowanie. Obuwie. Odpowiednio dobrane stabilizuje staw skokowy i zapobiega urazom. Rękawice. Podczas treningów wykorzystuje się zarówno rękawice bokserskie, jak i przeznaczone specjalnie do MMA. Rękawice bokserskie poprawiają szybkość uderzeń (są ciężkie i dają uczucie „siły w ręku”), a rękawice MMA umożliwiają trenowanie chwytów. Suspensor, czyli ochraniacz krocza. Niezbędny podczas walki oraz treningów. Na rynku są różne modele, m.in. wkładki z warstwą amortyzującą uderzenie z mocowaniem na sznurkach lub elastycznym pasie, szorty z wbudowanym ochraniaczem. Ochraniacze stawów. Usztywniające i nieusztywniające, przeznaczone do ochrony stawów skokowych oraz kolanowych. Zapewniają wsparcie, chronią przed urazami, niektóre mają właściwości rozgrzewające i kojące ból. Ochraniacze piszczeli. Lekkie, absorbujące wstrząsy, dostępne w wersji antypoślizgowej. Profilowany kształt zapewnia odpowiednie dopasowanie, a system zapięć utrzymuje ochraniacz w miejscu i zapobiega jego przesuwaniu. Ochraniacz na zęby. Półsztywne tworzywo chroni zęby przed kontuzjami powodowanymi bocznymi i frontalnymi uderzeniami. Specjalne kanaliki ułatwiają oddychanie. Ochraniacz na uszy. Najczęściej wykonany z lekkiego, przepuszczającego powietrze i niepodrażniającego skóry neoprenu. Zapewnia komfort i wygodę, zapobiega urazom i powstawaniu tzw. kalafiorów (uszy deformują się wskutek licznych uderzeń). Amatorzy rozpoczynający swoją przygodę z MMA będą potrzebowali zaledwie kilku z tych akcesoriów. Zawodowcy powinni zainwestować w większość, jeśli nie wszystkie, a dodatkowo pomyśleć o innych rozwiązaniach. Warto zaopatrzyć się w kask zapewniający dodatkową ochronę podbródka i kości policzkowych, bandaże elastyczne (tzw. owijki bokserskie, usztywniające nadgarstki i powodujące, że rękawice nie wchłaniają potu), tarcze i łapy treningowe (do ćwiczenia ciosów) i ochraniacz tułowia.
Akcesoria dla sportowców MMA
Obrus nie musi być jedyną ozdobą stołu. W ofercie wielu sklepów dostępne są bieżniki, serwety lub podkładki pod talerze, które świetnie się sprawdzają w codziennym użytkowaniu i wpisują w najnowsze trendy aranżacyjne. W tym sezonie dekoracje są subtelne. Jak zwykle w okresie lata wraca moda na pastele, nieraz z domieszką złota i srebra. Na topie są też pełne ekspresji soczyste kolory – lekkie, wesołe, dobrze się wpisują we wnętrza. Pasują do potraw z kategorii „light” i podkreślają wakacyjny klimat. Lekkości nabiera też stół. Zamiast ciężkich, sięgających podłogi obrusów wybieramy skromniejsze bieżniki lub serwety, które odkrywają nieco „ciała”. Dzięki nim możemy docenić urok słoi w blacie lub toczone nogi. Obrusy Dziś dekoracja stołu to kwestia estetyki i aktualnych potrzeb. Nieformalny poczęstunek czy szybka przekąska nie potrzebują ciężkich białych płacht, których uprasowanie zajmowało więcej czasu niż spożywanie posiłku. Białe żakardowe, lniane lub bawełniane obrusy odchodzą powoli do lamusa. Ich miejsce zajmują tkaniny barwne, nieraz wzorzyste, choć jeszcze rzadko zdarzają się kolorystyczne szaleństwa. Na tym polu pierwsze skrzypce z reguły grają potrawy. Sięgnij po bieżnik box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Bonprix, IKEA, Agata Meble, Black Red White, IKEA Bieżniki to minimalistyczna alternatywa szykownego obrusu. Nie przykryje całego stołu, ale świetnie się sprawdzi jako jego główna ozdoba. Gdy bieżnik układamy wzdłuż stołu, pod talerze przydadzą się dodatkowe podkładki. Można wówczas pokusić się o elementy w tym samym wzorze lub kolorze, ale np. o innej tonacji kolorystycznej. Bieżniki świetnie sprawdzają się w formie podkładek pod talerze. Wówczas układamy je w poprzek stołu, by łączyły dwa miejsca naprzeciwko siebie. Warto zwrócić uwagę na długość bieżnika, a zarazem szerokość stołu – tkanina powinna sięgać maksymalnie do kolan siedzącego. Jeśli bieżnik jest za długi, można go efektownie udrapować na stole, posiłkując się fastrygą lub agrafkami. Serweta na stole Długie, sięgające ziemi obrusy, przeznaczone na wytworne okazje, można ozdobić serwetą. Pięknie na stole prezentują się wyraziste (z mocnym wzorem lub kolorem) narzucone na obrus serwety, na których ustawiamy elegancką porcelanę. Takie zestawienie powoduje, że stół wygląda szykownie, a jednocześnie niebanalnie. Serwety mają różne rozmiary – mogą w całości przykryć blat stołu, zwłaszcza okrągłego, a także stanowić jego dekorację, która podkreśla ciekawe wybarwienie lub usłojenie mebla. Często stosuje się je na powierzchniach lakierowanych lub pokrytych szkłem. Dzięki temu bez obaw o zarysowanie postawimy na stole naczynie lub wazon, a blat stołu wciąż będzie widoczny. Maty i podkładki pod talerze box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Fot. Black Red White, DUKA, Agata Meble, IKEA, Agata Meble, Bonprix Prawda jest taka, że współczesne stoły są często… zbyt ładne, by je szczelnie okrywać obrusem. Nieraz wystarczą subtelne dekoracje w postaci mat i podkładek pod talerze. Są znacznie mniejsze i układamy je tylko pod jedno nakrycie, ale jak się okazuje, cieszą się dużą popularnością. Są poręczne, dobrze prezentują się na stole i można je kupić w wielu wariantach: okrągłe, prostokątne, gumowe, rattanowe lub z tkaniny… Czasem są pomyślane jako główna dekoracja stołu, na której można ustawić karafkę z wodą czy wazon z kwiatami. Możemy też zainwestować w komplety. Wiele firm ma w ofercie zestawy: obrus + bieżnik + podkładki czy serwetki z tym samym wzorem lub spójne kolorystycznie. W ten sposób każdy może skomponować nakrycie stołu jedyne w swoim rodzaju.
Co zamiast obrusu? Modne dekoracje na stół
Pasek klinowy to ważny element napędowy, którego awaria prowadzi do rychłego unieruchomienia pojazdu. W jaki sposób ocenić jego stopień zużycia, aby móc zawczasu wymienić wyeksploatowany podzespół na nowy? Czym różni się pasek klinowy od wieloklinowego? Zaznajamiając się z tematyką pasków napędowych, można znaleźć informacje zarówno o elementach klinowych, jak i wieloklinowych. W samochodach starszej daty stosuje się przede wszystkim te pierwsze. Ich budowa jest prostsza, gdyż w założeniu mają napędzać pojedyncze podzespoły, jak chociażby pompę wody. Z czasem jednak wymogi względem pasków wzrosły. Konieczne było bowiem przekazanie większej ilości momentu na różne podzespoły jednocześnie. Nową konstrukcję pasków nazwano wielorowkową. Wyglądem przypominają one złożonych kilka klasycznych pasków klinowych w jeden. Są więc szersze oraz bardziej wytrzymałe. W jednym momencie umożliwiają zasilenie kilku elementów osprzętu silnika, jak np. pompę wspomagania układu kierowniczego czy alternator. Piski dobiegające spod maski Pasek klinowy jest zbudowany z kilku warstw, opartych przeważnie o materiały syntetyczne, gumę i kauczuk. Jego wytrzymałość jest dość ograniczona – w skrajnych wypadkach może dojść nawet do całkowitego rozerwania paska. Skutkuje to często zatrzymaniem obiegu cieczy chłodniczej i przegrzaniem silnika. Wśród pierwszych oznak zużycia paska klinowego można wskazać jego wzmożoną hałaśliwość głównie w postaci generowanych pisków. Najbardziej słyszalne są w warunkach niskich temperatur i wysokiej wilgotności, a swoje wysokie natężenie utrzymują w ciągu pierwszych kilkudziesięciu sekund pracy jednostki napędowej. Piski to w praktyce efekt ślizgania się paska po powierzchni kół pasowych i rolek. Dochodzi do tego często wskutek nadmiernego zużycia warstwy gumowej mającej bezpośredni kontakt z elementami prowadzącymi. To oczywiście nie jedyna przyczyna irytujących odgłosów wydawanych przez pasek. Problemem może być także zbyt słabe jego naprężenie bądź obecność resztek paliwa czy oleju na powierzchni gumowej. Uszkodzenia mechaniczne paska Nie każdy zużyty pasek podczas swojej pracy generuje uciążliwe piski. Wiele zależy od konkretnych rozwiązań zastosowanych w danym modelu silnika. Podzespół nadający się do wymiany będzie jednak posiadać widoczne mikropęknięcia na swojej powierzchni, występujące od strony roboczej. Można je dostrzec w momencie delikatnego wygięcia struktury paska w okolicach wgłębień rowków. Jak często wymieniać pasek? Trwałość paska zależy przede wszystkim od intensywności jego eksploatacji.Powinien on z powodzeniem wytrzymać kilkadziesiąt tysięcy przejechanych kilometrów lub kilka lat pracy. Producenci samochodów często nie wskazują konkretnych interwałów jego wymiany, a jedynie doradzają wizualne skontrolowanie kondycji paska np. co drugi przegląd. Zakup nowego paska to niewielkie obciążenie dla budżetu. Produkty o budowie klinowej kosztują ok. 15–20 zł. Nieco droższe są natomiast podzespoły wielorowkowe, których cena sięgnąć może 50–60 zł. Podobną kwotę zażyczy sobie mechanik za wymianę paska, a nie powinno to zająć dłużej niż 30 minut. Wśród czołowych producentów klinowych pasków napędowych można wymienić takie marki, jak Continental, Bosch oraz Dayco.
Objawy zużycia paska klinowego
Smartfony w ostatnich latach ogromnie urosły, a w parze z przekątnymi ekranów poszły akumulatory. Dotychczasowe sposoby dostarczania energii okazały się niewystarczające, by w krótkim czasie uzupełnić ogniwa zasilające. Pojawiły się na szczęście systemy szybkiego ładowania, takie jak Quick Charge. Wbudowane w smartfony akumulatory są często ich najsłabszym punktem. Wraz z coraz większą rozdzielczością wyświetlaczy i mocą obliczeniową oraz szybszymi modułami transmisji danych zwiększa się zapotrzebowanie podzespołów na energię. Jeszcze kilka lat temu ogniwo o pojemności 1500 mAh uznawane było za spore, a dzisiaj akumulatory 4000 mAh nie robią na nikim wrażenia. Szybkie ładowanie smartfonów to konieczność Problem w tym, że zwykła ładowarka ładuje współczesne smartfony z taką samą prędkością co urządzenia wprowadzone do sprzedaży kilka lat temu. Z tego powodu uzupełnianie prądu może trwać nawet kilka razy dłużej niż w przypadku starszych konstrukcji. W dodatku zdarza się, że smartfony wykorzystywane jako np. nawigacja samochodowa pobierają podczas pracy więcej prądu, niż zwykła ładowarka jest w stanie dostarczyć. Producenci zwiększali stopniowo parametry ładowarek wykorzystujących kable z końcówkami microUSB z 0,5 A do 1 A lub nawet 2 A, co znacznie poprawiało prędkość ładowania. W dobie współczesnych smartfonów to jednak za mało. Firmy produkujące procesory do smartfonów zaczęły pracować nad standardami szybkiego ładowania. Jednym z nich, ale nie jedynym, jest Qualcomm Quick Charge. Nie tylko Quick Charge – inne standardy szybkiego ładowania Quick Charge to najbardziej rozpowszechniony standard szybkiego ładowania, ale dostępny jest jedynie w telefonach z procesorami marki Qualcomm. Producenci smartfonów i procesorów do urządzeń mobilnych opracowali jednak kilka innych standardów, w tym Pump Express (Mediatek), VOOC/Dash Charge (Oppo/One Plus) i TurboPower (Motorola). Każdy z nich, podobnie jak Quick Charge, wymaga odpowiedniej ładowarki i kabla. Ładowanie odbywa się najszybciej w początkowym okresie, a pod koniec zwalnia. Warto też zaznaczyć, że przyszłościowym rozwiązaniem jest natomiast USB PD (USB Power Delivery). Specyfikacja nowej generacji portów USB zakłada bowiem opcję szybkiego ładowania z mocą nawet 100 W za pośrednictwem kabli ze złączem USB-C, które coraz częściej pojawia się w smartfonach. Pozostaje trzymać kciuki, by na wsparcie tego rozwiązania zdecydowali się teraz producenci smartfonów, procesorów mobilnych, ładowarek oraz kabli. Qualcomm Quick Charge – jak to działa? Szybkie ładowanie urządzeń mobilnych wymaga wsparcia po stronie procesora oraz odpowiedniej ładowarki. Dzięki różnym parametrom ładowania można osiągnąć znacznie szybszy przesył prądu niż zwykle. Quick Charge 1.0 z 2013 roku w procesorze Snapdragon 600 oferował ładowanie przy napięciu 5 V i natężeniu 2 A, co przekładało się na moc 10 W. Rewolucja przyszła dopiero później. Quick Charge 2.0 pojawił się w 2015 roku i trafił do procesorów Snapdragon 200, 208, 210, 212, 400, 410, 412, 415, 425, 610, 615, 616, 800, 801, 805, 808 i 810. Standard ten może wykorzystywać napięcie 5 V, 9 V i 12 V oraz maksymalne natężenie na poziomie 1,67 A, 2 A lub 3 A. Maksymalna moc to z kolei 18 W – 9 V x 2 A. Nadal nie było to jednak rozwiązanie, na które czekali użytkownicy. Zaledwie rok później Qualcomm wprowadził do swoich procesorów Quick Charge 3.0. Quick Charge 3.0, czyli najbardziej rozpowszechniona dzisiaj wersja szybkiego ładowania od Qualcomma, pojawiła się w 2016 roku. Dostępna jest w procesorach Snapdragon 427, 430, 435, 450, 617, 620, 625, 626, 650, 652, 653, 820 i 821. Obsługuje napięcie od 3,6 V do 20 V zmieniające się co 200 mV przy maksymalnym natężeniu 2,6 A lub 4,6 A. Maksymalna moc to 18 W, czyli 9 V x 2 A. Smartfon z ogniwem o pojemności 2750 mAh ładuje się od 0 do 80 proc. w zaledwie 35 minut. Zwykła ładowarka naładuje w tym samym czasie zaledwie 12 proc. takiego akumulatora. W kolejnym roku Qualcomm ponownie zaktualizował swój system szybkiego ładowania do wersji 4.0 Quick Charge 4.0 w procesorach Snapdragon 630, 636, 660, 835 i 845 pracuje w dwóch trybach, czyli standardowym Quick Charge oraz USB-C Power Delievery. W pierwszym przypadku wyjściowa maksymalna moc to 18 W (9 V x 2 A) przy napięciu od 3,6 V do 20 V i maksymalnym natężeniu do 2,6 A lub 4,6 A. W przypadku ładowania z wykorzystaniem standardu USB-PD 3.0 PPS można wykorzystać napięcie od 3 V do 11 V przy natężeniu 3 A. Maksymalna moc to 27 W. Czy warto kupić smartfon wspierający szybkie ładowanie? Odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna: zdecydowanie tak. Dzięki temu urządzenia będą mniej czasu spędzać na ładowarce, a więcej w ręku lub kieszeni użytkownika. Jeśli zaś telefon rozładuje się w ciągu dnia, to dzięki ładowarce Quick Charge można bardzo szybko uzupełnić ładunek w ogniwie zasilającym. Dobrym pomysłem może być zakup kilku ładowarek Quick Charge do smartfona w zgodnym z nim standardzie – do domu, do biura i do samochodu. Nic nie stoi też na przeszkodzie, by kupić ładowarki w nowszym standardzie niż telefon – Quick Charge od Qualcomma jest kompatybilne wstecznie. Warto też przemyśleć zakup lub wymianę powerbanka na nowy model, który wspiera szybkie ładowanie Quick Charge lub USB-C Power Delievery. Dzięki temu awaryjne uzupełnianie prądu poza domem również będzie szybsze niż do tej pory.
Quick Charge, czyli szybkie ładowanie smartfonów – co powinieneś wiedzieć
Przygodę z grą na gitarze akustycznej należy rozpocząć od podstaw. Dlaczego początki są tak istotne? Ponieważ brak najprostszych umiejętności może w późniejszym czasie prowadzić do błędów i złych nawyków, których niestety nie da się już skorygować. Nieznajomość i nieumiejętność podstawowych zasad i czynności może spowodować, że grający nie poradzi sobie z niektórymi utworami muzycznymi. Aby zacząć się uczyć, nie trzeba od razu zapisywać się do szkoły muzycznej. Na rynku dostępne są poradniki, dzięki którym nauka będzie łatwiejsza. Koszt pełnego zestawu płyt i książek do samodzielnej pracy może zamykać się w przedziale od 50 do 300 złotych. Należy jednak pamiętać, że sam poradnik nie wystarczy, efekty przyniesie dopiero systematyczna praca. Jaka gitara będzie najlepsza na początek? Przed zakupem konkretnego modelu gitary warto zapoznać się z opiniami innych użytkowników i specjalistów. Co należy brać pod uwagę przy wyborze gitary akustycznej? Powinna być lekka; jeśli decydujemy się na model, którego koszt to np. 500 złotych, trzeba brać pod uwagę, że będzie ze sklejki. Gitary z płytą wierzchnią z litego drewna to już większe kwoty, np. lity mahoń to cena około 1500 złotych. Warto zwrócić uwagę na to, czy gitara jest wyposażona w podstrunnicę i mostek wykonane z palisandru. Podstrunnica z lakierowanego na czarny kolor drewna nie jest praktyczna, bo lakier może się szybko zdrapać. Istotne są żeberka wewnątrz gitary. Muszą być przyklejone do płyty wierzchniej i spodniej, ale dłuższy czas użytkowania instrumentu zapewnią żeberka wsunięte pod drewniane i ponacinane listwy, których głównym zadaniem jest wzmocnienie połączenia boczków i płyty spodniej. Listwa powinna mocno przytrzymywać żeberka. Kupując gitarę, trzeba przeciągnąć palcami wzdłuż gryfu, aby sprawdzić, czy nie ma ostrych krawędzi, o które gitarzysta może skaleczyć palce. Jakie struny zagwarantują dobre brzmienie? Na początek poleca się struny typu 12, których grubość to 0.01200. Dlaczego taka? Ponieważ jest to gwarancja pobudzenia do drgań drewna gitary. Na rynku dostępne są struny, które różni od siebie grubość, kolor i oczywiście cena. Struny do gitary akustycznej można kupić już za 20 złotych za komplet, ale są struny droższe, o wyższej jakości, które mogą kosztować nawet 80 złotych. Czy warto kupić kostkę do gry? Są różne szkoły, które dzielą się na zwolenników i przeciwników gry przy pomocy kostki. Inni uważają, że gitarzysta powinien umieć grać i z kostką, i bez niej. Po co kostka? Jest pomocna, kiedy dźwięki powinny być głośniejsze, uderzenie samą dłonią znacznie wycisza instrument. Na początek nauki zalecana jest gra przy użyciu kostki, po pewnym czasie można z niej stopniowo rezygnować. Wybór kostek jest bardzo duży, mogą się różnić materiałem, z którego zostały zrobione, kolorem i grubością. Czym się różni gitara akustyczna od klasycznej? Różnic można doszukiwać się np. w strunach, ponieważ w gitarach akustycznych używa się strun metalowych, co zapewnia całkiem odmienne brzmienie. W gitarach akustycznych główki są pełne, zaś klucze są montowane w takiej samej płaszczyźnie, co położenie główki. W gitarach klasycznych główki mają wydrążone otwory, a klucze montuje się pod kątem prostym względem główki. Różnica jest widoczna także w podstrunnicy i szyjce. Większość gitar akustycznych ma oznaczenia progów (tzw. markery), np. w postaci kropek. Gryfy gitar akustycznych są węższe od gryfów gitar klasycznych, może to być 20% różnicy. W gitarach akustycznych powierzchnia podstrunnicy jest delikatnie wygięta, dlatego jej środek jest wypukły. Kilka słów podsumowania Większość gitarzystów zaczyna naukę gry na gitarze na modelu klasycznym lub akustycznym, dopiero po opanowaniu podstaw nadchodzi czas na zmianę na gitarę elektryczną. Na początku nauka może być trudna, np. decydując się na gitarę akustyczną, trzeba liczyć się z tym, że struny są bardziej napięte, co może prowadzić do bólu opuszków palców. Jednak jest na to rozwiązanie – można używać cieńszych strun i w ten sposób naprężenie zostanie zredukowane, a nauka będzie znacznie przyjemniejsza. Kolejnym atutem gry na gitarze akustycznej jest to, że te same techniki grania łatwo wykonać później na gitarze elektrycznej. Warto również pamiętać, że gitara akustyczna czy klasyczna w wielu sytuacjach jest niezastąpiona.
Gitara akustyczna dla początkujących – poradnik
Tablety, podobnie jak inne urządzenia elektroniczne, dostępne są w różnych przedziałach cenowych. Poszczególne modele różnią się od siebie wydajnością, jakością wykonania czy aparatem fotograficznym. W segmencie do 1000 złotych możemy znaleźć egzemplarz już z nieco wyższej półki, który bezproblemowo zaspokoi nasze potrzeby. Oto kilka polecanych modeli. iPad Mini 2 W przedziale do 1000 złotych mamy do dyspozycji nie tylko tablety z Androidem czy Windowsem, ale również iPady oparte na iOS. W górnej granicy cenowej mieści się iPad Mini lub – przy odrobinie szczęścia –iPad Mini 2 z ekranem Retina. Model ten charakteryzuje się 7,9-calowym wyświetlaczem działającym w rewelacyjnej rozdzielczości 2048 x 1536 pikseli. Tablet jest oparty na autorskim procesorze A7, który zapewnia odpowiednią wydajność w każdych warunkach. Użytkownik może także zrobić użytek z aparatu głównego 5 Mpix i przedniego 1,2 Mpix. Całość zamknięto w gustownej, cienkiej obudowie z charakterystycznym logo nadgryzionego jabłka. Asus Transformer Book T100 Za około 800 złotych nabyć możemy urządzenie 2 w 1, pełniące funkcję tabletu i klasycznego notebooka. Mowa o Transformer Book T100 od Asusa, który został wyposażony w odłączaną, pełnowymiarową klawiaturę. Sprzęt jest oparty na systemie Windows 8.1 i oferuje możliwości zwykłego laptopa. Tablet ma 10-calowy ekran o przystępnej rozdzielczości 1366 x 768 pikseli. Jest to odpowiednia propozycja dla osób, które chcą za niewielkie pieniądze nabyć sprzęt sprawdzający się w wielu zadaniach, również tych nieco bardziej wymagających. Lenovo Yoga Tab 3 10 Za 1000 złotych kupimy także Lenovo Yoga Tab 3 w wersji z ekranem o przekątnej 10 cali. Model ten wyróżnia się specyficznym wyglądem i ma wygodną rączkę do trzymania. Dzięki temu z urządzenia możemy korzystać w aż czterech pozycjach. Zgrubienie w konstrukcji stanowi miejsce na pojemną baterię, która jest główną zaletą tabletu. Sprzęt potrafi działać nawet do 20 godzin bez konieczności ładowania ogniwa. Yoga Tab 3 zaspokoi też fanów fotografii dzięki aparatowi 8 Mpix. Obiektyw można obracać o 180 stopni, wykorzystując go do wideorozmów i zdjęć selfie. Samsung Galaxy Tab E 9.6 Za około 800 złotych interesującą propozycję przedstawia Samsung. Galaxy Tab E to tablet z nieco mniej popularną przekątną ekranu – 9,6 cala. Urządzenie jest wyposażone w wydajny, 4-rdzeniowy procesor oraz 1,5 GB pamięci RAM. Nieco gorzej wypada dostępna przestrzeń na pliki (8 GB), ale można ją rozszerzyć o 128 GB za pomocą karty microSD. Co ważne, tablet pozwala na korzystanie z Internetu mobilnego w technologii 3G i oferuje dwa aparaty fotograficzne – główny 5 Mpix i przedni 2 Mpix. To typowe rozwiązanie do wygodnej obsługi multimediów i komunikacji ze znajomymi. Nvidia Shield K1 Ostatni proponowany przez nas model to tablet za 900 złotych, stworzony z myślą o graczach, którzy każdą wolną chwilę przeznaczają na ulubioną rozrywkę. Nvidia Shield K1 ma 8-calowy ekran działający w znakomitej rozdzielczości Full HD. Wysoką wydajność zapewnia natomiast 4-rdzeniowy procesor Nvidia Tegra K1, taktowany zegarem 2,2 GHz. Całość jest uzupełniana przez 2 GB pamięci RAM. Niepodważalną zaletą urządzenia jest możliwość grania w pecetowe hity za pomocą usługi GeForce NOW. Tablet jest wyposażony w dwa aparaty, każdy o rozdzielczości 5 Mpix. Jest to konstrukcja, która powinna zadowolić zarówno graczy, jak i innych użytkowników urządzeń mobilnych. Dowolność wyboru Jak widać, w cenie do 1000 złotych wybór jest już ogromny. Na aukcjach znajdziemy zarówno uniwersalne modele, jak i te skrojone z myślą o konkretnej grupie docelowej. Jest to także przedział, w którym zaczynają się pojawiać tablety od Apple, dzięki czemu klient ma duże pole manewru.
Tablet do 1000 złotych – styczeń 2016
Dieta wegetariańska i jej odmiany cieszą się coraz większą popularnością również w Polsce. Spośród setek poświęconych jej pozycji, jakie trafiły na nasz rynek, książka Casson wyróżnia się dbałością o… aspekt wizualny. Niejedzenie mięsa dla wielu to wybór ideologiczny. Inni decydują się na dietę jarską z powodów zdrowotnych. Są też tacy, którzy… zwyczajnie podążają za modą. Trzeba bowiem przyznać, że spośród wszystkich kulinarnych trendów, wegetarianizm i weganizm są zdecydowanie najbardziej długowieczne. Nic więc dziwnego, że na naszym rynku wydawniczym nie brakuje poświęconych tej tematyce książek kucharskich, poradników i albumów. Spośród tylu pozycji trudno wybrać tę najlepszą. Czasem warto jednak – wbrew powiedzeniu – ocenić książkę po okładce. W tej kategorii publikacja „Moja kuchnia wege” autorstwa Audrey Cosson zajmuje miejsce w ścisłej czołówce. Jeść zdrowo i… ładnie Nic dziwnego, wszak Cosson od lat pracuje w zawodzie, który w Polsce właściwie nadal nie istnieje: jest… stylistką jedzenia. Od dłuższego czasu dzieli swoje życie między Paryż i Londyn, współpracując z prestiżowymi magazynami. To właśnie dzięki autorce „Mojej kuchni wege” i innym osobom zajmującym się tym specyficznym zadaniem, możemy podziwiać pięknie przystrojone i podane dania, ilustrujące opublikowane przepisy. Jak nie trudno się więc domyślić, książka Cosson to uczta nie tylko dla ducha, ale i dla oczu. Każdy z ponad 100 przepisów zaprezentowanych w pozycji jest więc pięknie sfotografowany, co w (udanym!) założeniu autorki i jej współpracowników miało jeszcze bardziej zachęcić nas do wypróbowania któregoś – albo wszystkich – z nich. Nie tylko przepisy Choć w „Mojej kuchni wege”, jak i wydanej w podobnym czasie „Mojej kuchni bez glutenu”, najważniejsze są przepisy, to Cosson poszerza tę tematykę o sprawdzone i przydatne porady. Znajdziemy tu więc rozdziały wprowadzające, które pomogą nam w zrozumieniu istoty wegetarianizmu. Autorka zdradza, jak wprowadzać zmiany do swojego menu, by nie czuć się stratnym. Dowiemy się też, jak zastępować potrzebne organizmowi składniki odżywcze. Przepisy, które zawarto w książce, nie są skomplikowane, a przy wielu z nich znalazły się dodatkowe wskazówki od autorki, pomagające w ich przygotowaniu. Szczególną zaletą publikacji Audrey Cosson może być fakt, że właściwie wszystkie z potrzebnych do przygotowania tych dań składników bez większych trudności znajdziemy w Polsce. Same przepisy autorka podzieliła na cztery kategorie: śniadania, przystawki, dania główne i desery. Choć nie są to wykwintne i wyrafinowane dania to dzięki kolorowym, dopracowanym fotografiom wyjątkowo pobudzają zmysły. Znajdziemy tu ciekawe propozycje na owsianki i śniadaniowe omlety. Pyszne zapiekanki i sałaty to świetny wybór na dania obiadowe i kolacje. Jedynym rozczarowaniem może być… bardzo krótka lista pomysłów na desery. Spośród zaledwie siedmiu przepisów nie natrafimy właściwie na nic szczególnie odkrywczego. Nie oznacza to jednak, że proponowane przez autorkę dania nie są smaczne lub rozczarowują. „Moja kuchnia wege” to pięknie wydany album z przepisami. Duży format i wysokiej jakości gruby papier, na którym go wydrukowano, sprawiają, że wygodnie korzystać z niego podczas gotowania. Z proponowanych przez Audrey Cosson przepisów mogą korzystać nie tylko zaprawieni w bojach wegetarianie, ale również ci z Was, którzy dopiero zaczynają swoje eksperymenty z kuchnią bezmięsną. Źródło okładki: gwfoksal.pl
„Moja kuchnia wege” Audrey Cosson – recenzja
Bieganie w Polsce już wiele lat temu przeszło poważną rewolucję. Polacy coraz liczniej i chętniej biorą udział w przeróżnych biegach charytatywnych oraz maratonach, ultramaratonach i biegach przełajowych. Często pojawia się też temat biegu na orientację, dlatego warto poznać tę dyscyplinę. Wymaga ona nie tylko siły i wytrzymałości, ale też koncentracji i szybkości reakcji. Główne założenia Bieg na orientację to rewelacyjny sposób na urozmaicenie standardowego joggingu. Jego celem jest jak najszybsze pokonanie trasy z zaznaczonymi punktami kontrolnymi, których nie można ominąć. W dotarciu do mety pomagają dwa przedmioty: mapa i kompas. Szczegółową mapę zawodnicy otrzymują na starcie. Obejmuje ona drogi, przeszkody, stopień gęstości roślinności i zaznaczone punkty w przyjętej kolorystyce, których należy szukać. O kompas należy zadbać indywidualnie. Zazwyczaj stosuje się kompasy płytkowy lub kciukowe. Dobry sprzęt powinien być wygodny, szybko łapać kierunek i wyróżniać się dokładnością. Ważne jest to, że trasę zlokalizowaną między punktami kontrolnymi można pokonać w dowolny sposób, ale z zachowaniem prawidłowej kolejności zdobywania punktów. Współzawodnictwo najczęściej odbywa się na terenach leśnych i górskich. Bieg na orientację umożliwia doskonałą zabawę na świeżym powietrzu i pomaga zachować kondycję. Różnorodność wyznaczonych tras i niepowtarzalność terenów wzbogacają walory biegowe, odrywają od codzienności i monotonii. Ponadto bliskie spotkanie z przyrodą poprawia umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach. Jakie są rodzaje? Bieg na orientację można podzielić ze względu na: Długość trasy: szybkie biegi zlokalizowane zazwyczaj w parkach lub terenach miejskich; biegi średniej długości, oscylujące w granicach 30–35 minut; biegi klasyczne, przy których używane są mapy w skali 1:10000 lub 1:15000, a długość dopasowywana jest do kategorii wiekowej. Rodzaj biegu: indywidualny, w którym zawodnicy samodzielnie pokonują dystans; sztafetowy, podczas którego członkowie sztafety pokonują poszczególne odcinki trasy; drużynowy, gdzie na zwycięstwo całej drużyny składa się np. punktacja miejsc zajmowanych przez poszczególnych jej zawodników. Porę dnia, podczas której realizowany jest bieg: w ciągu dnia (bieg odbywa się między wschodem a zachodem słońca); w nocy (zawodnicy biegną w naturalnej ciemności, niezbędna jest wtedy latarka czołowa); biegi, których czas rozgrywania (w celu urozmaicenia) łączy okres dzienny i nocny. Jak przygotować się do biegu na orientację? Oprócz poręcznego kompasu doskonale sprawdzi się wytrzymałe obuwie, pozbawione amortyzacji. Podeszwa butów przeznaczonych do biegów na orientację jest wyposażona w gumowe kołki lub kolce, które podnoszą przyczepność. Polecane są przede wszystkim buty od SILVY. Biegając w terenie, warto mieć dederon – to strój przeznaczony dla biegaczy na orientację. Wyprodukowano go z włókna poliamidowego, które jest bardzo wytrzymałe, odporne na zniszczenia i wygodne. Oczywiście dederon nie jest obowiązkowy. Świetnie zastąpią go termoaktywne legginsy (długie spodnie ochronią nogi przed trudnym terenem, wystającymi gałązkami, wysokimi trawami), kurtka i koszulka. Dla komfortu biegu i zdrowia można zaopatrzyć się w pulsometr, by mieć puls pod kontrolą. Bieg na orientację może być świetną rozrywką niezależnie od wieku. Biorą w nich udział całe rodziny, które nie tylko aktywnie spędzają czas, ale też integrują się i poznają swoje możliwości na nowo. Zbliża się wiosna, więc warto przygotować się do biegu i zaangażować do niego swoich bliskich.
Bieg na orientację zdobywa coraz większą popularność – dowiedz się, na czym polega
Masz już dość zimowej bladość i szarości skóry, a do sezonu urlopowego jeszcze trzeba trochę poczekać? Pamiętaj, że opalanie zarówno na słońcu, jak i w solarium jest bardzo szkodliwe i niebezpieczne. Są jednak sposoby na opaleniznę bez ryzyka. Na rynku dostępne są przeróżne preparaty zapewniające przyciemnienie karnacji, dzięki czemu wyglądamy kusząco, zdrowo i szczupło. Niektóre kobiety nie wyobrażają sobie siebie bez delikatnej opalenizny. Warto zastąpić promienie UV bezpiecznymi rozwiązaniami. Kosmetyki brązujące i samoopalające – zasada działania W sprzedaży dostępne są dwa rodzaje kosmetyków przeznaczonych do sztucznego opalania w warunkach domowych. W obu przypadkach składnikiem aktywnym, warunkującym działanie, jest dihydroksyaceton – DHA. Jest to związek chemiczny, który w połączeniu z kreatyną naskórka barwi jego powierzchnię na brązowy, zbliżony do naturalnej opalenizny kolor. Jest to działanie powierzchniowe, nie ingerujące w głębsze warstwy skóry. Pierwszym typem kosmetyków dostępnych na rynku są balsamy brązujące. Polecane dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z opalenizną z tubki, oczekujących subtelnych efektów oraz tych, które mogą na nie dłużej poczekać. Preparaty te zawierają minimalne stężenia DHA połączone z naturalnymi wyciągami, np. z orzecha włoskiego albo marchwi. Efekt powstaje stopniowo. Aplikację należy powtarzać przez kilka dni, aż do uzyskania rezultatu. Pożądany stan utrzymujemy systematycznym stosowaniem. Często wzbogaca się je składnikami nawilżającymi, wyszczuplającymi czy też odprężającymi, dlatego mogą z powodzeniem zastąpić balsamy do codziennej pielęgnacji. Samoopalacze to drugi typ kosmetyków zapewniających złocisty odcień skóry bez wystawiania jej na działanie promieni słonecznych. Zawarty w nich DHA występuje w wysokim stężeniu, dzięki czemu na rezultaty nie trzeba długo czekać. Niektóre z nich dają efekt brązowej skóry już po godzinie od aplikacji. Sprawdzi się idealnie przed wielkim wyjściem. Występują w wersjach dedykowanych do jasnej oraz ciemnej karnacji. Dzięki odpowiedniemu doborowi uzyskamy oczekiwany efekt. Jeśli nie jesteśmy pewni, warto najpierw wypróbować pierwsza wersję, którą wzmocnimy w razie potrzeby. Samoopalacze, które zawierają duże ilość DHA charakteryzują się niestety niezbyt przyjemnym zapachem, który wydziela się do kilku godzin od kontaktu ze skórą. Niektóre kosmetyki zawierają naturalne olejki, które swoim zapachem maskują duszący aromat. Jak poprawnie nałożyć kosmetyki samoopalające? Panuje powszechne przekonanie, że kosmetyki samoopalające wywołują na skórze nieestetyczne zacieki, których bardzo trudno jest się pozbyć. Jest w tym trochę racji, ale zakładając, że przeprowadzimy aplikację w sposób staranny i prawidłowy, nie ma obaw, że niepożądane skutki wystąpią. Bardzo ważne jest przygotowanie skóry na przyjęcie preparatu. Skóra powinna być zdrowa, odpowiednio nawilżona. Na przesuszonej powierzchni każdy kosmetyk wygląda nieestetycznie oraz ciężko się rozprowadza. Warto zadbać o jej kondycję, aby w pełni cieszyć się jej odsłanianiem. Przed nałożeniem samoopalacza zalecane jest wykonanie dokładnego peelingu. Masujmy starannie każdy odcinek ciała, aby pozbyć się martwego naskórka, na którym ryzyko pojawiania się nierównych przebarwień jest większe. Przy nakładaniu preparatu pamiętajmy, że na grubszej skórze ma on tendencje do nadawania ciemniejszego koloru. Takimi miejscami są łokcie i kolana. Można je wcześniej zabezpieczyć odrobiną balsamu nawilżającego, który sprawi, że wchłonie się tam mniejsza ilość samoopalacza. Substancję rozprowadzamy na ciele dokładnie, okrężnymi ruchami, nie zapominając o stopach, pachach i dłoniach. Te ostatnie często pozostają mocno brązowe, a paznokcie pożółkłe. Możemy uniknąć tego problemu, myjąc ręce zaraz po aplikacji kosmetyku i stosując niewielką ilość samoopalacza. Jeżeli podejdziemy do sprawy na spokojnie i z dokładnością, żadne plamy ani zacieki się nie pojawią. Po skończonym zabiegu należy odczekać parę minut, aż wszystko się wchłonie, aby nie pobrudzić ubrania lub pościeli. Balsamy brązujące są delikatniejsze w działaniu, a aplikuje się je tak samo jak zwykłe nawilżające mleczka. Zależnie od stopnia efektu, jaki oczekujemy, wybierzmy kosmetyk dla siebie. Aplikację przeprowadźmy w odpowiedni sposób, dzięki czemu będziemy cieszyć się równomierną, złocistą opalenizną, nie narażając skóry na szkodliwe działanie promieni UV.
Opalenizna z tubki – zdrowy sposób na złocistą skórę
Honor to alternatywna marka Huawei, oferująca smartfony o wysokim stosunku wydajności do ceny. Model oznaczony cyfrą „6” to obecnie flagowiec wyceniany na 1400 zł. Czy może rywalizować chociażby z Huawei Ascend P7 czy Mate7? Specyfikacja „Na papierze” Honor 6 wypada naprawdę mocno: ośmiordzeniowy procesor Hisilicon Kirin 920 1,3 GHz 3 GB pamięci RAM 16 GB wbudowanej pamięci i slot na karty microSD wyświetlacz 5” FullHD (1920x1080 pikseli) odporne szkło Corning Gorilla Glass 3 bateria o pojemności 3100 mAh aparat o rozdzielczości 13 MPx z tyłu i 5 MPx z przodu obudowy wymiary: 139,60 x 69,70 x 7,50 mm przy wadze 130 g nakładka producenta Emotion UI moduł LTE 8 rdzeni i 3 GB RAM to połączenie, którego nie powstydziłby się żaden z hi-endowych smartfonów. Cieszą również obecność modułu LTE oraz slotu na karty pamięci, gdyż szczególnie o tym drugim niektórym producentom zdarza się zapominać. Konstrukcja box:imageShowcase box:imageShowcase Obudowa Honor 6 pokryta jest szkłem po obu stronach, dzięki czemu wygląda elegancko i prestiżowo – dużo lepiej niż w wielu modelach u konkurencji. Ponad ¾ frontu zajmuje ekran, ponad którym umieszczono głośnik, przednią kamerę oraz czujniki: światła i zbliżeniowy. Na przedniej ściance próżno szukać jakichkolwiek oznaczeń producenta i modelu – dopiero tylna klapka zawiera logo serii Honor oraz mały druczek, zdradzający prawdziwego producenta opisywanego modelu. Z tyłu tradycyjnie umieszczono też aparat oraz lampę, a głośnik „wylądował” w dolnej części obudowy. Cała tylna ścianka pod szkłem pokryta jest miłą dla oka, drobną fakturą, która urozmaica wygląd. Boczne krawędzie (poza dolną) łączy srebrna belka, zawierająca po prawej stronie: dwuprzyciskową regulację głośności, włącznik oraz otwieraną zaślepkę, która ukrywa gniazda kart microSIM oraz microSD. Na dół powędrowało gniazdo ładowania, a wyjście słuchawkowe – na górę. Drobnostką, choć ułatwiającą życie, jest pokrycie przycisku włącznika chropowatą teksturą, która ułatwia natychmiastową identyfikację. Srebrna część niestety jest plastikowa i wygląda gorzej niż podobna konstrukcja z użyciem metalu w modelu Ascend P7. Zaletą zaślepki gniazd jest fakt, że można otworzyć ją przy pomocy paznokcia, bez używania dodatkowych narzędzi. Ergonomia Mimo sporych wymiarów (14 cm na 7 cm), przy odrobinie wprawy da się Honor 6 obsłużyć jedną ręką. Chwyt zdecydowanie poprawia cienka obudowa o grubości zaledwie 7,5 mm oraz minimalnie tylko zaokrąglone rogi, nie wpływające mocno na wygląd całej bryły urządzenia. Dzięki temu, że przyciski nawigacji wyświetlane są na ekranie, można cofnąć się w menu czy powrócić do pulpitu bez zmiany chwytu. System operacyjny Testowany telefon pracuje pod kontrolą Androida w wersji 4.4.4 (aktualizacja do wersji 5.0 ma być dostępna w pierwszym kwartale 2015) z nakładką interfejsu Emotion UI. Huawei zmienił w Androidzie wygląd niektórych elementów interfejsu, dodał skróty do paska powiadomień, zainstalował swój ekran blokady (z najpotrzebniejszymi aplikacjami dostępnymi bez odblokowania) oraz launcher przypominający menu iPhone’a. Instalowane aplikacje pojawiają się na kolejnych pulpitach, zastępując w ten sposób dodatkową listę z programami. Niestety nakładka chińskiego producenta prezentuje się gorzej niż nowy Android 5 i pozostaje mieć nadzieję, że Emotion UI w wersji 3 odejdzie od szarych, wypukłych kształtów na rzecz minimalistycznych, płaskich, kolorowych paneli z nowej wersji systemu Google’a. Honor 6 działa bardzo sprawnie i stabilnie – podczas testów ani razu się nie zawiesił. Kolejne okna systemowe otwierają się szybko. W ustawieniach smartfona można wybrać trzy modele zarządzania energią: jeden z nich wykorzystuje pełną dostępną moc obliczeniową, drugi inteligentnie spowalnia pracę procesora w celu oszczędzania baterii (czego przy typowym korzystaniu z Honora nie jest się w stanie zauważyć), trzeci z trybów daje jedynie możliwość wykonywania połączeń i pisania wiadomości SMS. Fabrycznie preinstalowana jest klawiatura Swype, znacznie ułatwiająca szybkie wprowadzanie tekstu jedną ręką. Wydajność w aplikacjach 3D również stoi na bardzo wysokim poziomie – w AnTuTu opisywany smartfon uzyskał wynik powyżej 41 tysięcy punktów, co jest bardzo dobrym osiągnięciem. Faktycznie, wszystkie testowane gry wyświetlane były płynnie. Co więcej, budowa nie nagrzewa się zbytnio nawet przy sporym obciążeniu, co jest wadą wielu innych modeli o mocnej specyfikacji. Wyświetlacz Pięciocalowy wyświetlacz IPS o gęstości pikseli 441 ppi daje bardzo wyraźny i ostry obraz, szerokie pozostają też kąty widzenia. Nieco gorzej wypada natomiast kontrast – widać, że zastosowana matryca to nie AMOLED, choć i tak jest bardzo dobrze, a jasność ekranu pozwala na komfortowe korzystanie z telefonu nawet w pełnym słońcu. Wyświetlane zdjęcia wyglądają bardzo dobrze, a i w grach nie zabraknie żywych barw. Bateria Producent chwali się, że zastosowana litowo-polimerowa bateria 3100 mAh wytrzyma ponad jeden dzień nawet przy intensywnym użytkowaniu, a przy typowym – nawet ponad dwie doby. Wydajność ogniwa jest rzeczywiście bardzo dobra i podczas intensywnego korzystania z internetu oraz grania w trójwymiarowe gry baterii braknie dopiero po kilkunastu godzinach. Huawei dłużej wytrzyma przy standardowym użytkowaniu – przez dwa dni będzie można cieszyć się telefonem bez ładowarki. To bardzo dobre rezultaty, zwłaszcza że udało się zmieścić pojemną baterię w smukłej obudowie. Łączność Żaden z zastosowanych w telefonie modułów łączności: LTE, UMTS oraz zwykły GSM podczas testów nie sprawiał problemów. Jakość rozmów jest w porządku – zwłaszcza, gdy po drugiej stronie będzie osoba korzystająca z technologii HD Voice. Moduły WiFi oraz GPS również działają bez zarzutu. Aparat, filmy Zastosowany aparat o rozdzielczości 13 megapikseli zapewnia przyzwoitą jakość obrazu i wystarczy do zrobienia kilku zdjęć na wakacjach czy skopiowania potrzebnych dokumentów, choć oczywiście nie sprawdzi się do produkcji wielkoformatowych odbitek. Aplikacja aparatu zawiera standardowe opcje, takie jak samowyzwalacz, nakładane filtry czy tryb panorama. Filmy w rozdzielczości 1080p z powodu zastosowanego kodeka pozbawione są detali oraz płynnych przejść tonalnych. zdjęcie 1, zdjęcie 2 Podsumowanie Honor 6 to udany telefon, którego zaleta w postaci niewygórowanej ceny (1400 zł) zdecydowanie przewyższa drobne niedociągnięcia. Dzięki mocnym podzespołom smartfon posłuży długo, a elegancka obudowa wyróżni użytkownika z tłumu.
Honor 6 - flagowiec w honorowej cenie
Dla osób które chcą przedłużyć sobie radość z ciemnej karnacji, idealnym rozwiązaniem będzie skorzystanie z solarium. Pamiętajmy jednak, że należy z niego korzystać z umiarem, a także stosować odpowiednie kosmetyki ochronne. Kosmetyki ochronne do stosowania w solarium Soleo, tuba 150 ml, różne rodzaje Firma Soleo oferuje całą gamę produktów do opalania o różnych smakowitych zapachach, takich jak: cappuccino, czekolada czy limonka. Producent kosmetyków gwarantuje uzyskanie opalenizny w sposób szybki, ale bezpieczny. Produkty Soleo działają w oparciu o efekt tingle. Rozgrzewa on skórę, poprawia jej ukrwienie, a także przyspiesza wytwarzanie się melaniny, dzięki której skóra nabiera pięknego brązowego odcienia. Dzięki wygodnej tubie kosmetyk możemy zabrać do torebki. Ma dość gęstą konsystencję, a co najważniejsze, nie brudzi ubrań. Australian Gold Accelerator Dark Tanning, 250 ml Jest to kosmetyk przeznaczony dla osób o ciemnej karnacji. Oprócz tego, że chroni naszą skórę przed szkodliwym wpływem promieni UV, to dodatkowo dostarcza jej wielu składników odżywczych, zawiera witaminę A i E. Dzięki temu nasza skóra nie wysusza się, ale pozostaje gładka i miękka, a także pięknie pachnie. Formuła kosmetyku zawiera olejki, które znacznie przyspieszą opalanie, a my będziemy mogli cieszyć się piękną opalenizną. SuperTan, Lemongrass & Orange, 200 ml Ten kosmetyk spodoba się nie tylko amatorkom opalania w solarium, ale także paniom dbającym o linię. Zawiera składniki, które wspomagają wyszczuplanie naszej sylwetki, a także, poprzez działanie anti-aging, dbają o jej młody wygląd. Stosując kosmetyk marki SuperTan, nie tylko zyskasz piękną opaleniznę, ale i wypielęgnowaną skórę, ponieważ seria ta zawiera wyciągi z roślin, olejki pielęgnacyjne i witaminy. Dzięki nim skóra będzie miękka i nawilżona, a opalenizna utrzyma się na niej jeszcze dłużej. Emerald Bay Sun Luvin’, 250 ml Jest to kosmetyk wzbogacony w formułę agave nectar, która odżywia skórę dzięki zawartym w niej witaminom. W składzie znajdziemy również masło shea, które jest znane z właściwości brązujących i nawilżających, a także olej słonecznikowy bogaty w witaminy A, E i D. Wszystkie te składniki sprawiają, że skóra jest bardziej nawilżona i dotleniona, a dzięki temu szybciej się opala i zyskuje piękny brzoskwiniowy odcień. Ultra Tinted, 200 ml Dzięki temu specyfikowi nie tylko możesz szybko uzyskać opaleniznę, jakbyś wróciła z dwutygodniowych wczasów w Egipcie, ale także zadbasz o swoją skórę. Bogaty skład, w którym znajdziemy masło shea, wyciąg z orzecha włoskiego, kakaowca, a także aloes gwarantuje, że skóra mimo wystawienia jej na promieniowanie UV, zachowa jędrność i gładkość. Balsam zawiera samoopalacz, który dodatkowo nadaje naszej skórze złocisty odcień. Coś dla panów Soleo Ego Man Bronzer, 150 ml Producenci nie zapomnieli o mężczyznach lubiących korzystać z solarium. Specjalnie dla nich firma Soleo stworzyła kosmetyk o męskim zapachu, a także dopasowała składniki, aby oprócz opalenizny zapewnić mężczyznom pielęgnację. Ważne jest również to, że konsystencja balsamu szybko się wchłania, dzięki czemu nie pozostawia błyszczącej warstwy na skórze. Kosmetyki ochronne przeznaczone do solarium mogą skutecznie przyspieszyć opalanie, ale są również pomocne w pielęgnacji opalonej skóry. Pamiętajmy jednak, że nawet najlepszy kosmetyk nie zapobiega zmianom, które mogą powstać w wyniku zbyt częstego i długotrwałego opalania. Warto zasięgnąć w tej sprawie porady specjalisty, aby dopasować długość kąpieli słonecznej do typu naszej karnacji, a także dobrać odpowiednie kosmetyki, które z pewnością pomogą nam osiągnąć zamierzony efekt.
Kosmetyki ochronne do opalania w solarium do 50 zł. Przegląd
Kuchnia bez spiżarni już dawno przestała się sprawdzać. W domu potrzebne jest pomieszczenie, w którym będzie można przechowywać zapasy żywności i wszelkie przetwory. Aby spełniało swoją funkcję, każdy jego centymetr powinien zostać dobrze wykorzystany. W tym celu niezbędne będą regały. Spiżarnia to alternatywa dla nadmiaru kuchennych szafek czy piwnic, których w domu albo brakuje, albo są zbyt zagracone, by cokolwiek w nich trzymać, zwłaszcza żywność. Coraz częściej w celu przechowywania zapasów wydziela się pomieszczenie, najlepiej blisko kuchni, z którego w każdej chwili można przynieść brakujące produkty. We wnętrzu nie powinna panować zbyt wysoka temperatura, wystarczy 12-15°C, aby na dłużej utrzymać świeżość warzyw i owoców. O odpowiedni klimat zadba też oddzielny szyb wentylacyjny, jego obecność docenią zwłaszcza ci użytkownicy, którzy w spiżarni nie mają okna. Regał na produkty spożywcze Aby przechować ich jak najwięcej, warto zainwestować w regały, które to ułatwią. Im więcej przetworów do przechowania na zimę, tym solidniejsze meble należy wybrać. Przydadzą się również dodatkowe pojemniki, niewielkie skrzynki i druciane kosze, które ułatwią segregację produktów i ich estetyczne ustawienie na półkach. W spiżarni z prawdziwego zdarzenia nie może też zabraknąć etykiet, dzięki którym nie trzeba będzie sprawdzać zawartości każdego pudełka, aby coś znaleźć. Dostęp do wybranych części spiżarni i zlokalizowanie potrzebnych produktów ułatwi z kolei oświetlenie – górne lub boczne oraz punktowe. box:shoppingList box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem box:shoppingItem Konstrukcje z metalu W przypadku spiżarni otwartych na wnętrze, w których przechowamy słoiczki z dżemami i sokami, szafki należy dobrać do charakteru przestrzeni. W pomieszczeniach urządzonych industrialnie świetlnie się sprawdzą konstrukcje metalowe. Kolorowe słoiki z przetworami czy zawieszone warkocze czosnku tylko podkreślą surową stylizację mebla. Metalowe regały mogą być malowane, np. na biało, dzięki czemu ich kolor łatwiej będzie zgrać z otoczeniem. box:imagePins box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin box:pin Drewniane szafki i półki Ciepłą atmosferę wprowadzą z kolei regały drewniane lub z płyty, których wybarwienie należy dobrać do pozostałej zabudowy. Trzeba jednak zadbać, by półki nie miały kontaktu z wilgocią, mogą bowiem spuchnąć i stracić swój użytkowy charakter. Dlatego przed zamontowaniem drewniane elementy należy zaimpregnować. A może praktyczny plastik? W sprzedaży są też meble z plastiku (polichlorku winylu i polipropylenu). Dzięki bocznym wzmocnieniom są równie wytrzymałe, jak regały metalowe lub stalowe, łatwiej też utrzymać je w czystości. Przy uważnym dobieraniu obciążenia z pewnością sprawdzą się w powierzonej im roli. Większą nośność, nawet o kilkadziesiąt kilogramów, mają regały plastikowe z metalowym wzmocnieniem. Im wyższy, tym lepiej? Niekoniecznie. Jeśli w spiżarni nie ma możliwości przechowywania drabiny, wspinanie się na krzesło, by zdjąć coś z najwyższej półki, mija się z celem. Wówczas lepiej postawić regały niższe, ale np. głębsze, z dostępnością z obu stron. Na dole szafek należy ustawić produkty najcięższe, np. butelki z wodą i sokami, które będzie można łatwo przenieść w inne miejsce. W najwyższych partiach spiżarni warto ulokować przedmioty rzadziej używane, np. garnki do gotowania weków, zastawę świąteczną, a nawet niewielki grill stołowy.
Jak wybrać regały do spiżarni?
Jeśli szukacie alternatywy dla klasycznej gry w warcaby czy szachy, przyjrzycie się uważnie „Talatowi”. To ciekawa i pięknie wykonana gra logiczna dla dwóch lub trzech graczy, w której swoje ruchy wykonuje się na dwóch planszach jednocześnie. Wnętrzności pudełka Pudełko z grą jest bardzo ładne, ale to, co szczególnie przykuwa uwagę, to jego… waga. Gra jest wyjątkowo ciężka. Aż korci, żeby zajrzeć do pudełka i zobaczyć, co w sobie skrywa! A co znajdziemy w środku? Instrukcję, trzy plansze z grubego kartonu i plastikową wypraskę bardzo starannie wypełnioną pionami. Te ostatnie są dość niezwykłe, bo występują w trzech kolorach, rozmiarach i kształtach. Każdy gracz otrzymuje po 9 pionów w wybranym kolorze: trzy sześciokątne, trzy czworokątne i trzy trójkątne. box:imageShowcase box:imageShowcase Przygotowanie do gry Na początku rozgrywki gracze umieszczają piony na polach startowych. Wbrew pozorom to ważny element rozgrywki, bo determinuje przebieg partii. Im wyższe piony i im więcej mają kątów, tym są silniejsze. Silniejsze piony mogą zbijać słabsze – wyższe zbijają niższe, sześciokątne zbijają czworokątne itd. Przy rozstawianiu pionów na polach startowych należy więc dobrze obserwować przeciwników. Dobry początek to w „Talacie” połowa sukcesu. Rozgrywka Kiedy już wszystkie piony znajdą się na planszy, rozpoczyna się drugi etap gry – poruszanie i zbijanie. Gracze wykonują swoje ruchy po kolei. Mogą przesuwać swoje piony o jedno pole w przód lub na ukos. Poruszanie się w bok możliwe jest wyłącznie przy zbijaniu. Nie można także przeskakiwać innych pionów ani poruszać się do tyłu. W wariancie gry dla dwóch osób jeden z kolorów pozostaje neutralny, a gracze sterują nim naprzemiennie. Gdy na jednej z plansz żaden z graczy na pewno nie będzie już mógł zbić pionu, plansza ta odpada z gry. Gdy odpadną dwie plansze – gra się kończy i następuje podliczenie punktów. Zwycięża oczywiście ten, kto będzie miał najwięcej punktów. Punkty można zdobyć na dwa sposoby: zbijając piony przeciwnika lub dochodząc swoim pionem do jego pola startowego. Należy pamiętać, że zbijanie pionów jest nieco wyżej punktowane. W przypadku remisu wyrywa ten, kto zbił najwyższą wieżę. Podsumowanie „Talat” to ciekawa gra logiczna, w której jednocześnie trzeba zwracać uwagę na to, co dzieje się, aż na trzech planszach. Często porównuje się ją do szachów dla trzech osób. I rzeczywiście – mimo że zasady są proste, to jednak wygrać wcale nie jest łatwo. Z każdą partią kontrolowanie wszystkich plansz przychodzi coraz łatwiej, a rozgrywki dają coraz więcej satysfakcji. Jest to gra, która z pewnością spodoba się zarówno dziadkom, jak i rodzicom czy dzieciom. A oprócz tego jest wprost przepięknie wykonana – z trwałych, trudnych do zniszczenia czy zgubienia bakelitowych elementów. „Talat” jest idealną grą do zabrania ze sobą na wakacje. Jedna partia trwa około 30 minut. Łatwo jest nauczyć grać w „Talat” każdego – niezależnie od jego wieku i stopnia zainteresowania grami planszowymi – a rozgrywka za każdym razem wygląda inaczej i za każdym jest emocjonująca. Grę można kupić na Allegro już za ok. 70 zł.
„Talat” – recenzja gry
Wiertarki udarowe to jedne z bardziej rozpowszechnionych narzędzi, które znajdują zastosowanie zarówno w profesjonalnym użytku, jak i w większości gospodarstw domowych. Są wręcz niezbędnikiem w warsztacie profesjonalistów i majsterkowiczów, a przydadzą się zapewne nawet w domu jednorodzinnym – do wykonywania przydomowych prac związanych chociażby z aranżacją i wystrojem wnętrza, na przykład zawieszaniem obrazów i innych dekoracji na ścianach. Krótka charakterystyka Wiertarki udarowe charakteryzują się prostą konstrukcją i jednocześnie łatwą obsługą. Nie należy jednak mylić wiertarki udarowej z młotowiertarką. To dwa różne narzędzia, które jednak często stosowane są zamiennie. Różnica uwidacznia się ostatecznie w efektywności działania tych maszyn, a więc prędkości wiercenia otworów i możliwości wywiercenia ich w niektórych materiałach. Oczywiście parametry i wydajność przemawiają za młotowiertarkami. Są to jednak urządzenia specjalistyczne, które służą głównie do odwiertów w twardych materiałach budowlanych typu beton. Ich praca w cegle czy wiercenie w płytkach ceramicznych może skończyć się zniszczeniem materiału, gdyż udar, który generują te maszyny, jest zbyt duży, a działanie zbyt destrukcyjne.W takich przypadkach najlepszym rozwiązaniem jest wiertarka udarowa, która wywierci wolniej, ale z mniejszym ryzykiem uszkodzenia materiału obrabianego. Funkcje Milwaukee PD705, jak większość wiertarek udarowych, jest urządzeniem wielofunkcyjnym, a jej wielofunkcyjność polega na możliwości wiercenia zarówno w drewnie, metalu, jak i materiałach budowlanych. Zastosowano w niej przełącznik umożliwiający załączenie lub wyłączenie funkcji udaru. Z udarem wierci się we wszystkich kruchych materiałach, gdzie uderzenie powoduje rozbicie materiału i przyspiesza zagłębianie wiertła, zaś bezudarowe wiercenie to wiercenie przede wszystkim w drewnie lub w metalu. Zmiana kierunku obrotów sprawia, że wiertarki PD705 można również używać do wkręcania lub wykręcania śrub czy też wkrętów. Należy to jednak traktować jako funkcję dodatkową, do stosowania sporadycznego, gdyż wiertarki udarowe nie dysponują aż takimi wysokimi momentami obrotowymi, jak przeznaczone do tej czynności wkrętarki. Milwaukee PD705 posiada płynną regulację prędkości obrotowej, którą można regulować w dwojaki sposób. Po pierwsze jest to preselekcja maksymalnej prędkości, którą ustala się za pomocą pokrętła umieszczonego na klawiszu włącznika. Po drugie – to płynna regulacja, zależna od stopnia wciśnięcia klawisza włącznika. Użyte materiały Obudowa Milwaukee PD705 wykonana jest z dobrej jakości tworzywa sztucznego, a elementy, które mają kontakt z dłońmi użytkownika podczas pracy są pokryte antypoślizgową i wygodną w uchwycie okładziną. Sprawia to, że praca maszyną jest komfortowa i bezpieczna, bo chwyt urządzenia jest pewny. Zastosowany uchwyt narzędziowy jest bardzo solidny, gdyż w całości wykonany z metalu. Jest to uchwyt samozaciskowy, a więc umożliwia uchwycenie oraz zwolnienie wiertła bez użycia dodatkowego narzędzia Parametry Milwaukee PD705 to jednobiegowa wiertarka udarowa o mocy 705W. Jest to dość spora moc, jak na jednobiegowe urządzenie. PD705 powinna sobie radzić bez problemu z większością prac związanych z wierceniem w cegle i innych materiałach budowlanych, z wykluczeniem oczywiście twardego betonu (ale dotyczy to generalnie wszystkich wiertarek udarowych). Pewnym ograniczeniem jest oczywiście wiercenie bezudarowe dużej średnicy wiertłami. Do tego przewidziane są wiertarki i wiertarki udarowe dwubiegowe. Związane jest to z wysoką prędkością obrotową urządzenia, która nie idzie w parze z wysokim momentem obrotowym.Wiertarka ta rozpędza się do prędkości 3000 obr/min. Za pomocą uchwytu narzędziowego można uchwycić wiertła o średnicy od 1,5-13mm. Waga 1,9 kg sprawia, że praca maszyną jest wygodna, gdyż nie ciąży ona zbyt mocno w ręce. Rozwiązania techniczne Wiertarka udarowa z samej definicji jest urządzeniem, które służy między innym do wiercenia udarowego. Istotą, która odróżnia wiertarki udarowe od młotowiertarek, jest mechanizm generowania udaru. W przypadku młotowiertarek jest to udar elektropneumatyczny, który powstaje poprzez wytwarzanie ciśnienia w cylindrze, za pomocą układu korbowo-wodzikowego zakończonego tłokiem. Cyklicznie powstające wysokie ciśnienie generuje uderzenia, przenoszone za pośrednictwem wiertła na materiał. W wiertarkach udarowych to udar mechaniczny, generowany za sprawą toczących się po sobie zębatek. Udar ten charakteryzuje się niską energią uderzenia, lecz wysoką częstotliwością. Stąd właśnie przeznaczenie urządzeń tego typu do wykonywania lżejszych prac. Prędkość obrotowa jest regulowana elektronicznie, a zmiana kierunku obrotów to dobry i sprawdzony system, gdyż realizowana jest za pomocą zmiany biegunowości szczotek węglowych. W odróżnieniu od elektronicznego przełącznika, metoda to sprawia, że maszyna jest równie mocna i szybka w obu kierunkach obrotu silnika. Dzięki temu możliwe jest efektywniejsze wykręcanie wkrętów i śrub. Wyposażenie Wiertarkę udarową Milwaukee PD705 wyposażono w ogranicznik głębokości wiercenia, który na swojej powierzchni ma nacechowaną w milimetrach skalę dla precyzyjniejszego ustalania głębokości odwiertu. Dla lepszego ustabilizowania urządzenia w czasie pracy oraz pewniejszego uchwytu, w komplecie znajduje się dodatkowa rękojeść, którą można usytuować w dowolnym ustawieniu, aby praca narzędziem była wygodna w każdej pozycji. Urządzenie dostarczane jest w kartonie, więc o transportowanie go należy zadbać we własnym zakresie. Podsumowanie Milwaukee PD705 to stosunkowo mocna, jednobiegowa wiertarka udarowa, która znajdzie zastosowanie w większości gospodarstw domowych, u każdego majsterkowicza. Jest to na pewno przydatne urządzenie, które może służyć do wiercenia w specyficznych materiałach, w warsztacie każdego fachowca związanego z branżą budowlaną. Wiertarka, tak jak wszystkie urządzenia marki Milwaukee, objęta jest 3-letnią gwarancją producenta. Aby skorzystać z tych świadczeń gwarancyjnych, należy zarejestrować urządzenie na stronie internetowej producenta.
Test wiertarki udarowej Milwaukee PD705
Jeśli lubisz być otulona czymś mięciutkim i ciepłym, a przy okazji wyglądać modnie i zwracać na siebie uwagę, wybierz etolę, kurtkę lub kamizelkę z kolorowego futra! Nie ma bardziej wyrazistego dodatku niż kolorowe futerko! Jeśli kochasz szaleństwo w modzie i lubisz być widoczna, koniecznie zaopatrz się w futrzaną etolę, kamizelkę lub kurtkę! Producenci tekstyliów zadbali o to, byśmy miały wybór i mogły nosić zimą piękne i wygodne syntetyczne futerko. Do wyboru są modele w wielu kolorach: wrzosowym, żółtym, niebieskim, pudrowo-różowym, bordowym, czerwonym lub w kombinacji różnych kolorów. Ożyw stylizację futrem! Futro to synonim elegancji lub ekstrawagancji, w zależności od tego, jak zostanie wystylizowane. Jeśli będzie w stonowanym kolorze, można włożyć je do sukni wieczorowej i szpilek. Żółte lub różowe z kolei będzie idealne na wieczorne wyjście do klubu. box:imagePins box:pin box:pin box:pin Na aukcjach Allegro znajdziesz wiele wariacji na temat futerka. Nam szczególnie do gustu przypadły kamizelki, które można włożyć np. na skórzaną ramoneskę lub T-shirt w stylu rockowym. Wyjątkowo efektownie wypadają zarówno kamizelki, jak i futrzane kurtki przeszyte w poprzek. W wielu stylizacjach świetnie sprawdzą się futerka farbowane na niebiesko i żółto. Jeśli chodzi o bardziej stonowane kolory, doskonałym wyborem będzie futro w kolorze szarym. Kamizelką z futra właśnie tej barwy chwaliły się m.in. słynące z podążania zgodnie z trendami Małgorzata Rozenek-Majdan i Natalia Siwiec. box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel box:offerCarousel Bardzo stylowe są także płaszcze puchowe z kapturem i zamkiem błyskawicznym obszytymi futrem. Kiedy zima rozpanoszy się już na dobre, nie miej oporów, żeby nosić futro do woli! Możesz także ,,odświeżyć” kurtkę, którą masz w swojej szafie, dokupując do niej kolorowe futerko do ozdobienia kaptura. W tym sezonie modne są również tzw. misie – nosimy je na czapkach i małych torebkach. Futrzane zasady W krainie futerek rządzi jedna zasada: brak zasad! Oversize’owe futro, tak jak i dopasowany futrzany płaszczyk czy futrzane obszycia w kurtce, fantastycznie sprawdzą się w wielu stylizacjach. Która z nas nie ma w swojej szafie futra odziedziczonego po mamie lub babci, które robi furorę podczas imprezy? Fasony z dawnych lat różnią się znacząco od współczesnych, a mimo to futra zawsze zadają szyku i czynią stylizację wyjątkową. Z perfekcji w wykorzystaniu futer słynie australijska blogerka Micah Gianneli, która do kanarkowożółtej sukienki wkłada futro w tym samym kolorze, podobnie czyni z innymi kolorami, np. niebieskim. Drobna blondynka o azjatyckich rysach mistrzowsko prezentuje się w tego typu kreacjach. Co sądzicie o kolczykach z futerkiem? Ten element świetnie ożywia casualową stylizacją. W swojej torebce również możesz mieć coś futrzanego, np. breloczek do kluczy. box:offerCarousel Zachwycające jest również połączenie militarnej kurtki z szerokim pasem brązowego futra przyszytym na dole. Można ją nosić dla kontrastu np. z długą, zwiewną sukienką. Futro świetnie sprawdza się w wielu połączeniach. Widok futrzanej kurtki w zestawie z trampkami przestaje już dziwić, bowiem dziewczyny, chcące być modne, często komponują takie stylizacje np. do szkoły. Przejawem sporej ekstrawagancji jest na pewno futrzana spódnica do ziemi, ale na takie modowe szaleństwo stać chyba wyłącznie Rosjanki, które oprócz tego, że słyną z szyku i elegancji, muszą chronić się przed mrozem. Nie wiemy, co na to psychologowie, ale trzeba przyznać, że głaskanie kolorowego misia przypiętego do torebki lub przytulanie się do kamizelki z futra pozytywnie wpływa na nastrój.
Farbowany lis. Kolorowe futerka na jesień-zimę 2017/2018
Salsation to połączenie zajęć fitnessu z tańcem. Brzmi podobnie do opisu zumby, jednak to nie jest to samo. Choć oba style łączą w sobie fitness i taniec, salsation to coś więcej. Czym jest salsation? Nazwa pochodzi z połączenia dwóch słów: „salsa” i „sensation”. „Salsa” w języku hiszpańskim oznacza sos, a „sensation” można przetłumaczyć jako wrażenie, uczucia itp. Jest to zatem mieszanka różnych stylów tanecznych z emocjami i uczuciami. To połączenie zostało wymyślone przez wenezuelskiego tancerza i choreografa – Alejandro Angulo. Jego trening jest bardzo popularny w Azji. Teraz szturmem zdobywa europejskie kluby fitness. Emocje i taniec Trening salsation to połączenie elementów salsy, reggae, flamenco i samby. Choreografia wykonywana podczas zajęć bardziej przypomina energiczny taniec niż zajęcia fitnessu. Układy nie są zbyt trudne, a ruchy nie są skomplikowane, dlatego salsation jest idealnym rozwiązaniem dla osób chcących rekreacyjnie się poruszać. Zajęcia są nastawione nie tyle na utratę kalorii, co na wyrażenie emocji i uczuć. Są niejako odskocznią od codzienności. Wiele osób uczęszczających na tego typu ćwiczenia przypisuje im wręcz antydepresyjny charakter. Ruchy mają opowiadać historię, jaka jest zawarta w piosence, przy której są przeprowadzane zajęcia. Krok po kroku Każdy trening rozpoczyna się od izolowanej rozgrzewki, podczas której robi się kilka prostych ćwiczeń rozgrzewających całe ciało – od góry do dołu. Wykonywane w jej czasie ruchy przypominają bardziej taniec lub esy-floresy niż klasyczne ćwiczenia. Mają one na celu wprowadzenie uczestników w klimat zajęć i nastrojenie ich pozytywną energią. Następnie instruktor przedstawia układ składający się z sekwencji kroków i gestów zaczerpniętych z różnych stylów tanecznych. Można znaleźć tu kroki pochodzące z salsy, ognistego flamenco lub brazyliskiej samby. Wszystkie są dozwolone pod warunkiem, że będą pasować do opowiadanej historii. Trening salsation jest nierozerwalnie złączony z muzyką. To ona nadaje sens układowi i całej choreografii. Jak się ubrać? Stój nie powinien krępować ruchów – to główna zasada, którą należy się kierować podczas jego wyboru. Jeśli chcesz się poczuć kobieco, podczas tańca załóż haremki lub kolorowe legginsy-biodrówki, do tego top lub koszulka odsłaniająca jedno ramię i od razu poziom samozadowolenia wzrośnie. Jeżeli lubisz zwracać na siebie uwagę, pod koszulkę załóż kolorowy stanik sportowy, który będzie lekko widoczny. Buty powinny być sportowe, wygodne i stabilne, by dobrze amortyzowały stopę. Więcej infromacji w poradniku - Jak się ubrać na salsation? Efekty? W ciągu godzinnego treningu można spalić do 700 kcal, w zależności od intensywności układów. Do tego podczas zajęć uczestnicy poznają swoje ciało, podnoszą samoświadomość i uczą się kontrolować emocje. Salsation może także być sposobem na jesienną chandrę i posłużyć jako rodzaj terapii ruchem. Na zajęcia może zapisać się każdy, gdyż nie ma ograniczeń wiekowych. Salsation to połączenie przyjemnego z pożytecznym. Z jednej strony traci się zbędne kilogramy, z drugiej –człowiek odstresowuje się i uczy się radzić sobie z negatywnymi emocjami. Obecnie, gdy stres jest nieodłącznym elementem rzeczywistości, takie zajęcia mogą być świetną odskocznią.
Salsation – następca zumby
O autyzmie mówi się coraz więcej. Powstają książki które opowiadają o ludziach zmagających się z tym zespołem zaburzeń. Historie te ukazywane są zarówno z punktu widzenia osób, które po przejściu terapii potrafią na co dzień lepiej funkcjonować, jak i z punktu widzenia ich bliskich. Pragniesz dla dziecka jak najlepiej „Cisza” Jema Lestera, mimo że porusza temat autyzmu, nie ma charakteru edukacyjnego. Książka nie prezentuje nowych spojrzeń na terapię – to raczej studium sytuacji psychologicznej i emocjonalnej rodziny, który zmaga się z trudną sytuacją. Gdy dziecko dorasta i coraz trudniej ukrywać przed światem i przed samym sobą, że kiedykolwiek będzie ono mogło „dogonić” w rozwoju swoich rówieśników, kryzys w małżeństwie wcale nie jest rzadkością. Emma i Ben stają jednak również przed innym problemem. Aby zapewnić 10-letniemu synowi jak najlepszą opiekę, pragną umieścić go w specjalistycznej placówce. Ich podanie zostaje jednak odrzucone z powodu... dobrej sytuacji rodzinnej i relacji z bliskimi, które nawiązało ich dziecko. Niełatwo jest wytrzymać w ciszy Z powodów formalnych najwyraźniej dla Jonaha lepiej jest, żeby rodzice się rozstali. Na pewien czas zamieszka on więc z ojcem w domu swojego zrzędliwego dziadka. Trzy pokolenia mężczyzn, z których jeden nie umie mówić, a dwaj raczej rozmawiać nie chcą. Niełatwa sytuacja, prawda? Dla Bena będzie to czas, gdy na nowo odkryje bliskość z synem, ale również znajdzie przestrzeń, by przyjrzeć się swojemu podejściu do życia, zmierzyć się z przeszłością i zadrami, które rzutowały na jego relacje z ojcem. „Cisza” jest więc opowieścią nie tylko o autyzmie i samotnym ojcostwie, ale przede wszystkim o relacjach rodzinnych, o odkrywaniu siebie i wybaczaniu. Każdy z mężczyzn przeżył już niejedno i podejmował decyzje, z których wcale nie jest dumny. Wzrusza, a jednocześnie nie przygnębia Jem Lester napisał powieść, która może poruszać emocjonalnie. Zainspirowany własnym doświadczeniem szczerze opisuje zarówno trudne chwile, jak i to, co dodaje sił. Zarówno sytuacje kryzysowe, jak i chwile niezwykłej bliskości. W „Ciszy” nie brakuje także humoru, choć na pierwszy rzut okaz może wydać się to dziwne. Bliscy próbujący zrozumieć dziecko, szukający wyjaśnień i pomocy, nie przestają go przecież kochać. Chcą dzielić z nim każdą chwilę – obok trudnych momentów pojawiają się więc również te radosne. Czasem możemy też zobaczyć, że śmiech i dystans do samych siebie mogą okazać się najlepszym lekarstwem i pomóc w rozładowaniu napięcia. Niełatwo czytać o braku komunikacji, autoagresji, poczuciu winy i zmęczeniu, ale mimo podejmowania trudnych wątków powieść ta nie jest przygnębiająca. Autor tak poprowadził narrację, by czytelnik mógł odkryć oczyszczającą moc miłości, zobaczyć, że nie wszystko po drodze trzeba poświęcić i porzucić. Szczery i dość osobisty debiut, który warto polecić nie tylko tym, którzy interesują się autyzmem. Tytuł dostępny jest nie tylko na papierze, ale również w wersji elektronicznej, więc jeżeli korzystacie z czytników, możecie sprawdzić oferty na Allegro – za około 30 złotych znajdziecie tam zarówno formaty mobi, jak i e-pub. źródło okładki: www.zysk.com.pl
„Cisza” Jem Lester – recenzja
Co zrobić w sytuacji, gdy po odpaleniu silnika naszego pojazdu spod maski dociera przeraźliwy pisk, który w przypadku dodania gazu nasila się i po chwili ustępuje? Najprawdopodobniej przyczyną jest pasek osprzętu. Czym jest pasek osprzętu? Pasek osprzętu, a tak naprawdę pasek wielorowkowy, pełni bardzo ważne zadanie w każdym pojeździe. Zanim zaczęto go określać wielorowkowym, był nazywany klinowym. Zarówno pierwsza, jak i druga nazwa nawiązuje do jego budowy. Pasek wielorowkowy posiada wiele rowków, natomiast klinowy jest w kształcie trapezu, a jego użycie powoduje wystąpienie klina. Co ciekawe, pomimo zastąpienia paska klinowego paskiem wielorowkowym nadal większość użytkowników stosuje dawne określenie. Głównym zadaniem paska jest napędzanie osprzętu silnika, takiego jak chociażby układ chłodzenia, wspomaganie kierownicy, klimatyzacji, a co najważniejsze alternatora odpowiedzialnego za dostarczanie prądu. Element ten jest wykonany z kauczuku, a jego żywotność szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Pierwszym z niepokojących objawów zapowiadających awarię paska wielorowkowego jest piszczenie. W większości przypadków spowodowane jest to nieodpowiednim naciągnięciem, co jest podstawą jego poprawnej pracy. Za naciąg odpowiada napinacz oraz jego rolka. Niestety, często dochodzi do usterki napinacza, przez co pasek nie jest odpowiednio naciągnięty i w efekcie pojawia się nieprzyjemny dźwięk. Dodatkowo pasek wielorowkowy nie lubi zabrudzeń, szczególnie w postaci oleju silnikowego czy paliwa. Kiedy najczęściej piszczy pasek? Do piszczenia paska wielorowkowego zazwyczaj dochodzi w sytuacji, gdy temperatura spadnie poniżej zera stopni Celsjusza. Najlepszym rozwiązaniem tego problemu jest wizyta u mechanika, który w początkowej fazie powinien spróbować naciągnąć pasek, czego efektem będzie ustąpienie piszczenia. Podczas próby naciągania mechanik powinien dokładnie przyjrzeć się paskowi i ocenić jego stan techniczny. Jeżeli na powierzchni widoczne są pęknięcia, nie ma na co czekać – trzeba ten element wymienić na nowy. Gdy zdecydujemy się na wymianę paska, poprośmy specjalistę, żeby dokładnie sprawdził stan techniczny napinacza. Jeśli nie jest on poprawny i wzbudza niepokój, również zdecydujmy się na jego wymianę. Pamiętajmy, że naciągnięcie paska nie zawsze przyczyni się do rozwiązania problemu. W niektórych przypadkach efektem będzie jedynie ustąpienie piszczenia na jakiś czas. Jaki pasek wybrać? Rynek pasków wielorowkowych jest bardzo bogaty i oferuje ogromną ilość produktów. Na początek należy dokładnie sprawdzić, czy dany pasek będzie pasował do naszego samochodu. Elementami, które mają na to wpływ, są: marka i model pojazdu, rok produkcji oraz rodzaj silnika. Następną rzeczą, którą musimy uwzględnić, jest marka paska wielorowkowego. Unikajmy wyboru nieznanych producentów, którzy kuszą niską ceną swoich produktów. Pasek wielorowkowy to serce osprzętu całego pojazdu, dlatego nie warto na nim oszczędzać, tym bardziej że nie należy on do drogich części. Średni koszt dobrej jakości paska wielorowkowego to około 50 zł. Producentami, którym można zaufać, są Bosch, Contitech oraz Dayco. Wymiana paska osprzętu nie należy do najtrudniejszych, jednak bardzo ważnym elementem jest jego odpowiednie naciągnięcie. Dlatego jeżeli nigdy wcześniej tego nie robiliśmy, lepiej skorzystać z usług mechanika, ponieważ źle naciągnięty pasek to nie tylko irytujący odgłos piszczenia, ale przede wszystkim znacznie szybsze jego zużycie.
Piszczący pasek osprzętu. Jak rozwiązać problem?
Wiosna i lato to sezon, który szczególnie stawia na modę, także dla dzieci. Dotyczy ona zarówno ubrań, jak i dodatków oraz butów. Te ostatnie są niezwykle ważne, ponieważ pozwalają dziecku na odkrywanie i przeżywanie wspaniałych przygód. Warto więc zaopatrzyć się w buty, które sprawdzą się na spacery i plac zabaw. Czym się kierować przy wyborze bucików? Zakup butów dla dziecka nie zawsze jest prosty. To, co podoba się rodzicom, zazwyczaj nie podoba się dziecku. Jednak wygląd butów i ich cena to nie jedyne kryteria, którymi powinniśmy się kierować. Ważna jest także ich jakość i odpowiednie przystosowanie do małych nóżek. Buty dla dziecka muszą być przede wszystkim wygodne i przewiewne. Nie mogą być ani za luźne, ani zbyt wąskie. Kupując klapki lub sandałki, a więc buty, w których dziecko będzie chodziło bez skarpetek, sprawdź, czy nie mają zbyt wystającego szwa w podeszwie, który mógłby odgniatać piętę lub palce i czy posiadają atesty dopuszczające je do sprzedaży (dzięki nim możesz uniknąć np. odparzenia stóp). Warto zwrócić uwagę na odpowiednio wyprofilowaną podeszwę. Buty dziecka muszą być stabilne i nie mogą mieć zbyt śliskich spodów. Modne sandałki dla dziewczynki W okresie letnim sandały cieszą się ogromną popularnością. Są niezwykle praktyczne, bo pasują do większości ubrań, a do tego są wygodne i przewiewne. Ten rodzaj butów chwalą sobie nie tylko dorośli, ale także dzieci, zwłaszcza dziewczynki. Kupując dziecku sandałki, zacznij od wyboru fasonu, który przypadnie mu do gustu. Dla maluszków dobrze jest wybrać sandałki z zakrytymi paluszkami – nóżka nie zsuwa się w nich do przodu, a także te zapinane wokół kostki. Dla starszej dziewczynki, która chodzi pewnie, warto wybrać buciki z odkrytymi paluszkami. Modne są fasony zarówno z paskiem nad palcami i paskiem wokół kostki, jak i z paskami połączonymi wstawką wzdłuż podbicia stopy. Sandałki mogą być zapinane na rzepy, guziczki lub zamek nad piętą. Wśród najmodniejszych wzorów znajdziemy sandałki różowe, czerwone, białe i fioletowe. Modne są także dwukolorowe sandałki, np. biało-różowe. Popularnością cieszą się te z kokardkami lub motylkami na pasku nad palcami oraz z kwiatowymi ozdobami. Na półeczce z butami dla dziewczynki nie może zabraknąć sandałków z ulubionymi postaciami z bajek, zwłaszcza Myszką Minnie, Hello Kitty i Księżniczkami. Dziewczęce balerinki W lecie sprawdzą się także balerinki. Wyróżnia je wygoda oraz elegancki wygląd. Modne są zwłaszcza te z siateczką po bokach – są przewiewne i pozwalają skórze oddychać. Balerinki, tak jak sandałki, dostaniemy w wersji z odkrytymi palcami lub zabudowane. Dużą popularnością cieszą się tzw. lakierki, szczególnie te z paseczkiem na podbiciu. Wśród lakierków modne są w tym sezonie granatowe i czarne z różowymi i czerwonymi kokardkami. Na topie są także balerinki z materiałowymi bokami, np. w szeroką kratę i z lakierowanymi czubkami. Do łask wracają czeszki. Te urocze tenisówki sprawdzą się zarówno dla młodszych, jak i starszych dziewczynek. Wyróżnia je wygoda i lekkość. Dużym zainteresowaniem cieszą się czeszki w pastelowych kolorach, m.in. różu i mięty.
Modne sandałki i buty letnie dla dziewczynki (do 100 zł)
Komiksowi superbohaterowie od lat cieszą się rosnącą popularnością. Wszystko za sprawą filmów, które przyciągają do kin widzów w różnym wieku. Książeczki dla dzieci, a nawet bajki, także kreują superbohaterów, z którymi najmłodsi uwielbiają się utożsamiać. Nikogo więc nie dziwią gry i klocki bazujące na historii np. Batmana. Jego wielbiciele mogą spać bez obaw, że zabraknie im pomysłów na zabawę rodem z filmu akcji, bowiem Lego gwarantuje wiele godzin zabawy ze wspaniałymi zestawami Lego Batman. 1. Lego Batman Motocykl Catwoman – cena ok. 90 zł Ten zestaw przeznaczony jest dla dzieci od 7. roku życia. Zauroczy zarówno chłopców, jak i dziewczynki, które marzą o zostaniu superbohaterką. Motocykl Catwoman to zestaw trzech figurek: Catwoman, Batgirl i Robina. Batgirl i Robin planują napad na jubilera, który Catwoman musi powstrzymać. Do zestawu dołączony jest motocykl kobiety-kota oraz fragment ulicy do zbudowania, w skład którego wchodzą otwierane drzwi, latarnie i szyld. Wszystko tworzy fragment miasta, na którego mieszkańców czeka wiele zasadzek. Czy Catwoman powstrzyma Robina i jego ekipę? Przekonajcie się sami tworząc własną historię dzięki Lego Motocykl Catwoman. 2. Lego Batman Balonowa ucieczka Jokera – cena ok. 54 zł Balonowa ucieczka Jokera pozwoli dziecku na odtworzenie sceny pojedynku w elektrowni Gotham. W skład zestawu wchodzi ruchoma bomba, silos z funkcją wybuchu i miotacz liny z hakiem. Nie może także zabraknąć dwóch najważniejszych figurek, a więc Batmana i Jokera. Ten ostatni posiada wyjątkowy plecak wypełniony kolorowymi balonami, który pozwoli mu uciec z najgorętszego miejsca w całym mieście Gotham. Na szczęście dzieci wiedzą, jak wraz z Batmanem, powstrzymać złoczyńcę i zapobiec realizacji jego planu. Zestaw można rozbudowywać innymi zestawami Lego, co pozwala na kreatywną zabawę. 3. Lego Juniors Batman i Superman – cena ok. 80 zł Także młodsze dzieci mogą dać się porwać fascynującej zabawie z ulubionym superbohaterem dzięki Lego Juniors Batman i Superman vs Lex Luthor. Zestaw przeznaczony jest dla dzieci od 4. roku życia. W jego skład wchodzi Batmobil i miotacz dysków w jaskini Człowieka-Nietoperza. Zestaw zawiera 164 elementy, w tym pojazd-robot Lexa Luthora. Lego Juniors posiadają większe elementy niż tradycyjne klocki Lego, przez co są łatwiejsze w złożeniu, jak i zabawie. Uroku zabawie doda pojazd Batmana, który wyruszy w pościg za Luthorem po ulicach miasta. 4. Lego Lodowy Atak Mr. Freeze’a – cena ok. 96 zł Jeśli twoje dziecko jest nieustraszonym bohaterem, który pragnie stawić czoła złu, ten zestaw będzie strzałem w dziesiątkę, bowiem Batman potrzebuje pomocy, aby obronić elektrownię w Gotham. W skład zestawu wchodzi ruchomy egzoszkielet Mr. Freeze’a z miejscem na minifigurkę i zamrażającym miotaczem klocków oraz figurka Batmana z pełnym uzbrojeniem, w tym miotaczem ognia. Klocki pozwalają na wymyślanie własnych scen i akcji, jak również łączą się z innymi zestawami od Lego. Lodowy Atak przeznaczony jest dla dzieci powyżej 7. roku życia. 5. Lego Batman i Kobieta-Kot – cena ok. 65 zł Ten niewielkich rozmiarów zestaw Lego zyskał dużą popularność zarówno wśród chłopców, jak i dziewczynek. Zawiera dwa pojazdy i dwie figurki – Batmana i Kobiety-Kota, które pozwalają na dowolną zabawę według wyobraźni i pomysłów dziecka. Batmobil posiada skręcające się koła oraz ciekawy wygląd: logo Batmana i płomienie wychodzące z rury wydechowej. Przód samochodu Kobiety-Kota wygląda jak koci pyszczek, a z tyłu znajdziemy koci ogon. Co więcej, do zestawu dołączone są akcesoria skradzione przez bohaterkę, w tym diamenty! Klocki są łatwe do złożenia, dlatego przeznaczone są dla dzieci już od 5. roku życia. Zestaw zawiera 79 elementów, dzięki czemu można zabrać go w podróż jako czasoumilacz dla dziecka. Czytaj więcej o zestawach Lego do 100 zł
5 super zestawów Lego Batman do 100 zł
Zarówno wnętrze auta, jak i elementy karoserii narażone są na zużycie, przetarcia i obcierki. Wiele z nich da się uchronić, i to w sposób dyskretny. Odpowiedni pokrowiec lub warstwa zabezpieczająca mogą znacząco przedłużyć ich żywotność. Pokrowce na siedzenia Jeśli mamy nowe auto i chcemy uchronić tapicerkę przed szybkim zmechaceniem czy wybrudzeniem, możemy użyć pokrowców na fotele. Przydadzą się też, jeśli nasze auto ma już swoje lata i miejsca do siedzenia są w stanie trudnym do renowacji. A jeśli w samochodzie wozimy dzieci czy psa, jest to idealny sposób, by tanio zabezpieczyć tapicerkę przed resztkami jedzenia, płynami fizjologicznymi, pazurami i sierścią. Pokrowce samochodowe mają wiele odmian. Wybierzmy takie, które są dostosowane do naszego auta. Upewnijmy się więc, że to, co zamawiamy, będzie pasować, bez fałd i zwisających kawałków materii. Dobrze, żeby pokrowce miały kieszenie z tyłu – dzięki temu nie stracimy na funkcjonalności. Tego typu pokrowce kosztują na ogół od kilkudziesięciu złotych wzwyż, powinniśmy się zmieścić w przedziale między 100 a 200 zł. Tańsze są obicia uniwersalne, ale mogą nie być dobrze dopasowane. Najtańszym, a całkiem fajnym rozwiązaniem są tzw. koszulki. Przypominają założoną na fotel koszulkę bez rękawków. Kosztują już od kilkunastu złotych za parę. Uważajmy z takimi rozwiązaniami, jeśli nasze auto ma boczne poduszki powietrzne montowane w bokach foteli. Na szczęście wiele rodzajów pokrowców ma w tym miejscu specjalne przeszycia, bardzo łatwo pękające. Uważajmy na nie podczas zakładania ich na fotel. Warto też za nieduże pieniądze kupić pokrowiec na kierownicę, aby uchronić ją przed szybkim zużyciem. W sprzedaży są przeróżne modele – materiałowe i skórzane. Jeśli dobierzemy je kolorem do wnętrza auta, w ogóle nie będzie się to rzucało w oczy. Kosztują już kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych za sztukę. Nowe dywaniki Przyjmują błoto, śnieg, brud, więc łatwo się niszczą. Ale równie łatwo je wymienić. Latem świetnie się sprawdzają dywaniki welurowe, jesienią i zimą zaś lepsze są dywaniki gumowe – trudniej je ubrudzić, łatwiej wyczyścić. W obu wypadkach to wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych za komplet. Dla zwierzaka mata Prawo nie reguluje kwestii przewożenia zwierząt w samochodzie, ale za transportowanie ich „luzem” możemy dostać mandat. Małe zwierzęta – koty i nieduże psy – spokojnie można przewozić w specjalnych transporterach. Jeśli wieziemy psa w kabinie pasażerskiej, zadbajmy o to, by jego smycz była przypięta do pasów albo mocowania fotelika dziecięcego. Warto też zainwestować w matę dla psa. Przyczepia się ją do mocowań zagłówków z tyłu i z przodu – dzięki temu zwierzak ma swoją przestrzeń, a mata chroni kanapę przez zniszczeniem i zabrudzeniem. Zasłaniamy błotniki i progi Aby uchronić elementy auta przed tym, co wylatuje spod kół, warto sięgnąć po proste, ale skuteczne rozwiązania. Zacznijmy od nakładek na błotniki. Można je montować na śruby, wciski bądź po prostu przykleić. I faktycznie chronią krawędź błotnika przed tym, co leci od spodu. Przydadzą się też podczas parkingowych ewolucji i związanych z nimi drobnych obcierek. Podobną funkcję spełniają nakładki na progi. Na ogół mocowane są za pomocą kleju bądź taśmy. Ich koszt waha się od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu złotych w przypadku popularnych modeli. Dobrym sposobem zabezpieczenia wrażliwych elementów auta jest przezroczystafolia ochronna. Można kupić już dociętą do kształtu błotnika czy progu, ale równie łatwo wyciąć ją samemu. Jest praktycznie niewidoczna. To rozwiązanie skuteczne i dyskretne.
Pokrowce i dywaniki ochronne
Moda ponownie zatoczyła koło. Dzwony kojarzące się ze stylem dzieci kwiatów wróciły, tym razem w wersji sięgającej powyżej kostki i z wysokim stanem. Co ciekawe, rozszerzają się nie tylko nogawki spodni, ale również rękawy górnych części garderoby. Dzwony to spodnie o nogawkach rozszerzanych ku dołowi. Pojawiły się w modzie pod koniec lat 60., a w następnej dekadzie stały się prawdziwym hitem. Nosili je m.in. hipisi – krój zapożyczyli z marynarskich uniformów i uczynili z powłóczystych spodni swój znak rozpoznawczy. Bardzo lubili je: Brigitte Bardot i Jane Birkin, zespół ABBA, Sonny & Cher, Jimi Hendrix i wiele innych gwiazd z lat 70. Najmodniejsze dzwony sezonu Spodnie o rozszerzanych nogawkach wracają w tym sezonie na wybiegi, a znane modelki i aktorki wkładają je na różne okazje. Mogą być do ziemi albo przykrótkie – teraz liczy się nie tylko krój, ale również wykończenie, a w przypadku jeansów właściwie jego brak. Nosi się je wystrzępione przy mankietach (czyli z ang. frayed hem jeans), jakby były cięte tępym narzędziem, asymetrycznie, z rozcięciami. Czasem są wykończone je stębnówką, frędzlami lub falbankami. Im bardziej poszarpane, ze zwisającymi niedbale nitkami, tym lepiej. Do tego dochodzą aplikacje – hafty, naszywki, biżuteryjne zdobienia i wstawki z innych materiałów. Dla kogo są odpowiednie? Dzwony nie do każdej figury pasują. Powinny z nich zrezygnować panie o kształcie gruszki i osoby niższe. Wiele osób ich nie nosi, obawiając się, że poszerzają biodra oraz uda. Niepotrzebnie. Modele dzwonów sprzed lat, sięgające bioder i opinające uda, mogły je optycznie pogrubić, ale szyte według najnowszych trendów mają wysoki stan i luźniej opadają na nogi, więc maskują mankamenty figury. Jak je nosimy? Spodnie z rozkloszowanymi nogawkach, zwłaszcza o długości 7/8, optycznie skracają nogi, dlatego należy je nosić z butami na wysokim obcasie. Chyba że masz nogi do nieba jak niektóre modelki, które mogą sobie pozwolić na płaskie balerinki czy klapki. Dzwony są szyte z różnych materiałów i w różnych kolorach. Doskonale wyglądają z modnymi w tym sezonie krótszymi trenczami, dłuższymi marynarkami i bluzkami o luźniejszym lub dopasowanym kroju. Czarne spodnie, zestawione z elegancką bluzką, koszulą, sandałkami lub klapkami na obcasie, będą znakomite na wieczorne wyjście. Bardzo trendy są dzwony jeansowe, w tym białe, noszone z klapkami na platformie i żółtym T-shirtem (biel i żółty to bardzo modne zestawienie!) albo z bluzką z rozkloszowanymi rękawami. Idealnie pasują do stylizacji codziennych. Rozszerzane nogawki spodni to nie jedyny trend z dzwonami w roli głównej. Obok niego pojawiają się fantazyjnie bluzki o rozkloszowanych rękawach, sukienki, a nawet marynarki. Spodnie dzwony pasują zarówno do stylizacji niezobowiązujących, jak i formalnych. Są absolutnym must have w naszych szafach. Choć przez kilka ostatnich lat nie udało im się definitywnie wyprzeć wąskich rurek czy wygodnych boyfriendów, w tym sezonie wiodą prym. Warto, by zagościły w naszej szafie i dodały szyku każdej wyjściowej lub codziennej stylizacji.
Trendy 2017 – wielki powrót damskich dzwonów
Czasami zapominamy o takich podstawowych sprawach, tych najważniejszych, a jednocześnie najłatwiej pomijanych. Jak żyć, kochać i nie zgubić samych siebie w codziennej gonitwie o zarobek i karierę. A jednak, zwykła szara codzienność przygniata i powoduje, że znowu dokonujemy nijakich wyborów. „Dzień cudu”Wioletty Sawickiej to taka opowieść dla romantyczek, z nutką nostalgii i podprogowego przekazu o tym, co powinno mieć dla nas największe znaczenie. I przypomina, że nie jesteśmy nieśmiertelni, dlatego nie wolno niczego przekładać na później. Gdy zapada wyrok Chyba nikt nie chciałby się przekonać, jak to jest usłyszeć, że jego życie właśnie dobiega końca, że choroba wyniszczająca organizm rozpoczęła swoją krucjatę. Właśnie taki wyrok otrzymuje Hania, zaledwie dwudziestopięcioletnia, z trudną przeszłością rodzinną, żyjąca w związku małżeńskim powstałym z rozsądku, nie z emocji. Żadne z jej marzeń nigdy się nie spełniło. Nie udało się jej zrobić matury i pójść na studia ani pokochać i być kochaną. I nagle jej życie ma się skończyć, na dodatek w bólu i męczarni. W kolejnych fazach utraty przytomności i utraty kontroli nad własnym ciałem. I nie ma nikogo, kto by ją przytulił i dzielił z nią jej przerażenie. Niemoc twórcza Piotr od czasu rozwodu ze swoją wielką, jeszcze licealną miłością nie potrafi zaangażować się w żadną poważniejszą relację. Jego relacje z kobietami są powierzchowne, oparte na seksie, nie zmierzają do żadnej głębszej więzi i uczucia. Do tego od jakiegoś czasu jego kariera literacka utknęła w miejscu, ponieważ ma duże problemy z pisaniem. Jego niemoc twórcza pogłębia się tylko z każdym kolejnym nieudanym dniem i chybioną próbą przywrócenia więzi z synem. Gdy pewnego dnia zwraca uwagę na dziwnie nieobecną duchem dziewczynę, gdy dostrzega coś nienaturalnego w jej ruchach, gdy wreszcie ratuje ją przed nią samą, coś się zmienia wbrew niemu samemu. Dwoje życiowych rozbitków Piotr i Hania poznają się w dziwnych okolicznościach. Właściwie mało romantycznych. Przy pierwszym spotkaniu ona wymiotuje na jego buty, a on próbuje nie wściec się na swoją byłą żonę. Oboje też mają trudną sytuację życiową: on próbuje wykaraskać się z dziwnej relacji z kobietą pijawką, ona ma ciągle otwartą sprawę swojego dziwnego małżeństwa. Do tego zawisło nad nimi widmo rychłej śmierci Hani. Śmierci, z którą dziewczyna od razu się pogodziła, i nie chce walczyć. Czy dwoje życiowych rozbitków może sobie nawzajem pomóc? Czy Piotr znajdzie w sobie dość siły, by walczyć za nich oboje? Sięgnijcie po „Dzień cudu”, by wspólnie z bohaterami przeżyć te wszystkie niepewności i odkryć, że w życiu najważniejsze jest zawsze – ale to zawsze – realizować swoje marzenia. Współczesna L.M. Montgomery? Każda wielbicielka „Błękitnego Zamku” Lucy Maud Montgomery przeżyje przemiłe chwile podczas lektury najnowszej powieści Wioletty Sawickiej. Mały powrót do przeszłości i czasów czytania ciepłych, bardzo wspierających w trudnych dniach i pocieszających historii. Ogromna przyjemność w odbiorze i wrażenie, że można, a nawet trzeba spełniać swoje marzenia. Czytajcie, pobierajcie tę ciepłą, pozytywną moc „Dnia cudu” i powiedzcie sobie, że właśnie tak, właśnie teraz, już, przestaniecie odkładać wszystko na później. Powieść dostępna jest w wersji elektronicznej, w bardzo atrakcyjnej cenie ok. 19 zł, w formatach EPUB i MOBI. Zachęcam do zakupów i lektury! Źródło okładki: www.proszynski.pl
„Dzień cudu” Wioletta Sawicka – recenzja
Pogoda tej wiosny nas nie rozpieszcza. Temperatury wciąż są niskie i z pewnością czekają nas jeszcze majowe przymrozki. Co możemy zrobić, aby zabezpieczyć wschodzące rośliny przed zmarznięciem? Praktycznie każdego roku w maju zdarzają się przygruntowe przymrozki o różnym nasileniu. Najsilniejsze, te poniżej -4 st. C, przypadają zazwyczaj w dniach od 12 do 15 maja. Dlatego ten ostatni dzień, imieniny Zofii, zwany jest zimną Zośką. Ta data jest dla wielu ogrodników datą graniczną: po niej możemy siać i sadzić rośliny bez większego ryzyka. Jednak niektóre rośliny wysadzamy bądź wysiewamy już w kwietniu i trzeba je jakoś zabezpieczyć przed ewentualnym zmarznięciem. Są na to sposoby. Kilka ważnych wskazówek Warto pamiętać, że zimne powietrze, jako cięższe, gromadzi się w zagłębieniach terenu (to tzw. zastoiska mrozowe). Lepiej zatem sadzić wczesne rośliny na wzniesieniach lub na płaskim terenie. Dbajmy o odpowiednie nawilżenie podłoża, bo woda gromadzi ciepło w ciągu dnia, oddając je podczas mroźnej nocy. Rośliny wrażliwe na mróz lepiej sadzić przy murkach oporowych oraz przy ścianach budynków. Dlaczego? Bo kamień pochłania ciepło i promienie słoneczne przez cały dzień, a wieczorem oddaje je roślinom. Rośliny ciepłolubne wsadzajmy do gruntu już po „zimnej Zośce”, wtedy będzie większa szansa na uchronienie ich przed zmarznięciem. Okrywanie Przykrywanie roślin jest najbardziej popularnym i sprawdzonym sposobem na zabezpieczenie ich przed przymrozkami. Do okrywania roślin możemy używać papieru, kartonów, niepotrzebnych gazet czy cienkiej folii. Jednak najlepszym materiałem jest biała agrowłóknina. Agrowłóknina to taki materiał, który jest „dziurawy”, czyli przepuszcza opady atmosferyczne oraz powietrze, ale jednocześnie chroni rośliny przed utratą wilgoci, silnymi opadami i wiatrami. Umożliwia równomierny wzrost po kiełkowaniu, zapewnia utrzymanie jednakowej temperatury w ciągu dnia i w nocy. Rośliny możemy też przykrywać matami słomianymi lub bambusowymi. Jako naturalne materiały będą one pełnić funkcję ochronną, a nie zaszkodzą uprawom. box:offerCarousel Kaptury ochronne Na róże, iglaki, rododendrony i winorośle możemy nakładać kaptury ochronne z agrowłókniny. Szczególnie polecane są na bezśnieżne zimy, ale można nimi okrywać rośliny aż do wiosny, na wypadek przymrozków i opadów śniegu. Kaptur ochronny kosztuje od kilku do kilkunastu złotych. Możemy kupić pokrowce o zabawnych formach, na przykład kaptur w kształcie pingwina, który jest droższy – kosztuje ok. 30 zł, ale za to jaki efekt! Kaptur nakłada się bezpośrednio na roślinę i obwiązuje wokół rośliny jak najbliżej gruntu. Tak osłonięty krzew czy drzewko z pewnością oprze się wiosennym przymrozkom. Nawożenie, zraszanie, zadymianie Rośliny dobrze zaopatrzone w potas są bardziej odporne na przymrozki, za to zbytnio nawiezione azotem – mniej (bo mają więcej wody w komórkach). Wczesną wiosną nie przesadzajmy zatem z nawozami azotowymi, natomiast odżywiajmy rośliny nawozem wieloskładnikowym, zawierającym znaczną ilość potasu. Zraszanie roślin wodą również jest sposobem na zabezpieczenie ich przed przymrozkami. Zamarzając na powierzchni roślin, woda oddaje im ciepło i w ten sposób chroni przed skutkami niskich temperatur. Tę metodę jednak, podobnie jak zadymianie za pomocą specjalnych świec, stosuje się raczej w uprawach przemysłowych niż w przydomowych ogródkach. Jeśli mimo starań nie uda się nam uchronić roślin przed zmarznięciem, należy zadbać o właściwą pielęgnację uszkodzonych egzemplarzy. Nie wolno wystawiać ich bezpośrednio na ostre słońce. Takie rośliny powinny odpowiednio długo przebywać w cieniu, aż rozmarzną. Pamiętajmy, że roślina przemarznięta to roślina osłabiona i że należy o nią szczególnie dbać, odpowiednio podlewając i nawożąc.
Jak ochronić rośliny przed majowymi przymrozkami
Jagody goji, nasiona chia, spirulina – cudze chwalicie, swego nie znacie! Termin superfoods odnosi się do produktów o wyjątkowych właściwościach odżywczych, ale nie trzeba egzotyki i grubego portfela, aby mieć je w swojej kuchni. Polskim pretendentem do tego miana jest len. Z jednej rośliny powstają dwa produkty spożywcze o bardzo wysokiej wartości odżywczej. Len zwyczajny, bo o nim będziemy rozprawiać, zaczął być uprawiany ponad 10 tysięcy lat temu. Od samego początku doceniono wartości drzemiące w nasionach, czyli siemieniu lnianym. Ich drugim najważniejszym składnikiem po węglowodanach jest tłuszcz, więc tłoczy się z nich niezwykle cenny i pożądany olej. Dopiero później zauważono, że len jest wspaniałą rośliną włóknistą, a sznurki i płótna wytwarza się z niego do dzisiaj. Siemię lniane Torebki nasienne lnu zwyczajnego są zbierane zaraz przed osiągnięciem dojrzałości i suszone. Otrzymywane w ten sposób nasiona należą do najzdrowszych produktów spożywczych, jakie możemy mieć w swojej kuchni. Siemię jest traktowane przede wszystkim jako roślina lecznicza i stosowane w niewielkich ilościach. Jego właściwości wynikają z zawartości wielu cennych składników. Warto tu wymieć niezwykle zdrowy tłuszcz oraz moc witamin, minerałów i błonnika. Dzięki dużej zawartości śluzów, czyli frakcji włókna pokarmowego, siemię działa powlekająco i osłaniająco na śluzówkę przewodu pokarmowego. W obecności wody nasiona lnu pęcznieją, dzięki czemu potęgują uczucie sytości. Działają też lekko przeczyszczająco, dzięki czemu regulują pasaż jelitowy i są jednym z najlepszych rozwiązań w walce z zaparciami. Zawartość błonnika w nasionach lnu wynosi niemal 30 proc. Siemię lniane posiada właściwości ułatwiające redukcję tkanki tłuszczowej. Len zawdzięcza to nie tylko dawaniu większej sytości i regulacji pracy układu pokarmowego, ale także zdolności do obniżania poziomu trójglicerydów i cholesterolu we krwi oraz dbałości o odpowiedni poziom cukru. Nierozpuszczalne frakcje błonnika wiążą zanieczyszczenia, toksyny i część cholesterolu, nie pozwalając im się wchłonąć do krwiobiegu. Rozpuszczalna część świetnie za to działa na mikroflorę jelita grubego, której dobra kondycja przekłada się na utrzymanie niezachwianego zdrowia. Siemię lniane znane jest ze swoich właściwości przeciwnowotworowych. W wielu badaniach potwierdzono działanie prewencyjne, jak też pomoc przy leczeniu. Najwięcej doniesień dotyczy raka prostaty. Zawdzięczamy to w dużej mierze przeciwzapalnym kwasom tłuszczowym z rodziny omega-3 oraz fitosterolom. Siemię obniża ciśnienie tętnicze i potrafi nie tylko zabezpieczać przed miażdżycą, ale także cofnąć jej pierwsze stadium. Dzięki swoim właściwościom wyściełającym ściankę przełyku i przewodu pokarmowego jest zalecane przy przeziębieniach, wrzodach i antybiotykoterapii. box:offerCarousel Siemienia używa się do wypieku pieczywa oraz wyrobów cukierniczych, również w warunkach domowych. Najpopularniejszym sposobem spożywania nasion lnu w całości jest zalanie ich niedużej ilości wrzątkiem i wypicie po ostygnięciu. Taka mikstura najlepiej powleka śluzówkę układu pokarmowego i najefektywniej wpływa na regulacje trawienia. Mielone siemię lniane można dodać również do pieczywa, owsianki, a nawet pieczeni czy pulpetów. Olej lniany Nasiona lnu zawierają 40 proc. tłuszczu i służą do tłoczenia niezwykle wartościowego oleju. Jego cechą szczególną jest bardzo duża zawartość kwasu linolenowego, czyli głównego przedstawiciela rodziny omega-3. Olej lniany zawiera go około 60 proc., co przy udziale 15 proc. kwasu linolowego tworzy relację 1:4 kwasów omega-6 do omega-3. Zbyt duża wartość tego stosunku bywa obwiniana o zmiany miażdżycowe, nowotworowe i zapalne w całym organizmie. Dzieje się tak dlatego, że kwasy tłuszczowe omega-6 służą do produkcji prozapalnych, a rodzina omega-3 przeciwzapalnych hormonów tkankowych. Obecnie w zachodnich społeczeństwach stosunek omega-6 do omega-3 często przekracza 20, co dla organizmu nie jest komfortową sytuacją. box:offerCarousel Zalecane normy ogólnoświatowych organizacji mieszczą się w zakresie 3–6. Co ciekawe, badania archeologiczne wykazały, że w czasach prehistorycznych ten stosunek mógł wynosić nawet 1:1. Włączenie do diety oleju lnianego pozwala osiągnąć zalecany stosunek dwóch rodzin niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT). O zdrowotnych właściwościach oleju lnianego można napisać książkę. Wynikają one przede wszystkim z ogromnej zawartości kwasu linolenowego. Olej z orzechów włoskich także przedstawiany jest jako jego źródło, a zwiera go czterokrotnie mniej kosztem kwasu linolowego. Stosunek omega-6 do omega-3 jest zatem odwrotny. Olej lniany dba przede wszystkim o układ sercowo-naczyniowy oraz wygląd skóry. W tej drugiej funkcji zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz jako składnik kosmetyków. Oferta kosmetyków pielęgnacyjnych do włosów z olejem lnianym jest jeszcze szersza niż w przypadku produktów dedykowanych skórze. To jeden z niewielu surowców, dzięki którym można uzyskać podobne korzyści, jak przy spożywaniu tłustych ryb bogatych w DHA i EPA, gdyż około 5–10 proc. kwasu linolenowego konwertuje w organizmie w te dwa biologicznie czynne długołańcuchowe kwasy omega-3. Stąd możemy się spodziewać pozytywnego wpływu na układ nerwowy oraz wzrok. Olej lniany wzmacnia także naszą odporność i działa przeciwzapalnie. Dieta lniana Johanna Budwig była naukowcem, który już kilkadziesiąt lat temu opracował stosowaną do dzisiaj dietę lnianą. Jej główne zadania to zabezpieczenie przed nowotworami oraz walka z nimi, jak też zapobieganie chorobom cywilizacyjnym, czyli cukrzycy, miażdżycy i zespołowi metabolicznemu. Jest to zazwyczaj jadłospis redukcyjny, podczas którego traci się kilka kilogramów tłuszczu. Ogólne zasady diety lnianej należą do grupy niezwykle wartościowych nawyków żywieniowych, więc warto je wprowadzić w życie. Jest to rezygnacja z żywności przetworzonej, zawierającej dodatki funkcjonalne z listy E, oraz częste włączanie oleju lnianego oraz siemienia do codziennego jadłospisu. Stałym składnikiem diety są kiszonki, które wspaniale dbają o mikroflorę jelit, chudy nabiał, pełnoziarniste pieczywo, ryby oraz owoce i warzywa. Ciekawym pomysłem jest jeden z głównych pokarmów proponowanych przez autorkę, czyli pasta z 6 łyżek oleju lnianego i 12,5 dag chudego twarogu. Dr Budwig zaleca także używanie kaszki lnianej zamiast popularnych produktów zbożowych.
Dieta lniana
Porządny smartfon w rozsądnej cenie? Do takich śmiało można zaliczyć Samsung Galaxy Core o dwóch rdzeniach, 5 Mpix aparacie oraz baterii 1800 mAh. Na co jeszcze możemy liczyć w telefonie od czołowego producenta sprzętu mobilnego? Jakość wykonania i obudowa Core należy do rodziny Galaxy, dlatego nie ma co się spodziewać innowacyjności w jego wyglądzie. Design jest prawie identyczny, jaki spotkamy w dobrze znanym Galaxy S III – zaokrąglone rogi, tylna klapka wykonana z połyskującego i łatwo zbierającego odciski palców tworzywa sztucznego oraz front, prawie w całości wypełniony wyświetlaczem. Pod ekranem znajdziemy fizyczny przycisk HOME oraz dwa dotykowe – Powrotu oraz Menu. Natomiast nad nimi producent umieścił obiektyw przedniej kamery, czujniki, głośnik oraz swoje logo. Smartfon bezproblemowo obsługuje się przy pomocy jednej ręki. Ekran reaguje na dotyk, nawet gdy mamy ubrane bawełniane rękawiczki. Boczne przyciski – Power oraz regulacji głośności – są dobrze wyczuwalne. Koreańska firma przyzwyczaiła nas do wysokiej jakości swoich produktów. Nie inaczej jest z Galaxy Core. Wszystkie elementy zostały świetnie ze sobą spasowane. Ekran Za jakość wyświetlanego obrazu odpowiada ekran TFT o przekątnej 4,3 cala oraz rozdzielczości 480 x 800 pikseli. Przekłada się to na przyzwoite zagęszczenie pikseli na poziomie 217 ppi. Tym samym zdjęcia czy filmy prezentują się dobrze. Barwy są naturalne, a kąty widzenia wyśmienite. Złego słowa nie mogę także powiedzieć o maksymalnej jasności matrycy. W słoneczny dzień nie powinniśmy mieć problemów z przeczytaniem SMS-a czy e-maila. Zabrakło jedynie powłoki ochronnej Corning Gorilla Glass. Choć przez czas, na jaki został mi ten model udostępniony na testy, na hartowanym szkle nie pojawiła się żadna rysa. Bateria Dobra jakość wykonania, porządny ekran, a co z baterią? W pełni naładowany akumulator o pojemności 1800 mAh wystarczy średnio na 1,5 dnia pracy. Wynik akceptowalny. Konkurencyjny model o tej samej przekątnej ekranu – LG L7 II może się pochwalić prawie dwa razy dłuższym czasem działania ogniwa. Kamera W Galaxy Core możemy liczyć jedynie na 5 Mpix. Jest to wystarczająca ilość pikseli, aby podzielić się zdjęciami na portalach społecznościowych czy oglądać je na ekranie laptopa. Pod względem jakości prezentują się przyzwoicie, choć czasami brak na nich szczegółów. Galaxy Core jest również w stanie nakręcić materiał wideo w jakości HD. zdjęcie 1, zdjęcie 2, zdjęcie 3 Interfejs i oprogramowanie Samsung Galaxy Core działa w oparciu o system operacyjny Android 4.1.2 wraz z autorską nakładką producenta TouchWiz. Interfejs jest intuicyjny i nikt nie powinien mieć problemów z odnalezieniem się wśród podstawowych funkcji. Oprócz standardowych programów od Google, w Core znajdziemy także kilka od Samsunga. Praktyczną aplikacją jest S Terminarz. Przejrzysty i funkcjonalny kalendarz. S Voice pozwala na sterowanie smartfonem przy pomocy komend głosowych, niestety tylko w języku angielskim. A ChatON pozwoli zsynchronizować nam wszystkie dotychczasowe komunikaty w jeden. W Galaxy Core nie mogło oczywiście zabraknąć jednej z flagowych funkcjonalności Samsunga, czyli Smart Stay. Dzięki niej, tak długo jak patrzymy na ekran, będzie on włączony. Podsumowanie Samsung Galaxy Core to solidny smartfon dla przeciętnego Kowalskiego. Przyzwoite podzespoły zapewniają płynną pracę systemu operacyjnego oraz aplikacji. Przejrzysty interfejs oraz rozwiązania znane z flagowych modeli tego producenta, czynią Core produktywnym i funkcjonalnym smartfonem za rozsądną cenę. Opływowa obudowa sprawia, że telefon dobrze leży w dłoni i nie ma problemów z jego obsługą jedną ręką. Z drugiej strony, design jest identyczny, jak w większości produkowanych przez Samsunga smartfonów z serii Galaxy. Uwagi można mieć też do połyskującej i zbierającej odciski palców tylnej klapki. Także bateria mogłaby oferować dłuższą pracę. Jednak za cenę około 550 złotych w nasze ręce trafia porządny smartfon.
Test Samsunga Galaxy Core GT-i8260
Szukasz pojemnej torby na lato, którą z powodzeniem weźmiesz zarówno do pracy, jak i na wakacje? A może potrzebna ci mała listonoszka? Zostałaś zaproszona na imprezę i rozglądasz się za modną torebką wieczorową? Pokażemy ci najmodniejsze torebki tego sezonu na każdą okazję. Lato 2016 w modzie stoi pod znakiem chwostów, czyli inaczej pęczków piór lub frędzli. Chwosty znajdziesz wszędzie: na butach, ubraniach, dodatkach i oczywiście torebkach. Jeśli szukasz modnej torebki na lato, wybierz tę z chwostem. Worek Jednym z najpopularniejszych wzorów torebek jest tzw. worek. To torba, w której zmieścisz wszystko, więc cenią ją sobie szczególnie pracujące mamy. Torba typu worek z chwostem to świetna propozycja modnej torebki miejskiej. Takie torebki występują w wielu wersjach kolorystycznych – jeśli lubisz klasykę, postaw na: czerń, biel, odcienie beżu lub szarości. Jeśli natomiast lubisz ożywiać swój strój kolorowymi elementami, wybierz torebkę czerwoną, różową lub żółtą. Zwróć uwagę na wielkość chwostów i ilość suwaków – duża ilość dodatkowych ozdobników na torbie w połączeniu z mocnym kolorem sprawia, że może wydawać się ekstrawagancka. Shopper Shopper bag, czyli torebka przypominająca swoją formą papierową torbę na zakupy spożywcze. Prosta i pojemna, od wielu lat nie wychodzi z mody. Świetna zarówno na co dzień, jak i do pracy. Dzięki swojej wysokiej, prostokątnej formie sprawdzi się jako torebka kobiety, która nosi ze sobą dużo dokumentów. Ozdobne chwosty dodadzą klasycznemu wzorowi torebki nonszalancji. Na Allegro znajdziesz shoppery z chwostami w jednolitych kolorach, a także wersje wzorzyste. Listonoszka Jeśli polujesz na torebkę o mniejszych rozmiarach, wybierz listonoszkę. Dzięki długiemu paskowi lub łańcuszkowi będziesz wygodnie ją nosić zarówno na zakupach, wakacjach czy imprezie. Listonoszki występują w wielu formach: podłużnych prostokątów, półksiężyców czy też pikowanych kasetek zainspirowanych projektami Chanel. Supermodna listonoszka z chwostem zmieści twój portfel, telefon, klucze i niezbędne kosmetyki. Znajdziesz ją zarówno w wersji codziennej, jak i wieczorowej. Frędzle + chwosty Propozycja dla odważnych to torebki łączące zarówno rzędy pojedynczych frędzli, jak i chwosty. Wykonane najczęściej z zamszu, przywodzą na myśl styl boho i hippie. Jeśli podoba ci się taki fason torby, nie przesadź z kolorem. Postaw na naturalne barwy – czerń, brąz, beż, szarość. Inaczej torebka może wydawać się zbyt krzykliwa i odwracać uwagę od całego stroju. Boho torby z frędzlami świetnie sprawdzą się zarówno z letnimi sukienkami na wakacjach, jak i w towarzystwie ubioru biurowego. Dodatki Jeśli podobają ci się chwosty w torebkach, możesz także pokusić się o zakup mniejszych dodatków do garderoby z tym elementem. Popularny w tym sezonie na pewno jest portfel z chwostami, który możesz dobrać do kompletu z torebką. W sklepach znajdziesz także kosmetyczki i saszetki z chwostami. Inną propozycją są breloki w formie chwostów, które prezentują się bardzo elegancko. Wybierz swoją wersję chwostów i noś się modnie w nadchodzącym sezonie!
Torebki z chwostem – hit na lato 2016!
Jeśli podczas grillowania zdarza ci się spalić wszystkie przygotowane wcześniej ze starannością pyszności, testowany grill z pokrywą firmy Mastergrill jest urządzeniem idealnym dla ciebie. Budowa i wyposażenie Pierwszą rzeczą, jaką można zauważyć podczas składania tego grilla, jest jego waga. Wydaje się zdecydowanie cięższy niż zwykłe grille, co może świadczyć o jego jakości. Rzeczywiście – nogi, misa i pokrywa są solidne i masywne, zostały dobrze wykonane. Samo skręcanie grilla jest proste i intuicyjne. Wszystko dokładnie rozrysowano w czytelnej i zrozumiałej instrukcji obsługi. Do skręcenia potrzebne będą narzędzia, których niestety nie dołączono do kompletu – śrubokręt krzyżakowy i klucz oczkowy, przydadzą się również kombinerki. Samo złożenie nie powinno zająć więcej niż 15-20 minut. Poradzą sobie z tym nawet osoby, które nie są majsterkowiczami. Grill stoi bardzo stabilnie na trzech nogach, dzięki specjalnym osłonom mocującym – każda z nóg podtrzymuje misę grilla o wiele większą powierzchnią niż w innych, tańszych grillach. Misa i pokrywa zostały pokryte podwójną emalią, dzięki czemu są bardzo odporne na wysoką temperaturę i warunki atmosferyczne. Na uwagę zasługuje fakt, że grill ten wyposażono w dwa szybry: pierwszy został umiejscowiony na pokrywie, a drugi na popielniku, który jest zamontowany pod misą. Zastosowanie takiego rozwiązania pomaga w rozpaleniu i późniejszym kontrolowaniu temperatury podczas grillowania. Następnym elementem urządzenia to ruszt węglowy z dołączonymi dwiema przegrodami. Zastosowanie rusztu węglowego w znaczący sposób przedłuża żywotność grilla, ponieważ sam brykiet nie leży bezpośrednio na misie, więc nie przepala z czasem samej blachy. box:imageShowcase box:imageShowcase Sam ruszt do grillowania potraw także jest bardzo ciekawy. Oprócz tego, że został wykonany z grubej chromowanej stali, wyposażono go w uchylną klapkę – nie musimy zdejmować z grilla rusztu z potrawami, aby przemieszać brykiet. Na dole, między kołami, znajdziemy półkę. Rozpalanie i grillowanie Samo rozpalanie grilla jest dosyć proste i nie przysparza żadnych problemów. Oczywiście do rozpalania najlepiej użyć podpałki, ale na tym kończy się nasza praca – dzięki szybrom można wytworzyć ciąg w grillu, który sam rozpala brykiet – bo na tym urządzeniu używamy tylko brykietu. Węgiel jest zbyt drobny i przelatywałby przez ruszt węglowy. Takie rozwiązanie powoduje, że nie musimy co chwilę dokładać węgla do grilla – brykiet pali się znacznie dłużej. Producent napisał w instrukcji, że rozpalanie może potrać 20-30 minut i faktycznie – do uzyskania wysokiej temperatury na grillu od podpalenia rozpałki minęło 20 minut. Po rozpaleniu grilla samo utrzymanie temperatury na odpowiednim poziomie jest bardzo proste. Poprzez domykanie i uchylanie dolnego szybra, uzyskujemy mniejsze lub większe zaciąganie powietrza od dołu, a domykanie i uchylanie górnego szybra powoduje zmniejszenie lub zwiększenie ciągu w grillu. Całkowite otwarcie dolnego i górnego szybra powoduje bardzo intensywne grillowanie na ogniu – przy takiej opcji możemy przypalić potrawy, gdyż ciąg w grillu jest największy, a spalanie brykietu bardzo gwałtowne. Natomiast całkowite zamknięcie szybrów spowoduje stopniowe wygasanie grilla, aż do całkowitego zgaszenia – możemy więc zostawić go po skończonej biesiadzie bez ryzyka zaprószenia ognia. Wszystkie ustawienia pośrednie pomagają w grillowaniu i ustawieniu optymalnej temperatury dla konkretnej potrawy. Dodatkowo, przed położeniem potraw na ruszcie, możemy dodać do brykietu substancji aromatyzujących, na przykład ziół ze zdrewniałymi pędami (liść laurowy, rozmaryn czy tymianek) albo namoczonych wcześniej łupin orzechów włoskich i laskowych. Można też użyć specjalnych wiórków z drzew liściastych, na przykład wiśni, śliwy, dębu. Nie należy natomiast używać drewna iglastego, ponieważ potrawy będą miały cierpki posmak. Kolejną rzeczą, która pomaga nam w grillowaniu, są wspomniane wcześniej dwie przegrody do rusztu węglowego. Dzięki nim nie tylko mamy możliwość grillowania bez pokrywy z podsmażaniem od dołu i duszenia potraw przy grillowaniu z pokrywą, lecz także grillowania metodą pośrednią. Polega ona na nierównomiernym rozłożeniu brykietu na grillu, a opiekanie i duszenie potraw jest możliwe dzięki cyrkulacji gorącego powietrza wewnątrz grilla, pod pokrywą. Metoda ta pozwala nam na powolne grillowanie nawet najdelikatniejszego mięsa bez niebezpieczeństwa jego przypalenia. Podsumowanie Mastergrill MG410 jest to bardzo ciekawa propozycja dla osób szukających dobrego grilla w przyzwoitej cenie. Dostaniemy go za około 170 złotych, więc można go śmiało zakwalifikować do średniej półki cenowej. Na pochwałę zasługuje podwójnie emaliowana pokrywa i misa, co przekłada się na żywotność grilla, a zastosowanie górnego i dolnego szybra sprawia, że nie musimy się martwić o przypalenie potraw. Jedynym mankamentem jest brak bocznej półki, na której moglibyśmy postawić talerz i sztućce do przekręcania potraw.
Grill z pokrywą – test grilla MG410
W domowym warsztacie nie powinno zabraknąć wiertarki. To elektronarzędzie przydaje się podczas remontów mieszkania, przy majsterkowaniu i w trakcie wielu innych prac dekoracyjno-wykończeniowych. Kupując wiertarkę bez udaru, warto przeanalizować jej dane techniczne oraz parametry, aby wybrać model, który będzie służył nam przez wiele lat. Inwestycja w dobrej jakości sprzęt szybko się zwraca. Żywotność elektronarzędzia zależy również od sposobu eksploatacji. Używając go w nieodpowiedni sposób, możemy łatwo doprowadzić do uszkodzenia. Dla majsterkowicza czy profesjonalisty? Ilość urządzeń na rynku przyprawia o zawrót głowy. Nasuwa się pytanie – jaki wybrać model? Mamy dostępne zarówno wiertarki przewodowe, jak i akumulatorowe. Każda z nich inaczej pracuje i ma różne przeznaczenie. Zawodowcy do ciężkich prac używają modeli z mocnym silnikiem i zaawansowanymi funkcjami. Dla majsterkowicza wystarczy urządzenie prostsze w obsłudze i bardziej wszechstronne. Jednak żywotność sprzętu zależy od eksploatacji użytkownika. Przeznaczenie i zastosowanie wiertarki bezudarowej Wiertarka plus narzędzie robocze (wiertło, koronka, bit) stanowią jedną funkcjonalną całość. Ich odpowiednia jakość wpływa na wydajność pracy. Bezudarowe urządzenia pełnią trzy podstawowe funkcje: głównym zadaniem jest rozwiercanie, wiercenie i pogłębianie otworów w materiale. Możemy ich również używać jako wkrętarki. Do wykonywania tych wszystkich czynności służą odpowiednie akcesoria typu: wiertłado drewna lub metalu orazkońcówki wkrętakowe, zwane bitami. Przydatnym oprzyrządowaniem jest także otwornica, która służy do wywiercania otworów o większej średnicy, np. pod gniazdko prądowe. Kilka podstawowych reguł dotyczących eksploatacji wiertarek bezudarowych box:video Podstawową regułą ich eksploatacji jest stosowanie osprzętu wysokiej klasy. Nie obciąża on urządzenia i wpływa na jego żywotność. Za pomocą wiertarek bezudarowych możemy wykonywać następujące operacje: wiercenie przy użyciu wierteł krętych oraz koronek wiertarskich, rozwiercanie i pogłębianie otworów sednikami lub tzw. środkowcami. Samo wiercenie jest w pewnym sensie rodzajem obróbki materiału zwanej skrawaniem, polega na wykonywaniu otworu w materiale, jego rozwiercanie oraz poszerzanie do pewnej głębokości, np. schowanie główki śruby. Za pomocą tych urządzeń możemy wykonywać również gwintowanie. W takich przypadkach dobrze zdaje egzamin wiertarka z regulacją obrotów. Na prawidłowe działanie wiertarki ma wpływ kilka czynników: używanie odpowiedniego wiertła, dostosowanego do rodzaju materiału. Dostosowanie właściwej prędkości obrotowej, tak żeby nie przegrzać urządzenia. Wywieranie prawidłowego nacisku podczas wiercenia. Z tego wynika, że dobierając elektronarzędzie, powinno się zwracać uwagę na jego silnik, który zapewnia odpowiednią prędkość obrotową. Do maszyny należy dołączyć akcesoria w postaci wierteł przeznaczonych do obróbki odpowiedniego rodzaju materiału. Często wiertarki bezudarowej używamy do odkręcania lub przykręcania śrub. Wykonując tego typu operację, powinniśmy pamiętać o kilku zasadach. Śruby lub wkręty o dużej średnicy należy wkręcać na wolnych obrotach. Zastosowane bity do wkręcania muszą odpowiadać swoim rodzajem i wielkością końcówkom śrub lub wkrętów. Podczas wkręcania stosujmy umiarkowany docisk, tak, aby bit nie wyskakiwał z główki wkrętu. W określonych przypadkach, gdzie narzędzie jest intensywnie eksploatowane podczas remontu, np. seryjne wiercenie dziur, należy od czasu do czasu schłodzić maszynę, stosując przerwy w pracy lub używając jej na wolnych obrotach. Nadmierne przeciążenie lub przegrzanie prowadzi do uszkodzenia wiertarki. Prawidłową eksploatację elektronarzędzia zapewnia okresowy przegląd w serwisie oraz utrzymanie go w odpowiedniej czystości. Dlatego po zakończeniu prac należy oczyścić z pyłu i kurzu wnętrze maszyny i jej uchwyty. Wiertarkę w domu należy używać zgodnie z zaleceniami producenta. Dodając do niej odpowiedni osprzęt, pracuje się szybciej i wydajniej. Do wiertarek bezudarowych możemy podpiąć również inne dodatki, np. szczotki doczołowe, pędzelkowe i tarczowe, gumowe dyski, ściernice listkowe, otwornice czy mieszadła.
Podstawowe zasady eksploatacji wiertarek bezudarowych
Czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak łatwo zrobić zabawki dla dzieci. Nieraz wystarczy pomysł i kilka prostych rzeczy, żeby stworzyć coś niezwykłego. Może stworzyć własną wersję jednej z najbardziej popularnych gier – kółko i krzyżyk? Zróbmy to razem! Co będzie na potrzebne? Do uszycia maty do gry w klasy będziemy potrzebować kilku rzeczy: - kawałek materiału wielkości 30 x 60 cm, - kawałek flizeliny, wielkości 30 x 60 cm, - nieduże kawałki filcu (w wybranych kolorach), - maszyna do szycia, - podstawowe akcesoria krawieckie. Krok 1. Materiał podklejamy flizeliną i przecinamy na pół, tak by otrzymać dwa kwadraty o wymiarach 30 x 30 cm. Krok 2. Z filcu wycinamy kółka i krzyżyki – po 10 sztuk każdego znaku. Składamy je parami i zszywamy ze sobą. Krok 3. Na kawałku materiału wyszywamy maszyną do szycia dwie pionowe i poziome, przecinające się linie. Na środku jednego z boków możemy dodać tasiemkę, która posłuży do składania planszy. Krok 4. Kwadraty z materiału składamy prawymi stronami do siebie i zszywamy, zostawiamy otwór na wywinięcie. Ścinamy zapas materiału na rogach. Odwracamy i zszywamy ręcznie otwór. Nasza gra jest już gotowa! Możemy zabrać ją na piknik lub na wycieczkę. Gdy ją złożymy, nie zajmie dużo miejsca w torbie. Dobra zabawa gwarantowana! Jeśli masz ochotę, możesz uszyć specjalny pokrowiec na grę, w którym będziesz ją zawsze bezpiecznie transportować, bez obawy, że zgubisz niektóre elementy lub pobrudzisz planszę. Jeśli nie masz czasu na samodzielne przygotowanie gry, sprawdź jakie gotowe gry możesz znaleźć na Allegro.
Gra kółko krzyżyk – DIY
Młoda czeska autorka zgrabnie połączyła książkę historyczną z realizmem magicznym, w efekcie tworząc niepowtarzalną, sugestywną i prowokującą do przemyśleń książkę. Žítkova to wieś położona gdzieś w Białych Karpatach – na pograniczu Słowacji i Moraw. To prawdziwe pustkowie, niewielkie wsie zamieszkane są przez hermetyczne, przesiąknięte przesądami społeczności. W tych niewielkich siedliskach mieszkały niegdyś kobiety w pewnych rejonach nazywane „mądrymi babami”, w innych zaś „szeptuchami”. W okolicach Žítkovej nazywano je boginiami. Boginie Boginie potrafiły wiele. Umiały nastawić kości, wyleczyć wiele schorzeń ciała, ale dobrze radziły sobie także z dolegliwościami ducha. Warzyły napary, które działały jak miłosne eliksiry, szeptały zaklęcia. Potrafiły przegonić burzę, a te z nich, których natura była bardziej mroczna, potrafiły sprowadzić na sąsiada nieszczęście, a nawet śmierć. Boginie to postaci autentyczne, prześladowane przez lata przez przedstawicieli władz, ale szanowane przez prostych ludzi. Przed wiekami palono je na stosie jako czarownice, ostatnie z nich zginęły w wieku XX, prześladowane przez komunistyczne władze. Kateřina Tučková przypadkowo natknęła się na informacje o nich, a temat ją tak zaintrygował, że zaczęła zbierać materiały, by ostatecznie napisać powieść, która w Czechach stała się bestsellerem, przyniosła autorce kilka nagród, a także uczyniła ją jedną z najbardziej poczytnych czeskich pisarek. Naziści, socjaliści i polowanie na czarownice Autorka opowiada swoją historię w oryginalny sposób, przeplatając narrację dokumentami pochodzącymi z czeskich, a nawet polskich archiwów. Dokumenty te nie są autentyczne, ale powstały na bazie rzeczywistych teczek byłych agentów czeskiej bezpieki. Tučková przeszukała archiwa państwowe i odnalazła mnóstwo mrożących krew w żyłach historii, z których część wiązała się z losem bogiń z Žítkovej. Proste kobiety, znające się na ziołach i leczeniu, zostały uznane za wrogów systemu, inwigilowane i eliminowane. Zafascynowani nimi byli naziści, którzy widzieli w nich dowód na istnienie prastarych germańskich rytuałów na czeskich ziemiach, co w ich mniemaniu uprawniało ich do zajęcia tych ziem. Komunistyczne służby boją się rzekomej wywrotowej działalności bogiń. Pierwsi chcieli je wykorzystać, drudzy wyeliminować. Autorka zgrabnie tworzy atmosferę zagrożenia, niepewności i dezinformacji, przez pryzmat tego swoistego polowania na czarownice pokazując smutne realia życia w komunistycznej Czechosłowacji. Odkrywanie prawdy Narratorką uczyniła Tučková niejaką Dorę, ostatnią z rodu bogiń, nie znającą się na bogowaniu etnografkę. Wychowana przez prawdziwą boginię dziewczyna wcześnie została pozbawiona rodziny, jako osoba dorosła próbuje zrozumieć, co tak naprawdę stało się, gdy była jeszcze nastolatką, dlaczego w jednym dniu straciła wtedy ciotkę i brata i kim właściwie były boginie. Prawdę odkrywa powoli, dokładając co jakiś czas kolejny element układanki. Czytelnik śledzi jej postępy z zapartym tchem, z niedowierzaniem odkrywając razem z nią jej rodzinną historię. Dominuje w niej zło – zło o wielu twarzach. Zło jest siłą napędową całej opowieści. Nie wszystkie boginie są dobre, niektóre wykorzystują swoje moce w niewłaściwy sposób. Zło kryje się w postępowaniu tchórzliwych agentów StB (czechosłowackiego odpowiednika naszego SB), ich współpracowników, w bierności osób, które tylko przyglądają się, kiedy komuś innemu dzieje się krzywda. Zło czai się nawet tam, gdzie się go nie spodziewamy – ani my, ani Dora. Tučková napisała doskonałą, prowokującą książkę, która jest nie tylko opowieścią o intrygującym zjawisku etnograficznym.„Boginie z Žítkovej” to pełnokrwista historia sensacyjna, z dochodzeniem, tajemnicą, przestępstwami i rodzinnymi sekretami w tle. W dodatku napisana tak, że po przewróceniu ostatniej strony czytelnik zostaje z wieloma tematami do przemyśleń i z chęcią przeczytania całej książki jeszcze raz od początku. Źródło okładki: www.wydawnictwoafera.pl
„Boginie z Žítkovej” Kateřina Tučková – recenzja
W listopadzie święto obchodzą panowie o imieniu Andrzej. W tym miesiącu w gronie solenizantów znajduje się również m.in. Sławomir, Tomasz, Piotr i Dominik. Jeśli otrzymaliśmy zaproszenie na imprezę okolicznościową, nie wypada przyjść z pustymi rękoma. Oto kilka pomysłów na prezent imieninowy dla mężczyzny. Jak wybrać prezent imieninowy dla mężczyzny? Czym powinniśmy się kierować podczas wyboru podarku dla mężczyzny? Oto kilka wskazówek. Ważny jest stopień zażyłości między nami a solenizantem. Jeśli to kolega z pracy, wystarczą kwiaty, natomiast w przypadku brata, ojca, chłopaka czy męża warto mocniej się postarać i spróbować spełnić jedno z ich marzeń (np. o bardzo drogim zegarku) lub kupić prezent, który świadczy o tym, że dobrze znamy jego gust (np. perfumy). Nie bez znaczenia jest kwestia zainteresowań mężczyzny (w przypadku braku pomysłu na prezent mogą one stanowić niemałą podpowiedź). Jeśli jest on fanem motoryzacji, być może warto podarować mu prenumeratę ulubionego czasopisma o tej tematyce. Z kolei panom, którzy dbają o swój wizerunek i przywiązują wagę do wyglądu, możemy kupić kosmetyki do pielęgnacji ciała lub twarzy. Inną istotną kwestią jest podejście mężczyzny do prezentów. Warto zastanowić się, czy woli on bibeloty, czy preferuje rzeczy praktyczne, z których będzie korzystał na co dzień. W przypadku zwolennika praktycyzmu sprawdzi się nieśmiertelny duet: skarpetki i krawat, ale też zestaw kosmetyków i akcesoriów do golenia, czyli pędzel, krem i pianka. Prezent imieninowy dla mężczyzny – kategoria: moda męska Biała koszula to uniwersalna i ponadczasowa część garderoby. Pasuje zarówno do spodni od garnituru, jak i do jeansów. Niezależnie od tego, czy mężczyzna nosi ją na co dzień ze względu na charakter pracy, czy jedynie z rzadka na okoliczność uroczystości rodzinnych, powinna być w jego szafie. Wskazane jest posiadanie nawet kilku modeli białej koszuli (wykonanych z różnych materiałów, z odmiennym kołnierzykiem, np. prostym, włoskim i stójką). Imieniny to okazja do tego, aby uzupełnić braki w garderobie mężczyzny lub podarować mu kolejny egzemplarz do kolekcji. Przed zakupem powinniśmy upewnić się w kwestii rozmiaru kołnierzyka i wzrostu mężczyzny. Białą koszulę kupimy na Allegro od 20 zł. Prezent imieninowy dla mężczyzny – kategoria: biżuteria męska Zegarek to prezent jednocześnie praktyczny i designerski – stanowi element męskiej biżuterii. W zależności od stylu ubierania się solenizanta można mu podarować model na pasku (skórzanym, wykonanym z silikonu, kauczuku czy taśmy nylonowej) lub bransolecie. Zarówno zegarek kwarcowy, jak i mechaniczny mają swoje plusy i minusy, więc decyzja o wyborze jest kwestią indywidualną. Jeżeli mężczyzna jest fanem nurkowania, można mu podarować model specjalistyczny (wyróżniający się wodoszczelnością), a jeżeli uprawia bieganie – zegarek ze stoperem. Koszt zakupu naręcznego modelu na Allegro waha się od kilku złotych (silikonowe) po 55 zł. Prezent imieninowy dla mężczyzny – kategoria: pielęgnacja ciała Na okoliczność imienin można podarować mężczyźnie perfumy, wodę po goleniu lub wodę kolońską. Pamiętajmy jednak, że zapachy w odmienny sposób rozwijają się na skórze różnych osób, zatem ten, który ładnie pachnie zaaplikowany na nasz nadgarstek, niekoniecznie będzie równie dobrze współgrał ze skórą osoby, którą nim obdarujemy. Aby uniknąć nietrafionego prezentu, zdecydujmy się na bezpieczną alternatywę, czyli kosmetyki do pielęgnacji ciała. Nie każdy mężczyzna używa kremów do twarzy i pod oczy, ale żel (od 3 do 170 zł), balsam czy olejek pod prysznic (od 12 do 20 zł) na pewno wykorzysta. Z dostępnych na Allegro kosmetyków możemy samodzielnie skomponować zestaw, dołączając gąbkę lub myjkę. Wybierając prezent na imieniny, możemy pójść na skróty, kupując kwiaty, albo wykazać się kreatywnością. Prezent, który dowiedzie dobrej znajomości solenizanta, spotka się z jego szczerym uśmiechem. Więcej prezentów na imieniny w Strefie Prezentowej!
Pomysły na imieninowy prezent dla mężczyzny
Gdy dziecko zna już litery i słowa, warto podarować mu jego pierwszą książkę – taką, którą przeczyta zupełnie samodzielnie. Kolorowe obrazki i wyraźne litery zachęcą malucha do dalszej nauki, zainteresują go czytaniem, ale również przygotują do pójścia do szkoły. Przygody psotnej wrony Kim jest Franek? Sympatyczny bohater książeczki Agnieszki Frączek to wrona, która udaje papugę. Jego przygody przedstawiono w przyjaznej dla dzieci formie – litery są bardzo duże i jest ich stosunkowo mało na kartce. Tytuł wypełniony jest kolorowymi ilustracjami umieszczonymi na każdej stronie, które przyciągają uwagę i pozwalają lepiej wczuć się w czytaną historię. Psotny Franek, oprócz doskonałej oprawy wizualnej, zachęca również propozycjami ćwiczeń dla dzieci i rodziców, dodatkowymi naklejkami z głównym bohaterem, a także dyplomem ukończenia książeczki dla małego czytelnika. Czytam sobie Wielka księga. Czytam sobie Joanny Strzałkowskiej to wciągająca propozycja dla czytelników w wieku 5-7 lat. Książka zawiera 6 opowiadań dopasowanych do możliwości dziecka w taki sposób, aby czytanie nie sprawiało mu trudności, a jednocześnie rozwijało jego umiejętności. Maluch pozna intrygujące opowieści, między innymi o zagadkowym skarbie Arubaby, tajemnicy walizki Hanumana, tropie detektywa Tytusa. Historyjki, uzupełnione kolorowymi ilustracjami, to doskonały sposób na zachęcenie do czytania. Basia i kask Basia i kask. Czytam sobie to kolejna propozycja z pierwszego poziomu nauki samodzielnego czytania. Książka Zofii Staneckiej to historia rezolutnej dziewczynki o imieniu Basia, która marzy o tym, by mieć kask, zupełnie jak jej starszy brat Janek. Pozycja napisana jest prostymi, krótkimi zdaniami, które składają się z 23 podstawowych głosek. Bardzo duża czcionka i kolorowe ilustracje ułatwiają dzieciom lekturę i zachęcają do dalszej nauki. Sympatyczne foki z Helu Jak zachęcić dzieci do samodzielnego czytania? Należy przyciągnąć ich uwagę za pomocą oryginalnych, kolorowych ilustracji, przedstawiających sympatycznych bohaterów. A kto potrafi wywołać na dziecięcych twarzach więcej uśmiechu niż słodkie, nieco nieporadne zwierzątka? Figle w fokarium Marcina Sendeckiego to doskonały przykład książeczki do nauki czytania – tekstu jest niewiele, ale jest bardzo dobrze napisany, dzięki czemu maluchy nie mają trudności z jego zrozumieniem i odczytaniem. Ogromnym plusem publikacji są ilustracje. Maja i jajo Maja na tropie jaja z serii „Czytam sobie” to propozycja dla dzieci, które opanowały już podstawowy poziom nauki czytania. Historia Mai i wygadanej złotej papugi, które wyruszają na poszukiwania jaj, to świetna, wciągająca opowieść i piękne ilustracje. Książeczka składa się z dłuższych zdań, jak również złożonych elementów dialogu. Konstrukcja tekstu pozwala na ćwiczenie sylabizowania, opracowane w zgodzie z założeniami metodyków nauczania początkowego. Książki do samodzielnej nauki czytania powinny zachęcać dzieci do rozwijania swoich zainteresowań, nauki, ale również pokazywać, że świat książeczek to wspaniałe miejsce, pełne niezwykłych przygód, sympatycznych bohaterów, a także cudownych, kolorowych ilustracji, które pomagają rozwijać dziecięcą wyobraźnię. Publikacje oprócz tego, że uczą sylab, głosek, rozumienia i odczytywania dłuższych zdań, także są nieocenione jeśli chodzi o przygotowanie najmłodszych do dalszego rozwoju w szkole. Pokazują również, że bycie molem książkowym to naprawdę fajna sprawa!
Pierwsze książki dla dzieci do samodzielnego czytania
W zestawach użytkowych coraz więcej osób stawia na sprzęt bezprzewodowy i szerokie wykorzystanie telefonów jako źródła dźwięku i nośnika danych. Mowa o typowo użytkowym podejściu do muzyki w samochodzie, bez zapędów audiofilskich. W sedanach i hatchbackach nie ma jednak dobrych warunków do instalowania studiów odsłuchowych, a przecież chcemy słuchać muzyki w aucie. Dziś najczęściej oznacza to posiadanie smartfonu. 1. radio i MP3 box:offerCarousel Coraz więcej osób przestaje używać w samochodzie odtwarzacza CD. I nie ma się czemu dziwić – podczas jazdy po dziurawej drodze trudno wyjąć płytę, trafić nią do kieszeni odtwarzacza i włączyć. Płyty ponadto łatwo się rysują i zajmują dużo miejsca w schowku. Obecnie popularność zyskują radia z USB i niekoniecznie posiadające odtwarzacz CD. I tak przez większość czasu będzie mało używany. Tymczasem do radia można podłączyć pendrive’a i cieszyć się nie kilkunastoma piosenkami, ale setkami lub nawet tysiącami. Po co więc się ograniczać? Dostrzegli to niektórzy producenci aut, którzy umożliwiają już kierowcom podłączenie i schowanie pendrive’a z muzyką w schowku. Dzięki temu nic nie wystaje z radia. To ważne, bo pendrive włożony do radioodbiornika jest narażony na uszkodzenia, łatwo go zahaczyć ręką i wyłamać. Schowanie go to świetny pomysł i należy mu przyklasnąć. 2. telefon box:offerCarousel Drugi model myślenia o car audio zakłada bezprzewodowość i wykorzystanie smartfonu jako źródła muzyki oraz nośnika danych. Nowe modele smartfonów mają potężne możliwości i warto je wykorzystać. Skoro w telefonie mamy kilkanaście gigabajtów muzyki, to podłączmy telefon do głośników samochodowych. Można to zrobić na dwa sposoby. Jeden to podłączenie smartfonu do systemu audio za pomocą kabla z wtyczkami jack 3,5 mm z obu stron. To proste i tanie, kabel kosztuje od kilku do kilkunastu złotych. Można też użyć transmitera Bluetooth. Na ogół wygląda to tak, że transmiter przyjmuje dźwięk z dowolnego urządzenia (odtwarzacz mp3, telefon) albo za pomocą kabla, albo przez połączenie Bluetooth. Następnie transmiter przetwarza całość na sygnał radiowy, który odbieramy na zadanej częstotliwości przez radio samochodowe. Plusem jest to, że nie musimy wiele robić i wystarczy zwykłe radio, całą pracę wykona transmiter. box:offerCarousel Wygodniej jest natomiast zainwestować w radio z technologią Bluetooth, które będzie przyjmowało muzykę z telefonu. To rozwiązanie przyszłościowe, tym bardziej że producenci telefonów dość powszechnie zaczynają odchodzić od montowania w swoich produktach gniazda słuchawkowego. Tak jest zarówno w przypadku iPhone’ów, jak i słuchawek z systemem Android. 3. 2 din box:offerCarousel Potrzebujesz dobrej nawigacji, solidnego odtwarzacza muzyki, ekranu kamery cofania, dostępu do informacji o pogodzie, dobrze też byłoby odpalić Yanosika, i to najlepiej na jednym urządzeniu. W takim przypadku trzeba kupić stację multimedialną. Określa się je mianem radioodtwarzaczy 2 din, od nazwy dużej kieszeni na radio. Po pierwsze musimy sprawdzić, czy w samochodzie zmieści się „podwójne” radio. Po drugie trzeba dopasować je do możliwości instalacji samochodowej. Montaż najlepiej zlecić elektrykowi samochodowemu. Warto sięgnąć po sprzęt marek, który już znamy i z którego jesteśmy zadowoleni. Stosunkowo proste stacje multimedialne firmy JVC kosztują 600–700 zł, zwykły sprzęt Pioneer kosztuje od 900 do 1100 zł. Do tego trzeba również doliczyć koszty montażu, kamery cofania czy anteny GPS, które pozwolą w pełni wykorzystać możliwości urządzenia. Są to ceny urządzeń popularnych, łączących dobrą jakość z przystępną ceną. Wydanie 2–3 razy większej kwoty na topowy sprzęt nie jest problemem.
Trendy car audio na jesień i zimę 2017
Leave No Trace (nie pozostawiaj śladów) to idea etyki outdoorowej, która odnosi się do bycia w przyrodzie bez pozostawiania w niej śladów bądź ich zminimalizowania. Do Europy przywędrowała ona ze Stanów Zjednoczonych, a opiera się na 7 fundamentalnych zasadach. Zaplanuj, zanim wyruszysz (Plan Ahead and Prepare). Zostań na szlaku i biwakuj w udostępnionych do tego miejscach (Travel and Camp on Durable Surfaces). Zabierz swoje śmieci (Dispose of Waste Properly). Zostaw wszystko w takim stanie, jakim zastałeś (Leave What You Find). Uważaj z ogniem (Minimize Campfire Impacts). Zachowaj dystans wobec dzikich zwierząt (Respect Wildlife). Nie jesteś sam na szlaku (Be Considerate of Other Visitors). Oczywiście każdy z nas ma równe prawa do napawania się widokami oraz walorami przyrodniczymi i krajobrazowymi odwiedzanych miejsc. Każdy z nas również chciałby, by miejsce to wyglądało na nietknięte ludzką ręką – czyste, pozbawione jakichkolwiek znaków bytowania człowieka, o śmieciach już nie wspominając. Poznajmy zatem dostępne na rynku outdoorowym gadżety, dzięki którym wpiszemy się w zasadę Leave No Trace. Ekologiczne biodegradowalne mydła box:offerCarousel Przydadzą się podczas każdego trekkingu. Ekologiczne, biodegradowalne, nie wymagają wody do wymycia rąk. Dostępne na rynku mydła mają formę płatków zamkniętych w szczelnym plastikowym pudełku lub płynu z pompką o pojemności około 100 ml. Małe, szczelne opakowania pozwolą nam zabrać je ze sobą dosłownie wszędzie. Marka Sea to Summit wypuściła na rynek również biodegradowalne kompaktowe środki do prania oraz… mydło do golenia. Saperka box:offerCarousel Obowiązkowy sprzęt każdego survivalowca, wędrowca, obozowicza. Saperka sprawdza się podczas absolutnie wszystkich wypadów terenowych. Począwszy od odkopania zaspy, w której ugrzęzło nasze auto, po okopanie namiotu na konieczność ulewy, nie wspominając już o zakopaniu nieczystości pozostawionych po sobie po leśnej toalecie. Kupując saperkę, warto zwrócić uwagę, z jakich materiałów jest wykonana. Ważne, by były one lekkie i wytrzymałe. Dobrze też, gdy saperka jest kompaktowa i można ją złożyć do niewielkich rozmiarów. Dodatkowe rozwiązania w postaci na przykład ząbków na krawędzi łopatki będą atutem, który pomoże nam przy podcinaniu gałązek oraz korzeni w trakcie kopania. Prysznic turystyczny box:offerCarousel Prysznic turystyczny doskonale sprawdzi się na biwakach. Nie jesteśmy zmuszeni do zanurzania się w zimnym górskim potoku. Nalewając wodę do komory wykonanej z barwionego na czarno sztucznego tworzywa, pozostawiamy ją na kilka godzin, by ta się ogrzała. W dobrych prysznicach biwakowych zamontowane są również termometry pokazujące aktualną temperaturę wody oraz zawory regulujące strumień wody. Hamaki outdoorowe box:offerCarousel To doskonały pomysł na spędzenie wyjątkowego noclegu pod gwiazdami. Zawieszeni w słodkim niebycie, jesteśmy zwolnieni z konieczności wyszukiwania płaskiego, pozbawionego kamieni miejsca do rozbicia namiotu. Hamak oczywiście sprawdzi się w przypadku stuprocentowej gwarancji pięknej pogody. Modele marki Ticket to the Moon wykonane są z mocnych, a przy tym szybko wysychających i zajmujących mało miejsca materiałów. Tych samych, które wykorzystywane są w czaszach spadochronów. Materiał ten jest oddychający, wytrzymały na pleśń oraz przyjazny dla skóry, odporny na gnicie, a na dodatek można spokojnie prać go w pralce. Jetboil box:offerCarousel Ognisko ma swój niepowtarzalny klimat, jednak co w przypadku, gdy ogień niepostrzeżenie się rozprzestrzeni? Co w momencie, gdy chcemy coś sobie ugotować, a znajdujemy się w miejscu, w którym po prostu nie ma możliwości rozpalenia otwartego ognia? Wówczas nieocenioną pomocą będzie jetboil! Jetboil Flash Cooking System to zintegrowany zestaw do szybkiego gotowania o ultrakompaktowych wymiarach. Szybkie gotowanie możliwe jest dzięki napromiennikowi FluxRing, który zamiast tradycyjnego ognia grzeje przez promieniowanie cieplne. Dzięki takiemu rozwiązaniu podczas gotowania wykorzystywane jest aż 70% ciepła! Proces gotowania jest zatem szybszy, a straty energii stosunkowo niskie. W przypadku jetboila system grzejący jest zintegrowany z butlą gazową oraz menażką/kubkiem o różnych pojemnościach w zależności od modelu. Idea leave no trace to w gruncie rzeczy nazwanie czegoś, co sami robimy podświadomie. Zostawiamy miejsce biwakowania w takiej formie, w jakiej je zastaliśmy. I my, i kolejni turyści po nas – wszyscy chcemy bowiem być w miejscach, w których mamy wrażenie, że nikt przed nami jeszcze nie postawił stopy.
No trace – jak poruszać się po górach, nie zostawiając po sobie śladów?
Trolle opanowały zabawkowy świat i zadomowiły się na dobre w dziecięcych pokojach. Znajdziemy je także wśród układanek, w tym puzzli, które cieszą się popularnością zarówno wśród przedszkolaków, jak i starszaków. 1. Trolle Clementoni – 60 elementów box:offerCarousel 60-elementowe zestawy od Clementoni cieszą się dużą popularnością zwłaszcza wśród sympatyków różowowłosej Poppy. Puzzle po ułożeniu mają wielkość ok. 68 x 48 cm. Elementy są sporej wielkości, dzięki czemu są łatwe do ułożenia nawet dla początkujących. Na obrazku widzimy Poppy oraz jej przyjaciół wśród zielonej scenerii. Układanka ma żywe kolory, a każdy klocek jest wykonany niezwykle starannie. 2. Trolle Ravensburger 4w1 – 100 elementów box:offerCarousel Dla dzieci powyżej 6 lat świetnym prezentem będą puzzle 4w1. W jednym opakowaniu znajdują się aż 4 obrazki z Trollami do ułożenia. Każdy z nich ma wymiar 36 x 26 cm. Puzzle liczą po 100 elementów. Na obrazkach znajdziemy Poppy, Mruka, DJ Zuzę oraz Creeka. Doskonale sprawdzą się jako upominek dla rodzeństwa. 3. Trolle 180 elementów Clementoni Dla miłośników puzzli i Trolli dobrym wyborem będzie układanka od Clementoni licząca aż 180 elementów. Na obrazku znajduje się tańcząca Poppy wraz z Mrukiem w otoczeniu bajkowych roślin i świetlików. Puzzle zrobiono z wysokiej jakości tektury, odpornej na zginanie. Po ułożeniu obrazek ma wymiary ok. 38 x 30 cm. 4. Clementoni: Imbossible Puzzle – 1000 elementów Na prawdziwych puzzlomaniaków czekają Trolle liczące aż 1000 elementów. Nie jest to łatwa układanka, gdyż urocze stworki mnożą się na obrazku, przypominając kolorowe punkciki. Puzzle sprawdzą się w szczególności dla rodzeństwa, ale równie dobrze dostarczą fantastycznej zabawy całej rodzinie podczas długich wieczorów. 5. Trolle – 100 elementów Clementoni box:offerCarousel Jeśli 1000 elementów to zbyt dużo, sięgnij po 100 elementów puzzli idealnych dla dzieci powyżej 6 lat. Oparte sa na licencji Disneya i przedstawiają bohaterów z ulubionego filmu o Trollach. Puzzle nie tylko uczą cierpliwości i skupienia, ale też ćwiczą małą motorykę: rękę i nadgarstek. Wyróżnia je piękna, kolorowa grafika i wysokiej jakości elementy układanki. 6. Trolle Ravensburger – 3 x 49 elementów Jeśli szukasz trollowego pomysłu na prezent dla starszaka, który uwielbia puzzle, zestaw 3 obrazków po 49 elementów będzie strzałem w dziesiątkę. Puzzle przeznaczone są dla dzieci powyżej 5 lat. Na obrazkach znajdziemy Mruczka z Poppy, Poppy wraz z Szenilą i Satyną oraz Poppy z DJ Zuzą i Kufrem. 7. Trolle Clementoni – 60 elementów Kolorowy i zabawny obrazek występuje również na puzzlach 60-elementowych od Clementoni. Trolle uśmiechają się do nas wśród barwnej scenerii. Na pierwszym planie widzimy Poppy przytulającą Mruka. W tle uśmiecha się do nas Kufer, Mandy i Duży. Puzzle cieszą się sporym zainteresowaniem m.in. z powodu niskiej ceny – ok. 10 zł. 8. Puzzle Trolle XXL – 100 elementów box:offerCarousel Poppy, Duży, Kufer, DJ Zuza, Szanila i Satyna oraz Gwidon Diament to urocze Trolle pozujące do puzzlowego obrazka. Po ułożeniu ma on wymiary ok. 49 x 36 cm, więc świetnie odegra rolę obrazu. Wystarczy włożyć go do antyramy (klocki można przykleić przy pomocy taśmy dwustronnej) i zawiesić w wybranym przez dziecko miejscu. 9. Trolle: Panorama Parade – 250 elementów Panoramiczne puzzle z 250 elementami to wyjątkowa układanka dla każdego. Z puzzli układamy podłużny obrazek, w którym można umieścić większe elementy przedstawiające kształt ulubionych Trolli. Zestaw proponowany jest dla dzieci powyżej 6 lat z uwagi na liczbę elementów i stopień trudności. Panoramę dostaniemy w niewygórowanej cenie – ok. 20 zł. 10. Trolle: puzzle + memo Warte uwagi są jeszcze zestawy puzzli i układanek, np. memo. Liczą 60 elementów i przedstawiają Poppy oraz jej przyjaciółki. Na kartach memo znajdziemy zarówno urocze stworki, jak i elementy znane dzieciom z wioski Trolli. Memo to wspaniała gra ćwicząca pamięć, którą lubi większość dzieci. Znajdź wymarzone puzzle dla dziecka
Trolle – 10 polecanych zestawów puzzli dla 6+